Biblioteczka
Zanim wystygnie kawa to zbiór kameralnych opowiadań, okraszonych realizmem magicznym.Najbardziej podobało mi się pierwsze, to najmniej dramatyczne i najprostsze. Później było już trochę gorzej, ale jednak cały zbiór mogę z czystym sercem polecić.
Unikatowa lektura.
Zanim wystygnie kawa to zbiór kameralnych opowiadań, okraszonych realizmem magicznym.Najbardziej podobało mi się pierwsze, to najmniej dramatyczne i najprostsze. Później było już trochę gorzej, ale jednak cały zbiór mogę z czystym sercem polecić.
Unikatowa lektura.
Spodziewałam się więcej. Więcej ciekawych przypadków i wglądu w meandry terapii. Tymczasem książka była ciekawa w odbiorze, ale to raczej autobiografia/ memuar autorki.
Mimo wszystko polecam bo czyta się szybko mimo gabarytów i może dać do myślenia
Spodziewałam się więcej. Więcej ciekawych przypadków i wglądu w meandry terapii. Tymczasem książka była ciekawa w odbiorze, ale to raczej autobiografia/ memuar autorki.
Mimo wszystko polecam bo czyta się szybko mimo gabarytów i może dać do myślenia
2020-01-11
Zawiodłam się. Niestety książka zwyczajnie nudna. Jak któryś z tematów zaczynał mnie interesować, to zostawał nagle urwany.
Zawiodłam się. Niestety książka zwyczajnie nudna. Jak któryś z tematów zaczynał mnie interesować, to zostawał nagle urwany.
Pokaż mimo to
Fabuła:
Magdalena i Kurt. Magdalena i ból. Magdalena i śmierć. Magdalena i wolność. Magdalena i Ben. Magdalena i niemożność. Magdalena i zdrada. Magdalena i nowe życie. Magdalena i walka.
Nie ma miłości w tym świecie mimo że są anioły (przynajmniej jeden). Nie ma satysfakcji nie ma happy endu. Jest gorzko i brutalnie.
Anioł śpiewa : I choćbym szedł ciemną doliną, to zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną. Ludzie nie pamiętają/ nie chcą pamiętać/ nie są w stanie pamiętać.
Nie tego szukam w moich książkach.
Fabuła:
Magdalena i Kurt. Magdalena i ból. Magdalena i śmierć. Magdalena i wolność. Magdalena i Ben. Magdalena i niemożność. Magdalena i zdrada. Magdalena i nowe życie. Magdalena i walka.
Nie ma miłości w tym świecie mimo że są anioły (przynajmniej jeden). Nie ma satysfakcji nie ma happy endu. Jest gorzko i brutalnie.
Anioł śpiewa : I choćbym szedł ciemną doliną, to zła...
"Mechaniczny anioł" to dobra książka, i jestem tą wiedzą totalne zaskoczona, bo nie spodziewałam się po niej za wiele.
Całe szczęście, że przed sięgnięciem po tę pozycję nie przeczytałam jej opisu, bo gdyby moje oczy dojrzały na jej okładce to zdanie : "Magia jest niebezpieczna, ale miłość jeszcze bardziej" na pewno nie dałabym jej szansy.
Tymczasem jest to ciekawe czytadło, umiejscowione w intrygującym magicznym Londynie, z dobrze zarysowanymi bohaterami. Mamy tutaj również dużą dozę braterskiej miłości (między Jemem a Willem) o której naprawdę lubię czytać.
Niestety nie udało mi się polubić głównej bohaterki, dlatego też może wątki romantyczne w tej książce nie przykuwały mojej uwagi (a jak już przykuwały to budziły jedynie moją irytację).
Historia i świat przedstawiony w książce są jednak na tyle ciekawe, że sięgnę po jej dalsze części :)
"Mechaniczny anioł" to dobra książka, i jestem tą wiedzą totalne zaskoczona, bo nie spodziewałam się po niej za wiele.
Całe szczęście, że przed sięgnięciem po tę pozycję nie przeczytałam jej opisu, bo gdyby moje oczy dojrzały na jej okładce to zdanie : "Magia jest niebezpieczna, ale miłość jeszcze bardziej" na pewno nie dałabym jej szansy.
Tymczasem jest to ciekawe...
Chyba jestem masochistką!
Nie wystarczył mi "Alchemik" nie wystarczyło mi "Być jak płynąca rzeka", nie dałam za wygraną po "11 minutach" (choć to od Coelho odstraszyło mnie na kilka lat). Coś mnie podkusiło - a dokładnie intrygujący tytuł, i stwierdziłam a może? może będzie lepiej? Może "Weronika postanawia umrzeć" to książka lepsza i bardziej wartościowa niż te przeze mnie wymienione?
Guzik. Nihil novi, ten autor we wszystkich swoich książkach piszę dokładnie o tym samym. Nie trzymającą się kupy fabułę otacza i przytłacza niestrawną filozofią własną. Dodaję do tego dziwaczną scenę seksu (Panie autorze, zalecam wizytę u seksuologa -widać że ma pan jakiś problem w tej dziedzinie życia) i mamy arcydzieło!
Fabuła: Weronika młoda Słowenka nie potrafiąca odnaleźć sensu życia, (moim zdaniem dlatego, że jej się ewidentnie nudzi) postanawia się zabić w "dziewczyński sposób" zażywając jakieś leki. Próba samobójcza się nie udaję i nasza wspaniała bohaterka trafia do zakładu dla psychicznie chorych. Tutaj zostaje oszukana, że zostało jej tydzień życia. Weronika chce nadal umrzeć później już nie chce umrzeć a w końcu zakochuję się i ucieka ze szpitala nigdy nie dowiedziawszy się że nic jej nie dolega (pewnie się sama bidulka domyśli jak nie kopnie z pół-obrotu w kalendarz w najbliższym czasie). Tyle.
Co mamy w wersji nie materialnej? Nic - owinięte w złoty papierek trudnych słów i chwytliwych sloganów. Każdy jest wariatem! Pozwól sobie na szaleństwo! Warto żyć (przynajmniej wtedy kiedy się zakochasz i poznasz jakiegoś przemiłego schizofrenika)! Korzystaj z życia - na przykład uprawiając wyuzdany seks. Przestań się bać siebie!
itp. itd.
Niektóre z tych haseł są prawdziwe, ale z pod pióra pana Coelho jakoś nie brzmią przekonującą, czuję się w tym wszystkim jakąś taką cwaniacką, zbyt wydumaną nutę.
Podsumowując: Coelho postanowił mnie wkurzyć ( i po raz kolejny mu się udało).
Chyba jestem masochistką!
Nie wystarczył mi "Alchemik" nie wystarczyło mi "Być jak płynąca rzeka", nie dałam za wygraną po "11 minutach" (choć to od Coelho odstraszyło mnie na kilka lat). Coś mnie podkusiło - a dokładnie intrygujący tytuł, i stwierdziłam a może? może będzie lepiej? Może "Weronika postanawia umrzeć" to książka lepsza i bardziej wartościowa niż te przeze mnie...
Książka która zrobiła mi "zombi" sieczkę z mózgu. Absurdalna i przegięta. Miała bardzo błyskotliwe momenty. Niestety całości czegoś zabrakło, autor za dużej łopaty użył, żeby coś czytelnikowi do głowy włożyć. Więcej subtelności i mniej agitacji a było by świetnie.
Książka która zrobiła mi "zombi" sieczkę z mózgu. Absurdalna i przegięta. Miała bardzo błyskotliwe momenty. Niestety całości czegoś zabrakło, autor za dużej łopaty użył, żeby coś czytelnikowi do głowy włożyć. Więcej subtelności i mniej agitacji a było by świetnie.
Pokaż mimo to