Oficjalne recenzje użytkownika

Więcej recenzji
Okładka książki Czarne góry Dan Simmons
Ocena 7,1
Recenzja Duchy Ameryki

Dan Simmons lubuje się w drobiazgowym opisywaniu minionych epok. Jest to jego znak szczególny: skrupulatne poszukiwania, skutkujące kreśleniem szerokiej panoramy dawnych dziejów. W tak skrojonym świecie buduje autor swoje fabuły, mieszając historię z fikcją, a postacie historyczne...

Okładka książki Miłość. Historia przedziwna w 50 odsłonach Edward Brooke-Hitching
Ocena 8,2
Recenzja Kochać, jak to łatwo powiedzieć

Nazwisko Edwarda Brooke-Hitchinga jest z pewnością dobrze znane niektórym czytelnikom wydawnictwa Rebis. Jeśli kojarzycie takie albumy, jak „Atlas lądów niebyłych” czy „Bibliotekę szaleńca”, z pewnością ucieszy was pojawienie się na rynku kolejnej pozycji, jaką jest „Miłość. Historia...

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Ocena bardzo wysoka, bo jako audiobook książka sprawdza się znakomicie. W papierze pewnie trochę by mi się dłużyła i naprawdę nie wiem, czy dałabym jej radę.

Starzy bohaterowie, nowi bohaterowie. Stare dylematy, nowe dylematy. Dużo przemieszczania się z miejsca na miejsce, głównie ucieczkowego.

Pewnie będę czekać na trzeci tom, bo zastanawiam się, w którą stronę fabuła podąży, tudzież uciecze.

Ocena bardzo wysoka, bo jako audiobook książka sprawdza się znakomicie. W papierze pewnie trochę by mi się dłużyła i naprawdę nie wiem, czy dałabym jej radę.

Starzy bohaterowie, nowi bohaterowie. Stare dylematy, nowe dylematy. Dużo przemieszczania się z miejsca na miejsce, głównie ucieczkowego.

Pewnie będę czekać na trzeci tom, bo zastanawiam się, w którą stronę fabuła...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"Księżniczkę Bari" zabrałam ze sobą w podróż do Londynu. W trakcie lektury byłam więc w tych samych miejscach, jakie mijała na swojej drodze przybywająca do Wielkiej Brytanii bohaterka powieści Hwanga Sok-Yonga.

Opowieść snuta przed południowokoreańskiego pisarza rozpoczyna się jednak w Korei Północnej, w okresie "Wielkiego Głodu", mającego miejsce w połowie lat 90. Na pogrążający się w chaosie i bezprawiu świat patrzymy oczami małej Bari, dorastającej po troskliwym okiem obdarzonej szamańskimi mocami babci.

Hwang Sok-Yong nawiązuje w swojej historii do mitu o księżniczce Bari, zmuszonej do poszukiwania życiodajnej wody, aby uratować swoich bliskich oraz znany jej świat. Rzeczywistość będąca niekiedy uosobieniem najgorszych koszmarów to przestrzeń bólu, lęku, straty, dlatego tak istotny jest w powieści autora "Znajomego świata" pierwiastek magii, ratujący główną bohaterkę i jej psychikę.

"Księżniczka Bari" to druga książka pisarza, wydana w Serii z Żurawiem. Muszę przyznać, że przypadła mi ona do gustu zdecydowanie bardziej niż "O zmierzchu", chociaż obie opowieści odznaczają się cechami, jakie czynią styl Hwanga Sok-Yonga wyjątkowym.

Powieści kontrowersyjnego autora tkwią głęboko w realiach XXI wieku, poruszając współczesne problemy polityczne i społeczne. Los jednostek, zmuszonych do ucieczki ze swych ojczyzn, aby dotrzeć do ziemi obiecanej - wybrzeży Europy, ciągła niepewność jutra w nowej ojczyźnie czyni "Księżniczkę Bari" historią głęboko zaangażowaną.

Napisana w 2007 roku powieść momentami przytłacza i przygnębia, ale nie pogrąża nigdy czytelnika w całkowitej ciemności. Niesie drobną iskrę nadziei, która wbrew wszelkim przeciwnościom losu nigdy nie gaśnie.

"Księżniczkę Bari" zabrałam ze sobą w podróż do Londynu. W trakcie lektury byłam więc w tych samych miejscach, jakie mijała na swojej drodze przybywająca do Wielkiej Brytanii bohaterka powieści Hwanga Sok-Yonga.

Opowieść snuta przed południowokoreańskiego pisarza rozpoczyna się jednak w Korei Północnej, w okresie "Wielkiego Głodu", mającego miejsce w połowie lat 90. Na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Duże zaskoczenie, ale bardzo pozytywne zaskoczenie. Baśń jak ciasteczko z magicznej piekarni. Twarda otoczka, (nieprzesadnie) miękkie i słodkie wnętrze.

Opowieść o chłopcu, który ucieka przed niełatwą rzeczywistością i trafia do sklepu, w którym prawa rzeczywistości ulegają zawieszeniu. Bywa brutalnie, bywa wzruszająco.

Chwilami przeraża, momentami wzrusza i skłania do refleksji nad tym, czy przed przeznaczeniem warto uciekać.

Mało znam pozycji z Wydawnictwa Kobiecego, ale po tę warto sięgnąć.

Duże zaskoczenie, ale bardzo pozytywne zaskoczenie. Baśń jak ciasteczko z magicznej piekarni. Twarda otoczka, (nieprzesadnie) miękkie i słodkie wnętrze.

Opowieść o chłopcu, który ucieka przed niełatwą rzeczywistością i trafia do sklepu, w którym prawa rzeczywistości ulegają zawieszeniu. Bywa brutalnie, bywa wzruszająco.

Chwilami przeraża, momentami wzrusza i skłania do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Moje pierwsze podejście do tej książki nie było udane. Wydaje mi się, że w papierowej wersji nie dałabym jej rady. Nie jest to bowiem do końca historia z tych, jakie lubię najbardziej. Natomiast w formie audiobooka sprawdziła się znakomicie.

Lekko irytująca główna bohaterka Sofja wkracza w dorosłość i dojrzewa. A świat, w którym przyszło jej dorastać to dziwne uniwersum. Pełne magii, tajemniczych stworów i przede wszystkim rządzone przez cara i jego wiernych przydupasów.

Widzę tu dużo nawiązań do takich pozycji, jak "Mroczne materie" Pullmana, czy "Lód" Dukaja. Wszystkich, które dostrzegłam, wymieniać nie zamierzam. Zaznaczę tylko, że książka bywa momentami dość dosadna i językowo bezpośrednia (słowo "wulgarna" mi ciut nie pasuje), co dla dorosłego czytelnika jest niewątpliwym atutem, ale nie ośmieliłabym się stwierdzić, od jakiego wieku powinno się ją proponować młodzieży.

Podobało mi się na tyle mocno, że słucham drugiego tomu.

Moje pierwsze podejście do tej książki nie było udane. Wydaje mi się, że w papierowej wersji nie dałabym jej rady. Nie jest to bowiem do końca historia z tych, jakie lubię najbardziej. Natomiast w formie audiobooka sprawdziła się znakomicie.

Lekko irytująca główna bohaterka Sofja wkracza w dorosłość i dojrzewa. A świat, w którym przyszło jej dorastać to dziwne uniwersum....

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Klucze Marii Andriej Kurkow, Jurij Wynnyczuk
Ocena 8,0
Klucze Marii Andriej Kurkow, Jur...

Na półkach: , , , ,

Bardzo lubię takie historie, rozgrywające się na różnych płaszczyznach czasowych. Również "Klucze Marii" okazały się pozycją wciągającą, aczkolwiek nieco zbyt rozwlekłą. Opowieść o czasie krucjat, II Wojnie Światowej i współczesnym Kijowie tuż przed napaścią Rosji na Ukrainę łączą się ze sobą i przeplatają.

U podstaw powieści leży legenda o magicznych właściwościach mleka Marii, ukazanej jako wojowniczka, odradzająca się wielokrotnie w takcie dziejów. Towarzyszą jej dwaj rycerze - obrońcy, nierzadko niezdający sobie sprawy ze swego powołania.

Ciekawa powieść fantasy, chociaż na pewno do lektur obowiązkowych bym jej nie zaliczyła.

Bardzo lubię takie historie, rozgrywające się na różnych płaszczyznach czasowych. Również "Klucze Marii" okazały się pozycją wciągającą, aczkolwiek nieco zbyt rozwlekłą. Opowieść o czasie krucjat, II Wojnie Światowej i współczesnym Kijowie tuż przed napaścią Rosji na Ukrainę łączą się ze sobą i przeplatają.

U podstaw powieści leży legenda o magicznych właściwościach mleka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Książka Katarzyny Kobylarczyk po raz kolejny uświadamia mi, jak trudna jest przeszłość Hiszpanii i jak wiele w tym pięknym państwie niezagojonych ran. "Ciałko. Hiszpania kradnie swoje dzieci" porusza bowiem szereg różnych problemów, związanych z mentalnością katolickiego kraju pod rządami generała Franco. Ekonomiczna i społeczna zależność kobiet o mężczyzn, ich całkowite niemal ubezwłasnowolnienie.. Taktowanie małoletnich matek jakby były rozwiązłymi dziwkami, których dzieci można bez mrugnięcia okiem odebrać.

Temat niełatwy i niemożliwy do całkowitego wyjaśnienia po dziesiątkach lat milczenia na temat podobnych kwestii. To historie w większości bez happy endu, ale walka bohaterów reportażu o prawo do świadomości własnej tożsamości budzi niekiedy szczególny podziw.

Warto moim zdaniem przeczytać (albo przesłuchać audiobooka, tak jak ja zrobiłam).

Książka Katarzyny Kobylarczyk po raz kolejny uświadamia mi, jak trudna jest przeszłość Hiszpanii i jak wiele w tym pięknym państwie niezagojonych ran. "Ciałko. Hiszpania kradnie swoje dzieci" porusza bowiem szereg różnych problemów, związanych z mentalnością katolickiego kraju pod rządami generała Franco. Ekonomiczna i społeczna zależność kobiet o mężczyzn, ich całkowite...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Termin "realizm magiczny" okazał się tym, co zachęciło mnie do sięgnięcia po "Współrzędne tęsknoty" Shubhangi Swarup. Indyjska pisarka i aktywistka mieszka w Mumbaju, a jej debiut stał się bestsellerem w Indiach, został przetłumaczony na kilkanaście języków.

Będąc miłośniczką prozy Arundhati Roy i Salmana Rushdiego, musiałam poznać również opowiadania Swarup. "Współrzędne tęsknoty" to cztery opowieści, mające różnych bohaterów, ale subtelnie ze sobą powiązane". Ich akcja rozgrywa się w południowo-wschodniej części Azji: od wysp Andamańskich aż po Nepal.

"Wyspy", opowiadające historię miłości Giridźa Prasada oraz Chandy Devi, zachwyciły mnie od pierwszego słowa. Uczucie między dwojgiem bohaterów, różniących się charakterem i temperamentami, rodzi się powoli, lecz w owej powolności kryje się piękno i siła. Wrażenie potęguje miejsce akcji: gorące, parne wyspy, po których swobodnie spacerują duchy zmarłych.

W "Liniach uskoku" baśniowy klimat ustępuje miejsca brutalności i dosłowności. Mocniej nakreślona zostaje tu sytuacja polityczna Birmy oraz więźniów politycznych. Głównym bohaterem jest tu młody więzień Platon, którego matka porzuciła, gdy był jeszcze dzieckiem. Teraz, siedząc w więzieniu i doświadczając brutalnych tortur, zaczyna tęsknic za jedyną bliską osobą, która mu pozostała.

Trzecie i czwarte opowiadanie nie zrobiły na mnie aż takiego wrażenia, chociaż oceniam je bardzo dobrze. "Dolina" to opowieść przyjaciela wspomnianego Platona, przemytnika Thapy. Sprytny jegomość odsłania swą tragiczne historię, która zdeterminowała jego późniejsze życie. "Pustynia śniegu" opowiada o losach starzejącego się buddysty, spotykającego na swej drodze niepokojącą, ale równie intrygującą kobietę.

Oczywiście fabułę poszczególnych opowiadań nakreśliłam bardzo zdawkowo. Dużo w nich samotności, niespełnionych pragnień, potęgowanych przez specyfikę miejsc, w których przyszło żyć naszym bohaterom. Nauka miesza się tu z religią, duchy kroczą ręka w rękę z żywymi.. Czyż nie warto przenieść się, choć na chwilę do owej niezwykłej krainy?

"Współrzędne tęsknoty" swoim nastrojem i klimatem zachwycają, uwodzą. Wprawdzie nie wszystkie opowieści równie mocno mnie urzekły, ale każdą z nich warto poznać, szczególnie jeśli jest się miłośnikiem realizmu magicznego i literatury indyjskiej.

Termin "realizm magiczny" okazał się tym, co zachęciło mnie do sięgnięcia po "Współrzędne tęsknoty" Shubhangi Swarup. Indyjska pisarka i aktywistka mieszka w Mumbaju, a jej debiut stał się bestsellerem w Indiach, został przetłumaczony na kilkanaście języków.

Będąc miłośniczką prozy Arundhati Roy i Salmana Rushdiego, musiałam poznać również opowiadania Swarup. "Współrzędne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Robiłam dwa lub trzy podejścia do tej książki. Początkowo nie mogłam odnaleźć jej rytmu i byłam przekonana, że porzucę jej lekturę (a coraz częściej tak robię).

W pewnym momencie jednak coś mnie trafiło. Uderzyło, zgniotło, zmiażdżyło. Opowieść to bowiem bezkompromisowa i brutalna. W niewielu słowach przedstawia bezmiar bestialstwa wojennego, szczególnie przemoc wobec kobiet.

Powtórzenia wzmacniają wrażenie, jakie opowiadanie wywiera na czytelniku. Okrucieństwo jest ponadczasowe i nie ma końca, dopuszczają się go wszystkie strony.

Warto przeczytać, chociaż w odpowiednim momencie.

Robiłam dwa lub trzy podejścia do tej książki. Początkowo nie mogłam odnaleźć jej rytmu i byłam przekonana, że porzucę jej lekturę (a coraz częściej tak robię).

W pewnym momencie jednak coś mnie trafiło. Uderzyło, zgniotło, zmiażdżyło. Opowieść to bowiem bezkompromisowa i brutalna. W niewielu słowach przedstawia bezmiar bestialstwa wojennego, szczególnie przemoc wobec...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Mala rzecz, a cieszy. Każde opowiadanie, zaskakuje, frapuje i intryguje. Paradoks to zresztą słowo, które w odniesieniu do prozy Lindgrena pojawiać się może naprawdę często.

Te małe opowieści niosą w sobie absurdalne zestawiania. Jakbyśmy nagle na średniowiecznej ikonie z Matką Boską zobaczyli domalowany statek kosmiczny. Jednak z pozornych zgrzytów formy i treści rodzą się nowe sensy. Autor stawia podstawowe pytania o dobro i zło, wiarę, życie i śmierć, miłość i nienawiść. Żadna z odpowiedzi nie będzie oczywista, a interpretacje będą się mnożyć.

Najważniejsze jednak, że lektura tych małych opowiadań jest zaskakująco przyjemnym doświadczeniem. Aż szkoda, że nie ma ich więcej.

Mala rzecz, a cieszy. Każde opowiadanie, zaskakuje, frapuje i intryguje. Paradoks to zresztą słowo, które w odniesieniu do prozy Lindgrena pojawiać się może naprawdę często.

Te małe opowieści niosą w sobie absurdalne zestawiania. Jakbyśmy nagle na średniowiecznej ikonie z Matką Boską zobaczyli domalowany statek kosmiczny. Jednak z pozornych zgrzytów formy i treści rodzą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Czy jesteśmy sami we wszechświecie? Co by się stało, gdyby na naszej drodze stanęła forma życia całkowicie odmienna od znanych nam z własnego doświadczenia istot?

Fred Hoyle to brytyjski astronom, matematyk, autor powieści science fiction. W 1981 roku napisał "Czarną chmurę", opowiadającą o międzygwiezdnym obłoku zmierzającym w stronę Ziemi.

Bohaterami powieści są naukowcy, na czele z Charlesem Kingsley'em (powieściowym odpowiednikiem samego pisarza), próbujący zmierzyć się z tym, co nieznane. Dużo tu rozważań na tematy naukowe i społeczne, akcji nieco mniej. Dyskusje frapujące, aczkolwiek momentami lekko drętwawe jak na współczesne standardy.

Nie zmienia to jednak mojej pozytywnej oceny. Dla miłośnika fantastyki naukowej "Czarna chmura" to pozycja obowiązkowa.

Czy jesteśmy sami we wszechświecie? Co by się stało, gdyby na naszej drodze stanęła forma życia całkowicie odmienna od znanych nam z własnego doświadczenia istot?

Fred Hoyle to brytyjski astronom, matematyk, autor powieści science fiction. W 1981 roku napisał "Czarną chmurę", opowiadającą o międzygwiezdnym obłoku zmierzającym w stronę Ziemi.

Bohaterami powieści są...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Mam problem z tą książką. Zła nie była. Momentami mi się podobała, szczególnie te jej części, podejmujące problem epidemii opioidowej w Stanach oraz opisujące rysunkowe poczynania głównego bohatera.

Słuchałam audiobooka jednak bardzo długo i miałam w jego trakcie niejeden kryzys. Podsumowując: początek ciekawy i przekonujący, środkowa część niepotrzebnie przegadana, końcówka jednak daje radę (ale bez zachwytów).

Opowieść o życiu młodego, osieroconego Demona z pewnością nie będzie moją książką roku. Nie muszę jej zresztą umieszczać w swoich rankingach, skoro w wielu innych się pojawiła.

Mam problem z tą książką. Zła nie była. Momentami mi się podobała, szczególnie te jej części, podejmujące problem epidemii opioidowej w Stanach oraz opisujące rysunkowe poczynania głównego bohatera.

Słuchałam audiobooka jednak bardzo długo i miałam w jego trakcie niejeden kryzys. Podsumowując: początek ciekawy i przekonujący, środkowa część niepotrzebnie przegadana,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Proza Fossego przypomina mi niekiedy malarstwo abstrakcyjne. Wyobrażam sobie głosy, twierdzące, że bez problemów namalowałyby podobny "bohomaz". Wydaje mi się również, że wśród czytelników mogłyby pojawić się osoby, oceniające dzieło Noblisty jako proste i banalne. Takie, co pierwszy lepszy literat mógłby napisać.

W tej prostocie tkwi jednak siła. Fosse w niezwykle oszczędnej formie opowiada o życiu, śmierci, relacjach z najbliższymi, religii. Obrazy, jakie kreśli są obecne w naszym słowniku kulturowym, ale zestawione zostają w nietypowy, generujący nowe sensy sposób.

"Białość" to historia człowieka, który gubi się zimą w lesie. Więcej pisać nie muszę, gdyż potrzeby takiej nie ma. Ta prosta opowieść wzruszyła mnie bardzo. Można przeczytać ją w jeden wieczór, ale zostaje z człowiekiem na długo.

Proza Fossego przypomina mi niekiedy malarstwo abstrakcyjne. Wyobrażam sobie głosy, twierdzące, że bez problemów namalowałyby podobny "bohomaz". Wydaje mi się również, że wśród czytelników mogłyby pojawić się osoby, oceniające dzieło Noblisty jako proste i banalne. Takie, co pierwszy lepszy literat mógłby napisać.

W tej prostocie tkwi jednak siła. Fosse w niezwykle...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Czym jest dla człowieka pamięć i kim staje się człowiek, który swą pamięć utraci? Czy nieszczęśnikowi może pomóc pobyt w klinice pamięci?

Bohaterów tej osobliwej pamięci jest dwóch: główny bohater i tajemniczy Gaustyn (co do ich tożsamości można oczywiście snuć różne przypuszczenia, zastanawiając się, kto jest wymuszającym, a kto wymyślanym). Upraszczając fabułę znacząco, ten drugi jegomość zakłada wspomniane wyżej kliniki pamięci i robi oczywiście niezły biznes w starzejących się społeczeństwach.

"Schron przeciwczasowy" to powieść przewrotna, niejednoznaczna. Dotyka problematyki tożsamości zarówno jednostki, jak i zbiorowości. Momentami wzrusza, chwilami śmieszy.

Gospodinow udowadnia, że po jego książki warto sięgać bez obaw.

Czym jest dla człowieka pamięć i kim staje się człowiek, który swą pamięć utraci? Czy nieszczęśnikowi może pomóc pobyt w klinice pamięci?

Bohaterów tej osobliwej pamięci jest dwóch: główny bohater i tajemniczy Gaustyn (co do ich tożsamości można oczywiście snuć różne przypuszczenia, zastanawiając się, kto jest wymuszającym, a kto wymyślanym). Upraszczając fabułę znacząco,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Kiedy myślę o literaturze postapokaliptycznej, przychodzą mi z reguły na myśl nieco inne pozycje. Wojna nuklearna, atak zombie, śmiercionośna zaraza? "Ściana", jeśli włączymy ją do tego nurtu, jest jednak zupełnie inna.

To literatura bardzo powolna, intymna. Katastrofa, czyli pojawienie się ściany, oddzielającej główną bohaterkę od świata, wydarza się zupełnie niespodziewanie. Kobieta zostaje odcięta od świata w małym, wiejskim domku, za jedynych towarzyszy mając psa, koty oraz krowę.

W powieści niewiele się dzieje. Oto główna bohaterka i jej codzienna walka o przetrwanie w skrawku świata, odciętym od cywilizacji. Zwierzęta zastępują jej ludzi, nawiązuje się między nimi wyjątkowa więź. Więź, która dostarcza czytelnikowi wielu wzruszeń.

Tę niespieszną opowieść można jednak rozpatrywać na różnych płaszczyznach. Jest to z pewnością dobra lektura dla osób, które mając dość wyścigu szczurów, chciałyby rzucić wszystko i uciec w Bieszczady. Jest to też pozycja, która skłania do refleksji nad starzeniem się i stawaniem niewidzialnym. A jeśli lubicie psy i koty, to sięgnijcie po "Ścianę" koniecznie.

Kiedy myślę o literaturze postapokaliptycznej, przychodzą mi z reguły na myśl nieco inne pozycje. Wojna nuklearna, atak zombie, śmiercionośna zaraza? "Ściana", jeśli włączymy ją do tego nurtu, jest jednak zupełnie inna.

To literatura bardzo powolna, intymna. Katastrofa, czyli pojawienie się ściany, oddzielającej główną bohaterkę od świata, wydarza się zupełnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Dwie historie, rozgrywające się w różnych czasach. Dzieli je wiele, ale łączą drobne szczegóły. Mało tu słów, lecz refleksje nad tą niewielką objętościowo książką można snuć bardzo, bardzo długo.

Przemoc. Skąd się bierze? Jakie jest jej źródło? W poukładanym, nowoczesnym społeczeństwie tępi się ją i ściga. Nasz świat pełen jest jednak aktów przemocy, które są usankcjonowaniem prawa silniejszego. Zwycięzcy.

Adania Shibli wspomniała, że swoją niewielką powieść pisała dwanaście lat i nigdy do niej nie powróciła. Dla mnie to ważny głos, podejmujący temat przemocy wobec kobiet i gwałtów wojennych.

Dwie historie, rozgrywające się w różnych czasach. Dzieli je wiele, ale łączą drobne szczegóły. Mało tu słów, lecz refleksje nad tą niewielką objętościowo książką można snuć bardzo, bardzo długo.

Przemoc. Skąd się bierze? Jakie jest jej źródło? W poukładanym, nowoczesnym społeczeństwie tępi się ją i ściga. Nasz świat pełen jest jednak aktów przemocy, które są...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

W takcie lektury "Zmęczenia materiału" przyszła mi na myśl "Dziewczynka z zapałkami" i powyższe skojarzenia nadal mnie nie opuszczają. Dziewczynka, którą widzą wszyscy, ale równocześnie której nie widzi nikt. Tak samo jest uchodźcami z Syrii.

Wydawać by się mogło, że w XXI wieku naszymi czynami kierować powinna empatia i szacunek dla drugiego człowieka. Wszelkie ustalenia i normy społeczne, jakimi powinniśmy kierować się na co dzień, przegrywają w konfrontacji z rzeczywistością.

Šindelka nie moralizuje jednak, lecz zwraca uwagę na przerażającą samotność dwóch chłopców, walczących o przetrwanie. Pokazuje ich walkę o zachowanie życia.

"Zmęczenie materiału" to powieść, która budzi dyskomfort, lęk i gniew. Powieść, która stawia dużo pytań, ale nie daje żadnych odpowiedzi.

W takcie lektury "Zmęczenia materiału" przyszła mi na myśl "Dziewczynka z zapałkami" i powyższe skojarzenia nadal mnie nie opuszczają. Dziewczynka, którą widzą wszyscy, ale równocześnie której nie widzi nikt. Tak samo jest uchodźcami z Syrii.

Wydawać by się mogło, że w XXI wieku naszymi czynami kierować powinna empatia i szacunek dla drugiego człowieka. Wszelkie ustalenia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Podobno "Przeklęty królik" zawiera opowiadania o samotności. Tak jest z całą pewnością. Różni bohaterowie próbują ową samotność przezwyciężyć, lecz udaje im się to jedynie fragmentarycznie. A ludzka natura jest podła, przewrotna i nieprzewidywalna.

Większość z zamieszczonych w zbiorze utworów działa na zasadzie przyciągania - odpychania. Zasiano w nich ziarno wstrętu, ohydy i odrazy (czy to wobec poczynań poszczególnych postaci, a niekiedy wobec pewnych cielesnych tabu), lecz mają w sobie również coś fascynującego, co nie pozwala się od nich oderwać.

Bawi się autorka różnymi konwencjami literackimi i wychodzi jej to bardzo dobrze. Dzięki owej różnorodności dostajemy do rąk dzieło przewrotne, intrygujące i niepokojące.

Dobra książka, żeby wkroczyć z nią w nowy rok.

Podobno "Przeklęty królik" zawiera opowiadania o samotności. Tak jest z całą pewnością. Różni bohaterowie próbują ową samotność przezwyciężyć, lecz udaje im się to jedynie fragmentarycznie. A ludzka natura jest podła, przewrotna i nieprzewidywalna.

Większość z zamieszczonych w zbiorze utworów działa na zasadzie przyciągania - odpychania. Zasiano w nich ziarno wstrętu,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Oto książka, której przedstawiać chyba nie muszę. Zrobiło się o niej po otrzymaniu Nobla przez autora bardzo głośno, jej nakład się wyczerpał. Ja nabyłam swój egzemplarz jeszcze przed tym, nim rozpoczęło się zakupowe szaleństwo.

Czy "Drugie imię. Septologia I-II" jest pozycją, która spodoba się szerszej publiczności? Z zainteresowaniem przyglądam się ocenom, dodawanym przez czytelników, i nawet cieszy mnie, że nie wszystkie są pozytywne. Książka Fossego nie trafi w gusta każdego czytelnika, z pewnością nie!

Opowieść o dwóch malarzach, noszących to same imię, to strumień słów, który płynie wartkim nurtem. Można się w tej opowieści zatracić, można zagubić, szczególnie, iż ciężko oderwać się od historii na chwilę bez gubienia wątku.

Te dwie linie, które widzimy na okładce, a które są również obrazem, namalowanym przez naszego bohatera. Ile znaczeń i sensów w sobie kryją? Ile wzruszeń wywołują? Czy są powiązane w jakiś sposób ze ścieżkami życia obu malarzy, przecinającymi się w pewnym momencie.

Miałam czasem wrażenie, że bardziej daną historię odczuwam, a mniej rozumiem. Oczywiście niektóre wątki przemawiały do mnie bardziej, inne mniej (najsilniej chyba poruszył mnie wątek psa).

Myślę, że ze strumieniem świadomości bywa jak z abstrakcją. Pozornie każdy może podobne dzieło stworzyć, ale żeby osiągnąć w danej dziedzinie maestrię, potrzeba nie lada umiejętności. Fosse zaś swoją opowieść snuje w przejmujący, zapadający w pamięć sposób.

Jeśli nadarzy się okazja, koniecznie po "Drugie imię. Septologię I-II" sięgnijcie.

Oto książka, której przedstawiać chyba nie muszę. Zrobiło się o niej po otrzymaniu Nobla przez autora bardzo głośno, jej nakład się wyczerpał. Ja nabyłam swój egzemplarz jeszcze przed tym, nim rozpoczęło się zakupowe szaleństwo.

Czy "Drugie imię. Septologia I-II" jest pozycją, która spodoba się szerszej publiczności? Z zainteresowaniem przyglądam się ocenom, dodawanym...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Powieści postapokaliptycznych powstała niezliczona ilość. Za każdym razem, kiedy sięgniemy po kolejną, podobną pozycję, możemy zastanowić się, co nowego może nam dany autor zaproponować? Jeśli jednak zdecydujemy się przeczytać książkę "Biada Babilonowi", autorstwa Pata Franka, napisaną w 1959 roku, odkryjemy jedną z pierwszych historii, opowiadającą o nuklearnej zagładzie.

Sporo lat później, bo w 1983 roku,, powstał film "Gry wojenne". Nie wiem, drodzy czytelnicy, czy kojarzycie ten obraz, ale utkwił mi on głęboko w pamięci. Grany przez młodego Matthew Brodericka główny bohater stawia czoła superinteligentnej maszynie, którą musi przekonać, iż niektórych wojen wygrać się nie da.

W powieści "Biada Babilonowi" ludzie okazują się sporo głupsi od wspomnianego wyżej komputera. Rozpoczynają konflikt, którego nie sposób wygrać, a nawet jeśli o jakiejkolwiek wiktorii może być mowa, to jest ona niczym uśmiech szczerbatego na widok suchara.

Pat Frank portretuje współczesne mu Stany Zjednoczone, będące na określonym etapie rozwoju technologicznego (stąd, między innymi, posługiwanie się telegrafem) oraz pełne uprzedzeń rasowych. Wszelkie udogodnienia i wynalazki lat pięćdziesiątych ogrywają w jego opowieści niewielką rolę, ponieważ grad pocisków nuklearnych niszczy większość miast i skazuje olbrzymi kraj na cofnięcie się o setki lat w rozwoju.

Wielka polityka i historia ogrywają jednak w powieści niewielką rolę. Akcja skupia się na kilku zaledwie postaciach oraz ich perypetiach. Trzydziestoletni Randy, żyjący nieco w cieniu swego odnoszącego sukcesy w wojsku brata, musi z dnia na dzień wydorośleć oraz przejąć ciężar opieki nad rodziną i lokalną społecznością.

Gdzie zdobyć benzynę lub żywność, potrzebną do przetrwania? Jak ochronić się przed szabrownikami, którzy terroryzują mieszkańców? Podobnym problemom muszą stawić czoła nasi bohaterowie. Tak jak w "Ostatnim brzegu" ich egzystencja skupia się na prozaicznych czynnościach, lecz Pat Frank przestawił ostatnie dni cywilizowanego świata bez sentymentów i o wiele brutalniej.

W "Biada Babilonowi" ludzie pragną przetrwać i nie zatracić własnego człowieczeństwa. Czy można zatem orzec, że kryje się w przesłaniu autora ziarno nadziei? Nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć na dane pytanie, chociaż ja tej iskierki nadziei (być może z powodu słabego wzroku) nie dostrzegam.

Powieść jednak polecam, bo niesie w sobie mocne, jednoznacznie pacyfistyczne przesłanie. Powinni też po nią konieczie sięgnąć fani powieści postapokaliptycznych.

Powieści postapokaliptycznych powstała niezliczona ilość. Za każdym razem, kiedy sięgniemy po kolejną, podobną pozycję, możemy zastanowić się, co nowego może nam dany autor zaproponować? Jeśli jednak zdecydujemy się przeczytać książkę "Biada Babilonowi", autorstwa Pata Franka, napisaną w 1959 roku, odkryjemy jedną z pierwszych historii, opowiadającą o nuklearnej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Do jakich zabiegów musi uciec się pisarz, żeby wykreować świat przykry, do pewnego stopnia odpychający i przerażający? Okazuje się, że dla Emi Yagi wystarczy, że tworzy ona przestrzeń zapożyczoną z codziennego funkcjonowania współczesnych korporacji. Strefę spokojną, sterylną, gdzie pomiędzy człowiekiem a człowiekiem puchnie balonik pustki.

Jednostka, szczególnie jeśli jest kobietą samotną, zostaje zepchnięta na margines funkcjonowania sprawnie i prężnie funkcjonującej machiny firmowej. Kto posprząta, zaparzy kawę dla pracowników? Oczywiście nasza bohaterka - Shibata, będąca już po trzydziestce, ale nie mająca ani męża, ani dziecka.

W rzeczywistości wypełnionej pustką i samotnością kłamstwo okazuje się sposobem na zburzenie utartych schematów. Nagły impuls buntu sprawia, że kobieta wyznaje, iż spodziewa się dziecka. W momencie, gdy małe ziarenko nieprawdy zostaje zasiane, zaczyna żyć własnym życiem, rosnąć i nabrzmiewać niczym niezamieszkały brzuch głównej bohaterki.

"Trzeba zadbać o miejsce tylko dla siebie - wyznaje w pewnej chwili Shibata - Nawet kłamstwo się nada. Wystarczy niewielkie, takie, żeby pomieściło człowieka. Jeśli schowa się je w sercu i będzie długo powtarzać, wbrew pozorom może przenieść cię zupełnie gdzie indziej. Kto wie, czy w tym czasie i ty, i świat nie zmienicie się chociaż trochę".

Shibata odkrywa, że nagle zwraca na siebie uwagę innych pracowników, zaczyna być traktowana ulgowo i nie musi już wykonywać codziennych, żmudnych obowiązków. Świadomość ciąży sprawia, że bohaterka stara się dbać o siebie i swoje wyobrażone dziecko. Poznaje też inne przyszłe matki, z którymi łączy ją dawno nieodczuwane poczucie wspólnoty.

Opowieść Emi Yagi to lustro, w którym odbijają się problemy współczesnego, nowoczesnego społeczeństwa. W podobnej rzeczywistości wszystko, co inne, odbiegające od schematu pozostaje przykrą, wstydliwą anomalią. Nie ma znaczenia, czy jesteś kobietą, czy mężczyzną. Chociaż oczywiście to kobiety dźwigają na sobie ciężar codziennych obowiązków, w tym wychowanie dzieci, a specjalny status zyskują jedynie w momencie, gdy są w ciąży.

"Dziennik pustki" to kalejdoskop codziennych migawek, prozaicznych zdarzeń, układanka pękniętych obrazów czynności, jakie budują nasze życie. Może chwilami nużyć, ale jeżeli odnajdzie się jej rytm, odkrywa przed czytelnikiem ciąg ukrytych sensów.

Powieść smutna, idealna na jesień. Czy niesie w sobie nadzieję? Nie potrafię na powyższe pytanie odpowiedzieć twierdząco, bo uczuciem, jakie dominuje po odłożeniu książki na bok, okazuje się zabarwiona na niebiesko nostalgia i swoiste przygnębienie.

Nie będzie to historia, która przemówi do każdego, miłośnikom japońskiej prozy mogę ją jednak z czystym sumieniem polecić.

Do jakich zabiegów musi uciec się pisarz, żeby wykreować świat przykry, do pewnego stopnia odpychający i przerażający? Okazuje się, że dla Emi Yagi wystarczy, że tworzy ona przestrzeń zapożyczoną z codziennego funkcjonowania współczesnych korporacji. Strefę spokojną, sterylną, gdzie pomiędzy człowiekiem a człowiekiem puchnie balonik pustki.

Jednostka, szczególnie jeśli...

więcej Pokaż mimo to