-
ArtykułyUwaga, konkurs! Do wygrania książki „Times New Romans“ Julii Biel!LubimyCzytać1
-
ArtykułyWygraj egzemplarz „Róż i fiołków” Gry Kappel Jensen. Akcja recenzenckaLubimyCzytać1
-
Artykuły10 gorących książkowych premier tego tygodnia. Co warto przeczytać?LubimyCzytać3
-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
Biblioteczka
2023-11-05
2022-10-10
2022-12-31
2022-12-08
2022-12-02
2022-11-16
2022-11-07
2022-09-30
2022-09-24
2022-06-15
Ta książka uświadomiła mi, jak wiele
w kwestiach miłości i seksualności narzuca nam społeczeństwo – jak często, zwłaszcza jako młodzi ludzie, wpadamy w pułapkę przez nikogo nieustalonych „norm”. Jeśli odstajemy od tych „norm”, jeśli czujemy inaczej – jesteśmy dziwni, czujemy, że musimy do nich doszusować, bo mamy już X lat i każdy ma „to” już za sobą. „Loveless” pokazuje, jak złe są te pseudonormy, i uświadamia, że istnieje wiele rodzajów miłości i seksualności oraz podejść do nich,
a każde jest dobre, jeśli czujemy się z nim dobrze.
Po więcej moich recenzji zapraszam na Instagram: https://www.instagram.com/niefikcyjna/
Ta książka uświadomiła mi, jak wiele
w kwestiach miłości i seksualności narzuca nam społeczeństwo – jak często, zwłaszcza jako młodzi ludzie, wpadamy w pułapkę przez nikogo nieustalonych „norm”. Jeśli odstajemy od tych „norm”, jeśli czujemy inaczej – jesteśmy dziwni, czujemy, że musimy do nich doszusować, bo mamy już X lat i każdy ma „to” już za sobą. „Loveless” pokazuje,...
2022-10-02
2022-09-26
Rob ma to, czego pragnęła: rodzinę złożoną z męża i dwóch córek. Przeszłość jednak nie daje jej o sobie zapomnieć. Wspomnienia dzieciństwa, które spędziła na pustyni w miejscu zwanym Sundial, powracają do niej jak echo i jak echo też Sundial odzywa się w jej starszej córce. Kiedy Rob odkrywa, że Callie zbiera kości i rozmawia z niewidzialnymi postaciami, zabiera ją do Sundial, aby raz na zawsze rozliczyć się z przeszłością i ochronić swoją rodzinę. Tam będzie musiała dokonać wielu dramatycznych wyborów, które zmienią jej życie raz na zawsze – tak jak to miało już miejsce w przeszłości.
Catriona Ward ma prawdziwy dar tworzenia niejednoznacznych, intrygujących postaci, w których czai się mrok. Po jej drugiej, równie fenomenalnej co pierwsza, książce mogę z całą pewnością stwierdzić, że to kreacja bohaterów najbardziej pracuje na wyjątkowość historii, które prezentuje czytelnikom. Było tak w przypadku „Ostatniego domu na zapomnianej ulicy” i tak samo jest w przypadku „Sundial”. Nawet najbardziej oryginalna i emocjonująca fabuła nie zapadałaby tak w pamięć, gdyby nie postacie, które wzbudzają taki niepokój i zainteresowanie jednocześnie.
Akcja tej powieści toczy się dwutorowo, dzięki czemu poznajemy galerię niesamowitych postaci, począwszy od rodziców i siostry Rob, a skończywszy na jej obecnej rodzinie – jej mężu i dwóch córkach. Tutaj żaden bohater nie jest w stu procentach godny zaufania, każdy zdaje się skrywać w sobie ziarenko mroku, które w każdej chwili może wykiełkować, wydobywając na świat taką część ich osobowości, która nigdy nie powinna ujrzeć światła dziennego. Nawet dwunastoletnia Callie od razu zostaje odarta ze swojej dziecięcej niewinności po tym, jak pada na nią cień podejrzeń sugerujących, że pozbawia zwierzęta życia, by zyskać ich kości.
Niezwykle istotnym bohaterem jest też w tej powieści miejsce – Sundial jest jak żywy organizm, jak zdziczały pies, który dopada przebywającego tam człowieka i zatapia w nim swoje zęby, pozostawiając ślad na całe życie. Kiedy raz wjedziesz do Sundial, już nigdy tak naprawdę go nie opuścisz. Rob odczuwa to szczególnie, mając w pamięci to, co miało tam miejsce przed laty. Sundial był jej domem, ale był też miejscem, z którego wielokrotnie chciała uciec i które odebrało jej wszystko, co cenne. W Sundial wszystko się zaczęło, a teraz, gdy przybywa tam wraz z Callie, wszystko może się także zakończyć.
Książki Ward to na pierwszy rzut oka definicja dziwności, ale pod tą wierzchnią niepokojącą warstwą kryją się całkiem przyziemne problemy i nie tak fantastyczne, niemal nierealne wydarzenia, jak mogłoby się wydawać. „Sundial” to przede wszystkim złe relacje, które niczym toksyna zatruwają każdy inny aspekt życia. Dzieciństwo Rob to jakby sekta w pigułce, ograniczona do jednej rodziny, która żyje niemalże odcięta od reszty świata, ma swoje zasady i rytuały i zdaje się poszukiwać sensu istnienia. To jednak tylko fasada, za którą kryją się manipulacja, brutalność i fałszywe idee.
Powieści Ward to niesamowity powiew świeżości w gatunku, jakim jest thriller. To zupełnie inne podejście do konstruowania intrygi i budowania napięcia, inny sposób kreowania bohaterów i opowiadania o losie, jaki ich spotkał. Ta autorka jest inna od innych, jej książki są inne od innych. Ward udowadnia, że thrillery nie muszą korzystać z utartych schematów, że mogą jeszcze zaskakiwać, że można patrzeć na ten gatunek zupełnie inaczej. Tak jak byłam pod wielkim wrażeniem „Ostatniego domu…”, tak teraz jestem pod wrażeniem „Sundial” i nie mam już wątpliwości, że Ward zachwyci mnie po raz kolejny. To tylko kwestia czasu.
Po więcej moich recenzji zapraszam na Instagram: https://www.instagram.com/niefikcyjna/
Rob ma to, czego pragnęła: rodzinę złożoną z męża i dwóch córek. Przeszłość jednak nie daje jej o sobie zapomnieć. Wspomnienia dzieciństwa, które spędziła na pustyni w miejscu zwanym Sundial, powracają do niej jak echo i jak echo też Sundial odzywa się w jej starszej córce. Kiedy Rob odkrywa, że Callie zbiera kości i rozmawia z niewidzialnymi postaciami, zabiera ją do...
więcej Pokaż mimo to