Autorka mówi o sobie: Urodziłam się jako płeć żeńska. (tak było napisane kopiowym ołówkiem na opasce). Dziś jestem kobietą (dla ułatwienia dodajmy, że o wiek tej płci nie wypada pytać). Nie zdobyłam żadnego szczytu. Nie odkryłam żadnego lądu. Wielu innych nadzwyczajnych rzeczy nie zrobiłam. Odeszli Ci, którzy mnie kochali i których ja kochałam. Urodzili się Ci, którzy mnie kochają i których ja kocham. Nauczyłam się cieszyć i doceniać to, co miałam, co mam. Wciąż czekam z ufnością na to, co mi los przyniesie. Zawsze lubiłam się uczyć (życia) i nadal się uczę: jak żyć, by nie przegapić chwil szczęśćia, które zsyła nam każdy dzień.http://www.jolantakwiatkowska.pl/
Północ.
Spojrzałam na zegarek i wyszłam na balkon. Czekałam, aż zaczną strzelać sztuczne ognie, z myślami przepełnionymi czasem. Pojęciem, którego nie można jednoznacznie zdefiniować. Nie istnieje dla przyrody czy zwierząt a jednocześnie jest niezbędną wartością dla funkcjonowania ludzi. To ludzie potrzebują świadomości początku i końca. Pory snu i działania. Pracy i odpoczynku. Podziału na to, co było, żeby wiedzieć, że jest teraz i że będzie jutro ( w zasadzie powinno się mówić: może będzie). Po to wymyślono rok z podziałem na miesiące, tygodnie, dni. Dobę, godziny, minuty i sekundy. I to ludzie, odnotowali z satysfakcją, że „namacalnie” ujarzmili czas: przeliczając, mierząc, określając upływ czasu.
Przypomniał mi się wierzyk T. Boy-Żeleńskiego i wyrecytowałam głośno do rozgwieżdżonego nieba:
By uniknąć ambarasu,
Wzięto rok za miarę czasu.
Dzielą go (bardzo wygodnie)
Na miesiące i tygodnie.
Tydzień znów z grubsza podzielę
Na zwykłe dni i Niedzielę.
Do pracy są zwykłe dzionki,
A Niedziela dla małżonki.
Nieujarzmiony czas, nie zwracając uwagi na to, co się o nim myśli, co mu wypada a co nie: biegnie, płynie, cofa się lub stoi w miejscu. Pozwala sobie mieć dobre i złe humory, i wtedy sprawia, że ludzie tracą poczucie czasu i ze szczęścia, i z wielkiej rozpaczy. Zezłoszczony niedocenianiem go – perfidnie mści się. Sam będąc wiecznym – co do sekundy odlicza ludzki czas.
Przewrotność dobra.... Odwrotność dobra....zło? Czy manipulacja, kłamstwo, wykorzystywanie innych jest usprawiedliwione jeżeli w konsekwencji ma prowadzić do dobra? Jak bardzo krzywdzone dzieci cierpią w swoim dorosłym życiu?
Trudno o tej książce napisać, że jest dobra, bo zawiera okrutne treści. To opowieść o skrzywdzonym dziecku, które nadal żyje w dorosłym ciele. Musiałam robić przerwy czytając. Musiałam brać oddech. Musiałam przerywać tą opowieść.
Ta książka daje do myślenia. Nie pozwala przejść obojętnie. Zmusza do refleksji. To moje literackie odkrycie.
Polecam