-
ArtykułyNie jestem prorokiem. Rozmowa z Nealem Shustermanem, autorem „Kosiarzy” i „Podzielonych”Magdalena Adamus2
-
ArtykułyEdyta Świętek, „Lato o smaku miłości”: Kocham małomiasteczkowy klimatBarbaraDorosz2
-
ArtykułyWystarczająco szalonychybarecenzent0
-
ArtykułyPyrkon przygotował ogrom atrakcji dla fanów literatury! Co dzieje się w Strefie Literackiej?LubimyCzytać1
Biblioteczka
2014-03-14
Pierwsze spotkanie z poezją Justyny Bargielskiej. Jakże ona inna od jej prozy! Mam wrażenie, że w 'Obsoletkach', a w 'Bach for my baby' pisarka odsłania swoją intymność z dwóch, różnych stron. Zastanawiające.
Pierwsze spotkanie z poezją Justyny Bargielskiej. Jakże ona inna od jej prozy! Mam wrażenie, że w 'Obsoletkach', a w 'Bach for my baby' pisarka odsłania swoją intymność z dwóch, różnych stron. Zastanawiające.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-03-13
Moje pierwsze spotkanie z Bargielską.
To jest książka tak inna, tak... wyjątkowa przez swoją inność, sylwiczność, język, postrzeganie świata. W końcu przez tematykę: poronienia.
Mogę powiedzieć za Nataszą Goerke: ,,Mitochondria moje podczas lektury Obsoletek trzęsły się ze śmiechu, zastygały w zadumie i dygotały z zachwytu".
Czuję, że do tej książki będę wracać...
Moje pierwsze spotkanie z Bargielską.
To jest książka tak inna, tak... wyjątkowa przez swoją inność, sylwiczność, język, postrzeganie świata. W końcu przez tematykę: poronienia.
Mogę powiedzieć za Nataszą Goerke: ,,Mitochondria moje podczas lektury Obsoletek trzęsły się ze śmiechu, zastygały w zadumie i dygotały z zachwytu".
Czuję, że do tej książki będę wracać...
Ludzie ludziom zgotowali ten los...
Ludzie ludziom zgotowali ten los...
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTa książka boli, ale zrywa klapki z oczu. Tak, tacy jesteśmy My- ,,Polacy", piorąc brudy w swoich domach. Plus świetny, inny od wszystkich język.
Ta książka boli, ale zrywa klapki z oczu. Tak, tacy jesteśmy My- ,,Polacy", piorąc brudy w swoich domach. Plus świetny, inny od wszystkich język.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Dorota Masłowska. Zjawisko czy kolejny głośny i iluzoryczny fantom naszych czasów? Jak ją ugryźć, jak się do tego zabrać? Zabiorę się do spisania mych wrażeń jak najlepiej potrafię to okiełznać i uporządkować.
"Wojnę-polsko ruską" tropiłam kilka lat w miejscowej bibliotece (cóż za nietakt i strata czasu) i za każdym razem byłam odprawiana z kwitkiem ("no przecież mówiłam Pani, że wypożyczona"). Poniechałam więc tego pomysłu i okrył się on się warstewką zapomnienia (swoją drogą za blokowanie drogi młodym i chcącym się dokształcać na własną rękę ludziom powinny być restrykcje...!), a ja żyłam dalej i czytałam inne książki (nie pierwszy raz bowiem tak się stało...). Sprawa tak obleganej w miejscowej bibliotece książki wyjaśniła się sama. Gdy przypomniałam sobie już, że miałam ją przeczytać, to w poruszonej rozmowie z chłopakiem on wyrzekł zdumiony: "przecież ja ją mam". I tak sprawy potoczyły się błyskawicznie, a i błyskawicznie tę pozycję pochłonęłam.
Parę słów o Masłowskiej? Ale czy to przystoi? Tak tu i teraz i ode mnie? Nie chcę wygłaszać subiektywnych sądów, jeszcze nie do końca ugruntowanych, bowiem przeczytałam tylko jedną jej książkę. Podam zatem tylko garść faktów: mój ukochany Marcin Świetlicki pod jej adresem wystosował bardzo pochlebne opinie. Sama autorka ma już parę nagród na koncie (ach, i to w tak młodym wieku...),mianowicie: nagroda w konkursie "Twojego Stylu", Paszport Polityki, nagroda Nike... W czym tkwi tajemnica jej sukcesu? "Wojna polsko-ruska" ukazała się w 2002r., w wieku, gdy Dorota miała tyle lat co ja, a mianowicie 19. Właśnie przez takie osoby jak ona młodzi twórcy wpadają w depresję :). Masłowska napisała tę książkę zamiast uczyć się do matury.Co sprawiło, że zwyczajną 19-latkę wyniesiono nagle na ołtarze medialne? Zajrzyjmy do jej światka...
Podzielę moją recenzję na dwie części: komentarz od strony fabuły i od strony technicznej.
Zacznijmy od fabuły. Całość, deczko ponad 200 stron to jeden, niekończący się monolog. Monolog Silnego, dresiarza z województwa kujawsko-pomorskiego. Poprzez jego opisy jawią nam się relacje podmiotu z pięcioma dziewczynami: Magdą, Arletą, Andżelą, Alą i Nataszą. Nie bez powodu ta książka została okrzyknięta pierwszą polską powieścią dresiarską... Relacje Silnego z kobietami są... bardzo ambiwalentne z racji tego, że jedyną kobietą, którą tak naprawdę kocha i będzie kochać jest Panna. Amfetamina. Książka taka nie powinna podawana być moim zdaniem wnikliwej analizie (nie myślcie bowiem, że uciekam od trudności, wręcz przeciwnie!), gdyż należy ją od A do Z przeczytać samemu i na spokojnie. Przygotujcie się więc na dużo dawkę: pomieszania seksu z miłością, miłości z nienawiścią, litości z seksem, seksem z amfetaminą i innymi, bardziej egzotycznymi zestawieniami. A wszystko to polane nadmiernym sosem wulgarności. Pikantne danie Masłowskiej w pewnych momentach przyprawić może, oprócz standardowego palenia w przełyku, nudnościami mającymi swój finał nad literackim klozetem...
Strona techniczna przedstawia się następująco: kontrawangarda (nawet awangarda staje się tu zbyt delikatnym stwierdzeniem...) i anarchia w każdym, jednym jedynym aspekcie. Szok z niedowierzaniem, niedowierzanie z szokiem. Błąd na błędzie i błąd pogania! Zdania wymykają się wszelakim konstrukcjom, a słowa wypływają jak gdyby niczym nie ograniczonym strumieniem, bez ładu i składu. Moje literacko wrażliwe serduszko zadrżało na takie traktowanie języka polskiego i chciałam z początku jak najprędzej zakończyć tę znajomość, jednakże ciągnęłam to dalej, dalej, aż do... końca książki, który nastąpił zbyt szybko, niezrozumiale, absurdalnie... Kto nadał Masłowskiej prawo do miażdżenia języka polskiego, do takiego bezczeszczenia, opluwania i pogwałcania?! Ano ona sama. Było to z jej strony mym skromnym zdaniem posunięcie o tyle kontrowersyjne, co i... słuszne.
Wnioski: "Wojna polsko-ruska (...)" od pierwszych stron wywoła w Was skrajne emocje: szok, konsternację, oburzenie, niedowierzanie, zniesmaczenie, bądź też bezgraniczne uwielbienie, nagłe i niezrozumiałe w swej formie zafascynowanie. Podejść do książki za pierwszym razem jest trudno, a i jednokrotna lektura wydaje się niewystarczająca... Obawiam się, że nawet za setnym podejściem odkryć nie jesteśmy w stanie, co też w mózgu Masłowskiej siedziało, tudzież siedzi dalej. Z mojej strony powiem tak: była to obrazoburczo-niezrozumiała fascynacja, czyli połączenie uczuć skrajnie negatywnych ze skrajnie pozytywnymi... Pierwsze takie połączenie w moim życiu... Ostrzegam ludzi, którzy brzydzą się awangardą, a także co delikatniejszych, bowiem książka powinna mieć na okładce stosowny napis: ACHTUNG!
Ocena: 10/10 za wyrwanie się konwenansom i za odwagę. I za to głównie daję najwyższą notę, za ten cynizm i absurd, wszechobecny nihilizm, opluwanie czytelnika.
Dorota Masłowska. Zjawisko czy kolejny głośny i iluzoryczny fantom naszych czasów? Jak ją ugryźć, jak się do tego zabrać? Zabiorę się do spisania mych wrażeń jak najlepiej potrafię to okiełznać i uporządkować.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to"Wojnę-polsko ruską" tropiłam kilka lat w miejscowej bibliotece (cóż za nietakt i strata czasu) i za każdym razem byłam odprawiana z kwitkiem ("no przecież mówiłam...