Klementynka

Profil użytkownika: Klementynka

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 7 lata temu
94
Przeczytanych
książek
95
Książek
w biblioteczce
10
Opinii
57
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| 3 książki
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

"Wracam z epoki kamiennej" to dziennik z wyprawy do Nowej Gwinei, jaką autor - Heinrich Harrer odbył w 1962 roku. Wszystkie wydarzenia z tamtego czasu spisał właśnie nie byle kto, bo słynny podróżnik, alpinista, uczestnik pierwszego przejścia niezwykle trudnej północnej ściany Eigeru w 1938 r. i niemieckiej wyprawy na Nanga Parbat w 1939 r.
Sięgając po tę książkę obawiałam się trochę ciężkiego, naukowego stylu, jakichś analiz antropologicznych, "suchej" relacji. Jakież było moje zaskoczenie, gdy okazało się, że to lektura bardzo przystępna, lekka w odbiorze, a do tego nad wyraz wciągająca i fascynująca.
Harrer barwnym językiem opisuje własne niezwykłe przygody i co najważniejsze - relacjonuje to na bieżąco, by nic potem mu nie umknęło, a fakty nie zostały przeinaczone.
A dzieje się naprawdę wiele. Na każdym kroku na wędrowców czyhają niebezpieczeństwa wszelkiego sortu - od napaści ze strony tubylców, przez rozmaite choroby, aż po możliwość utonięcia w wartkim nurcie rzeki. Ileż to trzeba mieć w sobie odwagi, by przemierzać tak dzikie tereny, gdzie nie wiadomo, co może nas spotkać za chwilę, czy nie zgubimy się, czy ten teren w ogóle da się przejść. Ten Austriak wraz z garstką towarzyszy przemierzał jednak ogromnie podekscytowany tę wyspę i nie przerażał go brak wytyczonych ścieżek. Dzięki niemu możemy dowiedzieć się też bardzo dużo o ludzie Dani, który zamieszkuje to miejsce. Często są to informacje wywołujące uczucie niedowierzania, choćby np. to, jak wygląda tam żałoba i co mężczyzna czyni, kiedy ktoś porwie mu żonę. Z książki dowiemy się również tego, czy to plemię szanuje prawo własności, jak odnosi się do obcych, ile wódz może posiadać żon, jak wyglądają polowania i z czego składają się posiłki. Tak samo ciekawie przedstawia się kwestia "ubioru", a już w szczególności męskiego.
Podziwiam Harrera za determinację w realizacji swego planu, za to, że w ogóle podjął się tak ogromnego przedsięwzięcia i nie tracił zapału pomimo chociażby trudności w pozyskaniu tragarzy, rozmaitych przeszkód ze strony przyrody, wypadków. A panowały tam przecież tak surowe warunki, że każdy nieodpowiedni krok mógł skończyć się tragicznie, każdy dzień mógł być tym ostatnim. Natura nie zna litości, nie sprzyja w żaden sposób eksploratorom, ale jednocześnie kusi swym bogactwem.
Książka ta przenosi czytelnika do całkiem innej epoki, gdzie ludzie nie znają naszych udogodnień i w rzeczywistości wcale nie potrzebują ich do szczęścia. Wszelkie niewygody są wpisane w ich życie i im samym wydają się czymś naturalnym. Cały czas zastanawiam się, na ile to się zmieniło przez ostatnich pięćdziesiąt lat, czyli od momentu tej wyprawy. Przypuszczam, że i tam w jakimś stopniu dotarła już cywilizacja. Ciekawi mnie ogromnie, czy zachowały się nakręcone wtedy kamerą przez Harrera relacje z tej podróży i czy gdzieś można je zobaczyć.
Lektura tego dziennika zachwyciła mnie przepięknymi, dziewiczymi krajobrazami Nowej Gwinei, zabrała do miejsca, gdzie powstają kamienne siekiery, a ludność nie przejmuje się tym, co przyniesie jutro. Przerażające za to było to, iż nikt z podróżników nie wiedział, czego można spodziewać się po tych mieszkańcach, którzy np. wywoływali duchy podczas czarów i wierzyli w różne dziwne rzeczy. A co ciekawsze - ekspedycja jeszcze dodatkowo dostarczała tym plemionom broń jako formę wynagrodzenia za pracę. Przyznam, że w takich warunkach, w obliczu ciągłego zagrożenia nie zdołałabym w nocy zmrużyć oka. A do tego przecież dochodziły jeszcze trudności w komunikacji i tym samym problemy wynikające ze złego zrozumienia się. I jak wyczytać z twarzy człowieka jego zamiary, stosunek do mnie, jeśli nie jest on w stanie okazywać emocji? W jaki sposób we właściwym momencie wyczuć niebezpieczeństwo?
A jeśli chodzi o samo wydanie tej książki... Bardzo podoba mi się pomysł Wydawnictwa Stapis na to, iż można ją kupić w dwóch wersjach okładkowych, wybrać sobie po prostu tę, która bardziej nam odpowiada. Plusem są też liczne zdjęcia wewnątrz niej pokazujące ciekawe miejsca z tej wyprawy, ludność, jak i samego autora. Jedynym mankamentem, który psuł mi potem odbiór treści, był wstęp stworzony przez Jerzego Kostrzewę. Został napisany interesująco, ale niestety zdradza zbyt wiele faktów z samych wspomnień Harrera, właściwie jest to streszczenie jego dziennika. Tym samym z grubsza już wiedziałam, co spotka bohatera jeszcze zanim przeszłam do właściwego tekstu, a potem ciągle odnajdywałam w nim fragmenty z wprowadzenia. Trochę to psuło zabawę, bo brakowało nieraz elementu zaskoczenia, gdy czytałam to samo, co wcześniej, jedynie rozbudowane i opisane innymi słowami.
Książkę serdecznie polecam każdemu, kto chce przenieść się do dziewiczej krainy, przedzierać się przez chaszcze, wejść na różne górskie szczyty, poznać tamtejsze plemiona, ale i tego wspaniałego człowieka z pasją, jakim był Heinrich Harrer. "Wracam z epoki kamiennej" to rzecz naprawdę warta poznania. Jestem tą historią dosłownie urzeczona i przypuszczam, że na jednokrotnym czytaniu się nie skończy, z pewnością z czasem sięgnę po nią ponownie.

"Wracam z epoki kamiennej" to dziennik z wyprawy do Nowej Gwinei, jaką autor - Heinrich Harrer odbył w 1962 roku. Wszystkie wydarzenia z tamtego czasu spisał właśnie nie byle kto, bo słynny podróżnik, alpinista, uczestnik pierwszego przejścia niezwykle trudnej północnej ściany Eigeru w 1938 r. i niemieckiej wyprawy na Nanga Parbat w 1939 r.
Sięgając po tę książkę obawiałam...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Uprowadzone Lisa Hoodless, Charlene Lunnon
Ocena 7,4
Uprowadzone Lisa Hoodless, Char...

Na półkach:

Książka „Uprowadzone” Lisy Hoodless i Charlene Lunnon to powieść autobiograficzna, wydana przez Hachette w popularnej serii „Pisane przez życie”. Dotyka ona niezwykle przejmującego tematu pedofilii. Nie jest to więc bynajmniej łatwa lektura, ale jednak przez swój realizm bardzo wartościowa.
Autorkami tej książki są dorosłe kobiety, które po latach koszmaru, jakie je spotkał, postanowiły podzielić się traumatycznymi przeżyciami, aby przestrzec innych przed podobnym losem oraz by uniemożliwić swemu oprawcy wcześniejsze zwolnienie z więzienia. Ich wspomnienia są wstrząsające przede wszystkim z tego powodu, iż te wydarzenia naprawdę miały miejsce, a poza tym dotyczyły małych, niewinnych dziewczynek.
Akcja powieści rozpoczyna się w momencie, gdy dziesięcioletnie Lisa i Charlene idą razem do szkoły. Czują się bezpiecznie, gdyż już wielokrotnie pokonywały tę trasę. Tego dnia jednak mają wrażenie, że ktoś w jadącym za nimi samochodzie je śledzi. I tak jest w rzeczywistości. Kierowca wysiada i siłą zaciąga Lisę do bagażnika. Przyglądająca się temu Charlene jest na tyle zdezorientowana, że stoi, jak skamieniała, zamiast uciekać. Za chwilę i ona trafia w ręce oprawcy. Nikt nie widzi rozgrywającej się tragedii, a samochód z porwanymi dziewczynkami odjeżdża. I tu daje o sobie znać różnica charakteru obu ofiar. Charlene, która była wychowywana przez matkę alkoholiczkę, wydaje się twarda, nie okazuje emocji, a jednocześnie jest świadoma tego, co może ją czekać. Lisa jest jej całkowitym przeciwieństwem – to wrażliwa, krucha, drobna dziewczynka, która nie do końca rozumie powagę sytuacji. Nie ma trudności w okazywaniu emocji, jest serdeczna, miła, ale też często płacze. Obie dziewczynki po brutalnym porwaniu, zostają wywiezione z dala od domu i przez 4 dni są stale gwałcone. Wciąż obmyślają ucieczkę, ale gdy przychodzi co do czego, to boją się to uczynić. Wierzą też słowom Alana, który zwodzi je, obiecując rychłe odwiezienie do rodziców.
Wszystkie wydarzenia niejako obserwujemy z perspektywy obu dziewczynek, ponieważ taka jest konstrukcja tej książki. Każda z nich ma zupełnie odmienny punkt widzenia na świat, inaczej interpretuje to, co zaszło. Bywa więc tak, że Alan zabiera Lisę do pokoju i nie wiemy co się z nią dzieje, czytamy tylko domysły Charlene. Dopiero potem Lisa zdradza, co wtedy czuła i przeżywała. Często opisy zachowania porywacza są na tyle dosadne i straszne, że trudno pojąć, dlaczego świat bywa aż tak okrutny i brutalny. Wystarczy jedna chwila i całe nasze życie się zmienia.
W książce bardzo interesujące jest to całe podejście psychologiczne do sprawy. Dowiadujemy się, co czują ofiary w obliczu zagrożenia, jakie są ich reakcje, jak potem radzą sobie ze wspomnieniami. Pokazane jest też zachowanie rodziny przed i po odnalezieniu, stosunek społeczeństwa, koleżanek i kolegów ze szkoły. Widzimy, jak przeżyta trauma może wpłynąć na nawet najtrwalszą przyjaźń.
Jednak „Uprowadzone” to nie tylko historia o przemocy, gwałcie i cierpieniu. Przede wszystkim pozwala ona zrozumieć, że złe doświadczenia nie muszą wcale negatywnie wpłynąć na naszą przyszłość. Nawet mimo koszmaru doświadczonego w dzieciństwie, można ułożyć sobie dalsze, szczęśliwe życie. Nie wolno się poddawać. Warto wyrzucić z siebie ból np. podczas terapii u psychologa. Z nie każdym zdarzeniem jesteśmy w stanie sobie samodzielnie poradzić. Terapia pomaga się otworzyć i wyrazić własne uczucia. Dzięki temu można zostawić ze sobą przeszłość i zacząć wszystko od nowa. Nie jest to łatwe, ale wykonalne.
Wspomnienia Lisy Hoodless i Charlene Lunnon polecam wszystkim, których interesują dramatyczne i rzeczywiste historie dzieci. Sama cenię obie autorki za to, że zechciały podzielić się m.in. ze mną swoim przeżyciami. Musiało to wymagać od nich sporej odwagi. Myślę, że książka pozwala lepiej zrozumieć człowieka, jego zachowania, reakcje, przestrzega przed niebezpieczeństwami, a jednocześnie daje pozytywny obraz przyszłości mimo doznanych krzywd.

Książka „Uprowadzone” Lisy Hoodless i Charlene Lunnon to powieść autobiograficzna, wydana przez Hachette w popularnej serii „Pisane przez życie”. Dotyka ona niezwykle przejmującego tematu pedofilii. Nie jest to więc bynajmniej łatwa lektura, ale jednak przez swój realizm bardzo wartościowa.
Autorkami tej książki są dorosłe kobiety, które po latach koszmaru, jakie je...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Jeździec miedziany” Paulliny Simons to przepiękna historia miłości Tatiany Mietanowej i Aleksandra, oficera Armii Czerwonej, obarczona piętnem wojny. Wszystko ma miejsce w 1941 roku, kiedy to Niemcy atakują Związek Radziecki. Powieść przybliża nam trudne losy ludzi w tym okresie, ale jednocześnie pokazuje istniejący wciąż w tym świecie zbiór wartości egzystencjalnych, którymi kierują się mieszkańcy, nie zatracając swego człowieczeństwa.
W tych właśnie realiach wojennych poznajemy Tatianę, siedemnastoletnią dziewczynę, od której sytuacja w kraju wymaga ogromnej dojrzałości. Jej brak bliźniak, Pasza, ginie podczas obozu młodzieżowego. Kiedy ojciec wysyła ją po zakupy, na przystanku autobusowym natrafia na Aleksandra, który momentalnie „wpada jej w oko”. Jest jednak pewien problem… Ten mężczyzna, jak się później okazuje, to ukochany jej starszej siostry, Daszy. Jak Tania rozwiąże ten dylemat? Czy zwycięży lojalność wobec siostry, a może jednak głos serca podpowie jej coś zupełnie innego? O tym po prostu trzeba się przekonać.
Świat, w którym funkcjonuje Tania jest przepełniony cierpieniem. Na każdym kroku towarzyszy jej ból rozstania ze swym wybrankiem, coraz bardziej zmniejszane racje żywnościowe, brak lekarstw, prądu. Życie staje się brutalne, ale w sercu dziewczyny tkwi nadzieja na lepsze jutro. Jest wierna swej miłości i skłonna do wyrzeczeń. Przechodzi naprawdę wiele, ale się nie poddaje.
Paullina Simons uświadamia nam, że człowiek, nawet w obliczu wojny, potrafi zdobyć się na piękne uczucia i wciąż je pielęgnować. W książce pełno jest scen erotycznych, opisanych ze smakiem, bynajmniej nie wulgarnych, ale wzruszających. Dzięki temu uzmysławiamy sobie, że pomimo okrucieństw otaczającego świata, można być naprawdę blisko, choć na chwilę się zapomnieć.
„Jeździec miedziany”, choć jest powieścią bardzo obszerną, niezwykle wciąga czytelnika od pierwszej strony. Mamy tam wartką akcję, ciekawe tło historyczne, idealnie zakreślonych bohaterów oraz opowieść o miłości ponad wszystkie przeciwności. Czasem aż ciężko uwierzyć, że kochać można tak szaleńczo i bezwarunkowo.
Książka Paulliny Simons wyzwala tak ogromną gamę emocji, że wracają one do nas jakże żywe już po jakimś czasie od zakończenia lektury – w naszych wspomnieniach. Powieść jest poruszająca, przerażająca, a przez to prawdziwa. Sentymentalnie i melancholijnie ukazane uczucia oraz namiętności bohaterów sprawiają, że książka wcale nie przeraża, a właściwie wywołuje zazdrość o tę cudowną, czystą miłość. Prowokuje również do zastanawiania się nad tym, jak wiele jesteśmy w stanie poświęcić dla dobra drugiej osoby i jak silne są nasze uczucia.
Jestem tak zafascynowana tą książką, iż mam nadzieję, że kiedyś doczekam się jej ekranizacji. Ta historia jest po prostu rewelacyjnie napisana, z ogromnym rozmachem, w sposób budzący wszelkie emocje. A taka właśnie powinna być dobra literatura, w tym także i romans.

„Jeździec miedziany” Paulliny Simons to przepiękna historia miłości Tatiany Mietanowej i Aleksandra, oficera Armii Czerwonej, obarczona piętnem wojny. Wszystko ma miejsce w 1941 roku, kiedy to Niemcy atakują Związek Radziecki. Powieść przybliża nam trudne losy ludzi w tym okresie, ale jednocześnie pokazuje istniejący wciąż w tym świecie zbiór wartości egzystencjalnych,...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Klementynka

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [2]

Anna Czerwińska
Ocena książek:
7,1 / 10
15 książek
0 cykli
Pisze książki z:
32 fanów
Reinhold Messner
Ocena książek:
6,0 / 10
12 książek
0 cykli
9 fanów

statystyki

W sumie
przeczytano
94
książki
Średnio w roku
przeczytane
7
książek
Opinie były
pomocne
57
razy
W sumie
wystawione
94
oceny ze średnią 6,8

Spędzone
na czytaniu
410
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
6
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
3
książek [+ Dodaj]