-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński1
-
ArtykułyLiliana Więcek: „Każdy z nas potrzebuje w swoim życiu wsparcia drugiego człowieka”BarbaraDorosz1
-
ArtykułyOto najlepsze kryminały. Znamy finalistów Nagrody Wielkiego Kalibru 2024Konrad Wrzesiński3
-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel34
Biblioteczka
Buntowniczka z pustyni to książka, którą czyta się z zapartym tchem! Nie ma co tu kryć. Rewelacyjna propozycja na ciche, samotne wieczory z kubkiem herbaty w ręce!
Świat magii woła nas do siebie na zaczarowaną pustynie, gdzie historie o Dżinach to nie mity i legendy, a przestrogi. Gdzie Książę Buntownik jest ostatnią nadzieją ludu. Gdzie miłość bywa zwodnicza i niebezpieczna.
Nie mogę doczekać się kolejnej części, po którą niezaprzeczalnie sięgnę. Buntownicza z pustyni, czy też Niebieskooki Bandyta przyzywa w dzicz pustynnej czeluści, gdzie pokazuje nam jak dalece można się poświęcić dla ludzi i miejsc, które składają się na jedno, długo poszukiwane słowo. DOM.
Buntowniczka z pustyni to książka, którą czyta się z zapartym tchem! Nie ma co tu kryć. Rewelacyjna propozycja na ciche, samotne wieczory z kubkiem herbaty w ręce!
Świat magii woła nas do siebie na zaczarowaną pustynie, gdzie historie o Dżinach to nie mity i legendy, a przestrogi. Gdzie Książę Buntownik jest ostatnią nadzieją ludu. Gdzie miłość bywa zwodnicza i...
Diabolika bez dwóch zdań jest pozycją wartą przeczytania. Emocje, które otrzymujemy od S.J. Kincaid są tak rzeczywiste, że osobiście zaczęłam się zastanawiać, gdzie w tym wszystkim znajdują się granice. Tak pochłonęły mnie sprzeczności naszej Nemezis, że zaczęłam odbierać jej problemy jak swoje.
Nie ma co kryć, że jest to powieść młodzieżowa z elementem romansu. Mamy Nemezis, która została stworzona w celu niesienia spustoszenia. Humanoida, który nosi w sobie człowieczeństwo, ale ciągle wynajduje powody, by temu zaprzeczyć. Dlaczego?
Sydonia jest odpowiedzią na wszystko dla naszej kochanej diaboliki, tylko co jeżeli przyszła Pani senator nie może być blisko Nemezis?
Prawda jest taka, że ta książka ma wiele zwrotów, a gdybym chciała poruszyć tu chociaż część z nich musiałabym bardzo dużo zdradzić. Sądzę jednak, że nie jednej osobie przyjemność sprawi odkrycie świata kosmosu samodzielnie.
Diabolika bez dwóch zdań jest pozycją wartą przeczytania. Emocje, które otrzymujemy od S.J. Kincaid są tak rzeczywiste, że osobiście zaczęłam się zastanawiać, gdzie w tym wszystkim znajdują się granice. Tak pochłonęły mnie sprzeczności naszej Nemezis, że zaczęłam odbierać jej problemy jak swoje.
Nie ma co kryć, że jest to powieść młodzieżowa z elementem romansu. Mamy...
Jednym z podstawowych według mnie minusów w tej książce jest to, że na początku historia rozkręca się powoli. Wszystko dzieje się swoim rytmem, ale pod koniec Veronica Roth jakby przypomniała sobie, że ta książka musi mieć jakiś koniec.
Zaznaczę swoją opinię jako spojler, choć sama nie do końca wiem, czy tak właśnie można to nazwać.
Na początku poznajemy Akosa i jego rodzinę, może wam się wydawać,że to on gra tu główne skrzypce, ale nic bardziej mylnego. Akos służy nam tylko jako wprowadzenie do historii kosmosu, podziału, darów nurtu... Jednak prawdziwą bohaterką "Naznaczeni śmiercią" jest Cyra, która spowita jest czarnymi wiciami nurtu. Sprawiają one ból nie tylko temu kto jej dotnie, ale również jej samej.
W tej historii ludzie posiadający "los" są wartością dla historii galaktyki. Nic też dziwnego, że Cyra i Akos posiadają swoje losy. Ona przekroczy Dział, on będzie służył rodzinie Noaveków, rodzinie Cyry.
Dodatkowym atutem Akosa jest to, że neutralizuje on działanie nurtu, w tym przypadku przydaje się on Cyrze przy uwolnieniu jej od bólu. Tak zwany cudowny dotyk.
Wszystko byłoby dla mnie cudne, piękne, gdyby w pewnym momencie Roth w dość nienaturalny sposób przyśpieszyła zacieśnianie więzi między naszą dwójką bohaterów. Cała koncepcja w ogólnym odniesieniu jest dla mnie na 5+. Polecam nawet jeżeli odpycha was parowanie wszystkich już na początku drogi z książką, co dla Roth chyba jest dość typowym zjawiskiem. Spójrzmy przykładowo na Niezgodną. Tam też losy Tris i Cztery powiązały się ze sobą wystarczająco szybko, by nie trzymać czytelnika w stresie oraz niewiedzy.
Jednym z podstawowych według mnie minusów w tej książce jest to, że na początku historia rozkręca się powoli. Wszystko dzieje się swoim rytmem, ale pod koniec Veronica Roth jakby przypomniała sobie, że ta książka musi mieć jakiś koniec.
Zaznaczę swoją opinię jako spojler, choć sama nie do końca wiem, czy tak właśnie można to nazwać.
Na początku poznajemy Akosa i jego...
Czysta precyzja i oszołomienie czytelnika. Autorka sprawia, że spod nóg usuwa nam się grunt i to właśnie ukazuje, dlaczego ta pozycja jest obowiązkowa dla każdego miłośnika literatury Young adult.
Feyra stoi na ślubnym kobiercu, błaga w myślach Matkę, by ta uratowała ja przed tą decyzją. Prosi o cokolwiek, byle tylko nie powiedzieć "tak" naszemu Kochanemu Tamlinowi. Kto ja ratuje z opresji?
Książę Dworu Nocy, który powołuje się na ich umowę spod Góry, gdzie Amarantha zabiła nasza nowonarodzoną fae wysokiego rodu.
Pomimo nienawiści wobec Rhysanda, Feyra, nieśmiertelna o śmiertelnym sercu jest mu na swój unikatowy sposób wdzięczna.
Maas znowu udowadnia nam jak piękne sentencje potrafi tworzyć, jakie tłumy porywać i ile serc skryszyć.
Po pierwszym tomie nie sadzilam, ze znowu dane będzie mi zasmakowac tylu emocji. Ta historia, te wątki, to wszystko. Kawałek po kawałku szlifowany diament, ktory wart jest czasu dla niego poświęconego.
Dwór mgieł i furii zadziwia, uczy i obiecuje. To idealny przykład na to, ze nie powinno się oceniać książki po okładce oraz, ze rodzina to nie tylko więzy krwi.
Czysta precyzja i oszołomienie czytelnika. Autorka sprawia, że spod nóg usuwa nam się grunt i to właśnie ukazuje, dlaczego ta pozycja jest obowiązkowa dla każdego miłośnika literatury Young adult.
Feyra stoi na ślubnym kobiercu, błaga w myślach Matkę, by ta uratowała ja przed tą decyzją. Prosi o cokolwiek, byle tylko nie powiedzieć "tak" naszemu Kochanemu Tamlinowi. Kto ja...
"Dwór cierni i róż" to moje pierwsze spotkanie z Panią Maas. Przyznaję, że pewnie nie doszłoby do tego, gdyby nie bookstagramowy bum na tę pozycję. Od razu dodam, że nic dziwnego, gdyż jest ona fenomenalna i w żadnym razie nie można tu mówić o przesadnej egzaltacji.
Historia opowiada o życiu dziewiętnastoletniej Feyry, która złożyła umierającej matce obietnicę. Zaopiekuje się swoimi dwiema starszymi siostrami i ojcem, który stracił cały ich majątek. Na jej barkach leży wielka odpowiedzialność, a jest jeszcze taka młoda...
Zimna. Sroga i okrutna daje się im we znaki. Biedna Feyra musi zapewnić rodzinie pożywienie, ciepło, dach nad głową. Dbać o to, aby siostry nie trwoniły ciężko zarobionego przez nią gorsza... Jedynym marzeniem tej dziewczyny nie jest nic innego jak tylko wydać siostry za mąż i zostać samej z ojcem, malując obrazy, na które w tym momencie zwyczajnie nie ma czasu i pieniędzy.
Za murem, niedaleko jej wioski, leży Prythian. Królestwo nieśmiertelnych fae, o których legendy i stare rymowanki mówią, że są okrutni i bezlitośni. Czemu Feyra będzie musiała udać się do świata, który jest dla niej tak obcy i niebezpieczny? To proste. Zabija jednego z nich, obdziera ze skóry, po czym sprzedaje na targu jakby nigdy nic.
Książka jest cudownie napisana. Jeżeli zaczniesz ją czytać, a masz skłonności do czytania romansów z dozą brutalności oraz magicznego świata... Cóż, wpadniesz po uszy. Sarah J. Maas postarała się, aby nikt nie przeszedł obok tej pozycji obojętnie. Po prostu jest to niemal graniczące z cudem.
Porywająca, niewiarygodna, urzekająca. Pełna prawdziwych emocji, dobrze stworzonych postaci i dodatkowo z wybitnie rozpisaną akcją. Nie nudzi, trzyma w napięciu, a czas ucieka przy niej tak szybko, jakbyśmy napili się zaczarowanego wina przyrządzonego przez samych nieśmiertelnych.
"Dwór cierni i róż" to moje pierwsze spotkanie z Panią Maas. Przyznaję, że pewnie nie doszłoby do tego, gdyby nie bookstagramowy bum na tę pozycję. Od razu dodam, że nic dziwnego, gdyż jest ona fenomenalna i w żadnym razie nie można tu mówić o przesadnej egzaltacji.
Historia opowiada o życiu dziewiętnastoletniej Feyry, która złożyła umierającej matce obietnicę. Zaopiekuje...
Oh Terry. Terry, Terry, Terry... Jak mogłeś to zrobić? Dlaczego? Mieliśmy przecież sobie zaufać,a Ty? Terry, zawiodłam się.
Kamienie Elfów to drugi tom Kronik Shannary. Historia o wojnie, trudnych decyzjach, zagubieniu i miłości. Nie czytałam pierwszego tomu, ale wnioskując po tym co zastałam w krainie elfów to nie istotne. Nie jest to ciąg i to co było, zwyczajnie nie ma większego wpływu na to co jest teraz. Od wydarzeń z Miecza Shannary minęło już 50 lat i do czynienia mamy na chwilę obecną z Amberle - księżniczką elfów, Wilem Ohmsfordem - uzdrowicielem, półelfem i obrońcą księżniczki.
Cztery Krainy są w niebezpieczeństwie,bo magiczne drzewo, Ellcrys, umiera. Ściana Zakazu, którą trzymała w ryzach, rozpada się. Do doliny przedostaje się wszelkie zło, które zostało tam zapieczętowane wiele stuleci temu.
Ostatnią nadzieją dla ludu elfów jest jedyna żyjąca Wybrana. Wybrana, która zrezygnowała z tej funkcji jakiś czas temu i tym samym zhańbiła całą rodzinę. Sęk w tym, że ta dziewczyna to właśnie nasza mała Amberle, która nie chce mieć z Ellcrys nic wspólnego, dlaczego?
Trzeba to przeczytać. Jest to pozycja, która ma w sobie tajemnicę, wiele krwi i ofiary. Niesie ze sobą romantyczne uczucie i przeczucie, że coś złego czyha za rogiem. Może trzymać w niepewności, sprawić, że nie będziesz już chciał czytać...
Książka jest bardzo dobra. Płakałam na zakończeniu, ale do tej pory nie wiem, czy były to łzy wzruszenia, złości, a może niedowierzania, że tak właśnie kończą się przygody naszej Amberle i Wila Ohmsforda.
Chciałabym móc napisać coś jeszcze, ponieważ czuję lekki niedosyt i frustracje po zakończeniu, ale nie chce też zdradzić zbyt wiele szczegółów.
Obowiązkowa pozycja dla Panów, ponieważ pomimo wspomnianego wątku miłosnego, jest to książka przede wszystkim o wojnie i poświęceniu.
Sądzę też, że nie jedna Pani również skusi się na przebrnięcie przez historię krwią płynącą, by dowiedzieć się jak rozkwitło uczcie. Przede wszystkim jednak obowiązkowa pozycja dla wszystkich miłośników dobrego fantasy.
8/10 i jako, że już przeczytałam książkę, rozważę zaznajomienie się z serialem. Mam nadzieję, że jest równie dobry jak pierwowzór.
Oh Terry. Terry, Terry, Terry... Jak mogłeś to zrobić? Dlaczego? Mieliśmy przecież sobie zaufać,a Ty? Terry, zawiodłam się.
Kamienie Elfów to drugi tom Kronik Shannary. Historia o wojnie, trudnych decyzjach, zagubieniu i miłości. Nie czytałam pierwszego tomu, ale wnioskując po tym co zastałam w krainie elfów to nie istotne. Nie jest to ciąg i to co było, zwyczajnie nie ma...
Pozycja należy do tych książek, które zostawiają nas w konsternacji. Zastanawiamy się, czy było to dobre, rewelacyjne, czy może zwyczajnie takie sobie.
Osobiście ocenię "Księgę Kłamstw" na 7 gwiazdek ze względu na zarys fabuły, zachowaną dynamikę oraz pomysłowość. Nie ma jednak wątpliwości, że jest to pierwsza i ostatnia część przygód naszych bliźniaczek. Takie przynajmniej mam odczucia względem zakończenia.
Sama książka nie jest zła. Długo jednak musimy zastanawiać się nad tym, czy nasze siostry w końcu zrozumieją o co w tym wszystkim chodzi.
Zaznaczę moją opinię jako spojler, by nikt później nie miał jakiś pretensji.
Tak więc są i one. Rozdzielone bliźniaczki i przepowiednie, z której dowiadujemy się, że jedna jest zła, natomiast druga jest kwintesencją dobra.
Ich matka na samym początku książki umiera, co za tym idzie dopiero wtedy dziewczęta spotykają się i zaczynają zacieśniać więzi rodzinne.
Piper jest charakterna, wie czego chce i wszystko otrzymuje. Quinn jak dla mnie jest zrobiona na taką trochę ułomną. Boi się wszystkiego, traumatyczne dzieciństwo, brak miłości... bla, bla, bla.
Atutem tej historii jest to, że możemy czytać i dzięki temu patrzeć z perspektywy obu sióstr. Dostrzec różnice w myśleniu, postrzeganiu i w celach, do których dążą.
Piper chce kontroli nad swoim życiem. Chce mieć na zawsze swojego chłopaka Zacka, siostrę za najlepszą przyjaciółkę...
Quinn... w zasadzie ona chyba chce chłopaka swojej siostry, ale zakładam, że jak przeczyta się tą książkę wszystko się rozjaśni.
Polecam, choć nie gwarantuję, że po pozycji tej fajerwerki wybuchną nad waszymi głowami oraz, że z ust wyrwie wam się "Świetna, rewelacyjna, chce więcej!". Jest to raczej czaso-umilacz, czaso-zapychacz.
Pozycja należy do tych książek, które zostawiają nas w konsternacji. Zastanawiamy się, czy było to dobre, rewelacyjne, czy może zwyczajnie takie sobie.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toOsobiście ocenię "Księgę Kłamstw" na 7 gwiazdek ze względu na zarys fabuły, zachowaną dynamikę oraz pomysłowość. Nie ma jednak wątpliwości, że jest to pierwsza i ostatnia część przygód naszych bliźniaczek. Takie...