Senator oraz jego syn umierają w wypadku, a już tydzień później jego żona zapada na tajemniczą chorobę w wyniku której również odchodzi z tego świata. Przyjaciel rodziny, podejrzewając że za ich śmiercią może stać ktoś ( lub coś ),rozpoczyna dochodzenie w wyniku którego ( z pomocą prezydenta USA ) odkryje przerażający spisek mający na celu przejęcie władzy nad całym światem.
Książka napisana jest bardzo lekko i fabuła rozwija się bardzo szybko, przez co przypomina to nieco czytanie książki Dana Browna.
Na początku spodziewałam się nieco więcej politycznych wątków i intrygi na nieco bardziej wiarygodnym poziomie niż te u Dana, jednak... po kilkuset stronach okazało się, że nic z tego. Sam fakt, że do głównego bohatera dołącza w pewnym momencie prezydent USA odbiera książce jakąkolwiek realność.
Książkę czyta się przyjemnie i sprawnie, fabuła jest jednak bardzo mocno naciągana i trzeba patrzeć na nią z poważnym przymrużeniem oka.
Polecam fanom Dana Browna, którym nie przeszkadza nierealność przedstawionych wydarzeń.

Senator oraz jego syn umierają w wypadku, a już tydzień później jego żona zapada na tajemniczą chorobę w wyniku której również odchodzi z tego świata. Przyjaciel rodziny, podejrzewając że za ich śmiercią może stać ktoś ( lub coś ),rozpoczyna dochodzenie w wyniku którego ( z pomocą prezydenta USA ) odkryje przerażający spisek mający na celu przejęcie władzy nad całym...

Na początku troszkę się ciągnęła, żeby pod koniec dać kopa i znowu "nocka zarwana". Jak dla mnie rewelacyjnie napisana książka i pozostałe tego autora. Dawno nie trafił mi się tak dobry autor. Zaczytywałem się w D. Silvie, V. Flynn`ie. J. Abbot`cie aż trafiłem na A. Folsoma. I tu zaczyna się problem... przeczytałem wszystko i znowu muszę szukać tak dobrego autora. :((((

Na początku troszkę się ciągnęła, żeby pod koniec dać kopa i znowu "nocka zarwana". Jak dla mnie rewelacyjnie napisana książka i pozostałe tego autora. Dawno nie trafił mi się tak dobry autor. Zaczytywałem się w D. Silvie, V. Flynn`ie. J. Abbot`cie aż trafiłem na A. Folsoma. I tu zaczyna się problem... przeczytałem wszystko i znowu muszę szukać tak dobrego autora....

Były policjant Nicholas Marten prowadzi prywatne dochodzenie w sprawie tragicznego zgonu swojej dawnej narzeczonej Carolinie Parsons. Coś mi wstrzyknęli - mówiła krótka przed śmiercią. Mąż Caroline, prawnik zatrudniony w podkomisji kongresu zajmującej się antyterroryzmem, zdobył informacje o nielegalnym programie produkcji broni biologicznej i zapłacił za to życiem. W zbrodnię mogą być zamieszani wysocy rangą funkcjonariusze amerykańskiej administracji. Trop prowadzi do Barcelony, gdzie Nicholas dowiaduje się o istnieniu tajnej organizacji sięgającej korzeniami XVI wieku. Swoją ideologię wywodzi ona od zaginionego dodatku do Księcia Machiavellego - słynnej księgi z 1513 roku, w której wyłożono podstawowe zasady zdobycia i utrzymania władzy. W międzyczasie do miasta przybywa prezydent USA Harris. Członkowie jego Gabinetu doradzają mu zamordowanie przywódców Francji i Niemiec i zastąpienie ich ludźmi uległymi wobec Ameryki. Jeśli nie przyjmie tej propozycji - sam zginie. Martens i Harris łączą siły, by powstrzymać spiskowców dążących kosztem milionów istnień ludzkich do przejęcia władzy nad światem...

Były policjant Nicholas Marten prowadzi prywatne dochodzenie w sprawie tragicznego zgonu swojej dawnej narzeczonej Carolinie Parsons. Coś mi wstrzyknęli - mówiła krótka przed śmiercią. Mąż Caroline, prawnik zatrudniony w podkomisji kongresu zajmującej się antyterroryzmem, zdobył informacje o nielegalnym programie produkcji broni biologicznej i zapłacił za to życiem. W...

Dość dobra i ciekawa książka, w "klimatach" Roberta Ludluma, aczkolwiek nie ten poziom... Minusem jest to, że raczej wolno się rozkręca. Ale zawiedziony po lekturze nie byłem, i do innych książek Follsoma na pewno powrócę.

Dość dobra i ciekawa książka, w "klimatach" Roberta Ludluma, aczkolwiek nie ten poziom... Minusem jest to, że raczej wolno się rozkręca. Ale zawiedziony po lekturze nie byłem, i do innych książek Follsoma na pewno powrócę.

Cóż mogę napisać o tej książce jak nie to, iż jest przeciętna. To już trzecia z książek tego autora której dałem szanse; niestety jakoś nie mogę się w nie wgryźć.
Pomysł niezły przyznam, lecz w mojej opinii wszystko było w porządku do momentu rozmowy o "wiedźmach". Zupełnie nie wiem dlaczego akurat motyw zakonu, wiedźm, tajnych stowarzyszeń; czy naprawdę nie dało się pociągnąć samego wątku spisku pragnącego zmiany porządku świata...? To po prostu zepsuło trochę całokształt książki, która pomijając motyw zakonu mogła być całkiem niezła. Rozumiem, że autor próbował "nawinąć" coś z Browna, ale zdecydowanie mu nie wyszło. Jednakże zachęcam do przeczytania w chłodne zimowe wieczory i wyrobienia sobie swojej opinii.

Cóż mogę napisać o tej książce jak nie to, iż jest przeciętna. To już trzecia z książek tego autora której dałem szanse; niestety jakoś nie mogę się w nie wgryźć.
Pomysł niezły przyznam, lecz w mojej opinii wszystko było w porządku do momentu rozmowy o "wiedźmach". Zupełnie nie wiem dlaczego akurat motyw zakonu, wiedźm, tajnych stowarzyszeń; czy naprawdę nie dało się...

Pierwsze, co robię, gdy biorę do ręki nową książkę, to przeczytanie jej krótkiego opisu i informacji o autorze na okładce. Tym razem też tak było. Allana Folsoma wcześniej nie znałam. Forsytha i Ludluma, do których jest on porównywany, też nie za bardzo. Miałam styczność jedynie z trzema książkami tego drugiego autora i uważam, że były średnie. Jednak "Traktat Machiavellego" pozytywnie mnie zaskoczył. Mógłby być jedynie trochę krótszy (o połowę?),bo pomimo króciutkich rozdziałów (za którymi przepadam!),strasznie mi się dłużyło. Przeczytanie jej zajęło mi niby tylko tydzień, ale pod koniec lektury musiałam wytężać pamięć, żeby przypomnieć sobie, jak to wszystko się zaczęło.

Pierwsze, co robię, gdy biorę do ręki nową książkę, to przeczytanie jej krótkiego opisu i informacji o autorze na okładce. Tym razem też tak było. Allana Folsoma wcześniej nie znałam. Forsytha i Ludluma, do których jest on porównywany, też nie za bardzo. Miałam styczność jedynie z trzema książkami tego drugiego autora i uważam, że były średnie. Jednak "Traktat...

Czytałem najpierw Dzień Spowiedzi tegoż autora,a ponieważ czytadło mi się spodobało, to sięgnąłem za kolejną Traktat. A że uwielbiam książki sensacyjne połączone z polityczną intrygą .....miałem nadzieję na dobrą lekturę. Niestety rozczarowanie dość spore. Intryga niby ok, ale akcja idzie strasznie wolno, za dużo opisów sytuacyjnych oraz dialogów pobocznych. Gdyby autor spiął całą przygodę na 200 stronach, książka byłaby rewelacyjna, a jest ciągnącym się gniotem.Nie warto.

Czytałem najpierw Dzień Spowiedzi tegoż autora,a ponieważ czytadło mi się spodobało, to sięgnąłem za kolejną Traktat. A że uwielbiam książki sensacyjne połączone z polityczną intrygą .....miałem nadzieję na dobrą lekturę. Niestety rozczarowanie dość spore. Intryga niby ok, ale akcja idzie strasznie wolno, za dużo opisów sytuacyjnych oraz dialogów pobocznych. Gdyby autor...

W porównaniu do "Pojutrze" wypada słabo. Wyidealizowanie postaci prezydenta USA jest jak dla mnie przesadą, ale przeczytać można :).

W porównaniu do "Pojutrze" wypada słabo. Wyidealizowanie postaci prezydenta USA jest jak dla mnie przesadą, ale przeczytać można :).

Książka wolniutko się rozkręca, bo przez dobre 150 stron nic się ciekawego nie dzieje, ale później jest zdecydowanie warta poświęconego czasu.
Dobra dla zachłannych oglądaczy kryminałów typu "Uprowadzona"

Książka wolniutko się rozkręca, bo przez dobre 150 stron nic się ciekawego nie dzieje, ale później jest zdecydowanie warta poświęconego czasu.
Dobra dla zachłannych oglądaczy kryminałów typu "Uprowadzona"

Jeśli książka zaczynałaby się po 300 stronie tylko zyskała by na tym.

Jeśli książka zaczynałaby się po 300 stronie tylko zyskała by na tym.