Takie historie zawsze przypominają mi horrory. Niebezpieczeństwo czyha na każdym kroku. Bohater trafia w nieszczęśliwy splot okoliczności, napięcie rośnie, muzyka sugeruje że za chwilę stanie się coś strasznego. Serce tłucze się w piersi, niepokój rośnie, żołądek podchodzi do gardła. Gardło się zaciska, w ustach wysycha.

Nasz bohater jest chłopcem, małym dzieckiem, którego matka przestała się już kontrolować. Jej niepowodzenia są jego winą, boleśnie odczuwa je na swojej skórze. Początkowo to tylko bicie, kopanie i okrucieństwo psychiczne. Ma braci, ale ich matka traktuje inaczej, co sprawia że cierpi jeszcze boleśniej, słysząc jak do nich mówi czułym głosem. Tak jak bardzo dawno mówiła i do niego. Wspomina dawne lata jak pobyt w raju.

Początkowo jest tylko służącym, zmywa garnki po obiadach w których nie ma prawa zazwyczaj uczestniczyć, chyba że ktoś mógłby być tego świadkiem. Stopniowo degraduje ze spania w pokoju, po leżenie na gazetach pod stołem aż do spania w ogrzewanym gazowym piecykiem garażu. Podczas obiadu, świąt, siedzi samotnie i tylko słucha odgłosów rodzinnych. Zazdrości im, nienawidząc jednocześnie.

Fantazja matki nabiera kolorów. Do bicia dołączają wymyślne kary, takie jak kilkugodzinne kąpiele Dave'a w lodowatej wodzie, jedzenie własnych wymiocin, siedzenie w łazience zamkniętej wraz z wiadrem z mieszanką Cloroxu i amoniaku...

Do tego kilka innych jeszcze wątków nadużyć, problemów Dave'a i historii małżeństwa jego rodziców.

Czy ta historia kończy się szczęśliwie? Pytanie - czy ona się kończy?

Takie historie zawsze przypominają mi horrory. Niebezpieczeństwo czyha na każdym kroku. Bohater trafia w nieszczęśliwy splot okoliczności, napięcie rośnie, muzyka sugeruje że za chwilę stanie się coś strasznego. Serce tłucze się w piersi, niepokój rośnie, żołądek podchodzi do gardła. Gardło się zaciska, w ustach wysycha.

Nasz bohater jest chłopcem, małym dzieckiem,...