rozwińzwiń

Dziewczynka, która ziała ogniem

Okładka książki Dziewczynka, która ziała ogniem Giulia Binando Melis
Okładka książki Dziewczynka, która ziała ogniem
Giulia Binando Melis Wydawnictwo: Sonia Draga literatura piękna
432 str. 7 godz. 12 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
La bambina sputafuoco
Wydawnictwo:
Sonia Draga
Data wydania:
2023-09-20
Data 1. wyd. pol.:
2023-09-20
Liczba stron:
432
Czas czytania
7 godz. 12 min.
Język:
polski
ISBN:
9788382305944
Tłumacz:
Alina Pawłowska-Zampino
Średnia ocen

7,9 7,9 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,9 / 10
36 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
151
150

Na półkach: ,

Okropnie mnie ta książka zmęczyła. I nie chodzi nawet o temat - jasne, dziecięca choroba jest smutna, ale tu w sumie nic szczególnie strasznego się nie dzieje.
Natomiast język i sposób prowadzenia narracji... Ciągle siedzimy w głowie bohaterki, oglądamy świat wyłącznie z jej perspektywy, nawet dialogi dostajemy przefiltrowane przez jej percepcję... Jest w tym coś klaustrofobicznego i dusznego. Nie mam pojęcia czy to był celowy zabieg i nie mówię, że to wada. Ale przez drugą połowę brnęłam już tylko siłą woli. Do tego - akcji tu w zasadzie nie ma. No a główna bohaterka... nie jest kimś, kogo polubiłabym w prawdziwym życiu, o utożsamianiu się nie ma mowy. Może to przez różnicę wieku - nie wiem. Z tych powodów nie wiem czy komuś polecić, a jeśli tak, to komu. Po skończeniu czytania czuję się, jakbym wyszła z zatęchłej piwnicy na świeże powietrze. Jeśli ktoś taki efekt lubi, to śmiało. Ja chyba jednak nie.

Okropnie mnie ta książka zmęczyła. I nie chodzi nawet o temat - jasne, dziecięca choroba jest smutna, ale tu w sumie nic szczególnie strasznego się nie dzieje.
Natomiast język i sposób prowadzenia narracji... Ciągle siedzimy w głowie bohaterki, oglądamy świat wyłącznie z jej perspektywy, nawet dialogi dostajemy przefiltrowane przez jej percepcję... Jest w tym coś...

więcej Pokaż mimo to

avatar
899
364

Na półkach:

Cóż można powiedzieć o takiej książce?
Czasem sobie myślę, że dzieci są odporniejsze od dorosłych i z większą cierpliwością znoszą ból i to co przyniesie im los. Mają w sobie taką prostą mądrość życiową, kochają całym sercem i czują całą osobą. Warto się tego od nich uczyć.

Cóż można powiedzieć o takiej książce?
Czasem sobie myślę, że dzieci są odporniejsze od dorosłych i z większą cierpliwością znoszą ból i to co przyniesie im los. Mają w sobie taką prostą mądrość życiową, kochają całym sercem i czują całą osobą. Warto się tego od nich uczyć.

Pokaż mimo to

avatar
323
300

Na półkach:

To opowieść do puszystego koca, który otuli, gdy dotknie chłód. Do śmiechu beztroski, a jednak trosk pełnego i łez, plotących razem warkocze. Do poruszeń, niezrozumień, bólu i ukojenia, tańczących wspólny taniec. Bądźcie więc gotowi na wszystko, bo nie jesteśmy gotowi. Na nic.

Pisana dzieciństwem. O pizzerii dla koni, kręconych włosach w rosole i głosie z głębokiej groty. O sile wyobraźni, która ponad górami. Ponad strachem. Są jednak takie rzeczy, kiedy nawet tata blednie w ułamek sekundy. Bo jak spokojnie patrzeć na podziurawioną córeczkę? Podłączoną do przewodu niczym elektroniczny sprzęt?

Główna bohaterka, Martina (wolę mówić do Ciebie Mina, dzielna przyjaciółko) doświadcza przewrotu. Jej życie do góry nogami staje. Bez uprzedzenia. Nagle. Bo chłoniak przychodzi nieproszony. Przecież nikt go tu nie chciał. Bo szpitalne korytarze. Mierzenie się z nowym spektrum emocji. Bo lekarze, diagnozy, zabiegi. Bo niewiadoma.

Jest też tuńczyk w puszcze, literatura i małe świetliki. Jest niesforny Lorenzo, który ten sam los, a jednak swój tak bardzo, dzieli. Są inne dzieci - galeria osobowości, ksiądz, wolontariusze i klauni. Każdy z własną misją do spełnienia. Są bokady drzwi za pomocą widelca, chemia jak lemoniada i czupryna, które za nic nie chce się znowu przykleić do głowy. Jest przemiana w smoka, żeby przetrwać. Bo, gdy potrafi się zionąć ogniem nawet walka z chorobą nie jest tak trudna jak bez tej magicznej umiejętności. Bo nikt nie odbierze nam mocy fantazji.

Czytając wielokrotnie czułam gulę w gardle. Bo jak musi się czuć dziecko, którego marzeniem największym jest powrót do pozaszpitalnej rzeczywistości?

Wkraczamy tu w mikrokosmos codzienności Miny i jej rodziny. Płyniemy w morzu detali, na które w normalnym byciu, nikt nie zwróciłby uwagi. A jednak zdarzenia zmieniają wagę spraw. Oczyma dziecka obserwujemy sprawy tak dorosłe. Niech Was więc nie zwiedzie dziecięcy język, bo pod nim znajdziecie życiowe prawdy dla każdego.

Jest tu prostota, która ujmuje. Próby ocalenia beztroski, które wzruszają. I żmudne zmagania, które rozsypują czytelnika na miliony cząsteczek.

Bo żyjemy w pędzie, nie myśląc, że za rogiem możemy wypaść z wytyczonej przez siebie trasy. I już nic nie będzie jak dawniej. I maleńkie stanie się wielkie. A graniczne pytania zostaną naszymi wiernymi towarzyszami...

„(...) o jedno chciałam ją zapytać, zanim wyjdzie z mojego pokoju: Czy ja umrę?
Odpowiedziała, że na tym etapie rozwoju choroby mam osiemdziesiąt procent szansy na pełne wyzdrowienie i dwadzieścia – że nie wrócę do zdrowia. Ale się to zmienia. Nie można niczego stwierdzić z całą pewnością. Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że mogę umrzeć z powodu jakichś procentów”.

Żyjmy tu i teraz.
Dostrzegajmy.
Bądźmy wdzięczni.

Współpraca reklamowa z Wydawnictwo Sonia Draga

To opowieść do puszystego koca, który otuli, gdy dotknie chłód. Do śmiechu beztroski, a jednak trosk pełnego i łez, plotących razem warkocze. Do poruszeń, niezrozumień, bólu i ukojenia, tańczących wspólny taniec. Bądźcie więc gotowi na wszystko, bo nie jesteśmy gotowi. Na nic.

Pisana dzieciństwem. O pizzerii dla koni, kręconych włosach w rosole i głosie z głębokiej groty....

więcej Pokaż mimo to

avatar
1177
1172

Na półkach:

Giulia Binando Melis jest absolwentką kierunku filozofii. „Dziewczynka, która ziała ogniem” to jej debiutancka powieść, w której pokazuje własne uczucia, ukrywając się pod główną bohaterką książki.

Martina wydaje się dzieckiem jak każde inne, chce odkrywać świat i poznawać jego tajniki. Uwielbia czytać książki oraz sposób, w jaki jej wyobraźnia wtedy działa. Bezkarnie może podróżować do wszelakich krain, wcielać się w swoje ulubione postacie oraz odczuwać ich emocje. Niestety, los nigdy nie jest sprawiedliwy. Dopada ją chłoniak przekreślający jej szanse na beztroskie dzieciństwo. Dnie spędza w szpitalu na bolesnych badaniach oraz w łóżku, z którego często nie daje rady wstać z powodu choroby.

Książka pokazuje tak naprawdę, jak wiele możemy zawdzięczać wyobraźni czy też innym ludziom. Dzięki tym czynnikom główna bohaterka jest w stanie poradzić sobie z problemem, pokazując przy tym również, że nigdy nie należy się poddawać. To osoba Lorenza daje jej ogromne wsparcie oraz niesamowitą moc - przyjaźń, dzięki której człowiek czuje, że ma dla kogo żyć i ma się przed kim otworzyć. Przysłowie Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie, ma doskonałe zastosowanie pomiędzy dwójką tych ludzi. Dają sobie oni sobie wzajemnie siłę do walki i życia.

Powieść z pewnością wzrusza, a mojej opinii porusza bardzo delikatną tematykę, jaką jest choroba dziecka. Wzbudza poczucie współczucia czy żalu, gdyż dzieci nie powinny leżeć w szpitalach. Powinny oglądać świat i mieć okazję go namacalnie poznać, a nie tylko oglądać zza szpitalnych okien.
Marcelina K.
Szkolny Klub Recenzenta

Giulia Binando Melis jest absolwentką kierunku filozofii. „Dziewczynka, która ziała ogniem” to jej debiutancka powieść, w której pokazuje własne uczucia, ukrywając się pod główną bohaterką książki.

Martina wydaje się dzieckiem jak każde inne, chce odkrywać świat i poznawać jego tajniki. Uwielbia czytać książki oraz sposób, w jaki jej wyobraźnia wtedy działa. Bezkarnie może...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1445
607

Na półkach: ,

„Czy ja umrę? Odpowiedziała, że na tym etapie rozwoju choroby mam osiemdziesiąt procent szansy na pełne wyzdrowienie i dwadzieścia- że nie wrócę do zdrowia. Ale się to zmienia. Nie można niczego stwierdzić z całą pewnością. Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że mogę umrzeć z powodu jakiś procentów”.

Choroba nie patrzy na wiek. Tak jest w przypadku Martiny która zachorowała na chłoniaka. I zamiast chodzić do szkoły z rówieśnikami przed nią długotrwały pobyt w szpitalu oraz bolesne badania. Tym, co pomaga jej przetrwać, jest wyobraźnia – zmieniając się w smoka, nabiera odwagi i mocy potrzebnych do walki z chorobą. Dużym wsparciem jest dla niej Lorenzo chłopiec, którego poznaje na tym samym oddziale.

„Dziewczynka, która ziała ogniem” to pełna emocji historia choroby przeżywanej przez dziecko i widzianej właśnie jej oczami. Poznajemy świat z jej perspektywy, widzimy jak postrzega innych ludzi i dorosłych. To opowieść, która wywołała we mnie sporo smutku i refleksji. Choroba przecież nie patrzy na to czy poradzimy sobie z diagnozą i jak bardzo wpłynie na nas i naszych najbliższych. Gdy choruje ktoś z naszego najbliższego otoczenia tak naprawdę zmienia się świat wszystkich choć zupełnie w innym stopniu. Unaocznia jak ważne jest wsparcie, miłość i przyjaźń w leczeniu. Jak istotne jest by walczyć wbrew wszystkiemu. Zmusza też do zastanowienia i przede wszystkim jasno pokazuje, że nigdy nie należy się poddawać.

Na uwagę w całej historii zasługuje również piękny język jakim została napisana książka. Mimo, iż nie jest to łatwa opowieść to ciężko się od niej oderwać. Przyznaje, że mocno obawiałam się tej lektury i sama nie wiem czy byłabym tak silna jak Martina. Czy potrafiłabym znaleźć wolę walki i jednocześnie widziałabym piękno w tak zwyczajnych rzeczach. Po lekturze zdecydowanie inaczej spogląda się na pewne aspekty życia i docenia bardziej to co mamy.

„Czy ja umrę? Odpowiedziała, że na tym etapie rozwoju choroby mam osiemdziesiąt procent szansy na pełne wyzdrowienie i dwadzieścia- że nie wrócę do zdrowia. Ale się to zmienia. Nie można niczego stwierdzić z całą pewnością. Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że mogę umrzeć z powodu jakiś procentów”.

Choroba nie patrzy na wiek. Tak jest w przypadku Martiny która zachorowała...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1273
997

Na półkach:

Okładka książki jest przepiękna i to ona zwróciła moją uwagę. Mamy niebo pełne gwiazd, kosmos - tak sobie ją opisuję. Satynowa w dotyku, z wytłuszczeniami. Idealna. Posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytacie fragment książki, a na drugim kilka słów o autorce. Stronice są kremowe, czcionka wystarczająca dla oka. Podzielona została na rozdziały. Narracja została poprowadzona przez główną bohaterkę, w innej formie niż zazwyczaj. Nie ma tutaj standardowych dialogów, jakie mamy w książkach czytanych na co dzień. Jednak po krótkiej chwili idzie się przyzwyczaić.

Pierwsze spotkanie z autorką, dzisiaj recenzowana książka to debiut literacki. Muszę przyznać, że jest niezwykle dobrą historią. Trudną do napisania, to na pewno, ale zdecydowanie jest warta uwagi każdego czytelnika, bez względu na wiek, czy płeć i jakiekolwiek inne kategorie. Czyta się dosyć szybko, lekko, lecz nie zawsze jest przyjemnie. Nasza bohaterka mierzy się z chorobą, swoją, ale i innych pacjentów ze szpitala. Mamy również wstawki fantastyczne, które są wymysłem, wyobraźnią Martiny, nie ma ich dużo i nie przeszkadzają absolutnie. Nie wiedziałam, decydując się na tę pozycję do recenzji, czy przypadnie mi do gustu. Stos się piętrzył, a mój humor w tamtym czasie nie należał do najlepszych, tak jak samopoczucie. Mimo wszystko zaryzykowałam i nie żałuję.

Choroba, jeszcze nieuleczalna czy taka, z którą naprawdę trudno walczyć jest trudnym tematem. Zresztą ona wybiera sobie byle kogo. Nigdy nie wiemy, czy zaatakuje znienacka i rozłoży na łopatki w krótkim czasie, czy też będzie się pojawiała w naszym organizmie niezauważalnie, podstępnie małymi krokami i sprawi, że każdy oddech będzie niezwykle trudny... Nie wiemy, czy zaatakuje dziecko, nastolatka, osobę dorosłą czy w podeszłym wieku. Z resztą to nie ma żadnego znaczenia...

Martina jest bohaterką, chorującą na chłoniaka. Widzimy jej oczami, czyli oczami małej dziewczynki, niezrozumiały świat szpitala, lekarzy, choroby. Spostrzegamy świat w innym wymiarze, niezwykle trudnym... Jednak z dawką małej fantastyki, gdzie nawet jeden z dorosłych podsuwa pomysł wyobrażenia sobie smoka, który ma pokonać chorobę. Widzimy również inne dzieci, które chorują, które walczą. Mamy codzienne niemal wizyty księdza, klaunów, wolontariuszy, którzy mają za zadanie poprawić im humor, sprawić, by na twarzach dzieciaków pojawił się uśmiech... Nasza postać jest nieco uparta, nieposkromiona wręcz bym powiedziała. Lubiąca postawić kropkę jako ostatnia. Jej rozmowy z dorosłymi momentami sprawiały uśmiech na mojej twarzy.

Gdy poznaje Lorenza, chłopca, który leży za ścianą, świat nieco się zmienia. Zostają przyjaciółmi, a dzięki temu ich samopoczucie ulega zmianie, tak jakby, na lepsze. On również walczy z chorobą, ogólnie jak poznałam na kartach powieści tego chłopaka, poczułam ukłucie w sercu. Przeczuwałam, że coś może się zadziać... I owszem, działo się! Wpadają na genialny, lecz niezwykle niebezpieczny pomysł, który czym prędzej zostaje przez pracownika szpitala wykryty. Niemniej jednak, sam koniec powieści sprawił, że moje serce rozbiło się na milion małych kawałków. Do tej pory czuję ogromny ucisk w sercu, w oczach zbierają się łzy.

Jest to powieść inna od pozostałych. Wartościowa, wzbudzająca w nas masę przemyśleń, na temat życia, śmierci... Niezwykle głęboka i refleksyjna. Dopiero po skończeniu jej poczułam, że przyzwyczaiłam się do Martiny i Lorenza, że mi ich brakuje... Jest to smutna historia, z małymi promykami słońca niosącego nadzieję.

ZDECYDOWANIE BARDZO JĄ WAM POLECAM. Jest inna, piękna, ciężka, smutna, ale naprawdę warta uwagi. Nie chcę Wam więcej pisać, bo boję się, że zaspoileruję to, co najważniejsze. Musicie po nią sięgnąć, bo jest tego warta. Jedna z lepszych książek, jakie udało mi się w tym roku przeczytać.

Okładka książki jest przepiękna i to ona zwróciła moją uwagę. Mamy niebo pełne gwiazd, kosmos - tak sobie ją opisuję. Satynowa w dotyku, z wytłuszczeniami. Idealna. Posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytacie fragment książki, a na drugim kilka słów o autorce. Stronice są kremowe, czcionka...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1059
943

Na półkach:

„Dziewczynka, która ziała ogniem” to historia wyjątkowa, wręcz wykraczająca poza ramy powieści w ogóle. To życie i pogląd na nie, przedstawione z perspektywy dziecka. Mała dziewczynka opowiada o swoich zmaganiach z ciężką chorobą i to sprawia, że jest jeszcze ciekawiej. Wyobrażacie sobie ile musi być w tym emocji?! No właśnie. To historia emocjonalna w każdym tego słowa znaczeniu. Książka do ukochania, do przeczytania i do długiego rozmyślania. Ileż ona dała mi przemyśleń, takich pauz, które pomogły mi spojrzeć na pewne rzeczy z innej perspektywy. Piękne jest w niej także to, że mimo tego trudnego i ciężkiego ładunku to przede wszystkim powieść o przyjaźni i miłości do życia. To zbiór często zabawnych anegdotek, to relacja dziecka, sposób w jaki odbiera ono rzeczywistość i jak postrzega dorosłość i ludzi dorosłych w ogóle. Nie brakuje w tej historii również smutku i goryczy, subiektywnej oceny niesprawiedliwości losu. Nie do końca byłam przygotowana na tę historię, ale czy na chorobę dziecka można się przygotować? Tę pozycję odbiera się całym sobą, a autorka nie raz poprowadzi ją tak, że pęknie Wam serce. Chciałam przytulić główną bohaterkę, ale pozostaje mi tylko mocną ścisnąć książkę. Absolutnie wartościowa, z przesłaniem, będąca niejako wyzwaniem, aby nigdy się nie poddawać! 8.5⭐️.

Martina to dziewczynka głośna, pełna życia i radości. Niestety choroba odbiera jej wolność. Razem ze swoim przyjacielem próbuje odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Pomiędzy chorymi dziećmi nawiązuje się przyjaźń. Marzą tylko o jednym - o wyjściu ze szpitala, o wyzdrowieniu.

„Dziewczynka, która ziała ogniem” to historia wyjątkowa, wręcz wykraczająca poza ramy powieści w ogóle. To życie i pogląd na nie, przedstawione z perspektywy dziecka. Mała dziewczynka opowiada o swoich zmaganiach z ciężką chorobą i to sprawia, że jest jeszcze ciekawiej. Wyobrażacie sobie ile musi być w tym emocji?! No właśnie. To historia emocjonalna w każdym tego słowa...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1047
931

Na półkach: ,

Choroba nie wybiera. Może zaatakować w każdej chwili, bez względu na wiek, płeć czy status społeczny. Każdy z nas jest inny i nie każdy jest w stanie poradzić sobie z diagnozą. Szczególnie wtedy, gdy choruje dziecko, które zamiast uczęszczać do szkoły, spędzać czas z rówieśnikami, musi, całkowicie zmienić swoje dotychczasowe przyzwyczajenia i przenieść się do szpitala, by podjąć walkę o życie. Kiedy przeczytałam opis debiutanckiej powieści Giulii Binando Melis, „Dziewczynka, która ziała ogniem”, poczułam ogromną ochotę zagłębić się w lekturze i poznać historię Martiny.

„Wcale nie chciałoam, żeby do mnie przychodziła, ale o jedno chciałam ją zapytać, zanim wyjdzie z mojego pokoju: Czy ja umrę?
Odpowiedziała, że na tym etapie rozwoju choroby mam osiemdziesiąt procent szansy na pełne wyzdrowienie i dwadzieścia – że nie wrócę do zdrowia. Ale się to zmienia. Nie można niczego stwierdzić z całą pewnością. Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że mogę umrzeć z powodu jakichś procentów”.

Poznajemy Martinę, dziewczynkę, która kocha książki, świetliki i tuńczyka w puszcze. W momencie, kiedy dowiaduje się o swojej chorobie, jaką jest chłoniak, dziewczynka zmuszona jest na długotrwały pobyt w szpitalu. By przetrwać ten czas i badania, jakim musi się poddać, dziewczynka wykorzystuje swoją wyobraźnię — zamienia się w smoka, nabierając większej odwagi i mocy w walce z chorobą. Na oddziale Martina poznaje Lorenza, w którym również ma wsparcie, a dzięki przyjaźni, którą nawiązują, oboje czują, że mogą zrobić wszystko, by wygrać walkę z chorobą, odzyskać zdrowie i wrócić do świata poza szpitalem.

„Dziewczynka, która ziała ogniem” to opowiedziana w narracji pierwszoosobowej historia małej dziewczynki, która podejmuje długą i trudną walkę z chorobą. Historia ta porusza najczulsze struny serca, wzbudza najbardziej skrywane emocje, wyciska łzy, ale przede wszystkim zmusza do refleksji.
Wciągnęłam się w tę powieść od pierwszych stron i nie potrafiłam się od niej uwolnić. Chłonęłam kolejne strony, zachwycając się przepięknym językiem autorki, a jednocześnie zmagałam się z napływającymi do oczu łzami. Poruszyła mnie ta opowieść nie tylko ze względu na trudną tematykę, ale również dlatego, że autorka przemyca w niej kawałek własnej historii. Z niezwykłą wrażliwością i delikatnością Giulia Binando Melis kreśli realia „życia” w szpitalu widziane oczami dziecka, serwując nam ogromną bombę emocjonalną. Przyznaję, już dawno żadna książka nie poruszyła mnie na tyle, by w moich oczach pojawiły się łzy, bo nic nie porusza tak mocno, jak choroba i cierpienie dziecka.
Giulia Binando Melis oddała w ręce czytelników niezwykle emocjonującą i bardzo wartościową powieść. Historia Martiny jest przesłaniem do wszystkich, że nigdy nie wolno się poddawać, trzeba walczyć. „Dziewczynka, która ziała ogniem” to przepiękna opowieść o woli walki, sile przyjaźni i przede wszystkim nadziei, którą z całego serca Wam polecam.

Choroba nie wybiera. Może zaatakować w każdej chwili, bez względu na wiek, płeć czy status społeczny. Każdy z nas jest inny i nie każdy jest w stanie poradzić sobie z diagnozą. Szczególnie wtedy, gdy choruje dziecko, które zamiast uczęszczać do szkoły, spędzać czas z rówieśnikami, musi, całkowicie zmienić swoje dotychczasowe przyzwyczajenia i przenieść się do szpitala, by...

więcej Pokaż mimo to

avatar
0
0

Na półkach:

"Dziewczynka, która ziała ogniem" to historia Martiny. Miłośniczki książek i tuńczyka w puszce. Nieoczekiwanie, na jej drodze staje poważny przeciwnik - chłoniak. Codziennością dziewczynki będą teraz męczące, bolesne badania i codzienność spędzona w szpitalnej przestrzeni.

Co jednak pomaga dzieciom każdego dnia? Wyobraźnia. To ogromna siła i moc Martiny, jej broń do walki z ciężką chorobą. Dziecko wymyśla sobie więc, że nie da się przeciwnościom losu, nie podda się, a dlaczego? Ponieważ jest...groźnym, zielonym smokiem, o purpurowych oczach, ostrych zębach, a jej ogon zdobią szpikulce. Fantazja Martiny nie zna granic. Odkrywa też niesamowitą radość, jaką przynosi przyjaźń. Nawiązuje bowiem bliską znajomość z Lorenzo, chłopcem, który również przebywa w szpitalu. Miłość rodziny, wsparcie Lorenzo oraz siła wyobraźni to niezastąpione aspekty, wspomagające przetrwanie najgorszego czasu.

"Dziewczynka, która ziała ogniem" to opowieść przedstawiona z perspektywy dziecka. Jednak nie bójmy się infantylnej narracji, raczej jej tu nie znajdziemy. Książka naszpikowana jest optymizmem, pogodą ducha i wiarą w lepsze jutro. Chwile wzruszenia mogą być tutaj nieuniknione, ale dominujące ze strony czytelnika powinno być kibicowanie dziewczynce w walce z okrutną, ciężką chorobą. Urocza, poruszająca historia. Polecam ❤️

"Dziewczynka, która ziała ogniem" to historia Martiny. Miłośniczki książek i tuńczyka w puszce. Nieoczekiwanie, na jej drodze staje poważny przeciwnik - chłoniak. Codziennością dziewczynki będą teraz męczące, bolesne badania i codzienność spędzona w szpitalnej przestrzeni.

Co jednak pomaga dzieciom każdego dnia? Wyobraźnia. To ogromna siła i moc Martiny, jej broń do walki...

więcej Pokaż mimo to

avatar
191
130

Na półkach: ,

Prosta i wzruszająca historia o przyjaźni i niesprawiedliwości, przedstawiona z perspektywy dziecka.

Prosta i wzruszająca historia o przyjaźni i niesprawiedliwości, przedstawiona z perspektywy dziecka.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    69
  • Przeczytane
    37
  • 2023
    6
  • Posiadam
    5
  • Przeczytane 2023
    2
  • Literatura piękna
    2
  • Może kiedyś
    1
  • Chcę przeczytać, nie posiadam
    1
  • [O]
    1
  • 《Jesień》
    1

Cytaty

Więcej
Giulia Binando Melis Dziewczynka, która ziała ogniem Zobacz więcej
Giulia Binando Melis Dziewczynka, która ziała ogniem Zobacz więcej
Giulia Binando Melis Dziewczynka, która ziała ogniem Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także