-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1173
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać419
Biblioteczka
2024-05-03
2024-04-27
"Teraz przychodzi mi na myśl, że moje życie jest jak notatki czynione na zagiętych rogach zeszytu: nieskładne, zawsze w pośpiechu, nieprzemyślane, wynikające z potrzeby chwili."
"Tam gdzie mój dom" Marleny Jarosz to książka, która naprawdę zaskakuje. Nie oceniajmy jej po okładce - to nie jest jedna z wielu książek o tej tematyce!
Choć napisana lekkim językiem, opowiada o ciągłej samotności, która mamy wrażenie była jej przeznaczeniem. Nie mamy tu fabuły opowiadającej wydarzenia od - do danego okresu, za to wiele wspomnień, niczym wyrwane z zeszytu notatki, dzięki którym poznajemy życie Ireny. Wspomnienia, które z jakiegoś powodu są dla bohaterki ważne.
Gdyby pominąć te wspomnienia poznamy Irenę, starszą kobietę, która przyjeżdża po wielu latach do Polski, gdzie została zaproszona na wykład z jej udziałem. Po kilku dniach pobytu wraca do Izraela. Gdzie jest właściwie jej dom? W Polsce, w której czasy pokazały jej, jak jest niechciana, w kraju w którym się urodziła? Czy w Izraelu, do którego musiała wyemigrować z nakazu ówczesnych władz?
Książka pokazuje wiele trudności z jakimi spotkała się ludność żydowska, jak nie na miejscu czuło się wiele osób w obcym dla nich kraju, w którym ciężko było im się zaaklimatyzować. Nie bagatelizuje też istotnej kwestii "wepchnięcia" się w rodzime strony Palestyńczyków. Ogólnie książka traktuje o wielu ważnych aspektach, jakie były skutkiem wojny. Myślę że warto ją rozważyć nie tylko personalnie wczuwając się w bohaterkę i jej życie, naznaczone ciągłym odrzuceniem, nielicznymi przyjaciółmi oraz ciągłą stratą najbliższych. Warto przyjrzeć się tłu tej powieści - a jest ono naprawdę bogate.
Powieść stworzona przez Marlenę Jarosz hipnotyzuje, wciąga.
Serdecznie Wam polecam!
"Teraz przychodzi mi na myśl, że moje życie jest jak notatki czynione na zagiętych rogach zeszytu: nieskładne, zawsze w pośpiechu, nieprzemyślane, wynikające z potrzeby chwili."
"Tam gdzie mój dom" Marleny Jarosz to książka, która naprawdę zaskakuje. Nie oceniajmy jej po okładce - to nie jest jedna z wielu książek o tej tematyce!
Choć napisana lekkim językiem, opowiada o...
2024-04-12
"Czereśniowy sad" to książka z rodzaju tych, jakie uwielbiam czytać. Budząca mnóstwo emocji, od drażliwych nut po złamane serce.
Już w pierwszych rozdziałach dostrzegamy, że Eliza niesie bagaż nigdy niezagojonych traum z dzieciństwa. Porzucona w wieku czternastu lat, przez matkę, która obiecała po nią wrócić, zostaje rzucona na pastwę babki i ojca, którzy zrzucają na dziewczynę całą odpowiedzialność za rodzinę, którą do tej pory dźwigała Maria.
Po wielu latach Eliza dostaje wiadomość, że jej matka przebywa w hospicjum na drugim końcu Polski. Eliza, która od lat była przekonana, że Maria nie żyje, musi zmierzyć się z chęcią poznania prawdy a przebaczeniem oraz czasem i świadomością, że niebawem po raz kolejny ją straci.
W sercu tej powieści poznajemy pełną dramatu i przewrotności losu historię Marii. Przenosimy się sercem do tytułowego czereśniowego sadu, by obudzić serce na miłość a po chwili złamać je na miliony kawałków.
Bez wątpienia, każda czereśnia przywoła mi wspomnienie Marii i Eryka.
Wraz z tą opowieścią, kruszy się złość, a pojawia zrozumienie.
"Czereśniowy sad" Aleksandry Rochowiak to przepięknie opowiedziana historia kryjąca rodzinne tajemnice, pełna trudnych decyzji i w sposób wręcz magiczny przenikająca emocjami na wskroś. Bardzo Wam ją polecam.
"Czereśniowy sad" to książka z rodzaju tych, jakie uwielbiam czytać. Budząca mnóstwo emocji, od drażliwych nut po złamane serce.
Już w pierwszych rozdziałach dostrzegamy, że Eliza niesie bagaż nigdy niezagojonych traum z dzieciństwa. Porzucona w wieku czternastu lat, przez matkę, która obiecała po nią wrócić, zostaje rzucona na pastwę babki i ojca, którzy zrzucają na...
2024-03-28
„Pamiętam, jak raz powiedziałaś, że tak Ci wstyd własnego życia, że nie możesz o nim nawet porozmawiać z Panem Bogiem, tylko musisz do Niego pisać, chociaż Ci się wydaje, że ledwo umiesz.”
W listach adresowanych do Boga, poznajemy życie Celii – Afroamerykanki oraz innych jej podobnych kobiet na początku lat 30-tych w południowych Stanach Zjednoczonych. W oczy od razu rzuca się ich pozycja społeczna, zepchnięta na margines z racji czarnego koloru skóry oraz płci. Książka, która wyciąga na wierzch domową przemoc, gwałty, których Celia doświadczała już od lat dziecięcych, pierw od strony ojca a następnie męża. Pokorna, oddana i posłuszna, przyjmująca wszystko bez sprzeciwu, wiedzie ciężkie życie pełne bólu i cierpienia. Któregoś dnia mąż do ich domu sprowadza swoją kochankę, a między kobietami zawiązuje się nić przyjaźni. Niedługo później Celia odnajduje listy od swojej siostry Nettie, którą uważała za zmarłą, z powodu braku informacji o niej. Te dwa zdarzenia są początkiem zmian jakie zajdą w głównej bohaterce. Nie tylko widać to w mniejszej ilości błędów ortograficznych oraz pisowni, ale także w jej poglądzie na życie, w którym kobieta zaczyna zauważać siebie i poznawać swoją wartość.
Listy pisane na przestrzeni wielu lat uświadamiają wielką miłość oraz siostrzaną solidarność, a także ciężką, szczerą i dramatyczną relację, obnażając, bez ubarwiania, sytuację kobiet, takich jak Celia. Z pewnością jest to odważne wyznanie, w którym nie szczędzono brutalnych fragmentów.
Początkowo ciężko było mi się w nią wczytać ze względu na pisownię, która zdradza umiejętność pisania bohaterki, która przez sytuację nie mogła kontynuować swojej edukacji. Błędy nadają listom realistycznej formy, budząc niesamowitą ciekawość, a ich treść i bomba emocjonalna, która zostaje zrzucona na czytelnika już na samym początku, nie pozwala się rozstać z tą powieścią.
Historia przedstawiona przez Alice Walker zaskakuje, wzrusza, oburza. Naprawdę warto ją poznać!
Książka nagrodzona National Book Award w 1983 roku, a także Nagrodą Pulitzera w kategorii fikcji literackiej, która doczekała się licznych adaptacji filmowych, między innymi w reżyserii Stevena Spielberga nominowaną do Oscara w 11 kategoriach. Niebawem pojawić ma się najnowsza adaptacja powieści, której przyznaję jestem niesamowicie ciekawa.
„Pamiętam, jak raz powiedziałaś, że tak Ci wstyd własnego życia, że nie możesz o nim nawet porozmawiać z Panem Bogiem, tylko musisz do Niego pisać, chociaż Ci się wydaje, że ledwo umiesz.”
W listach adresowanych do Boga, poznajemy życie Celii – Afroamerykanki oraz innych jej podobnych kobiet na początku lat 30-tych w południowych Stanach Zjednoczonych. W oczy od razu rzuca...
2024-03-18
Powieść Idy Jessen "Bękart" to wyjątkowa książka, surowa a zarazem piękna, ujęła mnie nie tylko swoją fabułą ale i formą, narracją, która wydaje się równie sucha jak i nieujarzmione wrzosowiska, które wręcz wydają się jednym z bohaterów tej powieści.
Przenosimy się w czasie do XVIII-wiecznej Dani, na tereny półwyspu jutlandzkiego, którego tereny zostają niewykorzystane. Wśród wrzosowisk osiedla się kapitan Ludwig von Kahlen, próbując użyźnić jałowe, wręcz pustynne tereny. Ogrom pracy i długa perspektywa osiągnięcia sukcesu nie zniechęca cierpliwego kapitana, wbrew wykluczeniu go przez okoliczną społeczność. Nie udaje mu się zyskać żadnego pomocnika i sam wykonuje pracę przeznaczoną dla wielu osób. Zmagając się z żywiołem i samotnością oraz bezwzględnym sąsiadem, znaczącym właścicielem ziemskim - Shinkelem, który wszystkim uprzykrza życie i czyni wszystko by utrudnić je także kapitanowi.
W pewnym momencie w jego domu zjawiają się mała cygańska dziewczynka, a następnie Ann Barbara. Co je sprowadza i jak ich obecność wpłynie na życie kapitana?
Bezwzględna, okrutna, nasiąknięta samotnością, ciężką pracą i ciągłym zmaganiem się z głodem, biedą i odrzuceniem. Przepiękna, emocjonalna historia o walce o marzenia, wytrwałym dążeniu do celu, wielkim poświęceniu, zemście i miłości. Powieść, która na pewno zostanie na długo w moim sercu.
Z pewnością nie będzie to powieść dla osób, które lubią szybką akcję, pełną zwrotów akcji. Skrupulatnie przyglądamy się próbom uzdatnienia nie zaludnionego terenu, w celu jego kolonizacji. Badamy granicę ludzkiej wytrzymałości. Autentyczna, realistyczna, cudowna.
Powieść Idy Jessen "Bękart" to wyjątkowa książka, surowa a zarazem piękna, ujęła mnie nie tylko swoją fabułą ale i formą, narracją, która wydaje się równie sucha jak i nieujarzmione wrzosowiska, które wręcz wydają się jednym z bohaterów tej powieści.
Przenosimy się w czasie do XVIII-wiecznej Dani, na tereny półwyspu jutlandzkiego, którego tereny zostają niewykorzystane....
2024-03-12
"Utracone światło" Bożeny Gałczyńskiej-Szurek to książka, która ostatnio totalnie mnie wciągnęła.
Nie mamy tu dwóch linii czasowych, a poznajemy wydarzenia z czasów wojny. Wszystko zawdzięczamy wspomnieniom, które, choć nieliczne ostały się wraz ze świadkami tych wydarzeń. Tak więc z roku 2004, możemy przenieść się w czasie do 1942 roku, którego wiosną do Bełżca przybył pierwszy transport Żydów.
Tematyka około obozowa - obóz, o którym mało dziś wiadomo, a niejedne źródła nawet nie ujmują go na liście. Totalnie zapomniany, choć nie mogło ujść uwadze zamordowanie pół miliona ludzi.
Jeżeli chodzi o samą książkę? Otwieracie, zaczynacie czytać, a tu raptem jesteście już na 130 stronie. Otóż tak porywa nas przedstawiona na jej stronach historia.
Do Zamościa przyjeżdża Jakub - Amerykanin, melduje się w apartamencie najdroższego hotelu, a jego pojawienie się nie może przejść obojętnie wobec tak małej społeczności. Tajemnicą przez chwilę pozostaje również zlecenie, a w zasadzie dwa, powierzone przez różne osoby. Przypadek, bądź przeznaczenie, sprawia, że kluczem do obu poszukiwań jakich się podjął, jest dziewczyna, którą zaraz po przyjeździe poznaje w recepcji i z którą wdaje się w romans.
Wielowątkowa akcja porusza wiele istotnych kwestii - pamięci o dokonanych na Zamojszczyźnie zbrodniach, podziale rasowym, wciąż aktualnym rasizmie a dokładnie antysemityzmie, wiele skrywanych od lat tajemnic.
Autorka maluje nam obraz Zamościa, przypomina historię zapisaną na Roztoczu. Zabiera nas na spacer po Muzeum Pamięci w Bełżcu, ścieżką śmierci i choć nie miałam okazji osobiście tam być, to gdy sprawdziłam informacje i dostępne w internecie zdjęcia, miałam poczucie, że tam byłam.
Bardzo podobała mi się ta książka i serdecznie polecam wszystkim, którzy lubią czytać książki z historią w tle.
"Utracone światło" Bożeny Gałczyńskiej-Szurek to książka, która ostatnio totalnie mnie wciągnęła.
Nie mamy tu dwóch linii czasowych, a poznajemy wydarzenia z czasów wojny. Wszystko zawdzięczamy wspomnieniom, które, choć nieliczne ostały się wraz ze świadkami tych wydarzeń. Tak więc z roku 2004, możemy przenieść się w czasie do 1942 roku, którego wiosną do Bełżca przybył...
2024-03-09
2024-02-05
„Mówi się, że temat wojny został wyczerpany w naszej literaturze. W rzeczywistości nawet nie zaczęto pisać jej prawdziwej historii”.
„Sołdat” to wspomnienia autora, które po latach spisał, chcąc wyrzucić kłębiące się w nim myśli, „próbą uwolnienia się od przeszłości”. Stworzony przez autora rękopis, który powstał głównie w 1975 roku, początkowo nie miał na celu publikacji zawartych w nim treści. Jak sam przyznaje „Gdy przeczytałem go po wielu latach, byłem zadziwiony swoją powściągliwością. Okropności wojny są tu wygładzone, najpotworniejsze epizody nienazwane. Wiele spraw przedstawiłem o wiele łagodniej niż miało to miejsce”. Nikolaj Nikulin na front trafił jako 18-latek w 1941 roku, a swoimi zapiskami obejmuje wydarzenia od Leningradu przez m.in. Warszawę, Gdańsk aż do Berlina w maju 1945 roku. Należy do nielicznych, którzy przeszli cały ten szlak bojowy.
„Swoimi wspomnieniami (…) chciałem uchylić kotary, która zakrywa ciemną stronę wojny”.
W tej luźnej zbieraninie przemyśleń, powracających obrazów, przedstawia, jak wyglądało życie na pierwszej linii frontu. Nie z perspektywy dowódców, a szeregowców. Obnaża, w sposób szczery, nieidealizowany, bezwzględność oraz często bezmyślność dowodzących. Nie pomija działań swoich pobratymców – gwałcących i rabujących. Nie tworzy kolejnych pieśni pochwalnych ku zwycięstwom Armii Czerwonej, a odkrywa to, co skrzętnie skrywano przed światem, jak chociażby ilość ofiar, bezmyślnie wysłanych na śmierć tysięcy żyć oraz jak nic nie warte były one w oczach rządzących.
Oprócz subiektywnych opisów, znajdziemy też miejsce na wiele refleksji, które wyniósł z tych wojennych lat autor. Mnogość informacji, i towarzyszące ich przekazywaniu bezsilność, strach, głód, nieraz ból sprawiały, że wolałam dozować sobie te informacje stopniowo.
„Mówi się, że temat wojny został wyczerpany w naszej literaturze. W rzeczywistości nawet nie zaczęto pisać jej prawdziwej historii”.
„Sołdat” to wspomnienia autora, które po latach spisał, chcąc wyrzucić kłębiące się w nim myśli, „próbą uwolnienia się od przeszłości”. Stworzony przez autora rękopis, który powstał głównie w 1975 roku, początkowo nie miał na celu publikacji...
2024-01-23
Opowiadana w dwóch liniach czasowych, historia Stefanii oraz jej rodziny na tle przedwojennych lat. "Cienie zostaną za nami" to początek nowej, opartej na faktach sagi, zarazem debiut autorki, która już od pierwszych zdań przenosi nas na tereny Kresów wschodnich.
Początek Sagi kresowej oczarował mnie od samego początku. Czytając totalnie przenosiłam się w inną czasoprzestrzeń. Jakże realnie przedstawieni bohaterowie, dialogi, w których czujemy różnorodność nacji zamieszkujących tamte tereny, a była to zaiste mieszanka narodowości - polskiej, białoruskiej i żydowskiej.
Między wierszami jesteśmy w stanie odczuć nastroje panujące pomiędzy sąsiadami, zgrzyty ale i nawiązane przyjaźnie, w których nie ważne było pochodzenie a człowiek. Nadzieje i obawy, zwłaszcza w momencie wybuchu wojny. Niepokój wywoływany przepowiedniami Filomeny. Strach towarzyszący wkroczeniu wojsk sowieckich i trudne wybory, jakim muszą sprostać po śmierci Ludwika.
To co dzieje się na tych raptem 352 stronach hipnotyzuje. Nie wiem czy jestem w stanie wyrazić swój zachwyt. Do tego oczywiście porzucenie czytelnika w takim momencie! Co będę się dużo rozwodzić - czytajcie! Bardzo polecam.
Osobiście nie mogę doczekać się kontynuacji. Gratuluję takiego debiutu.
Opowiadana w dwóch liniach czasowych, historia Stefanii oraz jej rodziny na tle przedwojennych lat. "Cienie zostaną za nami" to początek nowej, opartej na faktach sagi, zarazem debiut autorki, która już od pierwszych zdań przenosi nas na tereny Kresów wschodnich.
Początek Sagi kresowej oczarował mnie od samego początku. Czytając totalnie przenosiłam się w inną...
2024-01-17
Bezradność - to pierwsze słowo, jakie nasuwa mi się po przeczytaniu tej książki. To, że na wiele rzeczy nie mamy żadnego wpływu.
Drugą myślą - jak ważna i potrzebna jest ta książka! Jak wiele uczy, jak wiele porusza kwestii ciężkich, trudnych. Jest to opowieść o wybaczaniu, o ludzkiej empatii, o sztuce dostrzegania w życiu drobnych radości, o walce, o ludzkich wadach, o tym, że ludzkie losy przeplatają się ze sobą i czasem lekkie pociągnięcie za jeden sznureczek wpływa na wiele innych.
W końcu myślę, że to Książka, która poruszy każde serce. Która uświadamia i niejako zmusza do refleksji, w której wraz z bohaterami stajemy przed wieloma dylematami - czy mogę cieszyć się z "podarowanego" serca, kiedy ktoś inny musiał stracić życie? Jak nie ulec rozpaczy, będąc świadomym tak nikłych szans powodzenia, jak nie zatracić w tym wszystkim siebie.
Nie chciałabym za bardzo spojlerować Czytelnikom, którzy są jeszcze przed lekturą, a naprawdę polecam wszystkim, ale chciałam dodać, że podobało mi się przedstawienie tej rodziny z każdej strony. Towarzyszymy im w ich codzienności, troskach, ale także i w tych radosnych chwilach i kłótniach, bezradności. Nie jest to długa książka, a mam wrażenie jakby z niej aż wylewało się od emocji.
Jedyne co mogę zarzucić lekturze to trochę za dużo tych zabiegów okoliczności, ale czy i w życiu nie jest czasem tak, że jak się już dzieje, to wszystko naraz?
Zabrakło mi także trochę więcej relacji Julii i Marka z Julianem, głębszego wniknięcia w ich codzienność, zwłaszcza przed tym gradem nieszczęścia jaki spadł na ich rodzinę, tak aby później bolało jeszcze bardziej, aby jeszcze bardziej pękało serce podczas czytania. Nie to aby nie ruszyła mnie ta historia, bo myśleć będę o niej jeszcze na długo po jej przeczytaniu, ale ostatecznie czuję, że chciałabym jeszcze bardziej.
Także jak widzicie takie wady, to tak jak oczy głównej bohaterki - żadne wady.
Czytajcie!
Bezradność - to pierwsze słowo, jakie nasuwa mi się po przeczytaniu tej książki. To, że na wiele rzeczy nie mamy żadnego wpływu.
Drugą myślą - jak ważna i potrzebna jest ta książka! Jak wiele uczy, jak wiele porusza kwestii ciężkich, trudnych. Jest to opowieść o wybaczaniu, o ludzkiej empatii, o sztuce dostrzegania w życiu drobnych radości, o walce, o ludzkich wadach, o...
2024-01-10
2024-01-02
2023-12-28
2023-12-11
2023-12-07
Trzeci tom przenosi nas w lata 50te zeszłego stulecia. Każde z członków rodziny Stawińskich mierzy się ze swoimi problemami, a wszyscy razem z pogarszającymi się warunkami życia w powojennej Polsce.
Po raz kolejny pozwolę sobie na zachwyt ze wstępu, który streszcza czytelnikowi wydarzenia z poprzedniej części, pozwalający wczuć się w nadchodzącą treść, po czasie rozłąki z bohaterami.
Osobiście uważam, że podział sił, był nieco nierównomiernie rozłożony. Sięgałam po książkę, będąc bardzo ciekawa, jak rozwinęła się sytuacja nakreślona w końcówce poprzedniej części, a tu? Trochę cisza, mało odpowiedzi, sporo zaskakujących zmian w życiu bohaterów próbujących ułożyć sobie życie w Poznaniu. I nie pomyślcie, że wiało tu nudą, co to, to nie.
Powiem Wam, że w momencie, gdy tak jak bohaterowie porzuciłam wszelką nadzieję na uzyskanie odpowiedzi na pewne kwestie, to dostałam, ale jak je dostałam! Otóż ostatnie 50-60 stron to była istna bomba wrażeń z mnóstwem zwrotów akcji. To w tej części książki moje serce biło najszybciej! I oczywiście zostałam porzucona z kolejnymi pytaniami, na które muszę czekać.
Co niezmiernie pociąga mnie w sadze Joanny Nowak to wplecione w tło wydarzenia, o których mało się mówi. I jak początkowy tom porusza kwestie Rzezi wołyńskiej, tak w trzeciej części pokazane mamy od podszewki wydarzenia Poznańskiego Czerwca '56.
Nie jestem fanką historii. Dawno temu na lekcjach niekoniecznie skupiałam się na tym przedmiocie, gdzie swoją drogą edukacja często kończyła się na wydarzeniach II wojny światowej, może też stąd ciekawi mnie, co działo się później.
Choć "Zapach czerwcowych burz" Joanny Nowak zaliczana jest do kategorii literatury obyczajowej, to widać i czuć w niej nastroje i wydarzenia mające miejsce na kartach historii, choć pokazane z perspektywy fikcyjnych bohaterów. (Na marginesie: dwa wcześniejsze tomy wpisywały się w kategorię powieści historycznej 🤔)
Czy wcześniej mówiło mi coś hasło "Poznański Czerwiec '56"? Nie. Nie jestem mieszkanką Poznania ani jego okolic, skąd też miało mi być wiadomo, że był pierwszym wielkim buntem robotniczym w dziejach PRL, torującym drogę ku złagodzeniu opresyjnych form dyktatury Polski Ludowej?
Już prędzej były mi znane wydarzenia grudnia 1970.
Zaczynając lekturę "Zapach czerwcowych burz" miałam poczucie, jakbym odwiedzała dobrych znajomych, którzy zaczynają mi opowiadać, co u nich słychać i co wydarzyło się w ostatnich latach. Jak to bywa w sagach - nasi bohaterowie się zmieniają, najmłodsze pokolenie dojrzewa, jedno ustępuje miejscu drugiemu, młodszemu. Pojawiają się kolejni bohaterowie. I powiem Wam, czytajcie. Zaparzcie sobie pyszną herbatę, otulcie się kocem i wsłuchajcie się w dalsze losy Zygmunta, Wandy, Zosi i Jadzi, ich problemy, nadzieje, żal i radości.
Ja wypatruje już kolejnego spotkania.
Trzeci tom przenosi nas w lata 50te zeszłego stulecia. Każde z członków rodziny Stawińskich mierzy się ze swoimi problemami, a wszyscy razem z pogarszającymi się warunkami życia w powojennej Polsce.
Po raz kolejny pozwolę sobie na zachwyt ze wstępu, który streszcza czytelnikowi wydarzenia z poprzedniej części, pozwalający wczuć się w nadchodzącą treść, po czasie rozłąki z...
2023-11-17
Słowem wstępu nakreślę nieco z czym mamy do czynienia. Książka, o której słów kilka dzisiaj napomknę, zaliczana jest do horroru, a na naszym (polskim) rynku ukazała się nakładem Wydawnictwa MOVA dwa lata temu – dokładnie 13 października 2021. Dotąd nie miałam przyjemności czytać żadnej książki autorki, było to moje pierwsze spotkanie z jej twórczością, nie jestem też pewna, czy przypadkiem nie jest to pierwsza z książek autorki, która została przetłumaczona na język polski – muszę to sprawdzić.
Od samego początku odczuwamy tajemniczość tej powieści. Noemi, duszyczka towarzystwa, ciągle szukająca swojego sposobu na życie, zostaje poproszona, by udać się z wizytą do Cataliny – swojej kuzynki, która z pewnych przyczyn wychowywała się razem z Noemi. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie dziwne okoliczności sprzyjające zamążpójściu dziewczyny, a następnie niepokojący list, po dłuższym braku kontaktu z rodziną.
Więc jak już wspomniałam, Noemi wyjeżdża do posiadłości, w której obecnie zamieszkuje Catalina i tu od samego początku zaczyna się dziać. Atmosfera panująca w domu, jak i sam dom wydają się już na pierwszy rzut nieco odrzucająca i osobliwa. Mamy wrażenie, że wszyscy są wrogo nastawieni i nie chcą w domu nieproszonego gościa i nawet Francis, który zdaje się być sprzymierzeńcem dziewczyny nie raz doradza jej wyjazd z posiadłości.
Nie chcę Wam za dużo zdradzać fabuły, bo myślę, że warto samemu zagłębić się w jej treści i poznawać zawarte w niej tajemnice, a jest naprawdę wiele kart do odkrycia. Powieść napisana jest z dużą dbałością o szczegóły i znalazłam w niej wiele ciakawostek, które naprawdę mnie zaintrygowały.
Uwielbiam powieści, które budzą emocje, a w tej miałam ich pod dostatkiem. Historia zawarta w książce wręcz mnie zahipnotyzowała, budziła tak wielką ciekawość, że ciężko było się od niej oderwać. Wiele zwrotów akcji naprawdę mnie zaskoczyło. Co prawda zdumiał mnie rozwój sytuacji, i choć treść ociera się o zagadnienia fantasy, a rzadko kiedy sięgam po książki z jej elementami, byłam naprawdę usatysfakcjonowana takim wyjaśnieniem.
Osobiście uważam ją za świetną pozycję współczesnej powieści grozy, budzącej dreszczyk emocji, trzymającej w napięciu. Ależ tam się działo! Co tu dużo mówić – bardzo mi się podobała!
Nie mogę też pominąć kwestii estetycznej wydanej książki – począwszy od okładki po to, co dostajemy w środku – bardzo przypada mi do gustu. Sposób w jaki rozpoczynają się poszczególne rozdziały! Wiem, że do szczegóły, ale mając taką książkę w rękach, naprawdę robi to wrażenie.
Kończąc już, dodam, że jest to książka, którą zdecydowanie polecam.
Słowem wstępu nakreślę nieco z czym mamy do czynienia. Książka, o której słów kilka dzisiaj napomknę, zaliczana jest do horroru, a na naszym (polskim) rynku ukazała się nakładem Wydawnictwa MOVA dwa lata temu – dokładnie 13 października 2021. Dotąd nie miałam przyjemności czytać żadnej książki autorki, było to moje pierwsze spotkanie z jej twórczością, nie jestem też pewna,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-11-11
2023-10-01
"Pałac północy" to druga książka w dorobku pisarza, wydana w 1994 roku, zaraz po "Książę mgły" (1993) i jedna z trzech pozycji Trylogii mgły. Większość z nas nazwisko autora kojarzy z serią Cmentarza zapomnianych książek rozpoczynającą się od powieści "Cień wiatru". Osobiście nie znam nikogo kto przeczytawszy którąkolwiek z książek autora nie zostałby oczarowany jego twórczością, wyjątkowym wręcz poetyckim piórem.
Przede wszystkim zachwyca mnie narracja jaką autor przeprowadza nas przez tą powieść. Od początku zasnuwa fabułę wielką mgłą tajemnicy i mnogością pytań.
Dlaczego porucznik Peake ucieka z dwójką niemowląt i dlaczego ktoś miałby pragnąć śmierci tej niewinnej dwójki dzieci. Kiedy powierza je ich babce, kobieta chcąc uchronić wnuki przed śmiercią postanawia rozdzielić rodzeństwo, jedno z nich oddając do sierocińca pod opiekę Thomasa Cartera. Ledwie przyjmują malca, kiedy w sierocińcu pojawia się tajemnicza postać wypytując, czy nie zostało dzisiaj przyniesione do sierocińca dziecko. Dostając odmowną odpowiedź, przyrzeka złożyć ponowną wizytę za 16 lat, czyli w momencie, kiedy wychowankowie opuszczają mury domu dziecka i wkraczają w dorosłość.
W przeddzień opuszczenia ośrodka Ben wraz z przyjaciółmi świętują swoje ostatnie chwile spędzane razem, w nocy mają także udać się na ostatnie spotkanie założonego przez nich stowarzyszenia Chowbat Society, którego siedzibą, były ruiny opuszczonego przez dziesiątki lat budynku, nazwanego przez nich Pałacem północy. Podczas ich uroczystości do sierocińca przychodzi babka Bena, która 16 lat temu zostawiła go wraz z listem przed drzwiami domu dziecka. Kiedy ta idzie pilnie porozmawiać z dyrektorem, jej wnuczka Sheere poznaje Bena.
Nazajutrz w swoim gabinecie, Thomas Carter spotyka mężczyznę, który zapowiedział swój powrót 16 lat wcześniej.
"Nasze pragnienie zgłębienia prawdy skończyło się dla nas okrutną lekcją, ukazało nam życie jako księgę, której lepiej nie wertować zbyt wnikliwie i nie wracać do dawnych rozdziałów. Nauczyliśmy się, że niezależnie od tego, jaką drogę obierzemy, i tak nie będzie nam dane zadecydować o własnym losie."
Książka, choć zaliczana do literatury młodzieżowej, zgodnie z założeniami autora, przypadnie do gustu zarówno młodszym jak i starszym czytelnikom. Dążenie do poznania tajemnicy jak i odwaga z jaką bohaterowie postanawiają sprostać podczas zmierzenia się z przeznaczeniem, sprawia, że ciężko oderwać się od tej opowieści. Tak naprawdę do ostatnich stron nie jesteśmy pewni, czy dwójce rodzeństwa uda się uniknąć śmierci.
Psychodeliczny klimat, ciągle uczucie grozy, fantasmagoria i tajemnicze mroczne postacie, tworzą klimat tak charakterystyczny dla powieści autora. Mimo wspomnianych jednak cech, książka jest jednocześnie lekka. Przywodzi niejako wspomnienia strachu, jaki zapewne każdy się najadł, kiedy za dzieciaka z przyjaciółmi opowiadało się mroczne historie o duchach. Ta książka też poniekąd jest taką baśnią, o wyjątkowych przyjaźniach, które sprostać muszą nieraz mrożącym krew w żyłach strachom.
Osobiście nie jestem w stanie oddać nastroju panujacego na stronach tej powieści. Polecam wczytać się w tą lekturę, a już od pierwszych stron zrozumiecie o czym mówię.
"Pałac północy" to druga książka w dorobku pisarza, wydana w 1994 roku, zaraz po "Książę mgły" (1993) i jedna z trzech pozycji Trylogii mgły. Większość z nas nazwisko autora kojarzy z serią Cmentarza zapomnianych książek rozpoczynającą się od powieści "Cień wiatru". Osobiście nie znam nikogo kto przeczytawszy którąkolwiek z książek autora nie zostałby oczarowany jego...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Jeżeli mielibyście ochotę przenieść się do Wilna i jego okolic, spotkać się z Mickiewiczem, poczuć rodzący się polski romantyzm, zgłębić tajniki historii i polityki oczami Adama Czartoryskiego, Mikołaja Nowosilcowa, cara Aleksandra to zapraszam Was na strony powieści historycznej Doroty Ponińskiej "Romantyczni". Dzięki lekturze przeniosłam się w początki XIX wieku i miałam wrażenie, że idealnie wstrzeliłam się czasem w czytanie tej lektury. W książce rzuca się w oczy znaczenie konstytucji dla ówczesnej ludności naszego kraju, choć niecałkowicie wolnego.
Smaku książce nadaje historia Maurycego, którego poznajemy już w dniu jego urodzin, kiedy traci matkę, a jego życie już od początku wiąże się z poczuciem winy za jej śmierć. Naście lat później umiera także ojciec Maurycego, zostawiając go i jego siostrę Krystynę samych w podupadłym majątku, przekazując im swą ostatnią wolę.
Przypomnę, że są to czasy konwenansów, aranżowanych małżeństw, kierowania się często rozumem, nie sercem. Są to też czasy buntu, zmiany pokolenia i ich podejścia i pragnienia wolności.
Bez wątpienia z taką lekturą łatwiej przyswoić pewne elementy historii, zrozumieć poezję wieszczów, gdy znamy ich genezę. Z całą pewnością jest to wartościowa pozycja, choć pod względem fabularnym momentami zdarzało mi się nudzić. Tempa i większych emocji nabiera w drugiej części, choć bez tej pierwszej nie odczuli byśmy jej w pełni. Nie wykluczam sięgnięcia po kolejne tomy, gdyż w niektórych wątkach wyczuwam niedosyt niewyjaśnionymi kwestiami.
Jeżeli mielibyście ochotę przenieść się do Wilna i jego okolic, spotkać się z Mickiewiczem, poczuć rodzący się polski romantyzm, zgłębić tajniki historii i polityki oczami Adama Czartoryskiego, Mikołaja Nowosilcowa, cara Aleksandra to zapraszam Was na strony powieści historycznej Doroty Ponińskiej "Romantyczni". Dzięki lekturze przeniosłam się w początki XIX wieku i miałam...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to