-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1184
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać433
Biblioteczka
2024-04-27
2024
2000
2023-05-13
2024-01
2015
2023-11-24
Książka "Niecierpliwe" otrzymana w prezencie od Wydawnictwa NOWE od dawna cierpliwie czekała na mnie na półce.
"Co cię nie zabije to cię wzmocni".
"Munyial. Cierpliwosci dziewczęta".
Sama napisałam książkę z perspektywy ofiary. Powinnam "być twarda". Odporna na takie książki.
A przynajmniej udawać, że jestem. Nie chwalić się słabością. Tego oczekuje się od kobiet - nie tylko w Kamerunie. I nie tylko od kobiet.
A ja bałam się czytać. Wyrzut sumienia ostatecznie przywołał mnie z półki, a wtedy już nie mogłam się od niego oderwać.
"Kobieta musi być posłuszna mężowi".
"Dzieci i ryby nie mają głosu".
"Jeśli mąż się rozgniewa na żonę - to znaczy, że ona go rozgniewała".
"Szanuj ojca swego i matkę swoją".
"Mąż ma prawo bic żonę gdy jest nieposłuszna".
"Rózeczką Duch Święty dzieci bic radzi..."
"Cierpliwosci! Munyial dziewczęta! Znoście wszelkie przykrości. Nagrodą za cierpliwość jest raj".
"...Różdżka do nieba dzieci prowadzi".
Kobiety - bohaterki "Niecierpliwych" nie są pełnoprawnymi ludźmi.
W naszej kulturze pełnoprawnymi ludźmi nie są dzieci.
"Wszystkiemu winne 'bezstresowe' wychowanie".
"Tak się kończy, gdy córki zbyt długo chodzą do szkoły".
"Mężom wolno karać i bic nieposluszne żony. Tylko nie w twarz!"
"Jakie to piękne!" (Papież Franciszek).
Jednak znalazłam jeszcze jedna różnicę.
Nie znam się na religioznawstwie, ani na zwyczajach w Kamerunie, ale "niecierpliwe" bohaterki powieści były bite przez mężczyzn batem po plecach.
Dzieci w kulturze europejskiej i zachodniej są zwyczajowo bite po pośladkach.
Te dzieci mogą być również nastoletnie.
Dotyk nazywany "klapsem" trafia w okolice stricte intymne. I to jest nazywane wychowaniem, "prawem boskim". Jest "wspominane z estymą".
A jeśli jakaś nastolatka ośmieli się poczuć molestowana tym dotykiem - zostaje odesłana by poszła "się leczyć".
Kobiet w Kamerunie nikt nie broni.
Dzieci i nastolatki są w zachodnim świecie bronione - ale na zasadach dorosłych. Same nie mają głosu, "nie są kompetentne".
Ostatnio często słyszymy, że każda religia to zło, ale ja się z tym nie zgadzam.
To nie religia jest niemoralna. To my - ludzie - czesto tacy jesteśmy. Nierzadko zostajemy w to wkręceni - jak Hindi i jak Safira.
A odnośnie kontrowersyjnych tekstów w świętych księgach... Oddaję głos religioznawcom.
Książka "Niecierpliwe" otrzymana w prezencie od Wydawnictwa NOWE od dawna cierpliwie czekała na mnie na półce.
"Co cię nie zabije to cię wzmocni".
"Munyial. Cierpliwosci dziewczęta".
Sama napisałam książkę z perspektywy ofiary. Powinnam "być twarda". Odporna na takie książki.
A przynajmniej udawać, że jestem. Nie chwalić się słabością. Tego oczekuje się od kobiet - nie...
2023
Imagine there's no countries
It isn't hard to do
Nothing to kill or die for
And no religion, too
Imagine all the people
Livin' life in peace...
Piękna piosenka, ale to wszystko nie jest takie proste.
Ani tak skrajnie biało-czarne jak widzą to zarówno Autorzy, jak i (nie)czytelnicy.
Naprawdę wierzycie, że gdyby nie było religii; świat stałby się piękny, zapanowalby pokój i miłość?
Że my - ludzie nie wymyślilibyśmy innych sposobów by realizować nasze egoistyczne cele?
Nie jestem katoliczką udającą, że nią nie jestem, możecie to sprawdzić zaglądając do moich opinii o innych książkach.
Odeszłam z Kościoła, kiedy dotarło do mnie, że mnie oszukał i zdradził.
Byłam wtedy wściekła, pełna żalu i go nienawidziłam.
Minęło osiem lat i dziś patrzę z innej perspektywy. Przez okna tramwaju, pięć dni w tygodniu widzę tłum potrzebujących pod kościołem, którzy przyszli bo tam dostaną posiłek.
W dziecięcym szpitalu w Prokocimiu w Krakowie poznałam cudowna siostrę, która niesie wsparcie pacjentom i ich rodzicom.
W szpitalnej kaplicy widziałam rodziców kurczowo ściskających różaniec. Ta religia pomaga im nie oszaleć.
To są bardzo dobre owoce.
O złych owocach, na które sama trafiłam; napisałam i wydałam własną książkę.
Mam wrażenie, że książka "Chrześcijaństwo. Amoralna religia" nie wydaje dobrych owoców. Jeśli chcemy osiągnąć coś dobrego nie powinniśmy nikogo ranić.
A ta książka rodzi ból, żal i czasem - siła rzeczy - agresję. Ludzie tak reagują gdy Jezus, którego kochają jest przedstawiony jako przestępca.
Imagine there's no countries
It isn't hard to do
Nothing to kill or die for
And no religion, too
Imagine all the people
Livin' life in peace...
Piękna piosenka, ale to wszystko nie jest takie proste.
Ani tak skrajnie biało-czarne jak widzą to zarówno Autorzy, jak i (nie)czytelnicy.
Naprawdę wierzycie, że gdyby nie było religii; świat stałby się piękny, zapanowalby pokój i...
2023-11-08
Po tą publikację sięgnęłam z nadzieją, że żaden sposób wykorzystania seksualnego dzieci nie został w niej przemilczany.
Podczas lektury patrzyłam z perspektywy ofiary, którą byłam trzydzieści lat temu - jako 13-letnia dziewczyn(k)a, której nikt by nie uwierzył; gdyby komuś powiedziała.
Jakie są moje odczucia?
Na samym wstępie Autorki słusznie zaznaczają wagę pierwszej reakcji, z którą styka się osoba skrzywdzona. Na dalszych kartkach podkreślają jak ważna jest rzetelna edukacja seksualna - nie tylko dzieci - ale również dorosłych; rodziców, opiekunów, nauczycieli, pedagogów.
To prawda. W tym polu jest bardzo dużo do zrobienia.
Autorki publikacji definiują czym jest wykorzystanie seksualne dziecka: po pierwsze to każda aktywność seksualna z osobą poniżej 15 roku życia.
Ja miałam 13.
Drugą kwestią jest motyw: sprawca niekoniecznie chce zaspokoić swoje potrzeby seksualne, motorem jako działania może być pragnienie zdobycia władzy lub kontroli nad ofiarą.
Jak było w moim przypadku? Myślę, że obydwa i obydwa były mniej lub bardziej wyparte.
Ale czy to w definicji wykorzystania jest najważniejsze? Czemu koncentrujemy się wciąż na uczuciach, emocjach, motywach sprawcy by definiować krzywdę dziecka?
Kilka stron dalej Autorki bardzo trafnie ujmują problem: "jeśli ktoś twierdzi, że jakieś zachowanie przekroczyło jego granice, to tak właśnie było".
Dla mnie kolejność przetoczonych argumentów ma znaczenie. To dziecko jest tutaj najważniejsze. To jego uczucia, jego krzywda są najistotniejsze.
I - jak możemy przeczytać na dalszych stronach - jeśli znamy nasze dziecko, jeśli mamy z nim pełną zaufania relację, to bez trudu będziemy mogli go zapewnić: "ja ci wierzę".
Dalej poruszona została kwestia odpowiedzialności rodziców. Autorki książki nie wierzą, ze otoczenie dziecka może nie zauważyć wykorzystania, gdy sprawcą jest jeden z domowników.
A jeśli miał alibi? Jeśli udawał, że jego dotyk nie był seksualny? ("Bo przecież wszyscy ojcowie tak robią")?
Dwie trzecie wszystkich przypadków wykorzystania seksualnego dzieci to - jak czytamy - wykorzystania wewnątrzrodzinne.
Autorki chwalą też Fundację Dajemy Dzieciom Siłę za edukowanie, iż dziecko ma prawo mówić "nie". Ma prawo odmawiać rodzicom, np. całowania cioci.
Kibicuję Autorkom. Są Panie tak blisko do omówienia tradycyjnego, przemocowego sposobu dotykania dzieci, który narusza ich intymność.
To jakie dorośli mają wtedy intencje, to już osobna kwestia, ale tu przecież nie chodzi tylko o intencje.
Kiedy uczymy dziewczynkę, że może nie chcieć by wujek ją całował, nie mamy wcale na myśli, ze wujek chce ją molestować. Tu chodzi o coś więcej - o to, że dziecko może nie życzyć sobie takiego kontaktu.
Autorki zdają sobie z tego sprawę: "bardzo istotne jest zwrócenie dziecku uwagi na jego ciało. Trzeba wyraźnie określić, które części ciała powinny być chronione. Możemy ustalić, że to, co zakrywamy na plaży kostiumem kąpielowym, to są te miejsca, których nikt nie ma prawa dotykać bez zgody dziecka". (Oczywiście jedyne sytuacje, gdy może być o tym mowa to wizyta u lekarza, lub czynności higieniczne).
Na marginesie książki piszę ołówkiem: "No, no, wyciągnijcie wnioski, proszę".
Niestety Autorki robią dwa kroki do tyłu i omijają problem, o którym miałam nadzieję przeczytać. Może na kolejnych kartkach się to uda.
Czytam więc dalej wiele niezmiernie ważnych i niezwykle wyraziście przytoczonych informacji: o tym, jak heroicznym wysiłkiem jest nieraz ujawnienie prawdy dla dorosłej już ofiary. Jak trwa latami proces topnienia lodów, które zamroziły głębokie rany.
Później czytam o niesprawiedliwym orzekaniu winy, w zależności od tego, czy ofiara krzyczała.
Ja krzyczałam. Broniłam się z całych sił. Sprawca wiele razy, brutalnie dotykał mnie w miejscach, które okrywa kostium kąpielowy. I tak nikt mi (początkowo) nie uwierzył.
A Wy Autorki? Czy Wy byście mi uwierzyły, że byłam ofiarą seksualnego wykorzystania?
Na kolejnych stronach wracamy do nauki stawiania granic, o profilaktycznym programie Fundacji DDS pt. "Gadki".
Jednak i ten program jeden rodzaj złego dotyku przemilcza. Dlaczego?
Na następnej kartce czytamy pochwałę świadomości i prewencyjnych rozwiązań stosowanych w Stanach Zjednoczonych. Według Autorek Polska znajduje się daleko w tyle... Czyżby?
Gdyby w Ameryce dzieci i młodzież były faktycznie chronione przed wszelką formą przekraczania ich intymnych granic, przed dotykiem miejsc ciała, które okrywa kostium kąpielowy, wtedy profesor Murray Straus nie musiałby zakładać organizacji Nospank.
Wielu amerykańskich działaczy z niebywałym zaangażowaniem nie musiałoby dziś kontynuować jego misji.
W podsumowaniu znajduję ważne przypomnienie: by nigdy nie mówić ofierze, że "nic się nie stało", jeśli jej granica intymności została przekroczona.
Czytam też o możliwych dalekich skutkach wykorzystania, które ciągną się za ofiarą jak cień.
Potwierdzam. Mam prawie 44 lata, ale po lekturze tej książki cała się spięłam, drżą mi ręce. Pora skończyć pisanie tej opinii.
Polecam książkę, a Panie Autorki bardzo proszę o podjęcie rozmowy na temat opisywany przez Murraya Strausa i wielu innych.
Po tą publikację sięgnęłam z nadzieją, że żaden sposób wykorzystania seksualnego dzieci nie został w niej przemilczany.
Podczas lektury patrzyłam z perspektywy ofiary, którą byłam trzydzieści lat temu - jako 13-letnia dziewczyn(k)a, której nikt by nie uwierzył; gdyby komuś powiedziała.
Jakie są moje odczucia?
Na samym wstępie Autorki słusznie zaznaczają wagę pierwszej...
2023
2023-11-07
2023
2023
2004
Wyobraźmy sobie, że mam znów 13 lat. Gdyby ta książka wpadła wtedy w moje ręce - czy mogłaby mi pomóc?
- Mam na mię Laura i mam 13 lat. Mój tata dotyka mnie, tam gdzie nie wolno.
- To nie jest dotyk Lauro.
- Ja czuję dotyk.
- Tacie wolno.
Tak by to wyglądało, te równiutkie 31 lat temu.
Jak długo będziemy unikać niektórych tematów, przemilczać zagrożenia - tak długo część dzieci pozostanie pozbawiona ochrony.
Wyobraźmy sobie, że mam znów 13 lat. Gdyby ta książka wpadła wtedy w moje ręce - czy mogłaby mi pomóc?
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to- Mam na mię Laura i mam 13 lat. Mój tata dotyka mnie, tam gdzie nie wolno.
- To nie jest dotyk Lauro.
- Ja czuję dotyk.
- Tacie wolno.
Tak by to wyglądało, te równiutkie 31 lat temu.
Jak długo będziemy unikać niektórych tematów, przemilczać zagrożenia - tak długo...