Nieraz w swoich recenzjach pisałam, iż pisarze z łatwością potrafią przenieść czytelnika do centrum opisywanych wydarzeń. Jednak pomimo tego, że szybko można odnaleźć się w danej lekturze i poczuć oddech bohaterów na własnej skórze, to niekiedy trudno wyobrazić sobie wszystko to, co zostało przedstawione. Po odłożeniu książki na półkę, przynajmniej w moim przypadku, rzadko nasuwają się jakiekolwiek refleksje lub wyobrażenia. Natomiast po przeczytany „Grizzly” autorstwa Adama Zawadzkiego, do chwili obecnej przed sobą mam obraz jednej z postaci, chwalącej sobie smak ludzkiego mięsa.

Cynthia i Clinton Gerstaecker wiodą szczęśliwe życie, tworząc małżeństwo, w którym nie brakuje miłości czy też szacunku. Clinton piastuje stanowisko szeryfa Green Doll w Kentucky, natomiast jego żona zajmuje się pielęgnacją ogniska domowego. Dotychczasowy spokój zostaje zastąpiony chaotyczną burzą, kiedy Clinton pewnego jesiennego dnia odnajduje ciało swojej zamordowanej małżonki. Zakochany do granic możliwości z trudem patrzy na zwłoki kobiety, z którą przeżył połowę swojego życia, obiecując zarazem zemstę tym, którzy przyczynili się do śmierci Cynthii. Opuszcza dom jako zupełnie inny mężczyzna, który szybko zyskuje przydomek „Grizzly”. Żądny mordu oraz chęci rozliczenia się z zabójcami przemierza amerykańską prowincję, łapiąc trop za bandytami, którzy zaczęli obawiać się niebezpiecznego policjanta. Sprawy jednak komplikują się, kiedy Gertaecker na swojej drodze napotyka ogromne zło, które musi zniszczyć, zarazem dotrzymując obietnicę, którą złożył samemu sobie.

Widząc nazwisko Adama Zalewskiego, entuzjastycznie podeszłam do czytania tejże lektury. Dotychczas spotkałam się z jedną książką tego autora, która całkowicie mnie zauroczyła i sprawiła, że przez moje ciało przechodziły dreszcze. Czytając opis „Grizzly’ego” udało mi się dowiedzieć, iż tym razem będę miała okazję przeczytać brutalny thriller, w której nie zabraknie motywu zbrodni czy też surowej sprawiedliwości. Osobiście już oczami wyobraźni widziałam dramatyczne sceny i moje własne reakcje na różnego rodzaju wydarzenia. Początkowo trudno było mi wkroczyć do świata, opisywanego przez wyżej wspomnianego pisarza, jednak po kilku stronach nieco bardziej poczułam amerykański klimat, obserwując zmianę w zachowaniu głównego bohatera. Na tyłach okładki można przeczytać, iż po śmierci żony, Clinton przeżył natychmiastową przemianę. Cóż, moim zdaniem nie stał się potworem od razu, a stopniowo coraz bardziej pałał nienawiścią do społeczeństwa. Miałam ogromne oczekiwania wobec tej książki. I choć wystąpiło kilka scen, które sprawiły, że na chwilę zamarłam w bezruchu, bardzo brakowało mi w tym wszystkim większego przerażenia i być może uczuciowości bohaterów. Odnosiłam wrażenie, że każda z postaci nie czuje praktycznie niczego – bezduszność była widoczna co chwilę, natomiast głębsze emocje zanikały pod wpływem wariacji umysłu i chęci zemsty. Jedynie opis kanibalizmu spowodował, że wręcz zastygłam w miejscu, do końca nie dowierzając w to, co czytam. Właśnie w tym momencie pan Zalewski najbardziej mnie zauroczył – prostymi słowami, bez żadnych niepotrzebnych ubarwień oddał wszystko, co można byłoby powiedzieć na temat tego typu czynu. Uderzył mnie fakt, że gdy jeden z bohaterów jadł swoją własną matkę nie uznał tego za żadne zło lub grzech – traktował to jako normalny stan rzeczy, ceniąc sobie ludzkie mięso, dla którego razem z rodziną był gotów zrobić niemal wszystko. Całkowita hipokryzja połączona z brakiem jakichkolwiek zasad i współczucia.

Adam Zalewski posiada lekki i przyjemny dla odbiorców styl, który potrafi przyciągnąć wzrok czytelnika. W „Grizzly’m” nie znajdziemy zbyt wiele opisów, chyba, że działań bohaterów, gdyż górują dialogi, dzięki czemu na pewien sposób również można poznać osobowość wszystkich postaci. Autor nieraz zaskoczył mnie swoimi ciekawymi pomysłami na rozwój akcji, które sprawiały, że niekiedy nie mogłam oderwać się od lektury. Brakowało mi jednak pomimo wszystko większej spójności zdarzeń i opisów – wydawało mi się niekiedy, że dialogi odgrywają główną rolę w całym utworze, co niekoniecznie było dobrym posunięciem. Podobała mi się osobowość Clintona, który doskonale wiedział, co chce osiągnąć, nie bojąc się żadnych konsekwencji. Mam słabość do bohaterów, którzy cierpią, jednak są zbyt mocni, by przyznać się do własnych słabości. Wspomniałam już o moim zainteresowaniu kanibalizmem, występującym w tejże książce, który również został przedstawiony w sposób brawurowy. Niewątpliwie, najlepiej będę wspominać zakończenie, które całkowicie mnie zaskoczyło. Można byłoby rzec, że krew lała się strumieniami, a główny bohater przeistoczył się w prawdziwego demona wojny i zemsty. Tylko strasznie żałuje, że ja tej krwi po prostu nie czułam.

„Grizzly” to thriller, w którym nie brakuje ostrych słów oraz opisów, które zapewne budzą zgrozę. Adam Zalewski potrafi budować napięcie i zainteresować czytelnika, który z czasem coraz bardziej pogrążą się w jego słowach. Osobiście czuję się nieco rozczarowana, jednak zapewne dlatego, że po genialnej książce „Sześć razy śmierć” spodziewałam się czegoś na miarę tego zbioru opowiadań. Po „Grizzly’ego” warto sięgnąć, aby chociażby poczytać o „wyciąganiu resztek matki z zębów”.:)

Nieraz w swoich recenzjach pisałam, iż pisarze z łatwością potrafią przenieść czytelnika do centrum opisywanych wydarzeń. Jednak pomimo tego, że szybko można odnaleźć się w danej lekturze i poczuć oddech bohaterów na własnej skórze, to niekiedy trudno wyobrazić sobie wszystko to, co zostało przedstawione. Po odłożeniu książki na półkę, przynajmniej w moim przypadku, rzadko...