Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

„Tracę ciepło” jest niezwykle osobliwą książką. Ciężko jednoznacznie ją określić, czy porównać do czegoś. Autor podzielił swoją książkę na trzy części. Pierwsza jest na tyle wciągająca, że praktycznie nie można się od niej oderwać. Kolejny już mnie tak nie zauroczyły, ale i tak dostarczyły mi przyjemność z lektury. Opisy są obrazowe i plastyczne, w żadnym stopniu nie nużą. Narracja dość często jest zbyt rozwleczona, co niekiedy męczyło, ale ogólnie nie było tak źle. Bywają też momenty, gdzie można się zagubić, bo jest nieco chaotycznie. Zakończenie wydało mi się nieco naciągane. Bohaterowie sprawiają wrażenie realistycznych i wiarygodnych, są wyraziści. Z łatwością zaskarbili sobie moją sympatię. Łukasz Orbitowski posługuje się lekkim i przyjemnym w odbiorze piórem, co tylko ułatwia błyskawiczne pochłanianie treści. To książką, w której chyba każdy znajdzie coś dla siebie.

„Tracę ciepło” jest niezwykle osobliwą książką. Ciężko jednoznacznie ją określić, czy porównać do czegoś. Autor podzielił swoją książkę na trzy części. Pierwsza jest na tyle wciągająca, że praktycznie nie można się od niej oderwać. Kolejny już mnie tak nie zauroczyły, ale i tak dostarczyły mi przyjemność z lektury. Opisy są obrazowe i plastyczne, w żadnym stopniu nie nużą....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jakub Ćwiek należy do grona moich ulubionych autorów, po których książki mogę sięgać w ciemno i spodziewać się, że raczej się nie zawiodę. Tak było w przypadku serii „Chłopcy”, „Grimm City” i „Kłamca”, a jednak „Stróże” już mnie tak nie zachwyciła. Ten zbiór opowiadań wydał mi się nieco chaotyczny. Ćwiek jak zawsze miał interesujący pomysł na fabułę, ale tym razem wykonanie poszło mu jakoś gorzej. Co do samych opowiadań to były takie, które całkowicie przypadły mi do gustu i takie, które niespecjalnie mi się spodobały. W większości pojawiało się sporo nieoczekiwanych zwrotów akcji i ciekawych rozwiązań. Jak przystało na twórczość Jakuba Ćwieka nie zabrakło tu również tego humoru, z którego tak jest znany. Myślałam, że „Stróże” będzie czymś lepszym, ale i tak cieszę się, że mogłam ponownie zatopić się w twórczości tego wyśmienitego pisarza. To taka lekka i przyjemna lektura, do której mimo wszystko jeszcze kiedyś powrócę.

Jakub Ćwiek należy do grona moich ulubionych autorów, po których książki mogę sięgać w ciemno i spodziewać się, że raczej się nie zawiodę. Tak było w przypadku serii „Chłopcy”, „Grimm City” i „Kłamca”, a jednak „Stróże” już mnie tak nie zachwyciła. Ten zbiór opowiadań wydał mi się nieco chaotyczny. Ćwiek jak zawsze miał interesujący pomysł na fabułę, ale tym razem wykonanie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Drań z Manhattanu Vi Keeland, Penelope Ward
Ocena 7,5
Drań z Manhattanu Vi Keeland, Penelop...

Na półkach: , ,

Zostałam naprawdę mile zaskoczona. Spodziewałam się czegoś w rodzaju prostackiej i przesyconej erotyką poczytajki, a dostałam fajna i dość uroczą historię. Autorki posługują się lekkim i przystępnym stylem, z łatwością wciągnęłam się w lekturę. Fabuła jest dość schematyczna, jak to bywa w tego rodzaju książkach, jednak momentami autentycznie zaciekawia. Kreacja bohaterów wyszła naprawdę dobrze. Postacie są charakterne, w żadnym stopniu nie sprawiają wrażenia papierowych. Polubiłam Soraye i Grahama, chociaż początkowo niemiłosiernie mnie irytowali i drażnili. Autorkom dobrze wyszło nakreślanie uczucia, które ich połączyło. Chemia pomiędzy nimi była naprawdę odczuwalna. Z przyjemnością i ciekawością obserwowałam ich perypetie.

„Drań z Manhattanu” to naprawdę fajny i godny polecenia erotyk.

Zostałam naprawdę mile zaskoczona. Spodziewałam się czegoś w rodzaju prostackiej i przesyconej erotyką poczytajki, a dostałam fajna i dość uroczą historię. Autorki posługują się lekkim i przystępnym stylem, z łatwością wciągnęłam się w lekturę. Fabuła jest dość schematyczna, jak to bywa w tego rodzaju książkach, jednak momentami autentycznie zaciekawia. Kreacja bohaterów...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Liczyłam na to, że „Mój zawodnik” bardziej mnie porwie. Lektura wciąga od pierwszych stron, ale kolejne strony pochłaniałam bez większych emocji. Fabuła jest dość standardowa, w sumie nie zauważyłam jakichś bardziej oryginalnych posunięć ze strony autorki. Chociaż podobała mi się naprzemienna narracja, która pozwoliła na głębsze spojrzenie na całą historię i lepsze poznanie bohaterów. Niestety postacie są praktycznie do bólu schematyczne i beznamiętne. Nie byłam w stanie wyczuć pomiędzy nimi chemii. Autorka posługuje się lekki i przyjemnym w odbiorze piórem, więc czytanie szło mi sprawnie. Jestem ciekawa, co pojawi się w następnym tomie. Na razie oceniam tę książkę, jako taki w miarę dobry erotyk, z potencjałem na naprawdę dobrą pozycję z tego gatunku.

Liczyłam na to, że „Mój zawodnik” bardziej mnie porwie. Lektura wciąga od pierwszych stron, ale kolejne strony pochłaniałam bez większych emocji. Fabuła jest dość standardowa, w sumie nie zauważyłam jakichś bardziej oryginalnych posunięć ze strony autorki. Chociaż podobała mi się naprzemienna narracja, która pozwoliła na głębsze spojrzenie na całą historię i lepsze poznanie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie miałam żadnych oczekiwań wobec tej książki. Czego można się spodziewać po historii, której akcja będzie się zamykać w obezwładnionym ludzkim ciele?

Emily Kocha miała naprawdę nowatorski pomysł na oryginalną fabułę. Zamysł mnie zaintrygował, niestety wykonanie już mniej. Nie jest to zła książka, bo niektóre wątki zostały poprowadzone w ciekawy sposób, a główna intryga nie była wcale taka przewidywalna. To raczej kwestia tego, że ciężko jest rozpędzić akcję, gdy zostaje ona zamknięta w czterech ścianach. Mamy tu za to dość sporo przedłużających się opisów, które często bardzo mnie nużyły. Wątek kryminalny porządnie rozwija się dopiero pod koniec i funduje niejedno zaskoczenie. Właśnie niemalże na finiszu pojawia się to oczekiwane przeze mnie napięcie. Co do samego głównego bohatera to nie spodziewałam się, że wzbudzi we mnie jakieś większe emocji, no i w rzeczy samej tak było. Wydawał się być nieco wyblakły, ale wzbudzał sympatię i współczucie.

Jak thriller – mówię nie, ale jako obyczajówka – całkiem dobra.

Nie miałam żadnych oczekiwań wobec tej książki. Czego można się spodziewać po historii, której akcja będzie się zamykać w obezwładnionym ludzkim ciele?

Emily Kocha miała naprawdę nowatorski pomysł na oryginalną fabułę. Zamysł mnie zaintrygował, niestety wykonanie już mniej. Nie jest to zła książka, bo niektóre wątki zostały poprowadzone w ciekawy sposób, a główna...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Bernard Werber swoją książką pokazuje jak szlachetne są zwierzęta. Kochają bezwarunkowo, szanują, nie kierują się chęcią czynienia zła ani chęcią zemsty. To właśnie dlatego wolę ich towarzystwo od towarzystwa ludzi.

„Jutro należy do kotów” to niebanalna historia. Fabuła jest nieszablonowa i pełna zaskakujących zwrotów akcji. Samo obsadzenie w roli narratora kota, było dla mnie ciekawym literackim doświadczeniem. Początkowo ciężko było mi się z tym oswoić, ale po kilkunastu stronach przywykłam do tego i całkowicie wciągnęłam się w lekturę. Autor umiejętnie stopniuje napięcie i zainteresowanie. Bohaterowie w żadnym stopniu nie sprawiali wrażenia papierowych. Byli osobliwi i ciekawi. Szczególnie Bastet, która całkowicie mnie kupiła swoją siłą, dobrocią i determinacją. Z zaangażowaniem śledziłam jej losy. Myślę, że jej postać na długo zapisze się w mojej pamięci.

Muszę przyznać, że to było moje pierwsze spotkanie z twórczością tego Pana, ale na pewno nie ostatnie. Już planuję sięgnąć po inne książki jego autorstwa. Uwielbiam takie książki z przesłaniem i subtelnym nakłanianiem do refleksji.

Bernard Werber swoją książką pokazuje jak szlachetne są zwierzęta. Kochają bezwarunkowo, szanują, nie kierują się chęcią czynienia zła ani chęcią zemsty. To właśnie dlatego wolę ich towarzystwo od towarzystwa ludzi.

„Jutro należy do kotów” to niebanalna historia. Fabuła jest nieszablonowa i pełna zaskakujących zwrotów akcji. Samo obsadzenie w roli narratora kota,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Teri Terry całkowicie mnie kupiłam swoim umysłem i stylem. Moja miłość do jej twórczości zaczęła się od trylogii "Zresetowana". Pierwszy tom totalnie mnie olśnił, a kolejne utwierdzały tylko w przekonaniu, że ta autorka zasługuje na szczere uznanie. Czy "Księga Kłamstw" wywarła również wywarła na mnie piorunujące wrażenie?

Tak, tak, tak! Nie wiem skąd Terry czerpie pomysły na swoje książki, ale są one niebanalne i niemalże całkowicie oryginalne. Ta pisarka depcze po oklepanej schematyczności. Fabuła pełna jest zaskakujących wydarzeń oraz ciekawych wątków, których rozwinięcie naprawdę absorbuje. Główna tajemnica, na której opiera się cała historia, podnosi ciśnienie. Autorka zręcznie budowała napięcie za jej pomocą. Akcja potrzebuje trochę czasu na rozkręcenie się, ale nieźle się rozpędza. Początek wymagał dość sporego zaangażowania, ale później lektura szła już błyskawicznie, a kolejne strony znikały niezauważenie. Postacie w żadnym stopniu nie sprawiały wrażenia papierowych, wręcz przeciwnie, wzbudzały wiele najprzeróżniejszych emocji. Począwszy od zainteresowania, poprzez irytację, aż do sympatii. I tym sposobem "Księga kłamstw" ląduje na liście moich ulubieńców.

Teri Terry całkowicie mnie kupiłam swoim umysłem i stylem. Moja miłość do jej twórczości zaczęła się od trylogii "Zresetowana". Pierwszy tom totalnie mnie olśnił, a kolejne utwierdzały tylko w przekonaniu, że ta autorka zasługuje na szczere uznanie. Czy "Księga Kłamstw" wywarła również wywarła na mnie piorunujące wrażenie?

Tak, tak, tak! Nie wiem skąd Terry czerpie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kompletnie nie wiedziałam czego się spodziewać po tej książce. Słyszałam praktycznie same pozytywne opinie na jej temat, jednak nie chciałam się zbytnio nastawiać, żeby później się nie rozczarować. Muszę więc przyznać, że Kerry Drewery zaskoczyła mnie i to bardzo pozytywnie.
Opis wzbudził moje niemałe zaciekawienie. Manipulacja stosowana przez media społecznościowe jest tematem jak najbardziej na czasie. To co teraz możemy oglądać w wiadomościach często bywa tylko małym okruszkiem prawdy. A i te fakty są starannie obrabiane zanim zostaną dopuszczone do naszej wiadomości. Jeszcze jedną istotną kwestią są nagonki na ludzi, które podburzają właśnie media. Słyszałam historie ludzi, którzy spotkali się z szykanami i niczym nieuzasadnionym gniewem, bo mediach ich niesłusznie oskarżyły.

Kerry Drewery oparła fabułę właśnie na Państwie zdominowanym przez wszechobecną korupcję i media, które bez żadnych skrupułów manipulują obywatelami. Ten świat szokuje, wstrząsa i przeraża tym, jak bliski jest naszej rzeczywistości. Został tak dobrze naszkicowany, że czytelnik może się tam niemalże przenieść. Wydarzenia jakie się w nim rozgrywają zaskakują i intrygują. Autorka umiejętnie stopniuje napięcie i stopniowo rozbudza ciekawość. Lektura wciąga praktycznie od samego początku. Bohaterowie zostali wykreowani na takich ciekawych i realnych, wzbudzających wiarygodność. Wspomnę jeszcze o wątku romantycznym, który wcale nie dominuje tej historii. Z czego osobiście bardzo się cieszę, bo wątek romantyczny jest wciskany chyba już wszędzie. Na szczęście tutaj był dość nikły i jakoś niespecjalnie rozwinięty, praktycznie się go nie wyczuwało. Co do końcówki.. jestem oburzona! Jak można tak to zakończyć?! Koniecznie muszę się dowiedzieć co dalej.

Kompletnie nie wiedziałam czego się spodziewać po tej książce. Słyszałam praktycznie same pozytywne opinie na jej temat, jednak nie chciałam się zbytnio nastawiać, żeby później się nie rozczarować. Muszę więc przyznać, że Kerry Drewery zaskoczyła mnie i to bardzo pozytywnie.
Opis wzbudził moje niemałe zaciekawienie. Manipulacja stosowana przez media społecznościowe jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Uwielbiam książki, w których obecny jest argentyński klimat. Może to dlatego, że marzy mi się zamieszkanie w takim miejscu. Carolina De Robertis wyraziście zarysowała tę atmosferę. Opisy są obrazowe i plastyczne, w żadnym stopniu nie przytłaczają, ani nie wzbudzają znużenia. Autorka rozwinęła swój pomysł na fabułę w ciekawy oraz absorbujący sposób. Jest to taka życiowa historia, poruszająca wiele istotnych kwestii, które nie są obce prawdziwym ludziom. Bohaterowie sprawiają wrażenie realistycznych, wzbudzają wiarygodność i sympatię. Akcja jest dość spokojna, ale czasami nieźle podkręcają ją tajemnice i intrygi. Gdy już się wkręci w rozgrywające się wydarzenia, to ciężko oderwać się od lektury. Kolejne strony znikają w błyskawicznym tempie i zaskakująco szybko dociera się do końca. Carolina De Robertis tchnęła w tę historię życie.

Ta niepozorna historia zawiera ogromne pokłady emocji. Jestem nią oczarowana.

Uwielbiam książki, w których obecny jest argentyński klimat. Może to dlatego, że marzy mi się zamieszkanie w takim miejscu. Carolina De Robertis wyraziście zarysowała tę atmosferę. Opisy są obrazowe i plastyczne, w żadnym stopniu nie przytłaczają, ani nie wzbudzają znużenia. Autorka rozwinęła swój pomysł na fabułę w ciekawy oraz absorbujący sposób. Jest to taka życiowa...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

To moja druga ksiazka Ian’a McEwan’a i ta nico bardziej przypadła mi do gustu. Jeżeli oczekujecie porywającej lektury, to nie macie na co liczyć. To książka, która wpasuje się w gusta czytelników, którzy wolą bardziej spokojne lektury. Ja ostatnio potrzebuję czegoś bardziej emocjonującego i jestem ciut zawiedziona.

Po przeczytaniu opisu liczyłam na jakąś ciekawą i emocjonującą historię. Pomysł na fabułę wydał mi się fajny, ale jej przedstawienie już mnie tak nie urzekło. Podobał mi się zarys portretów psychologicznych postaci. I ogólnie historia sama w sobie jest poruszająca i z pewnością znajdzie swoich zwolenników. Autor posługuje się lekkim i przystępnym piórem, więc nie ma się najmniejszych problemów ze zrozumieniem treści. Idzie się wgryźć w treść, ale też idzie się od niej bez problemu oderwać.

To chyba moje ostatnie spotkanie z twórczością tego autora. Może w przyszłości dam mu jeszcze jedną szansę, ale póki co jestem na nie. Na razie to nie jest moja bajka. J

To moja druga ksiazka Ian’a McEwan’a i ta nico bardziej przypadła mi do gustu. Jeżeli oczekujecie porywającej lektury, to nie macie na co liczyć. To książka, która wpasuje się w gusta czytelników, którzy wolą bardziej spokojne lektury. Ja ostatnio potrzebuję czegoś bardziej emocjonującego i jestem ciut zawiedziona.

Po przeczytaniu opisu liczyłam na jakąś ciekawą i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Tutaj spotkałam się z lekkim rozczarowaniem, mimo iż nie mam wcześniej jakoś bardziej sprecyzowanych oczekiwań, co do tej książki, to jednak trochę spodziewałam się czegoś lepszego. Książka sama w sobie nie jest zła, bo czyta się ją dość szybko i przyjemnie.
To raczej kwestia niewykorzystanego potencjału. Chodź temat porywania dzieci może wydawać się już oklepany, to przedstawienie tej sytuacji ze strony ojca jest nowatorskim posunięciem. I właśnie w tym tkwił ten potencjał, ale został przyćmiony przez jakieś inne, mało znaczące, motywy. Szczególnie niepotrzebnie rozwinięty został wątek polityczny. To mnie skutecznie nużyło. McEwan powrzucał w całą tę historię sporo takich typowo zapychających wstawek. Nic szczególnego nie robiły poza tym, że były. Przez to lektura była mnie porywająca i bez żadnych przeszkód mogłam się od niej oderwać, żeby zająć się czymś innym. Napięcie było praktycznie niewyczuwalne. To taka typowa poczytajka, z którą spędziłam kilka miłych godzin, ale już raczej do niej nie wrócę.

Tutaj spotkałam się z lekkim rozczarowaniem, mimo iż nie mam wcześniej jakoś bardziej sprecyzowanych oczekiwań, co do tej książki, to jednak trochę spodziewałam się czegoś lepszego. Książka sama w sobie nie jest zła, bo czyta się ją dość szybko i przyjemnie.
To raczej kwestia niewykorzystanego potencjału. Chodź temat porywania dzieci może wydawać się już oklepany, to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Albo mam ostatnio dobry czas na czytanie, albo Nasz rynek zasypują ostatnio naprawdę świetne pozycje. Mam nadzieję, że to kwestia tego drugiego argumentu. J

„Człowiek znikąd” to niesamowicie pasjonująca lektura. Sam zarys fabuły może i nie jest jakoś szczególnie nieschematyczne, ale jego zrealizowanie zasługuje na uznanie. Główny bohater jest nietuzinkową i ciekawą postacią. Zaskarbił swoje moje uwielbienie. Z całkowitym zaangażowaniem śledziłam jego losy i poczynania w walce z wrogiem. Obserwowanie jego prób wydostania się z tarapatów dostarczyło mi wiele skrajnie odmiennych emocji. Można powiedzieć, że podczas lektury siedziałam jak na szpilkach. Autor umiejętnie stopniował napięcie, żeby w kluczowych momentach wynieś je na wyżyny. Ciągle coś się dzieje, ciągle pojawiają się jakieś nowe niedopowiedzenia oraz strzępki informacji i ten natłok nieprzewidywalnych wydarzeń utrzymuje się niemalże do samego końca. Akcja jest naprawdę dynamiczna i wciągająca. Tę książkę przeczytałam praktycznie od deski do deski. Miałam jedynie jedną krótką przerwę. To jedna z tych książek, których nie chce się kończyć, a jednak wir wydarzeń nie pozwala się od niej oderwać. Kolejny tom potrzebny na już!

Albo mam ostatnio dobry czas na czytanie, albo Nasz rynek zasypują ostatnio naprawdę świetne pozycje. Mam nadzieję, że to kwestia tego drugiego argumentu. J

„Człowiek znikąd” to niesamowicie pasjonująca lektura. Sam zarys fabuły może i nie jest jakoś szczególnie nieschematyczne, ale jego zrealizowanie zasługuje na uznanie. Główny bohater jest nietuzinkową i ciekawą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Po przeczytaniu opisu wiedziałam, że nie dam sobie spokoju, jak nie przeczytam tej książki. Chociaż to moje pierwsze spotkanie z tym autorem, a "Chłopiec, który widział" jest drugim tomem cyklu "Salomon Creed", to wcale nie czułam się zagubiona i zdezorientowana czytając drugą część. Co nie zmienia faktu, że mam w planach nadrobienie pierwszej części.

Simon Toyne postarał się, aby „Chłopiec, który widział” był mocną lekturą. Swoją historię zaczyna z kopyta, od przerażającej zbrodni. Uwielbiam takie początki. Dalej zostałam wciągnięta w istny wir wydarzeń. W fabule teraźniejszość miesza się z przeszłością. Takie zabiegi nadają opowieściom większej głębi. Dzieje się tu tak dużo, że czasami trudno się połapać. Praktycznie nie ma miejsca na luźne rozmyślania nad tym, co się aktualnie dzieje. Gdy trochę się uspokaja, to na jaw wypływa jakiś nowy szokujący fakt alb intrygująca tajemnica, które z powrotem napędzają akcję. Rozwój wydarzeń niemalże zawsze jest naprawdę pomysłowy. To lektura, która wymaga zaangażowania, ale warto się na niej skupić. Opisy są obrazowe i plastyczne, w żadnym stopniu nie nużą. Styl autora jest lekki i przyjemny, łatwo jest się wgryźć w treść. Zaś całość opiewa intensywnie mroczny klimacik. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom.

Po przeczytaniu opisu wiedziałam, że nie dam sobie spokoju, jak nie przeczytam tej książki. Chociaż to moje pierwsze spotkanie z tym autorem, a "Chłopiec, który widział" jest drugim tomem cyklu "Salomon Creed", to wcale nie czułam się zagubiona i zdezorientowana czytając drugą część. Co nie zmienia faktu, że mam w planach nadrobienie pierwszej części.

Simon Toyne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„Kwiat, który zakwita o zmierzchu” to książka przepełniona melancholią i smutkiem. Kopano Matlwa Mabaso porusza grząskie tematy w dosadny sposób, nie oszczędzając przy tym czytelnika. Co niekiedy może trochę przytłoczyć. Szowinizm czy rasizm to terminy, które powinny być ludziom obce. Wszyscy jesteśmy tacy sami, nie ma wśród Nas gorszych, bądź lepszych ludzkich ras. Właśnie o tym jest ta książka, ale nie tylko.. To także zderzenie wrażliwej kobiety z rzeczywistością. To ciężka i wymagająca lektura. Raczej nie będzie czytelnika, który by się przy niej zrelaksował, ale jest jak najbardziej warta przeczytania.

„Kwiat, który zakwita o zmierzchu” to książka przepełniona melancholią i smutkiem. Kopano Matlwa Mabaso porusza grząskie tematy w dosadny sposób, nie oszczędzając przy tym czytelnika. Co niekiedy może trochę przytłoczyć. Szowinizm czy rasizm to terminy, które powinny być ludziom obce. Wszyscy jesteśmy tacy sami, nie ma wśród Nas gorszych, bądź lepszych ludzkich ras. Właśnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Muszę przyznać, że sięgnęłam po tę książkę w dużej mierze za sprawą jej okładki. Gdy tylko napotkałam ją wzorkiem od razu zapragnęłam ją przeczytać. Dopiero później przyszedł czas na przyjrzenie się opisowi, który choć interesujący nie wzbudził we mnie jakichś większych nadziei na porządny thriller. Spodziewałam się raczej ciekawy lektury, a nie jakoś specjalnie porywającej. I tutaj spotkałam się z miłym zaskoczeniem. Autorzy świetnie rozwinęli swój zamysł na fabułę. Lektura całkowicie wciąga już po kilkunastu stronach. Tym bardziej, że bohaterowie zachęcają do przyglądania się ich losom z zaangażowaniem. Zostali dobrze wykreowani, nie sprawiają wrażenia papierowych i z łatwością wzbudzają sympatię. Styl, w jakim została przedstawiona cała ta historia, jest prosty i przystępny w odbiorze, więc treść dosłownie się pochłania.Autorzy umiejętnie budują napięcie, choć pod koniec zabrakło im tego polotu. Tuż przed końcówką akcja jakby spowalnia, choć wcześniej była nieźle nakręcona, i czytanie już nie dostarcza tylu emocji. Ale nie ma się co martwić, bo sama końcówka w pełni to wynagradza.

Jeżeli jesteście spragnieni ciarek wędrujących po plecach, mrocznej atmosfery i pełnej niedopowiedzeń historii, to pozycja idealna dla Was.

Muszę przyznać, że sięgnęłam po tę książkę w dużej mierze za sprawą jej okładki. Gdy tylko napotkałam ją wzorkiem od razu zapragnęłam ją przeczytać. Dopiero później przyszedł czas na przyjrzenie się opisowi, który choć interesujący nie wzbudził we mnie jakichś większych nadziei na porządny thriller. Spodziewałam się raczej ciekawy lektury, a nie jakoś specjalnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

O rany! Kompletnie nie tego się spodziewałam. Myślałam, że to będzie jakaś typowo lekka babska poczytajka. Co to, to nie! Ta historia w żadnym razie nie jest delikatna ani leciutka. To nieźle popieprzona komedia, która potrafi zdemoralizować.

Choć książka Chole Esposito zapowiadała się zgoła inaczej, a i moje oczekiwania były nieco odmienne, to nawet w najmniejszym stopniu nie czuję się zawiedziona. Autorka miała ciekawy pomysł na wciągającą i ekscytującą fabułę. Jego wykonania wyszło jej dobrze, choć niekiedy ta wszechobecna nieprzyzwoitość trochę mnie raziła. Strasznie dużo w niej bluźnierstwa. Co do tempa akcji, to jest ona naprawdę dynamiczna. Pełno w niej zaskakujących zwrotów wydarzeń, scen bezwstydnego i pikantnego seksu, trupów oraz przeróżnych machlojek. Bohaterowie wzbudzają wiele przeróżnych emocji, ale na próżno można szukać wśród nich sympatii. Podobała mi się przemiana Alvin. Z nieogarniętej życiowo kobiety, stała się istnym geniuszem zła. Morderstwa, kradzieże, gangi, a w tym wszystkim ona. Całość została przedstawiona za pomocą przystępnego pióra, więc lektura idzie błyskawicznie, a i wir wydarzeń się do tego przyczynia.

„Szalona” ubarwi niejeden nudny wieczór i dostarczy pełni wrażeń. To zwariowana pozycja tak samo, jak szalona jest główna bohaterka.

O rany! Kompletnie nie tego się spodziewałam. Myślałam, że to będzie jakaś typowo lekka babska poczytajka. Co to, to nie! Ta historia w żadnym razie nie jest delikatna ani leciutka. To nieźle popieprzona komedia, która potrafi zdemoralizować.

Choć książka Chole Esposito zapowiadała się zgoła inaczej, a i moje oczekiwania były nieco odmienne, to nawet w najmniejszym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Xavier de Montépin skonstruowała interesującą, ale i wymagającą książkę. Lektura wciąga już po kilkudziesięciu stronach, ale jej pochłanianie wymaga skupienia. Fabuła jest splotem wielu, wielu wątków i motywów. Co jest zajmujące, ale bywa i niekiedy gubiące. Przewija się tutaj dużo skrzętnie skonstruowanych intryg i spisków. Myślę, że styl autora nie wszystkim przypadnie do gustu, jest mocno osobliwy. Potrzebowałam trochę czasu, żeby się wgryźć w treść, ale gdy to już nastąpiło, to czytanie szło mi niemalże błyskawicznie. Bohaterowie w żadnym stopniu nie sprawiają wrażenia papierowych. Są to charakterystyczne i ciekawe postacie. Z zainteresowaniem śledziłam ich losy. Urozmaiceniem są piękne ilustracje, których jest tutaj naprawdę dużo. Jestem zachwycona tym wydaniem.

To taka życiowa historia, która niesie za sobą wiele cennych wartości.

Xavier de Montépin skonstruowała interesującą, ale i wymagającą książkę. Lektura wciąga już po kilkudziesięciu stronach, ale jej pochłanianie wymaga skupienia. Fabuła jest splotem wielu, wielu wątków i motywów. Co jest zajmujące, ale bywa i niekiedy gubiące. Przewija się tutaj dużo skrzętnie skonstruowanych intryg i spisków. Myślę, że styl autora nie wszystkim przypadnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ach! Cóż to była za piękna historia. Już po tej jednej książce wiem, że w ciemno będę sięgać po inne książki tej autorki, o ile się na nie natknę. :)

Irene Hannon napisała ujmującą i optymistyczną historię, która jest czymś więcej, niż banalnym romansidłem. W fabule przewija się wiele życiowych prawd, które pomogą spojrzeć inaczej na niektóre sprawy. Lektura wciąga już od samego początku, a kolejne strony tylko bardziej uzależniają. Treść ani razu mnie nie znużyła ani nie przytłoczyła. Hannon posługuje się przyjemnym i lekkim piórem. Kreacja bohaterów wyszła autorce bardzo dobrze. Sprawili wrażenie wiarygodnych i byli charakterni, z łatwością wzbudzili moją sympatię. Nie jestem w stanie opisać tego, jak ciepła była ta książka i jakim pokładem emocji jest naszpikowana. Mnie poruszyła do głębi i na pewno jeszcze kiedyś do niej wrócę.

Myślę, że ta opowieść poruszy do głębi niejedną romantyczną duszę.

Ach! Cóż to była za piękna historia. Już po tej jednej książce wiem, że w ciemno będę sięgać po inne książki tej autorki, o ile się na nie natknę. :)

Irene Hannon napisała ujmującą i optymistyczną historię, która jest czymś więcej, niż banalnym romansidłem. W fabule przewija się wiele życiowych prawd, które pomogą spojrzeć inaczej na niektóre sprawy. Lektura wciąga już...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

O książce "Pierwszy róg" słyszałam praktycznie same pozytywne opinie, jak dotąd nie spotkałam się jeszcze z niską oceną tego dzieła. To jeszcze bardziej kusiło mnie do zapoznania się z tą historią i sprawdzenia, czy rzeczywiście jest taka świetna. I wiecie co? Jest niesamowita!

Richard Schartz zadbał o to, aby lektura całkowicie wciągała już po kilkunastu stronach. Zawarł w fabule mnóstwo wątków, które rozwinął w interesujący sposób. Mimo tego nagromadzenia różnych motywów wszystko składa się w spójną i logiczną całość. Akcja jest dynamiczna, Schwartz nie stawia na zbędne opisy, które mogłyby skutecznie przyhamowywać tempo wydarzeń. Autor posługuje się prostym i przyjemnym stylem, co tylko nadaje treści lekkości. Nie spodziewałam się tak złożonych postaci. Ich portrety psychologiczne zostały nakreślone w złożony sposób. Z pełnym zniecierpliwienia zaangażowaniem śledziłam ich losy. Chciałam wiedzieć wszystko "na już". Teraz nie mogę się doczekać kolejnego tomu i dalszych przygód!

To magiczna i pełna tajemnic historią, która zauroczy niejednego miłośnika porządnej fantastyki.

O książce "Pierwszy róg" słyszałam praktycznie same pozytywne opinie, jak dotąd nie spotkałam się jeszcze z niską oceną tego dzieła. To jeszcze bardziej kusiło mnie do zapoznania się z tą historią i sprawdzenia, czy rzeczywiście jest taka świetna. I wiecie co? Jest niesamowita!

Richard Schartz zadbał o to, aby lektura całkowicie wciągała już po kilkunastu stronach....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

To już moje drugie spotkanie z piórem Wiktora Mroczka i po raz kolejny uważam je za udane. Widać różnice jakie zaszły w warsztacie autora od czasu jego debiutu.

Wiktor Mrok stworzył absorbującą i pełną sprzeczności opowieść. Nie jest to zła książka, jest po prostu specyficzna. Do stylu autora trzeba się przyczaić i albo go się polubi, albo znienawidzi. Początkowo treść jest ciąży i trochę się dłuży. Akcja jest dość powolna. Niektóre sytuacje wydają się być niekiedy naciągane. Mimo wiedzy o tym, iż książka opiera się na autentycznych wydarzeniach, to ciężko stwierdzić co było prawdą, a co jedynie fikcją literacką. Lektura wstrząsa i szokuje co sprawia, że trudno jest się od niej oderwać. Autor potrafił zaciekawić czytelnika i uzależnić go od przerzucania kolejnych stron. Spędziłam z nią kilka przyjemnych godzin, gdy już się wgryzłam w historię.

To już moje drugie spotkanie z piórem Wiktora Mroczka i po raz kolejny uważam je za udane. Widać różnice jakie zaszły w warsztacie autora od czasu jego debiutu.

Wiktor Mrok stworzył absorbującą i pełną sprzeczności opowieść. Nie jest to zła książka, jest po prostu specyficzna. Do stylu autora trzeba się przyczaić i albo go się polubi, albo znienawidzi. Początkowo treść...

więcej Pokaż mimo to