-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać189
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik11
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2020-09-01
2023-04-11
2021-03-07
Nie wiem czy jestem za stara na takie książki czy mam po prostu za duże wymagania...
Przez jakieś 30-40% zastanawiałam się czy ta książka mi się podoba czy jej nienawidzę i poważnie rozważałam odstawienie jej.
Jak chodzi o logikę i realność wydarzeń to kojarzy mi się to ze "Słodkim domem" od Tillie Cole, tam też były takie dziwne akcje.
W "Enemies" było od skrajności w skrajność: albo coś totalnie nielogicznego albo jakiś duży plus.
Np. nielogicznie została rozplanowana linia czasu nienawiści głównych bohaterów i powody dlaczego się ona zaczęła (W jednym rozdziale była mowa ile mieli wtedy lat, w innym ten wiek był inny. Najpierw byli przedstawiani jako rówieśnicy, potem się okazało, że on był rok starszy. Najpierw podał jej jeden powód, potem inny). Sam powód nienawiści głównych bohaterów jest słaby, tak właściwie bardzo naciągany, zdecydowanie ze strony Stone'a.
Do tego jak już pojawiały się sceny seksu to oczywiście był on wielokrotny i co noc i generalnie Stone potrzebował 3 sekundy na regenerację.
"Przyjaciele" Dusty byli fałyszywymi pozerami, którzy polubili ją przede wszystkim dlatego, że pojawił się Stone.
Autorka na początek historii wcisnęła tyle dram, że nie wiedziałam czy w którymś momencie nie okaże się, że to jakiś żart.
Nie mówię, miała ta historia swoje plusy, ale niestety w moich oczach minusy ją zdominowały.
Nie wiem czy jestem za stara na takie książki czy mam po prostu za duże wymagania...
Przez jakieś 30-40% zastanawiałam się czy ta książka mi się podoba czy jej nienawidzę i poważnie rozważałam odstawienie jej.
Jak chodzi o logikę i realność wydarzeń to kojarzy mi się to ze "Słodkim domem" od Tillie Cole, tam też były takie dziwne akcje.
W "Enemies" było od skrajności w...
2021-03-07
Nie wiem czy jestem za stara na takie książki czy mam po prostu za duże wymagania...
Przez jakieś 30-40% zastanawiałam się czy ta książka mi się podoba czy jej nienawidzę i poważnie rozważałam odstawienie jej.
Jak chodzi o logikę i realność wydarzeń to kojarzy mi się to ze "Słodkim domem" od Tillie Cole, tam też były takie dziwne akcje.
W "Enemies" było od skrajności w skrajność: albo coś totalnie nielogicznego albo jakiś duży plus.
Np. nielogicznie została rozplanowana linia czasu nienawiści głównych bohaterów i powody dlaczego się ona zaczęła (W jednym rozdziale była mowa ile mieli wtedy lat, w innym ten wiek był inny. Najpierw byli przedstawiani jako rówieśnicy, potem się okazało, że on był rok starszy. Najpierw podał jej jeden powód, potem inny). Sam powód nienawiści głównych bohaterów jest słaby, tak właściwie bardzo naciągany, zdecydowanie ze strony Stone'a.
Do tego jak już pojawiały się sceny seksu to oczywiście był on wielokrotny i co noc i generalnie Stone potrzebował 3 sekundy na regenerację.
"Przyjaciele" Dusty byli fałyszywymi pozerami, którzy polubili ją przede wszystkim dlatego, że pojawił się Stone.
Autorka na początek historii wcisnęła tyle dram, że nie wiedziałam czy w którymś momencie nie okaże się, że to jakiś żart.
Nie mówię, miała ta historia swoje plusy, ale niestety w moich oczach minusy ją zdominowały.
Nie wiem czy jestem za stara na takie książki czy mam po prostu za duże wymagania...
Przez jakieś 30-40% zastanawiałam się czy ta książka mi się podoba czy jej nienawidzę i poważnie rozważałam odstawienie jej.
Jak chodzi o logikę i realność wydarzeń to kojarzy mi się to ze "Słodkim domem" od Tillie Cole, tam też były takie dziwne akcje.
W "Enemies" było od skrajności w...
2020-09-09
O ile pierwszy tom był mocno średni, drugi był naprawdę bardzo dobry, to ten według mnie jest czymś pomiędzy....
Trudno mi powiedzieć co dokładnie zadziałało w moich oczach na jego niekorzyść, ale jakoś tak ciężko mi się czytało tę książkę i nie chodzi mi tu o tematykę.
Zmęczyło mnie to przyciąganie-odpychanie Tate i Trevora. O ile cieszę się z kolejnego spotkania z całą ekipą o tyle wątek głównych bohaterów niestety mnie nie urzekł... I szkoda mi było Jacksona, bo miałam poczucie, że został taką zapchajdziurą bez osobowości, która pojawia się tylko w kilku momentach jak trzeba pokazać, że jakiś inny facet interesuje się Tate.
Oczywiście, że sięgnę po czwarty tom, bo dzięki "First last night" bardzo przekonałam się do Grace (a byłam zdania, że autorka dodała ją do grupy na siłę). Także zobaczymy czy cała seria została ładnie zwieńczona :)
O ile pierwszy tom był mocno średni, drugi był naprawdę bardzo dobry, to ten według mnie jest czymś pomiędzy....
Trudno mi powiedzieć co dokładnie zadziałało w moich oczach na jego niekorzyść, ale jakoś tak ciężko mi się czytało tę książkę i nie chodzi mi tu o tematykę.
Zmęczyło mnie to przyciąganie-odpychanie Tate i Trevora. O ile cieszę się z kolejnego spotkania z całą...
2020-09-05
Mimo, że "First last look"nie zrobiło na mnie jakiegoś super wrażenia, a wręcz miałam problem, żeby przypomnieć sobie o co w nim chodziło, postanowiłam dać szansę kolejnej części. I bardzo się cieszę, że to zrobiłam, bo "First last kiss" jest o wiele lepsze od historii Emery i Dylana.
Z pewnością zabiorę się za następny tom, bo bardzo polubiłam całą paczkę przyjaciół i chętnie poczytam o ich dalszych perypetiach.
Najchętniej dałabym tu ocenę 7.5, ale zawyżam do 8, za idealnie dobrane piosenki, których tytuły przewijają się przez całą historię.
Mimo, że "First last look"nie zrobiło na mnie jakiegoś super wrażenia, a wręcz miałam problem, żeby przypomnieć sobie o co w nim chodziło, postanowiłam dać szansę kolejnej części. I bardzo się cieszę, że to zrobiłam, bo "First last kiss" jest o wiele lepsze od historii Emery i Dylana.
Z pewnością zabiorę się za następny tom, bo bardzo polubiłam całą paczkę przyjaciół i...
2020-08-31
Kiedyś przeczytałam pierwszy tom tej serii i stwierdziłam, że jest słaby... Niedawno trochę z braku laku, a trochę z potrzeby przeczytania czegoś ultra lekkiego, zabrałam się za "Ezekiela" i świetnie się bawiłam.
Według mnie ta część jest o wiele lepsza od "Sebastiana". I choć Zeke był naprawdę bucem, jego historia bardzo mi się podobała. Myślę, że w dużej mierze przez wątek Kyle'a i Summer oraz oczywiście dzięki Violet.
Ten tom zachęcił mnie do dalszego czytania książek tej autorki.
Kiedyś przeczytałam pierwszy tom tej serii i stwierdziłam, że jest słaby... Niedawno trochę z braku laku, a trochę z potrzeby przeczytania czegoś ultra lekkiego, zabrałam się za "Ezekiela" i świetnie się bawiłam.
Według mnie ta część jest o wiele lepsza od "Sebastiana". I choć Zeke był naprawdę bucem, jego historia bardzo mi się podobała. Myślę, że w dużej mierze przez...
2020-08-31
Nie mogłam się doczekać historii Blake'a, bo zdobył me serce w "Hope again". Ta część odbiega trochę od reszty serii, dlatego, bo zazwyczaj u Kasten fajerwerki lecą mniej więcej w połowie książki. Tutaj przeszłość bohaterów, ich ból i w dużej mierze też pragnienie Jude, żeby wszystko naprawić, opóźnia je dość mocno, co według mnie jest dużym plusem tej opowieści, bo z większą niecierpliwością czekałam na to aż ich uczucia wreszcie wygrają.
Oczywiście i w tej historii pojawiają się wszyscy bohaterowie poprzednich części, ale tym razem to nie Dawn jest najbliższą przyjaciółką głównych postaci tylko Everly, a ją lubię o wiele bardziej ;)
Zdecydowanie duży plus za wątek Ezry (choć niestety był on mocno przewidywalny).
Chętnie przeczytałabym historię Cama i Otisa, jeżeli takowe by powstały.
Dałabym wyższą ocenę, ale niestety zawiodłam się zakończeniem... Wydawało mi się, że autorka po prostu chciała ekspresowo skończyć książkę i ukróciła coś, na co według mnie potrzeba było więcej czasu...
Niemniej jednak bardzo lubię tą serię i jeżeli wyszłyby jakiekolwiek kolejne części to chętnie bym je przeczytała.
Nie mogłam się doczekać historii Blake'a, bo zdobył me serce w "Hope again". Ta część odbiega trochę od reszty serii, dlatego, bo zazwyczaj u Kasten fajerwerki lecą mniej więcej w połowie książki. Tutaj przeszłość bohaterów, ich ból i w dużej mierze też pragnienie Jude, żeby wszystko naprawić, opóźnia je dość mocno, co według mnie jest dużym plusem tej opowieści, bo z...
więcej mniej Pokaż mimo to2020
Nie kupiła mnie ta książka.
Sam pomysł na fabułę mnie zaintrygował. Nie spodziewałam się, że tak to zostanie rozegrane. Niestety im dalej w las tym gorzej.
Cała historia szła tak jakby...zbyt łatwo.
Wydawało mi się, że relacja głównych bohaterów miała potencjał, ale w pewnym momencie to było jakby wręcz do przesady proste. Poza tym Allison tyle czasu była outsiderką, a nagle jak za dotknięciem magicznej różdżki stwierdziła, że chce się udzielać w mediach społecznościowych i nagle zaczęła zakładać wszędzie konta i być taka bardziej "otwarta". To mi się nie kleiło.
Nie przekonała mnie ta historia. Jakby czegoś jej brakowało.
Nie kupiła mnie ta książka.
Sam pomysł na fabułę mnie zaintrygował. Nie spodziewałam się, że tak to zostanie rozegrane. Niestety im dalej w las tym gorzej.
Cała historia szła tak jakby...zbyt łatwo.
Wydawało mi się, że relacja głównych bohaterów miała potencjał, ale w pewnym momencie to było jakby wręcz do przesady proste. Poza tym Allison tyle czasu była outsiderką, a...
2019-12-01
Co. To. Było.
Za "Jednak mnie kochaj" zabrałam się tuż po przeczytaniu "First last look". Z początku miałam dość negatywne nastawienie, bo Sage nie jest postacią, którą da się łatwo polubić... Po kilku stronach lektury przyporządkowałam ją do bohaterek z kategorii "już wiem, że będzie mnie wkurzać". Potem z każdym kolejnym rozdziałem moja sympatia do tej postaci wzrastała. Nawet zaczynałam ją rozumieć i czekałam na wyjaśnienie, jej opowieść o tym co się wydarzyło w jej przeszłości.
No i cóż, nie doczekałam się...
Fajnie jest jak autorka nas zwodzi, miło jest nie być pewnym tego co się wydarzy i czuć ten dreszczyk emocji, że każda strona prowadzi nas do celu.
Tutaj autorka bawi się z nami w kotka i myszkę, żeby na koniec nie udzielić nam żadnej odpowiedzi. Co do przeszłości dziewczyny można się grać w wykreślankę, bo autorka podsuwa pewne przypuszczenia, a potem odkrywa takie karty, że wiesz czego Sage NIE zrobiła.
Co do bohaterów: poznajemy tylko 4 osoby, ale właściwie tylko 2 są jakoś sensownie rozbudowane, a reszta jest wtykana jak trzeba. Wątek April i Gavina mógłby być fajnie rozszerzony. Już nie mówiąc o tym, że postać Gavina mogłaby byś jakkolwiek rozbudowana, bo ten to w ogóle jest potraktowany mocno powierzchownie. Poza tym jest Luca, który niby jest taki fifa rafa dusza towarzystwa, a tak naprawdę to oprócz Gavina nie ma kolegów. Sage to osobna historia, ale żeby się do niej doczepić musiałabym mocno zaspojlerować całą historię.
Bardzo bym chciała, żeby ta książka mi się podobała. Polowałam na nią długo, okładka jest piękna, a opis zachęcający. Ale niestety... zawiodłam się.
Co. To. Było.
Za "Jednak mnie kochaj" zabrałam się tuż po przeczytaniu "First last look". Z początku miałam dość negatywne nastawienie, bo Sage nie jest postacią, którą da się łatwo polubić... Po kilku stronach lektury przyporządkowałam ją do bohaterek z kategorii "już wiem, że będzie mnie wkurzać". Potem z każdym kolejnym rozdziałem moja sympatia do tej postaci wzrastała....
2019-11-26
Mam bardzo mieszane uczucia co do tej książki... Bardzo długo zwlekałam z jej przeczytaniem, bo się bałam, że się zawiodę.
Czy się zawiodłam? Nie.
Czy przeczytałabym ją drugi raz? Nie.
Czy ją polecam? No niekoniecznie, bo jest dużo o wiele lepszych książek z tego gatunku.
Niestety innej opinii niż "przeciętna" nie jestem w stanie dać, bo szczerze, przeczytałam tę książkę w zeszłym tygodniu, a już nie pamiętam imion głównych bohaterów...
Z pozytywów:
+ za proces akceptacji swoich błędów
+ za zrozumienie, że nie liczy się ilość znajomych tylko ich jakość
+ za "to co trafia do internetu już na zawsze w nim zostaje"
+ fajną paczkę przyjaciół
+ za zdanie Emery "pewnie w ogóle wtedy nie myślałam" (wiedziała, że popełniła głupotę, ale nie próbowała się za to usprawiedliwiać, szacuneczek)
+ za poruszenie problemu demencji.
Z rzeczy, które mi się nie podobały:
- cała intryga między głównym bohaterem i jego kumplem była po prostu bez sensu. Całkowicie i od początku. Nawet jeżeli Dylan (tak, specjalnie sprawdzałam imiona głównych postaci) nie miał kasy.
- postać kumpla Dylana - Masona została przez tę jedną intrygę sprowadzona do postaci negatywnej, bo tak naprawdę potem trudno patrzeć na niego inaczej niż przez pryzmat spisku, co jest głupie, bo on swoimi przygrywkami i piosenkami wprowadza fajną atmosferę
- finałowe rozwiązanie tego, kto stoi za rozesłaniem filmu - nie przypominam sobie, żeby autorka w jakikolwiek sposób pisała o tym, że Rachel zwraca uwagę na Dylana czy coś. Wydawało mi się to totalnie wyjęte z kapelusza i nie było zbyt logiczne. Bo jeżeli ona chciała coś osiągnąć to raczej zwróciłaby się tylko do niego, a nie do wszystkich...
Oprócz tego choć lektura była przyjemna, to cały czas miałam wrażenie, że jest pisana na siłę, a niektóre sytuacje wydawały mi się mocno naciągane.
Jedyne co mnie przekonuje do kolejnych części to to, że często pierwszy tom serii jest swego rodzaju rozgrzewką, a dopiero kolejne są naprawdę dobre.
Mam bardzo mieszane uczucia co do tej książki... Bardzo długo zwlekałam z jej przeczytaniem, bo się bałam, że się zawiodę.
Czy się zawiodłam? Nie.
Czy przeczytałabym ją drugi raz? Nie.
Czy ją polecam? No niekoniecznie, bo jest dużo o wiele lepszych książek z tego gatunku.
Niestety innej opinii niż "przeciętna" nie jestem w stanie dać, bo szczerze, przeczytałam tę...
2019-10-19
Uwielbiam tę serię! Każda kolejna część jest lepsza od poprzedniej. Wspaniale było móc przeczytać historię Nolana i Everly. Już się nie mogę doczekać historii Blake'a!
Uwielbiam tę serię! Każda kolejna część jest lepsza od poprzedniej. Wspaniale było móc przeczytać historię Nolana i Everly. Już się nie mogę doczekać historii Blake'a!
Pokaż mimo to2019-08-22
Podczas tej lektury uświadomiłam sobie jak bardzo tęskniłam za bohaterami "Off-Campus".
"Pościg" trzyma poziom i czyta się go z przyjemnością.
Po drodze przewijają się bohaterowie poprzedniej serii co budzi ciepło w sercu. Choć na początku byłam sceptyczna, postać Brenny to strzał w dziesiątkę i nie mogę się doczekać, aż zabiorę się za "The Risk"!
Podczas tej lektury uświadomiłam sobie jak bardzo tęskniłam za bohaterami "Off-Campus".
"Pościg" trzyma poziom i czyta się go z przyjemnością.
Po drodze przewijają się bohaterowie poprzedniej serii co budzi ciepło w sercu. Choć na początku byłam sceptyczna, postać Brenny to strzał w dziesiątkę i nie mogę się doczekać, aż zabiorę się za "The...
2019-07-27
Okładka i opis od razu przyciągnęły mój wzrok, więc jak tylko miałam możliwość, to od razu sięgnęłam po "Słodki dom". I bardzo trudno jest mi tę książkę ocenić.
Schemat jest dość prosty i wszystkim znany - on jest sławny, bogaty i przystojny. Ona jest śliczna, inteligentna, cicha i biedna. Chcą być razem, ale nie mogą, ale tak mocno tego pragną. I tak dalej...
Co mnie najbardziej irytowało?
1. Przede wszystkim przerysowanie praktycznie każdego bohatera. Jak byli rodzice Romea to musieli być okrutni, bez krzty dobroci, schematycznie źli i niebezpieczni. Historia jego rodziców była okrutnie płaska.
Jak mamy brytyjską wykładowczynie, to musi ona wyglądać stereotypowo i musi być oczywiście mistrzem Yodą dla głównej bohaterki, a choć podobno traktują się jak rodzina, to ona pojawia się tylko na początku i na końcu.
Cass jest do bólu przerysowaną postacią, co jest okrutnie irytujące.
Ally jest "tą, która od początku wspiera miłość swojego kuzyna i będzie walczyć o jego szczęście"
Lexy, facet Cass i Reese to tylko pionki wstawiane gdzieś mimochodem, nawet nie ma między nimi jakichś głębszych konwersacji, po prostu są wrzucani "jak trza".
2. Głupota głównej bohaterki. Wierzę, że bycie pisarzem jest trudne, ale wydaje mi się, że wiedza o tym jak się nosi szkła kontaktowe jest dość powszechna i dostępna dla każdego. Trudno było nie uderzyć głową w blat, gdy Molly dostała soczewki i nową parę okularów, po czym poszła spać w soczewach i zaskakująco dobrze się spało (powinna ledwo oczy otworzyć i powinny ją boleć od przesuszenia). A w dodatku zostało umieszczone zdanie, że "chciała włożyć okulary, ale przypomniała sobie, że już nie musi". Po tym zdaniu zaczęłam się śmiać.
3. "Samiec alfa Romeo". Rome zachowywał się jakby miał rozdwojenie jaźni. Nienawidził wszystkich i jednocześnie był łagodny jak baranek dla Molly. Potrafił zniszczyć całą siłownię, ale nikt mu w tym nie przeszkadzał, co lepsze, zamykali drzwi, żeby mógł ją niszczyć w spokoju. Nie do uwierzenia...
I oczywiście "Masz robić co ci każę. Jesteś moja". A jego erotyczne upodobania zostały wyjaśnione tekstem "muszę mieć kontrolę w czymś w czym jestem dobry". Brak słów.
A teraz coś z pozytywów:
"Słodki dom" czyta się niezmiernie szybko. Akcja wciąga od pierwszej strony i tak naprawdę na początku ta historia ma ogromny potencjał. Relacja Romea i Molly od początku jest intrygująca. Po za tym autorka stworzyła dla nich bardzo ładne zakończenie, a ten jeden rozdział bonusowy z perspektywy Romea był bardzo dobrym trafem. Szkoda, że nie pokusiła się napisać tej książki przeplatając perspektywę obojga bohaterów (choć wiem, że jest kolejny tom tej historii napisany z perspektywy Rome'a).
I tym sposobem z jednej strony uważam, że ta książka jest słaba, a z drugiej strony po jej skończeniu zaczęłam sprawdzać, co jeszcze napisała ta autorka.
Okładka i opis od razu przyciągnęły mój wzrok, więc jak tylko miałam możliwość, to od razu sięgnęłam po "Słodki dom". I bardzo trudno jest mi tę książkę ocenić.
Schemat jest dość prosty i wszystkim znany - on jest sławny, bogaty i przystojny. Ona jest śliczna, inteligentna, cicha i biedna. Chcą być razem, ale nie mogą, ale tak mocno tego pragną. I tak dalej...
Co mnie...
2019-07-13
Zaczęłam czytać tę książkę kilka miesięcy temu, ale w pewnym momencie się zatrzymałam i nie miałam sił już brnąć dalej. Przede wszystkim dlatego, że polubiłam wszystkich jej bohaterów poza główną bohaterką Kacey. Przygodę z serią zaczęłam od historii Livie i już wtedy nie polubiłam jej starszej siostry, bo irytowało mnie to, że tak nadgorliwie podchodziła do relacji z Livie. A jak zaczęłam czytać jej historię to nie potrafiłam jej znieść, bo była wredną, egoistyczną s*ką, która widziała tylko czubek własnego nosa i swoje cierpienie, a totalnie nie zastanawiała się nad tym co robi wszystkim w swoim otoczeniu.
Po zrobieniu sobie przerwy kilka dni temu wróciłam do lektury i ukończyłam ją z uśmiechem na ustach. Choć Kacey wciąż jest wg mnie bardzo irytującą postacią, to odrobiła swoją lekcję i cieszę się, że nie spisałam jej historii na straty.
Po przeczytaniu tego tomu widzę jak mocno cała seria jest zazębiona, dlatego nie polecam czytania jej nie po kolei.
Zaczęłam czytać tę książkę kilka miesięcy temu, ale w pewnym momencie się zatrzymałam i nie miałam sił już brnąć dalej. Przede wszystkim dlatego, że polubiłam wszystkich jej bohaterów poza główną bohaterką Kacey. Przygodę z serią zaczęłam od historii Livie i już wtedy nie polubiłam jej starszej siostry, bo irytowało mnie to, że tak nadgorliwie podchodziła do relacji z...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-06-16
Myśląc o tej książce przychodzi mi do głowy „Love me never”, przede wszystkim przez motyw mrocznej przeszłości, żigolaka i strzelaniny. Pod koniec czytania byłam wręcz przekonana, że następnie sięgnę po „Remember me forever”, do której jeszcze nie miałam okazji dotrzeć.
Przeczytałam tę książkę w jeden dzień. Jakbym podsumowała, ile łącznie mi zajęło czytanie, to byłoby to jakieś 5/7h. Czyta się bardzo szybko, fabuła sprawnie płynie, choć niektóre sceny są naciągane, a ja przez większą część książki zastanawiałam się gdzie są rodzice Evy i Reese... Jest to zdecydowanie książka na odprężenie.
Myśląc o tej książce przychodzi mi do głowy „Love me never”, przede wszystkim przez motyw mrocznej przeszłości, żigolaka i strzelaniny. Pod koniec czytania byłam wręcz przekonana, że następnie sięgnę po „Remember me forever”, do której jeszcze nie miałam okazji dotrzeć.
Przeczytałam tę książkę w jeden dzień. Jakbym podsumowała, ile łącznie mi zajęło czytanie, to byłoby to...
2019-04-23
Wyczekiwałam tej książki, bo nie mogłam sobie poukładać w głowie, że to właśnie Erin ma być z Brendanem. W „Przebudzeniu Olivii” Erin była pełna energii, tryskająca humorem i niestraszne jej były jakiekolwiek problemy. Tutaj poznajemy ją z całkiem innej strony.
Akcja książki dzieje się kilka lat po zakończeniu przez główną bohaterkę studiów. Jest zaręczona, mieszka w dużym domu, ma stabilną pracę i wręcz idealnego narzeczonego.
To wszystko to tylko pozory. Tak naprawdę ona nie chce być zaręczona, jej narzeczony to karierowicz, który non stop siedzi w pracy, duży dom jej się nie podoba, bo cóż, jest według niej za duży. A oprócz tego, choć praca, którą Erin zarabia na życie, sprawia jej przyjemność, jest też niewątpliwą męczarnią przez szefa, który nieustannie próbuje jakoś dogryźć głównej bohaterce, a wręcz traktuje ją jako swoje popychadło.
Główni bohaterowie spotykają się w dość nieoczekiwanej sytuacji – Rob (narzeczony Erin) postanawia pozwolić Brendanowi zamieszkać w domku nad basenem, a sam wyjeżdża do Europy w celach służbowych. Bohaterka jest załamana tą sytuacją, bo nie lubi Brendana. A Brendan nie pozostaje jej dłużny. Tych dwoje zostaje skazanych na siebie, ale choć bardzo chcą w to wierzyć, wcale nie cierpią z tego powodu. A wręcz pomaga im to wyjaśnić sprawy, które zaszły między nimi w przeszłości. I poukładać życie, które przez te kilka lat zdążyło się naprawdę zagmatwać.
To słodko-gorzka historia o tym, że miłość nie zawsze jest łatwa, a do niektórych sytuacji trzeba dorosnąć.
Wyczekiwałam tej książki, bo nie mogłam sobie poukładać w głowie, że to właśnie Erin ma być z Brendanem. W „Przebudzeniu Olivii” Erin była pełna energii, tryskająca humorem i niestraszne jej były jakiekolwiek problemy. Tutaj poznajemy ją z całkiem innej strony.
Akcja książki dzieje się kilka lat po zakończeniu przez główną bohaterkę studiów. Jest zaręczona, mieszka w dużym...
2019-02-01
Jako, że z nieznanych sobie powodów rozpoczęłam czytanie tej serii od "Pięciu sposobów na upadek" - totalnie gardząc chronologią - postanowiłam, że drugą książką od K.A. Tucker jaką przeczytam będzie "Jedno małe kłamstwo". I teraz już jestem w 100% pewna, że zabiorę się za resztę tomów, ale już w odpowiedniej kolejności.
Postać Livii jest o tyle intrygująca, że wydaje się iż dziewczyna nie ma żadnych problemów. Jest bardzo ładna, jest prymuską, dostała się na Princeton i chociaż straciła rodziców, a jej siostra miała pewien smutny okres w swoim życiu, ona wciąż jest osobą dobrą, dążącą do swoich celów. Wydaje się, że jest doskonała.
A potem poznaje Ashtona, który choć fizycznie wydaje się idealny, zdecydowanie nie wyznaje tych samych wartości co ona. Nie mniej jednak to on kradnie jej pierwszy pocałunek, czym chwieje fasady jej "poukładanego" życia.
Jest też Connor, który powinien być tym jedynym. Tylko co zrobić, gdy rozum mówi "bierz Connora", a serce pragnie Ashtona?
Polubiłam głównych bohaterów. Najbardziej ze wszystkiego polubiłam chyba to, że postać Livie wydawała się taka normalna i ułożona, a potem się okazało, że czasem w życiu trzeba podjąć kilka potencjalnie ryzykownych decyzji, żeby wiedzieć, czy to co się robi obecnie - ten ideał, do którego tyle dążyliśmy - to na pewno to czego pragniemy.
Moim ulubionym cytatem z tej książki to zdecydowanie:
"- W jaki sposób dowiedziałaś się, jak należy żyć?
- Metodą prób i błędów, Livie. To jedyny sposób jaki znam."
Jako, że z nieznanych sobie powodów rozpoczęłam czytanie tej serii od "Pięciu sposobów na upadek" - totalnie gardząc chronologią - postanowiłam, że drugą książką od K.A. Tucker jaką przeczytam będzie "Jedno małe kłamstwo". I teraz już jestem w 100% pewna, że zabiorę się za resztę tomów, ale już w odpowiedniej kolejności.
Postać Livii jest o tyle intrygująca, że wydaje się...
To moja pierwsza styczność z książkami tej autorki, ale już wiem, że nie ostatnia.
To moja pierwsza styczność z książkami tej autorki, ale już wiem, że nie ostatnia.
Pokaż mimo to