Teoria ostateczna

Okładka książki Teoria ostateczna Mark Alpert
Okładka książki Teoria ostateczna
Mark Alpert Wydawnictwo: W.A.B. kryminał, sensacja, thriller
448 str. 7 godz. 28 min.
Kategoria:
kryminał, sensacja, thriller
Wydawnictwo:
W.A.B.
Data wydania:
2008-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2008-01-01
Liczba stron:
448
Czas czytania
7 godz. 28 min.
Język:
polski
ISBN:
9788374144902
Średnia ocen

6,5 6,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Teoria ostateczna; Rozmaite smaki kawy; Steve i ja; Gra sił. Mark Alpert, Anthony Capella, Joseph Finder, Terri Irwin
Ocena 6,5
Teoria ostatec... Mark Alpert, Anthon...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,5 / 10
253 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
40
39

Na półkach: , ,

Jedna z wielu myśli Einsteina: "Bóg nie gra w kości z wszechświatem" rozwinięta przez bohaterów powieści: " Bóg jednak nie gra w kości z wszechświatem. Ale ludzie muszą, bo nie możemy zobaczyć przyszłości".

Lektura "Teorii ostatecznej" zapoznaje nas z wieloma przemyśleniami autora teorii względności. Pokazuje go jako człowieka z krwi kości, posiadającego całkiem przyziemne problemy i słabostki. To nie jest powieść o Albercie Einsteinie. Tylko o jego pewnym równaniu, do którego dojdę niżej.

Historia zawarta w tej książce traktuje również o dawnych współpracownikach Herr Doktora, jak mawiają o Alfredzie Einsteinie bohaterowie książki.
Każdy z nich ma być w posiadaniu wiedzy o tajemniczym równaniu, które zawiera w sobie opis teorii względności oraz mechanikę kwantową.

Dowiedzieć się tego pragną różni ludzie i instytucje. Ich cel: zdobyć równanie i wykorzystać je na swój sposób.
Są wśród nich agencje rządowe, naukowcy, najemnicy. Wchodzą sobie nawzajem w drogę, ścigają się, starają przechytrzyć. Padają strzały, padają trupy. Jest dynamicznie.

Powieść poprzez perypetie bohaterów w przystępny sposób opisuje teorię strun, dodatkowe wymiary i inne definicje związane z fizyką.

Jest też pytaniem o kondycję ludzkiej przyzwoitości.
Co zrobić, żeby dokonania naukowców nie stały się bronią samozagłady?

Jedna z wielu myśli Einsteina: "Bóg nie gra w kości z wszechświatem" rozwinięta przez bohaterów powieści: " Bóg jednak nie gra w kości z wszechświatem. Ale ludzie muszą, bo nie możemy zobaczyć przyszłości".

Lektura "Teorii ostatecznej" zapoznaje nas z wieloma przemyśleniami autora teorii względności. Pokazuje go jako człowieka z krwi kości, posiadającego całkiem...

więcej Pokaż mimo to

avatar
4984
4775

Na półkach:

Pierwsza moja książka z Uwolnić Książkę .Nic nie rozumiem z fizyki,o samochodzie wiem.Że jedzie ,a o statku płynie.W sumie ,to wciągające jest. Te akcje .

Pierwsza moja książka z Uwolnić Książkę .Nic nie rozumiem z fizyki,o samochodzie wiem.Że jedzie ,a o statku płynie.W sumie ,to wciągające jest. Te akcje .

Pokaż mimo to

avatar
90
77

Na półkach:

Wielkie rozczarowanie. Płytkie przedstawienie bohaterów, łopatologiczne wyjaśnianie ich motywacji, wątki naukowe potraktowane w taki sposób, że ani fizycy, ani laicy nie poczują się usatysfakcjonowani (dla pierwszych to będzie za mało, drudzy niewiele zrozumieją, bo autor nie tłumaczy praktycznie tego o czym pisze, i do czego się odnosi, a sprawa nie jest łatwa!, w końcu to zaawansowana fizyka). Akcja mimo, że teoretycznie ciekawa, nie wciągnęła mnie. Kolejny minus: tłumaczenie pełne kalek językowych i dosłowności. Dla kogo jest ta książka?... Nie wiem. Nie była dla mnie.

Wielkie rozczarowanie. Płytkie przedstawienie bohaterów, łopatologiczne wyjaśnianie ich motywacji, wątki naukowe potraktowane w taki sposób, że ani fizycy, ani laicy nie poczują się usatysfakcjonowani (dla pierwszych to będzie za mało, drudzy niewiele zrozumieją, bo autor nie tłumaczy praktycznie tego o czym pisze, i do czego się odnosi, a sprawa nie jest łatwa!, w końcu to...

więcej Pokaż mimo to

avatar
20
15

Na półkach:

Bardzo ciekawe połączenie wątków "sensacyjnych" i powiązanej z nimi wartkiej fabuły z przekazem wiedzy na temat fundamentalnych teorii z zakresu nauk przyrodniczych (głównie z zakresu fizyki). Teorie te są przedstawione w sposób przystępny, ale zarazem oddający istotę sprawy. Także dość wyraźnie ukazane zostały niektóre idee, leżące u podstaw tych teorii, a także idee stanowiące trzon niektórych interpretacji filozoficznych owych teorii (głównie chodzi o samą ideę "teorii ostatecznej" w fizyce, której badaniem zajmują się zarówno filozofowie, a także, od czasu do czasu, również przedstawiciele nauk przyrodniczych).

Bardzo ciekawe połączenie wątków "sensacyjnych" i powiązanej z nimi wartkiej fabuły z przekazem wiedzy na temat fundamentalnych teorii z zakresu nauk przyrodniczych (głównie z zakresu fizyki). Teorie te są przedstawione w sposób przystępny, ale zarazem oddający istotę sprawy. Także dość wyraźnie ukazane zostały niektóre idee, leżące u podstaw tych teorii, a także idee...

więcej Pokaż mimo to

avatar
301
202

Na półkach: , , , ,

Czy kilka cyfr może doprowadzić do katastrofy?

Hans Kleinman wybitny fizyk oraz jeden z asystentów Einsteina. Pewnego dnia zostaję napadnięty we własnym domu. W ciężkim stanie trafia do szpitala, gdzie prosi o wezwanie swojego ucznia i przyjaciela, Davida. Wie, że jest jedyną osobą, którą może obdarzyć zaufaniem. Zanim pożegna się ze światem, powierza mu ciąg szesnastu cyfr, które mogą pomóc w rozwiązaniu teorii ostatecznej.
Od tej chwili David staje się zwierzyną łowną, ponieważ nie tylko on chcę poznać znaczenie podanych liczb. Na ogonie siedzi mu teraz FBI oraz płatny morderca. I jedni, i drudzy nie zawahają się przed niczym, by osiągnąć cel.
David razem ze swoją znajomą, profesor fizyki, postanawia rozwiązać zagadkę teorii, której bał się nawet Einstein. Tylko czy prawda nie okaże się zbyt niebezpieczna?

Na "Teorię ostateczną" trafiłam przy okazji zamawiania innych książek w księgarni internetowej. Rzuciła mi się w oczy, nim zdążyłam zakończyć zakupy i tak dołączyła do mojej listy. Opis wydawał się interesujący, a cena nie odstraszała, więc postanowiłam zaryzykować. Nie miałam wobec niej większych oczekiwań. Spodziewałam się sporej ilości akcji, ciekawej tajemnicy oraz fizyki ukazanej w miarę przystępny sposób. Czy właśnie to dostałam?
Trzeba przyznać, że całkiem sporo działo się w opisanej przez autora historii. Mimo to nie czułam się wciągnięta w wir akcji. Całość strasznie się dla mnie wlekła. Bohaterowie kompletnie do mnie nie przemawiali i nie wybili się na tle historii na tyle, bym mogła lepiej ich zapamiętać, a tym bardziej polubić. Całą książkę skróciłabym przynajmniej o połowę i może wtedy uczucie znudzenia występowałoby rzadziej. Zamiast tego czułam się zmęczona każdą kolejną stroną. Myślę, że sam temat fizyki mógł mnie tak przygnieść. Co prawda autor starał się zbytnio wszystkiego nie komplikować, ale dla mnie to i tak było zbyt wiele. Może dla osoby, która z samą tematyką fizyki jest bardziej zgrana, książka okaże się lepszym strzałem.

Mark Alpert swoją książką "Teoria ostateczna" nie zapadnie w mojej pamięci na długo. Fizyka chyba nie jest moim czytelniczym "konikiem". Nie wiem, czy jeszcze kiedyś sięgnę po książki tego typu.

Recenzja pochodzi z bloga: www.worldbysabina.blogspot.com

Czy kilka cyfr może doprowadzić do katastrofy?

Hans Kleinman wybitny fizyk oraz jeden z asystentów Einsteina. Pewnego dnia zostaję napadnięty we własnym domu. W ciężkim stanie trafia do szpitala, gdzie prosi o wezwanie swojego ucznia i przyjaciela, Davida. Wie, że jest jedyną osobą, którą może obdarzyć zaufaniem. Zanim pożegna się ze światem, powierza mu ciąg szesnastu...

więcej Pokaż mimo to

avatar
211
17

Na półkach: ,

Książka nijaka. Porównywana z "Kodem Da Vinci" bezpodstawnie, bo nie dorasta tej książce do pięt. Tylko dlatego jak sądzę porównywana, bo na żywca zerżnięte postaci i intryga. Przeczytałam ale się pomęczyłam. Na siłę (takie mam odczucia) każdy zły charakter jest potworem. Żadnych ludzkich uczuć. Przecież nawet Hitler był koneserem sztuki i jakąś tam wrażliwość posiadał. Tajemnice, które były skrywane przez tyle lat i z wielkim trudem po trochu odkrywane, przez tych złych są ot tak sobie bez zbytniej dedukcji odkrywane, mimo iż inteligentni naukowcy z mozołem prawie sobie nie radzili. Może za ostro oceniam tą książkę, bo jednak było kilka fajnych scenek. Chociażby z wieczorem kawalerskim. Postać Gupty i jego wnuka oraz żony Davida ciekawie skonstruowane. Reszta taka jakaś płytka. Strasznie mnie denerwowała ta książka.

Książka nijaka. Porównywana z "Kodem Da Vinci" bezpodstawnie, bo nie dorasta tej książce do pięt. Tylko dlatego jak sądzę porównywana, bo na żywca zerżnięte postaci i intryga. Przeczytałam ale się pomęczyłam. Na siłę (takie mam odczucia) każdy zły charakter jest potworem. Żadnych ludzkich uczuć. Przecież nawet Hitler był koneserem sztuki i jakąś tam wrażliwość posiadał....

więcej Pokaż mimo to

avatar
376
146

Na półkach:

Ksiazka obszerna stronnicowo, ale ani na moment nie nudzi. Wciaz cos sie dzieje, a zwroty akcji sa bardzo zaskakujace. Z checia obejrzalabym film o profesorze historii nauk, ktory nagle znalazl sie na celowniku FBI oraz platnego mordercy.

Nie jestem fanka fizyki. Moj umysl zdecydowanie nie jest umyslem scislym, ale sposob w jaki autor wplotl watki naukowe jest jak najbardziej przystepny i nie nuzacy. Co ciekawe ksiazka opiera sie na nowinkach technicznych i odkryciach naukowych, wiec polecam rowniez przeczytac slowo od autora.

Z tej powiesci mozna wysnuc rozne wnioski, ale najwazniejsze wg mnie sa te dwa. Po pierwsze odkrycia naukowe nie zawsze maja na celu dobro calego swiata, a czasami wrecz odwrotnie. To pieniadze rzadza swiatem i czesto ludzmi kieruja bardze zle pobudki, aby zagrozic cywilizacji i przejac kontrole nad ludzkoscia. Niekiedy badania naukowe maja drugie dno i lepiej dla swiata, by ich wyniki nigdy nie ujrzaly swiatla dziennego. Po drugie im czlowiek mniej wie, tym dluzej zyje ;)

Ksiazka obszerna stronnicowo, ale ani na moment nie nudzi. Wciaz cos sie dzieje, a zwroty akcji sa bardzo zaskakujace. Z checia obejrzalabym film o profesorze historii nauk, ktory nagle znalazl sie na celowniku FBI oraz platnego mordercy.

Nie jestem fanka fizyki. Moj umysl zdecydowanie nie jest umyslem scislym, ale sposob w jaki autor wplotl watki naukowe jest jak...

więcej Pokaż mimo to

avatar
39
2

Na półkach:

Fabuła mocno trzyma w napięciu do samego końca. Pokazuje, niebezpieczeństwo jakie niesie ze sobą naturalna dla człowieka chęć zgłębiania wiedzy i poszukiwania nowych rozwiązań, jeśli stanie się fanatyczną obsesją. Autor jest jednocześnie fizykiem i poetą, dzięki temu połączeniu bardzo zręcznie porusza się po zagadnieniach naukowych, zachowując jednocześnie "lekkość pióra". Od książki trudno się od niej oderwać, a jeśli życie pozwoli, to do przeczytania "na raz".
+ zwroty akcji
+ naukowe zagadnienia
+ tłumaczenie

Fabuła mocno trzyma w napięciu do samego końca. Pokazuje, niebezpieczeństwo jakie niesie ze sobą naturalna dla człowieka chęć zgłębiania wiedzy i poszukiwania nowych rozwiązań, jeśli stanie się fanatyczną obsesją. Autor jest jednocześnie fizykiem i poetą, dzięki temu połączeniu bardzo zręcznie porusza się po zagadnieniach naukowych, zachowując jednocześnie "lekkość...

więcej Pokaż mimo to

avatar
42
2

Na półkach: ,

Fizyka jest fajna – trudna, ale fajna. Einstein również był fajny – ekstrawagancki, ale fajny. Jednak co byście zrobili, gdybym Wam powiedziała, że następne odkrycie Einsteina, które dało porządnego kopa kolejnym pracom nad nowymi radioaktywnymi pierwiastkami i – w efekcie – skonstruowaniem bomby atomowej, znów mogłoby postawić nasz świat pod znakiem zapytania? Zresztą, nie ja Wam o tym opowiem: dużo lepiej zrobi to powieść Marka Alperta o wdzięcznym tytule „Teoria Ostateczna”.
Już od pierwszej strony dostajemy potężną dawkę okrucieństwa – Hans Kleinmann, wybitny fizyk i asystent Alberta Einsteina, którego tylko rok dzieli od osiemdziesiątych urodzin, zachłystuje się wodą w wannie. Nie z przyczyn naturalnych: ktoś go ewidentnie topi. Ktoś o wielkiej, szerokiej piersi, łysej głowie i wschodnim akcencie w angielszczyźnie. Kleinmann ledwo z tego wychodzi, toteż nie tracąc czasu w szpitalu, posyła policję po swojego ucznia, Davida Swifta. Kiedy jego młody przyjaciel zjawia się, zostaje mu przedstawiony okrutny scenariusz – ktoś ewidentnie chce złożyć w całość Einhetliche Feldtheorie, Teorię Ostateczną. Kleinmann podaje Swiftowi czternaście cyfr, które nic mu nie mówią i umiera. A dla Swifta rozpoczyna się śmiercionośny wyścig, gdzie stawką nie tylko jest życie jego i jego rodziny, ale i całej ludzkości. Bowiem Teoria Ostateczna mogłaby… mogłaby wiele, jednak o tym dowiedźcie się sami.
Mark Alpert z wykształcenia jest astrofizykiem z Uniwersytetu Princeton, który jednak nie związał swojego życia z fizyką tak, jak oczekiwali jego promotorzy. Został redaktorem „Scientific American”, na którego łamach upraszczał ideę wielu teorii, aby prosty człowiek mógł chociaż liznąć powagę tego, nad czym pracują ci wszyscy „jajogłowi”. Jego zawód idealnie wprasował się w tematykę „Teorii Ostatecznej”, czyniąc tę książkę nie tylko zwykłym thrillerem, ale i mini-podręcznikiem fizyki, który nie nudził tak jak te, które znamy ze szkół. Sama będąc już po profilu biol-chemicznym w liceum, miałam nieco ułatwione zadanie, kiedy Alpert wszedł w dywagacje na temat teorii strun i problematyki elektronów i ich zachowania. Jednak jeśli wy nie macie za sobą skróconego kursu fizyki kwantowej – nic straconego, wystarczy się trochę skupić. Pod tym względem temat tej książki nie stanowi problemu, a wręcz staje się atutem nie do podważenia.
Dla mnie „Teoria Ostateczna” ma inny problem. Gdybyśmy spróbowali obedrzeć tę powieść ze wszystkich naukowych smaczków i postawili za głównego bohatera kogoś, kto totalnie nie ma nic wspólnego z fizyką, dostaniemy zwykły amerykański thriller z mnóstwem pościgów, pocisków oraz hollywoodzko wykreowanym suspensem. I FBI, które u Alperta jest na poziomie policjanta z „Rodziny zastępczej”. Jedynym pracownikiem, który tak naprawdę dźwigał opinię federalnych w całej tej historii była Lucille „prawie-na-emeryturze” Parker – szefowa FBI. Usilnie starała się stawiać pół kroku przed Swiftem, ale niekompetencja jej współpracowników doprowadzała ją do szaleństwa. Mark Alpert naprawdę nie zostawił suchej nitki na tej instytucji, co moim zdaniem jest przesadzone. Przecież wiadomo, że w każdych służbach znajdziemy kogoś, kto naprawdę się do tej pracy nie nadaje, ale z „Teorii Ostatecznej” można wysnuć przypuszczenie, że naborem do FBI zajmuje się nasza Straż Miejska, i to z przymrużeniem oka na „pewne niedociągnięcia personalne”. Słowem – poszedł za bardzo po bandzie.
Bohaterowie w pewnym momencie zaczynają Alpertowi wymykać się spod kontroli. Dostajemy Davida Swifta – historyka, który napisał wielokrotnie przytaczaną książkę „Na ramionach gigantów”, o której wiemy tyle, ze była o Einsteinie i traktowała o jego życiu i osiągnięciach. Co najlepsze: główny antagonista, Simon, sam ją czytał i dzięki temu natrafił na ślad Davida. Była żona Davida, Karen, to kobieta sukcesu, cholernie kochająca swojego syna i pragnąca czegoś, czego były mąż jej nie dawał – stabilizacji i pewnego rodzaju prestiżu. Monique, niespełniona miłość Davida z czasów studiów, zaczęła zlewać mi się z Karen – obie silne emocjonalnie, mądre, dążące do spełnienia swoich planów. Na szczęście nie trwało to zbyt długo, gdyż czas antenowy „ex” Davida był naprawdę skromny. Postać, która naprawdę mnie zaintrygowała to wnuk kolejnego z asystentów Einsteina – profesora Gupty. Chory na autyzm Michael okazał się postacią, w której Alpert ulokował swoje nadzieje i dzięki niemu cała historia nabiera jeszcze większego rozpędu.
Komu mogłabym tę książkę polecić? Na pewno wszystkim spragnionym dobrych wrażeń. I tym, którzy oczekują, że literatura rozrywkowa nie będzie ich tylko zabawiać, ale i otworzy przed nimi coś nowego, z czym wcześniej nie mieli okazji się spotkać. Nie oczekujcie jednak od „Teorii Ostatecznej” bardzo głębokiego przesłania czy wielostronicowych rozwodów na temat fizyki kwantowej. To pozycja, która bawi i uczy, ale mieści się między skrajnościami na wykresie Gaussa. I ma jedno ważne zadanie – uświadomienie nam, że wiele rewolucyjnych odkryć naukowych zniknie wraz ze swoimi wynalazcami tylko dlatego, że mają oni świadomość, jak destrukcyjna jest natura ludzka.

Polecam mojego bloga, na którym dość regularnie pojawiają się jeszcze inne recenzje: https://sermonem-meum.blogspot.com/

Fizyka jest fajna – trudna, ale fajna. Einstein również był fajny – ekstrawagancki, ale fajny. Jednak co byście zrobili, gdybym Wam powiedziała, że następne odkrycie Einsteina, które dało porządnego kopa kolejnym pracom nad nowymi radioaktywnymi pierwiastkami i – w efekcie – skonstruowaniem bomby atomowej, znów mogłoby postawić nasz świat pod znakiem zapytania? Zresztą, nie...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
518
207

Na półkach: ,

Ostatnia teoria, której przestraszył się nawet wynalazca, czyli Albert Einstein...
Czego dotyczyła i jakie szkody mogłaby wyrządzić, gdyby dostałą się w niepowołane ręce?
Trzeba przeczytać tą powieść, a potem zastanowić się, dlaczego ludzie tworzą broń wszelkiego rodzaju, która może zniszczyć całą planetę...

Lekka i przyjemna powieść, którą można przeczytać jednym tchem.

Ostatnia teoria, której przestraszył się nawet wynalazca, czyli Albert Einstein...
Czego dotyczyła i jakie szkody mogłaby wyrządzić, gdyby dostałą się w niepowołane ręce?
Trzeba przeczytać tą powieść, a potem zastanowić się, dlaczego ludzie tworzą broń wszelkiego rodzaju, która może zniszczyć całą planetę...

Lekka i przyjemna powieść, którą można przeczytać jednym tchem.

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    322
  • Chcę przeczytać
    148
  • Posiadam
    110
  • Ulubione
    10
  • 2014
    4
  • Teraz czytam
    3
  • Thriller/Sensacja/Kryminał
    3
  • Ebook
    3
  • 2015
    2
  • Kryminał
    2

Cytaty

Więcej
Mark Alpert Teoria ostateczna Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także