-
Artykuły„Kobiety rodzą i wychowują cywilizację” – rozmowa z Moniką RaspenBarbaraDorosz1
-
ArtykułyMagiczne sekrety babć (tych żywych i tych nie do końca…)corbeau0
-
ArtykułyNapisz recenzję powieści „Kroczący wśród cieni” i wygraj pakiet książek!LubimyCzytać2
-
ArtykułyLiam Hemsworth po raz pierwszy jako Wiedźmin, a współlokatorka Wednesday debiutuje jako detektywkaAnna Sierant1
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2018-08-20
2018-09-07
Julia budzi się w tajemniczym szpitalu o napawającej otuchą nazwie - Druga Szansa. Dziewczyna jako jedyna przeżyła w pożarze, ale nie pamięta swojej rodziny, domu oraz nie poznaje samej siebie w lustrze. Nie trudno jest zorientować się, że w ośrodku dzieje się coś dziwnego: pewna kobieta wróży Julii śmierć, pojawia się nieznajoma rudowłosa dziewczyna, wszędzie dookoła słychać szepty i jeszcze te podejrzanie zachowujące się kruki... A może to tylko złudzenia chorej umysłowo osoby? Co zrobi Julia, gdy nie może zaufać nawet sobie?
Na początku myślałam, że nie jest to książka dla mnie, bo za bardzo boję się horrorów, a tym bardziej obsadzonych w szpitalu psychiatrycznym. Przez większą część książki byłam przerażona i bałam się samotnie przebywać w domu nocą . Odczuwałam lęk przed każdą kolejną stroną, a jednak chciałam wiedzieć jak historia się skończy. Dobrze, że pokonałam strach, bo okazało się, że "Druga szansa" jest GENIALNĄ książką!
Ja nie jestem dobrym detektywem i nigdy nie udaje mi się przewidzieć zakończenia książki, ale w tym przypadku jestem pewna, że nikt nie domyśli się o co chodzi w tej pokręconej historii. Chcecie plot twist? Nie martwcie się, dostaniecie go. Jeszcze gdyby tego było mało - został tutaj zastosowany mój ulubiony zabieg, czyli: otwarte zakończenie. Nie jest ono całkowicie szczęśliwe, ale nie jest też nieszczęśliwe... zależy jak na to spojrzycie ;)
Nie mogę nie wspomnieć o stylu autorki, który bardzo mi się podobał. Dla mnie najważniejsze zwykle jest to, aby język nie był przekombinowany oraz żeby dialogi zajmowały plus-minus 1/3 całości i w tym przypadku moje kryteria zostały spełnione. Możecie pomyśleć, że jestem leniwym czytelnikiem... Otóż, nie ;) Ja po prostu czytam dla przyjemności, a gdy chcę wysilić mózg - czytam po angielsku.
Poświęćmy jeszcze chwilę uwagi bohaterom, którzy są świetnie skonstruowani i (przede wszystkim) nie podejmują głupich decyzji. A przynajmniej nie robią tego świadomie... Większość postaci zdecydowanie da się lubić. Zabawne dialogi, noce pełne przygód i oddech grozy na karku - mieszanka wybuchowa.
Mój stosunek do rozwiązania tajemnicy (bez spoilerów!): zwykle nie przepadam za zabiegiem, który został zastosowany w "Drugiej szansie", bo jest on po prostu zbyt ogólny i każdą historię autorzy mogliby kończyć w podobny sposób. Jednak odnoszę wrażenie, że w tym przypadku Katarzyna Berenika Miszczuk poszła o krok dalej i o wiele lepiej dopracowała rozwiązanie tajemnicy, a dzięki temu - nie mam do czego się przyczepić! ;)
Według mnie jest to pozycja obowiązkowa dla fanów "lekkich" horrorów i/lub thrillerów. Jest to kawał dobrej książki, którą przeczytacie z przyśpieszonym (ze strachu, w dobrym sensie) biciem serca. Historia Julii jest bardzo oryginalna, ciekawie i dokładnie zaprojektowana. Jesień (i Halloween) zbliżają się wielkimi krokami, a to idealny czas, aby sięgnąć po ten tytuł. Zdecydowanie polecam!
Julia budzi się w tajemniczym szpitalu o napawającej otuchą nazwie - Druga Szansa. Dziewczyna jako jedyna przeżyła w pożarze, ale nie pamięta swojej rodziny, domu oraz nie poznaje samej siebie w lustrze. Nie trudno jest zorientować się, że w ośrodku dzieje się coś dziwnego: pewna kobieta wróży Julii śmierć, pojawia się nieznajoma rudowłosa dziewczyna, wszędzie dookoła...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-01-02
Gdy babcia Alex i Connera daje im tajemniczą książkę z baśniami, nie zdają sobie oni sprawy, że wkroczą do świata pełnego cudów i magii, gdzie spotkają postacie z bajek, z którymi dorastali: Krainy Opowieści. Złotowłosa jest tam poszukiwanym zbiegiem, Czerwony Kapturek ma własne królestwo, a królowa Kopciuszek ma wkrótce zostać matką! Aby wrócić do swojego świata bliźnięta muszą wyruszyć w pełną niebezpieczeństw podróż w poszukiwaniu składników do Zaklęcia Życzeń. Można go użyć jeszcze tylko raz, więc Alex i Conner muszą się spieszyć, bo Zła Królowa również chce z niego skorzystać.
Ciekawe co dzieje się po: I żyli długo i szczęśliwie...
Dziś opowiem Wam o cudownej książce, która jest idealna dla każdego kto potrzebuje w swoim życiu odrobiny magii. Och, jak ja zakochałam się retellingach! Uwielbiam wracać do bajek z dzieciństwa, a różne zakręcone wersje historii, które znam już na pamięć, dają mi ogromną frajdę. Znajdziecie tutaj Kopciuszka, Śnieżkę, Roszpunkę, Czerwonego Kapturka i wiele, wiele innych. Wszystkie bajki idealnie komponują się ze sobą w jednym świecie i nie znajdziecie tam żadnych niedociągnięć. "Kraina Opowieści" kompletnie mnie pochłonęła i nie mogłam się od niej oderwać! Nie znajdziecie tu nieprzewidywalnej fabuły, która będzie Was zachwycać wielkimi zwrotami akcji w każdym rozdziale, ale to wcale nie jest wada. Mimo że historia Alex i Connera jest przewidywalna, nie będziecie się przy niej nudzić! Każdy rozdział jest kompletnie inny i ogromnie ciekawy, więc nim się obejrzałam - dotarłam do ostatniej strony.
Główni bohaterowie to dwunastoletnie bliźnięta, które są bardzo inteligentne jak na swój młody wiek. Rodzeństwo całkowicie się od siebie różni, ale jednocześnie stoją za sobą murem. Przeszły przez tragedię, jaką była śmierć ich ojca. Przez to wydarzenie czasem robi się bardzo smutno, a wrażliwe osoby (takie jak ja) na pewno uronią kilka łez. Jednak nie zniechęcajcie się! (Czy to może zniechęcić?) Zabawnych dialogów i sytuacji jest tutaj masa, więc istnieje również cień szansy, że będziecie płakać ze śmiechu i wzruszenia ;)
Książka została napisana z myślą o dzieciach (8+, ale myślę, że jako bajka na dobranoc dla najmłodszych również sprawdzi się świetnie) i młodzieży, dlatego język jest prosty, a opisy nie są nużące, jednak starszy czytelnik również będzie się świetnie bawił z "Krainą Opowieści". A wisienką na bajkowym torcie jest przepiękne wydanie w twardej oprawie... może mnie też wciągnie do magicznego świata? ;) Nie mogę się już doczekać, aż na naszym rynku pojawią się kolejne części z serii i będę mogła wrócić do zaczarowanego świata Alex i Connera!
Gdy babcia Alex i Connera daje im tajemniczą książkę z baśniami, nie zdają sobie oni sprawy, że wkroczą do świata pełnego cudów i magii, gdzie spotkają postacie z bajek, z którymi dorastali: Krainy Opowieści. Złotowłosa jest tam poszukiwanym zbiegiem, Czerwony Kapturek ma własne królestwo, a królowa Kopciuszek ma wkrótce zostać matką! Aby wrócić do swojego świata bliźnięta...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-09-14
Chciałabym móc napisać coś o tej książce, ale po prostu brak mi słów. Nie potrafię zgrabnie zarysować fabuły i wyrazić mojego zdania - tak jak zwykle staram się to robić. Mam po prostu pustkę w głowie, a z drugiej strony mogłabym mówić o tej książce w nieskończoność (ale nie chcę zaserwować Wam spoilerów, więc muszę się kontrolować).
Czasem brakuje nam słów, bo jesteśmy czymś tak zażenowani, że szkoda nam w ogóle czasu choćby na rozmyślanie nad danym tematem. A czasem brakuje nam słów, bo jesteśmy zszokowani i na swój sposób zachwyceni. Ja jestem teraz w takim miejscu, bo nieważne co napiszę, to ŻADNE SŁOWA nie wyrażą tego, co czuję. Czy to w pewien sposób określa moją opinię?
Jest mi źle. Jest mi źle, bo ilość cierpienia zawarta w "Raczej szczęśliwym niż nie" wykracza poza wszelką skalę. Ta książka mnie (wybaczcie takie porównanie) przeżuła i wypluła, a ja teraz muszę jakoś się po tym pozbierać. Jest jednak coś, co mogę Wam zagwarantować: nie łudźcie się, że będziecie w stanie przewidzieć rozwój wydarzeń. A ja... chyba lubię cierpieć, bo nie mogę się doczekać, aż kolejne książki Silvery wpadną w moje ręce.
Chciałabym móc napisać coś o tej książce, ale po prostu brak mi słów. Nie potrafię zgrabnie zarysować fabuły i wyrazić mojego zdania - tak jak zwykle staram się to robić. Mam po prostu pustkę w głowie, a z drugiej strony mogłabym mówić o tej książce w nieskończoność (ale nie chcę zaserwować Wam spoilerów, więc muszę się kontrolować).
Czasem brakuje nam słów, bo jesteśmy...
2017-11-04
Utożsamiłam się z Fallon i pokochałam Bena już po pierwszych dwóch rozdziałach. Byłam zachwycona wspaniałymi dialogami, cudowną fabułą, genialnym poczuciem humoru i wyjątkową miłością. Przeczytanie N9 zajęło mi 2 dni (to druga książka, którą przeczytałam tak szybko - więc zrozumcie jaki to dla mnie wyczyn) i jedno jest pewne: ta książka zniszczyła mnie i rozrzuciła moje milion kawałków po pokoju.
Dawno nie czytałam tak wspaniałej na swój sposób historii miłosnej.
Fallon to dziewczyna, która chce zapomnieć o okropnej przeszłości i zacząć od nowa z czystą kartą, a Ben... wcale się od niej wiele nie różni. Ona ma blizny na ciele, natomiast jego blizny nie są widoczne dla oczu. A przeznaczenie zrobiło swoje. Przeznaczenie, które cały czas jest ukryte między wierszami.
Szczęście w nieszczęściu.
To najlepszy sposób na opisanie N9.
Polecę tę książkę każdej osobie, jaką spotkam. Kupię dodatkowe egzemplarze żebym mogła pożyczać je kilku osobom w tym samym czasie. Każdy obdarowany przeze mnie prezentem na święta dostanie tę książkę.
Nawet mój chłopak ją przeczyta. Obiecał.
Teraz zastanawiam się dlaczego wcześniej nie sięgnęłam po książki Hoover. Bo staram się nie podążać za tłumem? Ale w tym przypadku tłum ma ogromną rację! Nie wiem jak długo uda mi się powstrzymać siebie przed kupnem kolejnej książki tej autorki pomimo stosu książek, które czekają aż je przeczytam.
Z racji tego, że chcę uniknąć spoilerów zakończę tu moją krótką recenzję.
Utożsamiłam się z Fallon i pokochałam Bena już po pierwszych dwóch rozdziałach. Byłam zachwycona wspaniałymi dialogami, cudowną fabułą, genialnym poczuciem humoru i wyjątkową miłością. Przeczytanie N9 zajęło mi 2 dni (to druga książka, którą przeczytałam tak szybko - więc zrozumcie jaki to dla mnie wyczyn) i jedno jest pewne: ta książka zniszczyła mnie i rozrzuciła moje...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-09-15
Uwielbiam całą serię "Pięknych" więc nie trudno się domyślić, że ta część też była dla mnie wspaniała :) Uwielbiam te małe przekomarzania, a w tej części głównie urzekło mnie "odkrywanie siebie" Sary i połączenie historii z bohaterami z Drania i Gracza.
Lekka i przyjemna - w sam raz dla osób z czytelniczym leniem!
Dla mnie super, o wiele lepsze niż Grey czy Cross ♥
Uwielbiam całą serię "Pięknych" więc nie trudno się domyślić, że ta część też była dla mnie wspaniała :) Uwielbiam te małe przekomarzania, a w tej części głównie urzekło mnie "odkrywanie siebie" Sary i połączenie historii z bohaterami z Drania i Gracza.
Lekka i przyjemna - w sam raz dla osób z czytelniczym leniem!
Dla mnie super, o wiele lepsze niż Grey czy Cross...
2018-03-29
"To niepojęte, jak decyzje zupełnie obcego człowieka wpłynęły na moje życie. Efekt motyla. Wystarczy trzepot skrzydeł..."
Kat najbardziej na świecie marzy tylko o jednym: aby zostać matką. Kiedy ona i jej mąż - Nick, po raz drugi nie mogą adoptować dziecka, załamują się. Ale pojawia się światełko w tunelu: Lisa, przyjaciółka Kat sprzed lat, która proponuje, że zostanie ich surogatką. Jednak niestety, każda z tych osób ma mroczne tajemnice, które pewnej nocy skumulują się i wybuchną.
Ta historia na długo zostanie w mojej pamięci. Zero schematów, pełno zaskoczeń, a atmosfera jest gęsta od sekretów. "Surogatka" to książka, którą przez cały czas czyta się z zapartym tchem, a gdy już myślicie, że wiecie wszystko - poznajecie kolejne demony przeszłości bohaterów. Pamiętajcie, że w historii Kat nic nie jest takie, jakie się wydaje.
Nie mam wątpliwości co do mojej oceny, bo naprawdę nie mam się do czego przyczepić. "Surogatka" pochłonęła mnie od pierwszych stron i mocno trzymała w napięciu aż do ostatnich. Nie będziecie w stanie odłożyć jej na później!
Jestem bardzo zadowolona, że książka w 100% spełniła moje wysokie oczekiwania. Jest to naprawdę genialny thriller - tak jak mówi napis na okładce!
Mam nadzieję, że niedługo sięgnę po kolejne książki Louise Jensen, bo już jestem pewna, że na nich też się nie zawiodę. Ale na dzień dzisiejszy zostawiam Was z "Surogatką", którą (mam nadzieję) dodaliście już do swoich koszyków w księgarniach internetowych ;)
"To niepojęte, jak decyzje zupełnie obcego człowieka wpłynęły na moje życie. Efekt motyla. Wystarczy trzepot skrzydeł..."
Kat najbardziej na świecie marzy tylko o jednym: aby zostać matką. Kiedy ona i jej mąż - Nick, po raz drugi nie mogą adoptować dziecka, załamują się. Ale pojawia się światełko w tunelu: Lisa, przyjaciółka Kat sprzed lat, która proponuje, że zostanie...
2018-09-28
Wiele lat temu Rachel zakochała się w Henrym, ale on oddał swoje serce Amy... Dzień przed przeprowadzką dziewczyna napisała do niego list z wyznaniem miłosnym i schowała go w jego ulubionej książce w antykwariacie, który należał do jego rodziny. Przez kilka lat czekała na odpowiedź... Teraz Rachel wraca do miasta i będzie pracować razem Henrym, którego wolałaby już nie zobaczyć. Otoczeni książkami wymieniają się wiadomościami w Bibliotece Listów. Dzięki temu znajdują w sobie nadzieję i spoglądają w przyszłość dzięki książkom. Pozwalają sobie uwierzyć, że dostaną od losu drugą szansę.
Już na wstępie wiedziałam, że ta książka skradnie moje serce. Młodzieńcza miłość, trudne decyzje, nieporozumienia wynikające z ludzkiej głupoty... Samo życie. W dodatku ten genialny motyw Biblioteki Listów! Trzeba przyznać, że jest on jedną z największych zalet tej książki i sprawia, że powieść wyróżnia się spośród innych historii Young Adult.
Gdy w końcu sięgnęłam po "Słowa w ciemnym błękicie" myślałam: oby realizacja tego cudnego pomysłu nie została schrzaniona... Na szczęście te negatywne myśli odeszły w zapomnienie już po przeczytaniu kilkunastu pierwszych stron! Jestem zachwycona wszystkim, co znalazłam w tej książce. Jest ona po prostu cudowna w swojej prostocie. Był śmiech, były łzy i satysfakcja ze znalezienia kolejnej cudownej historii. Ogromnie się cieszę, że zakończyłam wrzesień tak cudną książką :)
Nie jest to banalna młodzieżówka, która krótko po przeczytaniu wyparuje z Waszych wspomnień. Jest to mądra historia o próbie odnalezienia siebie oraz o radzeniu sobie z dużymi zmianami w naszym życiu. Ale nie martwcie się, nie jest tutaj AŻ tak poważnie, mamy tutaj również masę zabawnych dialogów i wiele ciekawych, oryginalnych bohaterów, którzy bardzo szybko zyskali moją sympatię.
No właśnie: bohaterowie. Kreując ich w zły sposób można popsuć nawet najlepszą fabułę. Na szczęście w tym przypadku żadna postać nie została w jakikolwiek sposób przerysowana. Tak jak wspomniałam na samym początku - ten tytuł można podsumować stwierdzeniem "Ehh... samo życie." ;)
Mam nadzieję, że udało mi się Was zachęcić do sięgnięcia po "Słowa w ciemnym błękicie"! Gwarantuję Wam, że jeśli zarys fabuły Wam się spodobał, to samą treścią książki również będziecie zachwyceni i zauroczeni. A ja chętnie sięgnę po drugą książkę Cath Crowley - Graffiti Moon!
Wiele lat temu Rachel zakochała się w Henrym, ale on oddał swoje serce Amy... Dzień przed przeprowadzką dziewczyna napisała do niego list z wyznaniem miłosnym i schowała go w jego ulubionej książce w antykwariacie, który należał do jego rodziny. Przez kilka lat czekała na odpowiedź... Teraz Rachel wraca do miasta i będzie pracować razem Henrym, którego wolałaby już nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-06-04
Mila jest słabą emocjonalnie dziewczyną, która pewnego dnia budzi się w zaświatach, zwanych Tryjonem i dowiaduje się, że nie żyje. Ma zostać osądzona za przestępstwo, którego nie pamięta bo formalnie rzecz ujmując - to nie ona je popełniła. Jej ciało tak, ale nie jej... osobowość. Tylko prawda może ją ochronić. Czy uda jej się udowodnić swoją niewinność i odnaleźć szczęście? I najważniejsze – co skrywa Tryjon?
Tajemniczość opisu bardzo intryguje i tak na prawdę nie do końca wiemy czego mamy się spodziewać. Książka bardzo zaskoczyła mnie swoją oryginalnością i tym, że całkowicie mnie pochłonęła. Nie mogłam się od niej oderwać!
Autorka stworzyła bardzo ciekawy obraz Sądu Ostatecznego, pokuty i drugiej szansy. (Nawiązanie do Hitlera w "Jezioranach" - mistrzostwo!) Wyimaginowany Tryjon pokazuje nam, że nigdy nie wiadomo co nas czeka. Jednak to już są głębsze przemyślenia, w które ja wolę się nie mieszać. Każdy z Was po przeczytaniu tej fantastycznej książki wyciągnie własne wnioski.
"Tryjon" ma jeden minus - ma TYLKO 300 stron, ale z drugiej strony dzięki temu otrzymujemy wartką akcję i zero fillerów, które mają tylko dodać liczbę kartek, ale nic nie wnosić do całej historii. Zanim się obejrzycie zostanie Wam 50 stron do końca książki, bo kartki dosłownie obracają się same.
Przechodząc do bohaterów to powiem tylko tyle, że nie da się Mili i Zacharego nie pokochać całym sercem. Na początku możemy mieć mieszane uczucia, ale im bardziej ich poznajemy, tym bardziej zaczynamy ich rozumieć. Druga szansa dała im możliwość osiągnięcia szczęścia i myślę, że jej nie zmarnują. Niektórzy zapewne powiedzą, że Zachary jest "zbyt idealny" i mam do tych osób jedno pytanie: Czy byłby taki, gdyby nie Tryjon?
Podsumowując: według mnie jest to książka bez wad i niesamowicie się cieszę, że jeden egzemplarz wpadł niespodziewanie w moje ręce oraz dane mi było zapoznać się z światem Tryjonu. Mam również ogromną nadzieję, że szybko nadrobicie zaległości jeśli nie poznaliście jeszcze Mili i Zacharego.
Mila jest słabą emocjonalnie dziewczyną, która pewnego dnia budzi się w zaświatach, zwanych Tryjonem i dowiaduje się, że nie żyje. Ma zostać osądzona za przestępstwo, którego nie pamięta bo formalnie rzecz ujmując - to nie ona je popełniła. Jej ciało tak, ale nie jej... osobowość. Tylko prawda może ją ochronić. Czy uda jej się udowodnić swoją niewinność i odnaleźć...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-04-17
Nora w wieku 18 lat ucieka z domu w Indianie, bierze ślub w Las Vegas i wraz z swoim mężem leci do Szkocji. Niestety już po kilku latach wie, że nie była to prawdziwa miłość i postanawia wziąć rozwód. Wtedy w życiu Nory pojawia się Aidan - 12 lat starszy i zabójczo przystojny producent muzyczny o hipnotyzujących zielonych oczach. Mogłoby być idealnie, gdyby nie poczucie winy i niepewna przyszłość.
Było to moje pierwsze spotkanie z tą autorką i muszę przyznać, że "Wszystko przed nami" to jeden z najlepszych romansów, jaki ostatnio przeczytałam. Potrzebowałam właśnie czegoś takiego i żałuję, że nie sięgnęłam po ten tytuł wcześniej. Tak jak mówi napis na okładce - jest to wzruszająco piękna opowieść o każdym rodzaju miłości: rodzicielskiej, nieodwzajemnionej, udawanej oraz tej prawdziwej. Jednak jeśli przeczytacie historię Nory, będziecie wiedzieć, że nie jest to opowieść jedynie o miłości, ale również o spełnianiu marzeń, szukaniu siebie oraz wybaczaniu.
Polubiłam wszystkich bohaterów, ponieważ skradli oni moje serce. Mamy tutaj głównie młodą kobietę, która szuka swojego "ja", uroczą małą dziewczynkę oraz dwóch wspaniałych przystojniaków. Po prostu nie da się ich nie lubić. Raz będą sprawiać, że będzie Wam rosło serce, a za chwilę nie będziecie mogli powstrzymać łez (zarówno radości, jak i smutku).
"Wszystko przed nami" to książka, która zaskakuje, mimo że opis na okładce zdradza bardzo dużo i sugeruje nam, że będzie to kolejny zwykły romansik. Były momenty, gdy siedziałam z otwartymi szeroko oczami i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Samantha Young serwuje czytelnikom ciekawe zwroty akcji.
Na koniec chciałabym jeszcze wspomnieć o czymś, co jest (dla mnie) najważniejsze: książkę czyta się lekko, a akcja galopuje jak najlepszy koń wyścigowy i gwarantuję, że nie będziecie mieli czasu na to, aby odetchnąć od emocji.
Nora w wieku 18 lat ucieka z domu w Indianie, bierze ślub w Las Vegas i wraz z swoim mężem leci do Szkocji. Niestety już po kilku latach wie, że nie była to prawdziwa miłość i postanawia wziąć rozwód. Wtedy w życiu Nory pojawia się Aidan - 12 lat starszy i zabójczo przystojny producent muzyczny o hipnotyzujących zielonych oczach. Mogłoby być idealnie, gdyby nie poczucie...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-05-15
Uwielbiam klimaty dżinów i magii, więc ta książka była dla mnie świetna!
Nie przepadam za książkami, w których ktoś zdobył swoje moce czy umiejętności w niewyjaśnionych i dziwnych okolicznościach.
W "Zakazanym życzeniu" wszystko jest dopięte na ostatni guzik, a historia wciągnęła mnie w 100%! Zdecydowanie polecam fanom romansów i fantasy ♥ (fantasy, które nie polega na rzucaniu czarami na lewo i prawo, haha)
Uwielbiam klimaty dżinów i magii, więc ta książka była dla mnie świetna!
Nie przepadam za książkami, w których ktoś zdobył swoje moce czy umiejętności w niewyjaśnionych i dziwnych okolicznościach.
W "Zakazanym życzeniu" wszystko jest dopięte na ostatni guzik, a historia wciągnęła mnie w 100%! Zdecydowanie polecam fanom romansów i fantasy ♥ (fantasy, które nie polega na...
2018-05-11
Grace była studentką muzyki i gra na wiolonczeli. Matt studiował fotografię, a dzięki swojej pracy został doceniony przez National Geographic. Niestety ta dwójka poznała się w nieodpowiednim czasie. Przez niedopowiedzenia zostali rozdzieleni na 15 lat. Po tym czasie widzą się nagle na stacji metra w Nowym Jorku, ale niestety rozpoznają się o kilka sekund za późno. Matt za wszelką cenę chce odnaleźć ukochaną, bo jego uczucia nigdy nie wygasły. Co wydarzyło się przez ostatnie 15 lat i czy uda im się nadrobić stracony czas?
Nie będę zaprzeczać, że jestem ogromną fanką romansów, jednak mimo wszystko - jestem również wymagającą czytelniczką. Zwykle czytając jakąś książkę myślę *to mi się nie podoba i tamto też bym zmieniła*, ale w tym przypadku historia nagle się zakończyła, a ja uświadomiłam sobie, że nie zdążyłam ponarzekać! Dlatego postanowiłam dać taką wysoką ocenę.
Matt to partner idealny: przystojny, dobrze zbudowany, romantyczny, pewny siebie, zabawny... Jego zalety nie mają końca, a wad nie udało mi się znaleźć. Do tego jeszcze zajmuje się fotografią, więc w moich oczach przekroczył najwyższy próg dziesięciopunktowej skali. Cały czas byłam w nim zakochana po uszy, tak samo jak Grace - fotogeniczna(!), słodka, niewinna dziewczyna z sąsiedztwa. Te dwie duszyczki są razem tak cholernie urocze, że mogłabym o nich czytać w nieskończoność.
"Zanim zostaliśmy nieznajomymi" nie opowiada historii, która będzie Was zaskakiwać lub zostawiać w napięciu, gdy rozdział się skończy. Jednak przez tych cudownych bohaterów i ich szalone pomysły - książka będzie do Was krzyczeć żebyście czytali dalej i nie odkładali jej dopóki nie dowiecie się jak zakończą się losy Gracie i Matta.
Ta książka zdecydowanie zasługuje na dołączenie do mojego (małego) grona ulubionych romansów! Dlatego z czystym serduchem Wam ją polecam. I jestem pewna, że z ogromną przyjemnością będę wracać do tej dwójki bohaterów!
Już na sam koniec dodam jeszcze, że uważam, iż jest to OBOWIĄZKOWA lektura dla fanów np. Colleen Hoover. Mam nadzieję, że każda osoba, która lubi romanse sięgnie po "Zanim zostaliśmy nieznajomymi" :)
Grace była studentką muzyki i gra na wiolonczeli. Matt studiował fotografię, a dzięki swojej pracy został doceniony przez National Geographic. Niestety ta dwójka poznała się w nieodpowiednim czasie. Przez niedopowiedzenia zostali rozdzieleni na 15 lat. Po tym czasie widzą się nagle na stacji metra w Nowym Jorku, ale niestety rozpoznają się o kilka sekund za późno. Matt za...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-09-21
"Buntowniczka z pustyni", to książka, która jest w 100% w moim klimacie. Wielka podróż, przygoda, miłość...
Dla mnie osobiście jednym z największych plusów było to, że opisy miejsc czy postaci nie ciągnęły się w nieskończoność. Czesto mam tak, że jak widzę jakiś dłuższy opis sytuacji czy miejsca to go po prostu w połowie omijam. Tutaj nie musiałam tego robić.
"Ostatnie" 161 stron przeczytałam jednego dnia, bo tak bardzo chciałam wiedzieć co wydarzy się w historii Amani i Jina! Co dla niektórych może być normą, ale ja rzadko czytam więcej niż 50 stron w ciągu doby.
Jeden punkcik z 10 odjęłam za sprawy polityczne, które nie "kręcą" mnie tak jak reszta, ale wiem, że to też ważna część historii.
Jeśli jeszcze nie zdecydowaliście się na to, aby sięgnąć po ten tytuł, to jedyne co mogę Wam poradzić to: PRZESTAŃCIE SIĘ ZASTANAWIAĆ. Książka jest genialna! A ja już nie mogę się doczekać chwili, w której zacznę czytać kolejną część.
"Buntowniczka z pustyni", to książka, która jest w 100% w moim klimacie. Wielka podróż, przygoda, miłość...
Dla mnie osobiście jednym z największych plusów było to, że opisy miejsc czy postaci nie ciągnęły się w nieskończoność. Czesto mam tak, że jak widzę jakiś dłuższy opis sytuacji czy miejsca to go po prostu w połowie omijam. Tutaj nie musiałam tego robić.
"Ostatnie" 161...
2019-04-29
Wszystkie psy idą do nieba... chyba że mają niedokończone sprawy na ziemi. Oto pełna głębokich uczuć historia o oddanym czworonogu, którego życiową misją jest wpajanie swoim właścicielom znaczenia miłości, która nie zna granic. Tytułowy pies w każdym swoim wcieleniu wie, że najważniejsze to kochać i dobrze się bawić.
Jako totalna "psiara" wiedziałam, że prędzej czy później sięgnę po "Był sobie pies". Jako właścicielka psa, która po 16 latach wspólnego dorastania straciła swojego najlepszego przyjaciela, czekałam aż rany się zagoją, abym psychicznie dała radę tej książce. No cóż, chyba nie dałam.
"Był sobie pies" to przepiękna historia o przyjacielu człowieka, który szuka sensu w swoim istnieniu. Za każdym razem zadaje sobie pytanie "Jakie jest moje zadanie na tym świecie?", a ja podziwiałam go w każdym jego wcieleniu.
Na początku relacja między mną, a tą książką była dosyć burzliwa, ale nim więcej czytałam, tym bardziej zakochiwałam się w tej lekturze. Bardzo podobał mi się sposób przedstawienia tej historii z perspektywy tytułowego psa. Na początku nie rozumie on świata ani tego, co mówią do niego ludzie. "Zostań" rozumie jako "pogryź" i jest on uroczy w tej swojej słodkiej niewiedzy. Nim jest starszy, tym częściej myśli o poważnych sprawach, takich jak śmierć. Zrozumiał krąg życia i wie, że każdego właściciela prędzej czy później będzie musiał opuścić. Może to dziwnie zabrzmi, ale podobał mi się sposób w jaki autor przedstawił śmierć czworonoga: ogarniała co błogość i przy ostatnim oddechu nie czuł żadnego bólu, czuł się dobrze.
Po lekturze naszły mnie różne refleksje. Czy psy widzą w ten sposób świat? Chcę wierzyć, że tak właśnie jest, nawet jeśli nie odradzają się kilka razy w rożnych wcieleniach, aby wypełnić jakiś wyżej ustalony cel życia. Zdecydowanie pałam teraz jeszcze większą miłością do psów niż wcześniej.
"Był sobie pies" zdecydowanie awansuje do krótkiej listy moich ulubionych książek. Wiem, że nie jest to lektura dla każdego, bo trzeba przygotować się na morze wylanych łez. Jednak czasem takie książki też są potrzebne, więc jeśli uważacie, że nadszedł dobry czas w Waszym życiu na kilkadziesiąt przepłakanych stron, proszę, sięgnięcie po "Był sobie pies", książkę, która jest niesamowicie cudowna i wyjątkowa.
Wszystkie psy idą do nieba... chyba że mają niedokończone sprawy na ziemi. Oto pełna głębokich uczuć historia o oddanym czworonogu, którego życiową misją jest wpajanie swoim właścicielom znaczenia miłości, która nie zna granic. Tytułowy pies w każdym swoim wcieleniu wie, że najważniejsze to kochać i dobrze się bawić.
Jako totalna "psiara" wiedziałam, że prędzej czy...
2018-01-13
Czasem te osoby, które najmocniej nas kochają potrafią też najmocniej ranić.
Lily Blossom Bloom (tak, Lilia Kwitnący Kwiat) będąc na dachu pewnego budynku w Bostonie poznaje Ryle'a Kincaida. Wyznają sobie nagą prawdę i NIE idą ze sobą do łóżka. Po pewnym czasie ich drogi znowu się spotykają, później znowu, a później... W całej tej historii jest jeszcze Atlas, którego życie kilka lat wcześniej nieświadomie uratowała Lily. Ale to nie jest historia o trójkącie miłosnym.
Wyobraźcie sobie szczeniaczka w starciu z wielkim, groźnym wilkiem.
Widzicie ten obraz?
Moje serce jest szczeniaczkiem.
It Ends With Us - wilkiem.
Gdybyśmy chcieli prawdziwy happy end, musielibyśmy kończyć pewnie gdzieś na 150-tej stronie, bo ta książka nie opowiada o sielance. Musicie być przygotowani na okropne rzeczy, jeśli zechcecie po nią sięgnąć. A warto to zrobić. Chociaż nie wiem jakiej konkretnej grupie osób mogłabym ją polecić... bo jest to książka pełna łez (nie tylko) czytelnika.
Historia Lily (która swoją drogą jest wspaniałą młodą kobietą, a wcześniej była wspaniałą nastolatką) zmiażdżyła moje serce na miliony kawałków i bardzo trudno będzie mi je teraz pozbierać. Te miliony kawałków dzielą się na kolejne kiedy myślę o tym, że to nie jest science fiction - to są realia świata, w którym żyjemy.
Moje drogie Moliki Książkowe. "It Ends With Us" jest REWELACYJNA przez ogromne R, a jednocześnie jest w pewien sposób okropna (w pozytywnym sensie - wiecie o co mi chodzi?). Jeśli jeszcze nie przeczytaliście tej książki, to musicie to nadrobić w trybie natychmiastowym. Nie ważne czy lubicie twórczość Colleen Hoover, czy też nie. Nawet jeśli się Wam nie do końca spodoba, to chociaż pokaże Wam ona realny i niestety powszechny problem w innym świetle.
A jeśli ktoś ma podobną sytuację to może Lily pomoże przezwyciężyć strach przed pierwszym odważnym krokiem..?
Czasem te osoby, które najmocniej nas kochają potrafią też najmocniej ranić.
Lily Blossom Bloom (tak, Lilia Kwitnący Kwiat) będąc na dachu pewnego budynku w Bostonie poznaje Ryle'a Kincaida. Wyznają sobie nagą prawdę i NIE idą ze sobą do łóżka. Po pewnym czasie ich drogi znowu się spotykają, później znowu, a później... W całej tej historii jest jeszcze Atlas, którego życie...
2018-07-04
"Dwa serca. Jedno bicie. Niech mnie odnajdzie miłość na całe życie."
Larysa to dziewczyna, która jest w klasie maturalnej i nie miała do tej pory szczęścia w miłości. W krótkim odstępie czasu poznaje dwóch przystojniaków: Gabriela i Daniela. Jednego z nich widziała w swoim śnie, który przedstawiał jej pogrzeb. Jak przeznaczenie zaplanowało rozwój wydarzeń? I kolejne ważne pytanie: Gdzie w tym wszystkim jest fantastyka?
Taki opis "Laristy", który nie zawiera spoilerów nie jest zbytnio porywający. Ot, kolejna młodzieżówka z prawdopodobnym trójkątem miłosnym. Nic bardziej mylnego! Ta historia skrywa o wiele więcej! To było moje drugie spotkanie z tą autorką (dodatkowo w bardzo krótkim czasie) i na szczęście: nie zawiodłam się!
Fabuła sama w sobie jest lekka, ciekawa, wciągająca i sprawia, że chcecie czytać więcej i więcej. Przygotujcie się na sekrety, miłość, chęć zemsty i... kartkówki z matmy. W tym przypadku to ostatnie będzie Waszym najmniejszym zmartwieniem. Pod względem fantastyki, tak naprawdę, nie wiemy czego możemy się spodziewać. Nie mam zamiaru psuć Wam niespodzianki bo ten motyw jest świetny i BARDZO DOBRZE przemyślany!
Bohaterowie są ciekawie wykreowani i wszystkie ich zachowania (te mądre i te mniej) mają dobre wyjaśnienie. Larysa jest czasem trochę głupiutka, a Gabriel ZBYT idealny, ale wszystko ma swoje podłoże i sens. Dzięki temu nie musimy wciąż łapać się za głowę i rozczulać się nad głupotą jakichkolwiek sytuacji - tak jak to czasem bywa w niektórych książkach. Jestem pewna, że każdy z Was ma teraz na myśli przynajmniej jedną historię, która po prostu "nie trzymała się kupy" ;)
Chciałabym wspomnieć też o stylu autorki, w którym się po prostu zakochałam! Melissa Darwood znów wplotła w dialogi ciekawe i mądre przemyślenia, w tym przypadku - na temat religii. Czytałam je kilka razy, zaznaczyłam i na pewno będę często do nich wracać.
Przejdźmy do podsumowania.
Moim zdaniem "Larista" to książka idealna na luźny wakacyjny dzień! Pozwólcie wciągnąć się w historię Larysy, Gabriela i Daniela. Tymczasem ja będę wyczekiwać drugiej części serii "Wysłanników" i uzupełnię biblioteczkę książkami Melissy, których jeszcze nie przeczytałam, bo wiem, że się nie zawiodę :)
"Dwa serca. Jedno bicie. Niech mnie odnajdzie miłość na całe życie."
Larysa to dziewczyna, która jest w klasie maturalnej i nie miała do tej pory szczęścia w miłości. W krótkim odstępie czasu poznaje dwóch przystojniaków: Gabriela i Daniela. Jednego z nich widziała w swoim śnie, który przedstawiał jej pogrzeb. Jak przeznaczenie zaplanowało rozwój wydarzeń? I kolejne ważne...
2018-11-08
Ludzie patrzą na Poppy z litością, szepcąc za jej plecami jedno słowo: wdowa. Po pięciu latach od tragicznej śmierci Jamiego, kobieta postanawia zrealizować jego urodzinową listę życzeń i w ten sposób pozwolić mu odejść. Podczas wykonywania jednego z zadań Poppy spotyka Cole'a, policjanta, który kilka lat wcześniej przyniósł jej najgorszą wiadomość w jej życiu. Można rzec, że najważniejszą rolę w całej historii odegrało: przeznaczenie.
Nie nastawiałam się na wybitną historię, z którą będę chciała spędzać każdą wolną chwilę. Może to dobrze, bo dzięki temu jestem o wiele bardziej usatysfakcjonowana po lekturze. Zakochałam się w historii ślicznej Poppy i detektywa Cole'a. Jednak był to ten rodzaj zauroczenia, gdy z własnej woli chciałam dawkować sobie tę książkę powoli, bo nie chciałam jej zbyt szybko skończyć.
Według mnie fabuła została poprowadzona perfekcyjnie, sposób narracji nie wymaga żadnych zmian, a dialogi były zabawne i urocze. Łącząc te wszystkie zalety uzyskujemy idealną powieść obyczajową z elementami romansu. Jest to niesamowicie emocjonalna i momentami przesłodzona historia o nowych początkach. Mimo że wątek przewodni „Listy życzeń” jest smutny, to książka nie jest wyciskaczem łez. Historia jest przepełniona nostalgią, ale znajdziemy tutaj również mnóstwo zabawnych momentów, ponieważ Poppy decydując się na realizację listy zmarłego męża, trafia na zabawne zadania (np. kąpiel w zielonej galaretce)
Bohaterowie są stworzeni cudownie - nic dodać, nic ująć. Nie wydaje mi się, aby ktokolwiek został w jakiś sposób przerysowany lub potraktowany po macoszemu. Każda postać dodała do całej fabuły swoje (ważne!) trzy grosze. Moim sercem zawładnęło dwóch starszych panów, których dialogi są przezabawne. Pokochałam uroczą Poppy i wyrozumiałego Cole'a (mimo tego, że jego myśli często krążyły dookoła wypukłości w spodniach... ale nie martwcie się, historia nie sprowadza się do typowego erotyku!) Jednak pierwsze skrzypce w tej historii odgrywają przeznaczenie i zbiegi okoliczności. Sprawia to, że niektóre wydarzenia mogą się wydawać czytelnikowi lekko naciągane, ale w tym przypadku mi to kompletnie nie przeszkadzało.
Ten tytuł ląduje na mojej półce z ulubionymi książkami. "Lista życzeń" to naprawdę piękna historia i warto poświęcić jej swój czas! Gdy ktoś poprosi mnie o polecenie oryginalnego romansu - nie będę musiała się zastanawiać nad tytułem, który powinnam wymienić w pierwszej kolejności. Z czystym sercem polecam zaopatrzyć się w tę książkę!
Ludzie patrzą na Poppy z litością, szepcąc za jej plecami jedno słowo: wdowa. Po pięciu latach od tragicznej śmierci Jamiego, kobieta postanawia zrealizować jego urodzinową listę życzeń i w ten sposób pozwolić mu odejść. Podczas wykonywania jednego z zadań Poppy spotyka Cole'a, policjanta, który kilka lat wcześniej przyniósł jej najgorszą wiadomość w jej życiu. Można rzec,...
więcej mniej Pokaż mimo to
WOW. "Lokatorka" to książka tak pozbawiona schematów (nooo może nie do końca, ale inne zakończenie historii Emmy nie wchodziło w grę) i tak cholernie zaskakująca, że trudno było zrobić sobie od niej przerwę! Wciągnęła mnie na 100% już od pierwszych dziesięciu stron.
Wcześniej: Emma
Teraz: Jane
Mam lekkie skłonności do spoilerów, więc napiszę już tylko, że jeśli szukacie intryg, demonów przeszłości, zwrotów akcji i (przede wszystkim) ORYGINALNEJ historii - sięgnięcie po "Lokatorkę" to najlepsze co możecie zrobić!
PS. Mam nadzieję, że nie popsują filmu.
WOW. "Lokatorka" to książka tak pozbawiona schematów (nooo może nie do końca, ale inne zakończenie historii Emmy nie wchodziło w grę) i tak cholernie zaskakująca, że trudno było zrobić sobie od niej przerwę! Wciągnęła mnie na 100% już od pierwszych dziesięciu stron.
Wcześniej: Emma
Teraz: Jane
Mam lekkie skłonności do spoilerów, więc napiszę już tylko, że jeśli szukacie...
Alyssa jest potomkinią dziewczynki sławnej z bajki pt. "Alicja w Krainie Czarów". Okazuje się, że ten magiczny świat istnieje naprawdę. Na kobietach z rodziny Alyssy ciąży klątwa, którą ściągnąć można tylko poprzez naprawienie błędów małej Alicji, które popełniła będąc w Krainie Czarów. Młoda dziewczyna decyduje się na wskoczenie do króliczej nory, ale okazuje się, że magiczny świat jest o wiele bardziej mroczny niż w opowiastce Lewisa Carrolla.
Dawno nie czytałam TAK DOBREJ książki fantasy. Na początku nie zapowiadało się na to, że będzie aż tak dobrze, ale teraz już wiem, że nie ma skali, w której mogłabym wyrazić swój zachwyt na temat tej książki. Historia Alyssy jest dopracowana w najmniejszych szczegółach (a uwierzcie mi, że jeśli według mnie byłoby do czego się przyczepić - zrobiłabym to). Jestem zakochana po same czubki króliczych uszu w takim alternatywnym przedstawieniu historii "Alicji w Krainie Czarów". W dodatku dostajemy tutaj klimat wyciągnięty żywo z filmów reżyserowanych przez Tima Burtona! Autorka połączyła te dwa kompletnie inne światy w idealną całość. Nic bym nie zmieniła w tej książce.
Będą sytuacje, w których będziecie chcieli wykrzyczeć Alyssie w twarz prawdy, których ona nie widzi, a Wy tak. Po czym okaże się, że wcale nie jesteście tacy sprytni i jednak nie mieliście racji, a cała fabuła staje na głowie. Dzięki temu historia zapewnia niekończący się rollercoaster emocji, bo gdy już się rozkręci, to nie zatrzyma się dopóki nie przeczytacie ostatniej strony.
Zwykle lubię się przyczepiać do pewnych niedociągnięć, ale w tym przypadku w ogóle ich nie znalazłam. Jedyne co przeszkadzało mi w tym, aby całkowicie cieszyć się lekturą to imię jednego bohatera (Jeb), które po polsku ma bardzo dziwny wydźwięk - ale tego autorka nie mogła przewidzieć.
Fascynuje mnie wiele rzeczy. Uwielbiam wszelkie adaptacje "Alicji w Krainie Czarów". Ubóstwiam Johnnego Deppa w roli Szalonego Kapelusznika. Jestem niepokojąco zauroczona stylem Tima Burtona. Zachwycam się każdą dobrze dopracowaną fantastyką. "Alyssa i czary" oferuje czytelnikom to wszystko (może oprócz Johnnego, ale nie można mieć wszystkiego). Jeśli macie podobne upodobania, to dajcie się wciągnąć w ten genialny, magiczny świat, a obiecuję, że trudno będzie Wam wrócić do rzeczywistości. Ja nie mogę się już doczekać kolejnej części serii "Alyssy z Innej Krainy" :)
Alyssa jest potomkinią dziewczynki sławnej z bajki pt. "Alicja w Krainie Czarów". Okazuje się, że ten magiczny świat istnieje naprawdę. Na kobietach z rodziny Alyssy ciąży klątwa, którą ściągnąć można tylko poprzez naprawienie błędów małej Alicji, które popełniła będąc w Krainie Czarów. Młoda dziewczyna decyduje się na wskoczenie do króliczej nory, ale okazuje się, że...
więcej Pokaż mimo to