rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Książka, którą albo się połyka na jeden raz, albo dozuje jak przypisane na receptę lekarstwo. Potrafi rozświetlić dzień naprawdę udanym fragmentem, który długo wspominasz. Nie jest to dla mnie jednak powieść, w którą mogłem zaangażować się całym sercem. Zyskiwała raczej przy czytaniu z przymrużeniem oka... a czasami nawet częściowym zamknięciem. W pewnym momencie po prostu jest już za dużo tego absurdu i fabuła przestaje ciekawić.

Książka, którą albo się połyka na jeden raz, albo dozuje jak przypisane na receptę lekarstwo. Potrafi rozświetlić dzień naprawdę udanym fragmentem, który długo wspominasz. Nie jest to dla mnie jednak powieść, w którą mogłem zaangażować się całym sercem. Zyskiwała raczej przy czytaniu z przymrużeniem oka... a czasami nawet częściowym zamknięciem. W pewnym momencie po prostu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zawiera trzy opowiadania. Daję wysoką ocenę, ponieważ styl Hanny Ablewicz mocno przypadł mi do gustu. Jest niebanalny, osobisty - nieraz porywający jak strumień. Hanna porusza ważne, delikatne tematy, a książka, pomimo że wydana prawie 60 lat temu, nie traci na aktualności... Chociaż sądzę, że "Wakacje w dolomitach" w dzisiejszych czasach zapewne zostałyby napisane inaczej.

Zawiera trzy opowiadania. Daję wysoką ocenę, ponieważ styl Hanny Ablewicz mocno przypadł mi do gustu. Jest niebanalny, osobisty - nieraz porywający jak strumień. Hanna porusza ważne, delikatne tematy, a książka, pomimo że wydana prawie 60 lat temu, nie traci na aktualności... Chociaż sądzę, że "Wakacje w dolomitach" w dzisiejszych czasach zapewne zostałyby napisane...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zawiera mnóstwo historii, które będę długo pamiętał. Cytatów, takich jak "jesteśmy mali i wstrętni, ale też piękni, bo mamy własne twarze" (piszę z pamięci, może się różnić). Książka pełna symboliki. Z symbolami mam największy problem, przeważnie nie umiem ich odczytywać. Dla fanów zastanawiania się, dlaczego autor akurat tak skonstruował fabułę a nie inaczej albo co oznaczało, że jakaś kobieta w opowieści ciągnęła akurat za sobą dziewczynkę, a nie chłopca - wspaniała pozycja. Zapewne zresztą do przeczytania więcej, niż jeden raz. Nawet jednak bez dogłębnej analizy bardzo się cieszę, że ją przeczytałem. Wiesław Myśliwski potrafi jakoś tak pisać o uczuciach, że pozostawia ślad na długo.

Zawiera mnóstwo historii, które będę długo pamiętał. Cytatów, takich jak "jesteśmy mali i wstrętni, ale też piękni, bo mamy własne twarze" (piszę z pamięci, może się różnić). Książka pełna symboliki. Z symbolami mam największy problem, przeważnie nie umiem ich odczytywać. Dla fanów zastanawiania się, dlaczego autor akurat tak skonstruował fabułę a nie inaczej albo co...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jest lepsza niż być może sugerowałaby niektórym moja ocena. Polskie tłumaczenie czyta się świetnie, żeby nie powiedzieć... wybornie. Skłania do pytań i do szukania odpowiedzi na podstawowe problemy, wciąż istniejące pomimo zmieniających się czasów. A może właśnie dlatego ciągle aktualne, że podlegają ustawicznej Przemianie..?
Autorka do absurdu doprowadza rzeczywistość swoich bohaterów - i, zdaje się, tak jak ja - wierzy, że pomimo tej absurdalnie trudnej do zaakceptowania przez zdrowy umysł rzeczywistości - człowiek i tak znajdzie moralny wytrych do usprawiedliwiania swoich poczynań.
Polecam, bo taki pomysł na książkę godny jest zapoznania się z nim.

Jest lepsza niż być może sugerowałaby niektórym moja ocena. Polskie tłumaczenie czyta się świetnie, żeby nie powiedzieć... wybornie. Skłania do pytań i do szukania odpowiedzi na podstawowe problemy, wciąż istniejące pomimo zmieniających się czasów. A może właśnie dlatego ciągle aktualne, że podlegają ustawicznej Przemianie..?
Autorka do absurdu doprowadza rzeczywistość...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wymyka się schematom, w udany sposób tajemnicza. Pomimo tego, że niektórzy nazywają ją najtrudniejszą książką XIX wieku - nie wyczuwa się tego przy czytaniu. Zmusza do myślenia, odniesienia się do poruszanych kwestii... a jest ich dużo, za dużo, żeby wymieniać w krótkiej opinii. Dla mnie najbardziej interesujące było zestawienie dwóch zupełnie różnych od siebie miłości i kobiet, chociaż, można powiedzieć, sposób przedstawiania ludzkich charakterów w ogóle w tej powieści jest urzekający.
Potencjalnego czytelnika mogę ostrzec przed "Od tłumacza" na początku książki i opisem z okładki, przynajmniej w mojej wersji. Zdradzają fabułę.

Wymyka się schematom, w udany sposób tajemnicza. Pomimo tego, że niektórzy nazywają ją najtrudniejszą książką XIX wieku - nie wyczuwa się tego przy czytaniu. Zmusza do myślenia, odniesienia się do poruszanych kwestii... a jest ich dużo, za dużo, żeby wymieniać w krótkiej opinii. Dla mnie najbardziej interesujące było zestawienie dwóch zupełnie różnych od siebie miłości i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To będzie krótka opinia. Przeżywałem tę książkę, wywołała emocje większe niż bardzo dużo innych pozycji, których tytułów nawet tu nie zamieszczam, ponieważ ich w ogóle nie kończę. W moim odczuciu głowni bohaterowie wykreowani są bardzo dobrze - to wręcz żywi ludzie. Te postaci nie są papierowe, nie są idealne i nie są jednoznaczne. Opisywane historie nie są płaskie i wydumane, lecz zdają się być z życia wzięte, jakby z obserwacji. Przyznaję, nie wiem nic o autorce, wziąłem po prostu książkę z półki, bo wiedziałem, że noblistka.. ale - warto. Owszem, są fragmenty, kiedy jesteśmy usypiani trochę fabułą - u mnie jednak tym większe emocje wywoływały późniejsze zwroty akcji.

To będzie krótka opinia. Przeżywałem tę książkę, wywołała emocje większe niż bardzo dużo innych pozycji, których tytułów nawet tu nie zamieszczam, ponieważ ich w ogóle nie kończę. W moim odczuciu głowni bohaterowie wykreowani są bardzo dobrze - to wręcz żywi ludzie. Te postaci nie są papierowe, nie są idealne i nie są jednoznaczne. Opisywane historie nie są płaskie i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie chcę być zbyt surowy.. Prawda jest jednak taka, że pisząc tę recenzję dwa dni później - niewiele już z "witajcie w Rosji" w ogóle pamiętam.
Jest to zbiór opowiadań, często połączonych w jednym uniwersum. Bywa, że np opowiadanie ze środka nawiązuje do innego - z początku. Zabawna pozycja, momentami nawet bardzo. Autor używa w niej dość zaskakujących porównań, tworzy dające satysfakcję sformułowania. Miałem często wrażenie, że te teksty to pole do ćwiczeń dla Glukhovskyego - parę konstruktów użył również w Metrze 2033 oraz Future.. chociaż, patrząc chronologicznie, trzeba by założyć, że to właśnie "Witajcie w Rosji" jest wobec wymienionych przeze mnie wyżej pozycji tytułem wtórnym.

Podsumowując - szybko się czyta, można dać jej szansę. Zapewne uśmiechniesz się parę razy. Nie określiłbym jednak tej książki jako literatura demaskatorska.

Nie chcę być zbyt surowy.. Prawda jest jednak taka, że pisząc tę recenzję dwa dni później - niewiele już z "witajcie w Rosji" w ogóle pamiętam.
Jest to zbiór opowiadań, często połączonych w jednym uniwersum. Bywa, że np opowiadanie ze środka nawiązuje do innego - z początku. Zabawna pozycja, momentami nawet bardzo. Autor używa w niej dość zaskakujących porównań, tworzy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dla mnie początek był trudny do przebrnięcia. W pewnym momencie zatrzymałem się na nim i miałem kilkumiesięczną przerwę. Myślę, że problemem mogą być fakty, które znałem już z innych lektur np poświęconym ZSRR. Łatwo się zniechęcić.
Druga połowa "Głodu" znacznie lepsza w czytaniu - jest już oparta mniej na źródłach historycznych, a bardziej na świadectwach poszczególnych osób. Fascynujący był również dział o dezinformacji i cenzurze. Wątek ten przewija się mniej więcej przez całą książkę, ale swoje apogeum osiąga dopiero pod koniec.
Autorka stara się natchnąć "Czerwony głód" pewną nadzieją przypominając, że Ukraina doczekała się ostatecznie swojej niepodległości.. ale dla mnie jest to smutna książka, a wnioski są straszne.
Obojętność, wyrachowanie, wszechobecna polityka zatruwająca zdrowe, ludzkie odruchy, władza, której działania niszczą umysły i mordują całe społeczeństwa.. A w tym wszystkim trzeba pamiętać, że tamci ludzie też myśleli, że czynią dobrze, że widzą więcej, że to po ich stronie jest historyczna konieczność..
Czy warto przeczytać? Pewnie, że warto. Przyjemne to nie będzie, ale nie będziesz żałować.

Dla mnie początek był trudny do przebrnięcia. W pewnym momencie zatrzymałem się na nim i miałem kilkumiesięczną przerwę. Myślę, że problemem mogą być fakty, które znałem już z innych lektur np poświęconym ZSRR. Łatwo się zniechęcić.
Druga połowa "Głodu" znacznie lepsza w czytaniu - jest już oparta mniej na źródłach historycznych, a bardziej na świadectwach poszczególnych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zawędrowałem do tej książki poprzez metro 2033. Parę rzeczy mi się podobało, parę nie podobało. Podobał mi się sposób, w jaki autor opisał w ogóle kwestie związane z dzieckiem. Bardzo trafne i bardzo piękne.
Podobał mi się również sposób, w jaki pisze. Kiedy jest akcja, używał innego stylu, kiedy jest spokojniej, innego. Sprytnie też wyprowadzał nieraz czytelnika w pole: czasem wspominał o czymś niby mimochodem, aby potem znienacka rozwinąć myśl w zaskakujący, szokujący sposób - przedstawić wydarzenia w nowym świetle.
Nie podobał mi się główny bohater. Oczywiście postać była sympatyczna, ale bywały partie książki, w których po prostu nie mogłem go znieść. Dla mnie to główna wada tej książki. Ciężko czasem brnąć przez taką cegłę z kimś tak niekonsekwentnym, zagubionym, nieempatycznym.
Moje uczucia po zakończeniu Futu.re plasowały się właśnie w okolicach 6/10. Dobra, daje dużo satysfakcji, napisana z pomysłem, sprytnie i sprawnie.. Jest też parę mocnych cytatów, jak można zauważyć na tej stronie. Z jakiegoś powodu jednak nie miałem tyle przyjemności z czytania jej, co z Metra 2033.. Być może dlatego, że w gruncie rzeczy smutna to pozycja. Nie ma w niej nawet krzty nadziei, są tylko błądzący w swoim świecie ludzie, gdzie jeden od drugiego jest tak daleko, jak w filmach Ingmara Bergmana.

Zawędrowałem do tej książki poprzez metro 2033. Parę rzeczy mi się podobało, parę nie podobało. Podobał mi się sposób, w jaki autor opisał w ogóle kwestie związane z dzieckiem. Bardzo trafne i bardzo piękne.
Podobał mi się również sposób, w jaki pisze. Kiedy jest akcja, używał innego stylu, kiedy jest spokojniej, innego. Sprytnie też wyprowadzał nieraz czytelnika w pole:...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jestem jego raczej przypadkowym czytelnikiem. Po prostu dobre, choć częściowo nieprzyjemne wrażenie pozostawiły na mnie poprzednie dwie jego książki, które czytałem. Są nietuzinkowe, frapujące. Autor potrafi pisać w pobudzający umysł sposób.. to powoduje, że wracam do jego dzieł i co jakiś czas decyduję się na kolejne.
Przyznam, że pierwsze co zrobiłem po lekturze to sprawdziłem, kiedy urodził się Doctorow. Książka brzmi tak, jakby to on był Billy'm Bathgate'm. Jest nasiąknięta prawdziwym, niekłamanym uczuciem żywionym do swego miejsca zamieszkania. Gdyby taka powieść została napisana o moim mieście, byłbym zachwycony! W przypadku Nowego Jorku jednak musiałem się posiłkować starymi zdjęciami i mapami z internetu - czasem pomagają zrozumieć, unaocznić sobie coś, wyobrazić. Moim zdaniem to jest praca, na jaką trzeba przy tej książce być gotowym.. inaczej wszelkie wzmianki np. o "El przy Trzeciej alei" to będzie dla Was czarna magia, zestaw nic nie znaczących liter i strata czasu.
Postaci to ludzie z krwi i kości. Gdy czytasz, to nie masz wrażenia, że to tylko parada różnych nazwisk metodą "kopiuj-wklej". Wiesz, że byli na kimś wzorowani, są piekielnie dobrze, konsekwentnie prowadzeni.
Język ulicy jest utrzymany w ryzach. To dość ważna uwaga przy tym autorze - on potrafi przesadzić.
Ostrzec mogę tylko przed jednym:to nie jest bajka na dobranoc. Realizm towarzyszący tej powieści powoduje, że niektóre opisy mogą być gorszące.

Jestem jego raczej przypadkowym czytelnikiem. Po prostu dobre, choć częściowo nieprzyjemne wrażenie pozostawiły na mnie poprzednie dwie jego książki, które czytałem. Są nietuzinkowe, frapujące. Autor potrafi pisać w pobudzający umysł sposób.. to powoduje, że wracam do jego dzieł i co jakiś czas decyduję się na kolejne.
Przyznam, że pierwsze co zrobiłem po lekturze to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka nie dla każdego - pomimo tego, że rzecz dzieje się w dość zamkniętej przestrzeni - wymaga wyobraźni. Ja tę powieść czytałem z mapą moskiewskiego metra, zdjęciami/filmikami z poszczególnych stacji i czerpałem z tego satysfakcję - ale takie postępowanie nie jest raczej konieczne. Autor unika przewidywalności, umiejętnie prowadzi czytelnika - przykład: w pewnym momencie ktoś, jakaś postać, zaczyna Ci opowiadać swoją historię. Nieraz, jeśli nie najczęściej, szeptem i obracając się za siebie co chwilę. Wiedza, jaką się w ten sposób zyskuje, jest poddawana potem odpowiedniej obróbce, gdy zaczyna się "coś dziać".
Powieść jest utkana poszukiwaniem odpowiedzi na elementarne pytania.. i, moim zdaniem, są to udane poszukiwania. Wszystko w niezapomnianym klimacie: są tu nieraz sceny grozy tak sprawnie napisane, że pozazdrościłby ich niejeden pisarz horrorów.
Czytanie tej książki to była naprawdę duża przyjemność dla mnie. Mogę tylko ostrzec osoby "twardo stąpające po ziemi", od której ja się wolę czasem oderwać: dla was dawka absurdu może być nie do przełknięcia.

Książka nie dla każdego - pomimo tego, że rzecz dzieje się w dość zamkniętej przestrzeni - wymaga wyobraźni. Ja tę powieść czytałem z mapą moskiewskiego metra, zdjęciami/filmikami z poszczególnych stacji i czerpałem z tego satysfakcję - ale takie postępowanie nie jest raczej konieczne. Autor unika przewidywalności, umiejętnie prowadzi czytelnika - przykład: w pewnym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Szybko i sprawnie się czyta. Autorka potrafi cięższe fragmenty przepleść umiejętnie z humorem, całkiem udane są również obyczajowe wątki poboczne. Największą zaletą tej książki dla mnie jest jej temat: czarna magia w powieści kryminalnej? Wymarzone połączenie. Nie weryfikowałem wprawdzie każdej informacji, ale domyślam się, że studia nad nim musiały pisarce zająć sporo czasu. Mam też wrażenie, że zachowany jest umiar - treść nie jest tak "czarna" jak mogłaby być - wszystko jest wyważone. Niektóre postaci też pozostają w pamięci, na przykład Bella (tym bardziej, jeśli się kiedykolwiek pracowało z osobą o takim charakterze :) )
Minusem dla mnie było to, że zwieńczenia pewnych wątków domyśliłem się już na samym początku. "Trzeci znak" nie jest specjalnie zaskakujący - rozwiązanie zagadki raczej przyjmuje się w sposób naturalny.
Podsumowałbym tę pozycję bardziej jako zajmującą niż porywającą.. Ostatecznie jednak, przyznam, ciekaw jestem kolejnych tomów z sympatyczną Thorą w roli głównej.

Szybko i sprawnie się czyta. Autorka potrafi cięższe fragmenty przepleść umiejętnie z humorem, całkiem udane są również obyczajowe wątki poboczne. Największą zaletą tej książki dla mnie jest jej temat: czarna magia w powieści kryminalnej? Wymarzone połączenie. Nie weryfikowałem wprawdzie każdej informacji, ale domyślam się, że studia nad nim musiały pisarce zająć sporo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ważny temat, dobry styl. Trochę zbyt przewidywalna fabuła. Mam również wrażenie, że i samo zagadnienie, pomimo pozorów obiektywności, przedstawione zostało stronniczo.
Słabszej oceny niż ta dać jednak nie mogłem. Są momenty, kiedy treść "Kuszenia Świętego Antoniego" waliła mnie w głowę jak obuchem. Czytałem mniej przerażające horrory niż ta książka. Być może tutaj ten klimat reportażu właśnie dodaje wydarzeniom i opisom realności. Wspomnieć też należy o wspaniałej interpretacji obrazu Hieronima Boscha o tym samym tytule.
Naprawdę zdolna pisarka, żałuję, że jej do tej pory nie znałem i jestem ciekaw jej twórczości.

Ważny temat, dobry styl. Trochę zbyt przewidywalna fabuła. Mam również wrażenie, że i samo zagadnienie, pomimo pozorów obiektywności, przedstawione zostało stronniczo.
Słabszej oceny niż ta dać jednak nie mogłem. Są momenty, kiedy treść "Kuszenia Świętego Antoniego" waliła mnie w głowę jak obuchem. Czytałem mniej przerażające horrory niż ta książka. Być może tutaj ten...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książki tego autora niezmiennie przypominają mi, że czytanie to nie tylko wysiłek intelektualny i droga ku doskonałości, lecz także przyjemne spędzanie czasu w miłym towarzystwie.
Jedyne, czego bym się czepił, to nieraz nielogiczne postępowanie głównego bohatera. Zdaje się ono być w kilku momentach po prostu zamierzonym zabiegiem pisarza w celu rozwiązania problematycznych kwestii związanych z fabułą utworu, ale postać traci spójność. Z drugiej strony Rudnicki to człowiek, który teoretycznie naprawdę sporo przeżył. Można mu wybaczyć.

Książki tego autora niezmiennie przypominają mi, że czytanie to nie tylko wysiłek intelektualny i droga ku doskonałości, lecz także przyjemne spędzanie czasu w miłym towarzystwie.
Jedyne, czego bym się czepił, to nieraz nielogiczne postępowanie głównego bohatera. Zdaje się ono być w kilku momentach po prostu zamierzonym zabiegiem pisarza w celu rozwiązania problematycznych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Stephena Kinga nie czytałem od dawna - pomimo otaczającej go legendy, jakoś do mnie nie trafiał. Być może głównym powodem były ekranizacje. Lubię kino grozy - i powieści jego autorstwa, które czytałem w przeszłości były mi doskonale znane już z innych źródeł. Takie pozycje jak Lśnienie czy Misery: oglądałem to niestety o wiele wcześniej wiele razy. Miasteczka Salem jednak nie oglądałem.
Dwie cechy charakterystyczne od razu rzuciły mi się w oczy:
1. Umiejętne przesunięcie granicy między realnością a fantasmagorią.
Pisarz wprowadza nastrój grozy stopniowo, powoli, jeden za drugim obalając nasze punkty oparcia. Gdy się podniesie wzrok znad książki, to wpada do głowy myśl:"Właściwie nie wiadomo, czy moje okno też zaraz nie roztrzaska się w kawałki i po zgaśnięciu światła nie zaatakuje jakiś dawno zapomniany potwór z dzieciństwa - drzemiący gdzieś w zakamarkach podświadomości a wydobyty przez wyczytane w tej książce słowa".
2. Głęboki psychologizm postaci.
Wystarczy jedno spojrzenie w zarys biografii Stephena Kinga, żeby zrozumieć przynajmniej część wyborów, jakich dokonał autor w "Miasteczku Salem". Po prostu wiedział, o czym pisze. Przemierzał tamte rejony, poznawał tamtych ludzi, przeżywał podobne im rozterki - mamy tu prawdziwy almanach małomiasteczkowych archetypów.
Rzeczy, o których należałoby wspomnieć, jest o wiele więcej.
Zabiegi, jakie stosuje pisarz - zwracając wpierw uwagę czytelnika na jakiś pozornie mało ważny szczegół, by potem przygnieść go tego szczegółu implikacjami.
Narracja - tak absolutna, jak tylko można to sobie wyobrazić. Znamy ostatnie myśli umierających, znamy też odczucia żyjących na tyle wstydliwe, że oni zapewne woleliby je pozostawić na zawsze w ukryciu.
Zalet tej książki jest wiele i na pewno wszystkich nie wymieniłem.
Sama fabuła jest jednak dość prosta i schematyczna. Z tą książką jest trochę tak jak z wyjazdem na urlop. Bywa tak, że odwiedza się samemu te same miejsca, które kiedyś przemierzało się z ukochaną osobą i wydawały się nieziemsko piękne.. kiedy jednak po wielu trudnościach udaje Ci się ponownie w nie dotrzeć - tracą swój blask; dochodzisz do wniosku, że głębia, jaką w nich upatrywałeś - to nie jakiś wyjątkowo szczęśliwy układ gór, jezior czy mórz, co zapiera dech w piersiach - tylko przede wszystkim wasza wspólna relacja, w tamtej konkretnej chwili, w sprzyjających okolicznościach. Sam nie masz tam czego szukać.
Tutaj mamy historię, która mogłaby zostać streszczona na kilku stronach i niewiele oznaczać - ale opowiedziana we właściwy sposób - nabiera głębi.

Stephena Kinga nie czytałem od dawna - pomimo otaczającej go legendy, jakoś do mnie nie trafiał. Być może głównym powodem były ekranizacje. Lubię kino grozy - i powieści jego autorstwa, które czytałem w przeszłości były mi doskonale znane już z innych źródeł. Takie pozycje jak Lśnienie czy Misery: oglądałem to niestety o wiele wcześniej wiele razy. Miasteczka Salem jednak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jedna z lepszych moich transakcji jeśli chodzi o wskaźnik cena/jakość. Książka kosztowała mnie zaledwie parę złotych, a dostarczyła sporo zabawy połączonej z wysiłkiem intelektualnym. Pisana jest z wystarczającym polotem, by mógł po nią sięgnąć każdy. Często opinie w niej wygłaszane mogą być dość zaskakujące(co jest przecież zjawiskiem dobrym i pożądanym), jak na przykład ta odnosząca się do Stanisława Augusta Poniatowskiego, powszechnie ocenianego pejoratywnie.
Godna polecenia każdemu, nawet osobom na bakier z historią.

Jedna z lepszych moich transakcji jeśli chodzi o wskaźnik cena/jakość. Książka kosztowała mnie zaledwie parę złotych, a dostarczyła sporo zabawy połączonej z wysiłkiem intelektualnym. Pisana jest z wystarczającym polotem, by mógł po nią sięgnąć każdy. Często opinie w niej wygłaszane mogą być dość zaskakujące(co jest przecież zjawiskiem dobrym i pożądanym), jak na przykład...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zawsze mam problem z takimi książkami. Uruchamia mi się, jak ja to nazywam, syndrom Cejrowskiego - i zaczynam wątpić, czy to wszystko, co opisuje autor - jest w ogóle możliwe. Czy to możliwe, żeby tyle spotkało jedną osobę. Czy to przypadkiem nie jest po części wytwór czyjejś wyobraźni.
"Wojny futbolowej" inaczej niż z otwartymi ze zdziwienia ustami się czytać nie da. Opisuje miejsca, w których Ciebie nigdy nie będzie. Wydarzenia, często przełomowe, które masz okazje poznać z zupełnie innej perspektywy - w sposób unikalny, niepowtarzalny, jakby.. własnymi oczami. To wszystko w trudnych czasach - nie tylko dla Polski (co przewija się w tle dość znamiennie) - także na świecie. Przy tym wszystkim dość ważny jest też sposób, w jaki przedstawia to Kapuściński: ten człowiek umiał pisać. Należałoby teraz zacytować coś jako dowód, ale w tym wypadku byłyby to całe strony. Trochę inaczej czyta się coś tylko przetłumaczone na polski, a inaczej coś, co zostało w tym języku napisane. Tutaj mamy właśnie jedną z tych polskich książek, z którymi warto się zapoznać również od strony samego rzemiosła pisarskiego.
Jeszcze jedna mała uwaga: W "Wojnie futbolowej" jest tyle różnych niuansów polityczno-społecznych, że ich dogłębna, gruntowna analiza może zająć trochę czasu. Z drugiej strony autor pisze w sposób porywający, nie dający często wytchnienia (można przegapić przystanek, jeśli się czyta w autobusie). Ja radzę dać się porwać tej książce, a dopiero potem ją analizować. Niektóre z opowieści Kapuścińskiego są dość emocjonalne. Szkoda to zmarnować.

Zawsze mam problem z takimi książkami. Uruchamia mi się, jak ja to nazywam, syndrom Cejrowskiego - i zaczynam wątpić, czy to wszystko, co opisuje autor - jest w ogóle możliwe. Czy to możliwe, żeby tyle spotkało jedną osobę. Czy to przypadkiem nie jest po części wytwór czyjejś wyobraźni.
"Wojny futbolowej" inaczej niż z otwartymi ze zdziwienia ustami się czytać nie da....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Doświadczenie czytania tej książki ładnie opisała K. Szczuka z tyłu okładki - "narkotyczne, choć nie zawsze przyjemne przeżycie". Szukałem w "Pianistce" jakichś optymistycznych akcentów.. Nie znalazłem. Wydaje się, że styl autorki całkowicie takie akcenty eliminuje.. Chociaż nie - on je cynicznie wyśmiewa. Ta zgodność właśnie - braku optymistycznych akcentów zarówno w Twoim życiu, jak i tej książce (również traktującej o życiu) - harmonizuje w sposób uzależniający. Ta powieść to nie jest lek na Twój zły humor, reakcja na nią to raczej: "tak, właśnie tak! świetnie napisane! że też ktoś to tak cudownie zauważył!"..
Historia opisana w tej książce jest o tyle bliska mojemu sercu, że w sporej części dotyczy mnie. Matka Eriki, niektóre z sytuacji, które się jej przydarzyły, cechy charakteru czy stan ducha - w "Pianistce" bywały momenty, kiedy czułem się jakby ktoś zaglądał w moją duszę i życie.
"Nic, co ludzkie, nie jest mi obce" - owszem, ale w wydaniu Elfriede Jelinek trzeba się już zastanawiać, czy czytać ją zaraz przed jedzeniem. Można bowiem poczuć potem w ustach więcej, niż się planowało.

Doświadczenie czytania tej książki ładnie opisała K. Szczuka z tyłu okładki - "narkotyczne, choć nie zawsze przyjemne przeżycie". Szukałem w "Pianistce" jakichś optymistycznych akcentów.. Nie znalazłem. Wydaje się, że styl autorki całkowicie takie akcenty eliminuje.. Chociaż nie - on je cynicznie wyśmiewa. Ta zgodność właśnie - braku optymistycznych akcentów zarówno w Twoim...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Oryginalny tytuł: Liebhaberinnen. Nie do końca oznacza to "Amatorki".
Autorka krzyczy o niesprawiedliwości i nie oszczędza nikogo. Fabryka w tej książce zdaje się być czymś absolutnym i przerażającym, z czym prędzej czy później kobieta była lub będzie związana. Jak los, którym "mężczyźni dysponują, a kobiety może co najwyżej dotknąć" (cytat niedosłowny). Powieść jest pełna oryginalności, napisana tonem oskarżającym, demaskatorskim; jest mocna w formie wyrazu:
1. kobiety w niej "wychodzą za mąż lub giną w inny sposób"
2. "w przyszłości erich i paula będą się niekiedy uzupełniać, gdy na przykład erich będzie bił, to paula będzie bita"
3. "krocze brigitte łapczywie chwyta się młodego przedsiębiorcy"
4. "szczęśliwa mamuśka bez marzeń wychodzi na pole. wsłuchuje się w siebie, czy rozbrzmiewa w niej pieśń, a może to śpiewa kos, ale ona słyszy tylko, jak śpiewa rak, który ją piłuje i zżera. (...)
rak również widział już znacznie ładniejsze rzeczy niż ten zrujnowany brzuch, w którym w ciągu wielu lat małżeństwa rozegrało się niejedno. nie mówiąc już o nasiadówkach w gorącej wodzie, żeby spędzić płód."
Takie i podobne spostrzeżenia są niemal na każdej stronie tej niedużej książki. Przy okazji Jelinek snuje opowieść o dwóch kobietach i czyni to z prawdziwym wyczuciem, nieraz zwracając się bezpośrednio do czytelnika, dywagując o swej własnej powieści.
Interesujące połączenie subtelności z brutalnością.. choć tego drugiego mogłoby być trochę mniej - osobiście nie przepadam za przekleństwami w literaturze pięknej.
Nie sposób też nie wspomnieć o formie, w jakiej zamknęła swoje dzieło Jelinek. Brak wielkich liter i zaskakująco użyte skróty.. to wygląda trochę zbyt pretensjonalnie.
Czytałem jednak z prawdziwą przyjemnością, najlepszy dowód: sięgnąłem po jej kolejną książkę.

Oryginalny tytuł: Liebhaberinnen. Nie do końca oznacza to "Amatorki".
Autorka krzyczy o niesprawiedliwości i nie oszczędza nikogo. Fabryka w tej książce zdaje się być czymś absolutnym i przerażającym, z czym prędzej czy później kobieta była lub będzie związana. Jak los, którym "mężczyźni dysponują, a kobiety może co najwyżej dotknąć" (cytat niedosłowny). Powieść jest pełna...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tę część oceniam jak do tej pory najbardziej surowo. Właściwie nie jest to historia Mariusa - jest to historia spotkania Mariusa z Thornem, przy okazji której wyjaśnia się wiele wątków pobocznych, przewijających się przez całą serię. Marius opowiada część ze swojego długiego życia, ale robi to selektywnie, wybiera najważniejsze dla siebie fragmenty. Z takim subiektywizmem nie da się za bardzo dyskutować, niemniej jednak czuję pewien niedosyt. Tyle lat, życie o długości i jakości, jakich nie sposób sobie wyobrazić.. Umysł Mariusa, który w serii jest tym zawsze poszukującym, złaknionym wiedzy i piękna.. Nie, to nie może być tylko to!
Oczywiście, nie znaczy to że książka jest nieudana - owszem, jeśli ktoś dotarł do tego tomu, to i powinien go przeczytać. Mimo to - moje oczekiwania wynikające z autobiografii takiego autorytetu, jakim jest ta postać - przerosły w tym wypadku możliwości ich zaspokojenia.
Duży plus tej książki: opisuje tę samą historię z jakby.. drugiej strony. Wiele spraw, które dla Amadea były tajemnicą - wyjaśnia się właśnie teraz - z punktu widzenia jego mistrza. Ja niestety nie miałem możliwości weryfikowania tego na bieżąco, ale wrażenie jest niesamowite.

Tę część oceniam jak do tej pory najbardziej surowo. Właściwie nie jest to historia Mariusa - jest to historia spotkania Mariusa z Thornem, przy okazji której wyjaśnia się wiele wątków pobocznych, przewijających się przez całą serię. Marius opowiada część ze swojego długiego życia, ale robi to selektywnie, wybiera najważniejsze dla siebie fragmenty. Z takim subiektywizmem...

więcej Pokaż mimo to