Wiedziałem, że prędzej czy później tę książkę przeczytam. No i kiedy w Empiku wypatrzyłem wydanie kieszonkowe za całkiem rozsądną cenę, nie zastanawiałem się długo. Nawet stosunkowo.. ekhm... dopasowana do dzisiejszych standardów powieści o wampirach okładka nie wpłynęła na moją decyzję. W końcu i tak czytać miałem głównie w domu. Także zaczynajmy.

Na plus na pewno wybija się postać tytułowego wampira. Jest taki.. no nieludzki. Jego obecność sprawiała nawet, że zaczynałem się czuć trochę nieswojo (co mi się naprawdę rzadko zdarza). Problemem jest tutaj cała reszta fabuły Ja rozumiem, że pamiętniki/dzienniki prowadzone przez bohaterów to specyficzna forma.. ale krew mnie zalewała kiedy musiałem przebijać się przez wiele stron zapewnień o wzajemnym braterstwie i miłości. Bohaterowie zdobywali dozgonnych przyjaciół w tempie, które zawstydza nawet nasz rosnący dług publiczny...

To horror. A w nich, jak wszyscy wiedzą, logika którą kierują się bohaterowie jest często mocno naciągana. Ale tutaj upór w próbach pokonania zła zagrażającego ludziom jest przerysowany do granic absurdu. I wiem, że to powieść gotycka, że tak się pisało, etc. Ale do mnie to nie trafia i tyle. Jeśli chodzi o samą postać Hrabiego to rozsądkiem też nie grzeszy biorąc pod uwagę jego życiowe doświadczenie.

Podsumowując "Dracula" zawiódł mnie na całej linii. Może za dużo się spodziewałem, może po prostu nie potrafię w nim znaleźć "tego czegoś". Szczerze mówiąc to w połączeniu z całkiem atrakcyjną wampirzycą w gorsecie na okładce.. cóż.. mniej więcej tak wyobrażam sobie będące teraz na fali romanse z wampirami w roli głównej.

Żeby tak pesymistycznie nie kończyć powiem tylko, że zakupu nie żałuję. To w końcu klasyka horroru i mimo wszelkich wad warto było. No i teraz już wiem, że jak będę miał ochotę poczytać o wampirach z prawdziwego zdarzenia to po raz kolejny zabiorę się za "Miasteczko Salem". Dzieło Stokera natomiast ostatecznie dostaje słabiutkie 4 i ląduje w szafce na książki, do których raczej nie mam zamiaru wracać.

Wiedziałem, że prędzej czy później tę książkę przeczytam. No i kiedy w Empiku wypatrzyłem wydanie kieszonkowe za całkiem rozsądną cenę, nie zastanawiałem się długo. Nawet stosunkowo.. ekhm... dopasowana do dzisiejszych standardów powieści o wampirach okładka nie wpłynęła na moją decyzję. W końcu i tak czytać miałem głównie w domu. Także zaczynajmy.

Na plus na pewno wybija...