-
ArtykułySEXEDPL poleca: najlepsze audiobooki (nie tylko) o seksie w StorytelLubimyCzytać1
-
ArtykułyTom Bombadil wreszcie na ekranie, nowi „Bridgertonowie”, a „Sherlock Holmes 3” jednak powstanie?Konrad Wrzesiński2
-
Artykuły„Dzięki książkom można prawdziwie marzyć”. Weź udział w akcji recenzenckiej „Kiss cam”Sonia Miniewicz4
-
Artykuły„Co dalej, palenie książek?”. Jak Rosja usuwa książki krytyczne wobec władzyKonrad Wrzesiński36
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika
Znacie te uczucie, gdy skończyliście czytać książkę i jedyne, co jesteście w stanie powiedzieć, to 'woooow!'? Jeśli nie, to musicie przeczytać to! ;)
Thomas Harris stworzył niezwykle genialnego, a zarazem niesamowicie groźnego mordercę. Hannibal Lecter jest nie tylko wspaniałym psychopatą, ale także świetnym psychiatrą. Po raz pierwszy z tak wybitnym bohaterem możemy spotkać się w thrillerze Czerwony Smok.
Słynny, dwukrotnie ekranizowany thriller, w którym po raz pierwszy pojawia się postać doktora Hannibala Lectera, kanibala i seryjnego mordercy. Maniakalny zabójca, przezwany przez policję Zębową Wróżką, w odstępie miesiąca zabija dwa małżeństwa z kilkorgiem dzieci w ich własnych domach. Morderstwa dokonywane są w czasie pełni księżyca, a ofiary pośmiertnie okaleczane kawałkami rozbitych luster. Zbrodniarz, Francis Dolarhyde, uważa, że dokonując zabójstw, przemienia się w czerwonego smoka ze znanej akwareli Williama Blake'a Wielki Czerwony smok i niewiasta obleczona w słońce; na plecach nosi nawet tatuaż smoka z ogonem oplatającym nogę. Stojący na czele grupy dochodzeniowej agent Jack Crawford wciąga do śledztwa wyjątkowo utalentowanego specjalistę od tropienia seryjnych zbrodni, byłego profilera FBI Willa Grahama. Przed trzema laty Graham, zwolniony ze służby na własną prośbę, wsławił się demaskowaniem najbardziej niebezpiecznego mordercy, z jakim policja kiedykolwiek miała do czynienia – wyjątkowo przebiegłego i inteligentnego psychopaty, doktora Hannibala Lectera, zamkniętego potem bezterminowo w stanowym szpitalu dla umysłowo chorych przestępców. Graham dość szybko zdaje sobie sprawę, że jedynym człowiekiem, który jest w stanie naprowadzić go na trop Zębowej Wróżki, jest właśnie psychopatyczny lekarz. Odwiedza go w szpitalu z prośbą o pomoc. Nie wie, że Hannibal kontaktuje się z zabójcą rodzin za pośrednictwem ogłoszeń zamieszczanych w prasie i bez większego trudu antycypuje posunięcia policji...
Świetnie napisana książka, bohaterowie dobrze wykreowani. Szczególnie Lecter, który występował w tle, co nie oznacza, że jest mniej ważny. Na pierwszym planie działał oczywiście Will Graham, były profiler FBI. Will jest bardzo interesującą postacią, który posiada wyjątkowy dar - utożsamianie się z mordercami. Potrafił wnikać w ich psychikę, zrozumieć ich czyny i sposób myślenia. To właśnie dzięki niemu bał się Hannibala. Jednak staje z nim twarzą w twarz.
Graham, po odejściu z FBI, ułożył sobie nowe, spokojne życie. Jego spokój kończy się, gdy pojawia się seryjny morderca i Will zostaje poproszony przez przyjaciela o pomoc w jego złapania. Czerwony Smok jest trudny to schwytania, jednak dar Willa ma mu w tym pomóc.
Czerwony smok to świetny thriller i klasyka gatunku! Barwny język, różnorodność charakterów postaci, a przede wszystkim psychologiczne podejście pozwala nam lepiej zrozumieć bohaterów, a także po części wniknąć w ich umysły. Mamy okazję poznać dwóch przebiegłych morderców, których Harris wspaniale skonfrontował ze sobą.
Uwielbiam Lectera. Jest nie tylko groźny, przebiegły i nadzwyczaj inteligentny, ale także fascynujący. Niestety, w tej części Hannibal jest zepchnięty na trzeci plan. Na szczęście częściej można się z nim spotkać w Milczeniu owiec.
Książka jest naprawdę warta uwagi. Polecam nie tylko fanom thrillerów czy kryminałów! ;)
http://zaczytana-w-herbatkach.blogspot.com/2017/03/hannibal-lecter-i-czerwony-smok-thomasa.html
Znacie te uczucie, gdy skończyliście czytać książkę i jedyne, co jesteście w stanie powiedzieć, to 'woooow!'? Jeśli nie, to musicie przeczytać to! ;)
Thomas Harris stworzył niezwykle genialnego, a zarazem niesamowicie groźnego mordercę. Hannibal Lecter jest nie tylko wspaniałym psychopatą, ale także świetnym psychiatrą. Po raz pierwszy z tak wybitnym bohaterem możemy...
Doktor DiMatteo pracuje w szpitalu, w którym na przeszczep serca nastolatek. Joshua jest coraz słabszy, a jego życie w każdej chwili może się zakończyć. Do tego samego szpitala, w idealnym momencie można rzec, trafia pacjentka z wypadku, która jest idealnym dawcą. Kiedy już wszystko jest zapięte niemal na ostatni guzik, gdy dosłownie za chwilę ma się odbyć ratująca życie chłopaka operacja, do szpitala trafia żona wpływowego człowieka, milionera - Nina Voss. Ona również potrzebuje serca. Serca, które jest przeznaczone dla chłopaka. Mimo, że życie chłopca jest dużo bardziej zagrożone, serce ma zostać przekazane właśnie Ninie, gdyż taką decyzję podjął zespół transplantologów. I nie ma odwołania.
Abby nie chce w to uwierzyć. Nie może zrozumieć, jak serce, które było przeznaczone właśnie dla chłopca, ma otrzymać ktoś inny, tylko dlatego, że mąż pacjentki jest bogaty. Doktor DiMatteo wraz z doktor Chao, ordynatorką oddziału chirurgicznego, nie mają ani czasu na myślenie, ani innego wyjścia. Chłopiec jest w stanie krytycznym, w każdej chwili może umrzeć. Joshua kilka razy dziennie ociera się o śmierć. Decyzja zapadła. Przewożą chłopca do innego szpitala, gdzie ma zostać przeprowadzony przeszczep serca. Serca, o które oboje pacjentów tak walczyło. To właśnie dzięki tej akcji Joshua żyje. Jednak ta decyzja wiele kosztowała obie panie doktor. Doktor Chao musi odejść, a Abby sprowadziła na siebie olbrzymie kłopoty, których sprawcą jest Victor Voss. Natomiast Nina błyskawicznie doczekała się nowego serca, mimo iż była dopiero trzecia na liście oczekujących na przeszczep.
Kiedy w szpitalu trwa walka o serce, przez Atlantyk płynie statek, na którym jest kilkunastu rosyjskich chłopców, którzy płyną do Ameryki z myślą, że tam czekają na nich nowe, bogate rodziny. Rodziny, które ich zaadoptują.
Co się stało z dwójką osób znajdujących się na liście przez Niną Voss? I skąd tak nagle znalazło się serce? Abby zaczyna zadawać za dużo niewygodnych pytań. Jak się to dla niej skończy?
Tess porusza dosyć trudny, aczkolwiek ważny temat, skupia się ona bowiem na nielegalnym handlu narządów. Okazuje się, że zdobycie serca, wątroby czy innego narządu, jest równie łatwe, jak zakup chleba. W końcu, kiedy ma się pieniądze można wszystko. Mamy tutaj również jeszcze inny temat, mianowicie etykę lekarską, czyli jak to pieniądze mogą zmienić pogląd na świat i własne zasady.
Dawca wciąga od pierwszych stron. Od samego początku już wiele się dzieje i nie ma ani chwili, aby wziąć oddech. Książka rozkręca się bardzo szybko i nie zwalnia ani na chwilę. Nie brakuje zaskakujących zwrotów akcji, nie brak również odpowiedniego klimatu, a także mrocznych scen. Książkę czyta się jednym tchem, nie sposób się od niej oderwać. Dawca zmusza do refleksji, możemy dostrzec, jak wielką radość sprawia ocalenie komuś życia, nie zważając na to, kto jakim jest człowiekiem, oraz to jak możemy się pomylić, co do drugiego człowieka.
Książka naprawdę warta uwagi, dlatego polecam wszystkim.
http://zaczytana-w-herbatkach.blogspot.com/2017/11/tess-gerritsen-i-dawca-recenzja.html
Doktor DiMatteo pracuje w szpitalu, w którym na przeszczep serca nastolatek. Joshua jest coraz słabszy, a jego życie w każdej chwili może się zakończyć. Do tego samego szpitala, w idealnym momencie można rzec, trafia pacjentka z wypadku, która jest idealnym dawcą. Kiedy już wszystko jest zapięte niemal na ostatni guzik, gdy dosłownie za chwilę ma się odbyć ratująca życie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Dolores jest oskarżona o zamordowanie swojej pracodawczyni, Very Donovan. Podczas przesłuchania przyznaje się do popełnienia zbrodni sprzed 30 lat, mianowicie do zamordowania swojego męża. Kobieta opowiadając o swojej zbrodni, a właściwie o swojej historii, cofa się aż do lat pięćdziesiątych. Dowiadujemy się, co Dolores przeszła przez te wszystkie lata nieudanego małżeństwa - Joe, który coraz częściej i więcej pił, znęcał się nad nią i dziećmi, i dobierał do własnej córki. Kobieta wraz z rodziną mieszkała na wyspie Little Tall, gdzie pracowała w letnich rezydencjach jako sprzątaczka. Póki mąż Dolores ograniczał się do picia i bicia, kobieta znosiła to dla dzieci. Jednak kiedy się dowiedziała, co Joe robił jej własnej córce Selenie, w jej głowie pojawiła się okrutna myśl, myśl o zabójstwie męża. Jak się okazuje myśli szybko przeszły w czyny.
Świetny thriller psychologiczny z jeszcze lepszą bohaterką. Muszę przyznać, że polubiłam Dolores już od pierwszych stron. Kobieta z humorem i krzepą, czasem klnie jak szewc, jednak potrafi również wzruszyć.
Szczególnie spodobało mi się przedstawienie samej historii, jako monologu Dolores. Sama powieść wciąga i trzyma w napięciu, a do tego świetnie stworzony portret psychologiczny głównej bohaterki. Dolores morderczyni? Oczywiście. Jednak nie sposób jej nie lubić. Jej styl wypowiedzi, humor i zachowanie. To wszystko sprawia, że czytelnik darzy ją sympatią. King doskonale wykreował bohaterkę. Również nie zapomniał o mieszkańcach miasteczka, których dobrze przedstawił. Jedną z postaci, która miała duży wpływ na przebieg wydarzeń, jest Vera Donovan, z pozoru jędza i egoistka, jednak na sam koniec dowiadujemy się, co miało wpływ na jej zachowanie. A propos zakończenia. Na samym końcu umieszczone są wycinki prasowe dotyczące Dolores, które również nam wiele rozjaśnią.
Pomimo iż powieść porusza dosyć trudny temat, czyta się ją naprawdę szybko i przyjemnie. Książka jest warta przeczytania, zmusza do refleksji, dlatego polecam ją wszystkim. Idealna powieść na zimny, ponury wieczór. ☺
http://zaczytana-w-herbatkach.blogspot.com/2017/11/stephen-king-i-dolores-claiborne.html
Dolores jest oskarżona o zamordowanie swojej pracodawczyni, Very Donovan. Podczas przesłuchania przyznaje się do popełnienia zbrodni sprzed 30 lat, mianowicie do zamordowania swojego męża. Kobieta opowiadając o swojej zbrodni, a właściwie o swojej historii, cofa się aż do lat pięćdziesiątych. Dowiadujemy się, co Dolores przeszła przez te wszystkie lata nieudanego małżeństwa...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Życie Daniela wydaje się być dobre, poukładane. Praca, szczęśliwy związek z partnerem i spokojne życie na emeryturze jego rodziców w Szwecji, w kraju jego matki. Do czasu. Daniel odbywa dwie rozmowy telefoniczne, z ojcem i matką, które wstrząsają jego życiem. Jego matka rzekomo zwariowała, uciekła ze szpitala psychiatrycznego i leci do syna do Londynu. Widząc ją na lotnisku Daniel doznaje szoku. Kobieta jest zaniedbana i wychudzona, z całych sił ściska starą, skórzaną torbę i nie zamierza się z nią rozstawać, twierdzi, że posiada dowody rzeczowe w sprawie zbrodni, w którą zamieszany jest jego ojciec. Wiedząc, że Daniel jest jej ostatnią szansą, prosi go tylko o to, by ją wysłuchał z otwartym umysłem. Kobieta uważa, iż mąż próbuję zrobić z niej wariatkę, by zatuszować okrutną zbrodnię. Daniel ma teraz poważny problem, kocha oboje rodziców i nie wiem, któremu uwierzyć. Postanawia wysłuchać matki. Kobieta przedstawia mu wydarzenia z ostatnich miesięcy bez emocji i ubarwień, kurczowo trzyma się chronologii, gdyż twierdzi, że tylko w ten sposób może potwierdzić trzeźwość swojego umysłu. W trakcie swojej historii wspomaga się dziennikiem i dowodami rzeczowymi. Opowieść matki, co prawda dowodzą prawdziwości niektórych zdarzeń, jednak niekoniecznie trafia z ich interpretacją.
Czy Daniel uwierzy matce, która na każdą opowiadaną historię ma dowód? Czy jednak ojcu, który wydaje się być naprawdę przejęty stanem psychicznym matki? Czy jest zdolny, by uwierzyć, iż jego ojciec jest zdolny do popełnienia tak okrutnego przestępstwa? Czy zdecyduje się zabrać matkę na komisariat, gdzie ponownie mogłaby przedstawić swoją historię i dowody przeciwko zbrodni, czy wybierze szpital psychiatryczny? I czy jej traumatyczne przeżycia z dzieciństwa, które wyparła, mogły mieć wpływ na obecny stan?
'Kiedy kobiety nie dbają o siebie, traktuje się je podejrzliwie, bardziej podejrzliwie niż zaniedbanych mężczyzn.'
Farma to na pierwszy rzut oka książka niepozorna, gdzie praktycznie w całej powieści narracja jest prowadzona w formie dialogu dwóch osób: matki i syna. Z każdą przeczytaną stroną dialog ten wciąga coraz mocniej, ujawnia kolejne tajemnice, a do tego zaczyna nam mieszać w głowie. Nie wiadomo już, komu wierzyć, ojcu czy matce. Im dłużej się słucha historii opowiadanej przez Tilde, tym bardziej się jej wierzy. Fakty i dowody przez nią przedstawiane zaczynają być przekonujące. Okazuje się, że syn nie zna własnych rodziców, ani oni jego. Wiele sekretów wypływa na światło dzienne. Kobieta mimo iż sprawia wrażenie opanowanej i racjonalnej, zdradza również objawy paranoi. Tak naprawdę to nigdy nie mamy pewności, czy osoba, z którą rozmawiamy jest zaburzona psychicznie.
Lektura Farmy to jedna wielka huśtawka emocjonalna. Jest tu pełno niedomówień, pomówień i tajemnic. Nie można jednoznacznie ocenić, co jest prawdą, a co nie, i tak naprawdę nie zostaje ona do samego końca odkryta. Thriller wciąga już od pierwszych stron, aż do ostatnich. Czyta się niesamowicie szybko, gdyż nie można się oderwać, wciąga totalnie. Jest to jedna z tych książek, która pozostaje nam w pamięci długo po przeczytaniu i jednocześnie daje sporo do przemyślenia.
Farma to po prostu genialny thriller psychologiczny. Najlepszy, jaki do tej pory miałam okazję przeczytać. Smith spisał się doskonale! Polecam wszystkim, naprawdę warto.
http://zaczytana-w-herbatkach.blogspot.com/2017/07/tom-rob-smith-i-farma-recenzja.html
Życie Daniela wydaje się być dobre, poukładane. Praca, szczęśliwy związek z partnerem i spokojne życie na emeryturze jego rodziców w Szwecji, w kraju jego matki. Do czasu. Daniel odbywa dwie rozmowy telefoniczne, z ojcem i matką, które wstrząsają jego życiem. Jego matka rzekomo zwariowała, uciekła ze szpitala psychiatrycznego i leci do syna do Londynu. Widząc ją na lotnisku...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Piętnastoletnia Antonina jest niezwykle zdeterminowaną dziewczyną i prawdziwą patriotką. Nie potrafi bezczynnie stać, podczas gdy w obronie Lwowa giną ludzie, jej rodacy. Postanawia walczyć, jednak nie wszystkim się to podoba, co więcej, co najwyżej mogliby zrobić z niej sanitariuszkę. Jej waleczne serce jej na to nie pozwala. Ścina włosy i przebiera się w strój starszego brata, przybierając przy tym nowe imię - Hipolit, pozwala jej to na wstąpienie do szeregów, gdzie staje się żołnierzem. Nie raz się boi, nie raz popełnia błędy, jednak też nie raz ratuje sytuację, kolegów i zabija wrogów. Czy zostanie bohaterką? Czy przeżyje?
Otwierając książkę od razu urzekło mnie to, że jest napisana prostym językiem, nie zawsze współczesnym, co również ma swój urok, a także wstawki w języku ukraińskim. Autor przedstawia nam obronę Lwowa w sposób szczegółowy, aczkolwiek prosty i zrozumiały. Cieszę się, że są osoby, które potrafią pisać z tak niesamowitą pasją i wyobraźnią o historii. Książkę czytałam jednym tchem, nie mogąc się od niej ani na chwilę oderwać, bo ciekawość była zawsze silniejsza.
Bardzo mnie ucieszył fakt, że tym razem główną postacią jest dziewczyna, i to młoda. Jednak z każdą kolejną stroną dowiadywałam się, że nie jest ona jedyną, która postanowiła walczyć. Swoje życie oddają również dzieci, broniąc swojej ojczyzny. Często, to właśnie te dzieci mają więcej odwagi i wiary w zwycięstwo niż ich dowodzący czy mieszkańcy miasta.
Autor zastosował narrację pierwszoosobową, co ma niezwykle pozytywny wpływ w powieściach historycznych. Możemy obserwować wydarzenia z perspektywy Antoniny, a dzięki jej listom do brata pisanych w pamiętniku poznajemy ją bliżej, jej uczucia i myśli, to z jakim utęsknieniem czeka na brata, to że wierzy, że się wkrótce spotkają i będzie mu mogła osobiście zrelacjonować ostatnie wydarzenia.
Muszę przyznać, iż do tej pory niewiele wiedziałam i słyszałam o Bitwie o Lwów, dlatego jestem niesamowicie wdzięczna autorowi, że przybliżył ten temat i to w tak przystępny sposób. W książce nie brakuje emocji, odpowiedniego klimatu pozwalającego odnaleźć nam się w tamtych czasach, a przede wszystkim odważnej walki. Nie brakuje też wzruszeń, niepokoju oraz krwi i ofiar. Najbardziej poruszyło mnie to, że musiało zginąć tyle ludzi, tyle niewinnych dzieci. Jednak nie powinniśmy zapomnieć, ile te dzieci miały w sercu odwagi, zawziętości i patriotyzmu.
Lwowski Ptak to poruszająca powieść, która pozwala nam się przenieść w sam środek obrony Lwowa. Jest tu pełno emocji, wzruszeń, i akcji, która nas wciąga i nie pozwala się nawet na moment oderwać. Powieść o patriotyzmie, która jest hołdem pamięci setek lwowskich dzieci, które z niezwykłą odwagą broniły swojej ojczyzny. Książka, którą każdy powinien przeczytać.
Naprawdę polecam! Nie zapomnijmy o ich dzielnej walce.
Piętnastoletnia Antonina jest niezwykle zdeterminowaną dziewczyną i prawdziwą patriotką. Nie potrafi bezczynnie stać, podczas gdy w obronie Lwowa giną ludzie, jej rodacy. Postanawia walczyć, jednak nie wszystkim się to podoba, co więcej, co najwyżej mogliby zrobić z niej sanitariuszkę. Jej waleczne serce jej na to nie pozwala. Ścina włosy i przebiera się w strój starszego...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Antoine de Saint-Exupéry stworzył niesamowitą opowieść o miłości, przyjaźni i odpowiedzialności za drugiego człowieka. Książka opowiada historię złotowłosego chłopca, Małego Księcia - za postacią, którego skrył się sam autor.
Narrator-pilot, który został zmuszony do awaryjnego lądowania na Saharze, podczas naprawy samolotu poznaje chłopca - mieszkańca asteroidy B-612. Bardzo szybko się zaprzyjaźnili, a wszystko zaczęło się od baranka, którego Książę zażyczył by mu narysować. Dużo rozmawiali. Chłopiec opowiadał o swojej Róży, o którą bardzo dbał i pielęgnował, zabawiał i w końcu pokochał. Jego ukochana nie odwzajemniała jednak tego uczucia, była wiecznie niezadowolona. Nic więc dziwnego, że Książę ją opuścił, zarówno planetę, jak i Różę.
Po opuszczeniu jej, chłopiec spotkał wiele osób, a nawet stworzeń. Jednym z nich był Lis, którego nie tylko oswoił, a także z nim się zaprzyjaźnił. Dzięki niemu zrozumiał, że naprawdę kocha Różę oraz nie powinien jej opuszczać. Zrozumiał, że mimo iż, była marudna, to jednak była jego. Wszystko przez sekret, który zdradził mu Lis na pożegnanie.
"Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu…"
Książę podczas podróży po planetach spotkał różnych dorosłych. Widział się z Królem, który mimo, że nie posiadał żadnych podwładnych, wciąż wydawał rozkazy. Odwiedził Próżnego, oczekującego wyłącznie uznania. Na trzeciej planecie spotkał Pijaka, który pił, po to by zapomnieć, że jest mu wstyd właśnie przez to, że pije. Spotkał także Bankiera nieustannie liczącego gwiazdy, Latarnika, który co minutę zapalał i gasił latarnię. Na końcu spotkał Geografa, który to właśnie doradził mu odwiedzenie Ziemi.
"Dorośli są zakochani w cyfrach. Jeżeli opowiadacie im o nowym przyjacielu, nigdy nie spytają o rzeczy najważniejsze. Nigdy nie usłyszycie:, „Jaki jest dźwięk jego głosu? W co lubi się bawić? Czy zbiera motyle?” Oni spytają was: „Ile ma lat? Ilu ma braci? Ile waży? Ile zarabia jego ojciec?” Wówczas dopiero sądzą, że coś wiedzą o waszym przyjacielu. Jeżeli mówicie dorosłym: „Widziałem piękny dom z czerwonej cegły, z pelargoniami w oknach i gołębiami na dachu” – nie potrafią sobie wyobrazić tego domu. Trzeba im powiedzieć: „Widziałem dom za sto tysięcy franków”. Wtedy krzykną: „Jaki to piękny dom!”"
Dorośli nie wywarli na chłopcu dobrego wrażenia. Według Księcia "dorośli są bardzo dziwni" - jedni wciąż coś obliczają, inni nie potrafią się cieszyć życiem, a jeszcze inni przegrywają z własnymi nałogami. Tylko Pilot okazał się dla chłopca dorosłym, który nie tylko potrafi myśleć, ale też i odczuwać jak dziecko.
Kiedy w końcu nadszedł czas rozstania z Pilotem, Książę udał się do węża, który miał go ukąsić i w ten sposób miał się dostać na swoją planetę.
Mały Książę to naprawdę wyjątkowa książka, nie tylko ze względu na bogactwo treści. Dzięki niej można odzyskać umiejętność patrzenia na świat oczami dziecko, które jak wiadomo, rozumie i widzi więcej niż dorośli. Autor doskonale ukazał dziecięcą wrażliwość, niewinność a także umiejętność rozumienia rzeczy trudnych, która zanika u dorosłych.
Dzięki książce można zrozumieć wiele.
http://zaczytana-w-herbatkach.blogspot.com/2016/11/may-ksiaze-ksiazka-do-ktorej-trzeba.html
Antoine de Saint-Exupéry stworzył niesamowitą opowieść o miłości, przyjaźni i odpowiedzialności za drugiego człowieka. Książka opowiada historię złotowłosego chłopca, Małego Księcia - za postacią, którego skrył się sam autor.
Narrator-pilot, który został zmuszony do awaryjnego lądowania na Saharze, podczas naprawy samolotu poznaje chłopca - mieszkańca asteroidy B-612....
Podczas polowania pies myśliwski natrafia na zwłoki kobiety, jednak okazuje się, że to jest grób masowy, w którym porzucone zostały zwłoki jeszcze trzech niezidentyfikowanych osób. Sprawą zajmują się oczywiście aspirant Cynowska i sierżant Tymański. Podczas gdy Cyna i Hif zajmują się śledztwem, emerytowany policjant, Witczak pomaga Saksowi, mężczyźnie u którego mieszka, w odnalezieniu jego żony i kuzynki, które zostały porwane. Oczywiście nie ma tak łatwo i podczas śledztwa wychodzą na jaw niekorzystne fakty na temat przeszłości Witczaka, które łączą go ze znalezionymi zwłokami. Co by nie mówić, to właśnie dzięki temu losy trójki głównych bohaterów łączą się.
'Mam tu górę trupów, jakieś szwindle, fałszerze, mennica, psy z Warszawy, gangsterzy tutejsi, z Belgii, cholera wie co.'
Zero, Hif i Cyna. Trójka bohaterów, która musi się zmierzyć nie tyle ze tajemniczymi zbrodniami, ale także z własnymi problemami. Witczak walczy z depresją, Tymański ma problem z dziećmi i byłymi kobietami, a Cynowska ze swoją płcią i ciążą. Oczywiście wpływ na to wszystko mają wydarzenia z poprzednich części. Zero uczy się żyć, być dawnym sobą, co jak wiadomo w przypadku schizofrenii, bez pomocy nie ma łatwo. Tymański tęskni za pracą z Witczakiem, a Cyna chcę być w końcu sobą. Czy wszystko się uda? Czy będzie tak, jak dawniej? A co pójdzie źle? Jeśli chcecie poznać odpowiedź na to pytanie, zapraszam do lektury! ☺
Mennica, to nie tylko strzelaniny, pościgi, porwania i morderstwa. Autor porusza trudne oraz kontrowersyjne tematy - schizofrenia, transseksualizm. Nie są one jedynie dodatkiem, ale mają wpływ na wydarzenia, uatrakcyjniając je. Lemberg poświęca w powieści dużo miejsca na początku książki na ukazanie policyjnych procedur. Bardzo dobrze autor zarysował bohaterów, dopracował ich szczegółowo, opisuje nam ich życie nie tylko zawodowe ale i prywatne, dzięki czemu możemy ich lepiej zrozumieć. Interesującą postacią jest tu Cynowska, która nie wie, czy chce być nadal Agnieszką, czy jednak Maksem. Autor stosuje tu ciekawy zabieg i Cyna raz wypowiada się jako kobieta, a innym razem jako mężczyzna.
Powieść Lemberga jest emocjonująca, fabuła jest precyzyjnie dopracowana, akcja toczy się szybko, a wielowątkowość jest przemyślana. Jednak, nie znając poprzednich losów bohaterów można się trochę pogubić. Książka jednak wciąga totalnie, przez co, te 400 stron czyta się jednym tchem. Nie brak tutaj napięcia i grozy, pełno zwrotów akcji i uknutych intryg. Autor stworzył niesamowity kryminał! Mimo że nie przepadam za polskimi autorami, nie żałuję, że sięgnęłam po tę powieść, gdyż moje pierwsze spotkanie z twórczością Lemberga zakończyło się niezwykłym zachwytem. Teraz tylko czas nadrobić zaległości w powieściach pisarza.
Polecam wszystkim! Kryminał idealny na wieczór!
http://zaczytana-w-herbatkach.blogspot.com/2017/08/mateusz-m-lemberg-i-mennica-recenzja.html
Podczas polowania pies myśliwski natrafia na zwłoki kobiety, jednak okazuje się, że to jest grób masowy, w którym porzucone zostały zwłoki jeszcze trzech niezidentyfikowanych osób. Sprawą zajmują się oczywiście aspirant Cynowska i sierżant Tymański. Podczas gdy Cyna i Hif zajmują się śledztwem, emerytowany policjant, Witczak pomaga Saksowi, mężczyźnie u którego mieszka, w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Pollyanna to wesoła, jedenastoletnia dziewczynka, która po stracie ojca, jak i skromnego majątku, trafia pod opiekę niezbyt przyjaznej ciotki. Ciotka przygarnęła ją jednak bardziej z poczucia obowiązku niż z samego względu na dziewczynkę. Surowe zasady, niemiła atmosfera oraz wieczne niezadowolenie panujące w domu opiekunki załamały każde dziecko. Każde, tylko nie Pollyannę! Była to wiecznie uśmiechnięta dziewczynka, która zarażała swoim entuzjazmem wszystkich. Bez wyjątku. Chociaż, przekonanie do siebie ciotki było największym wyczynem. Pollyanna potrafiła rozchmurzyć każdego. Wszystkie problemy przy niej znikały, aż w końcu stała się prawdziwym skarbem dla swojego miasteczka. Ale czy uda się jej zbliżyć do ciotki? Czy przekona ją do siebie?
Pollyanna ma bowiem swoją grę. Grę, w którą grała jeszcze z ojcem. Grę w zadowolenie. Była ona dla niej odpowiedzią na wszystko. Na wszystko, co złe. Doszukiwała się we wszystkim dobrych stron. Wszędzie szukała pozytywów. Szukała dobra! I to właśnie dzięki tej grze, potrafiła przetrwać wszystko. I to właśnie dzięki niej wszyscy wokół zmienili pogląd. Zmieniło się ich podejście do nie tylko do świata, ale także do ludzi. Nawet ciotka.
Ta książka jest wspaniała. Ta książka leczy. Leczy z pesymizmu. Leczy z narzekania na świat, na ludzi, na wszystko. Po lekturze wszystko staje się inne. Łatwiejsze. Lepsze. Trzeba nauczyć się dostrzegać we wszystkim dobra. Nawet w najmniejszych rzeczach.
To właśnie tego uczy Pollyanna!
http://zaczytana-w-herbatkach.blogspot.com/2016/12/cudowna-powiesc-eleanor-h-porter.html
Pollyanna to wesoła, jedenastoletnia dziewczynka, która po stracie ojca, jak i skromnego majątku, trafia pod opiekę niezbyt przyjaznej ciotki. Ciotka przygarnęła ją jednak bardziej z poczucia obowiązku niż z samego względu na dziewczynkę. Surowe zasady, niemiła atmosfera oraz wieczne niezadowolenie panujące w domu opiekunki załamały każde dziecko. Każde, tylko nie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Western nigdy nie należał do moich ulubionych gatunków. Jednak King nigdy mnie nie zawodzi. Idealne połączenie westernu, fantasy i oczywiście horroru, który swoją drogą uwielbiam. W trakcie czytania byłam naprawdę mile zaskoczona, w końcu pod koniec pierwszego tomu zaczęło mnie wciągać. A drugi tom? Pochłonął mnie totalnie! Pomijając fakt, że przez studia nie miałam za wiele czasu na czytanie, nie mogłam się oderwać od niego. Naprawdę wciąga!
Czytając pierwszy tom Mrocznej Wieży strasznie intrygował mnie człowiek w czerni. Uwielbiam czarne charaktery. Im bym dalej poza zasięgiem Rolanda, tym moje zainteresowanie nim rosło. Tak już mam. Szczerze mówiąc, był on jedyną postacią, która trzymała mnie przy lekturze.
Powołanie trójki jest o wiele lepsze. Przy nim nie miałam ochoty odłożyć książki na bok, bo mnie już męczy, co zdarzało mi się przy pierwszej części, ale usilnie próbowałam czytać dalej, bo Hej! W końcu to twój ukochany autor! I nie żałuję, że trochę czytałam na siłę.
W drugim tomie nie tylko pojawiają się nowi bohaterowie, co również postacie. Homarokoszmary - zmutowane homary, które były równie głupie, niebezpieczne, co smaczne. Tak, dzięki ich mięsu ta trójka mogła przeżyć.
Eddie... jak już mówiłam, mam słabość do czarnych charakterów. Mimo że on nie był jednym z nich, co prawda dopiero po przejściu do świata Rolanda, nadal miał coś w sobie czarnego. Ćpun, który z wielkim trudem, i dużą pomocą rewolwerowca przezwyciężył uzależnienie. Brawo! Chociaż z drugiej strony, na pustyni nie miał innego wyjścia, no chyba, że śmierć.
Schizofreniczka, Odetta, a także Detta, która długo nie mogła się pogodzić z tym, że znalazła się w zupełnie innym świecie, i to nie z własnej woli. Podejrzewam, że gdyby miała wybór, nie przeniosłaby się. Można powiedzieć, że była najbardziej pokrzywdzona przez los - schizofrenia, kalectwo, a do tego afroamerykanka. Nie, nie jestem rasistką. Nie ja, ona. Nienawidziła białasów, a Rolanda to już w szczególności. No cóż, nie trudno się dziwić.
No tak, był jeszcze Jack. Można powiedzieć, że był... wyjątkowy? Nie mam pojęcia jak to określić. Był powiązany z Odettą, a właściwie z jej kalectwem. Był także odpowiedzialny za śmierć Jake'a, chłopca z pierwszej części. Był seryjnym mordercą. Ale to właśnie dzięki niemu rewolwerowcowi udaję się zdobyć leki i amunicję.
To właśnie ta trójka sprawia, że opisana wędrówka Rolanda nabiera tempa, chociaż jeszcze wiele dzieli go od człowieka w czerni. Powołanie trójki pozostawia wiele pytań bez odpowiedzi, to fakt. Jednak liczę na to, że w kolejnych częściach się wszystko wyjaśni. Co ważne, czyta się dużo lżej i przyjemniej niż pierwszy tom. Akcja toczy się szybciej i ciekawiej, co sprawia, że od tej książki nie sposób się oderwać. A fakt, że rewolwerowiec nie za bardzo odnajduję się w innym świecie dodaje tylko uroku.
Naprawdę polecam! ;)
http://zaczytana-w-herbatkach.blogspot.com/2017/02/mroczna-wieza-ii-powoanie-trojki.html
Western nigdy nie należał do moich ulubionych gatunków. Jednak King nigdy mnie nie zawodzi. Idealne połączenie westernu, fantasy i oczywiście horroru, który swoją drogą uwielbiam. W trakcie czytania byłam naprawdę mile zaskoczona, w końcu pod koniec pierwszego tomu zaczęło mnie wciągać. A drugi tom? Pochłonął mnie totalnie! Pomijając fakt, że przez studia nie miałam za...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Chyba mam tendencję do zabierania się za serię nie od początku. Tym razem trafiłam na drugi tom cyklu Thora. Moją uwagę od razu zwrócił tytuł, pewnie dla tego sięgnęłam po tę książkę. Do tej pory nawet nie słyszałam o Yrsie Sigurdardóttir. I szczerze, nie żałuję. ;)
Thora próbuje rozwiązać zagadkę i odnaleźć mordercę. Pomaga jej w tym Mathew, sympatyczny Niemiec. Z czasem okazuje się, że łączą ich coś więcej niż przyjaźń. Pierwszym podejrzanym prawniczki staje się właściciel hotelu, a zarazem jej przyjaciel. Z czasem mieszkańcy dochodzą do wniosku, a nawet mają pewność, że hotel skrywa mroczną tajemnicę. Coś, co wydarzyło się wiele lat temu. Dotyczyło to Kristin, dziewczynki, która zaginęła podczas II wojny światowej, a o której istnieniu niewiele osób słyszało.
Co łączą morderstwa i wydarzenia z przeszłości? Czy zaginiona dziewczynka ma związek ze zbrodniami, czy może jednak z duchem? I jakie sekrety ukrywają mieszkańcy?
Od pierwszych słów powieść wciąga. Dwa morderstwa i zbrodnia z przeszłości, która ma wpływ na obecne wydarzenia i... duch. Kilku podejrzanych, wiele relacji pomiędzy ludźmi, a zmarłymi. I nawet, kiedy nam się wydaje, że już wiemy, kim jest sprawca, autorka wyprowadza nas z błędu. Powieść trzyma w niepewności czytelnika już od pierwszych stron.
Intryga, mroczna tajemnica z przeszłości, interesujący bohaterowie, a do tego efekt paranormalny - duch. To właśnie nadaje książce intrygującą, złowieszczą atmosferę.
To moje pierwsze spotkanie z autorką i mile mnie zaskoczyła. Powieść czyta się przyjemnie i chętnie sięgnę po następne. Jest po prostu genialna. Nawet po skończonej lekturze przez długi czas się o niej myśli.
Polecam! ;)
http://zaczytana-w-herbatkach.blogspot.com/2017/03/genialny-thriller-islandzkiej-autorki.html
Chyba mam tendencję do zabierania się za serię nie od początku. Tym razem trafiłam na drugi tom cyklu Thora. Moją uwagę od razu zwrócił tytuł, pewnie dla tego sięgnęłam po tę książkę. Do tej pory nawet nie słyszałam o Yrsie Sigurdardóttir. I szczerze, nie żałuję. ;)
Thora próbuje rozwiązać zagadkę i odnaleźć mordercę. Pomaga jej w tym Mathew, sympatyczny Niemiec. Z czasem...
Wielka gra to powieść dla młodzieży, której akcja rozgrywa Polsce, w latach, kiedy to na nieliczne teleturnieje emitowane w telewizji, chodziło się do sąsiadów. W końcu, nie każdego było stać na luksus, którym był telewizor.
Główną bohaterka jest Ilka, 17-letnia dziewczyna, tuż przed maturą. Jak na nastolatkę zmagała się z typowymi problemami dla młodych ludzi. Jednak, jej najpoważniejszym zmartwieniem wcale nie był zawód miłosny, który przeżywała przez Piotra. Jej problem był inny...
Otóż, w jej domu nie przelewało się. Ciągle brakowało na coś pieniędzy. Może nie żyła w aż tak strasznej nędzy, jednak najlepiej też nie było. Ciągłe kłótnie, sprzeczki. I to o nic innego, jak właśnie o pieniądze... Nieudane stosunki, a raczej atmosfera rodzinna, odbijała się na jej życiu prywatnym, a w dużej mierze życiu miłosnym.
Przez narastające problemy finansowe Ilka zdobyła się na udział się w teleturnieju. Udział w grze wymagał od niej nie tylko wielkiej odwagi, ale także ogromnego poświęcenia. Dziewczyna okupowała się wieloma książkami z danej dziedziny, i robiła to podczas wakacji, co dla niektórych może być sporym wysiłkiem. Było to wynikiem ambicji, naprawdę chciała wygrać.
Książka nie bez powodu dla młodzieży. Pokazuje młodym ludziom, że dzięki samozaparciu oraz pracy, często ciężkiej pracy, można osiągnąć dużo więcej niż inni. Pokazuje, że można realizować marzenia. Wystarczy tylko chcieć!
Powieść ta powstała około 1986 roku, a więc jakieś 30 lat temu. I co jest najbardziej zaskakujące, problemy, z którymi boryka się Ilka, są jak najbardziej aktualne, choć może w dzisiejszych czasach trochę inaczej rozwiązywane.
http://zaczytana-w-herbatkach.blogspot.com/2016/12/danuta-bienkowska-o-problemach.html
Wielka gra to powieść dla młodzieży, której akcja rozgrywa Polsce, w latach, kiedy to na nieliczne teleturnieje emitowane w telewizji, chodziło się do sąsiadów. W końcu, nie każdego było stać na luksus, którym był telewizor.
Główną bohaterka jest Ilka, 17-letnia dziewczyna, tuż przed maturą. Jak na nastolatkę zmagała się z typowymi problemami dla młodych ludzi. Jednak, jej...
Michael Noonan, pisarz. Jego życie nagle kończy się w dniu, w którym umiera Jo, jego żona. Kończy, to może jednak za dużo powiedziane. Przez cztery lata wiedzie on marne, pozbawione radości życie, a właściwie egzystencję. Mimo wszystko, nie daje po sobie poznać, że coś jest nie tak. Wręcz przeciwnie, wszystkich wokół zapewnia, że ma się doskonale, on i jego twórczość, co się mija z prawdą. Nagłym zwrotem w jego życiu okazuje się być wyjazd do letniskowego domku, Śmiech Sary, nad jeziorem, który uwielbiała Jo. Poznaje tam Mattie, młodą matkę i jej przeuroczą trzyletnią córkę - Kyrę. Kobieta ma problem ze swoim teściem, Maxem Devore'em który próbuje odebrać jej swoją wnuczkę, a przy okazji zrujnować życie Mattie. Michael za wszelką cenę chce im pomóc. Noonan nie wiedział tylko jednego, miasteczko rządziło się własnymi prawami, miało nadprzyrodzone istoty i mroczne tajemnice. Z czasem okazuje się, że Jo nie tylko o wszystkim wiedziała, ale i starała się pomóc mężowi. Czy Śmiech Sary i śmierć Jo jest ze sobą powiązana? Co łączy Michaela i Maxa Devore'a? I kto przesuwa magnezy na lodówce?
Kiedy człowiek obdarzony wyobraźnią wpada w tarapaty psychiczne, linia podziału między tym, co rzeczywiste, a tym, co wyimaginowane, bywa niekiedy, trudno dostrzegalna.
Jeśli miałabym wytypować jedną, jedyną książkę, która pochłonęła mnie totalnie, bez zastanowienia wskazałabym właśnie Worek kości. Nie tylko nie mogłam się od niej oderwać, ale i nie potrafię o niej zapomnieć. Czytałam ją jednym tchem. Trzyma w napięciu już od pierwszej strony, a z każdą następną jest coraz bardziej zaskakująca.
King udowodnił, że nie tylko jest królem horroru, ale także potrafi idealnie wpleść wątek fantastyczny i... miłosny. No po prostu ideał! Właśnie za to go uwielbiam. ♥
Worek kości polecam szczególnie tym, którzy dopiero rozpoczynają przygodę z Kingiem. Nie tylko każdy znajdzie tu coś dla siebie, ale także świetnie ukazuje fenomen pisarski autora.
Polecam wszystkim! ;)
http://zaczytana-w-herbatkach.blogspot.com/2017/03/stephen-king-i-worek-kosci-recenzja.html
Michael Noonan, pisarz. Jego życie nagle kończy się w dniu, w którym umiera Jo, jego żona. Kończy, to może jednak za dużo powiedziane. Przez cztery lata wiedzie on marne, pozbawione radości życie, a właściwie egzystencję. Mimo wszystko, nie daje po sobie poznać, że coś jest nie tak. Wręcz przeciwnie, wszystkich wokół zapewnia, że ma się doskonale, on i jego twórczość, co...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Najbardziej wzruszająca i piękna powieść? Powieść, która poruszy nawet najbardziej skamieniałe serce? Najsmutniejszy i najbardziej zmęczony życiem? Oczywiście John Coffey i jego Zielona mila.
Stephena Kinga chyba nie trzeba nikomu przedstawiać, przynajmniej mam taką nadzieję. Autor głównie grozy i horrorów posiada jednak w swoich dziełach również i do łez poruszające powieści. Dzisiaj chciałabym wam zaprezentować Zieloną milę, którą pewnie większość kojarzy z filmem, równie wzruszającym.
Rok 1932. W USA trwa Wielki Kryzys; panuje głód i bezrobocie. Paul Edgecombe pracuje jako strażnik w więzieniu Cold Mountain, do którego trafiają ci, na których państwo postawiło już krzyżyk. To dla nich przeznaczone jest specjalne pomieszczenie przylegające do bloku E, gdzie na drewnianym podium stoi krzesło elektryczne zwane Starą Iskrówą. Ostatnia droga każdego z więźniów będzie prowadzić po zielonym linoleum.
Nikt nie wydaje się bardziej zasługiwać na śmierć niż John Coffey, czarny olbrzym, skazany za przerażającą zbrodnię, której dopuścił się na dwóch małych dziewczynkach. Nie mogłem nic pomóc, powtarzał, gdy go schwytano. Próbowałem to cofnąć, ale było już za późno... Ten, kto sądzi, że wymierzenie sprawiedliwości okaże się łatwe i proste, jest w wielkim błędzie - o czym przekona się podejmując z Johnem Coffeyem koszmarną podróż przez Zieloną Milę...
Paul Edgecombe przebywając w domu starości Georgia Pines spisuje swoje wspomnienia, a właściwie historię Johna Coffeya. Powraca do przeszłości chcąc jeszcze raz przemyśleć czy postąpił słusznie. Bohater opowiada o kilku więźniach, jednak o jednym szczególnie. Dzieli ich na tych dobrych, i tych złych.
Rok 1932. Wielki Kryzys. Paul jest strażnikiem w bloku E - bloku śmierci. Razem z Brutusem „Brutalem” Howell’em, Harrym Terwilliger’em, Deanem Stanton’em i najmłodszym z nich Percym Wetmor’em pilnują skazańców, których w odpowiednim czasie przeprowadzą przez zieloną milę. Korytarz, a właściwie cała droga prowadząca wprost do szopy, na środku której stoi Stara Iskrówka, zawdzięcza swoją nazwę zielonemu linoleum, które 'zdobi' więzienie.
Ten dzień zapadł dość dobrze w pamięć Edgecombowi. Tego dnia nie tylko dostał infekcji pęcherza, lecz także na jego blok trafił Coffey - ogromny murzyn ze zmęczonymi oczami i twarzą mokrą od łez. Człowiek, który brutalnie zgwałcił i zamordował dwie dziewczynki. Człowiek, co do którego nawet się nie zastanawiano, kiedy oskarżano go jako winnego i skazano na śmierć. Olbrzym miał wystarczająco siły, by dokonać tego czynu. Nie bronił się, nie było sensu, nikt by mu nie wierzył. Kiedy go znaleźli, przytulającego do siebie rozwalone głowy dziewczynek, płakał. Płakał i powtarzał, że nie mógł im już pomóc.
John Coffey (tak jak napój, tylko inaczej się pisze) był dość szczególny i nie chodzi tu oczywiście o rozmiary, było w nim coś. Coś, co do niego przyciągało. Miał jakąś moc. Paul pierwszy się o tym przekonał. W dniu, w którym trafił na blok, Edgecombe poczuł się jak zahipnotyzowany, i może się to wydawać dziwne, ale coś mu podpowiadało, że nowo przybyły więzień jest niewinny... A więc czy aby pewno był winny?
Kiedy Coffey zasiadał na Starą Iskrówkę powiedział, że jest już tym wszystkim zmęczony, że czuje się samotny, że chce umrzeć. Jednak jego śmierć była zła. Bardzo zła.
Jestem zmęczony, szefie. Zmęczony wędrówką, samotnie jak jaskółka w deszczu. Zmęczony tym, że nigdy nie miałem przyjaciela, żeby powiedział mi skąd, gdzie i dlaczego idziemy. Głównie zmęczony tym, jacy ludzie są dla siebie. Zmęczony jestem bólem na świecie, który czuję i słyszę... Codziennie... Za dużo tego. To tak, jakbym miał w głowie kawałki szkła. Przez cały czas.
King w swojej powieści dostarcza wiele emocji, od złości, gniewu i rozdrażnienia, aż do wzruszenie i podziwu, wręcz nas zmusza do refleksji. Możemy tutaj bardzo wyraźnie dostrzec granicę pomiędzy dobrem, a złem. Między ludźmi, a nieludźmi. Między niewinnymi, a do winnymi. Przede wszystkim doskonale ujęty jest brak sprawiedliwości, a tym bardziej niemoc, wiedza, że nic nie możemy zrobić, by ocalić drugiego człowieka.
Czytając Zieloną milę płakałam. Dużo. Jednak mało kto, by się powstrzymał. Jednak głupio mi się trochę przyznać, że najbardziej wzruszyła mnie śmierć myszy Dela - Pana Dzwoneczka. Poważnie, zawsze mnie rozczula śmierć bezbronnych. Jakby nie patrzeć Coffey również nie mógł się bronić. Może nie potrafił, a może nie chciał.
Popełniłam ogromny błąd oglądając ekranizację przed przeczytaniem książki. Naprawdę. Więc jeśli jeszcze nie zdążyliście obejrzeć filmu, polecam najpierw przeczytać powieść, która jest naprawdę wyjątkowym dziełem.
Co do ekranizacji, również polecam. Jednak dopiero po lekturze. ;)
http://zaczytana-w-herbatkach.blogspot.com/2017/05/stephen-king-i-zielona-mila-recenzja.html
Najbardziej wzruszająca i piękna powieść? Powieść, która poruszy nawet najbardziej skamieniałe serce? Najsmutniejszy i najbardziej zmęczony życiem? Oczywiście John Coffey i jego Zielona mila.
Stephena Kinga chyba nie trzeba nikomu przedstawiać, przynajmniej mam taką nadzieję. Autor głównie grozy i horrorów posiada jednak w swoich dziełach również i do łez poruszające...
Tom trzeci rozpoczyna się tam, gdzie zakończył drugi. Roland wraz ze swoimi towarzyszami kontynuują swoją podróż. Na swojej drodze doznają wiele trudności, jednak i z tym sobie świetnie radzą. Nierówna walka z ogromnym niedźwiedziem, która kończy się zwycięstwem rewolwerowców. Podążając jego śladem natrafiają na Ścieżkę Promienia, która zaprowadzi ich wprost do Mrocznej Wieży. Jednak brakuje im jednego elementu, mianowicie Jaka. Największy wpływ na sprowadzenie chłopca z Nowego Yorku do Świata Pośredniego miał Eddie. To właśnie na nim ciążyła odpowiedzialność, wyrzeźbienia klucza, który umożliwiał otwarcie drzwi pomiędzy światami. Mimo przeciwności, Eddie spisał się na medal i pomimo trudności zarówno w jednym, jak i drugim świecie, chłopcu udało się przedostać. Od tej pory rewolwerowcy podążali we czwórkę Ścieżką Promienia, z towarzyszącym im billy-bumblerem. Stworzenie szczególnie zaprzyjaźnia się z Jake'iem, który nadał mu imię Ej.
Cała piątka podczas swojej wędrówki odwiedzili różne miejsca. Wiedząc, że nie mogą ominąć miasta Lud, udają się tam, pomimo pogłosek, że nie ma z niego możliwości ucieczki. Chłopiec już na samym początku zostaje porwany przez bandytę, jednak wierzy, że tym razem Roland nie pozwoli mu spaść. I miał rację. Rewolwerowiec razem z Ejem podążają tropem chłopca, sprawnie omijając wszystkie zastawione pułapki. W tym samym czasie Eddie i Susannah mają własne zadanie - muszą odnaleźć stację kolejową. Tam budzą ze snu Blaine'a Mono, który nie jest zwykłym pociągiem. Jest żądnym zagadek pociągiem - mordercą, sterowanym przez sztuczną inteligencję, który jest ich jedyną możliwością ucieczki. Czy rewolwerowcom uda się wydostać z miasta Lud? Czy Blaine Mono ich nie zabije? I czy nasi bohaterowie znają wystarczająco dużo dobrych zagadek? Aby się o tym przekonać zapraszam was do lektury książki! ☺
King jest znany ze swych obszernych opisów, jednak tutaj jest ich brak. Za to autor zagłębia się bardziej w psychikę ludzką. Mamy emocje, mroczny klimat, napięcie i akcję. Świetne połączenie horroru z westernem i elementami fantasy.
Coraz większą rolę odgrywają tu sny i przeczucia, co osobiście mi się bardzo podoba. Świetny sposób King ukazuje nam zmiany zachodzące w bohaterach, przez co możemy się przekonać, że autor nas w każdej chwili może zaskoczyć i nie należy się przyzwyczajać do tego, co było wcześniej, gdyż w każdej chwili może nastąpić zmiana. Można również zaobserwować, iż niepozorne zdarzenie z przeszłości może mieć ogromny wpływ na przyszłość, a do tego oddziaływać na psychikę, nie jednego, lecz dwóch bohaterów. Konsekwencje tamtej decyzji, a właściwie zmagania się z nimi stanowią jeden z ciekawszych wątków Ziemi jałowych.
Z każdą kolejną stroną bardziej poznajemy bohaterów, coraz głębiej zagłębiamy się w ich psychikę, uczucia. Mocniej się do nich przywiązujemy, razem z nimi przeżywamy ich rozterki, niepowodzenia ale także chwile radości i sukcesy. Kibicujemy im zawsze i wszędzie, martwimy się, gdy ocierają się o śmierć.
Jednak nie brak tu minusów. Główny jest tu schematyczność - zagrożenie, z którego bohaterowie wychodzą cało, następnie wędrówka, a na koniec kolejne zagrożenie, które na nich czeka. Ok, autor próbuje całkiem sprawnie z tego schematu się wymanewrować, dzięki czemu, nie jest to takie uciążliwe.
Wiecie co mnie najbardziej zainteresowało? Zagadki! W Ziemiach jałowych występuje wiele zagadek, zarówno tych starych zadawanych przez Rolanda, których nauczył się w młodości, jak i tych z książeczki Jake'a, jednak bez odpowiedzi. Odpowiedź nasi rewolwerowcy muszą odnaleźć sami.
Ten tom wciągnął mnie totalnie. Gdy tylko zasiadałam do czytania pochłaniałam ją godzinami. Najciężej jednak było się oderwać od ostatnich stron książki (podobnie zresztą jak w poprzednim tomie), kiedy to z niecierpliwością oczekując na zaskakujące zakończenie. I było zaskakujące... a właściwie niedokończone, co właściwie tylko spotęgowało chęć sięgnięcia po kolejną część.
Co by nie mówić, Ziemie jałowe, to najlepszy tom, jak do tej pory, z cyklu Mrocznej Wieży. Ale czy najlepszy z całej serii? Tego się dowiem wkrótce. ☺
Tom trzeci rozpoczyna się tam, gdzie zakończył drugi. Roland wraz ze swoimi towarzyszami kontynuują swoją podróż. Na swojej drodze doznają wiele trudności, jednak i z tym sobie świetnie radzą. Nierówna walka z ogromnym niedźwiedziem, która kończy się zwycięstwem rewolwerowców. Podążając jego śladem natrafiają na Ścieżkę Promienia, która zaprowadzi ich wprost do Mrocznej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Carrie White, nastolatka, która posiada niezwykłe moce telekinetyczne, jest wyśmiewana w szkole i w domu, gdzie dodatkowo jest wiecznie karana przez matkę, Margareth. Kobieta jest fanatyczką religijną, we wszystkim i we wszystkich widzi grzech. Próbuje chronić swoją córkę, nie zdając sobie sprawy, że w ten sposób jeszcze bardziej krzywdzi córkę. Dziewczyna za każde przewinienie jest zamykana na kilka godzin w komórce, bez picia, jedzenia, światła, a nawet ubikacji, za to z okropnym wizerunkiem Jezusa na krzyżu, do którego musi się modlić. Carrie została ukarana nawet za menstruację... o której matka nigdy nie raczyła jej powiedzieć. Nieprzyjemne sytuacje w szkole dla dziewczyny są codziennością, jednak dopiero, kiedy padła ofiarą okrutnego żartu, rozpętało się piekło. Ogarnięta żądzą zemsty sprowadza śmierć. Kto zginie, a komu uda się przeżyć? Musicie dowiedzieć się sami.
Głównym problemem poruszanym w powieści jest dojrzewanie, a właściwie problemy z nim związane. W książce King podejmuje temat znęcania się nad innymi, który jest powszechnie obecny w Ameryce, przez co książka jest w iście w amerykańskim stylu. Ze znęcaniem idą w parze szkolne masakry, a z pozoru niewinne żarciki, mogą odciskać piętno w psychice ofiary, które może doprowadzić do katastrofalnych skutków - samobójstwa lub masakry. Obecny jest również motyw fanatyzmu religijnego, któremu pisarz rzuca oskarżenie. King pokazuje nam, że takie zaślepienie krzywdzi nie tylko samego wyznającego, lecz także jego bliskich. Interesującym wątkiem jest sama telekineza, dzięki której powieść jest ciekawa, a mimo to nie traci na wartości i przesłaniu, jakie ze sobą niesie.
Nic dziwnego, że debiut Kinga dał mu taką sławę. Pomimo niewielkiej ilości stron, wycinków z gazet, przesłuchań, czy wywiadów, które mogą przeszkadzać podczas czytania, książka ma coś w sobie. Nie tylko pojawia się krew, cierpienie, groza i zemsta, ale także przesłanie. Powieść nie jest zwykłą historią, opowiada o trudach, które towarzyszą w okresie dojrzewanie, a telekineza uatrakcyjnia całą historię. Autor od samego początku buduje napięcie i konsekwentnie prowadzi nas ku krwawemu zakończeniu (i bardzo dobrze, lubię krew ☺), które niezmiernie mi się podobało. Książka, przez poruszaną historię, na długo pozostaje w pamięci, a przede wszystkim daje do myślenia. Może następnym razem, zanim komuś wywiniemy niewinny żarcik, zastanowimy się, czy w ten sposób nie dolejemy oliwy do ognia i nie rozpętamy piekła...
Naprawdę polecam! I to wszystkim, nie tylko fanom Kinga. ☺
http://zaczytana-w-herbatkach.blogspot.com/2017/08/stephen-king-i-carrie-recenzja.html
Carrie White, nastolatka, która posiada niezwykłe moce telekinetyczne, jest wyśmiewana w szkole i w domu, gdzie dodatkowo jest wiecznie karana przez matkę, Margareth. Kobieta jest fanatyczką religijną, we wszystkim i we wszystkich widzi grzech. Próbuje chronić swoją córkę, nie zdając sobie sprawy, że w ten sposób jeszcze bardziej krzywdzi córkę. Dziewczyna za każde...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Są książki, które idealnie nadają się do czytania w nocy, dzięki czemu staje się jeszcze bardziej przerażająca i zachwycająca jednocześnie. Jedną z takich książek jest oczywiście Cmętarz zwieżąt Stephena Kinga.
Louis Creed przeprowadza się wraz z żoną, dziećmi i kotem do nowego domu, do spokojnego miasteczka Ludlow w stanie Maine. Szybko zaprzyjaźniają się ze starszym małżeństwem mieszkającym na przeciwko - Judem i Normą Crandall. To właśnie Jud oprowadza nową rodzinę po okolicy i zabiera ich na cmentarz dla zwierząt, gdzie chowani są pupile dzieciaków z miasteczka. Kiedy, podczas nieobecności żony i dzieci, ich kot Church zostaje przejechany przez ciężarówkę, stary przyjaciel zabiera Louisa na cmentarz, aby pochować zwłoki. Następnego dnia Church wraca do domu jak gdyby nigdy nic. Jednak nie jest już tym samym kotem, co kiedyś - okropnie śmierdzi ziemią i poluje na inne zwierzęta, właściwie to im wypruwał flaki. Mogłoby się wydawać, że powrót kota do żywych nie zakłóci spokojnego życia Creedów. No cóż, to dopiero początek horroru. W podobny sposób ginie ich syn. Jak sobie poradzi z tym Louis? I co będzie w stanie zrobić, by odzyskać syna?
Pierwsze, co zwraca naszą uwagę, to oczywiście tytuł. Nie bez przyczyny jest zapisany z błędami, skoro na tabliczce przed cmentarzem napisały go dzieci. No cóż, nie każdy rodzi się od razu geniuszem. ☺
Autor jak zawsze wprowadza nas również w przeszłość bohaterów. Przedstawia nam ich historię, a także wprowadza nas w ich psychikę. Pozwala dostrzec uczucia i emocje, które nimi kierują oraz pokazuje jak wydarzenia z przeszłości wpływają na ich obecne życie, na ich sposób postrzegania świata.
Sam pomysł na książkę jest naprawdę świetny. Chociaż osobiście za zombie nie przepadam to powrót z zaświatów zmarłych zwierząt robi wrażenie. Powieść utrzymana jest w klimacie grozy, a akcja przeplata się z mrocznymi opisami, co mi się spodobało. Taka historia z dreszczykiem, o której ciężko jest zapomnieć tak po prostu. A s amo zakończenie wprawia w osłupienie. Czytając je od razu mi skojarzyło z opowiadaniem Jarosława Grzędowicza - Wypychacz zwierząt. Przy okazji zachęcam do przeczytania. Również powala na kolana. ☺
King porusza tu pewien dosyć trudny temat, mianowicie śmierć i chęć zmiany tego. Chęć cofnięcia czasu. Mimo iż to naprawdę bolesne, to jednak człowiek musi nauczyć się żyć ze świadomością, że śmierć czeka każdego, wcześniej czy później, ale zawsze. Nie możemy nikomu przywrócić życia, choć niekiedy właśnie tylko tego pragniemy. Pomimo iż każdy człowiek powinien mieć tego świadomość, nie potrafimy się skupić na tym, co ważne. Na tym, iż należy jak najlepiej wykorzystać obecną chwilę i cieszyć się z życia, gdyż nigdy nie wiadomo, kiedy i jak ono się zakończy.
Podsumowując, Stephen King stworzył niesamowity horror, może nie tak typowy, nie ma tu rozlewu krwi, brutalnych morderstw z zimną krwią, jednak mamy tu napięcie, grozę i niewytłumaczalne zjawiska. Jest to klasyk sam w sobie. Fanów Kinga oczywiście nie muszę do tego przekonywać, jednak wszystkim gorąco polecam!
http://zaczytana-w-herbatkach.blogspot.com/2018/01/stephen-king-i-cmetarz-zwiezat-recenzja.html
Są książki, które idealnie nadają się do czytania w nocy, dzięki czemu staje się jeszcze bardziej przerażająca i zachwycająca jednocześnie. Jedną z takich książek jest oczywiście Cmętarz zwieżąt Stephena Kinga.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toLouis Creed przeprowadza się wraz z żoną, dziećmi i kotem do nowego domu, do spokojnego miasteczka Ludlow w stanie Maine. Szybko zaprzyjaźniają się ze starszym...