Po tym, jak powieść "Angelfall" mnie zachwyciła i oczarowała, postanowiłam zabrać się za tematykę anielską, mając nadzieję na odnalezienie kolejnej perełki. "Anioł" był pierwszy na mojej liście i właściwie nie zawiódł mnie, chociaż...spodziewałam się trochę mroczniejszego klimatu. Inwazja aniołow na Ziemię jako temat ma w sobie ogromny potencjał - anioły według takiej koncepcji to nie łagodne istoty, opromienione boskim światłem, które czuwają nad nami i chronią nas, lecz śmiercionośne pasożyty, żywiące się ludzką energią... Biedny "wyssany" człowiek w końcu zaczyna chorować, a potem właściwie zamienia się w warzywo, wcale sobie tego nie uświadamiając... Do śmierci bełkocze tylko: "Chwalmy anioły!"

Ten potencjał został według mnie wykorzystany, ale nie do końca. Przerażającą wizję inwazji przyćmił trochę zanadto rozbudowany wątek miłosny, który w pewnym momencie stał się nieco przesłodzony... Mimo to podobał mi się motyw ucieczki Willow i Alexa przez Stany - oczami wyobraźni widziałam ciągnące się bez końca międzystanowe drogi, pustkowia, kaniony i góry... Właściwie mogę powiedzieć, że "Anioł" ma zdecydowanie więcej zalet niż wad: dobrze nakreślony klimat, bohaterów budzących sympatię, emocjonujące zakończenie i zapowiedź dalszego ciągu. Polecam każdemu, kto ma chęć na oryginalny paranormal romance lub - tak jak ja - chce zacząć przygodę z aniołami...

Po tym, jak powieść "Angelfall" mnie zachwyciła i oczarowała, postanowiłam zabrać się za tematykę anielską, mając nadzieję na odnalezienie kolejnej perełki. "Anioł" był pierwszy na mojej liście i właściwie nie zawiódł mnie, chociaż...spodziewałam się trochę mroczniejszego klimatu. Inwazja aniołow na Ziemię jako temat ma w sobie ogromny potencjał - anioły według takiej...