-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel16
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać2
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Biblioteczka
Jest to pierwsze moje zetknięcie się ze Stefanem Grabińskim, tym dość mało znanym autorem. Tym bardziej jest to niesamowita historia, że taki talent nie odbił się na świecie głośniejszym echem.
Grabiński buduje intrygę w sposób bardzo delikatny, i to chyba najbardziej przekonuje w jego prozie. Nic tu nie jest rzucone mocno w czytelnika, ot zwykli ludzie, których spotykają niezwykłe historie, pełne zagadki, tajemnicy, obsesji. Nie musi być to wcale potwór wyskakujący z szafy. Ową niezwykłością może być zaobserwowany kształt, nasilająca się emocja, czy niepokojąca relacja, w którą uwikłał się bohater. Tym samym prowadzi nas to do drugiego filaru, na którym stoją te opowieści - psychika. Psychika bohatera jest kluczowa, autor podchodzi do niej bardzo wnikliwie, odsłaniając kolejne mechanizmy szaleństwa.
Niektóre z opowiadań jednak, są zbyt przewidywalne od samego początku. Czasami nadbudowa i zbytnie skupienie się na detalach potrafi odwrócić wzrok czytelnika od kluczowej akcji. Wnikliwość umysłu bohatera idzie tak daleko, że momentalnie za daleko.
Cieszę się, że miałem okazję zapoznać się z tym pisarzem.
Jest to pierwsze moje zetknięcie się ze Stefanem Grabińskim, tym dość mało znanym autorem. Tym bardziej jest to niesamowita historia, że taki talent nie odbił się na świecie głośniejszym echem.
Grabiński buduje intrygę w sposób bardzo delikatny, i to chyba najbardziej przekonuje w jego prozie. Nic tu nie jest rzucone mocno w czytelnika, ot zwykli ludzie, których spotykają...
Ciężko mi sprawiedliwie ocenić niektóre spośród utworów Lovecrafta. Z jednej strony bogactwo i detaliczność narracji dodają walory wykraczające poza zwykłe, powierzchowne przelecenie przez kolejne punkty fabuły, z drugiej strony niekiedy ich nadmierność odciąga uwagę, gubi, nuży, wywołuje irytację, a to co najważniejsze rozciąga czterokrotnie nawarstwiając i nabudowywując. Usprawiedliwieniem będą lata, kiedy zostały te opowiadania napisane. W czasach bez telewizji, gier komputerowych, instagrama czy tik toka, to słowa pisane stanowiły nierzadko jedyne medium i okno na świat. Jakże więc można zarzucać pisarzowi, że oprócz ukazania problematyki grozy, raczy nas opisami ulic, budynków, mebli oraz wielu innych detali?
Jednakże, filozofia podszyta w dziełach samotnika z Providence, ukazująca bezradność człowieka wobec sił potężnych i nieznanych, a także zawaluowane surowe oceny kondycji człowieka, cywilizacji, czy też religi, jawią się jako na wskroś wybitne i ponadczasowe.
8/10. Byłoby więcej dla mistrza horroru, ale muszę uczciwie przyznać, że dobrane w tym tomie opowiadania nie należą do jego najlepszych, ani nie przedstawiają akcji i problemu w sposób najbardziej klarowny, jak to miało miejsce w jego najlepszych perełkach.
Ciężko mi sprawiedliwie ocenić niektóre spośród utworów Lovecrafta. Z jednej strony bogactwo i detaliczność narracji dodają walory wykraczające poza zwykłe, powierzchowne przelecenie przez kolejne punkty fabuły, z drugiej strony niekiedy ich nadmierność odciąga uwagę, gubi, nuży, wywołuje irytację, a to co najważniejsze rozciąga czterokrotnie nawarstwiając i nabudowywując....
więcej mniej Pokaż mimo to
Trudno ocenić owo dzieło sprawiedliwie z kilku powodów.
Jednym z nich jest kwestia tego, że "The thing from another world" nie jest prawidłowym tytułem, jakim jest "Who goes there?". Nie mniej, oceniam pod tą pozycją gdyż inne odniesienia na 'lubimyczytac.pl' mają po 240 stron i więcej, więc najbliżej przeczytanej przeze mnie noweli "Kim jesteś?" do właśnie tej pozycji.
Pomijając kwestie identyfikacji dzieła, zostaje kwestia tłumaczenia. Nie wiem, czy naprawdę w oryginale dialogi (a raczej często obszerne monologi) są opisane tak kiepsko. Możliwe, że i jedno i drugie, gdyż postaci nie są również psychologicznie rozbudowane ani nie są specjalnie zapadające w pamięć.
Na wielki plus natomiast są wszelkie wątki i motywy Sci-Fi. Opisanie istoty z innego świata od strony biologicznej, ciekawostki naukowe i pseudonaukowe, innowacje techniczne, to sprawia, że ciężko uwierzyć iż za kilkanaście lat, nowela będzie obchodziła swoje setne urodziny.
Dżemie więc w niniejszym dziele wielki potencjał, nie do końca zgrabnie ubrany i przedstawiony. Być może zawyżam ocenę za ten potencjał, gdyż widzę, jakie świetne dzieło Carpenter na jego podstawie zrealizował, kto wie? Nie mniej jednak, czy suche liczby mają znaczenie większe, ponad kawał historii, jaki został stworzony dzięki wyobraźni Campbella?
Trudno ocenić owo dzieło sprawiedliwie z kilku powodów.
Jednym z nich jest kwestia tego, że "The thing from another world" nie jest prawidłowym tytułem, jakim jest "Who goes there?". Nie mniej, oceniam pod tą pozycją gdyż inne odniesienia na 'lubimyczytac.pl' mają po 240 stron i więcej, więc najbliżej przeczytanej przeze mnie noweli "Kim jesteś?" do właśnie tej...
Ta książka to jak grecka tragedia dziejąca się w Tolkienowskim świecie fantazji. Wzruszająca historia o nieubłagalnym przeznaczeniu i wyroku ciążącym na bohaterze. O problemach z akceptacją, trudach wybaczenia, zagubieniem wśród władców, mieszczan, sługów, których spaja przeznaczenie, przysięgi, honor, namiętności, miłości.
Ułatwia rozumienie Silmarillionu oraz stanowi fantastyczną podróż.
Tolkiena jak zawsze polecam.
Ta książka to jak grecka tragedia dziejąca się w Tolkienowskim świecie fantazji. Wzruszająca historia o nieubłagalnym przeznaczeniu i wyroku ciążącym na bohaterze. O problemach z akceptacją, trudach wybaczenia, zagubieniem wśród władców, mieszczan, sługów, których spaja przeznaczenie, przysięgi, honor, namiętności, miłości.
Ułatwia rozumienie Silmarillionu oraz stanowi...
Dzieło życia J.R.R. Tolkiena wydane po jego życiu. Często umija to uwadze, ale jest to de facto jest to rodzaj traktatu filozoficznego i kulturowa ekspozycja mitów, baśni i legend zachodu. Napisana w sposób niekoniecznie atrakcyjny do czytania, jednakże dająca przemyślenia i morały na miarę genialnego pisarza.
Polecam każdemu, kogo zachwycił książkowy Władca Pierścieni, inaczej może być ciężko znaleźć punkty zaczepienia, a warto, gdyż jest to księga mówiąca bardzo dużo o filozofii, abstrakcjach, mitach, historiach. Można traktować ją jako próba ujęcia kultury zachodu w pigułkę z bardzo znaczącym antuage fantasy. Bagaż doświadczeń i wiedzy czytelnika pogłębia interpretację, zaś sama książka może stanowić cenny odnośnik i mapę myśli do analizy mitów, filozofi metafizycznej, legend czy wartości kultury, ale przede wszystkim całej post tolkienowskiej fantastyki.
Ocena 9/10, z powodu nieprzystępności, wysokiego progu wejścia i ciężkiego do spamiętania dzieła nie ma 10-tki.
Dzieło życia J.R.R. Tolkiena wydane po jego życiu. Często umija to uwadze, ale jest to de facto jest to rodzaj traktatu filozoficznego i kulturowa ekspozycja mitów, baśni i legend zachodu. Napisana w sposób niekoniecznie atrakcyjny do czytania, jednakże dająca przemyślenia i morały na miarę genialnego pisarza.
Polecam każdemu, kogo zachwycił książkowy Władca Pierścieni,...
Niezwykła opowieść o polityce, religii, trudach, nadziejach, spiskach, zderzeniach kultur, ale przede wszystkim o drodze ku poszukiwaniu swojego człowieczeństwa.
Świat przedstawiony cieszy swoją złożonością. U podłoża konfliktów i politycznych spisków leżą ideały i wierzenia różnych grup społecznych i grup interesów, zaś przyczyną konfliktów są zasoby - przyprawa, pozwalająca władać i panować oraz woda, pozwalająca przeżyć.
Główny bohater cieszy swoją złożonością charakteru, który został kształtowany dawno przed jego narodzinami, w wyniku zabawy nad genami i kontrolowaniu urodzeń przez różne sprzeczne grupy interesu, z których każda chciała stworzyć oczekiwanego mesjasza. Kolejne odkrywanie przez niego swojej natury i roli, jaka pisana jest mu do odegrania odzwierciedla znakomicie proces dojrzewania człowieka i zrywania zasłon dziecięcej nieświadomości.
Gdyby nie pośpiech w końcówce, przemiana bohatera mało rozrysowana i mało pogłębiona, byłoby to arcydzieło.
Z Diuny nie tylko możemy czerpać jedną z wielu nakreślonych w literaturze wizji przyszłości, ale i znaleźć w niej odniesienia do konfliktów na naszym globie współcześnie, oraz do konfliktów w naszej wewnętrznej naturze.
Niezwykła opowieść o polityce, religii, trudach, nadziejach, spiskach, zderzeniach kultur, ale przede wszystkim o drodze ku poszukiwaniu swojego człowieczeństwa.
Świat przedstawiony cieszy swoją złożonością. U podłoża konfliktów i politycznych spisków leżą ideały i wierzenia różnych grup społecznych i grup interesów, zaś przyczyną konfliktów są zasoby - przyprawa,...
Godna polecenia każdemu, kto w jakiś sposób wyciąga ręce ku transcendencji, kto czuje i rozważa, że jego życie powinno być bogatsze w obfitość wszelaką, tak materialną jak i emocjonalną, psychiczną, społeczną.
Brakuje jednak solidnych filozoficznych rozważań na temat istoty owej transcendencji, przez to ociera się o życzeniowe myślenie i domniemania pseudointelektualne, przez co może odstraszyć krytycznie myślących ludzi, a szkoda, bo rady bywają naprawdę dobre. Rady, by nie akceptować rozczarowywującego losu, a właśnie koncentrować swoje myśli na pragnieniach czegoś więcej, by w końcu to osiągnąć i zmaterializować.
Godna polecenia każdemu, kto w jakiś sposób wyciąga ręce ku transcendencji, kto czuje i rozważa, że jego życie powinno być bogatsze w obfitość wszelaką, tak materialną jak i emocjonalną, psychiczną, społeczną.
Brakuje jednak solidnych filozoficznych rozważań na temat istoty owej transcendencji, przez to ociera się o życzeniowe myślenie i domniemania pseudointelektualne,...
Marek Aureliusz znany jako "Filozof na tronie" odwalił kawał dobrej roboty - jako władca rozważał problemy moralne i egzystencjalne, a mógł w tym czasie zabawiać się na odległej wyspie z małymi chłopcami tak jak choćby Tyberiusz (jeśli wierzyć w zapewnienia Swetoniusza). To pokazuje nam, że sztuka doskonalenia umysłu i rozważania na temat natury dobra i zła są potrzebne zawsze i każdemu.
Co do jakości rozważań, są one często cenne i pożyteczne nawet po upływie wieków, jednak czuć w nich zakożenienie cesarza w czymś co nazwałbym "arystokratycznym paradygmatem", co bardzo znamienne u filozofów starożytności. Ktoś, kto całe swoje życie, pozycję, władzę, majętności, przyjaźnie i namiętności oraz styl życia zawdzięczał życiu w zgodzie z polityką polis, nawet nie wyjaśnia nam zasadności tych rozważań. Co więcej, czyni równoznacznym kosmos oraz polis, jako rzekome kosmosu odbicie. I patrząc pod pewnym kątem, rzeczywiście nie możemy wyjść poza ramy kulturowe, które nas konstytuują, szczególnie ciężko to zrobić, jeśli jest się osobą odpowiedzialną za całe imperium.
Współcześnie jednak, kiedy na nowo odkryto wartości postaw sceptycznych i krytycznego myślenia, szkoda bierze, kiedy nie widzi się u światłego umysłu próby przedstawienia intelektualnego procesu prowadzącego do wniosku "polis jest naturalną oczywistością", a zamiast tego widzimy stawiany aksjomat. Przez to "Rozważania" cenne okażą się dla ludzi nie koniecznie muszących martwić się o codzienne potrzeby czy mierzących się z prawdziwymi wyzwaniami brutalnej niekiedy rzeczywistości, a raczej bliskie okażą się ludziom szczęśliwie sytuowanym.
Dlatego właśnie stawiając ocenę, dam tutaj 6/10. Cieszą rozważania cesarza i niekiedy proste potrzebne i uspokajające prawdy, razi brak próby wyjścia poza "arystokratyczny paradygmat" i dokopania się do podwalin myślenia, co wcześniej próbował przedstawiać chociażby Arystoteles. Więc było to możliwe!
Stąd znajdziemy np. słowa że np. "nikt nie powinien burzyć się na zastany porządek rzeczy, bo wszystko we wszechświecie jest na swoim miejscu". Łatwe do zastosowania dla cesarza, ciężkie dla ofiary brutalizmu, prawda?
Marek Aureliusz znany jako "Filozof na tronie" odwalił kawał dobrej roboty - jako władca rozważał problemy moralne i egzystencjalne, a mógł w tym czasie zabawiać się na odległej wyspie z małymi chłopcami tak jak choćby Tyberiusz (jeśli wierzyć w zapewnienia Swetoniusza). To pokazuje nam, że sztuka doskonalenia umysłu i rozważania na temat natury dobra i zła są potrzebne...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Przeciążenia" Norberta Budzyńskiego jest zbiorem siedmiu opowiadań, które zaskakują, szokują, prowokują, zmuszają do refleksji, nierzadko pozostawiając nas w poczuciu zdumienia, niedosytu, niesmaku, albo emocjonalnej konsternacji. I efekt ten świadczy o skutecznym pisarstwie autora, oraz tym, że książka spełniła swoje zadanie (na przykład w moim przypadku). Dlaczego? Uruchomiła liczne procesy myślowe w moim umyśle na przeróżne tematy - społeczne, relacji damsko-męskich, o naturze człowieka, a nawet pomogła mi zdać sobie sprawę z tego, w jakim stopniu racjonalizuję własne emocje i właśnie przekuwam je w refleksje. No, ale to tyle o moich wrażeniach (o których ciężko będzie nie napominać), pora przejść do konkretów na temat treści:
Tytułowe "Przeciążenia" są drugą książką autora, z którą miałem styczność i o ile wiem, drugą przez niego napisaną. W moim odczuciu, przewyższają poprzednią powieść "Ja, niewolnik". Ciężko porównać powieść do opowiadań, jednak mam wrażenie że właśnie taka forma opowiadań, pozwala autorowi powiedzieć więcej, z wielu innych stron zaatakować tematy ludzkiego nieszczęścia, utraty kontroli, porządania, szaleństwa, zagubienia, i wielu form niezrozumienia sytuacji, które człowieka po prostu przerastają.
Przerastają też nierzadko czytelnika, który im z większej ilości perspektyw potrafi patrzeć na zjawiska, tym trudniej będzie mu się zdecydować - czy to jawa? Czy sen? A może marzenie? A co jeśli podstępna projekcja fikcyjna? Co wtedy czytelnikowi pozostanie? Ja zdecydowałem się skupić na własnym doświadczeniu, jakie miałem z książką, tak intelektualnym jak i emocjonalnym i po prostu lepiej zrozumieć moje własne refleksje i odczucia (za każdym razem po skończonym opowiadaniu, jak tylko opadł pierwszy szok, czy gniew na dziejące się sceny okrutne czy niesprawiedliwe).
Na koniec jeszcze tylko pora wspomnieć o samej narracji, ta bowiem też szokuje, ponieważ narrator jest tutaj różny, w zależnośći od opowiadania. Czasami 1-szo osobowy, czasami 3-cio osobowy, jednak nawet wtedy, niekiedy jest to dość klasyczny narrator, innym razem przypomina nam osobę, która świadomie nawiązuje z czytelnikiem kontakt i mówi znacznie więcej o procesie samej narracji.
Jeśli kiedykolwiek oglądając filmy Davida Lyncha mieliście ochotę przeżyć coś podobnego we własnej wyobraźni podpartej odpowiednią lekturą - to jest coś zdecydowanie dla was!
OCENA KOŃCOWA: są to tylko suche cyfry, które nie oddadzą personalnego doświadczenia, i właśnie za te personalne doświadczenie i to, że rzadko zdarza mi się tak bardzo skupić na nim nawet bardziej, niż na akcji opisanej, daję nie 8, a 9/10. Gdzie niegdzie po prostu zabrakło mi "wydłużenia" akcji, bym mógł dłużej obcować z kulminacyjnym momentem, gdzie niegdzie zabrakło napięcia, gdzie niegdzie coś było nie jasne (w niezamierzonym sensie), gdize niegdzie może za dużo celowego szokowania, które było przesadzone i niepotrzebne dla tak genialnego i tak już samego w sobie przekazu. Tak czy inaczej, była to dawka świetnego chaosu, spod którego przebijały się refleksje, uczucia, intencje, pomysły, trafiające wprost do moich własnych.
Czekam na więcej! Tylko podniosę myśli z podłogi...
"Przeciążenia" Norberta Budzyńskiego jest zbiorem siedmiu opowiadań, które zaskakują, szokują, prowokują, zmuszają do refleksji, nierzadko pozostawiając nas w poczuciu zdumienia, niedosytu, niesmaku, albo emocjonalnej konsternacji. I efekt ten świadczy o skutecznym pisarstwie autora, oraz tym, że książka spełniła swoje zadanie (na przykład w moim przypadku). Dlaczego?...
więcej mniej Pokaż mimo to
W prosty sposób opowiada o problemach filozoficznych, etycznych dylematach, moralności. W prosty, ponieważ jest to klasyczne awanturnicze fantasy przygodowe z dawnych lat. Dzięki tej prostocie jednak, opowieść jest ponadczasowa, a postać Elryka wręcz stanowi archetyp wędrownego wojownika, niepasującego do otaczającego go świata, mierzącego się z konsekwencjami własnych decyzji, których nie jest w stanie przewidzieć.
Trochę szkoda, że saga znana jest dzisiaj dużo mniej niż saga o Wiedźminie, gdyż Sapkowski garściami czerpał z postaci Elryka tworząc własnego Białego Wilka, do czego się oczywiście nie przyzna.
Jeśli ktoś lubi historie pełne tajemnic, mrocznych lokacji, zagadek, demonicznych bóstw, smoków, zdrady i spisku, pozycja jest dla niego obowiązkowa.
W prosty sposób opowiada o problemach filozoficznych, etycznych dylematach, moralności. W prosty, ponieważ jest to klasyczne awanturnicze fantasy przygodowe z dawnych lat. Dzięki tej prostocie jednak, opowieść jest ponadczasowa, a postać Elryka wręcz stanowi archetyp wędrownego wojownika, niepasującego do otaczającego go świata, mierzącego się z konsekwencjami własnych...
więcej mniej Pokaż mimo to
Tekst można nazwać pierwowzorem oraz tekstem archetypicznym wszystkich mędrców, niesłusznie skazanych przez system za to, że widzieli rzeczywistość bardziej prawdziwie, głębiej, którzy byli osądzeni o interesowność i stronniczość przez osoby, które to postępują prawdziwie interesownie i stronniczo, często w swej ignorancji nie zdając sobie z tego sprawy.
Sokrates zostawia nam tutaj kilka błyskotliwych spojrzeń, jak i myśli pocieszających, mimo nieuchronnego wyroku, jaki zapada. Każdy wojownik o prawdę, czujący się osamotniony i traktowany niesprawiedliwie, powinien z tekstem się zapoznać.
Do pełnej oceny brakuje kilku kropli argumentacji, mimo że ta wypada bardzo dobrze, zabrakło nieco.
Tekst można nazwać pierwowzorem oraz tekstem archetypicznym wszystkich mędrców, niesłusznie skazanych przez system za to, że widzieli rzeczywistość bardziej prawdziwie, głębiej, którzy byli osądzeni o interesowność i stronniczość przez osoby, które to postępują prawdziwie interesownie i stronniczo, często w swej ignorancji nie zdając sobie z tego sprawy.
Sokrates zostawia...
Czym jest miłość? Nad tą kwestią zastanawia się chyba każdy. Platon udowadnia nam, że ponad dwa tysiące lat temu w Grecji, to pytanie spędzało sen z powiek także i filozofom.
Tekst nieco się zestarzał, powoduje częste wyłączenie się, nieco za dużo "kręcenia się wokół własnego ogona". Jednakże, tekst jest bardzo stary, i na ówczesne standardy, stał na bardzo wysokim poziomie, napisany niczym nowoczesna powieść. W dodatku, pokazanie mnogości perspektyw, przejście przez różne stadia miłości a to wszystko osadzone w kontekście kulturowym, w którym mitologiczne bóstwa są wiarygodnie realne dla dyskutantów sprawia, że jest tutaj coś ponadczasowego co sprawia, że żałuję iż się wyłączałem, i chciałbym przysiąść do tekstu jeszcze raz dokładniej.
Na minus niektóre fragmenty sugerujące, że wszelkie te dywagacje prowadzi podstarzała szarlataneria, która jedyne do czego dąży, to do uwodzenia młodych i znacznie mniej świadomych chłopców. Jednak kontekst kulturowy i pojawiające się kolejno stopnie miłości spłycają nieco ten zarzut.
Tekst na pewno warty do zapoznania się przez tych, którzy chcieliby mieć lepsze wyobrażenie myślenia ludzi z tamtej epoki, oraz docenić wplecioną tam mnogość perspektyw. Jednak dla osoby świadomej, myślącej, zgłębiającej wiedzę, nie będzie tam za dużo nowatorstwa.
Czym jest miłość? Nad tą kwestią zastanawia się chyba każdy. Platon udowadnia nam, że ponad dwa tysiące lat temu w Grecji, to pytanie spędzało sen z powiek także i filozofom.
Tekst nieco się zestarzał, powoduje częste wyłączenie się, nieco za dużo "kręcenia się wokół własnego ogona". Jednakże, tekst jest bardzo stary, i na ówczesne standardy, stał na bardzo wysokim...
Biografia niemal że tak legendarna jak sama postać którą opisuje. Od pewnego momentu zastanawiałem się: "Czy rację mają Ci, którzy twierdzą, że Lee to niepokonany zawodnik, czy Ci, którzy uważają, że nadęty buc i aktorska wydmuszka?". Po niniejszej pozycji stwierdzam, że
CZŁOWIEK
ze wszystkimi możliwymi odcieniami. Umarł w takim momencie, by stać się legendą. I niewątpliwie talent, upór i pracowitość były u niego podkręcone do samego szczytu. Czy była to jednak osoba zawsze i we wszystkim w porządku? Okazuje się że nie, nawet dla najbliższych i tych, którzy go wspierali. Ciężko stwierdzić, gdzie zawędrowałby Lee żyjąc dalej, można jedynie przypuszczać, że chciałby postawić kropkę nad "i" swojego sukcesu, i mało co liczyłoby się dla niego bardziej.
Niewątpliwym walorem pozycji są też ukazane realia powojennego Hong-Kongu, sytuacja społeczna zestawiona w Chinach i w USA, przemycona mentalność Hollywood i tamtejsze środowisko. Informacje te są tak cenne i ciekawe jak sama główna postać.
Szkoda tylko że w końcówce autor daje upust swojej sympatii do bohatera, co ryzykuje zmianę pozycji z obiektywnego studium postaci w laurkę. Podczas gdy wcześniej nie szczędził ukazywania jego przywar. Marginalizowana jest też rola osób wokół Lee, związanych ze sztukami walki, dzięki którymi zostały one rozpropagowane w Hollywood i na świecie.
Tak więc wprawny czytelnik dostrzeże tutaj rzetelny obraz i człowieczeństwo w legendzie, fanatyk wielbiący się w kulcie jednostki zostanie zwiedziony blaskiem idola.
Stanowczo polecam!
Biografia niemal że tak legendarna jak sama postać którą opisuje. Od pewnego momentu zastanawiałem się: "Czy rację mają Ci, którzy twierdzą, że Lee to niepokonany zawodnik, czy Ci, którzy uważają, że nadęty buc i aktorska wydmuszka?". Po niniejszej pozycji stwierdzam, że
więcej Pokaż mimo toCZŁOWIEK
ze wszystkimi możliwymi odcieniami. Umarł w takim momencie, by stać się legendą. I...