rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Na "Ostatnią arystokratkę" trafiłam przypadkiem, przeglądając nowości dostępne na Legimi. Myślę, że pozycję można polecić tym wszystkim, którzy poszukują książki napisanej z lekkością, często beztroską, humorem i sporą dozą autoironii (w stosunku do swojego narodu).

Komu się tu nie dostaje: oczywiście arystokracji, Czechom, Amerykanom, anorektyczkom, ćpunkom, ojcom tychże anorektyczek i ćpunek w jednym, hipochondrykom, popijającym kucharkom, turystom zwiedzającym zamki, biednej Vondrackovej, pierdzącym koniom, wypchanym zwierzętom,... słowem..."na bogato".

Polubiłam narratorkę Marię za jej dystans do wszystkiego, zwłaszcza duuży dystans wobec własnych rodziców. Być może autor zbyt lekko potraktował niektóre jednostki chorobowe, ale może to taka czeska tradycja?

Na "Ostatnią arystokratkę" trafiłam przypadkiem, przeglądając nowości dostępne na Legimi. Myślę, że pozycję można polecić tym wszystkim, którzy poszukują książki napisanej z lekkością, często beztroską, humorem i sporą dozą autoironii (w stosunku do swojego narodu).

Komu się tu nie dostaje: oczywiście arystokracji, Czechom, Amerykanom, anorektyczkom, ćpunkom, ojcom tychże...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Moja przygoda z fantasy trwa już kilka(naście) dobrych lat, więc trudno mnie zaskoczyć czymś nowym. Daję sobie dość często szanse na miłą niespodziankę i sięgam po debiuty - no i kolejny raz strzał w dziesiątkę, bo oto dostałam dawkę dobrej fantasy.

Poznajemy świat z perspektywy... potworów, które zostały kiedyś zamknięte w jednym miejscu (Redlum właśnie) przez potężnych czarowników. Głównym bohaterem (i częstym narratorem) jest młody barman, Słodki - tylko w połowie człowiek...

Świat przedstawiony przez autorkę ma ciekawych, nietuzinkowych bohaterów i wartką akcję - to się dobrze czyta.

Zakończenie romantyczne, ale nie naciągane, można przeżyć;-) Polecam!

Moja przygoda z fantasy trwa już kilka(naście) dobrych lat, więc trudno mnie zaskoczyć czymś nowym. Daję sobie dość często szanse na miłą niespodziankę i sięgam po debiuty - no i kolejny raz strzał w dziesiątkę, bo oto dostałam dawkę dobrej fantasy.

Poznajemy świat z perspektywy... potworów, które zostały kiedyś zamknięte w jednym miejscu (Redlum właśnie) przez potężnych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kolejna książka Mitchella na moim czytelniczym koncie. Ze względu na wątki fantastyczne (trwająca przez stulecia wojna między dwiema frakcjami "nieśmiertelnych") książkę należy zaliczyć właśnie do fantastyki, mnie jednak najbardziej odpowiadało w niej to, do czego Mitchell zdążył już nas, czytelników, przyzwyczaić.

Mitchell to przede wszystkim bardzo dobrze nakreślone postaci. Kolejne części lektury mają swojego bohatera - narratora - i to z jego perspektywy przyglądamy się wydarzeniom. Główną postacią jest Holly Sykes, która - podobnie jek jej brat - okazuje się niezwykle cenna dla "nieśmiertelnych" (niestety - tych "dobrych" i tych "złych"). Poznajemy ją jako raczej lekkomyślną nastolatkę, która ucieka z domu, a rozstajemy się, gdy jest schorowaną staruszką.

Historia rozpoczyna się w 1984 roku, a kończy po 2030, kiedy to świat zatoczył koło i wrócił do czasów sprzed Internetu i ogólnego dostępu do paliwa, leków i wszelkich tych dóbr, które mieszkańcy cywilizowanego świata póki co uważają za oczywiste.

Bardzo spodobały mi się również nawiązania do klasyki literatury oraz to, w jaki sposób autor odniósł się do jednej z własnych pozycji, "Tysiąca jesieni Jacoba de Zoeta".

Polecam książkę miłośnikom dobrze napisanej literatury...obyczajowej (wątek fantastyczny, choc przecież tak istotny dla rozwoju fabuły, pozostał dla mnie drugorzędny i "nie przeszkadzał" w obserwowaniu bohaterów). Mitchell jest również niezrównany w opisie upadku współczesnej cywilizacji - jak zwykle daje do myślenia.

Kolejna książka Mitchella na moim czytelniczym koncie. Ze względu na wątki fantastyczne (trwająca przez stulecia wojna między dwiema frakcjami "nieśmiertelnych") książkę należy zaliczyć właśnie do fantastyki, mnie jednak najbardziej odpowiadało w niej to, do czego Mitchell zdążył już nas, czytelników, przyzwyczaić.

Mitchell to przede wszystkim bardzo dobrze nakreślone...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Powieść - jak stwierdziłam, czytając opinie, raczej dla przeciętnie, ale jednak, wyrobionego czytelnika. To, co stanowi o jej wartości - przedziwny świat snów/wyobrażeń Marysi - zostało przez wielu młodych czytelników odebrane jako niezrozumiały bełkot.
Tymczasem to tu ukrył autor prawdę o duszy głównej bohaterki - jej prostą naturę, ukształtowaną w biednym, surowym świecie wielodzietnej wiejskiej rodziny.

"Panna Nikt" pokazuje, jak niedoświadczona, bezbronna w swej łatwowierności nastolatka zostaje w bardzo krótkim czasie poddana zbyt wielu próbom i trudnym, nowym dla niej doświadczeniom.

Autor "bezlitośnie" pozwala nam śledzić przebieg gry, w jaką wplątana jest Marysia...jeśli ktoś choć przez chwilę uwierzył, iż ma ona jakąkolwiek władzę nad tym, co się dzieje, może sobie pogratulować naiwności.

Ciekawe czasy i miejsce (Wałbrzych, lata osiemdziesiąte), trudne tematy opowiedziane w nowy, nieszablonowy sposób, konsekwencja stylistyczna.

Mnie się podobała, polecam.

Powieść - jak stwierdziłam, czytając opinie, raczej dla przeciętnie, ale jednak, wyrobionego czytelnika. To, co stanowi o jej wartości - przedziwny świat snów/wyobrażeń Marysi - zostało przez wielu młodych czytelników odebrane jako niezrozumiały bełkot.
Tymczasem to tu ukrył autor prawdę o duszy głównej bohaterki - jej prostą naturę, ukształtowaną w biednym, surowym świecie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przykro mi, nie dotarłam nawet do połowy, choć pierwsza część prezentowała oryginalne uniwersum (jedna z cech charakterystycznych Sandersona) - i można ją było przeczytać bez bólu.
Nudno, nieciekawie, w dodatku styl tłumaczenia bardzo słaby. Może powinnam dać książce szansę i przejrzeć ją w oryginale?
Przez prawie 200 stron ani bohaterowie, ani rozwój wypadków mnie jednak nie wciągnęły - niby poczucie zagrożenia powinno narastać, bo wróg gromadził się u bram miasta, a ja każdego wieczora (mój święty czas;-)) zastanawiałam się, czy nie wybrać czegoś innego - w końcu właśnie na takie rozwiązanie się zdecydowałam!
Raczej dla wiernych fanów Sandersona.

Przykro mi, nie dotarłam nawet do połowy, choć pierwsza część prezentowała oryginalne uniwersum (jedna z cech charakterystycznych Sandersona) - i można ją było przeczytać bez bólu.
Nudno, nieciekawie, w dodatku styl tłumaczenia bardzo słaby. Może powinnam dać książce szansę i przejrzeć ją w oryginale?
Przez prawie 200 stron ani bohaterowie, ani rozwój wypadków mnie jednak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Cóż, thriller medyczny to gatunek, którym nie będę się zaczytywać, choć wybrałam jedną z najpoczytniejszych autorek gotowych uraczyć czytelnika ostrymi jak skalpel opisami medycznych zabiegów, operacji, itp. Ciekawa intryga, ale tematyka dla mnie zupełnie nie ta.
Nie można nie docenić specjalistycznej wiedzy autorki, choć chwilami czułam się, jakbym przeglądała jakiś medyczny periodyk.
Książka przetłumaczona na język polski poprawnie, czyta się ją dobrze i szybko. Dla mnie - miłośniczki fantasy i klasyki - ciekawe doświadczenie czytelnicze, choć raczej jednorazowe.

Cóż, thriller medyczny to gatunek, którym nie będę się zaczytywać, choć wybrałam jedną z najpoczytniejszych autorek gotowych uraczyć czytelnika ostrymi jak skalpel opisami medycznych zabiegów, operacji, itp. Ciekawa intryga, ale tematyka dla mnie zupełnie nie ta.
Nie można nie docenić specjalistycznej wiedzy autorki, choć chwilami czułam się, jakbym przeglądała jakiś...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Pozycja słabsza od pozostałych, jednak całą serię oceniłabym wysoko - na 8*. Czwarta część nie trzyma tempa wcześniejszych książek, często zdarzało mi się przerzucać po kilka kartek - i nadal doskonale orientowałam się w fabule.

Dla mnie najciekawsza była "3" - gdy historia Filara zaczyna nabierać kolorów, a los szykuje mu coraz to nowe niedole. Vuko Drakkainen jest postacią ciekawą, ma głowę na karku. Grzędowicz często robi ukłon w stronę czytelników, umieszczając to tu, to tam odwołania do współczesnej literatury czy popkultury, to miłe.

Przywiązałam się do poczciwych Ludzi Ognia (Grunaldi!), życzyłam rychłego wyginięcia całemu parszywemu klanowi Węży, razem z ich przeklętym Czyniącym!

Rozbudowany, oryginalny świat - jest,kultura ludów go zamieszkujących zróżnicowana - jak bóg przykazał, przygód bez liku, słowem - wszystko, co wielbiciel fantasy lubi - obecne.
Oczywiście polecam!

Pozycja słabsza od pozostałych, jednak całą serię oceniłabym wysoko - na 8*. Czwarta część nie trzyma tempa wcześniejszych książek, często zdarzało mi się przerzucać po kilka kartek - i nadal doskonale orientowałam się w fabule.

Dla mnie najciekawsza była "3" - gdy historia Filara zaczyna nabierać kolorów, a los szykuje mu coraz to nowe niedole. Vuko Drakkainen jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Bardzo klimatyczne, dobrze napisane opowiadania, przesiąknięte prawdziwie angielskim spokojem i klasą, dobrze znane tym, którzy mają za sobą lekturę książki o perypetiach szanownych angielskich magów i gentlemanów, p. Strange'a oraz p. Norrella.
Autorka z wielką wnikliwością opisuje bohaterów, którzy często gęsto należą do świata Fearie, są złośliwi, czasem okrutni, częściej dumni i kapryśni - ich wady i zalety kreśli często z ironią i charakterystycznym dla siebie humorem.
Król Króków, królowa Mab czy wreszcie trzy wiedźmy - tytułowe "Damy z Grace Adieu" - to postaci rodem z angielskiego folkloru, o których czyta się z przyjemnością. Polecam!

Bardzo klimatyczne, dobrze napisane opowiadania, przesiąknięte prawdziwie angielskim spokojem i klasą, dobrze znane tym, którzy mają za sobą lekturę książki o perypetiach szanownych angielskich magów i gentlemanów, p. Strange'a oraz p. Norrella.
Autorka z wielką wnikliwością opisuje bohaterów, którzy często gęsto należą do świata Fearie, są złośliwi, czasem okrutni,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Napiszę tyle: gdy tylko odłożyłam pierwszą część, zaraz zabrałam się do następnej. Prawdziwa uczta wyobraźni z Hieronimem Boshem w tle!

Napiszę tyle: gdy tylko odłożyłam pierwszą część, zaraz zabrałam się do następnej. Prawdziwa uczta wyobraźni z Hieronimem Boshem w tle!

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Moje pierwsze zetknięcie z dziełami tej autorki - bardzo przyjemne spotkanie. Dobrą lekturę poznaję po tym, że każdą wolną chwilę przeznaczam na zerknięcie do książki i potrafię jakoś przeżyć na oparach snu.
W coraz większym stopniu przekonuję się, że książki powinny być czytane w miarę możliwości w oryginale, choć w przypadku tej lektury nie narzekam na toporność stylu i ubóstwo językowe tłumacza - pod tym względem jest dobrze.
Fabuła ciekawa, postaci żyją, czują, są targane różnorodnymi namiętnościami. Obserwujemy wzrastanie głównego bohatera, możemy prześledzić jego losy od chwili, gdy jako dziecko z nieprawego łoża zostaje oddany na wychowanie rodzinie ojca, a jest to nie byle jaka rodzina!
Intrygi dworskie, przygoda i magia tworzą bogatą mieszankę.
Mnie się podobało, można spędzić miło dwa - trzy wieczory.

Moje pierwsze zetknięcie z dziełami tej autorki - bardzo przyjemne spotkanie. Dobrą lekturę poznaję po tym, że każdą wolną chwilę przeznaczam na zerknięcie do książki i potrafię jakoś przeżyć na oparach snu.
W coraz większym stopniu przekonuję się, że książki powinny być czytane w miarę możliwości w oryginale, choć w przypadku tej lektury nie narzekam na toporność stylu i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„Droga królów” B. Sandersona to typowe epickie fantasy: bardzo rozbudowany świat przedstawiony, wartka (w tej pozycji: miejscami) akcja, ciekawi bohaterowie, do których można się przywiązać.
Dużym plusem książki jest interesująca historia ziem stopniowo poznawanych przez czytelnika, która w czasach życia naszych bohaterów jest już tak zamierzchła, że wiedzę o tym, co było, badacze muszą często czerpać z ułamków legend lub… uzyskiwać od konających sekundy przed śmiercią.
Autor postarał się również, by każde z królestw Rosharu miało zajmującą kulturę, co jest wysoko cenione chyba przez każdego wielbiciela dobrej fantastyki. Sanderson nie wyjaśnia nam sensu wielu opisywanych zwyczajów, czytelnik ma przyjemność samodzielnego odkrywania niuansów danej cywilizacji.
Akcja „Drogi królów” rozwija się bez pośpiechu, stopniowo poznajemy historię czwórki głównych bohaterów, choć w pierwszej części serii chyba najłatwiej sprzyjać Kaladinowi, którego dramatyczne losy rozwijają się w bardzo zajmującym kierunku. Dla mnie książka stała się prawdziwie frapujaca dopiero około 600. strony, gdy pewne zdolności młodego Kala zaczęły wychodzić na jaw…
Sanderson w naprawdę umiejętny sposób podtrzymuje napięcie w swej powieści, wiele wyjaśnia ciekawym i cierpliwym czytelnikom, wiadomo także, że historia dopiero dojrzewa, a poznani przez nas bohaterowie mają się spotkać na Strzaskanych Równinach…
Będzie się działo!
Mimo wielu atutów książki, nie jestem pewna, czy będzie się ona podobać osobom spoza kręgu miłośników fantasy – albo kochasz historie o wielkich czynach i bohaterach, które mają swój rytm i charakter, albo szukasz innej narracji. Ja jestem na „tak”!

„Droga królów” B. Sandersona to typowe epickie fantasy: bardzo rozbudowany świat przedstawiony, wartka (w tej pozycji: miejscami) akcja, ciekawi bohaterowie, do których można się przywiązać.
Dużym plusem książki jest interesująca historia ziem stopniowo poznawanych przez czytelnika, która w czasach życia naszych bohaterów jest już tak zamierzchła, że wiedzę o tym, co...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ze wstępu autora wynika, że głównymi odbiorcami pracy o Szekspirze i jego czasach winni być studenci uczelni kształcących w zawodzie aktora oraz wszelkich innych studiów humanistycznych.

W ciekawy sposób badacz przybliża nam czasy, w których Szekspir dojrzewał jako twórca - jaki teatr mógł znać na prowincji, a z czym zetknął się już w Londynie.

Kolejne rozdziały to wnikliwa analiza tekstów angielskiego twórcy pod kątem cech teatru elżbietańskiego.

Pozycja wartościowa dla humanistów, interesujące studium teatru elżbietańskiego.

Ze wstępu autora wynika, że głównymi odbiorcami pracy o Szekspirze i jego czasach winni być studenci uczelni kształcących w zawodzie aktora oraz wszelkich innych studiów humanistycznych.

W ciekawy sposób badacz przybliża nam czasy, w których Szekspir dojrzewał jako twórca - jaki teatr mógł znać na prowincji, a z czym zetknął się już w Londynie.

Kolejne rozdziały to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie wiem czemu prawie rok zwlekałam z lekturą "Rycerza Siedmiu Królestw" - być może czekałam na spokojniejszy, świąteczny czas, by przez dwa ciemne, deszczowe (sic! - taki mamy klimat) dni wybrać się w podróż z nowymi bohaterami trzech opowiadań Martina?

Przenosimy się w czasy, gdy na tronie wykutym z mieczy pokonanych wrogów zasiadają potężni Targaryen'owie, a na gościńcu, wśród kurzu i niewygód, możemy spotkać prawdziwego Wędrownego Rycerza.

Dunk to jeden z wychowanków Zapchlonego Tyłka, dziecko ulicy, które kiedyś dostało swą szansę. Poznajemy go w chwili, gdy grzebie swego mistrza i wyrusza w świat po rycerską sławę. Jest godnym następcą Rolanda, Lancelota czy Don Kichota – a ponieważ nie posiada w życiu wiele więcej niż rycerski honor, stara się go nie splamić.

Tajemniczy Jajo o fiołkowych oczach charakterystycznych dla potomków starożytnych Valyrian wiele się nauczy od swego młodego pana – czasem będą mieć po prostu szczęście, wychodząc cało z potyczki obliczonej w ugodzenie kogoś znaczniejszego; a czasem i ktoś potężny zaryzykuje życiem w ich obronie – bo słusznie jest stanąć w obronie niewinnego.

Wierność rycerskim ideałom w zepsutym świecie; lojalność wobec drogi, którą się obrało (panu, któremu się służy); honor rycerza - to główne motywy trzech historii z życia dwójki przyjaciół. Wszystko barwnie opisane, jak to u Martina.
A gdy z ciekawości zajrzałam do wydanego niedawno „Świata Lodu i Ognia”, by poznać dalsze losy Jaja i Dunca (którzy przeszli do historii Westeros jako Aegon V i sir Duncan Wysoki, dowódca Gwardii Królewskiej), mogę tylko podziwiać Martina za spójność i konsekwencję, z jaką zostały połączone ze sobą obydwa dzieła. Zupełnie jakby głowę pisarza zapełniały gotowe historie i wspaniali bohaterowie, którzy po prostu czekają na swą kolej, by dać się poznać niecierpliwie często czekającym czytelnikom.

Czytajcie na zdrowie, kryształowi bohaterowie jak sir Duncan Wysoki to rzadkość!

Nie wiem czemu prawie rok zwlekałam z lekturą "Rycerza Siedmiu Królestw" - być może czekałam na spokojniejszy, świąteczny czas, by przez dwa ciemne, deszczowe (sic! - taki mamy klimat) dni wybrać się w podróż z nowymi bohaterami trzech opowiadań Martina?

Przenosimy się w czasy, gdy na tronie wykutym z mieczy pokonanych wrogów zasiadają potężni Targaryen'owie, a na...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Świat lodu i ognia Linda Antonsson, Elio M. García jr., George R.R. Martin
Ocena 8,1
Świat lodu i o... Linda Antonsson, El...

Na półkach: , , ,

…”oto historia czynów rycerskich i niegodziwych, ludów znanych nieznanych oraz krain bliskich i dalekich”.

W sercu maestra z Cytadeli, Yandela, zrodziło się pragnienie, by stworzyć dzieło, które trafiłoby pod strzechy zwykłych ludzi, by mogli studiować je sami oraz czytać na głos swoim rodzinom.

Jako wierny poddany dedykuje dzieło swego życia królowi Tommenowi, „Pierwszemu Tego Imienia, królowi Andalów, Rhyonarów i Pierwszych Ludzi, władcy Siedmiu Królestw” – wiemy więc, gdzie na osi czasu osadzić to dzieło.

„Świat Lodu i Ognia” to obszerny, imponujących rozmiarów utwór, będący wykładnią wiedzy o historii świata Westeros od Ery Świtu aż do czasów panowania wspomnianego wcześniej króla Tommena z dynastii Baratheonów.
Maester Yandel, dysponując olbrzymimi zbiorami zgromadzonymi przez badaczy w Cytadeli, przekazuje nam księgę, w której odtworzył dzieje znanego sobie świata od najdawniejszych czasów.

Trzeba podkreślić, że kronikarz jest przede wszystkim człowiekiem nauki – tam, gdzie mógłby puścić wodze fantazji i „wcisnąć” swym czytelnikom trochę plotek czy atrakcyjnych domysłów – słowem – ubarwić swą historię – przedstawia rzetelnie jedynie fakty. Oczywiście, przytacza również tezy innych badaczy, których ceni najwyżej, uczciwie jednak podkreślając, że nie sposób, przy obecnym stanie wiedzy, dociec prawdy o danym wydarzeniu. Muszę przyznać, że bardzo ujął mnie autor o tak rzutkim umyśle, którego inteligencja i otwartość pozwoliły uzyskać obiektywizm w przedstawionej historii dziejów Westeros.

Książka jest bardzo dobrym uzupełnieniem sagi Martina – w zasadzie nie wychodzi w niej poza kronikarski styl, jednak pokazuje, jak wielki potencjał tkwi w dziejach Siedmiu Królestw. Chciałabym, by Martin rozwinął kilka zaznaczonych jedynie wątków (choćby coś z dziejów Valyrii czy rządów któregoś z dumnych Targaryenów) w barwną opowieść, która zachwyciłaby wielu.

Piękne wydanie, ciekawe ilustracje kilkunastu różnych artystów, ukazujące w inspirujący sposób ludzi i miejsca Świata Lodu i Ognia, są dodatkowym atutem tej książki.

Polecam wszystkim czytelnikom, którzy mają za sobą choć jedną część sagi Martina.

…”oto historia czynów rycerskich i niegodziwych, ludów znanych nieznanych oraz krain bliskich i dalekich”.

W sercu maestra z Cytadeli, Yandela, zrodziło się pragnienie, by stworzyć dzieło, które trafiłoby pod strzechy zwykłych ludzi, by mogli studiować je sami oraz czytać na głos swoim rodzinom.

Jako wierny poddany dedykuje dzieło swego życia królowi Tommenowi,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Od dawna chciałam się zrelaksować i dobrze zabawić, czytając o przygodach osławionego egzorcysty - amatora z Wojsławic.
Dostałam dokładnie to, czego oczekiwałam: oryginalnych bohaterów (bo Jakub ma godnych siebie kompanów od kielicha) i wartko posuwającą się akcję, okraszoną sporą dawką humoru.
Pilipiuk ma lekkie pióro i z wprawą kreśli kolejne rozdziały będące kroniką nie tylko kolejnych wypadków z życia bohatera, barwnie określanego w gazetach jako "społeczny pasożyt notorycznie uchylający się od pracy", ale i całej gminy.

Polecam książkę jako miłą odskocznię od ambitniejszych tytułów.

Od dawna chciałam się zrelaksować i dobrze zabawić, czytając o przygodach osławionego egzorcysty - amatora z Wojsławic.
Dostałam dokładnie to, czego oczekiwałam: oryginalnych bohaterów (bo Jakub ma godnych siebie kompanów od kielicha) i wartko posuwającą się akcję, okraszoną sporą dawką humoru.
Pilipiuk ma lekkie pióro i z wprawą kreśli kolejne rozdziały będące kroniką nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jakiś czas temu natknęłam się na LC na Yrsę Sigurdardottir - to imię i nazwisko ma dla mnie tak wielki urok, że postanowiłam kiedyś przeczytać choć jedną jej książkę. Cóż, jednym podoba się okładka książki wybieranej na chybił - trafił, a mnie przypadło do gustu brzmienie imienia i nazwiska islandzkiej autorki, kojarzące mi się z przenikliwym zimnem, zawieją, drewnianymi meblami w przytulnej chacie i wielkim futrem na łożu...

"Niechciani" to typowy, klimatyczny thriller. Akcja toczy się naprzemiennie w latach siedemdziesiątych XX w. w odludnym ośrodku wychowawczym dla młodych chłopców w Krokur oraz około trzydziestu lat później w Reykjaviku.

Narratorką z drugiej połowy XX w. jest młoda sprzątaczka, która nie pragnie niczego innego, jak odłożyć odpowiednią ilość pieniędzy, by wyrwać się z miejsca, którego niezdrowa atmosfera powoli zaczyna wpływać także na nią...

Odinn to samotny ojciec opiekujący się jedenastoletnią córką po tym, jak jego była żona uległa nieszczęśliwemu wypadkowi... Sigurdardottir z wprawą wprowadza nas w prowadzone przez niego dochodzenie związane z tragiczną śmiercią dwóch młodych chłopaków przed trzydziestu laty w Krokur...

Mężczyzna zaczyna słyszeć dziwne głosy, widzi rzeczy, których nie powinien widzieć zdrowy psychicznie człowiek... wydaje się, że może to mieć związek z przedwczesną śmiercią jego żony. Do niedawna wekendowy ojceic nie radzi sobie z wychowaniem małej Tory, która, pozostawiona sama sobie z traumą po śmierci matki, jest dręczona koszmarami...

Yrsa myli tropy i miesza nam w głowach, przeżywamy z bohaterami irracjonalne lęki, gubimy się w domysłach, by w finale poznać zaskakującą prawdę!

Dostałam to, czego się mozna spodziewać po dreszczowcu: niesamowity nastrój, zagadkę, ciarki na plecach. Polecam!

Jakiś czas temu natknęłam się na LC na Yrsę Sigurdardottir - to imię i nazwisko ma dla mnie tak wielki urok, że postanowiłam kiedyś przeczytać choć jedną jej książkę. Cóż, jednym podoba się okładka książki wybieranej na chybił - trafił, a mnie przypadło do gustu brzmienie imienia i nazwiska islandzkiej autorki, kojarzące mi się z przenikliwym zimnem, zawieją, drewnianymi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jest to wprawdzie druga część sagi rodu Garrenów (z czego zdałam sobie sprawę już w trakcie lektury), ale książka stanowi zamkniętą całość i można ją traktować jako odrębną historię.

Treść "Zazdrosnych" można oddać w kilku zdaniach. Najstarszy z pięciorga rodzeństwa Garrenów, Peter, dostaje od siostry list z wezwaniem powrotu do domu rodzinnego. Senior rodu, Gabor Garren, jest umierający i rodzina gromadzi się przy jego łożu. Peter żegna się ze swymi kobietami, charyzmatyczną kochanką oraz równie wyjątkową partnerką, wyzwala się spod wpływu zaborczego i genialnego pracodawcy, by zmierzyć się z mitem swojej niezwykłej rodziny.

Kieruję ukłony w stronę Teresy Worowskiej, tłumaczki, której z artyzmem udało się odwzorować niezwykły charakter prozy Maraiego. Pisarz ma nietuzinkowe spojrzenie na swoich bohaterów; charakter każdej postaci jest odmalowany z niezwykłą dbałością o szczegóły oraz nieodmiennie zaskakuje czytelnika oryginalnością i intensywnością opisu, który kojarzył mi się z poetyckością Schulza.

Polecam czytelnikom ceniącym pisarski kunszt autora.

Jest to wprawdzie druga część sagi rodu Garrenów (z czego zdałam sobie sprawę już w trakcie lektury), ale książka stanowi zamkniętą całość i można ją traktować jako odrębną historię.

Treść "Zazdrosnych" można oddać w kilku zdaniach. Najstarszy z pięciorga rodzeństwa Garrenów, Peter, dostaje od siostry list z wezwaniem powrotu do domu rodzinnego. Senior rodu, Gabor Garren,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka, na którą czekało wielu czytelników, nie mogąc wyjść z podziwu nad stylem, konstrukcją i siłą przekazu bestsellerowej „Wyznaję”.

„Głosy Pamano” to powieść napisana siedem lat przed „Wyznaję”, jednak widać w niej wszystkie charakterystyczne cechy stylu autora, o których piszą wszyscy recenzenci, więc nie będę się tu powtarzać. Na pewno jest to dzieło o mniej skomplikowanej konstrukcji, obejmuje też "jedynie" około siedemdziesięciu lat trudnej historii Hiszpanii, ukazanej wspaniale z perspektywy zarówno jednostkowej, jak i trochę szerszej – na przykładzie społeczności mieszkańców małej wioski Toreny położonej nad tytułową rzeką Pamano.

Hiszpania generała Franco została pokazana z perspektywy kilku rodzin żyjących we wspomnianej Torenie – od lat czterdziestych XX w., gdy każdy dom opowiedział się po stronie frankistów lub rebeliantów, aż po początkowe lata XXI w., gdy prawdy o przeszłości próbuje dociec nauczycielka Tina, która przypadkowo staje się posiadaczką dziennika nauczyciela Oriola Fontellesa. Tina szybko przekonuje się, że w Torenie nikt nie zapomina dawnych krzywd, a ten sam człowiek może być okrzyknięty zarówno zbrodniarzem, jak i świętym.

Dodatkowy plus za pełnokrwistą postać kobiecą w osobie pani Elisandy Vilabru. Jej (zwycięska, co trzeba podkreślić) walka z historią jest doprawdy… pouczająca, przytłaczająca i zmusza czytelnika do zastanowienia się po raz kolejny, ile z tego, co podawane jest za prawdziwe przez autorytety (w tym przypadku przez kościół katolicki) jest prawdą…
Dobra lektura, ważkie problemy do przemyślenia – polecam to dzieło katalońskiego pisarza.

Książka, na którą czekało wielu czytelników, nie mogąc wyjść z podziwu nad stylem, konstrukcją i siłą przekazu bestsellerowej „Wyznaję”.

„Głosy Pamano” to powieść napisana siedem lat przed „Wyznaję”, jednak widać w niej wszystkie charakterystyczne cechy stylu autora, o których piszą wszyscy recenzenci, więc nie będę się tu powtarzać. Na pewno jest to dzieło o mniej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„Wieczny Grunwald” Twardocha to według mnie arcyciekawy projekt napisany z okazji okrągłej rocznicy bitwy pod Grunwaldem.

Co daje się zauważyć już od pierwszego zdania powieści – autor ma wielki dar władania słowem. Razem z jego wyjątkowym bohaterem jesteśmy ciskani w różne punkty czasu i przestrzeni – i jest to po mistrzowsku oddane w warstwie słownikowej i stylistycznej. Twardoch potrafi wspaniale opisać zarówno świat średniowiecznego Krakowa, w którym Paszko wiedzie niezbyt chwalebny żywot pomiotu zwykłej ladacznicy, jak i los genetycznie zmodyfikowanego żołnierza, którego jedynym celem jest oddać życie za Matkę Polskę lub – w innej wersji historii - Rzeszę.

To, co łączy w sobie wszystkich Paszków rzuconych w wir historii, to fakt, iż jest to bohater mający w sobie krew obydwu nacji – polskiej i niemieckiej, więc nigdzie nie czuje się „swój”, jest niezakorzeniony.

Jest w „Wiecznym Grunwaldzie” dużo refleksji na temat „odwiecznego” konfliktu Polski i Niemiec, o istocie polskości i niemieckim duchu; jest i o sensie umierania za ojczyznę, jest i o różnych rodzajach śmierci, o bohaterstwie, tchórzostwie i zdradzie – wszystko to wiemy i wielu już o tym pisało, ale nie wszyscy mają tak dobry warsztat jak Twardoch.

Mnie szczególnie przypadły do gustu „staropolskie klimaty”, w których narratorem jest „pierwotny” Paszko – ten, który po raz pierwszy zginął pod Grunwaldem – piękna podróż przez historię literatury polskiej – są wyraźne nawiązania chociażby do „Trenów” Kochanowskiego.

Ja polecam lekturę „Wiecznego Grunwaldu”, już poluję na inne książki pisarza!

„Wieczny Grunwald” Twardocha to według mnie arcyciekawy projekt napisany z okazji okrągłej rocznicy bitwy pod Grunwaldem.

Co daje się zauważyć już od pierwszego zdania powieści – autor ma wielki dar władania słowem. Razem z jego wyjątkowym bohaterem jesteśmy ciskani w różne punkty czasu i przestrzeni – i jest to po mistrzowsku oddane w warstwie słownikowej i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Trochę dziwi mnie wysoka średnia ocen tej mikropowieści. Jest to debiut literacki autora, dlatego byłam przygotowana na pewne niedociągnięcia. Niestety, tutaj jest ich zbyt dużo.
Książeczka (bo liczy jedynie 68 stron) zawiera liczne klisze z Ursuli Le Guin - choć być może trzeba policzyć to autorowi in plus, gdyż korzysta z najlepszych wzorów. Fabuła pokazana jest (a w zasadzie ledwie zarysowana) z perspektywy kilkorga bohaterów, których kreacja niczym nie zaskakuje, poza tym, iż jest - jak na gatunek fantasy - zarysowana topornie i chwilami mocno melodramatycznie.
Smuci mnie jedynie to, iż niektórzy czytelnicy, którzy nie obcują na co dzień z gatunkiem fantasy, uznali tę pozycję za satysfakcjonującą i ocenili ją na 7-8 gwiazdek.
W moim odczuciu autor dokładnie prześledził pewne sprawdzone schematy stosowane w fantastyce i zastosował je w swej wprawce pisarskiej.

Trochę dziwi mnie wysoka średnia ocen tej mikropowieści. Jest to debiut literacki autora, dlatego byłam przygotowana na pewne niedociągnięcia. Niestety, tutaj jest ich zbyt dużo.
Książeczka (bo liczy jedynie 68 stron) zawiera liczne klisze z Ursuli Le Guin - choć być może trzeba policzyć to autorowi in plus, gdyż korzysta z najlepszych wzorów. Fabuła pokazana jest (a w...

więcej Pokaż mimo to