Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Paryż niezmiennie kojarzy się nam z przepychem i centrum francuskiej socjety – to miasto tętniące życiem i od wieków zwane, nie bezpodstawnie, miastem miłości. Jednak na kartach reportażu Edwarda Chisholma poznajemy Paryż zgoła odmienny. „Kelner w Paryżu. Co ukrywa stolica smaku?” to bowiem tytuł ukazujący także tę nie do końca idealną stronę stolicy mody, poznaną przez pryzmat pracy w gastronomii.

Książka, o której chciałabym napisać parę słów to w dużej mierze urywek z życia autora, który gnany brakiem perspektyw i kryzysem ekonomicznym w jego ojczystym kraju, zdecydował się na przyjazd do stolicy Francji i na pracę w jednej z renomowanych paryskich restauracji. Zatrudniony jako podrzędny pikolak, czyli pomocnik kelnera, swoje doświadczenia oraz obserwacje zebrał i wydał w niniejszym dziele. Dzięki niemu czytelnik ma okazję poznać zawód „od kuchni”, bo choć my jako turyści poznajemy jedynie splendor takich miejsc, mamy okazję przekonać się, że każdy zawód ma swoje mroczne strony. Zmagając się z nietolerancją, rasizmem oraz wyzyskiem przełożonych, autor ostatecznie wsiąknął w to środowisko, obnażając jednocześnie zawód kelnera i ukazując codzienność zatrudnionych w restauracjach ludzi – od pomywaczy, kucharzy, po kelnerów serwujących klienteli wyśmienite potrawy.

Czy polecam Wam ten reportaż? Przyznaję, że choć rzadko sięgam po ten rodzaj literatury, to „Kelner w Paryżu…” naprawdę mnie zainteresował. Przede wszystkim na ogromny plus zasługuje tu sama próba demaskacji i odromantyzowania portretu Paryża, a dokładniej półświatka paryskich restauracji. Choć jest to temat dosyć ciężki i niespotykany, otwiera czytelnikowi oczy na sprzeczności i fakt, że „nie wszystko złoto co się świeci”. Jest to szczery portret człowieka zaharowującego się dniami i nocami, jednocześnie potrafiącego dostrzec magię i niezapomniany klimat miasta, a całość pochłania się jednym kęsem 😊 Szczerze polecam 😊

Paryż niezmiennie kojarzy się nam z przepychem i centrum francuskiej socjety – to miasto tętniące życiem i od wieków zwane, nie bezpodstawnie, miastem miłości. Jednak na kartach reportażu Edwarda Chisholma poznajemy Paryż zgoła odmienny. „Kelner w Paryżu. Co ukrywa stolica smaku?” to bowiem tytuł ukazujący także tę nie do końca idealną stronę stolicy mody, poznaną przez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Yeong-ju pewnego dnia wbrew wszelkim obawom postanawia otworzyć księgarnię. Nareszcie ma okazję spełnić dziecięce marzenie. Z początku jednak Hyunam-dong nie cieszy się popularnością. Smutek na twarzy właścicielki zdaje się odstraszać potencjalnych klientów i nie pozwala rozwinąć kobiecie skrzydeł. Wszystko jednak zmienia się, gdy Yeong-ju za sprawą życzliwych klientów z sąsiedztwa stopniowo przeobraża miejsce w azyl dla zbłąkanych dusz. Można tu napić się pysznej kawy, znaleźć książkę, która pozwoli zajrzeć w głąb siebie oraz spotkać inne zagubione osoby. Hyunam-dong zmieni się, a wraz z nim Yeong-ju i ludzie wokół – wszystko za sprawą magii książek📚

„Witajcie w księgarni Hyunam-dong” to powieść niezwykła. Ostatnimi czasy ogromną popularnością cieszy się literatura azjatycka, której motywem przewodnim stało się niesienie otuchy, ukojenie czytelnika. Do nurtu tzw. #comfortbooks z pewnością można zaliczyć powieść koreańskiej pisarki Hwang Bo-reum. To książka napisana ku pokrzepieniu serc, ukazująca „uzdrawiającą moc książek”, która otuli czytelnika i pozwoli rozkoszować się ulubioną lekturą przy kubku smacznej kawy. Fabuła jest raczej niespieszna i można by rzec, iż nie dzieje się tu nic ciekawego. A jednak w trakcie lektury odczuwałam czystą przyjemność i cieszyłam się każdą złotą myślą, za pomocą której autorka poprzez usta bohaterów skłania nas do krótkiej refleksji i przemyśleń.

Jeśli kochacie takie niespieszne i ciepłe historie, będzie to lektura idealna. Ja na pewno sięgnę po więcej książek z tego nurtu😊

Yeong-ju pewnego dnia wbrew wszelkim obawom postanawia otworzyć księgarnię. Nareszcie ma okazję spełnić dziecięce marzenie. Z początku jednak Hyunam-dong nie cieszy się popularnością. Smutek na twarzy właścicielki zdaje się odstraszać potencjalnych klientów i nie pozwala rozwinąć kobiecie skrzydeł. Wszystko jednak zmienia się, gdy Yeong-ju za sprawą życzliwych klientów z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Swego czasu namiętnie zaczytywałam się we wszelkiego rodzaju powieściach kryminalnych i choć dawno nie miałam ku temu okazji, bardzo lubię wracać do tego gatunku. Z ratunkiem na zaspokojenie mojego apetytu przyszła mi najnowsza powieść Diany Brzezińskiej pt. „Wizjoner” i o rany… to było coś 😉

W Szczecinie dochodzi do serii morderstw, które na pierwszy rzut oka nie mają ze sobą nic wspólnego. Łączy je jednak niewielki symbol, jaki zabójca pozostawia na ciałach swych ofiar. Komisarz Agata Skibińska wraz z nowo zatrudnionym profilerem Aleksandrem Lewisem będą musieli odkryć kim jest tajemniczy wizjoner i jakie chore wizje kierują nim przy dokonywaniu kolejnych zbrodni. Pani komisarz zostanie jednak zmuszona do odkrycia kolejnej tajemnicy. A wszystko dlatego, że jej nowy kolega może mieć zupełnie inne oblicze… Jak zakończy się śledztwo naszych bohaterów? Jakie sekrety wyjdą na jaw?

Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Diany Brzezińskiej i mam szczerą nadzieję, że nie ostatnie. Powieść czytało się niezwykle szybko ze względu na lekki i przystępny język. Bardzo spodobali mi się bohaterowie, którzy byli wielowymiarowi, a w szczególności postać Lewisa oraz tytułowego wizjonera, którego poczynania mogliśmy śledzić na kartach niektórych rozdziałów oraz wgłębić się w jego umysł dzięki zmianie narracji. Fabuła i historia były dynamiczne i nie pozostawiały czasu na nudę, a to sprawiło, że książka była praktycznie nieodkładalna 😉

Jeśli lubicie lekkie kryminały z ciekawą fabułą, oryginalnym pomysłem oraz dobrze zarysowanymi portretami psychologicznymi postaci, to „Wizjoner” Diany Brzezińskiej zdecydowanie będzie dobrym wyborem. Ja przy lekturze bawiłam się wyśmienicie i będę sięgać po więcej😉

Swego czasu namiętnie zaczytywałam się we wszelkiego rodzaju powieściach kryminalnych i choć dawno nie miałam ku temu okazji, bardzo lubię wracać do tego gatunku. Z ratunkiem na zaspokojenie mojego apetytu przyszła mi najnowsza powieść Diany Brzezińskiej pt. „Wizjoner” i o rany… to było coś 😉

W Szczecinie dochodzi do serii morderstw, które na pierwszy rzut oka nie mają ze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Dani Brown jest kobietą twardo stąpającą po ziemi. Pewna siebie, inteligentna, skrzętnie pnie się po szczeblach kariery naukowej. Jako ambitna pracoholiczka nie ma czasu na niepotrzebne życie uczuciowe, dlatego z pomocą mają jej przyjść modły do bogini Oszun, by ta pomogła w znalezieniu odpowiedniego partnera do zabaw łóżkowych. W końcu uczucia jedynie komplikują życie, prawda?

Szybko okazuje się, iż wymarzonym sekspartnerem zostaje przyjaciel Daniki, przystojny ochroniarz Zafir. Sprawy jednak komplikują się, gdy dziwnym zbiegiem okoliczności Dani i Zaf stają się bohaterami hashtagu #DotkorkaRugbisty, a niepoprawny romantyzm ochroniarza nie pozwala trzymać uczuć na wodzy. Czy Dani w końcu zrozumie, czego tak naprawdę pragnie od życia?

„Zrozum to, Dani Brown” to kolejna odsłona serii o siostrach Brown autorstwa Talii Hibbert i ogromnie się cieszę, że dzięki @czwartastrona mogłam tę powieść przeczytać 😊 Muszę jednak przyznać, że mimo, iż naprawdę mocno polubiłam główną bohaterkę i jej obiekt westchnień, tak dziwnym zrządzeniem losu to historia Chloe Brown z pierwszej części cyklu spodobała mi się najbardziej. I nie zrozumcie mnie źle. Przy lekturze bawiłam się świetnie. Poczucie humoru w książce przepełnione sarkastycznymi docinkami między dwójką bohaterów sprawiały, że co rusz wybuchałam śmiechem, kibicując im do końca. Lekki ton opowieści (bo to w końcu komedia romantyczna), dynamizm między kochankami, sceny miłosne były niezwykle satysfakcjonujące. Zabrakło mi jednak tej iskry przy samym finale, która by mnie ukontentowała i pozwoliła należycie się wzruszyć😉 (a kończąc „Zacznij żyć, Chloe Brown” ryczałam jak bóbr).

Wciąż jednak z czystym sumieniem mogę polecić powieść Talii Hibbert wszystkim fanom i fankom komedii romantycznych, gdyż doskonale spełnia swoją rolę, a co najważniejsze, nie jest jedynie płytką opowiastką miłosną. Na kartach powieści zostają bowiem poruszone szalenie ważne wątki – walka z żałobą i depresją, utrata zaufania i niemoc w okazywaniu emocji czy radzenie sobie ze stanami lękowymi – autorka podeszła do tych tematów z szacunkiem i należytą powagą.

Jeśli więc szukacie lekkiej, a jednocześnie mądrej lektury na weekend, „Zrozum to, Dani Brown” będzie dobrym wyborem😉

Dani Brown jest kobietą twardo stąpającą po ziemi. Pewna siebie, inteligentna, skrzętnie pnie się po szczeblach kariery naukowej. Jako ambitna pracoholiczka nie ma czasu na niepotrzebne życie uczuciowe, dlatego z pomocą mają jej przyjść modły do bogini Oszun, by ta pomogła w znalezieniu odpowiedniego partnera do zabaw łóżkowych. W końcu uczucia jedynie komplikują życie,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Mimo, iż uwielbiam sięgać po fantastykę, robię to niezwykle rzadko ze względu na strach przed rozczarowaniem. Trzymam się utartych ścieżek i czytam po raz setny ukochane serie jak Trylogia Husycka, Wiedźmin, czy Harry Potter 😉 Jednak dzięki uprzejmości @wydawnictwospisekpisarzy miałam szansę przeczytać niezwykle ciekawą powieść z nurtu fantasy: „Córki puszczy, siostry ognia” Moniki Godlewskiej i to literackie spotkanie uważam za naprawdę udane😊

W pewnej osadzie gdzieś na skraju starożytnej Puszczy żyją trzy siostry – Rachela, Judyta i Anna. Każda z nich ma swój własny charakter oraz zmartwienia, z którymi musi sobie poradzić. Wszystko dla tego, że w rządzonej przez mężczyzn społeczności nie ma miejsca na kobiecą wolność. Ich życie zmienia się, gdy ludność osady zaczyna nawiedzać Groza pod postacią Wilka mordującego kolejnych osadników z zimną krwią. Siostry dowiadują się, że w ich żyłach płynie dawna magia i w tajemnicy uczą się nad nią panować, aby raz na zawsze pokonać Grozę Puszczy. Rozpoczyna się polowanie….

Muszę przyznać, że historia przedstawiona przez autorkę bardzo mi się spodobała. Dzieje sióstr Lowe zostały opisane lekkim, ciekawie stylizowanym językiem, toteż całość czytało się wyjątkowo szybko. Wątek magii i tajemniczej Puszczy stanowiącej swego rodzaju magiczny byt oraz intryga, której rozwiązania nie byłam pewna do ostatnich stron, potrafiły przykuć moją uwagę na wiele godzin😉 Polubiłam się także z trójką bohaterek, których siła charakteru budziła respekt, a fabuła opowiadana z punktu widzenia każdej z nich udanie poszerzała wiedzę czytelnika.

Za jedyny minus uważam mnogość bohaterów, których przez większość lektury nie byłam w stanie zapamiętać i powiązać z konkretnymi rodami. Na pomoc jednak przyszła mała ściąga zamieszczona na końcu książki, dzięki czemu mogłam na spokojnie przestudiować drzewa genealogiczne bohaterów pojawiających się na jej kartach.

Jeżeli kochacie ciężki, niepokojący klimat i atmosferę niebezpieczeństwa czającego się z ukrycia oraz lubicie silne kobiece postacie walczące z patriarchalnym systemem, to „Córki puszczy, siostry ognia” Moniki Godlewskiej będzie lekturą dla Was. Ja jestem zadowolona i chętnie poznałabym kolejne opowieści spod pióra autorki 😊

Mimo, iż uwielbiam sięgać po fantastykę, robię to niezwykle rzadko ze względu na strach przed rozczarowaniem. Trzymam się utartych ścieżek i czytam po raz setny ukochane serie jak Trylogia Husycka, Wiedźmin, czy Harry Potter 😉 Jednak dzięki uprzejmości @wydawnictwospisekpisarzy miałam szansę przeczytać niezwykle ciekawą powieść z nurtu fantasy: „Córki puszczy, siostry...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kiedy zanurzamy się w lekturę książki, siedząc wygodnie na kanapie lub w fotelu, do popijania mając ciepłą herbatkę, a za oknem szaleje ulewa – śmiało możemy nazwać siebie szczęściarzami. A co jeśli są ludzie, którzy z pełną premedytacją porzucają swoje wygodne życie, aby prowadzić badania hen daleko na Północy, z dala od takich wygód? O takich osobistościach czyta się najciekawsze historie 😉 Chciałabym przedstawić Wam sylwetkę człowieka, którego w dzisiejszych czasach śmiało moglibyśmy nazwać influencerem. Bo to jak niezwykłe życie prowadził niejednego czytelnika przyprawi o zawrót głowy! Mowa oczywiście o „Najciekawszym człowieku na świecie”, czyli Peterze Freuchenie :D

Na wstępie zaznaczę, że nigdy nie słyszałam o Freuchenie, dopóki nie sięgnęłam po biografię Mitenbulera i naprawdę żałuję, że nie poznałam jego historii wcześniej. Cóż to był za człowiek! Z zawodu lekarz, który pewnego dnia porzucił swoje dotychczasowe życie by wyjechać i… zostać polarnikiem! I to nie byle jakim polarnikiem. Przez większość swego życia brał udział w niezliczonych ekspedycjach na Grenlandię, którą z całego serca pokochał. Ożenił się z Innuitką, odkrywał nieznane jeszcze tereny dalekiej Północy i kreślił ich mapy, a poza tym wszystkim był aktywistą, politykiem, przeżył też dwie wojny światowe i działał w ruchu oporu – jego życie było pełne niesamowitych zdarzeń, o których można by opowiadać bez końca.

Nie pamiętam, kiedy ostatni raz zdarzyło mi się przeczytać tak fascynującą i wciągającą biografię. Nic dziwnego, Peter Freuchen rzeczywiście jest najciekawszym człowiekiem na świecie. Autor książki opisał jego życie z cudowną lekkością, dzięki czemu (mimo wielkich rozmiarów) biografię czytało się naprawdę szybko i nie można było oderwać się od lektury 😉 Co ciekawe, oprócz historii bohatera książki, autor pozwala poznać losy bliskich mu ludzi, dzięki czemu na jego życie możemy spojrzeć z różnych perspektyw.

Jak mogę podsumować tę fascynującą książkę? Że opowiada historię człowieka, który nie bał się zmian, który potrafił walczyć nie tylko o siebie oraz który może stać się dla współczesnego czytelnika inspiracją do złapania życia w swoje ręce, by nie bać się spełniać marzenia😊 Serdecznie wszystkim polecam te pozycję, bo takie osobistości nie pojawiają się w naszym życiu zbyt często 😉

Kiedy zanurzamy się w lekturę książki, siedząc wygodnie na kanapie lub w fotelu, do popijania mając ciepłą herbatkę, a za oknem szaleje ulewa – śmiało możemy nazwać siebie szczęściarzami. A co jeśli są ludzie, którzy z pełną premedytacją porzucają swoje wygodne życie, aby prowadzić badania hen daleko na Północy, z dala od takich wygód? O takich osobistościach czyta się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Czy znajdą się tutaj fani opowieści detektywistycznych i miłośnicy serii przygodowych, w których bohaterowie wyruszają w niebezpieczną wyprawę, by odnaleźć zaginiony skarb? W takim razie seria „Siódma Księga” Izabeli Szylko będzie dla Was lekturą idealną 😊

Alicja, doktorantka na Uniwersytecie Oksfordzkim oraz astrofizyk, jest od lat zafascynowana Kopernikiem i jego dziełami. W szczególności ogromne zainteresowanie kobiety wzbudza rękopis pt. „De revolutionibus”, którego tajemniczą Siódmą Księgę naszej bohaterce udało się znaleźć i utracić.
Jednak Alicja nie spocznie, dopóki nie odzyska cennego manuskryptu Kopernika, a w jego odnalezieniu pomoże jej niezawodny i równie bystry Jerzy Adams. Nie będzie to jednak takie proste – bowiem na naszych bohaterów czyha ktoś równie mocno pragnący rozwikłania zagadki Siódmej Księgi. Komu się to uda? Jakie odkrycie przez wieki skrywał przed ludzkością Kopernik?

Przyznaję, zaliczam się do grona osób, które od najmłodszych lat kochały przygody. Jako dziecko lubiłam czytać Pana Samochodzika, uwielbiałam oglądać filmy o wyprawach Indiany Jonesa, a i teraz zdarza mi się wracać do moich ulubionych serii. Dlatego też ogromnie się cieszę, że mogłam poznać twórczość Izabeli Szylko. Mimo, że swoją przygodę zaczęłam od tomu drugiego, to zapewniam, iż cykl „Siódma księga” skradł moje serce i mam zamiar równie często do niego powracać. Nietuzinkowi, wielowymiarowi bohaterowie, niezwykle wciągająca intryga i fascynujący skarb-zagadka, który może zmienić losy ludzkości – wszystko to sprawiło, że nie mogłam oderwać się od lektury.

Finał serii jest równie satysfakcjonujący, dlatego jeżeli chcecie dowiedzieć się, jakie tajemnice skrywało owo tytułowe dzieło, zachęcam, byście sięgnęli po „Tajemnicę siódmej księgi” i przekonali się sami😉

Z całego serca polecam żądnym przygód czytelnikom :D

Czy znajdą się tutaj fani opowieści detektywistycznych i miłośnicy serii przygodowych, w których bohaterowie wyruszają w niebezpieczną wyprawę, by odnaleźć zaginiony skarb? W takim razie seria „Siódma Księga” Izabeli Szylko będzie dla Was lekturą idealną 😊

Alicja, doktorantka na Uniwersytecie Oksfordzkim oraz astrofizyk, jest od lat zafascynowana Kopernikiem i jego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Biorąc się za lekturę powieści „Wszystko czego wam nie powiedziałam” Celeste Ng, nie wiedziałam czego się spodziewać. Nie znam autorki, zaciekawił mnie natomiast opis wydawcy. Ostatecznie otrzymałam pełną napięcia, niezwykle inteligentną historię rodziny – walczącej z własnymi demonami, nieszczęśliwej i skrzywdzonej. Ta psychologiczna wyprawa w głąb ludzkich pragnień i niespełnionych marzeń pozostawiła mnie z rozdartym sercem, jednocześnie zachwycając autentycznością i opowiedzianą historią.

Ameryka lat 70-tych – rodzina Lee żyje w niewielkiej miejscowości, prowadząc spokojne i poukładane życie. Wszystko zmienia się nagle, gdy Lydia, oczko w głowie rodziców, znika bez śladu, a potem zostaje odnaleziona martwa. Ta tragedia wstrząsa posadami domowników i sprawia, że zostają zmuszeni do konfrontacji ze swoimi lękami i tajemnicami, skrzętnie ukrywanymi przez lata…

Moi drodzy, dawno już nie czytałam powieści, która w tak wielkim stopniu by mnie zdołowała, emocjonalnie przemieliła, a na końcu oczyściła jak swoiste katharsis. Celeste Ng napisała „Wszystko czego wam nie powiedziałam” jako swój debiut, a dojrzałością i wiedzą mogłaby zawstydzić niejednego literackiego wyjadacza.

Opis może być trochę mylący, ponieważ czytelnik spodziewa się dostać thriller, a koniec końców otrzymaliśmy doskonały portret psychologiczny rodziny kochającej, czułej, lecz poniekąd dysfunkcyjnej. Wątki poruszane przez autorkę są bardzo odważne i uważam, iż każdy kto planuje założenie rodziny, powinien tę powieść przeczytać jako swoistą wskazówkę, co należy robić, a czego się wystrzegać. Podziały międzykulturowe, niespełnione pragnienia przerzucane na swych potomków, usilna potrzeba kierowania życiem najbliższych i brak szczerości w codziennych rozmowach – to tylko niektóre z zagadnień przewijających się na kartach tej historii.

Sięgając po powieść Ng musicie przygotować się na trudne tematy i duszną atmosferę, każdy z nas może też znaleźć obraz siebie i swojej rodziny, co czyni ten tytuł ponadczasowym i wielowymiarowym. Ostatecznie pozwala jednak odetchnąć i spojrzeć na świat przez pryzmat nadziei na lepsze jutro.

Z całego serca polecam😉

Biorąc się za lekturę powieści „Wszystko czego wam nie powiedziałam” Celeste Ng, nie wiedziałam czego się spodziewać. Nie znam autorki, zaciekawił mnie natomiast opis wydawcy. Ostatecznie otrzymałam pełną napięcia, niezwykle inteligentną historię rodziny – walczącej z własnymi demonami, nieszczęśliwej i skrzywdzonej. Ta psychologiczna wyprawa w głąb ludzkich pragnień i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Chciałam dziś podzielić się z Wami moją opinią na temat książki, której oryginalność sprawiła, iż lektura była czystą przyjemnością 😊

„Reguła mnicha. Czego o uważności możemy dowiedzieć się od średniowiecznych zakonników” to, jak sam tytuł wskazuje, w dużej mierze poradnik dotyczący uważności, o której to ostatnimi czasy jest dosyć głośno. I choć nie sięgam często po poradniki, to ten szczególnie przykuł moją uwagę. Okazuje się bowiem, że w dziedzinie mindfullness bardzo wiele do powiedzenia mieli średniowieczni mnisi :D Co więcej, borykali się z bardzo podobnymi współczesnym ludziom problemami. I choć może wydawać się to nieprawdopodobne – w końcu nie znali social mediów i wiedli całkiem spokojne i wyciszone życie – na bodźce przeszkadzające im w zakonnej egzystencji potrafili znaleźć wiele ciekawych sposobów, które dzięki tej książce, możemy wypróbować i my😉

Jestem przekonana, że znajdzie się tu wielu fanów praktykowania treningu uważności. I jeżeli potrzebujecie ciekawego poradnika, jednocześnie przepełnionego świetnym humorem i historią, to „Reguła mnicha…” będzie dla Was idealnym wyborem. Ja przy lekturze bawiłam się wyśmienicie. Przede wszystkim dlatego, że nie jest to typowy poradnik. Zawiera wiele historycznych ciekawostek i bardziej naprowadza czytelnika i inspiruje, niż pokazuje wprost, co powinniśmy zrobić ze swoim życiem. To swoista encyklopedia wiedzy nt. życia średniowiecznych zakonników będąca jednocześnie pouczającym doświadczeniem.

Z czystym sumieniem polecam ten niezwykły tytuł każdemu 😉

Chciałam dziś podzielić się z Wami moją opinią na temat książki, której oryginalność sprawiła, iż lektura była czystą przyjemnością 😊

„Reguła mnicha. Czego o uważności możemy dowiedzieć się od średniowiecznych zakonników” to, jak sam tytuł wskazuje, w dużej mierze poradnik dotyczący uważności, o której to ostatnimi czasy jest dosyć głośno. I choć nie sięgam często po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Na samym wstępie zaznaczę, iż po książki historyczne nie zdarza mi się sięgać zbyt często. Historia to zdecydowanie nie mój konik, a sama zawsze obawiam się nudy i zawiłości. Na książkę Mariusza Sampa zdecydowałam się jednak, gdyż moją uwagę przyciągnęły tytuł i tematyka. I cóż mogę napisać? Jeśli szukacie pozycji, która Was nie zanudzi, a jednocześnie przybliży pewne prawdy historyczne i zaciekawi, to „Szach-mat. Jak umierali władcy Rosji” będzie idealnym wyborem 😉

Jak możecie się domyślać, książka ta skupia się przede wszystkim na ostatnich chwilach największych władców rosyjskich – od Iwana Groźnego po Stalina, jednocześnie przytaczając najważniejsze i interesujące fakty z lat ich panowania. I jedno mogę stwierdzić na pewno – żywoty przywódców tegoż niesławnego dziś narodu nie zaliczały się do nudnych, a sposób pożegnania się z tym światem bardzo często nie należał do najprzyjemniejszych!

Historia każdego z nich opisana jest przez autora w sposób niezwykle ciekawy, pozbawiony nużących datowników i bogaty w najintymniejsze szczegóły. Czyhający wrogowie, spiski i krwawe mordy, pijackie hulanki i intymne swawole – to tylko nieliczne z wątków poruszanych w książce.

Osobiście przy lekturze bawiłam się wyśmienicie, dlatego każdemu polecam „Szach-mat…” jako ciekawy przerywnik od codziennej nudy i źródło zaskakujących ciekawostek o władcach Rosji 😊

Na samym wstępie zaznaczę, iż po książki historyczne nie zdarza mi się sięgać zbyt często. Historia to zdecydowanie nie mój konik, a sama zawsze obawiam się nudy i zawiłości. Na książkę Mariusza Sampa zdecydowałam się jednak, gdyż moją uwagę przyciągnęły tytuł i tematyka. I cóż mogę napisać? Jeśli szukacie pozycji, która Was nie zanudzi, a jednocześnie przybliży pewne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„𝓩𝓪𝓬𝔃𝔂𝓷𝓪 𝓼𝓲ę 𝓸𝓭 𝓷𝓲𝓮𝓼𝓹𝓸𝓭𝔃𝓲𝓮𝔀𝓪𝓷𝓮𝓳 ś𝓶𝓲𝓮𝓻𝓬𝓲. 𝓐 𝓹óź𝓷𝓲𝓮𝓳 𝓷𝓪𝓹𝓲ę𝓬𝓲𝓮 𝓻𝓸ś𝓷𝓲𝓮 𝓭𝓸𝓼ł𝓸𝔀𝓷𝓲𝓮 𝓸𝓭𝓫𝓲𝓮𝓻𝓪𝓳ą𝓬 𝓸𝓭𝓭𝓮𝓬𝓱, 𝓪ż 𝓭𝓸 𝓯𝓲𝓷𝓪ł𝓾, 𝓴𝓽ó𝓻𝔂 𝔃𝓪𝓬𝓲𝓼𝓴𝓪 𝓼𝓲ę 𝓷𝓪 𝓰𝓪𝓻𝓭𝓵𝓮 𝓷𝓲𝓬𝔃𝔂𝓶 𝓹ę𝓽𝓵𝓪.”

„Yellowface” to w gruncie rzeczy powieść traktująca o pisarstwie, pisaniu i całej otoczce towarzyszącej procesowi twórczemu, a później wydawniczemu. Na tym można by zakończyć opis najnowszego tytułu niezmiernie utalentowanej autorki Rebecci F. Kuang. Jednak pod warstwą fabularną kryje się o wiele więcej.

Autorka niezwykle umiejętnie przedstawiła czytelnikowi portret psychologiczny głównej bohaterki, której motywacje oraz działania nie zawsze pozostają moralnie oczywiste. „Yellowface” staje się w pewnym momencie studium obłędu, jednak nie można zapomnieć o warstwie fabularnej i jej poszczególnych wątkach, które napędzają całą historię. Działanie rynku wydawniczego, bezkarność w sieci, szczególnie w social mediach, wyścig po sławę i rozgłos – to wątki, które zostały przez autorkę kolejno obnażone i przedstawione w doskonały, lekko „thrillerowy” sposób.

To było moje pierwsze spotkanie z twórczością Kuang, choć przyznam, iż cykl 𝒲𝑜𝒿𝓃𝒶 𝓂𝒶𝓀𝑜𝓌𝒶 mam w planach. Byłam ciekawa, jak autorka poradziła sobie z tak odmienną prozą, po bardzo dobrze przyjętej serii fantasy. I był to dla mnie strzał w dziesiątkę! Po lekturze "Yellowface" wiem, że sięgnę po więcej spod pióra Rebecci F. Kuang 🥰

Jeśli więc jesteście wielbicielami pogłębionych portretów psychologicznych w powieściach i kochacie książki o książkach, „Yellowface” będzie doskonałym wyborem❕

„𝓩𝓪𝓬𝔃𝔂𝓷𝓪 𝓼𝓲ę 𝓸𝓭 𝓷𝓲𝓮𝓼𝓹𝓸𝓭𝔃𝓲𝓮𝔀𝓪𝓷𝓮𝓳 ś𝓶𝓲𝓮𝓻𝓬𝓲. 𝓐 𝓹óź𝓷𝓲𝓮𝓳 𝓷𝓪𝓹𝓲ę𝓬𝓲𝓮 𝓻𝓸ś𝓷𝓲𝓮 𝓭𝓸𝓼ł𝓸𝔀𝓷𝓲𝓮 𝓸𝓭𝓫𝓲𝓮𝓻𝓪𝓳ą𝓬 𝓸𝓭𝓭𝓮𝓬𝓱, 𝓪ż 𝓭𝓸 𝓯𝓲𝓷𝓪ł𝓾, 𝓴𝓽ó𝓻𝔂 𝔃𝓪𝓬𝓲𝓼𝓴𝓪 𝓼𝓲ę 𝓷𝓪 𝓰𝓪𝓻𝓭𝓵𝓮 𝓷𝓲𝓬𝔃𝔂𝓶 𝓹ę𝓽𝓵𝓪.”

„Yellowface” to w gruncie rzeczy powieść traktująca o pisarstwie, pisaniu i całej otoczce towarzyszącej procesowi twórczemu, a później wydawniczemu. Na tym można by zakończyć opis najnowszego tytułu niezmiernie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

W literaturze obyczajowej z tłem historycznym kocham się nie od dziś. Po książki Małgorzaty Garkowskiej nie miałam jednak okazji sięgnąć i bardzo się cieszę, że właśnie nadszedł ten czas. Po lekturze „Jedynego marzenia” jestem pewna, że nie było to moje ostatnie spotkanie z piórem autorki, gdyż jej najnowsze dzieło przeniosło mnie w czasy z przełomu wieków XIX i XX i zachwyciło kompletnie😊

Tatiana Wasiliewna Makarowa żyje wraz z rodziną w pięknym majątku w okolicach Kowna – domu pełnym wzajemnego szacunku, miłości i szczęścia. Nie zważając na konwenanse i różnice społeczne, za swych najlepszych przyjaciół uważa dzieci zarządcy, z którymi przeżywa swoje przygody, pierwsze miłości i problemy młodzieńczych lat. Kiedy jednak poznaje przyjaciela swych braci, przystojnego Pawła Orłowskiego, a widmo wojny rosyjsko-japońskiej staje się coraz wyraźniejsze – życie młodej Tani zmienia się diametralnie. Choć sielanka dobiegła końca, kobieta nie poddaje się i postanawia wziąć sprawy w swoje ręce, pokazując jak silną potrafi być osobą.

Dawno już nie czytałam książki, która równie mocno wciągnęłaby mnie opowiadaną historią. „Jedyne marzenie” sprawiło, że nie byłam w stanie oderwać się od lektury. Choć historia Tatiany i jej rodziny została opisana niespiesznie, nie nudziła, a wręcz zachęcała do długich godzin spędzonych na czytaniu. Największą dla mnie zaletą pióra autorki był przepiękny, stylizowany język, dzięki któremu moja wyobraźnia pędziła do czasów caratu. Zabieg ten, jak i wiarygodni, namacalni bohaterowie nadawały całości wiarygodności i angażowały czytelnika całkowicie. Mimo, iż nie zawsze rozumiałam postępowania głównej bohaterki jak i innych postaci, ich losy skłaniały mnie do refleksji. A opisana przez autorkę miłość to jeden z najpiękniejszych wątków całej historii – to ona napędzała bohaterów, uczyła ich wybaczenia, pokory oraz pokazywała, ile jesteśmy w stanie poświęcić dla tej jednej, ukochanej osoby.

Serdecznie polecam Wam lekturę, jeśli lubicie powieści historyczne z wątkiem romantycznym w tle. Ja z całą pewnością stałam się fanką twórczości Małgorzaty Garkowskiej i na tym tytule nie poprzestanę <3

W literaturze obyczajowej z tłem historycznym kocham się nie od dziś. Po książki Małgorzaty Garkowskiej nie miałam jednak okazji sięgnąć i bardzo się cieszę, że właśnie nadszedł ten czas. Po lekturze „Jedynego marzenia” jestem pewna, że nie było to moje ostatnie spotkanie z piórem autorki, gdyż jej najnowsze dzieło przeniosło mnie w czasy z przełomu wieków XIX i XX i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Na samym początku chciałabym zaznaczyć, że nie zdarza mi się zbyt często sięgać po gatunek literacki, jakim jest reportaż. Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Otwartego miałam jednak okazję zmienić swoje nawyki i przeczytałam „Diabły z Bassa Modenese” Pabla Trincii. I o rany! Ależ to było genialne.

Pod koniec lat 90-tych we Włoszech w pobliżu Modeny dochodzi do bezprecedensowego wydarzenia. Na podstawie zeznań kilkanaściorga dzieci w stan oskarżenia postawieni zostają najbliżsi członkowie rodzin tychże dzieci, a one same raz na zawsze zostają odseparowane od swoich oprawców.
To, z czym do czynienia mają nieletnie ofiary może przyprawić niejednego czytelnika o zawrót głowy i przerażenie. Akt oskarżenia zawiera bowiem czyny takie jak przynależność do religijnej sekty pod przywództwem lokalnego proboszcza i odprawianie serii satanistycznych rytuałów na cmentarzach, zbiorowe gwałty czy zmuszanie do zabijania.

Dochodzenie w tej sprawie staje się jednak pewnego rodzaju legendą, do sedna której dotrzeć chce autor reportażu, będący dziennikarzem śledczym. Dlaczego nie ma świadków w tak małej społeczności i nikt nie pamięta, że dochodziło w niej do serii makabrycznych czynów? Co stało się z rodzicami i samymi dziećmi uczestniczącymi w dochodzeniu? Najważniejszym pytaniem pozostaje jednak: kim tak naprawdę są tytułowe diabły?

Pablo Trincia w swoim reportażu dogłębnie zbadał kulisy śledztwa z Bassa Modenese. Choć sam temat jest niezwykle ciężki, miejscami wręcz nieprawdopodobny, autor opisał go w sposób niezwykle przystępny i prosty na tyle, na ile mógł być uproszczony. Rzetelność w sprawdzeniu każdego tropu, ogrom pracy włożonej w dotarcie do prawdy i złożenia w całość wszystkich wątków – są widoczne na kartach każdego z rozdziałów. Autorowi za wykonaną pracę należą się ogromne brawa.

A wszystkim fanom reportaży szczerze polecam „Diabły z Bassa Modenese” – warto zapoznać się z tą tematyką 😉

Na samym początku chciałabym zaznaczyć, że nie zdarza mi się zbyt często sięgać po gatunek literacki, jakim jest reportaż. Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Otwartego miałam jednak okazję zmienić swoje nawyki i przeczytałam „Diabły z Bassa Modenese” Pabla Trincii. I o rany! Ależ to było genialne.

Pod koniec lat 90-tych we Włoszech w pobliżu Modeny dochodzi do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Pierwszą powieścią Taylor Jenkins Reid, po jaką sięgnęłam, była „Siedmiu mężów Evelyn Hugo”. Po jej lekturze wiedziałam już, że nie będzie to moje ostatnie spotkanie z piórem autorki. Tym razem postanowiłam przeczytać najnowszą z jej książek wydanych przez @czwartastrona, czyli „Jedyne prawdziwe miłości”. I choć nie doznałam takiego olśnienia jak za pierwszym razem, TJR udowodniła mi po raz kolejny, iż warto sięgać po jej dzieła😊

Można powiedzieć, że Emma Blair to prawdziwa szczęściara. W końcu nie każdemu trafia się wielka miłość. Kiedy dziewczyna poślubia chłopaka, w którym durzyła się jeszcze w czasach szkolnych, życie tych dwojga przypomina prawdziwą bajkę. Wszystko jednak zmienia się owego feralnego dnia, zaledwie rok po ślubie, kiedy Jesse wyrusza w podróż i ulega katastrofie lotniczej, zostając uznanym za martwego. Po tej ogromnej tragedii kobieta postanawia wrócić do swego rodzinnego domu, a po czasie odnajduje spokój i ukojenie w codziennych obowiązkach. Gdy po paru latach spotyka swego przyjaciela z dzieciństwa, jest w stanie zakochać się na nowo. Jej życie zostaje jednak wystawione na próbę – oto okazuje się, że jej dawno zaginiony mąż przeżył i wraca do niej.

Czy jest możliwe, by kochać jednocześnie dwie osoby? Teraz Emma musi zdecydować, jak potoczy się dalej jej życie i kogo powinna wybrać…

Przyznaję, że całość przeczytałam w mgnieniu oka. Nie mogłam oderwać się od książki. Koleje losów Emmy brzmiały wręcz nieprawdopodobnie! – nawet mimo faktu, iż przecież jest to fikcyjna historia. „Jedyne prawdziwe miłości” to powieść piękna, wzruszająca, a jednocześnie dająca dużo do myślenia. Nie wiem jak TJR to robi, ale jej sposób snucia opowieści oraz styl nieustannie mnie zachwycają. Przyznam po cichu, że postać głównej bohaterki oraz jej rozterki nieraz mnie irytowały, lecz ostatecznie jestem w stanie zrozumieć z czego to niezdecydowanie wynikało.

Mimo, iż tym razem autorka nie zachwyciła mnie tak bardzo sama fabułą jak przy „Siedmiu mężach…”, wciąż jestem lekturą prawdziwie usatysfakcjonowana i mam zamiar sięgnąć po więcej jej powieści.

Pierwszą powieścią Taylor Jenkins Reid, po jaką sięgnęłam, była „Siedmiu mężów Evelyn Hugo”. Po jej lekturze wiedziałam już, że nie będzie to moje ostatnie spotkanie z piórem autorki. Tym razem postanowiłam przeczytać najnowszą z jej książek wydanych przez @czwartastrona, czyli „Jedyne prawdziwe miłości”. I choć nie doznałam takiego olśnienia jak za pierwszym razem, TJR...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Alan Rickman jako jeden z najbardziej utalentowanych aktorów swego pokolenia przez lata kariery zasłynął wieloma wybitnymi rolami. Hans Gruber w „Szklanej Pułapce”, Szeryf z Nottingam w „Robin Hoodzie” czy pułkownik Brandon w „Rozważnej i Romantycznej” to tylko nieliczne z postaci granych przez Rickmana, które utkwiły widzom w pamięci. Jednak to dopiero rola budzącego przerażenie profesora Severusa Snape’a w serii o Harrym Potterze sprawiła, iż o tym niezwykłym człowieku zaczęły dyskutować o wiele młodsze pokolenia. Kim był Alan Rickman? Co kochał, czego nie lubił? Jak wyglądało jego życie codzienne? Tych niezwykle cennych informacji możemy się dowiedzieć z książki „Prawdziwie, do szaleństwa. Dzienniki”, które to zapiski wydane zostały dzięki uprzejmości bliskich zmarłego już aktora.

Na kartach tych dzienników obejmujących lata 1993-2015 Rickman ukazuje czytelnikowi, jak niezwykłe życie prowadził i jak pełnym pasji i błyskotliwym był człowiekiem. Relacje z podróży, urywki życia powszedniego, spotkania z przyjaciółmi czy praca na planie filmowym i na deskach teatru – wszystko to okraszone osobistymi i wnikliwymi uwagami autora, często pełnymi charakterystycznej dla niego ironii i ciętego dowcipu.

Przyznam, iż Alan Rickman był człowiekiem, który po części uczynił moje dzieciństwo magicznym i to po roli Snape'a właśnie zaczęłam śledzić całą jego filmografię i pokochałam tego utalentowanego człowieka całym sercem. Sprawiło to, iż lektura pamiętników pozostawiła mnie z bólem i emocjonalnie wymęczyła (lecz w pozytywnym tego słowa znaczeniu). Jednocześnie też utwierdziła w przekonaniu o jego niezwykłej osobowości, inteligencji i człowieczeństwie :)

Jeżeli cenicie dorobek filmowy i teatralny Alana Rickmana, a jednocześnie jesteście ciekawi jakim człowiekiem był w gronie najbliższych mu ludzi – to książka idealna na weekendową lekturę😊

Alan Rickman jako jeden z najbardziej utalentowanych aktorów swego pokolenia przez lata kariery zasłynął wieloma wybitnymi rolami. Hans Gruber w „Szklanej Pułapce”, Szeryf z Nottingam w „Robin Hoodzie” czy pułkownik Brandon w „Rozważnej i Romantycznej” to tylko nieliczne z postaci granych przez Rickmana, które utkwiły widzom w pamięci. Jednak to dopiero rola budzącego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Za każdym razem, gdy Robert Galbraith (AKA J. K. Rowling) ogłasza wieści o kolejnej książce z serii o detektywach Cormoranie Strike’u i Robin Ellacott, z ogromną niecierpliwością wyczekuję jej premiery. Dlatego też z radością sięgnęłam po najnowszą powieść pt. „Wartka śmierć” i czego można było się spodziewać, przepadłam całkowicie <3

Robin i Strike mają tym razem do wykonania niełatwe zadanie. Jeden z klientów, zaniepokojony o życie własnego syna, zleca bowiem parze detektywów przeniknięcie w kręgi sławnej na cały świat sekty religijnej, znanej pod nazwą Powszechny Kościół Humanitarny. Aby wykonać zadanie, Robin po raz kolejny przyjmuje fałszywą tożsamość i udaje się na oddaloną od ludzkich oczu farmę, aby wydostać Willa Edensora i dowiedzieć się, co tak naprawdę kryje się za złudną fasadą tej pokojowej „organizacji”. Jednak to, co Robin znajduje na miejscu, okrucieństwa i nadużycia, których jest świadkiem, przerastają jej najśmielsze oczekiwania. Czy kobiecie uda się uratować zindoktrynowanego chłopaka i raz na zawsze powstrzymać PKH?

Od premiery pierwszej części cyklu minęło w zeszłym roku równe 10 lat. Śledzę tę serię od samego jej początku i jestem wierną fanką przygód dwójki detektywów, ale to dopiero po „Niespokojnej krwi” zdałam sobie sprawę, jak wybitną autorką jest J. K. Rowling. Każda kolejna odsłona (choć mogło by się to wydawać niemożliwe) jest lepsza od poprzedniej. „Wartka śmierć” natomiast przebija wszystko co do tej pory wyszło spod pióra autorki. Niesamowity kunszt, staranność w prowadzeniu fabuły i świetne portrety psychologiczne świadczą o jej ogromnym talencie.

Na kartach powieści Galbraith przybliża czytelnikowi mechanizm działania sekt – jak takim ugrupowaniom udaje się przyciągnąć, omamić i kompletnie ubezwłasnowolnić nawet najinteligentniejsze osoby – i moim zdaniem radzi sobie z tym tematem doskonale. Z każdym nowym rozdziałem odczuwałam narastający niepokój, gęstniejącą atmosferę, a czasem nawet namacalny strach przed tym, do czego zdolny jest Papa J i jego akolici.

Relacje pomiędzy głównymi bohaterami, których tak bardzo jesteśmy ciekawi, nareszcie nabierają barw i dlatego też nie mogę się doczekać kolejnych odsłon tej fantastycznej serii <3 A tym z Was, którzy jeszcze nie sięgnęli po książki, polecam jak najszybciej nadrobić lekturę 😉

Za każdym razem, gdy Robert Galbraith (AKA J. K. Rowling) ogłasza wieści o kolejnej książce z serii o detektywach Cormoranie Strike’u i Robin Ellacott, z ogromną niecierpliwością wyczekuję jej premiery. Dlatego też z radością sięgnęłam po najnowszą powieść pt. „Wartka śmierć” i czego można było się spodziewać, przepadłam całkowicie <3

Robin i Strike mają tym razem do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Jak co roku w okresie świątecznym staram się znaleźć idealną lekturę dla siebie. Do takich książek podchodzę z dużą dozą ostrożności, jednak gdy zobaczyłam, że z taką powieścią zmierzyła się Agata Suchocka, wiedziałam że będzie to mój wybór. I oczywiście był to strzał w dziesiątkę😉 A o czym traktuje „Zimowe zapomnienie”?

Przystojny i niewiarygodnie bogaty biznesmen Piotr Zetter ulega wypadkowi samochodowemu, w którym traci pamięć i trafia do małego, zaniedbanego szpitaliku gdzieś w malutkiej mieścince otoczonej górami i zasypanej śniegiem. Nie pamięta kim jest ani czym się zajmował. Nie zdaje sobie sprawy, że w Warszawie czeka na niego jego dziewczyna, sławna celebrytka Marita Monroe, której nie w smak jego nieobecność, bo w końcu pozowanie na ściance i imprezy to jej najważniejsze zajęcie! Piotr, zdając sobie sprawę, że prawie stracił życie zaczyna zastanawiać się nad jego sensem i rozmyślać nad zmianami. A w nich z całą pewnością może mu pomóc młoda i intrygująca lekarka, kojarząca się mężczyźnie z Doktor Quinn😊

Czy jest to powieść ze świętami w tle? Jest! Czy to powieść romantyczna, których staram się unikać? Tak! Ale… w tym wypadku naprawdę podobała mi się ta książka :D Nie dość, że całość jest niezwykle samoświadoma (bo główni bohaterowie co rusz rzucają teksty typu: „przecież taka historia zdarza się tylko w komediach romantycznych”, jednocześnie puszczając oko w kierunku czytelnika), to bohaterowie ci ujmują swoim charakterem i często cynicznym podejściem do życia.

Czas przy lekturze uważam za naprawdę dobrze spędzony, bo choć romantyzmu w niej nie zabrakło, nie jest to ckliwa historyjka, a opowieść o tym, że w życiu nigdy nie jest za późno na zmiany i miłość. Trochę jak w przypadku Ebenezera Scrooge’a w „Opowieści wigilijnej”😉

Jak co roku w okresie świątecznym staram się znaleźć idealną lekturę dla siebie. Do takich książek podchodzę z dużą dozą ostrożności, jednak gdy zobaczyłam, że z taką powieścią zmierzyła się Agata Suchocka, wiedziałam że będzie to mój wybór. I oczywiście był to strzał w dziesiątkę😉 A o czym traktuje „Zimowe zapomnienie”?

Przystojny i niewiarygodnie bogaty biznesmen Piotr...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Przyznam szczerze, że na finał przygód zwariowanej Agaty Filipiak czekałam z ogromną niecierpliwością. Tak bardzo się cieszę, że dane mi było poznać tak nietuzinkową i oryginalną bohaterkę, wejść w ten świat pełen magii, demonów i odwiecznej walki dobra ze złem. Było warto! Ale po kolei…😉

Myślałby kto, że po ostatnich wydarzeniach życie Agaty nareszcie wróciło na dawne tory i stało się spokojniejsze. W końcu organizacja wesela, wybór sukni oraz odpowiedniej fryzury nie mogą być aż tak trudne, prawda? Jednak opieka nad siostrą półboginką oraz nie do końca zdrową matką, kłamstwa nawarstwiające się w związku Agaty i Bartka tylko dokładają jej zmartwień.

Jakby tego było mało, nasza bohaterka po raz kolejny zostaje wplątana w konflikt między Radą Iskier, a gangiem półdemonów, którym przewodniczy nie kto inny… jak znienawidzony przez Agatę Dawid, z którym kobietę łączy nierozerwalna, magiczna więź. A że w dodatku sama zainteresowana mimo braku jakichkolwiek mocy nie lubi stać bezczynnie, postanawia te problemy na skalę światową rozwiązać raz na zawsze. W końcu… czego się nie robi dla miłości i świętego spokoju?😉

Wow! Cóż to był za emocjonalny rollercoaster! Pamiętam, jak szybko polubiłam się z główną bohaterką po sięgnięciu po pierwszy z tomów Kasi Wierzbickiej z serii „Między światami” i jak błyskawicznie wsiąknęłam w cały ten słowiańsko-magiczny świat. Autorka obdarowała nas genialnym urban fantasy z elementami mitologii słowiańskiej, przy lekturze którego nawet przez chwilę nie można się nudzić. Fabuła mknie na złamanie karku, a to co dzieje się na stronach powieści potrafi przyprawić o zawrót głowy :P

Finał powieści, mimo, iż trochę się go spodziewałam, spowodował u mnie szybsze bicie serca i realne poczucie pustki, melancholii i smutku, że to już koniec. Takich książek się nie zapomina, dlatego jeśli jeszcze nie znacie książek Kasi Wierzbickiej – koniecznie to zmieńcie! Nie będziecie tego żałować.

Jestem wdzięczna za to, iż mogłam poznać historię Agaty i zaangażować się w jej perypetie całym sercem :D I mam nadzieję, że autorka obdaruje nas jeszcze wieloma takimi historiami😉

Przyznam szczerze, że na finał przygód zwariowanej Agaty Filipiak czekałam z ogromną niecierpliwością. Tak bardzo się cieszę, że dane mi było poznać tak nietuzinkową i oryginalną bohaterkę, wejść w ten świat pełen magii, demonów i odwiecznej walki dobra ze złem. Było warto! Ale po kolei…😉

Myślałby kto, że po ostatnich wydarzeniach życie Agaty nareszcie wróciło na dawne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jak wielką satysfakcję ze swojego życia odczuwasz? Czy miewasz czasem myśli, iż w pewnych sytuacjach można było zrobić więcej lub też warto było odpuścić? Cóż, każdy z nas stara się żyć najlepiej jak potrafi i na ile pozwalają nam na to różne aspekty – finansowe i społeczne. Dziś jednak chciałam napisać parę słów o książce, której autor na życie patrzy zgoła odmiennie od większości z nas😉 „Śmierć z zerem na koncie” Billa Perkinsa to bowiem całkiem ciekawa lektura otwierająca oczy na wiele aspektów naszej egzystencji😉

Przyznaję, że do tego tytułu byłam nastawiona bardzo sceptycznie. Jakąż to drogę mógłby mi pokazać biznesman i milioner, dla którego pieniądze nie stanowią żadnego problemu? Jednak filozofia Perkinsa to coś więcej niż zarabianie pieniędzy. Autor w bardzo przystępny sposób pokazuje czytelnikowi, co w życiu powinno stanowić dla każdego wartość nadrzędną. Nie chodzi tu o rezygnację z pracy, by rzucić się w wir szaleństwa, wręcz przeciwnie. Z tej książki dowiedzieć się możemy m.in., jak mądrze oszczędzać, by jednocześnie móc korzystać z życia i jego dobrodziejstw, co robić, by swój wolny czas spędzać w kreatywny sposób i wiele innych ciekawych i przydatnych informacji. Książkę czyta się bardzo szybko, a dzięki szczerości Perkinsa i przykładom z jego życia prywatnego, możemy nauczyć się czegoś naprawdę przydatnego. Zamiast odliczać każdy grosz, zamieńmy pieniądze w ponadczasowe przeżycia.

Czy polecam tę książkę? Jeśli chcielibyście zmienić coś na lepsze niekoniecznie przez większe zarobki, a poprzez przeorganizowanie pewnych nawyków i dowiedzieć się co zrobić, by dosłownie i w przenośni umrzeć z zerem na koncie, to jest to książka dla Was😉 W końcu, idąc za tym jakże przewrotnym tytułem, o to w życiu chodzi. By, kiedy odejdziemy, nie zabierać ze sobą całego majątku, a piękne życie bogate w doświadczenia, niezapomniane wspomnienia i pamięć kolejnych pokoleń o nas. Czyż nie? 😉

Jak wielką satysfakcję ze swojego życia odczuwasz? Czy miewasz czasem myśli, iż w pewnych sytuacjach można było zrobić więcej lub też warto było odpuścić? Cóż, każdy z nas stara się żyć najlepiej jak potrafi i na ile pozwalają nam na to różne aspekty – finansowe i społeczne. Dziś jednak chciałam napisać parę słów o książce, której autor na życie patrzy zgoła odmiennie od...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Gdzieś w rejonach hrabstwa Yorkshire, młoda niania Ruby May otrzymuje posadę jako opiekunka do trójki dzieci małżeństwa Państwa Englandów. Od samego początku dziewczyna odnosi wrażenie, iż w tej rodzinie jest wiele tajemnic, a oddalone od cywilizacji domostwo Hardcastle House wzbudza w niej uczucia niepokoju. Największą jednak zagadką staje się dla niani Pani England – żona i matka, która niemalże w ogóle nie wychodzi ze swej sypialni i nie poświęca czasu swoim dzieciom. Choć główna bohaterka sama skrywa pewien niewygodny sekret z przeszłości, będzie musiała przekonać się na własnej skórze, że nie wszystko jest takim, na jakie wygląda i lepiej, gdy niektóre sekrety dłużej nimi nie zostają…

Powieść Stacey Halls na pierwszy rzut oka wydaje się być po prostu obyczajówką o bogatej rodzinie i jej zwyczajach, jednak z każdą kolejną stroną staje się czymś z goła odmiennym. Przede wszystkim czytelnik ma do czynienia z niezwykle wciągającą historią o roli kobiet i mężczyzn w społeczeństwie, o więzach rodzinnych i sile miłości. O odwadze, dominacji i przyjaźni. Na szczególną uwagę zasługuje tutaj skrzętnie budowana atmosfera niepokoju i grozy, która narasta stopniowo, gdy dowiadujemy się coraz więcej z życia państwa Englandów i samej niani May. Z kolei postać głównej bohaterki, która nie pozwala czytelnikowi poznać swych najskrytszych uczuć, jedynie tę atmosferę niepewności pogłębia. Ostatecznie wszyscy przedstawieni bohaterowie są stworzeni z ogromną starannością, a plastyczny język i styl autorki zachwyca i pozwala się zaangażować w całą opowieść, nie pozwalając na chwilę nudy, mimo nierównego tempa fabuły.

„Pani England” zdecydowanie zasługuje na uwagę czytelników, gdyż jest to szczególna książka dla miłośników rodzinnych tajemnic i ciekawych kobiecych postaci 😊

Gdzieś w rejonach hrabstwa Yorkshire, młoda niania Ruby May otrzymuje posadę jako opiekunka do trójki dzieci małżeństwa Państwa Englandów. Od samego początku dziewczyna odnosi wrażenie, iż w tej rodzinie jest wiele tajemnic, a oddalone od cywilizacji domostwo Hardcastle House wzbudza w niej uczucia niepokoju. Największą jednak zagadką staje się dla niani Pani England – żona...

więcej Pokaż mimo to