Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Ósma powieść pióra Wrońskiego nie wnosi, co prawda nic nadzwyczajnie nowego do serii o komisarzu Maciejewskim, ale i ciężko tego wymagać od kryminału. Wątek lubelskich uczelni - KUL-u i Jesziwy stanowi centrum akcji i fabuły "Portretu wisielca". Autor wplata niektóre faktyczne zdarzenia z lat 30-tych, w swoją powieść dość wiarygodnie. Czyta się ogólnie dobrze, znów poznajemy sporo historii i topografii Lublina. Najsłabiej oceniam końcówkę, mam wrażenie, że autor trochę nie wiedział jak zakończyć książkę i dlatego końcówka trochę nuży a i mało jakoś do mnie przemawia rozwiązanie śledztwa. Ogólnie dla fanów cyklu i nie tylko polecam, sprawnie napisany retro kryminał.

Ósma powieść pióra Wrońskiego nie wnosi, co prawda nic nadzwyczajnie nowego do serii o komisarzu Maciejewskim, ale i ciężko tego wymagać od kryminału. Wątek lubelskich uczelni - KUL-u i Jesziwy stanowi centrum akcji i fabuły "Portretu wisielca". Autor wplata niektóre faktyczne zdarzenia z lat 30-tych, w swoją powieść dość wiarygodnie. Czyta się ogólnie dobrze, znów...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niezwykle interesująca pozycja. Rzetelny, profesjonalny reportaż o trochę zapomnianym w Polsce regionie, Polesiu, obecnie na Białorusi. Z reportaży wyłania się obraz historii, wspomnień, tęsknoty ale i współczesny wizerunek, problemy i wyzwania, dla mieszkańców Polesia i całej Białorusi. Każdy rozdział to inna historia, inna opowieść, inne opowiadanie o jednym z puzzli tworzących razem obraz Polesia. Krainy niezwykłej, bogatej w historię, w unikalną przyrodę i dziedzictwo kulturowe. Obraz często jest tragiczny, zmieniany przez wojny, upływ czasu, jednak zawsze unikatowy, szczególnie dziś. Z książki dowiemy się o przyrodzie, wielokulturowości, obyczajach, języku, spuściźnie kulturowej, gospodarce, polskim okresie, najwybitniejszych ludziach Polesia, jak i tych zwyczajnych. Ponadto wiele innych ciekawych tematów. Wszystko oparte o bogaty materiał źródłowy (podany po każdym rozdziale). Każda z tych historii świetnie wybrana, dobrana do tematu i problematyki, urzeczywistnia obraz Polesia i sprawia, że każda historia wciąga jak poleskie bagna. Trzeba docenić trud pracy i styl pisania. Książka bezcenna dla wszystkich miłośników kresów.

Niezwykle interesująca pozycja. Rzetelny, profesjonalny reportaż o trochę zapomnianym w Polsce regionie, Polesiu, obecnie na Białorusi. Z reportaży wyłania się obraz historii, wspomnień, tęsknoty ale i współczesny wizerunek, problemy i wyzwania, dla mieszkańców Polesia i całej Białorusi. Każdy rozdział to inna historia, inna opowieść, inne opowiadanie o jednym z puzzli...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo przyjemny kryminał, akcja wartka, fabuła wciągająca, postacie z krwi i kości. Fajny klimat XVIII -wieczny, rzadko spotykany w gatunku. Metody dochodzenia adekwatne do czasów, śledztwo dlatego wydaje się czasem nie profesjonalne. Świetny obraz Warszawy z epoki, oraz przedstawienie tła polityczno-obyczajowego towarzyszącego fabule.

Bardzo przyjemny kryminał, akcja wartka, fabuła wciągająca, postacie z krwi i kości. Fajny klimat XVIII -wieczny, rzadko spotykany w gatunku. Metody dochodzenia adekwatne do czasów, śledztwo dlatego wydaje się czasem nie profesjonalne. Świetny obraz Warszawy z epoki, oraz przedstawienie tła polityczno-obyczajowego towarzyszącego fabule.

Pokaż mimo to

Okładka książki Everest. Na pewną śmierć Stephen G. Michaud, Beck Weathers
Ocena 6,0
Everest. Na pe... Stephen G. Michaud,...

Na półkach:

Książka bardzo przeciętna, bardziej terapia psychologiczna autora. Książka miała być w założeniu chyba inna niż te pisane przez innych uczestników, ale w moim odczuciu nic specjalnie nie wnosi do opisu wydarzeń. Pierwszy rozdział ciekawy, pozostałą część można odpuścić sobie.

Książka bardzo przeciętna, bardziej terapia psychologiczna autora. Książka miała być w założeniu chyba inna niż te pisane przez innych uczestników, ale w moim odczuciu nic specjalnie nie wnosi do opisu wydarzeń. Pierwszy rozdział ciekawy, pozostałą część można odpuścić sobie.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Pierwsza od dawna z cyklu o Popielskim, która nie nudziła mnie i przeczytana z dużą przyjemnością. Dobre na poziomie zamknięcie cyklu. Książka niegruba, ale za to pozbawiona elementów zbędnych jak w poprzednich (teorie matematyczno, logiczno, egzystencjonalne) które ewidentnie mnie nudziły. Sprawnie napisany kryminał z doskonale zachowanymi proporcjami w fabule, ciekawa historia, obrazowe tło. Ciekawym pomysłem było dodanie jakby odręcznych szkiców planów zawartych w pamiętniku profesora Hrabeckiego. Podział na dwie linie czasowe nie skutkuje zagubieniu czy rozproszeniu, ubogaca i tworzy wspólną całość. Naprawdę przyzwoity kryminał. Polecam

Pierwsza od dawna z cyklu o Popielskim, która nie nudziła mnie i przeczytana z dużą przyjemnością. Dobre na poziomie zamknięcie cyklu. Książka niegruba, ale za to pozbawiona elementów zbędnych jak w poprzednich (teorie matematyczno, logiczno, egzystencjonalne) które ewidentnie mnie nudziły. Sprawnie napisany kryminał z doskonale zachowanymi proporcjami w fabule, ciekawa...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ciężko tą książkę nazwać reportażem, bardziej zbiorem gawęd, zapisków wspomnień z pamiętnika. Czyta się płynnie, ale razi powierzchowność tych "reportaży" i wybiórczość opisów. Skoro autor wysila się na opis atrakcji turystycznych, to powinien się tego trzymać w każdym opisywanym regionie i opisywać to w miarę wnikliwie. Tym bardziej, że opisuje jak twierdzi miejsca mniej znane, które ciężko znaleźć w dostępnych przewodnikach czy internecie. Jeśli to nie przewodnik to pisanie wybiórcze (niepełne) jest w tej książce zbędne moim zdaniem.
Druga sprawa, która mi się nie podoba to aktualność tych gawęd. Mieszkam w Białej Podlaskiej 40 km od Brześcia, bywam od kilku lat na Białorusi turystycznie dość często i widzę jak ten kraj się zmienia nawet nie z roku na rok ile z miesiąca na miesiąc. Wiele z obrazków przedstawionych przez autora jest zdeaktualizowana, książka wydana jest w 2014 roku, więc można sądzić, że przedstawia obraz kraju obecnie, a tu mamy obraz sprzed 4-5 lat i dalej, Białoruś się bardzo zmienia, gołym okiem widać te zmiany, jeśli chodzi o wygląd miast, inwestycje, napływ tego co u nas "trendy". Dziś spacerując deptakiem po Brześciu ma się wrażenie, że to mogłoby być każde zachodnie miasto. Oczywiście problemy o których autor pisze nadal występują w większym lub mniejszym stopniu, jednak Białoruś bardzo się zmienia i wiadomo potrzeba czasu aby standardy i inne sprawy zmieniły się na lepsze. Niektóre tezy są słuszne i trafione inne są stawiane typowo z perspektyw " zachodnich" czy "unijnych" . Nie bierze się pod uwagę, że Białoruś rządzi się według własnych zasad i praw i przyznać trzeba, że jak na te "osamotnione" państwo naprawdę nieźle sobie radzi. Ktoś powie ale "bieda, brak wolności, dyktatura". Nie żyje tam więc trudno wykładać tezy jednoznaczne, wiem tyle, co z własnego podwórka, Białorusini przyjeżdżają do Polski i innych krajów na studia,duże zakupy, jeżdżą na zagraniczne wycieczki na zachód, stać ich na zakup samochodu (czasem nie byle jakiego, nieraz w Polsce nie widziałem takich drogich aut) . Będąc na Białorusi nigdy nie miałem przykrych kontaktów z milicją, ich obecność (normalna, ta opisana to jakaś legenda) w dużych miastach w " newralgicznych" miejscach sprawiała, że czułem się bezpieczniej jak w żadnym innym kraju, o naszym nie wspominając. W nocy spacerując po Mińsku czułem się swobodnie i bezpiecznie, na dworcu kiedy pojawiło się dwóch pijaczków którzy wyczuwając zagranicznych dawców banknotów zaczęli zaczepiać mnie i znajomych po 3 minutach przechodzący patrol szybko sobie poradził z elementem, nie patyczkujac się z nimi ale nie naduzywajac siły niepotrzebnie. U nas będąc na dużej imprezie w mieście Warszawie czy Lublinie strach ulicami chodzić, a policja jakby się specjalnie "chowa" aby tylko nie daj Bóg musieć interweniowac, w zasięgu wzroku zero służb odpowiedzialnych za porządek. Druga rzecz czystość na ulicy to fakt i się z tym zgodzę, i nie jest to tylko reżimowy dekret, mając znajomych np. w Brześciu nie raz nie dwa byłem świadkiem że mój rówieśnik, młody gość sam podnosi leżący papier na chodniku i wrzuca do kosza, u nas w 90 % kopnął by i poszedł dalej. Więc z "brudnymi ruskimi" to często mit, ale jak wszędzie ludzie są tacy i tacy. Fakt jednak, że panstwo nie żałuje kasy na porządek na pewno nie jest czymś złym ani nie zasługuje na krytykę, z tego moglibyśmy akurat wziąć przykład od sąsiadów. To, że "reżim " trzyma twardą łapą wychodzi temu krajowi na dobre. Każde młode nowe powstałe państwo ociera się o dyktaturę aby zdobyć i stworzyć silny kraj, na resztę przyjdzie czas. Jeśli książkę przeczyta ktoś kto nie wie nic o Białorusi lub niewiele, pogłębi wiele stereotypów na temat sąsiada. My Polacy zawsze chcemy narzucać swój światopogląd i racje, dajmy ten wybór obywatelom swojego kraju. Jeśli tyle lat rządzi "Łuki" który jest ciemiezycielem narodu i dyktatorem to czemu opozycja nie jest w stanie tego zmienić ? Jest albo taka słaba albo nie dojrzała do przejęcia władzy, bo nie sztuka rozwalić, gorzej coś stworzyć. Pozycję Pana Sokołowskiego należy traktować jako subiektywny obraz kraju sprzed kilku lat, a najlepiej skonfrontować lekturę z rzeczywistością (przechodząc przez -prawda, wielką machinę przeprawy granicznej za Bug.

Ciężko tą książkę nazwać reportażem, bardziej zbiorem gawęd, zapisków wspomnień z pamiętnika. Czyta się płynnie, ale razi powierzchowność tych "reportaży" i wybiórczość opisów. Skoro autor wysila się na opis atrakcji turystycznych, to powinien się tego trzymać w każdym opisywanym regionie i opisywać to w miarę wnikliwie. Tym bardziej, że opisuje jak twierdzi miejsca mniej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zmiana tła wyszła znów cyklowi na plus. Choć książka nie wybija się niczym szczególnym wśród gatunku czy nawet tej serii, to czyta się zupełnie przyjemnie. Warsztat, styl, dokładność jak zwykle bardzo mocna strona Pana Wrońskiego. Zamość i pierwsze kroki "kariery" Maciejowskiego uzupełniają biografię bohatera. Jak najbardziej polecam lekturę.

Zmiana tła wyszła znów cyklowi na plus. Choć książka nie wybija się niczym szczególnym wśród gatunku czy nawet tej serii, to czyta się zupełnie przyjemnie. Warsztat, styl, dokładność jak zwykle bardzo mocna strona Pana Wrońskiego. Zamość i pierwsze kroki "kariery" Maciejowskiego uzupełniają biografię bohatera. Jak najbardziej polecam lekturę.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka przeciętna, ostatnie pozycje z serii jakoś już do mnie nie przemawiają, autor moim zdaniem za bardzo wpycha w powieść kryminalną wątki liczbowo-filologiczne. Rozumiem, że to pasja zawodowa i posiadana wiedza jest pożytkowana w pisaniu powieści, ale ja jako czytelnik kryminałów tego nie kupuję, dla mnie to bez urazy bełkot który na siłę jest wplatany w fabułę i ma ją w zasadzie tworzyć. Choć ogólnie wątek kryminalny ten motyw jakoś wykorzystuje, to jednak dla mnie to już jakieś fantasy. Poza tym za duże kontrasty bohaterów, Popielski, twardy, nie przebierający ani w wyszukanych metodach czy słowach, z wyglądem moczymordy ni jak nie pasuje do filozoficznych przemów, łacińskich sentencji czy matematycznych szarad , no chyba że jest nie do końca zdrowy psychicznie albo ma dwie osobowości. Książkę przeczytałem i pomimo tych uwag można spokojnie dotrwać do końca. Technicznie sprawnie napisana, ale po takim dorobku trudno, żeby tego zabrakło, jednak całościowa ocena tylko przeciętna. Wątek fabularny aspirujący do oryginalnego i wyszukanego, dla mnie powiał nudą, przekombinowany, ocierający się o fantasy, a nie dobry kryminał. Za dużo bełkotu około kryminalnego, za mało istoty powieści krtyminalej.

Książka przeciętna, ostatnie pozycje z serii jakoś już do mnie nie przemawiają, autor moim zdaniem za bardzo wpycha w powieść kryminalną wątki liczbowo-filologiczne. Rozumiem, że to pasja zawodowa i posiadana wiedza jest pożytkowana w pisaniu powieści, ale ja jako czytelnik kryminałów tego nie kupuję, dla mnie to bez urazy bełkot który na siłę jest wplatany w fabułę i ma...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W dwóch słowach- dobry kryminał. Książkę czyta się dobrze, przeczytałem ją za 3 razy. Fabuła powieści z prokuratorem Tadeuszem Szackim, przenosi się tym razem do Olsztyna, miasta 11 jezior w swoich granicach. Szacki buduje sobie nową rzeczywistość na Warmii. Nowa kobieta, nowe otoczenie. Bohater zamieszkuje u Żeni, swojej lubej, przyjeżdża córka z Warszawy pomieszkać z ojcem. Ojciec próbuje być ojcem, Żenia nawet nie stara się grać macochy. Niby życie jakoś się na nowo toczy. W pracy nuda, zwykłe sprawy. Późna jesień/początek zimy, szaro bura, nieustanna mgła, zamarzający deszcz. Szacki bardzo powoli się aklimatyzuje, wkurza go panującą aura, a nowe miasto i jego bolączki często drażni.
W tem dostaje zgłoszenie o znalezieniu w poniemieckim bunkrze przyszpitalnym ludzkich kości. Dla miejscowych służb " zwykłe odfajczenie Niemca", jak to opisują znalezienie jakiegoś szkieletu z okresu II wojny. Tu akcja się zaczyna wpierw wydawałoby się rutynowa procedura, zwyczajna prosta sprawa. Okazuje się jednak, że znaleziony szkielet po oględzinach przez profesora Frankesteina (!) jeszcze tydzień wcześniej nalezal do calkiem współczesnego osobnika . Rusza śledztwo, dla czytelnika niezwykle ciekawe, wielowątkowe, pełne zwrotów akcji. Historia wciąga w swe odmęty niczym listopadowa olsztyńska mgła. Prokurator ma pomocników, asesora Edmunda Falka, młodego, ambitnego, bezkompromisowega, wytwór idealnego urzędnika III RP. Pomaga również miejscowy policjant , z przedwojennymi wąsami Jan Paweł Bierut (imiona nadane dla zrównoważenia ciężaru nazwiska). Dochodzi wątek osobisty, Szacki zajęty nowym w końcu intrygującym śledztwem, jest nie bezpośrednim sprawcą domowej bijatyki, nie reagując i zbywając matkę i żonę jak się okazało tyrana, która odważyła się przyjść do prokuratora po pomoc. Staje się najgorsze, do tego jego asesor grozi, że go zniszczy za to i pisze raport do przełożonej. Wszystko zaczyna się walić, wątki śledztw nie idą w żadnym kierunku. Targa nim gniew.Druga część powieści wprowadza jeszcze więcej smaczków i zwrotów, w końcu tropy się znajdują, wątki zaczynają w coś kleić. Jednak sprawa nie jest prosta, w ogóle nie jest prosta. Końcówka wyborna , świetne zakończenie o dość zaskakującym przebiegu. Szkoda, że Szacki po raz ostatni występuje na kartach książek, choć można mieć po przeczytaniu zakończenia szansę na powrót. Polecam świetna lektura !

W dwóch słowach- dobry kryminał. Książkę czyta się dobrze, przeczytałem ją za 3 razy. Fabuła powieści z prokuratorem Tadeuszem Szackim, przenosi się tym razem do Olsztyna, miasta 11 jezior w swoich granicach. Szacki buduje sobie nową rzeczywistość na Warmii. Nowa kobieta, nowe otoczenie. Bohater zamieszkuje u Żeni, swojej lubej, przyjeżdża córka z Warszawy pomieszkać z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka trzyma poziom poprzednich, czyta się przyjemnie. Tło, akcja, bohaterowie jak zwykle dobrze nakreślone. Dwie linie czasowe powielone jak w poprzednich tomach, oddalone od siebie w tym wypadku o czas sprzed wojny i po wojnie. W sumie związane i dość swobodnie się splatające, nie przeszkadzają i wnoszą do całości elementy opowiadające historię.
Książka jest "poprawna", historia mniej ciekawa kryminalnie na tle poprzednich tomów. Bardziej obrazuje wątki psychologiczne związane z traumą, wpływem wydarzeń na psychikę bohaterów, piętno jakie pozostawia na człowieku złe postępowanie, czyny.

Zagadki ciekawe, dwa wątki, śmierć w stajni oraz rabunek kasy browaru z pozoru wpierw nie mające nic wspólnego ze sobą, później, ładnie trybią i łączą się w niewymuszony sposób. Pewnych rozwiązań i rozwoju akcji można się domyślić, co jest nawet dobre, bo ma się wrażenie, że opowiadana historia nie stara się zrobić z nas "głupka" i nie wysila się na zawiłe teorie rodem z fantasy (nawiasem takie jak w ostatnich pozycjach Krajewskiego, teorie logiki czy matematyki, ja tego nie kupuję jakoś specjalnie).

Zakończenie może nie arcydzieło, ale dość fajnie zrealizowane, taki kompromis między zwięzłości, a wymyślnością.
Niektóre postacie nie wnoszą wiele do fabuły, choćby Róża, ale biorąc pod uwagę na cykl, kilka słów wzbogaca dodatkowo o informacje z życia prywatnego bohatera.

Wroński na początku cyklu dość wysoko wyznaczył sobie poprzeczkę, jednak mimo wszystko stara się utrzymywać poziom, kolejny tom przygód komisarza Maciejewskiego pt. "Haiti" go trzyma. Powieść nie jest jakimś przełomem w jego cyklu lub najlepszą spośród poprzednich, jednak z czystym sumieniem mogę ją polecić wszystkim fanom pióra Pana Marcina i ogólnie miłośnikom retro kryminałów.

Książka trzyma poziom poprzednich, czyta się przyjemnie. Tło, akcja, bohaterowie jak zwykle dobrze nakreślone. Dwie linie czasowe powielone jak w poprzednich tomach, oddalone od siebie w tym wypadku o czas sprzed wojny i po wojnie. W sumie związane i dość swobodnie się splatające, nie przeszkadzają i wnoszą do całości elementy opowiadające historię.
Książka jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pięć minut temu skończyłem lekturę i muszę stwierdzić, że to najlepszy kryminał od dawna, jaki wpadł mi w ręce. Zawiera wszystko, co mi się niezwykle podoba. Świetna fabuła, dobrze narysowane postacie, zagadki, fachowe dochodzenie. Do tego wspaniały obraz Sandomierza, nienachalny, podawany w wielu odcieniach. Miejsce niezwykle piękne i urokliwe, o czym mogłem się osobiście przekonać, obraz z powieści na pewno zachęca do przyjechania w te strony. Książka zawiera to coś, co nie pozwala się oderwać od czytania. Prokurator Teodor Szacki zapada jako postać szybko w pamięci i myślę, że zostanie w niej na długo, jako przykład świetnego bohatera powieści kryminalnej. Choć muszę powiedzieć, pomimo, że to kryminał, książkę czyta się raczej jako dobrą powieść przygodowa z wątkiem kryminalnym. Jej dodatkową zaletę stanowi to, że pomimo wątku morderstw, dochodzenia śledczego, mrocznej atmosfery zdawałoby się, zawiera sporą dawkę dobrego humoru, dobrze rozmieszczoną w akcji powieści. Nie zabrakło również wątku miłosnego, choć podanego w nienachalny sposób. Szczerze polecam!

Pięć minut temu skończyłem lekturę i muszę stwierdzić, że to najlepszy kryminał od dawna, jaki wpadł mi w ręce. Zawiera wszystko, co mi się niezwykle podoba. Świetna fabuła, dobrze narysowane postacie, zagadki, fachowe dochodzenie. Do tego wspaniały obraz Sandomierza, nienachalny, podawany w wielu odcieniach. Miejsce niezwykle piękne i urokliwe, o czym mogłem się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mieszane uczucia po skończonej lekturze drugiego tomu gawędy szlacheckiej spod pióra pana Piekary. Dalsze perypetie niezwykłych gości stolnika Ligęzy niosą dużo atmosfery dawnej Polski. Dobrze oddają duszę i wygląd ówczesnych krajan. Wszystkie opisy, sposób konwersacji, obyczaj szlachecki, przedstawione w znakomitej treści. Jako powieść awanturniczo -przygodowa, a wręcz dedyktawistyczna, trochę zawodzi. Co ciekawe, główna fabuła, oscylujaca wokół rozwiązania zagadki tajemniczych listów, gości stolnika i perypetii z nimi związanych, ma miejsce dopiero w drugiej połowie. Więc ta część najbardziej mi się podobała. Do połowy przyznam, trochę się nudziłem. Ile można poznawać opisów zabaw, pijatyk itp. Tak, wiem, tak to było, tak się toczyło życie towarzyskie tamtych czasów, jednak zabrakło mi tu czegoś, może zabrakło pomysłu na poprowadzenie fabuły. Cieszę się jednak, że dotrwałem do połowy, bo dalej opowieść nabrała charakteru i tempa. Na koniec czytelnik znów zostaje z pytaniami, co mi się podoba, zachęca do lektury kolejnej części. Czekam więc z niecierpliwością i mam tylko nadzieję, że cały kolejny tom będzie trzymał w napięciu, a nie tylko połowa ; )

Mieszane uczucia po skończonej lekturze drugiego tomu gawędy szlacheckiej spod pióra pana Piekary. Dalsze perypetie niezwykłych gości stolnika Ligęzy niosą dużo atmosfery dawnej Polski. Dobrze oddają duszę i wygląd ówczesnych krajan. Wszystkie opisy, sposób konwersacji, obyczaj szlachecki, przedstawione w znakomitej treści. Jako powieść awanturniczo -przygodowa, a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pierwsza pozycja serii "Oko Jelenia - Doga do Nidaros" za mną :) W kilku słowach na świeżo po skończeniu lektury, muszę stwierdzić, że kiedy doszedłem do końca opowieści, to wewnętrzny głoś mówił mi "chcę jeszcze" !,a a... tu koniec niestety. Od razu nasuwają się pytania, co dalej ? jak potoczył się dalszy los trójki głównych bohaterów. Te uczucie świadczy,że książka wciągnęła mnie i zachęciła do przeczytania kolejnego tomu, a to już sukces ;) Powieść nie jest może jakimś arcydziełem, nie w tym rzecz. Czyta się ją jednak dobrze, fabuła płynie znakomicie i zanurzając się w tej opowieści przesuwamy się z bohaterami do czasów średniowiecza, gdzie toczy się prawie w całości akcja (Nie zdradzam jednak fabuły, aby nie zepsuć Wam lektury). Możemy "poczuć" zapachy, zobaczyć obraz z życia w tamtych czasach i dowiedzieć się przy tym wielu rzeczy z codziennego życia. To wszystko mogłoby być zwykłą powieścią historyczną, jednak pan Pilipiuk jak zwykle sprytnie wplata wątek fantastyczny, dodaje esencji swojego stylu pisania i wychodzi z tego świetne danie w postaci dobrej książki. Pierwsze strony - jak zauważyłem nie tylko mnie - trochę zniechęcają, wstęp to jedyne co mi się jakoś nie podobało. Trochę bez akcji, za mało moim zdaniem naświetlenia całej sprawy fabuły(dlaczego, jak, jakie skutki ?). Być może to zamierzony efekt, z uwagi na cykliczność tomów z serii. Czytelnika pozostawia się z pytaniami i nie podaje od razu wszystkich odpowiedzi. Jednak początek mnie osobiście jakoś nie przekonał i był jakby tu nazwać "trochę naciągany", jeżeli w fantastyce można to tak określić.
Dalej jest już coraz lepiej, a potem zostajemy porywani przez fabułę na dłuugie godziny. Akcja jest ciekawie poprowadzona (z trzech perspektyw), tło świetnie naszkicowane, a zagadka "oko jelenia" intryguje (w pierwszym tomie nie wiele na jego temat się dowiadujemy.
Polecam książkę i niedługo biorę się za kolejny tom :)

Pierwsza pozycja serii "Oko Jelenia - Doga do Nidaros" za mną :) W kilku słowach na świeżo po skończeniu lektury, muszę stwierdzić, że kiedy doszedłem do końca opowieści, to wewnętrzny głoś mówił mi "chcę jeszcze" !,a a... tu koniec niestety. Od razu nasuwają się pytania, co dalej ? jak potoczył się dalszy los trójki głównych bohaterów. Te uczucie świadczy,że książka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pierwszy zbiór opowiadań Pilipiuka przeczytałem z przyjemnością. Muszę jednak napisać, że każde z opowiadań niesie inną "jakość" i według mnie nie każde trzyma poziom choćby opowiadania tytułowego. Najbardziej przypadły mi do gustu opowiadania: "2586 kroków"; "Samolot do dalekiego kraju"; "Wieczorne dzwony"; "Atomowa ruletka" z naciskiem na to ostatnie. Opowiedziana historia jest tak nieprawdopodobna, że uśmiech nie schodził mi z twarzy podczas lektury. Brawo za pomysł i realizację tej "zmodyfikowanej historii Polski".

Pierwszy zbiór opowiadań Pilipiuka przeczytałem z przyjemnością. Muszę jednak napisać, że każde z opowiadań niesie inną "jakość" i według mnie nie każde trzyma poziom choćby opowiadania tytułowego. Najbardziej przypadły mi do gustu opowiadania: "2586 kroków"; "Samolot do dalekiego kraju"; "Wieczorne dzwony"; "Atomowa ruletka" z naciskiem na to ostatnie. Opowiedziana...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książki Pilipiuka, z serii o Jakubie W. albo się lubi, albo nienawidzi. "Charakterystyczny dowcip", czarny humor, przerysowane postacie oraz niestworzone historie. Wszystko przyprawione specyficznym aromatem "popieprzenia", tak charakterystycznym dla tego autora(co moim zdaniem, jest niezwykłą zaletą i nadaje smak). Po przeczytaniu pierwszej książki z serii o przygodach Wędrowycza mam mieszane uczucia. Z jednej strony mam tu wszystko co lubię, co wymieniłem wcześniej, z drugiej jednak, całość tworzy zlepek opowieści o różnym poziomie i kunszcie (jeśli tak to można nazwać). Niektóre opowiadania rozwalają na łopatki inne są nudnawe i chyba zbyt "odjechane" nawet jak na Pilipiuka. Opowiadanie o wakacjach Jakuba mam wrażenie na ten przykład zostało napisane w stylu "weźmy skrzynkę prochu, trochę dynamitu, podlejmy benzyną i zobaczymy co będzie". Autor miałem wrażenie zaczął wstęp do opowieści, a dalej pojechał na całego, pędząc na maksa bez hamulców. Dla niektórych, może to być zaleta, dla mnie "takie sobie". Jednak takie perełki jak kącik kulinarny, czy horoskop tudzież sceny z życia Jakuba - bimbrownika, kłusownika, cywilnego egzorcysty, zwalają mnie z nóg ze śmiechu. Na poprawę humoru wyśmienita lektura, dla fanów "takiej fantastyki", jak i stylu pana Pilipiuka polecam !

Książki Pilipiuka, z serii o Jakubie W. albo się lubi, albo nienawidzi. "Charakterystyczny dowcip", czarny humor, przerysowane postacie oraz niestworzone historie. Wszystko przyprawione specyficznym aromatem "popieprzenia", tak charakterystycznym dla tego autora(co moim zdaniem, jest niezwykłą zaletą i nadaje smak). Po przeczytaniu pierwszej książki z serii o przygodach...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kolejna, piąta powieść Pana Marcina z cyklu powieści z Komisarzem Maciejewskim, trochę mnie rozczarowała, ale tylko trochę. "Pogrom w przyszły wtorek" znów trzyma poziom pod względem, znajomości historii, wiedzy o realiach życia opisywanych czasów, znajomości obrazu Lublina. Można by powiedzieć, że każdy autor chcący zacząć pisać retro kryminały, powinien brać przykład z Pana Marcina jeśli chodzi o dokładność, wnikliwość, drobiazgowość, plastyczność i tytaniczne rzemiosło. Fabuła książki nawiązuje do faktycznych zdarzeń z okresu tuż po wojnie, w początkach PRL-u, a mianowicie zagadkowego uniknięcia pogromu żydów w Lublinie. Tu jakimś sposobem, prawie w ostatnim momencie wydarzenie nie ma miejsca, tak jak chociażby w tym samym czasie w Krakowie. Autor wplata w tą historię swoją teorię wydarzeń, wstawia komisarza Maciejewskiego i dodaje tło powojennej rzeczywistości. Mamy UB, wiezienie na zamku, milicję, NKWD i inne organa partyjne. Zrujnowany Lublin, biedę, drożyznę i ogólne zezwierzęcenie na sowiecką nutę. Komisarz Zyga podupadły na zdrowiu po długim pobycie "na zamku", zostaje zmuszony do współpracy z UB celem wykrycia dziwnych wydarzeń na mieście, mianowicie ginie pewien żyd w niewyjaśnionych okolicznościach, zaczyna pachnieć w mieście pogromem, dodatkowo grasują nieuchwytni mordercy kobiet. Dawny komisarz w zamian za wolność i spokój dla żony i dziecka, ma pomóc w wyjaśnieniu tych spraw. Maciejewski chcąc nie chcąc, musi iść na współpracę. Realia są jednak ciężkie. Zrujnowane miasto, brak pracy, dawnych kolegów po fachu do pomocy, sowieckie realia oraz podupadły stan zdrowia, nie ułatwiają wykonaniu zadania. Żona Róża, obecnie kochanka partyjnego działacza Walaka z synkiem Olkiem, są jedynym wątłym celem komisarza, na nich mu najbardziej zależy, dlatego chce chociaż spróbować. Całej fabuły nie będę streszczał. Napiszę tylko, że jest dość dobrze nakreślona i doprowadza do finału w sposób płynny. Po przeczytaniu jednak całej książki mam mieszane uczucia. Powodem tego stanu było to, że moim zdaniem opisane wątki były czasem za zbyt zawiłe, postacie niektóre gorzej zarysowane co momentami zabierało przyjemność czytania, zapominało się kto jest już kim, czy to ta postać co wcześniej, czy inna, może to tylko moje odczucia. Dodatkowo zabrakło mi osobiście więcej treści dotyczących pewnych wątków, niektóre były za mało opisane, lub zbyt pobieżnie. Brakowało mi też jakiegoś nowego druha komisarza. Z dawnych kompanów jeden siedział dalej na zamku (choć komisarz starał się uzyskać zgodę na uwolnienie go i pomoc w śledztwie), drugi zwariował. Niewiele ich postacie wnoszą do fabuły. Także podsumowując, dobre rzemiosło, fajny pomysł, ale zabrakło "tego czegoś" dla mnie. Niemniej jednak dla wszystkich fanów serii gorąco polecam !

Kolejna, piąta powieść Pana Marcina z cyklu powieści z Komisarzem Maciejewskim, trochę mnie rozczarowała, ale tylko trochę. "Pogrom w przyszły wtorek" znów trzyma poziom pod względem, znajomości historii, wiedzy o realiach życia opisywanych czasów, znajomości obrazu Lublina. Można by powiedzieć, że każdy autor chcący zacząć pisać retro kryminały, powinien brać przykład z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pisarstwo Pana Pilipiuka mnie urzeka i co tu dużo mówić, niezwykle kusi, dostarcza emocji, wrażeń, przeżyć w dużej końskiej dawce. Jego książki wyróżnia to, że są na pierwszy rzut oka tak "porąbane", że aż wspaniałe. Po lekturze "Wampira z M-3", podtrzymuję całkowicie to zdanie.
Czy można połączyć grozę transylwańskiej opowieści Draculi Bena Stokera,lub np. sagi zmierzch z polskim obrazem absurdów PRL ? - oczywiście, że można !
Pan Andrzej na obraz filmów Barei, przemienia lud proletariacki Rzeczypospolitej ludowej w wampiry, choć trochę ułomne i jakby "uczłowieczone". Czy jednak ta mrożąca krew w żyłach, jak mogło by się wydawać fabuła, przedstawia klasyczną literaturę grozy w polskim wydaniu ? -absolutnie nie. Bohaterowie, pomimo nadludzkich zdolności, muszą również borykać się z absurdami PRL-u. Zestawienie tych rzeczy prowadzi do niewyobrażalnego dobrego humoru. "Czarna Wołga, kolejki, prze różniaste sceny znane z licznych komedii obrazujących codzienność PRL-u, w połączeniu z bohaterami - wampirami, nakręcają niesamowicie humorem całą książkę. Zaczyna się ona obrazem nie bardzo lotnej nastolatki Gosi,zakochanej bez pamięci w Limahlu, kiczu kiczy, obciachu i tandety. Bohaterka po odkryciu, że jej ukochany jest z nią tylko dlatego, że ma wysoko postawionych starych w strukturach partyjnych, a tak naprawdę uważa, że jest brzydka i głupia i w ogole szkoda słów, targa się na swoje życie. Budzi się w grobowcu rodzinnym,nie pamięta co się stało, czemu tu jest ? Czyżby miała wypadek pochowali ją, a teraz się nagle obudziła ? Prawda okazała się szybko inna. Została "Wampirką" i co się okazało nie jedyną w okolicy. Tu zawiązuje się akcja, mamy świetnie zarysowane postacie "Ślusarz Marek", "Profesora" i innych niezwykle ciekawych typków. Takie sceny jak, atak wydawałoby się "statycznej" już babki, szajką na grobowiec, gdzie pomieszkuje wnuczka - wampirka, "użycie pralki", przesłuchania UB, postać pogromcy wampirów Jakuba Wedrowycza - "najpierw czuje się jego smród skarpet, potem dopiero zjawia się on" i wiele innych przezabawnych scen sprawia, że czyta się "Wampira z M-3"z dużym bananem na twarzy. Do tego np. hasająca mumia z Egiptu, Wilkołak, polowanie na "czarną wołgę", a na koniec tajny program kosmiczny PRL-u. Po prostu lektura wyborna, Polecam !

Pisarstwo Pana Pilipiuka mnie urzeka i co tu dużo mówić, niezwykle kusi, dostarcza emocji, wrażeń, przeżyć w dużej końskiej dawce. Jego książki wyróżnia to, że są na pierwszy rzut oka tak "porąbane", że aż wspaniałe. Po lekturze "Wampira z M-3", podtrzymuję całkowicie to zdanie.
Czy można połączyć grozę transylwańskiej opowieści Draculi Bena Stokera,lub np. sagi zmierzch z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Świetna książka podróżnicza. Relacja z rejsu po rzekach: Niemnie, Wiśle, Biebrzy i Bugu. Malownicze opisy mijanych wiosek, krajobrazów. Relacje z spotkań z miejscową ludnością. Wszystko to w formie pamiętnika, XIX - wieczny styl i magia słów. Czyta się wybornie. Opisany kawałek naszego kraju w większości już poza obecnymi granicami, dla krajoznawców, dzieło bezcenne.

Świetna książka podróżnicza. Relacja z rejsu po rzekach: Niemnie, Wiśle, Biebrzy i Bugu. Malownicze opisy mijanych wiosek, krajobrazów. Relacje z spotkań z miejscową ludnością. Wszystko to w formie pamiętnika, XIX - wieczny styl i magia słów. Czyta się wybornie. Opisany kawałek naszego kraju w większości już poza obecnymi granicami, dla krajoznawców, dzieło bezcenne.

Pokaż mimo to

Okładka książki Podręcznik przygody rowerowej Anna Maciąg, Robert "Robb" Maciąg
Ocena 7,0
Podręcznik prz... Anna Maciąg, Robert...

Na półkach:

Liczyłem osobiście na więcej. Według mnie za dużo pomieszane, trochę relacji, trochę opisów, trochę porad. Dwa pierwsze rozdziały to pewien niedosyt, trochę propozycji i relacji, szkoda, że tak mało. Właściwie do takich treści można bez problemu dotrzeć w internecie. Rozdział z poradami ratuje trochę całość, czymkolwiek większość porad skierowana jest raczej do typowo początkujących adeptów podróżowania na rowerze. Podsumowując książka do przejrzenia, parę rzeczy można z niej się dowiedzieć i chociażby z braku tego typu pozycji w kraju cenna.

Liczyłem osobiście na więcej. Według mnie za dużo pomieszane, trochę relacji, trochę opisów, trochę porad. Dwa pierwsze rozdziały to pewien niedosyt, trochę propozycji i relacji, szkoda, że tak mało. Właściwie do takich treści można bez problemu dotrzeć w internecie. Rozdział z poradami ratuje trochę całość, czymkolwiek większość porad skierowana jest raczej do typowo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dość ciekawie napisany podręcznik "antybohatera". Dość przewrotnie potraktowany etos polaka. Bez lukru, bohaterstwa i innych "niepotrzebnych rzeczy", które przecież niczemu nie służą. Ot, opowieść o pewnym Niemcu, który stał się polakiem, ale koniec w końcu zostaje ni to Polakiem ni to Niemcem, sam nie wiem kim już jest. Kobieciarz, kur****, morfinista, miłośnik pięknych samochodów, dobrej zabawy i niekończących się imprez. Ojciec, mąż, żołnierz, agent. Syn "Orlicy" i bohatera Rzeszy, obecnie eunucha.

Jak czyta się całość ? W moim odczuciu dość dobrze, choć chwilami miałem dość tych fragmentów, gdzie bohater niczym w narkotycznym odlocie toczy gęsto pogmatwane wątki i swoje przemyślenia. Nie mniej jednak polecam.

Dość ciekawie napisany podręcznik "antybohatera". Dość przewrotnie potraktowany etos polaka. Bez lukru, bohaterstwa i innych "niepotrzebnych rzeczy", które przecież niczemu nie służą. Ot, opowieść o pewnym Niemcu, który stał się polakiem, ale koniec w końcu zostaje ni to Polakiem ni to Niemcem, sam nie wiem kim już jest. Kobieciarz, kur****, morfinista, miłośnik pięknych...

więcej Pokaż mimo to