Nadkomisarz Jakub Tyszkiewicz zostaje wyznaczony do kierowania nowo utworzonym zespołem. Ich pierwszym zadaniem jest śledztwo w sprawie zabójstwa meteorologa Wicherka. Po 24 godzinach zespół zostaje niemal bez słowa wyjaśnienia rozwiązany, a nadkomisarz i jego ludzie – wysłani na przymusowe urlopy. Sprawa śmierdzi na kilometr. Tyszkiewicz wpada na pewien trop, ale będzie musiał pracować w scenerii przypominającej epokę lodowcową – ponad 50 stopni mrozu, nader obfite opady śniegu, wiatr, zmarzlina.

„Mróz” Marcina Ciszewskiego to powieść z gatunku political fiction, czyli chciałoby się rzec - absolutnie nie mój typ. Książka okazała się jednak ciekawa i wciągająca. Bardzo podobało mi się to, w jaki sposób autor tworzył portrety poszczególnych bohaterów. Co jakiś czas dorzucał smakowite, a czasem wręcz bulwersujące szczegóły, które diametralnie zmieniały postrzeganie danej postaci.

Warszawa sparaliżowana mrozem jest bardzo obrazowo odmalowana. Jeśli jednak ktoś w kwestii fabuły stawia na całkowity realizm, duże prawdopodobieństwo zdarzeń, może nie być tą powieścią usatysfakcjonowany. Ja jestem i dlatego daję wysoką ocenę.

Nadkomisarz Jakub Tyszkiewicz zostaje wyznaczony do kierowania nowo utworzonym zespołem. Ich pierwszym zadaniem jest śledztwo w sprawie zabójstwa meteorologa Wicherka. Po 24 godzinach zespół zostaje niemal bez słowa wyjaśnienia rozwiązany, a nadkomisarz i jego ludzie – wysłani na przymusowe urlopy. Sprawa śmierdzi na kilometr. Tyszkiewicz wpada na pewien trop, ale będzie...