Sto dni

Okładka książki Sto dni Lukas Bärfuss
Okładka książki Sto dni
Lukas Bärfuss Wydawnictwo: Wydawnictwo Ha!art Seria: Proza obca [Ha!art] literatura piękna
237 str. 3 godz. 57 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Proza obca [Ha!art]
Tytuł oryginału:
Hundert Tage
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Ha!art
Data wydania:
2010-04-03
Data 1. wyd. pol.:
2010-04-03
Liczba stron:
237
Czas czytania
3 godz. 57 min.
Język:
polski
ISBN:
9788361407034
Tłumacz:
Maria Skalska
Tagi:
Rwanda Ruanda ludobójstwo literatura szwajcarska powieść szwajcarska w języku niemieckim
Średnia ocen

6,9 6,9 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,9 / 10
42 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
662
153

Na półkach:

Problem poruszony przez książkę wydaje się oklepany, ale wraz z kolejnymi stronami okazuję się, że autora ma do powiedzenia na ten temat kilka nowych rzeczy. Najbardziej podobało mi się ukazanie jak sprytnie europejczycy połączyli troskę o miejscowych z faktycznym wyzyskiem oraz ukazanie mechanizmu, który doprowadził do pierwszego ludobójstwa XXI wieku - wg autora Afrykańczycy nie byli tak "zdziczali", że nie ważne co by się zrobiło, to zbrodnia i tak miała by miejsce - według niego to właśnie CYWILIZACJA I ORGANIZACJA wprowadzona przez Europejczyków umożliwiła mordy - na takiej samej zasadzie jak legendarna solidność i dokładność Niemców umożliwiła holokaust

Problem poruszony przez książkę wydaje się oklepany, ale wraz z kolejnymi stronami okazuję się, że autora ma do powiedzenia na ten temat kilka nowych rzeczy. Najbardziej podobało mi się ukazanie jak sprytnie europejczycy połączyli troskę o miejscowych z faktycznym wyzyskiem oraz ukazanie mechanizmu, który doprowadził do pierwszego ludobójstwa XXI wieku - wg autora...

więcej Pokaż mimo to

avatar
341
47

Na półkach: , ,

Gdy inni wiedzą lepiej

„Rąbałem na kawałki psy, które ktoś dla mnie zabijał. Zdrowe, silne psy. Rąbałem je, aby karmić nimi kalekiego ptaka. Najbardziej obłędne było to, że cała moja praca, całe moje życie tutaj funkcjonowało na podobnej zasadzie, a ja nie potrafiłem dostrzec w tym nic niewłaściwego.”

To nie jest reportaż. Jest to inna niż u Wojtka Tochmana perspektywa patrzenia na wydarzenia w Rwandzie – 100 dni 1994 roku obserwujemy oczami pracownika organizacji pozarządowej. Młody Szwajcar, Dawid Pozorny (David Hohl) przybywa do tego kraju gruntownie przeszkolony w komunikacji międzykulturowej, pełen ideałów i świadomy istniejących w kraju antagonizmów. Jego idealizm boleśnie zderza się z realiami pracy czy panującymi stosunkami społeczno-politycznymi. Jego życie komplikuje również zafascynowanie młodą kobietą, Agathe, która jest feministką rozkochaną w Europie, studentką marzącą o wyprowadzeniu się na stałe z Rwandy. Co najważniejsze jednak, jest z plemienia Hutu.

Kiedy w kwietniu 1994 roku rozpoczyna się metodyczne mordowanie przedstawicieli plemienia Tutsi przez Hutu, pracownicy programów pomocowych, dyplomaci czy nawet wojska NATO są już dawno ewakuowane z Rwandy. David jednak, ze względu na miłość pozostaje w Kigali i zza murów willi Amsar obserwuje rzeź. Ratuje go to, że jest Szwajcarem, białym człowiekiem. Ratuje go też żywność i woda dostarczana przez szabrownika i zabójcę. A Agathe? Agathe jest jedną z przywódczyń krwawego ludobójstwa.

Książka nie tylko boleśnie pokazuje niemoc i bezsens pomocy humanitarnej, ale także pokazuje jak silne mimo wszystko są w nas instynkty prowadzące do agresji i okrucieństwa. Pokazuje też do czego doprowadza toksyczna miłość, ile w takiej relacji można unieść, ile wybaczyć i ile przemilczeć. Jest to świetnie napisana historia o poczuciu winy i prawdziwej winie, o bezradności wobec ludobójstwa, o miłości w czasach pogromu i o upadku. I o tym, że już nie wiadomo kto kogo i za co trzyma.

bookish.blog.pl

Gdy inni wiedzą lepiej

„Rąbałem na kawałki psy, które ktoś dla mnie zabijał. Zdrowe, silne psy. Rąbałem je, aby karmić nimi kalekiego ptaka. Najbardziej obłędne było to, że cała moja praca, całe moje życie tutaj funkcjonowało na podobnej zasadzie, a ja nie potrafiłem dostrzec w tym nic niewłaściwego.”

To nie jest reportaż. Jest to inna niż u Wojtka Tochmana perspektywa...

więcej Pokaż mimo to

avatar
229
184

Na półkach: ,

Autor cenionych na całym świecie dramatów, niemieckojęzyczny Szwajcar Lukas Bärfuss, zadebiutował jako pisarz książką 'Sto dni'. Postanowił na sam początek swojej nowej twórczości wziąć bardzo trudny i ambitny motyw. Ludobójstwo w Rwandzie (główny temat książki),jest bowiem najbardziej krwawym momentem w historii ludzkości po II wojnie światowej. Z powodu nienawiści etnicznej i sztucznego podziału na Hutu i Tutsi, zamordowano wtedy około miliona ludzi, a świat i byli kolonizatorzy (Niemcy, Belgia) przyglądali się temu i nie zareagowali.

Do Rwandy, małego państwa nazywanego 'afrykańską Szwjacarią', wyjeżdża David- pracownik szwajcarskiej organizacji humanitarnej. Na miejscu zapoznaje się z realiami życia i regułami rządzącymi w zagranicznych placówkach. Zakochuje się w miejscowej dziewczynie, która jednocześnie pragnie wrócić do Brukseli i wieść 'zachodnie życie' z dala od swojej ojczyzny w Afryce. Wraz z zamachem na rwandyjskiego prezydenta, w stolicy kraju- Kigali- rozpoczynają się masowe mordy bojówkarzy Hutu na ludziach z plemienia Tutsi i krwawe zamieszki. W obliczu kryzysu organizacji pomocowych i klęski stabilności politycznej Rwandy, pracownicy spoza kraju zostają ewakuowani, ale David postanawia zostać na miejscu...

Narracja pierwszoosobowa prowadzona przez wnikliwego obserwatora jest ważnym czynnikiem, który pozwala na eksplorację Rwandy i zrozumienia praw nią rządzących. Główny bohater dokładnie analizuję sytuację w tym kraju i rozmyśla nad przeszłością. Przedstawia czytelnikowi przestudiowaną przez siebie historię tego liczącego nieco ponad dziesięć milionów obywateli kraju. Jest to zarazem spowiedź człowieka z Europy, który czuje się winny za nieludzkie postępowanie swoich przodków. Odczuwa przytłaczającą prawdę i ciężar tego, co Belgowie i Niemcy wyrządzili Rwandyjczykom. Wie, że sztuczny podział na Hutu i Tutsi, podtrzymywany i wręcz usystematyzowany przez kolonizatorów, był przyczyną śmierci ogromnej liczby osób, a także zacofania Rwandy.

Na stronach 'Sto dni' ujawnia się spory potencjał drzemiący w Lukasie Bärfuss. Dramatopisarz w niektórych fragmentach dokonuje pełnej ekspresji swoich zdolności, prawidłowo i ciekawie opisuje przeżycia wewnętrzne bohatera. Strach, podniecenie, euforia i panika są namacalne podczas czytania tego utworu. David jest nieoczywistą postacią, tak samo, jak wielowymiarowa jest jego rola w powieści. Przygląda się Rwandzie przed eskalacją konfliktu, a w końcu przeżywa go, widzi wszystko na własne oczy.

Mimo, że bezpieczeństwo i stabilność wymykają się głównemu bohaterowi z rąk, pozostaje on neutralny. Ranny ptak symbolizuje troskę, jaką z początku David chciał otoczyć Rwandyjczyków. Metaforyczny sens tego wątku ujawnia wspominane już przeze mnie wcześniej poczucie winy, które gnębiło Szwajcara. Obserwuje on otaczający go bezmiar śmierci i upadku człowieczeństwa, jest bezsilny i nie działa. Nie wtrąca się do spraw tego kraju, mimo że sam 'wetknął już nos w nie swoje sprawy'. Bohater 'Sto dni' wychodzi ze swojej kryjówki na krótkie chwile, a jego działania można określić, jako szare. Nawiązuje kontakt zarówno z oprawcami, jak i ofiarami...

Moja recenzja książki 'Sto dni' Lukasa Bärfuss nie jest oczywista. Konflikt w Rwandzie jest dla mnie bardzo ciekawym i bliskim tematem. Dużo czytałem i dowiadywałem się na temat tego okrutnego rozdziału współczesnej historii, dlatego kupiłem tę książkę. Muszę przyznać, że skłoniła mnie do tego również piękna okładka. Po obejrzeniu znakomitych filmów 'Strzelając do psów', 'Czasem w kwietniu' i 'Hotel Ruanda'; spodziewałem się po tej powieści czegoś więcej. Liczyłem na prawdziwą historię człowieka tkwiącego przez sto dni w samym centrum wojny domowej; na opisane losy rozdartych kochanków. Niestety, książka Lukasa Bärfuss zawiodła mnie. Relacja z sytuacji w Rwandzie, pracy organizacji humanitarnych i zagranicznych placówek jest oczywiście bardzo ciekawa, ale zajmuje przeważającą część utworu. Czekałem długo na przełomowy moment, który niestety rozwinął się pod sam koniec 'Sto dni'. Dodatkowo został potraktowany 'po macoszemu' przez autora. Motyw ludobójstwa w Rwandzie, mimo tkwiącego w nim potencjału do stanowienia przejmującego tła dla historii, został przez dramatopisarza niewykorzystany.

Autor cenionych na całym świecie dramatów, niemieckojęzyczny Szwajcar Lukas Bärfuss, zadebiutował jako pisarz książką 'Sto dni'. Postanowił na sam początek swojej nowej twórczości wziąć bardzo trudny i ambitny motyw. Ludobójstwo w Rwandzie (główny temat książki),jest bowiem najbardziej krwawym momentem w historii ludzkości po II wojnie światowej. Z powodu nienawiści...

więcej Pokaż mimo to

avatar
165
79

Na półkach: ,

Mało wiem o życiu w afrykańskich krajach ogarniętych konfliktem wewnętrzym. Miałam więc możliwość poobserwować oczami młodego Europejczyka, który trafia do Rwandy trochę przez przypadek. Ale juz nie przez przypadek nie wsiada na pokład samolotu z wszystkimi pracownikami ambasad i organizacji humanitarnych, którzy pospiesznie ewakuują się z kraju, w którym sytuacja przestała być bezpieczna, przewidywalna, przyjemna. Obserwujemy, jak wygląda życie w afrykańskim kraju (jeszcze przed wybuchem konfliktu),jak zmienia się każdy w momencie zagrożenia. Widzimy, jak zmieniają sie ludzie. Czyli znany nam wątek wojenny, tylko we współczesnych czasach.
Mało wiemy o konfliktach w Afryce. Nie zdajemy sobie sprawy, dlaczego wybuchały :(
Zastanawiałam sie, jak potoczyły się dalsze losy bohatera, już po powrocie do rodzinnej Szwajcarii.

Mało wiem o życiu w afrykańskich krajach ogarniętych konfliktem wewnętrzym. Miałam więc możliwość poobserwować oczami młodego Europejczyka, który trafia do Rwandy trochę przez przypadek. Ale juz nie przez przypadek nie wsiada na pokład samolotu z wszystkimi pracownikami ambasad i organizacji humanitarnych, którzy pospiesznie ewakuują się z kraju, w którym sytuacja przestała...

więcej Pokaż mimo to

avatar
837
109

Na półkach: , , ,

David Hohl zostaje wysłany w misji pomocowej do Rwandy, według Szwajcarów afrykańskiego odpowiednika ich kraju. Ludzie są tutaj zorganizowani, pracowici, niezbyt rozrywkowi, pracują i spokojnie spędzają czas wolny.

Młody Szwajcar przybywa do Rwandy pełen ideałów, wyszkolony w komunikacji międzykulturowej, wyczulony na „gorące tematy” tegoż kraju. Jednak już na lotnisku dostaje prztyczek w nos – w trakcie kontroli celnej próbuje pomóc młodej rwandyjskiej dziewczynie, która jednakże uważa, że pomocy tej nie potrzebuje i nie jest za nią wdzięczna, wręcz odwrotnie. Dziewczyna swym zachowaniem irytuje Davida i jednocześnie intryguje.

Praca oraz stosunki społeczno-polityczne w Rwandzie mocno odbiegają od wyobrażeń Dawida, czuje on pustkę i nudę (szczególnie na początku),uważa, że jest niesprawiedliwie faworyzowany w stosunku do społeczności lokalnej. W ogóle wygląda on najpierw na idealistę, który marzy tylko o ulepszeniu sytuacji mieszkańców Rwandy i wierzy, że się do niej mocno przyczyni. A jak jest naprawdę?

Agathe staje się obsesją Davida. Próbuje ją odnaleźć, a gdy mu się wreszcie – zupełnym przypadkiem – udaje, to robi wszystko by tylko ją zdobyć i z nią być. Według mnie miała być ona dla Dawida środkiem, który pomoże mu zrozumieć Rwandę i poczuć się tam „normalnie” – poznać prawdziwe życie, ludzkie zwyczaje, myśli, obawy, stracić wyrzuty sumienia „kolonisty”. Czy jednak Agathe – feministka rozkochana w Europie, studentka marząca o wyprowadzeniu się na stałe z Rwandy – może być pomocna?

Poprzez Davida widzimy pracę programów pomocowych różnorakich rządów oraz organizacji pozarządowych. Ale mamy także okazje poznać podejście obcokrajowców do Rwandyjczyków i ich kraju. Także sam Dawid nie umie się odnaleźć – widać, że czuje się lepszy (moralnie, statusem życiowym, wykształceniem) i jednocześnie gorszy od znajomych z Rwandy. Cały czas ma też poczucie winy za to, co z Rwandą zrobili kolonialiści, za sztuczne podziały, za podejście do ludzi, za życie, które tam się teraz toczy. Do tego wszystkiego jest idealistą pełnym dobrej woli, ale jak dla mnie ten jego idealizm był taki jakby dziecięcy, nie uwzględniający rzeczywistości.

Kiedy wybuchają mordy 1994 roku między Hutu a Tutsi natychmiast następuje oczywiście ewakuacja pracowników dyplomatycznych i pomocowych. David jednak postanawia zostać, chowa się i przeczekuje w ukryciu do odlotu samolotu. Dlaczego zostaje? Nie wiem, jest to chyba mieszanka idealizmu (pomogę!),ciekawości (jak można? o co chodzi?),zainteresowania Agathe, woli zrobienia czegoś innego, czegoś, czego nie zrobią jego koledzy z misji pomocowych. Jednakże jak spędza on te 100 dni? Jakie są rezultaty jego działań? Jak to wszystko wpływa na Davida?

„Sto dni” to opowieść, która nie zawiera czerni i bieli, jest szara, w różnych odcieniach szarości. Niby są tu głoszone różnego rodzaju sądy, ale czy aby do końca są one wygłoszone pewnym głosem i z pełnym przekonaniem? Książka ta pełna jest emocji i wartości. Na jakiej zasadzie funkcjonują społeczeństwa, grupy ludzkie? Co wpływa na relacje międzyludzkie? Jest to fikcja oparta na faktach, ludobójstwo przedstawione z punktu widzenia fikcyjnego białego, pracownika Dyrekcji.

Ciągle pamiętam, jak w osłupieniu oglądałam film „Hotel Rwanda”, jak nie mogłam uwierzyć w to, co widzę na ekranie… „Sto dni” przypomniało mi to uczucie i skłoniło do dalszych prób szukania odpowiedzi „dlaczego?”.

David Hohl zostaje wysłany w misji pomocowej do Rwandy, według Szwajcarów afrykańskiego odpowiednika ich kraju. Ludzie są tutaj zorganizowani, pracowici, niezbyt rozrywkowi, pracują i spokojnie spędzają czas wolny.

Młody Szwajcar przybywa do Rwandy pełen ideałów, wyszkolony w komunikacji międzykulturowej, wyczulony na „gorące tematy” tegoż kraju. Jednak już na lotnisku...

więcej Pokaż mimo to

avatar
910
57

Na półkach: ,

Rwanda – malutki, górzysty kraj w środkowo-wschodniej Afryce. Od zawsze społeczeństwo dzieliło się tu na Tutsi (pasterzy) i Hutu (rolników). Tutsi będący w zdecydowanej mniejszości przez długi czas byli klasą rządzącą. Aż do osiągnięcia przez Rwandę niepodległości w 1962, kiedy to Hutu wygrali w wyborach. Między dwoma plemionami narastały od dawien dawna konflikty, co dało swój pełny upust w 1994 roku. W ciągu zaledwie stu dni Hutu zabili ponad 800 000 Tutsi.

Nie bez przesady Rwanda została nazwana Szwajcarią Afryki. Bo wszystko działa tu jak w zegarku, także mechanizm zabijania. Witajcie w piekle. Prawdziwe piekło musi być dobrze zorganizowane.

Szwajcar David Hohl pracuje w stolicy Rwandy w organizacji humanitarnej. Wikła się tam w romans z Rwandyjką imieniem Agathe. Gdy rozpoczyna się rzeź Tutsi, David jako jedyny Europejczyk zostaje w Kigali. Udaje mu się przeżyć i obserwuje z bliska masakrę. Jest samotny, a widząc ogrom cierpienia sam cierpi i rozmyśla.

Trzeba było wiele talentu, żeby napisać powieść, która uniesie ciężar tej historii i powie czystą prawdę o wydarzeniach w Rwandzie. Bez koloryzacji, zbytniego patosu, oskarżania jednej lub drugiej strony. Bärfussowi się udaje. Wiemy, że to tylko powieść, że historia Davida jest jedynie fikcją osadzoną na tle tragicznych wydarzeń. I mimo to wierzymy w niemal każde słowo. A jest to naprawdę wielka sztuka, którą autorowi udało się osiągnąć dzięki dokładnemu, spokojnemu opisowi sytuacji, oddającemu równocześnie ogrom dramatu. Bärfuss wprowadza czytelników w sytuację w Rwandzie, szczegółowo przedstawia zróżnicowanie etniczne tego kraju, dogłębnie opisuje podłoże konfliktu. Dzięki temu książka zdaje się być momentami dobrym reportażem, a historia Davida jedynie ciekawym dodatkiem do opisu ludobójstwa i poprzedzających je wydarzeń. Ale jest to stwierdzenie mylące, bo przecież dobrze poznajemy losy i wszystkie uczucia Davida, bo wgłębiamy się w ważny dla fabuły wątek miłosny. A do tego autor ustami głównego bohatera zadaje wiele pytań, które mogą gryźć sumienie Europejczyka.

Bo w końcu, czy my też nie powinniśmy się czuć winni tragedii w Rwandzie? Europejczycy jako kolonizatorzy wprowadzili sztywny podział na Tutsi i Hutu (wcześniej była to granica płynna, każdy mógł „awansować”),co zburzyło odwieczne prawa i wywołało nienawiść Hutu do wyżej postawionych Tutsi. Przed ludobójstwem istniało w Rwandzie wiele europejskich organizacji, mających na celu pomoc w budowie kraju. A gdy zaczął się zbiorowy mord, wszyscy uciekli, wynieśli się do bezpiecznej Europy. ONZ nie potrafiło nic zdziałać, nie mogło powstrzymać rzezi. Kto jest naprawdę winny? Czy można kogokolwiek oskarżać?

Tak więc „Sto dni” jest też powieścią o winie. O tej ogromnej, której czasem sobie nie uświadamiamy, ale też o poczuciu winy za sprawy błahe. Piekło jest wybrukowane dobrymi chęciami – wspaniałomyślne intencje mogą nic nie znaczyć, mogą nawet zgubić. Gdzie kończy się pomoc, a rozpoczyna zwyczajne wtykanie nosa w nie swoje sprawy?

„Sto dni” to książka odważna, niepokojąca i prawdziwa. Bärfuss nie boi się stawiania trudnych pytań i kłujących czytelnika tez. Ludobójstwo w Rwandzie jest ukazane obiektywnie, z dokładnością i szczerością, a równocześnie staje się pretekstem do refleksji. Po prostu – naprawdę dobra, wartościowa literatura.

Rwanda – malutki, górzysty kraj w środkowo-wschodniej Afryce. Od zawsze społeczeństwo dzieliło się tu na Tutsi (pasterzy) i Hutu (rolników). Tutsi będący w zdecydowanej mniejszości przez długi czas byli klasą rządzącą. Aż do osiągnięcia przez Rwandę niepodległości w 1962, kiedy to Hutu wygrali w wyborach. Między dwoma plemionami narastały od dawien dawna konflikty, co dało...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    116
  • Przeczytane
    51
  • Posiadam
    14
  • Afryka
    4
  • Rwanda
    3
  • Literatura szwajcarska
    2
  • Teraz czytam
    2
  • 2018
    2
  • Historia
    1
  • 2021
    1

Cytaty

Więcej
Lukas Bärfuss Sto dni Zobacz więcej
Lukas Bärfuss Sto dni Zobacz więcej
Lukas Bärfuss Sto dni Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także