-
Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać1
-
ArtykułyBracia Grimm w Poznaniu. Rozmawiamy z autorkami najważniejszego literackiego odkrycia tego rokuKonrad Wrzesiński2
-
Artykuły„Nowa Fantastyka” świętuje. Premiera jubileuszowego 500. numeru magazynuEwa Cieślik4
-
ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać5
Biblioteczka
2024-04-24
2024-04-21
Co by było gdyby... To pytanie przewija się przez całą książkę. Nieustająco. Bo ta książka to krzyk rozpaczy, a zarazem studium żałoby. To książka o rodzinie, o domu, o relacjach i poczuciu sprawczości. O tym, co w naszym życiu jest przypadkiem, a co nim nie jest, a także o tym, jak radzić sobie z tym, z czym poradzić sobie nie można. Ta książka jest trudna emocjonalnie, poraża swoim cierpieniem, krzyczy bólem z każdej strony. Ta książka, pokazuje, jak przebiega proces uznawania straty, ogromnej, życiowej. Czy warto żyć szybko czy też lepiej celebrować życie powoli. Ta książka może być inspiracją do rozważań na ten temat. Czyta się ekspresowo i łatwo, a przeżywa znacznie głębiej.
Co by było gdyby... To pytanie przewija się przez całą książkę. Nieustająco. Bo ta książka to krzyk rozpaczy, a zarazem studium żałoby. To książka o rodzinie, o domu, o relacjach i poczuciu sprawczości. O tym, co w naszym życiu jest przypadkiem, a co nim nie jest, a także o tym, jak radzić sobie z tym, z czym poradzić sobie nie można. Ta książka jest trudna emocjonalnie,...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-24
"Dworska tancerka" to wyjątkowa, smutna i bardzo przejumująca opowieść. Opowieść o miłości, o Korei i o Francji, o spełnieniu i okrucieństwie. Jin, dworska tancerka, płynnym krokiem prowadzi czytelnika przez fragment historii Korei, a także przez wycinek Francji. Dwie kultury splatają się w powieści niczym tancerze. Narracja jest poprowadzona w sposób interesujący do tego stopnia, że trudno było mi się od tej książki odrywać. Żywy, plastyczny język, natłok emocji i przeżyć bohaterów zrobiły z tej niej dzieło ponadprzeciętne, a opowieść jest, jak wynika z posłowia, inspirowana prawdziwą historią, co dodaje tylko grozy. Całość jest kompletna i bardzo warta uwagi. Polecam.
"Dworska tancerka" to wyjątkowa, smutna i bardzo przejumująca opowieść. Opowieść o miłości, o Korei i o Francji, o spełnieniu i okrucieństwie. Jin, dworska tancerka, płynnym krokiem prowadzi czytelnika przez fragment historii Korei, a także przez wycinek Francji. Dwie kultury splatają się w powieści niczym tancerze. Narracja jest poprowadzona w sposób interesujący do tego...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-23
Mam dwa zdania o tej książce i oba razem nie sklejają się w całość, dlatego też nie daję jej jednoznacznej oceny.
Zacznę od tego, co mi się podobało i urzekło mnie bardzo. Od dłuższego już czasu nie przepadam za górami i czas spędzam głównie nad morzem. Znam Śnieżne Kotły i prawie wszystkie inne miejsca opisane w tej książce i po lekturze mam znowu ochotę pojechać w góry. Pamiętam te widoki, mgły nad Kotłami, szczególnie z samego rana, drogi i szlaki. Każdy, kto mnie dobrze zna, wie, że to jest woow, bo do gór trudno mnie przekonać. Tak ,Gortych mnie przekonał i mam ochotę wrócić w Karkonosze (żeby połazić, nie zamieszkać).
To teraz to, co nie zrobiło na mnie najlepszego wrażenia. Fabuła chwilami była dla mnie zbyt zagmatwana i przekombinowana. Moim zdaniem zupełnie niepotrzebnie, można było prościej i z pewnością całość nabrałaby wówczas gładkości. Styl pisania taki zwyczajny, dało się odczuć, że autor jeszcze musi nabrać wprawy, bo pewne zwroty i sytuacje były zbyt oklepane i takie nieprawdziwe. I to, co wzbudziło we mnie największy opór przy czytaniu "Schroniska" - nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że całość jest napisana z dużą dozą arogancji i nie mogłam pozbyć się tego odczucia przez całą lekturę. Nie bardzo wiem dlaczego, ale taką czułam energię i to zupełnie mi nie odpowiadało.
Jak oceniam całokształt? Trudno jednoznacznie powiedzieć. Na pewno nabrałam ochoty na wycieczkę, a to już coś :)
Mam dwa zdania o tej książce i oba razem nie sklejają się w całość, dlatego też nie daję jej jednoznacznej oceny.
Zacznę od tego, co mi się podobało i urzekło mnie bardzo. Od dłuższego już czasu nie przepadam za górami i czas spędzam głównie nad morzem. Znam Śnieżne Kotły i prawie wszystkie inne miejsca opisane w tej książce i po lekturze mam znowu ochotę pojechać w góry....
2024-03-22
Tyrmand miał ciekawy życiorys, przebywał w wielu miejscach i wielu rzeczy w życiu doświadczył. I tego wszystkiego możemy też doświadczyć czytając jego opowiadania. Są one soczyste, mięsiste, pisane zgrabnym i potoczystym językiem. Czytając tę prozę miałam wrażenie, że dotykam świata oczami Tyrmanda i jest to bardzo osobiste dotykanie i specyficzne. Bohaterowie Tyrmanda są ludzcy, niekoniecznie pozytywni, ale dzięki temu prawdziwi. Styl Tyrmanda wydaje się być bardzo charakterystyczny i zarazem ciekawy i wciągający. To bardzo dobra literatura społeczna, zdecydowanie warta przeczytania.
Tyrmand miał ciekawy życiorys, przebywał w wielu miejscach i wielu rzeczy w życiu doświadczył. I tego wszystkiego możemy też doświadczyć czytając jego opowiadania. Są one soczyste, mięsiste, pisane zgrabnym i potoczystym językiem. Czytając tę prozę miałam wrażenie, że dotykam świata oczami Tyrmanda i jest to bardzo osobiste dotykanie i specyficzne. Bohaterowie Tyrmanda są...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-17
Za każdym razem, kiedy czytam książki Eli Downarowicz, jestem zaskoczona, ile w tej prozie jest empatii, czynnika ludzkiego, zrozumienia duszy i umiejętności opisania ludzkich zachowań i emocji. I tak też jest w przypadku "Celiny". Właściwie nie do końca tak, bo jest znacznie lepiej. To zadzwiające, że autorka z książki na książkę jest w tym coraz lepsza. Chociaż w najnowszej powieści mamy thriller, ja nie mogłam się oprzec wrażeniu, że mimo iż książka jest sensacyjna, to główny wątek spokojnie można przełożyć na psychologiczny, w którym odzwierciedlone są relacje międzyludzkie na poziomie społecznym i osobistym. I tutaj trzeba być mistrzynią, aby polączyć to wszystko w jednej historii. Pani Eli się udało. Może nawet nie tyle udało, co po prostu to zrobiła w bardzo naturalny sposób. Książkę czyta się gładko, przyjemnie, ze sporym napięciem. Całość jest spójna i bardzo dynamiczna. Jak dla mnie - fantastyczna. Polecam i czekam na kolejne :)
Współpraca reklamowa - Wydawnictwo Videograf
Za każdym razem, kiedy czytam książki Eli Downarowicz, jestem zaskoczona, ile w tej prozie jest empatii, czynnika ludzkiego, zrozumienia duszy i umiejętności opisania ludzkich zachowań i emocji. I tak też jest w przypadku "Celiny". Właściwie nie do końca tak, bo jest znacznie lepiej. To zadzwiające, że autorka z książki na książkę jest w tym coraz lepsza. Chociaż w...
więcej mniej Pokaż mimo to
O Arsenie Lupin słyszał chyba każdy. Nawet jeśli nie czytał o nim książek ani nie oglądał filmów, z pewnością to imię i nazwisko obiło się wszystkim o uszy. Arsene Lupin znany jest z tego, że jest złodziejem dżentelmenem i przyznaję, że przed lekturą tej książki to była cała moja wiedza na temat słynnego bohatera.
„Dwa uśmiechy jednej pani” to moje pierwsze spotkanie z prozą Maurice’a Leblanca i od razu mogę zaliczyć je do udanych. Francuz tworząc postać Lupina oddaje w ręce czytelników bohatera wyrafinowanego, z ogładą na miarę rasowego Brytyjczyka, i chyba nieco Brytyjczykom okazując zazdrość z tytułu ich zamiłowania do konwenansów i sztuki savoir vivre’u.
Autor napisał nam postać wyjątkową, zdecydowanie wyróżniającą się wśród innych z podobnych książek, poukładaną, błyskotliwie inteligentną i ceniącą dobre życie. Arsene Lupin w „Dwóch uśmiechach jednej pani” sprawia wrażenie osoby ponadprzeciętnej, przebiegłej i sprytnej, a jednocześnie takiej, której szczęście sprzyja na każdym kroku. A jeśli nawet nie sprzyja, to bohater wykorzystuje każdą nadarzającą się okazję, aby ją w to szczęście zamienić. Lektura klasyki francuskiego kryminału pozwoliła mi zanurzyć się w świat, który jest dla mnie z jednej strony absolutnie odległy i wręcz egzotyczny, a z drugiej wyjątkowo spokojny, kojący i pozwalający na odpoczynek podczas lektury. Czytanie tej prozy sprawiło mi mnóstwo przyjemności i poczucia, że książka, którą trzymałam w dłoniach zapewniała mi doskonałą rozrywkę na wysokim poziomie, która spełnia w zupełności moją potrzebę lektury rozrywkowej, ale nie głupiej.
O Arsenie Lupin słyszał chyba każdy. Nawet jeśli nie czytał o nim książek ani nie oglądał filmów, z pewnością to imię i nazwisko obiło się wszystkim o uszy. Arsene Lupin znany jest z tego, że jest złodziejem dżentelmenem i przyznaję, że przed lekturą tej książki to była cała moja wiedza na temat słynnego bohatera.
więcej Pokaż mimo to„Dwa uśmiechy jednej pani” to moje pierwsze spotkanie z...