Biblioteczka
2013-11-12
2013-10-27
2013-10-16
2013-10-07
2013-09-17
2013-09-13
2013-07-08
2013-04-02
2013-03-03
Przyznam, że początki mojej lektury książki Reinholda Messnera pt. „Na szczycie. Kobiety na górze” nie należały do łatwych. Trudno było mi przestawić się na bardzo filozoficzne wywody na tematy wspinaczkowe. Niektóre ze zdań z tych esejów czytałam po kilka razy, aby ostatecznie zrozumieć ukryty w nich sens. Ale potem było już tylko lepiej.
Autor, będący legendą gór, pierwszym zdobywcą Korony Himalajów, nakreśla nam historię kobiecej drogi do osiągania szczytów. Początkowo są to więc emancypacyjne próby, spotykające się z szyderstwem i pogardą męskiej części społeczeństwa. Ale kobiety dzielnie walczą o swoją pozycję! Ba! Momentami stają się lepsze od mężczyzn. Messner porusza też wiele drażliwych kwestii. Krytykuje wyprawy komercyjne za to, że prawie całkowicie eliminują niebezpieczeństwo. Klient może liczyć na poręczówki, butle z tlenem, pomoc Szerpów. Tylko, czy na tym polega przygoda? Autorowi nie podobają się również chorobliwe wyścigi, np. kto będzie najszybciej na szczycie, kto będzie najmłodszym zdobywcą. Tu zatraca się szacunek do gór i jakiekolwiek mistyczne przeżycie. Dochodzi do tego, że niektórzy przylatują do bazy helikopterem, zamiast docierać tam pieszo, aby zaoszczędzić czas, siły, a także wyprzedzić rywala.
Z książki „Na szczycie” wielokrotnie wręcz bije podziw Messnera wobec kobiecych osiągnięć, ich samozaparcia, wytrwałości, siły fizycznej i psychicznej. Przedstawia nam sylwetki kobiet, które w górach zaszły naprawdę daleko. Jeden z rozdziałów poświęcony jest naszej rodaczce, Wandzie Rutkiewicz. Co mnie tu zaskoczyło – nie spodziewałam się, że Wanda i Reinhold darzyli się sporą sympatią, chętnie konwersowali ze sobą, Wanda mu się zwierzała, gdyż niestety w życiu nie miała łatwo. Co krok spotykały ją jakieś tragedie.
Książka Messnera jest prawdziwym obrazem walki kobiet o równouprawnienie w różnych dziedzinach życia. Stanowi skarbnicę wiedzy o najsłynniejszych alpinistkach i himalaistkach. Niezwykle zdziwiło mnie, a jednocześnie ucieszyło to, że ten wyśmienity wspinacz postanowił poświęcić jedną ze swoich książek właśnie kobietom. Uderzające jest tu znawstwo tematu, poparte źródłami. Do tej pory byłam przekonana, że dla Messnera kobiety w górach się nie liczyły. Jakże mylne było to moje przypuszczenie. Właściwie każda charakterystyka, poczyniona przez autora, stanowi pochwałę charyzmy, indywidualności opisywanej postaci, a nawet wylewają się z niej ciepłe słowa skierowane do kobiet.
Myślę, że do tej książki będę wracać wielokrotnie. Jest w niej tak wiele przemyśleń i mądrości, że trudno to wszystko uchwycić przy pierwszym czytaniu. Książkę polecam każdemu, kto zastanawia się nad własnym życiem, wierzy w marzenia. Kto wie, może jej lektura spowoduje w kimś pragnienie przekraczania własnych granic, sprowokuje do walki o własne przekonania, idee… Naprawdę, gorąco polecam tę książkę i to nie tylko kobietom.
Przyznam, że początki mojej lektury książki Reinholda Messnera pt. „Na szczycie. Kobiety na górze” nie należały do łatwych. Trudno było mi przestawić się na bardzo filozoficzne wywody na tematy wspinaczkowe. Niektóre ze zdań z tych esejów czytałam po kilka razy, aby ostatecznie zrozumieć ukryty w nich sens. Ale potem było już tylko lepiej.
Autor, będący legendą gór,...
2013-03-17
Książka Tomasza Grzywaczewskiego pt.„Przez dziki Wschód” opisuje ekspedycję śladami ucieczki z łagru, dokonanej najprawdopodobniej przez Witolda Glińskiego. Ta właśnie to wydarzenie stało się dla autora tej książki inspiracją do wyruszenia w niezwykle trudną podróż. Dotarł on do źródeł mówiących, że to raczej Gliński porwał się na ten odważny krok, a nie słynny Sławomir Rawicz, który napisał bestsellerowy „Długi marsz”.
Postać zbiega tak mocno zafascynowała Grzywaczewskiego, że zrodził się w jego głowie pomysł zorganizowania ekspedycji. Widział, że samotnie nie dokona takiej wędrówki, więc po dłuższych poszukiwaniach, do jego grupy dołączył Bartosz Malinowski i Filip Drożdż – filmowiec. Udało im się również umówić na wywiad z samym Glińskim, dzięki czemu otrzymali wiele cennych wskazówek. Wkrótce zyskali sponsora, bez którego ta wyprawa nie doszłaby do skutku. Wcześniej ustalili cały przebieg ekspedycji, zorganizowali niezbędny sprzęt i ubiór, skontaktowali się z Polonią na Syberii. Otrzymali potrzebne wizy, a o permit na wjazd do Tybetu nie ubiegali się, gdyż było pewne, że nie dostaną go. Postanowili więc zaryzykować i jakoś obejść pograniczników bez tego pozwolenia.
Podróż rozpoczęli na Syberii, gdzie spotkali się ze sporą gościnnością mieszkańców, ale i z trudnościami transportowymi. Autor ukazał tu prawdziwy obraz dawnej Rosji, gdzie stoją jeszcze pomniki Lenina, ludzie wierzą w zabobony, a po miastach strach poruszać się samemu. Często jest się też odciętym całkowicie od świata poprzez głębokie błota i lód na rzece. I nic nie można zrobić, trzeba czekać.
Nie zdradzę, czy podróżnikom udało się dotrzeć do celu, czyli pokonać 8000 km. Powiem tylko, że jestem pełna podziwu dla ich odwagi i samozaparcia. Porwali się na coś, czego do końca nie byli pewni, czy faktycznie ma szansę realizacji. W wielu wypadkach musieli jednak zdać się wyłącznie na siebie. Znosili niewygody, niebezpieczeństwa, podejmowali ryzyko, potrafili zapanować nad ciągłym głodem i frustracją. Do tego trzech zupełnie obcych mężczyzn, których złączył jeden wspólny cel, umiało koegzystować ze sobą właściwie zupełnie bez najmniejszej nawet kłótni.
Sądzę, że książka bardzo dobrze opisuje wschodnie tereny, tamtejszą kulturę, tradycje, mieszkańców i warunki ich życia. Czasami przeszkadzały mi tylko trochę dłużyzny, gdzie właściwie niewiele się dzieje. Ale są tam też momenty, kiedy akcja mocno nabiera tempa i czuć zew prawdziwej przygody oraz zagrożenia.
Książka jest bardzo ładnie wydana, pełna kolorowych zdjęć, podzielona na rozdziały, a przez to przejrzysta. Stanowi skarbnicę wiedzy o ludzkich możliwościach i zachowaniach, przenosi nas w ciekawe miejsca, ukazuje dobitnie różne systemy polityczne. Nakłania do realizacji własnych marzeń i do podejmowania wyzwań. Dlatego jest naprawdę warta przeczytania.
Książka Tomasza Grzywaczewskiego pt.„Przez dziki Wschód” opisuje ekspedycję śladami ucieczki z łagru, dokonanej najprawdopodobniej przez Witolda Glińskiego. Ta właśnie to wydarzenie stało się dla autora tej książki inspiracją do wyruszenia w niezwykle trudną podróż. Dotarł on do źródeł mówiących, że to raczej Gliński porwał się na ten odważny krok, a nie słynny Sławomir...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-03-19
„Prawdziwa królowa. Elżbieta II jakiej nie znamy” Andrew'a Marr'a to książka niezwykła, pokazująca nie tylko życie samej monarchini, ale też i całej dynastii Windsorów. Autorem jest brytyjski dziennikarz i komentator polityczny, który w tym wypadku akurat wzniósł się na wyżyny obiektywizmu i neutralności, unikając oceny oraz krytykanctwa.
Marr początkowo opowiada nam całą historię dynastii, nie ukrywając najdrobniejszych i niewygodnych faktów. Potem przechodzi do dzieciństwa samej Elżbiety, która już od najwcześniejszych lat była wdrażana do obowiązków. Ojciec stopniowo wprowadzał ją w zajęcia i rytuały, jakie miały jej kiedyś dotyczyć. Nigdy nie buntowała się wobec swojej roli, pogodziła się z losem, nie narzekała, poważnie podchodziła do oczekiwań, jakie z nią wiązano. Swe późniejsze władanie uważała za powołanie i misję. Szybko przejęła zachowania i idee rządzące w domu. Nikt nie spodziewał się, że przyjdzie jej tak nagle objąć tron i w tak młodym wieku. Ale stanęła na wysokości zadania.
Autor opisuje też wiele przełomowych i istotnych chwil, jak zaręczyny z Filipem Mountbattenem, ślub, narodziny dzieci, koronację, pojawienie się w rodzinie Diany Spencer i jej tragiczną śmierć, pożar w pałacu. Wszystko przedstawione jest w bardzo konkretny, ale i czasem w emocjonalny sposób. Odkrywamy życie Elżbiety II niejako od kuchni.
Andrew Marr stwierdza, że aby poznać dobrze samą królową, trzeba by towarzyszyć jej przez kilka miesięcy. Dopiero wtedy można docenić ogrom jej pracy. Codziennie musi ona czytać całe góry dokumentów, pokazywać się w różnych miejscach, przyjmować ważne wizyty i serdecznie odnosić się do swych gości.
Królowa już od samego początku panowania dzielnie znosi rutynę, chociażby przebieranie się w rozmaite stroje kilka razy dziennie. Wokół siebie roztacza aurę tajemniczości, przez co wzbudza zainteresowanie. Z natury jest osobą raczej nieśmiałą, ale nie daje tego po sobie poznać, wykorzystując swe wręcz aktorskie umiejętności. Jest drugim co do długości panowania monarchą w brytyjskiej historii i do tego raczej uwielbianym. Elżbieta II czuje się swobodnie wśród ludzi młodych i skromnych, interesuje się też życiem czarnoskórych i azjatyckich Brytyjczyków. Jest żywym symbolem nie tylko Wielkiej Brytanii, ale też kilkunastu innych narodów. Chociaż nie ma formalnej władzy, nie rządzi krajem, to jednak posiada ogromny autorytet. Wiernie służy swym poddanym. Jest mistrzynią w ukrywaniu emocji, dlatego tak łatwo się pomylić, odczytując jej wyraz twarzy. Musi tak zachowywać się w obecności gości, aby nikogo nie urazić. Sama dopilnowuje wielu rzeczy, jak np. czystość pokoi na ich przybycie. Często dyskursom przysłuchuje się w milczeniu albo naprowadza rozmowę na odpowiednie tory. Cały czas pozostaje jednak neutralna i trzeźwa w swych osądach. Do tego ma niezwykle dobrą pamięć. Chętnie parodiuje różne osoby. Już od dziecka kocha konie, uwielbia oglądać ich wyścigi i kibicować. Przy tym jest zupełnie odmienna od swojej matki. Nie odziedziczyła po niej skłonności do flirtu, ani zamiłowania do plotek. Rozważnie obchodzi się z pieniędzmi, potrafi zachować dystans do problemów i ma poważne podejście do życia. Zawsze postępuje zgodnie z tradycją, jest kobietą głęboko wierzącą, pewną siebie i opanowaną. Już jej guwernantki zauważyły kiedyś jej zrównoważenie, umiejętność koncentracji, dobroć i łagodność. Potrafi romantycznie kochać, o czym świadczyło jej zauroczenie księciem Filipem. Nigdy też właściwie nie zrobiła niczego, co by było niezgodne z oczekiwaniami. Jest powściągliwą „mistrzynią lodowatego spojrzenia”, który wypracowała w obliczu braku prywatności, ciągłego obserwowania i czasem nielojalności służby. Jej życie było od początku zupełnie inne, niż pozostałych obywateli. Nie mogła nawet wyjść do muzeum, bo wzbudzała od razu zainteresowanie i plotki. Szybko nauczyła się też oceniać ludzi i ich zachowania, oczywiście skrycie. Dalekie podróże znosiła cierpliwie, wytrzymale, potrafiąc przez godziny zachować wystudiowany uśmiech na twarzy. Chętnie z nią rozmawiano, gdyż stanowiła uosobienie dyskrecji. Audiencje u królowej porównywano do sensu w gabinecie terapeutycznym.
Kluczem do dobrej percepcji królowej przez społeczeństwo było jej szczęśliwe małżeństwo z księciem Filipem. Książę był on dla niej wsparciem, dużo energii wkładał w wychowanie dzieci. Kiedyś stwierdził, że nikt nie wybrałby takiego trybu życia, jakie wiedzie królowa. On przecież najlepiej ją znał i jej „program dnia”. Filip był aktywnym i zaangażowanym członkiem rodziny. Prasa oczywiście doszukiwała się różnych zgrzytów w tym małżeństwie i niewierności, ale nic takiego nie miało miejsca. Co innego, jeśli spojrzeć na pozostałych z rodu Windsorów.
Elżbieta II idzie też z duchem czasów, jest postępowa, nowoczesna, wprowadza zmiany z obowiązujących wcześniej zasadach. Z jednej strony stała się otwarta na media, a z drugiej strony zachowała wobec nich zdrowy dystans. Dziarsko się trzyma, jak na swój wiek, cały czas jest aktywna, dba o to, aby ładnie się prezentować.
W książce „Prawdziwa królowa” urzekło mnie kilka nieznanych mi wcześniej informacji. Pierwszą z nich było to, że naród brytyjski był tak zdeterminowany, aby zobaczyć koronację królowej, że wypożyczano lub nawet kupowano specjalnie na tę okazję telewizory. Inną ciekawą anegdotą wydał się fakt, że gdy królowa zejdzie ze swego jachtu na brzeg i w ciągu minuty lub dwóch się obejrzy, to jest to znak, że potrzebuje towarzysza do przechadzki. Rozbawił mnie też sposób rekrutacji marynarzy na owy jacht.
W tej biografii uderzyło mnie z kolei dość krytyczne spojrzenie autora na osobę Diany Spencer. O ile wcześniej zachowywał obiektywność, o tyle tutaj zaczął wyrażać niepochlebne opinie. Zdziwiło mnie to, gdyż z mediów zapamiętałam zupełnie inny obraz tej kobiety.
Inną rzeczą, która trochę przeszkadzała mi na początku książki, to niedokładne sprecyzowanie, o którą z Elżbiet chodzi (królowa i jej matka nosiły to samo imię). Jeśli więc były opisywane równocześnie, często można się było poplątać. Myślę jednak, że to nie przeszkadzało w odbiorze. Wystarczyło na chwilę się cofnąć i rozeznać, o której z nich mowa.
Teraz zastanawiam się, jakby to było dziwnie widzieć swoją podobiznę wszędzie – w telewizji, na znaczkach pocztowych, na monetach. Elżbieta II doświadczyła tego, ale bynajmniej nie stała się osobą egzaltowaną, zadufaną w sobie. Z jej postawy bije wręcz serdeczność i ciepło. Myślę, że o jej miłości najlepiej może powiedzieć rodzina Windsorów, której jest bardzo oddana.
Książkę tę naprawdę szczerze polecam. W ogóle nie przeszkadza to, że jest to lektura dość obszerna. Podziw wzbudza wkład pracy samego autora. Możemy lepiej poznać historię Wielkiej Brytanii, dynastii nią rządzącej oraz ciekawostki o aktualnie panującej monarchini. Chociaż jest to biografia, to jednak bardzo dobrze się ją czyta. Została podzielona na rozdziały i opatrzona dużą ilością ładnych zdjęć. Teraz jeszcze z większym sentymentem patrzę na królową. Po przeczytaniu tej książki wydała mi się jakaś bardziej ludzka, pełna poczucia humoru i znająca swoje miejsce. Jest to historia kobiety, która potrafiła odnaleźć się w zastanej rzeczywistości i jeszcze czerpać z tego radość. Mało tego! Dając tę radość także innym – swoim poddanym i rodzinie. Cieszę się, że Wydawnictwo Marginesy wydało tę książkę i miałam okazję przeczytać ją po polsku. Obecnie pragnę jeszcze zobaczyć film, który podobno powstał równolegle z tą biografią. Książka Marra zachęciła mnie do dalszego wyszukiwania nowinek o królowej. A taka powinna być dobra książka – przywiązywać czytelnika do siebie i pobudzać do refleksji. Polecam – naprawdę wartościowa pozycja w literaturze faktu.
„Prawdziwa królowa. Elżbieta II jakiej nie znamy” Andrew'a Marr'a to książka niezwykła, pokazująca nie tylko życie samej monarchini, ale też i całej dynastii Windsorów. Autorem jest brytyjski dziennikarz i komentator polityczny, który w tym wypadku akurat wzniósł się na wyżyny obiektywizmu i neutralności, unikając oceny oraz krytykanctwa.
Marr początkowo opowiada nam całą...
2013-02-19
2013-02-13
2013-01-29
2013-01-17
2013-01-10
Książka Ruth Symes pt. „Klara Hokus. Magiczny Zaułek” opowiada o dziewczynce, która wydaje się inna niż wszystkie. A to dlatego, iż od najmłodszych lat jej największym pragnieniem jest zostanie czarownicą. Mieszka w sierocińcu, gdzie podrzucono ją, gdy była jeszcze maleńka. Chętnie ubiera się na czarno, wierząc w swoje nadprzyrodzone zdolności. Dlatego wszyscy trzymają się od niej z dala. Wszyscy oprócz… Sama, który podobnie jak ona, przejawia ekscentryczne zainteresowania, pasjonując się życiem żab, pająków i jaszczurek. Klara marzy o Idealnej Rodzinie, która mogłaby ją zaadoptować, jednocześnie akceptując jej fascynację światem magii. W końcu pojawia się szansa na to pod postacią panny Lili Strzygońskiej, która postanawia na próbę wziąć tę wyobcowaną istotkę pod swój dach. Na wieść o tym, Klara jest wniebowzięta i ciekawa nowego domu. Jakież spotyka ją rozczarowanie, gdy tam dociera. Wszystko wydaje się nudne, nie nosi w sobie ani krzty tajemniczości. Tylko, czy to aby nie są tylko pozory? Z jakiegoś przecież powodu miejsce to nosi nazwę Magicznego Zaułku… Dzieją się tam rzeczy naprawdę niesłychane. Wokoło mieszkają bardzo nietypowe osobistości, ukrywające się przy pomocy zaklęć pod mgiełką zwyczajności, aby ktoś niepowołany nie zorientował się w ich rzeczywistej twarzy. Czy Klara odnajdzie się w zastanych realiach? Czy jej dalsze życie będzie miało coś wspólnego z magią? Po prostu warto zajrzeć do tej książki i się o tym przekonać.
Fascynujący jest ten świat, pokazany oczami czarowniczki, czyli dziewczynki, która dopiero aspiruje do awansowania w przyszłości do poważnego miana czarownicy. Droga ta wiedzie przez trudne zawiłości sztuki magicznej, gdzie często rezultat danego zaklęcia zupełnie różny jest od zamierzonego.
Książkę o Klarze Hokus dostałam niedawno w prezencie i zastanawiałam się, komu mogłabym ją dalej podarować. Wtedy moją uwagę przykuła barwna okładka i równie sympatyczne czarno-białe rysunki w środku. Przypomniały mi się czasy, kiedy będąc małą dziewczynką sama czytałam powieści z gatunku fantasy. I mimo dojrzałego już wieku, postanowiłam zatopić się w lekturze „Magicznego Zaułku”.
Już od pierwszych stron książka ta mnie urzekła, przeniosła do krainy wyobraźni, marzeń i snów. Całkowicie zapomniałam o otaczającej mnie rzeczywistości. Porusza ona wiele kwestii, które dotykają nas na każdym etapie życia, jak: potrzeba akceptacji, odrzucenie, miłość, przyjaźń, dążenie do wyznaczonych celów. Sądzę więc, że jest do skarbnica wiedzy, która pozwoli dzieciom na zgłębienie i poznanie często niezrozumiałego świata. Nauczy je walki o własne szczęście, bez poddawania się, jak również pielęgnowania przyjaźni, która jest prawdziwą wartością. Uświadomi dziecku odmienność każdego z nas, świadczącą o wyjątkowości, wytłumaczy, że warto być sobą wbrew krytycznym uwagom nieprzychylnych osób.
Nagromadzenie zwrotów akcji, fantazji i magii sprawia, że książkę czyta się jednym tchem. Do tego napisana jest bardzo prostym językiem, bez trudnych zwrotów, co pozwoli dziecku na łatwiejsze przyswojenie prawd w niej zawartych. Nie dostrzeżemy tam typowego moralizowania. Wszelkie mądrości tkwią tam zawoalowane w tajemniczej treści opowieści. Dziecko staje się badaczem i odkrywcą praw rządzących światem. Dochodzi do pewnych wniosków, jednocześnie przyjemnie spędzając czas. Nie ma tam też agresji, brutalności, różnych straszydeł, więc książkę można przeczytać nawet przedszkolakowi. Dzieciom starszym, chodzącym do szkoły podstawowej, duża frajdę sprawi samodzielna jej lektura. Tekst napisany jest dużą czcionką, więc czytanie nie powinno sprawić im najmniejszych problemów.
„Klarę Hokus. Magiczny Zaułek” naprawdę serdecznie polecam. Jeśli mnie, dorosłą osobę, tak wciągnęła, to jakąż radość będzie miało z niej dziecko, które właśnie łaknie takich historii. A przy tym wiele się nauczy, uwierzy w swoje możliwości i rozbudzi wyobraźnię. A ileż tam emocji! Tego po prostu trzeba doświadczyć…
Książka Ruth Symes pt. „Klara Hokus. Magiczny Zaułek” opowiada o dziewczynce, która wydaje się inna niż wszystkie. A to dlatego, iż od najmłodszych lat jej największym pragnieniem jest zostanie czarownicą. Mieszka w sierocińcu, gdzie podrzucono ją, gdy była jeszcze maleńka. Chętnie ubiera się na czarno, wierząc w swoje nadprzyrodzone zdolności. Dlatego wszyscy trzymają się...
więcej Pokaż mimo to