-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1184
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać433
Biblioteczka
Ależ to było smaczne, ależ wciągające!
Do tej pory opowiadania uznawałam za coś, co jest przystawką do prawdziwej literatury, jej przedsionkiem; uznawałam opowiadania za coś, co czyta się w tramwaju w czasie 40 minutowej jazdy do pracy, coś co się czyta jako "zapchajdziurę", ale nie na poważnie, nie z pełnym zaangażowaniem.
A tu taka zmiana we mnie dzięki Saundersowi! Po pierwsze - zachęcił mnie do dalszego eksplorowania Czechowa, Tołstoja, Gogola. Po drugie - jak ciekawie Saunders pisze o tym, jak on czyta opowiadania. Ta książka jest jak incepcja. Czyta się jedno opowiadanie, a potem opowiadanie Saundersa o tym opowiadaniu. Świat w świecie, literatura w literaturze. Po trzecie - jedno opowiadanie totalnie mnie pochłonęło, poruszyło. Przejęta byłam do ostatniej strony, a po ostatniej - nawet jeszcze bardziej. Było to z pewnością najlepsze opowiadanie, jakie dotychczas w życiu przeczytałam, bardzo do tego filmowe - czytając widziałam jak to mogłoby być wspaniale nakręcone i który reżyser zrobiłby to najlepiej.
Gdyby sami Saundersi uczyli literatury, gdyby sami Saundersi uczyli polskiego (nawet gdyby nie byli Polakami) - wszyscy bylibyśmy pisarzami (i czytelnikami).
Czytać koniecznie!
Ależ to było smaczne, ależ wciągające!
Do tej pory opowiadania uznawałam za coś, co jest przystawką do prawdziwej literatury, jej przedsionkiem; uznawałam opowiadania za coś, co czyta się w tramwaju w czasie 40 minutowej jazdy do pracy, coś co się czyta jako "zapchajdziurę", ale nie na poważnie, nie z pełnym zaangażowaniem.
A tu taka zmiana we mnie dzięki Saundersowi!...
Lubię bardzo styl i język Bargielskiej od czasu przeczytania jej "Małych lisów". Tu jednak mam problem. Sporo tekstów dotyczy muzyki operowej/poważnej; po dwóch takich każdy kolejny omijałam, bo temat zwyczajnie mnie nudził. Pisany ewidentnie dla melomanów (o czym zresztą pisze pod koniec Bargielska, że niektóre teksty pochodzą z "Ruchu muzycznego"). Nie mniej, bardzo lubię humor Bargielskiej, były momenty i mam nadzieję, że jeszcze napisze coś równie dobrego i błyskotliwego jak "Małe lisy".
(Na uwagę zasługuje piękna okładka i świetny papier)
Lubię bardzo styl i język Bargielskiej od czasu przeczytania jej "Małych lisów". Tu jednak mam problem. Sporo tekstów dotyczy muzyki operowej/poważnej; po dwóch takich każdy kolejny omijałam, bo temat zwyczajnie mnie nudził. Pisany ewidentnie dla melomanów (o czym zresztą pisze pod koniec Bargielska, że niektóre teksty pochodzą z "Ruchu muzycznego"). Nie mniej, bardzo...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNie przepadałam w szkole za wierszami Szymborskiej - głównie dla tego, że tych wierszy w podręcznikach było za dużo, ale także ze względu na niewłaściwy moment w życiu do ich czytania (a więc niedojrzałość, nierozumienie tych wierszy). Ostatnio gdzieś mi się rzuciło w oczy parę jej wierszy. I zaskoczyło. I poleciał reportaż TVN "Chwilami życie bywa znośne", i wiersze zebrane dorwane na OLX, i w końcu "Nic zwyczajnego". Cóż to była za wspaniała, ciekawa osoba! I jak pisała! Wspaniale mi się czytało książkę Rusinka, znowu mam ochotę szperać dalej i dowiadywać się więcej o Szymborskiej. Polecam!
Nie przepadałam w szkole za wierszami Szymborskiej - głównie dla tego, że tych wierszy w podręcznikach było za dużo, ale także ze względu na niewłaściwy moment w życiu do ich czytania (a więc niedojrzałość, nierozumienie tych wierszy). Ostatnio gdzieś mi się rzuciło w oczy parę jej wierszy. I zaskoczyło. I poleciał reportaż TVN "Chwilami życie bywa znośne", i wiersze...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
W ogólnym rozrachunku Anna Gacek ciekawie opowiada, ALE: trochę za dużo Nirvany i Alice in Chains. Zbyt duże skupienie na dramatach (narkotyki, samobójstwa). Zabrakło mi też polskiego wątku lat 90.
/Z technicznej strony: książka jest F A T A L N I E sklejona. Fatalnie. Czyta się ją bardzo niewygodnie, nie da się trzymać jej tylko w jednej dłoni, zdecydowanie wygodniejszy byłby ebook. No i cena okładkowa...zupełnie nieadekwatna do formy fizycznej książki/
W ogólnym rozrachunku Anna Gacek ciekawie opowiada, ALE: trochę za dużo Nirvany i Alice in Chains. Zbyt duże skupienie na dramatach (narkotyki, samobójstwa). Zabrakło mi też polskiego wątku lat 90.
/Z technicznej strony: książka jest F A T A L N I E sklejona. Fatalnie. Czyta się ją bardzo niewygodnie, nie da się trzymać jej tylko w jednej dłoni, zdecydowanie wygodniejszy...
Wspaniała jest ta książka. Choć nie są to listy, w których autorzy otwierają się i piszą o swoich tajemnicach/bolączkach/intymnościach/egzystencjalnych sprawach (jak to często w listach; papier wszystko wchłonie), to nadal jest to bardzo ciekawe, bo dobrze widać stronę "techniczną" ich twórczości. Tłumaczenia, tomiki, książki, rynek wydawniczy, wzajemne wspieranie się w twórczości (opierające się głównie na zachwytach, nie na ocenach krytycznych). No i wyklejanki Szymborskiej! Fantastyczne! I po raz kolejny wyziera obraz Barańczaka - poety, tłumacza, oddanego literaturze bez końca, nawet przy ciężkiej chorobie.
Bardzo dobrze robi ta książka w okresie, kiedy złe wiadomości walą drzwiami, oknami i ekranami. Otwieram sobie "Inne pozytywne uczucia też wchodzą grę" i czytam sobie, nic się nie dzieje, no, czytam sobie. I mam same dobre uczucia.
Wspaniała jest ta książka. Choć nie są to listy, w których autorzy otwierają się i piszą o swoich tajemnicach/bolączkach/intymnościach/egzystencjalnych sprawach (jak to często w listach; papier wszystko wchłonie), to nadal jest to bardzo ciekawe, bo dobrze widać stronę "techniczną" ich twórczości. Tłumaczenia, tomiki, książki, rynek wydawniczy, wzajemne wspieranie się w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toBardzo lubię język Agnieszki Wolny-Hamkało, uważam "Inicjał z offu" za fantastyczną jej interpretację wierszy, ale "Po śladach" okazało się być dla mnie dość miałką historią, w której zupełnie się nie odnalazłam, nużyła mnie. Fabuła, a raczej jej brak (postaci ledwo liźnięte, niepogłębione) zupełnie do mnie nie przemawia.
Bardzo lubię język Agnieszki Wolny-Hamkało, uważam "Inicjał z offu" za fantastyczną jej interpretację wierszy, ale "Po śladach" okazało się być dla mnie dość miałką historią, w której zupełnie się nie odnalazłam, nużyła mnie. Fabuła, a raczej jej brak (postaci ledwo liźnięte, niepogłębione) zupełnie do mnie nie przemawia.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Nie dałam rady. Dobrnęłam prawie do połowy, znaczy... doczołgałam się, ponieważ czytałam na siłę, dając cały czas książce szansę na ten przełomowy moment, w którym wsiąknę w książkę bez opamiętania. Ale poddałam się, gdy przyznałam, że w sumie żadna postać mnie nie interesuje, życie tych postaci mnie nie interesuje, nie są one pełnokrwiste, a raczej bez właściwości. Szlajają się po scenie, nie wiadomo, gdzie zmierzają, ale przecież to nie Beckett! A Witkowski, którego "Drwala" uwielbiam. Tam się bawiłam, czytając "Drwala" znikałam! A tutaj nie wiem o czym jest ta powieść. Niby o zabójstwie, ale to wszystko jest tak rozlane, rozlazłe, niknie wśród opisów szczegółowych, wśród zapachów i przedmiotów, że aż myślami odpływam, bo marzy mi się czytanie powieści napisanej wokół jednego, głównego motywu przewodniego. W "Tango" panuje chaos. Nie mam w ogóle poczucia, że fabuła zmierza do konkretów.
Nie dałam rady. Dobrnęłam prawie do połowy, znaczy... doczołgałam się, ponieważ czytałam na siłę, dając cały czas książce szansę na ten przełomowy moment, w którym wsiąknę w książkę bez opamiętania. Ale poddałam się, gdy przyznałam, że w sumie żadna postać mnie nie interesuje, życie tych postaci mnie nie interesuje, nie są one pełnokrwiste, a raczej bez właściwości....
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to