rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Okropnie mnie ta książka zmęczyła. I nie chodzi nawet o temat - jasne, dziecięca choroba jest smutna, ale tu w sumie nic szczególnie strasznego się nie dzieje.
Natomiast język i sposób prowadzenia narracji... Ciągle siedzimy w głowie bohaterki, oglądamy świat wyłącznie z jej perspektywy, nawet dialogi dostajemy przefiltrowane przez jej percepcję... Jest w tym coś klaustrofobicznego i dusznego. Nie mam pojęcia czy to był celowy zabieg i nie mówię, że to wada. Ale przez drugą połowę brnęłam już tylko siłą woli. Do tego - akcji tu w zasadzie nie ma. No a główna bohaterka... nie jest kimś, kogo polubiłabym w prawdziwym życiu, o utożsamianiu się nie ma mowy. Może to przez różnicę wieku - nie wiem. Z tych powodów nie wiem czy komuś polecić, a jeśli tak, to komu. Po skończeniu czytania czuję się, jakbym wyszła z zatęchłej piwnicy na świeże powietrze. Jeśli ktoś taki efekt lubi, to śmiało. Ja chyba jednak nie.

Okropnie mnie ta książka zmęczyła. I nie chodzi nawet o temat - jasne, dziecięca choroba jest smutna, ale tu w sumie nic szczególnie strasznego się nie dzieje.
Natomiast język i sposób prowadzenia narracji... Ciągle siedzimy w głowie bohaterki, oglądamy świat wyłącznie z jej perspektywy, nawet dialogi dostajemy przefiltrowane przez jej percepcję... Jest w tym coś...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pod względem językowym dzieją się tu rzeczy dziwne. I szczerze mówiąc do końca nie wiedziałam, czy to wpadki tłumaczki czy zamierzony styl autorki.
Sama fabuła nierówna - są momenty magiczne, zwłaszcza sceny rodzinne, ukazujące relacje między siostrami i wnuczkami a babcią. Są też dziwne, fałszywie brzmiące - to głównie wątki damsko-męskie. Na pewno ciekawostką jest spojrzenie na świat z perspektywy ukraińskiej prowincji, choć uczciwie trzeba powiedzieć, że jest tego niewiele - większość historii mogłaby dziać się gdziekolwiek.
Za to klimat lata - jest na 100%. Pachną te maliny, drapią w dłonie, brzęczą muchy, spocona koszulka klei się do pleców - takie impresje wychodzą autorce niezwykle sugestywnie.
Czy polecam? Tak. Jako forma eksperymentu - niektórym nie przypadnie do gustu, ale innych urzecze.

Pod względem językowym dzieją się tu rzeczy dziwne. I szczerze mówiąc do końca nie wiedziałam, czy to wpadki tłumaczki czy zamierzony styl autorki.
Sama fabuła nierówna - są momenty magiczne, zwłaszcza sceny rodzinne, ukazujące relacje między siostrami i wnuczkami a babcią. Są też dziwne, fałszywie brzmiące - to głównie wątki damsko-męskie. Na pewno ciekawostką jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Moim zdaniem - progres w stosunku do pierwotnej serii ogromny. Dorósł nie tylko Percy, ale też styl autora. Wcześniej w tekście dużo było bylejakości, teraz - widać pieczołowitość w budowaniu akcji, opisach lokacji, śledzeniu życia wewnętrznego bohaterów. Jest też sporo humoru, czasem aż za dużo, ale jeszcze zjadliwie.
Wszystko tu w zasadzie grało i się składało. Wątek Ganimedesa delikatnie i z wyczuciem wprowadza temat molestowania seksualnego - fajny do pociągnięcia, jeśli dorośli chcieliby omawiać treść z dzieckiem. Dylemat o niedecydowaniu za kogoś o jego szczęściu też był umiejętnie wpleciony. Przeszkadzało mi tylko, że Annabeth straciła swój pazur - w ogóle sceny zakochanych młodych były trochę zbyt tkliwe w stosunku do całości narracji, która miała być z założenia ironiczna i zdystansowana.
Ale książkę polecam bez dwóch zdań.

Moim zdaniem - progres w stosunku do pierwotnej serii ogromny. Dorósł nie tylko Percy, ale też styl autora. Wcześniej w tekście dużo było bylejakości, teraz - widać pieczołowitość w budowaniu akcji, opisach lokacji, śledzeniu życia wewnętrznego bohaterów. Jest też sporo humoru, czasem aż za dużo, ale jeszcze zjadliwie.
Wszystko tu w zasadzie grało i się składało. Wątek...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Historia tytułowego sklepu i prowadzącej go rodziny, przedstawiona rzetelnie, ale w dość nudny, kronikarski sposób. Ewidentnie jest to opowieść, która powstała, by zachować pewne wspomnienia w obrębie kilku pokoleń Jabłkowskich. Dla osoby z zewnątrz treść będzie zbyt hermetyczna i insajderska - ja większość przekartkowałam. Więc polecić można tylko historykom do prac naukowych. Dla zwykłych ludzi do czytania - nie nadaje się.

Historia tytułowego sklepu i prowadzącej go rodziny, przedstawiona rzetelnie, ale w dość nudny, kronikarski sposób. Ewidentnie jest to opowieść, która powstała, by zachować pewne wspomnienia w obrębie kilku pokoleń Jabłkowskich. Dla osoby z zewnątrz treść będzie zbyt hermetyczna i insajderska - ja większość przekartkowałam. Więc polecić można tylko historykom do prac...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pierwsze 2/3 książki - super. Wręcz byłam pod wrażeniem, że w takich krótkich, szkicowych scenkach można odmalować tak przekonywujące portrety psychologiczne. Niestety, pod koniec wszystko się sypie. Tak jakby autorka sobie uświadomiła, że czas książkę kończyć, a tu wątki powikłane i bohaterowie nieszczęśliwi. Więc zafundowała im ekspresowe leczenie wieloletnich traum, nagłe zmiany światopoglądowe, modyfikacje osobowości... i voila! happy end jak się patrzy. Niestety, poza może historią sióstr Crawley, wszystko wyszło nieprzekonująco i groteskowo. Sto razy lepiej by było, gdyby bohaterowie zostali w tych swoich nie dość szczęśliwych, ale za to bardzo wiarygodnych, życiach.
Ale pozycja i tak do polecenia, styl jest przyzwoity, czyta się miło, klimat Belfastu, w którym dzieje się akcja, jest dodatkowym smaczkiem.

Pierwsze 2/3 książki - super. Wręcz byłam pod wrażeniem, że w takich krótkich, szkicowych scenkach można odmalować tak przekonywujące portrety psychologiczne. Niestety, pod koniec wszystko się sypie. Tak jakby autorka sobie uświadomiła, że czas książkę kończyć, a tu wątki powikłane i bohaterowie nieszczęśliwi. Więc zafundowała im ekspresowe leczenie wieloletnich traum,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Koncepcja nie jest odkrywcza, ale ta prostota się sprawdza. Krótkie, migawkowe scenki to fragmenty alternatywnych rzeczywistości - ich szkicowość oddaje to, że patrząc na czyjeś życie z zewnątrz, widzimy tylko niewyraźny zarys, a pozory mogą nas mocno zmylić.
Książka ma silny rys terapeutyczny i jej moralizatorstwo czasami skłania by przewrócić oczami, ale ogólnie zostawia czytelnikowi swobodę przemyśleń.
Z innych zalet: czyta się szybko i lekko, a także można puścić wodze fantazji i podumać "a co by było, gdybym ja..." Wiec fajnie, cieszę się, że to przeczytałam.

Koncepcja nie jest odkrywcza, ale ta prostota się sprawdza. Krótkie, migawkowe scenki to fragmenty alternatywnych rzeczywistości - ich szkicowość oddaje to, że patrząc na czyjeś życie z zewnątrz, widzimy tylko niewyraźny zarys, a pozory mogą nas mocno zmylić.
Książka ma silny rys terapeutyczny i jej moralizatorstwo czasami skłania by przewrócić oczami, ale ogólnie zostawia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jak czytałam, marudziłam na różne rzeczy. Ale jak już przeczytałam, to w sumie było mi szkoda, że to koniec i jeszcze wracałam myślami do różnych momentów. Więc ogólnie na plus.
Głównej bohaterki trudno nie lubić - ma tyle charyzmy, że nawet kiedy irytuje, i tak jest pociągająca. Intrygi, zarówno te realistyczne, jak i fantastyczne, nie są mistrzostwem fabularnej strategii, ale wciągają na tyle, że pojawia się ciekawość, co będzie dalej. Jest klimat słowiańszczyzny, jest klimat ludowizny... No jest naprawdę przyzwoicie.

Jak czytałam, marudziłam na różne rzeczy. Ale jak już przeczytałam, to w sumie było mi szkoda, że to koniec i jeszcze wracałam myślami do różnych momentów. Więc ogólnie na plus.
Głównej bohaterki trudno nie lubić - ma tyle charyzmy, że nawet kiedy irytuje, i tak jest pociągająca. Intrygi, zarówno te realistyczne, jak i fantastyczne, nie są mistrzostwem fabularnej strategii,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dawno nie czytałam tak złej książki "historycznej", a czytałam już w życiu sporo słabych książek. To z jaką ignorancją autorka traktuje wszelką prawdę historyczną, jest po prostu niewiarygodne.
Na dodatek każdy (!) z wykreowanych przez nią bohaterów wzbudza niechęć i zdegustowanie. Raz - wszyscy są papierowi i tworzeni z jednej, maks dwóch cech charakteru. Dwa - autorka notorycznie myli asertywność i pewność siebie z wulgarnością i chamstwem. Główne bohaterki zachowują się tak toksycznie, że tu i teraz nie chciałabym mieć takich osób w swoim otoczeniu. Tymczasem Wierzchowska pozwala się im tak zachowywać u progu XIX wieku, równocześnie regularnie wspominając o uciemiężeniu niewiast w czasach napoleońskich. Paradne.
Do tego zwyczajne nudy, brak napięcia, nieumiejętność opisywania dynamicznych scen akcji.
Bez wątpliwości, odradzam tę pozycję każdemu.

Dawno nie czytałam tak złej książki "historycznej", a czytałam już w życiu sporo słabych książek. To z jaką ignorancją autorka traktuje wszelką prawdę historyczną, jest po prostu niewiarygodne.
Na dodatek każdy (!) z wykreowanych przez nią bohaterów wzbudza niechęć i zdegustowanie. Raz - wszyscy są papierowi i tworzeni z jednej, maks dwóch cech charakteru. Dwa - autorka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Fenomenalny jest sposób, w jaki autor buduje krajobrazy, w których dzieje się akcja. Zimno, pustka i śnieg prowadzące do szaleństwa, to totalnie mój stan ducha przez styczeń i luty. Aż przychodzi wiosna, a z nią nadzieja i radość narodzin. W kontraście do tego - centrum miasta, nocne życie, jego smaki, dźwięki, zapachy: ciężkie, barwne, wyraziste. A w obu tych krajobrazach ludzie - z jednej strony okej, trochę przerysowani w swoich szaleństwach, z drugiej - tak bardzo przez nie ludzcy.
Akcja jest prowadzona nadzwyczaj umiejętnie, jak taka cienka, pajęcza sieć, która obłapia czytelnika i wciąga go w środek intrygi. Nie ma cliffhangerów, ale wystarczy, że są te namiętności, które gnają bohaterów, żeby chciało się gnać z nimi.
Polecam. To jest książka, po której nie ma się wrażenia zmarnowanego czasu i z której każdy może wydobyć to, na co ma ochotę.

Fenomenalny jest sposób, w jaki autor buduje krajobrazy, w których dzieje się akcja. Zimno, pustka i śnieg prowadzące do szaleństwa, to totalnie mój stan ducha przez styczeń i luty. Aż przychodzi wiosna, a z nią nadzieja i radość narodzin. W kontraście do tego - centrum miasta, nocne życie, jego smaki, dźwięki, zapachy: ciężkie, barwne, wyraziste. A w obu tych krajobrazach...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo lubię typ narracji, który uprawia w tej książce Harrison. Taki upoetyczniony strumień świadomości, pełen zmysłów, w którym zaciera się granica między rzeczywistością a fantazją. Mimo tego, nie czytało mi się "Tysiąca drzewek" przyjemnie. Bo też jest to historia o bólu, smutku, beznadziei. Przesycają ją wyłącznie trudne emocje - przygnębiające, przytłaczające. Nawet te okruchy szczęścia - namiętność z kochankiem, miłość do dziecka, są jakby przybrudzone okrucieństwem. Więc polecam, ale nie komuś, kto szuka w literaturze ukojenia od codziennych smutków.

Bardzo lubię typ narracji, który uprawia w tej książce Harrison. Taki upoetyczniony strumień świadomości, pełen zmysłów, w którym zaciera się granica między rzeczywistością a fantazją. Mimo tego, nie czytało mi się "Tysiąca drzewek" przyjemnie. Bo też jest to historia o bólu, smutku, beznadziei. Przesycają ją wyłącznie trudne emocje - przygnębiające, przytłaczające. Nawet...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Złapałam tą książkę w bibliotece zaraz po zerknięciu na opis, bo fabularyzowane dzieje sztuki po prostu uwielbiam. No i nigdy się jeszcze tak nie rozczarowałam - nie dobrnęłam nawet do połowy. Styl autora jest jakąś hybrydą opisu biograficzno-historycznego z narracją fabularną, ale to połączenie wypada po prostu źle. Narracja jest prowadzona bardzo topornie, w ogóle nie wciąga czytelnika i nie wiadomo właściwie do czego prowadzi. "Laura pomyślała, że zadzwoni do kolegi. Kolega powiedział, że dołączy do niej w archiwum. Pracowali dwie godziny i wrócili do domu. Laura była rozczarowana, bo nic nie znaleźli". I tak w koło Macieju. No nie, po prostu nie.

Złapałam tą książkę w bibliotece zaraz po zerknięciu na opis, bo fabularyzowane dzieje sztuki po prostu uwielbiam. No i nigdy się jeszcze tak nie rozczarowałam - nie dobrnęłam nawet do połowy. Styl autora jest jakąś hybrydą opisu biograficzno-historycznego z narracją fabularną, ale to połączenie wypada po prostu źle. Narracja jest prowadzona bardzo topornie, w ogóle nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zawsze się staram kończyć co zaczęłam, ale tu przeczytałam dwie pierwsze historie - z trzeciej zrezygnowałam. Wszystko to było jakieś takie nudne, nijakie i pozbawione puenty. Żadna z bohaterek-narratorek nie wydała mi się też bliska ani ciekawa, a opis ich przeżyć wewnętrznych był pisany okropnie szkolnym językiem - jakby 15 latka wyobrażała sobie, jak to będzie kiedy będzie dorosła i zrobi to czy tamto.
Zajrzałam do posłowia i tam autorka tłumaczy, że zależało jej na zaprezentowaniu historii Francji w czasach II wojny światowej. Fajnie, ale w mojej opinii forma obyczajówki się w tym kontekście (i w jej autorstwie) nie sprawdziła.

Zawsze się staram kończyć co zaczęłam, ale tu przeczytałam dwie pierwsze historie - z trzeciej zrezygnowałam. Wszystko to było jakieś takie nudne, nijakie i pozbawione puenty. Żadna z bohaterek-narratorek nie wydała mi się też bliska ani ciekawa, a opis ich przeżyć wewnętrznych był pisany okropnie szkolnym językiem - jakby 15 latka wyobrażała sobie, jak to będzie kiedy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Hmm. Sama nie wiem, jak tą część ocenić. Było bardzo dużo akcji, w opisywaniu której Riordan jest kiepski, więc trochę się dłużyło. Z drugiej strony - wszystkie wątki się ładnie pozamykały. Choć końcówka z wzywaniem bogów do wewnętrznej przemiany była zdecydowanie zbyt tkliwa. Żal za Luke'em, dobrze, że choć Rachel dostała jakiś miły koniec. Nie żałuję czasu z tą serią, ale gdybym przeczytała ją 10 lat wcześniej, na pewno bardziej by do mnie trafiła.

Hmm. Sama nie wiem, jak tą część ocenić. Było bardzo dużo akcji, w opisywaniu której Riordan jest kiepski, więc trochę się dłużyło. Z drugiej strony - wszystkie wątki się ładnie pozamykały. Choć końcówka z wzywaniem bogów do wewnętrznej przemiany była zdecydowanie zbyt tkliwa. Żal za Luke'em, dobrze, że choć Rachel dostała jakiś miły koniec. Nie żałuję czasu z tą serią, ale...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wiem, że to kryminał dla emerytek, ale i tak mi się podobał. Jak polubiłam główną bohaterkę w poprzedniej części, tak lubiłam ją i w tej. Jak podobała mi się poprzednio wierność historycznym faktom, jaką zachowuje autorka - tak doceniłam to i tym razem. Owszem, banalność intrygi jest powalająca; owszem, nie ma tu kompletnie tajemnicy i napięcia. Ale czy musi być, żeby się dobrze czytało? Dla mnie nie musi. Jak by powstała trzecia część, to też bym przeczytała, a co!

Wiem, że to kryminał dla emerytek, ale i tak mi się podobał. Jak polubiłam główną bohaterkę w poprzedniej części, tak lubiłam ją i w tej. Jak podobała mi się poprzednio wierność historycznym faktom, jaką zachowuje autorka - tak doceniłam to i tym razem. Owszem, banalność intrygi jest powalająca; owszem, nie ma tu kompletnie tajemnicy i napięcia. Ale czy musi być, żeby się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Jaga" wypada lepiej niż tomy 2-4 podstawowej serii, ale wciąż słabiej niż tom 1. I w sumie nie wiem czy mogę powiedzieć, że mi się podobała. Na pewno czyta się szybko, bo język jest prosty (momentami na granicy prostackiego), a akcji jest dużo. I w tym sensie Miszczuk serwuje nam fajną rozrywkę. Ale to taka rozrywka na podróż pociągiem - nic głębszego czy budzącego większe emocje w tej książce nie ma.
Wciąż mamy narrację z punktu widzenia głównej bohaterki (i dzięki bogom, bo w prologu i epilogu autorka prowadzi narrację trzecioosobową i wychodzi jej to koszmarnie). I z jednej strony Jaga jest inna niż Gosia - nie ma obsesji na punkcie zarazków, nie potyka się co dwa kroki i nie opowiada non stop o tym jakie ma na sobie majtki lub skarpetki. Ma więcej charakteru, więcej wiedzy, jest inteligentniejsza, śmielej dąży do celu. Z drugiej strony - tak samo jak Gosia jest bohaterką papierową i szytą grubymi nićmi, z którą trudno się utożsamić, a na dodatek ze sporym dodatkiem Mary Sue. Momentami jest też szalenie niekonsekwentnie budowana - np. zastanawia się czy nie wejść w związek z płanetnikiem, ale kiedy ten umiera, nie poświęca nawet jednej myśli temu, że jest jej smutno czy przykro.
Fakt, że główna oś fabularna jest w zasadzie kryminalna oceniam na plus. Zabijanie potworów - schematyczne, ale niech będzie. Natomiast rozwiązanie zagadki tego kto je przywołuje - zupełnie bez sensu i bez emocji, bo bez znaczenia dla losów bohaterów. Swarożyc moooże trochę bardziej charakterny niż w relacjach z Gosią, ale wciąż daleki od tego jak ja wyobrażam sobie boga.
No i co, Gniewę też przeczytam, skoro już została wydana. Ale oczekiwania mam już co do niej minimalne.

"Jaga" wypada lepiej niż tomy 2-4 podstawowej serii, ale wciąż słabiej niż tom 1. I w sumie nie wiem czy mogę powiedzieć, że mi się podobała. Na pewno czyta się szybko, bo język jest prosty (momentami na granicy prostackiego), a akcji jest dużo. I w tym sensie Miszczuk serwuje nam fajną rozrywkę. Ale to taka rozrywka na podróż pociągiem - nic głębszego czy budzącego większe...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Do tej pory chyba najfajniejsza część serii.
Jeśli chodzi o fabułę i narrację nic się nie zmienia - wciąż akcja gna tak szybko, że co rusz się potyka i gubi logikę, a opisy są mocno nieplastyczne i marnuje się dużo potencjału do kreowania alternatywnego świata. Ale przyjęłam to już jako constans tej serii i się nie czepiam.
Więc ci mi się podobało? Że nasz herosek dojrzewa! I dojrzewanie to przedstawione jest trafnie, a równocześnie bezpretensjonalnie. Ok, wątek z Kalipso wybrzmiał trochę dziwnie - bo jednak dzieciak postawiony w roli młodego mężczyzny. Ale już relacja z Annabeth i Rachel - super. I dodatkowy plus za pokazanie Annabeth jako irytującej zazdrośnicy - jej postać nabrała dzięki temu trochę krwi i kości, przestała być taka papierowa. Wciąż uwielbiam jej ship z Luckiem, czy to możliwe, żeby autor był łaskawy i mi go ofiarował?
Druga zaleta to postać Dedala - naprawdę sensownie udało się pokazać jego szarą naturę i wymsknąć się wartościującym ramom.
No i trzeci plus - aluzje do różnych współczesnych problemów: testy Sfinksa, Hera niczym pani Dulska i nieodwołalne odejście dzikiej przyrody...
I w ogóle szok, że to już przedostatnia część! Ale skoro tak, to biegnę zobaczyć, jak bardzo epicko się wszystko to zakończy.

Do tej pory chyba najfajniejsza część serii.
Jeśli chodzi o fabułę i narrację nic się nie zmienia - wciąż akcja gna tak szybko, że co rusz się potyka i gubi logikę, a opisy są mocno nieplastyczne i marnuje się dużo potencjału do kreowania alternatywnego świata. Ale przyjęłam to już jako constans tej serii i się nie czepiam.
Więc ci mi się podobało? Że nasz herosek...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie wiem co miała autorka w głowie wymyślając tę historię, ale widzę to tak: Zróbmy jakąś bohaterkę, żeby nie była taką zwykłą dziewczyną, niech będzie miała supermoce i będzie wybranym przez przeznaczenie dzieckiem, co się rodzi raz na pierdyliard lat. No, ale niech w życiu codziennym też coś ją wyróżnia - niech kochają się w niej absolutnie wszyscy mężczyźni w jej otoczeniu, zwłaszcza nieśmiertelni! Jeszcze coś dokładamy? Ok, niech będzie córką boga! Wciąż mało? No to niech sama jeszcze urodzi boga. No i super. Ups, wyszła nam bohaterka totalnie nierzeczywista, z którą nikt się nie utożsami? Hmm, to zróbmy z niej kretynkę, która nie umie wiązać ze sobą faktów, nie uczy się na błędach, przez kilka miesięcy nie potrafi przeczytać jednej książki, jej myśli zajmują głównie pośladki jej faceta i nie widzi problemu w tym, że facet jest toksykiem z obsesją kontroli i zazdrości.

Wspominam sobie pierwszy tom i aż nie mogę uwierzyć, że seria, która zaczęła się tak dobrze, kończy się tak źle. Okej, ta pierwsza część nie była wybitna, ale była w niej lekkość, humor, świeżość. Tutaj nie zostało z tego nic. Fabuła się nie klei, sceny są pozbawione napięcia, dialogi do bólu drewniane, żarty powtarzane po raz setny (spanie w samych majtkach lub bez...) totalnie żenują, bohaterowie męczą... Szkoda. Po prostu wielka szkoda.

Nie wiem co miała autorka w głowie wymyślając tę historię, ale widzę to tak: Zróbmy jakąś bohaterkę, żeby nie była taką zwykłą dziewczyną, niech będzie miała supermoce i będzie wybranym przez przeznaczenie dzieckiem, co się rodzi raz na pierdyliard lat. No, ale niech w życiu codziennym też coś ją wyróżnia - niech kochają się w niej absolutnie wszyscy mężczyźni w jej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

No bez jaj. To nie jest poradnik ogrodniczy, tylko ezoteryczny. Okej, głównym tematem są ogrody, ale merytorycznych porad to tu jest może z 10 stron. Cała reszta to nieznośnie pretensjonalnie bajdurzenie o przepływach energii, mocy życzeniowego myślenia czy innej magii kryształów. Do tego pompatyczne metafory i "historie z życia wzięte" o niewytłumaczalnych naukowo (a jakże!) zdarzeniach.
Więc chociaż zgadzam się z ogólnym przesłaniem o istotności więzi człowieka z naturą, to ten new age'owski vibe jest dla mnie nieznośny, wyrosłam z tego już dawno temu. Zwłaszcza, że bioróżnorodność jest tematem o którym piszą normalnie zwykłe choćby czasopisma ogrodnicze, do zrozumienia jej założeń nie potrzeba tej całej duchowo-mistycznej otoczki.

No bez jaj. To nie jest poradnik ogrodniczy, tylko ezoteryczny. Okej, głównym tematem są ogrody, ale merytorycznych porad to tu jest może z 10 stron. Cała reszta to nieznośnie pretensjonalnie bajdurzenie o przepływach energii, mocy życzeniowego myślenia czy innej magii kryształów. Do tego pompatyczne metafory i "historie z życia wzięte" o niewytłumaczalnych naukowo (a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

O ile przez poprzednie dwa tomy przebrnęłam gładko, o tyle ten szedł mi bardzo topornie. Gdyby nie dłuższa podróż pociągiem, to nie wiem, czy bym go w ogóle skończyła.
Akcja robi się rozmemłana strasznie, właściwie nie wiadomo do czego dąży, bardziej przypomina zlepek opisów słowiańskich obrzędów przetykany grafomańskimi opisami miłosnych uniesień.

Najlepiej w tej książce, jako postać, udał się Witek. Autorce udało się w niewielu scenach zbudować postać, w którą łatwo uwierzyć i która sprawia wrażenie ciekawej i prawdopodobnej psychologicznie. Więc dlaczego nie może zrobić tego samego z Mieszkiem?? W tym tomie jego postać to porażka. Wcześniej jeszcze jako tako broniła go aura tajemniczości i fantastyczności, ale teraz, gdy postanawia zostać "zwykłym człowiekiem", okazuje się, że poza muskulaturą nie ma nic do zaoferowania, jest gburowaty, nudny i oględnie mówiąc niezbyt bystry. Ogólnie zachowuje się, jak by się przeniósł w czasie z X wieku, a nie żył tysiąc lat, bo wszystko co robi, mówi i myśli, dotyczy początku jego życia. A między X a XX wiekiem? Nicość. Do tego kwiatki, że nie wpadł na to, żeby co parę pokoleń zmienić sobie tożsamość. Albo nie zorientował się, że kładzenie kafelków to robota, którą wykonują specjaliści, bo wymaga konkretnych umiejętności.

No a Gosia? Fajnie, że niby się rozwinęła jako bohaterka i pozbyła hipochondrii, ale co z tego, jeśli w zamian przeobraziła się w klasyczną Mary Sue? Niewiele wie, jeszcze mniej umie, ale wszyscy ją ubóstwiają i zabijają się o to, kto ma z nią spędzić życie. Wątek cudownego poczęcia pomijam, bo to zagranie poniżej krytyki.

Mam dylemat co do kolejnej części - niby bym chciała skończyć serię, ale myśl o irytacji jaką będę czuła przy czytaniu, skutecznie mnie zniechęca.

O ile przez poprzednie dwa tomy przebrnęłam gładko, o tyle ten szedł mi bardzo topornie. Gdyby nie dłuższa podróż pociągiem, to nie wiem, czy bym go w ogóle skończyła.
Akcja robi się rozmemłana strasznie, właściwie nie wiadomo do czego dąży, bardziej przypomina zlepek opisów słowiańskich obrzędów przetykany grafomańskimi opisami miłosnych uniesień.

Najlepiej w tej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mocno pachnie tu literackim debiutem, bo pomysły na strukturę tekstu i konstrukcję świata są dość amatorskie. Ale jakoś mi się podobało. Myślę, że z dwóch względów. Po pierwsze bohaterka - ani to znana postać historyczna, ani typowa młoda dziewczyna poznająca świat, których w powieściach historycznych na pęczki. Po drugie - opisy realiów historycznych. Nie są pisane pod Polaków, co uważam za super zaletę, bo unika się w ten sposób powielania stereotypów i skrótów myślowych na zasadzie "to wszyscy wiedzą". I konstrukcja bohaterki była psychologicznie wiarygodna. Naprawdę mogłam zobaczyć tą historię oczami włoskiej kobiety, która nie radzi sobie z wyzwaniami niełatwej pracy, a zimą jest jej za zimno.

Najsłabszym elementem jest tu... intryga kryminalna. W zasadzie od początku wiadomo kto zabił, nie wiadomo dlaczego, ale niewiele to zmienia. Wszystko co dzieje się w finale jest takie... beznamiętne. Wątek miłosny niestety również.

Polecam więc raczej jako lekką ciekawostkę obyczajowo-historyczną niż kryminał.

Mocno pachnie tu literackim debiutem, bo pomysły na strukturę tekstu i konstrukcję świata są dość amatorskie. Ale jakoś mi się podobało. Myślę, że z dwóch względów. Po pierwsze bohaterka - ani to znana postać historyczna, ani typowa młoda dziewczyna poznająca świat, których w powieściach historycznych na pęczki. Po drugie - opisy realiów historycznych. Nie są pisane pod...

więcej Pokaż mimo to