-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz1
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2019-12-23
A niech to szlag... Okay.
Łzy znaczą więcej niż słowa.
A niech to szlag... Okay.
Łzy znaczą więcej niż słowa.
2017-03-19
2017-03-23
Przeczytałam całą trylogię. Byłam trybutami. Byłam Rue, byłam Cinną, byłam Boggsem, Finnickiem, Anne, Johanną, Tigris i Prim. Byłam Plutarchem i Coin. Czułam zapach róż i krwi, gdy zamieniałam się w Snowa. Byłam Gale’m i Peetą. Haymitchem. Byłam Katniss. Spłonęłam i nie odrodziłam się z popiołów. Nadal jestem wstrząśnięta tym, co zobaczyłam. Po prostu byłam czytelnikiem „Igrzysk śmierci”. Wam też polecam.
Zapraszam do przeczytania całej recenzji: http://recenzentki-ksiazkowe.blogspot.com/2013/06/igrzyska-smierci-trylogia.html
Przeczytałam całą trylogię. Byłam trybutami. Byłam Rue, byłam Cinną, byłam Boggsem, Finnickiem, Anne, Johanną, Tigris i Prim. Byłam Plutarchem i Coin. Czułam zapach róż i krwi, gdy zamieniałam się w Snowa. Byłam Gale’m i Peetą. Haymitchem. Byłam Katniss. Spłonęłam i nie odrodziłam się z popiołów. Nadal jestem wstrząśnięta tym, co zobaczyłam. Po prostu byłam czytelnikiem...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-07-17
"Illuminae" przeczytałam w dwa dni. Tylko dlatego, że brakowało mi czasu. A muszę przyznać, że już od dawna nie czytałam książki, która wciągnęłaby mnie do tego stopnia, żebym nie umiała przejść obok niej obojętnie, wiedząc ile jeszcze rzeczy mam do zrobienia. Musiałam poznać zakończenie tej historii.
Cała recenzja na: http://recenzentki-ksiazkowe.blogspot.com/2019/07/illuminae_52.html
"Illuminae" przeczytałam w dwa dni. Tylko dlatego, że brakowało mi czasu. A muszę przyznać, że już od dawna nie czytałam książki, która wciągnęłaby mnie do tego stopnia, żebym nie umiała przejść obok niej obojętnie, wiedząc ile jeszcze rzeczy mam do zrobienia. Musiałam poznać zakończenie tej historii.
Cała recenzja na:...
2015-12-30
"Krucha jak lód” to powieść, która nie odpowiada na pytania. Nie pokazuje prostych rozwiązań w trudnych sytuacjach. Ukazuje trud człowieka w sytuacji bez wyjścia i zmusza do refleksji. Nieważne jak dokładnie została przedstawiona choroba i cierpienie. Tą książkę po prostu trzeba przeczytać i odpowiedzieć sobie na pytanie – co JA bym zrobiła w tej sytuacji. Co WY byście zrobili?
Zapraszam do przeczytania pełnej recenzji: http://recenzentki-ksiazkowe.blogspot.com/2013/08/krucha-jak-lod.html
"Krucha jak lód” to powieść, która nie odpowiada na pytania. Nie pokazuje prostych rozwiązań w trudnych sytuacjach. Ukazuje trud człowieka w sytuacji bez wyjścia i zmusza do refleksji. Nieważne jak dokładnie została przedstawiona choroba i cierpienie. Tą książkę po prostu trzeba przeczytać i odpowiedzieć sobie na pytanie – co JA bym zrobiła w tej sytuacji. Co WY byście...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-11-11
Wiecie, naprawdę rzadko się zdarza, żebym dosłownie parskała śmiechem do książki. I nieczęsto się też zdarza, żebym biegała korytarzami ze znajomymi żaląc im się, że wydarzyło się właśnie coś potwornego. Ta książka była emocjonalną karuzelą. Kiedy działo się coś wspaniałego, dosłownie unosiłam pięść w geście zwycięstwa. A kiedy wszystko szło nie tak, załamywałam ręce razem z bohaterami. To od tej książki zależało czy miałam dobry, czy zły humor. Ogromny dystans Marka Watneya do siebie sprawił, że całość czytało się niebywale dobrze. Wręcz tak dobrze, że celowo zmuszałam się do odkładania lektury, bo nie chciałam jej za szybko kończyć! A jednak można pisać o człowieku na Marsie przez prawie 400 stron!
Zapraszam do przeczytania całej recenzji: http://recenzentki-ksiazkowe.blogspot.com/2015/11/marsjanin.html
Wiecie, naprawdę rzadko się zdarza, żebym dosłownie parskała śmiechem do książki. I nieczęsto się też zdarza, żebym biegała korytarzami ze znajomymi żaląc im się, że wydarzyło się właśnie coś potwornego. Ta książka była emocjonalną karuzelą. Kiedy działo się coś wspaniałego, dosłownie unosiłam pięść w geście zwycięstwa. A kiedy wszystko szło nie tak, załamywałam ręce razem...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-09-11
Brakuje skali, by ocenić tę książkę. To bez wątpienia najlepsza powieść, jaką czytałam w całym swoim życiu. Arcydzieło. Majstersztyk.
To po prostu jedna z tych książek, przy których chciałoby się, żeby każdy poznał jej treść. I nie można znieść myśli, że wielu jej nie pozna. A powinni. MUSZĄ ją przeczytać. Bo z tą książką życie się zmienia. I przy tej książce człowiek się śmieje i przy niej płacze i przy niej jest zirytowany i zazdrosny... I tak bardzo chce ją czytać dalej i tak okropnie nie chce jej czytać, żeby za szybko jej nie skończyć. A autorka tak doskonale oddaje emocje, opisuje uczucia w taki sposób, tak przerażająco adekwatny, idealny sposób, że nie da się trzymać swoich własnych emocji pod kontrolą. I z każdą kolejną stroną człowiek zaczyna się cieszyć, że ta książka do niego trafiła i nie może uwierzyć, że poznaje tę historię. I już wie, że kac po tej książce będzie okropny. I że kolejna książka będzie zbyt słaba, bo tej nic nie przebije. Hanya Yanagihara łamie każde możliwe tabu w tak boleśnie prawdziwy sposób, że czytelnika przeraża realność sytuacji, o których czyta, bo wie, że to się dzieje. Że to może być każda osoba na ulicy, że to może być on sam. I zaczyna się zastanawiać jak zwykły człowiek, zwyczajna kobieta mogła stworzyć coś takiego. Jak mogła to napisać, skąd taki pomysł. Bo to zbyt doskonałe żeby wyszło spod ręki człowieka.
Kiedy czytałam tę książkę, chciałam ją skończyć i nie chciałam jej kończyć.
Nie chciałam, żeby ta historia się skończyła. Ale w końcu musiałam odczytać treść ostatniej strony, ostatnie zdanie... Musiałam odczuć całą sobą ostatnią kropkę. I to było najgorsze, bo później pozostał już tylko potok łez. Ponieważ ta opowieść jest prawdziwa. Jest życiowa. Nie ubiera fabuły w cukierkowe fantazje i nie wprowadza czytelnika w szereg nierealnych zdarzeń. Takie rzeczy naprawdę się dzieją. Jednak znacznie łatwiej jest o nich nie wiedzieć, omijać je, nie myśleć o nich, niż zdać sobie z nich sprawę. Dlatego właśnie każdy powinien poznać tę opowieść. Dlatego właśnie tak bardzo brakuje mi słów, by oddać jej doskonałość. Polecam.
http://recenzentki-ksiazkowe.blogspot.com/2016/09/mae-zycie.html
P.S. Jest jeden utwór, który idealnie pasuje do książki... Pierwszy raz zdarzyło mi się w tak doskonały sposób dopasować te dwie rzeczy. I nie chodzi mi o słuchanie muzyki w trakcie czytania - po prostu dla mnie ta książka i ten utwór idealnie się uzupełniają. Doskonale odzwierciedlają o co w tym wszystkim chodzi. Mam tu na myśli Five Finger Death Punch - Remember Everything.
Brakuje skali, by ocenić tę książkę. To bez wątpienia najlepsza powieść, jaką czytałam w całym swoim życiu. Arcydzieło. Majstersztyk.
To po prostu jedna z tych książek, przy których chciałoby się, żeby każdy poznał jej treść. I nie można znieść myśli, że wielu jej nie pozna. A powinni. MUSZĄ ją przeczytać. Bo z tą książką życie się zmienia. I przy tej książce człowiek się...
2022-10-05
Przerażający bal maskowy. Świat, w którym ludzie obawiają się piątej fali. Fala, która ich zalewa, choć tego nie wiedzą. Trzy obietnice i trójka bohaterów. Ich losy nie pozwalały mi się oderwać od książki. Przerażająco prawdziwa opowieść o zwykłych nastolatkach, których nie przerobiono na bohaterów. Byli tak samo przerażeni i boleśnie zranieni jak my byśmy byli, gdyby przyszło nam stanąć w obliczu takiej sytuacji. Doskonały debiut, który dogłębnie poruszył moje serce. Strony przelatywały przez palce z zawrotną prędkością. Nie raz byłam zaskoczona i kiedy już myślałam, ze znam rozwiązanie zagadki – wszystko wymykało mi się z rąk. Czułam ciarki na plecach, a przez całe moje ciało przebiegały setki i tysiące dreszczy szepczących wprost do mojego ucha – tak, to najlepsza książka tego roku.
Po jej zakończeniu już wiem, że każda kolejna wyda się po prostu słaba.
Zapraszam: http://recenzentki-ksiazkowe.blogspot.com/2013/12/piata-fala.html
Przerażający bal maskowy. Świat, w którym ludzie obawiają się piątej fali. Fala, która ich zalewa, choć tego nie wiedzą. Trzy obietnice i trójka bohaterów. Ich losy nie pozwalały mi się oderwać od książki. Przerażająco prawdziwa opowieść o zwykłych nastolatkach, których nie przerobiono na bohaterów. Byli tak samo przerażeni i boleśnie zranieni jak my byśmy byli, gdyby...
więcej mniej Pokaż mimo to
Myślę, że najgorszym przeżyciem dla słuchacza jest poznawanie kolejnych powodów. W końcu zasada jest taka, że jeden powód, po przesłuchaniu wszystkiego sprawdza kto był następnym powodem i przekazuje mu karton. Tak kolejno dostają go następni, aż do ostatniej osoby. Skoro powodami są żywi ludzie, każdy kolejny odbiorca się o nich dowiaduje. Mija na szkolnych korytarzach i w mieście. Ma świadomość, że ci ludzie są częścią całości. Tragedii, która doprowadziła do samobójstwa. Z tą wiedzą mijają ich dokonując wyborów – porozmawiać, czy po prostu iść dalej? A ich historie nie pozwalają przechodzić obojętnie. Każdy „powód” czuje strach, żal, smutek… Są rozgoryczeni i chętni do pomszczenia ofiary, z jednoczesną świadomością, że oni też są winni. Jak byście się czuli, gdybyście nagle się dowiedzieli, że przez Was ktoś się zabił? Każdy, kto przeczytał tę książkę, dostaje odpowiedź na pytanie. Bo każdy jest winny.
Zapraszam do czytania i komentowania: http://recenzentki-ksiazkowe.blogspot.com/2013/06/trzynascie-powodow.html
Myślę, że najgorszym przeżyciem dla słuchacza jest poznawanie kolejnych powodów. W końcu zasada jest taka, że jeden powód, po przesłuchaniu wszystkiego sprawdza kto był następnym powodem i przekazuje mu karton. Tak kolejno dostają go następni, aż do ostatniej osoby. Skoro powodami są żywi ludzie, każdy kolejny odbiorca się o nich dowiaduje. Mija na szkolnych korytarzach i w...
więcej mniej Pokaż mimo to
Przeczytałam całą trylogię. Byłam trybutami. Byłam Rue, byłam Cinną, byłam Boggsem, Finnickiem, Anne, Johanną, Tigris i Prim. Byłam Plutarchem i Coin. Czułam zapach róż i krwi, gdy zamieniałam się w Snowa. Byłam Gale’m i Peetą. Haymitchem. Byłam Katniss. Spłonęłam i nie odrodziłam się z popiołów. Nadal jestem wstrząśnięta tym, co zobaczyłam. Po prostu byłam czytelnikiem „Igrzysk śmierci”. Wam też polecam.
Zapraszam do przeczytania całej recenzji: http://recenzentki-ksiazkowe.blogspot.com/2013/06/igrzyska-smierci-trylogia.html
Przeczytałam całą trylogię. Byłam trybutami. Byłam Rue, byłam Cinną, byłam Boggsem, Finnickiem, Anne, Johanną, Tigris i Prim. Byłam Plutarchem i Coin. Czułam zapach róż i krwi, gdy zamieniałam się w Snowa. Byłam Gale’m i Peetą. Haymitchem. Byłam Katniss. Spłonęłam i nie odrodziłam się z popiołów. Nadal jestem wstrząśnięta tym, co zobaczyłam. Po prostu byłam czytelnikiem...
więcej mniej Pokaż mimo to
Trzeba przyznać, że klimat utworzony na kartach tej powieści to istny majstersztyk. Wysoki poziom, klasa, budowane stopniowo napięcie i duszna, parna atmosfera, która wprawia czytelnika w przejęcie powodują, że setki dreszczy rozchodzą się po ciele jak zachłanne mrówki. Książka ożywa i porywa czytelnika synestezją smaków, zapachów i widoków. Kartki przelatują przez palce z szybkością błyskawicy. Chce się wiedzieć co będzie dalej.
Cała recenzja znajduje się tutaj: http://recenzentki-ksiazkowe.blogspot.com/2013/09/cmetarz-zwiezat_13.html
Trzeba przyznać, że klimat utworzony na kartach tej powieści to istny majstersztyk. Wysoki poziom, klasa, budowane stopniowo napięcie i duszna, parna atmosfera, która wprawia czytelnika w przejęcie powodują, że setki dreszczy rozchodzą się po ciele jak zachłanne mrówki. Książka ożywa i porywa czytelnika synestezją smaków, zapachów i widoków. Kartki przelatują przez palce z...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-03-01
Girl Made of Stars to niespełna 300 stron wartościowej treści, w którą się wsiąka, przez którą się płynie i na której się dryfuje. Treści, dzięki której człowiek ma poczucie, że to co czyta, jest ważne. Że istota całego problemu, jego głębia, do której zwykle nie ma się dostępu, wypłynęła na światło dzienne. A od czytelnika zależy, co z tą prawdą zrobi.
Zapraszam do przeczytania całej recenzji: http://recenzentki-ksiazkowe.blogspot.com/2019/12/girl-made-of-stars.html
Girl Made of Stars to niespełna 300 stron wartościowej treści, w którą się wsiąka, przez którą się płynie i na której się dryfuje. Treści, dzięki której człowiek ma poczucie, że to co czyta, jest ważne. Że istota całego problemu, jego głębia, do której zwykle nie ma się dostępu, wypłynęła na światło dzienne. A od czytelnika zależy, co z tą prawdą zrobi.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toZapraszam do...