Najrzadsze z rzadkich, czyli o ginących zwierzętach

Okładka książki Najrzadsze z rzadkich,  czyli o ginących zwierzętach
Diane Ackerman Wydawnictwo: Książka i Wiedza popularnonaukowa
227 str. 3 godz. 47 min.
Kategoria:
popularnonaukowa
Tytuł oryginału:
The Rarest of the Rare
Wydawnictwo:
Książka i Wiedza
Data wydania:
1998-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1998-01-01
Liczba stron:
227
Czas czytania
3 godz. 47 min.
Język:
polski
ISBN:
83-05-12951-9
Tłumacz:
Krystyna Chmiel
Tagi:
zwierzęta przyroda literatura popularno-naukowa
Średnia ocen

                3,7 3,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
3,7 / 10
11 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
2475
697

Na półkach: ,

Diane Ackerman zasłynęła ponoć świetną książką „Historia naturalna zmysłów”. Piszę „ponoć”, bo książka wraz z innym tytułem tej autorki czeka sobie spokojnie w kolejce na mojej półce na lepsze dla niej czasy i mam obawy, czy szybko się doczeka. Tymczasem miałem ochotę na coś lekkiego, ale solidnego. O przyrodzie, o zwierzętach. Tak oto doczekały się lektury „Najrzadsze z rzadkich”. Ale najpierw o autorce. W Internecie wszędzie powielana jest informacja, że autorka jest „the naturalist”, co ma sugerować zgodnie ze słownikowym tego słowa znaczeniem, że jest przyrodnikiem i że zajmuje się badaniem (person who studies) zwierząt, roślin i innych obiektów żywych. Czy znaczy to, że jest naukowcem? W przypadku pani Ackerman zdecydowanie nie. Bo trudno za naukowca uznać ignoranta, któremu trzeba tłumaczyć podstawową budowę owada. W ostatnim rozdziale entomolog wyjaśnia autorce, że chrząszcz nie ma szyi, za to ma odwłok. Nie udało mi się znaleźć jakiejkolwiek informacji na temat jakiegokolwiek wykształcenia przyrodniczego autorki. Tymczasem z notki w blurbie możemy przeczytać, iż autorka jest doktorem nauk … humanistycznych i laureatką Nagrody Akademii Poetów Amerykańskich oraz Narodowego Funduszu Wspierania Sztuki. Hm… Cóż, nie jest to chyba najlepsza rekomendacja dla autora książki popularnonaukowej o zwierzętach. Nie jestem zaślepionym ortodoksem, żeby pisać o przyrodzie i o zwierzętach nie trzeba mieć formalnego przyrodniczego wykształcenia, o czym świadczy chociażby na naszym podwórku Adam Wajrak. Ale w przypadku pani Ackerman jej poetyckie zapędy niestety przesłaniają widok, pisać o zwierzętach to ona nie umie zupełnie. Tak po prawdzie to odniosłem wrażenie, że w ogóle nie wiedziała, o czym chce w tej ksiązce pisać. Na pewno przede wszystkim o sobie. Za treść postawiłbym pałę, bo miało być o zwierzętach zagrożonych wyginięciem, tymczasem większość tekstu jest o wielu innych sprawach. I tak głównym elementem opowieści o albatrosach jest podróż na wyspę, gdzie gniazdują i powrót zakończony niefortunnym uderzeniem o skałę, zakończonym połamaniem żeber. Nie albatrosa oczywiście a autorki. W opowieści o tamarynach na główny temat wysuwa się fakt, że USA znalazło się w stanie wojny z Irakiem, co wywiera z oczywistych przyczyn piorunujące wrażenie na autorce i jej kolegach. Kiedy zaś pisze o zachowaniach godowych owadów rozwodzi się o tragicznej historii swego interlokutora-entomologa, który musiał jako dziecko uciekać z hitlerowskich Niemiec z powodu swojego żydowskiego pochodzenia. Takie ble, ble, ble – zapchajdziura, żeby tekst był dłuższy, ale z właściwym tematem nie mające absolutnie nic wspólnego.
Zbiorek opowieści wydaje się być zupełnie przypadkowym zlepkiem wspomnień z wypraw, w których brała udział autorka. Pierwsza połowa pisana językiem wręcz infantylnym, co nie przeszkadza autorce pisać o gwałtach wśród fok i orgazmach. Kiedy przechodzi do opowieści o tamarynach zaczyna posługiwać się słownictwem zdecydowanie bardziej naukowym bez wyjaśnień terminów. Tutaj ukłony do zaspanej redakcji wydania polskiego. Obawiam się, że termin inbred czy gatunek zinbredowany (cóż za nowomowa!) nie jest powszechny w języku polskim i może być dla wielu niezrozumiały. A tymczasem mamy tak swojsko brzmiące pojęcia jak chów wsobny czy kojarzenie krewniacze. Widać tłumaczce i redaktorce nie stało sił.
Nad całością książki unosi się wręcz pretensjonalna poetyckość. Porównanie ostrych skał do gotyckich wież jest tu wyjątkowo nie przesadnym określeniem.
Biorąc do ręki książkę miałem nadzieję na coś w stylu „Ostatnia okazja by ujrzeć” czy opowieści Gerarda Durrella. A tu bryndza. Żeby chociaż tekst miał jakiś walor literacki. Gdzież tam! Oczywiście zwyczajowo trudno mi ocenić, ile wpadek zaliczyła sama autorka a ile nieumiejętne tłumaczenie i ślepota redakcji edycji polskiej. Zacznijmy więc od dwóch ciekawych zdań, które przypisał bym jednak autorce.
Na str. 126, kiedy autorka opisuje wyjazd z wyspy albatrosów, pada zdanie: „Przebywanie w towarzystwie albatrosów dostarczyło bowiem przeżyć natury na poły duchowej, na poły seksualnej.” Hm… intrygujące! Autorka nie wyjaśnia kto doznał owych przeżyć seksualnych i na czym one polegały. Pozwolę sobie w tym miejscu nie snuć domysłów ;-) .
W ostatnim rozdziale przy opisywaniu zachowań owadów, omawiając ciekawą strategię obronną chrząszcza o sympatycznej polskiej nazwie strzel pisze: „ Chrząszcz […] potrafi obrócić miotacz i wystrzelić płynny pocisk z prędkością ponad czterdziestu metrów dokładnie w kierunku intruza. […] System ten dziwnie przypomina metodę odpalania samonaprowadzających rakiet V-1 w czasie drugiej wojny światowej.” Przepuszczenie takiej bredni pogrąża całkowicie autorkę i polski zespół redakcyjny. Po raz pierwszy spotkałem się z sytuacją, żeby ktoś prędkość mierzył w metrach. Nie czepiajmy się, może gdzieś amerykańska czy polska redakcja zgubiła nieszczęsne sekundy, ale drugi fragment zdania to totalne kuriozum. Pociski V-1 nie były rakietami a zwłaszcza nie miały żadnego systemu SAMOnaprowadzania. Nie ta wojna, nie ta epoka. Coś gdzieś dzwoni, gdzieś się skojarzyło, tylko po co pisać głupoty?
Bez komentarza pozostawię bardzo „naukowe” stwierdzenie autorki gdzieś z początku książki, że woda w oceanie jest niebieska z tego powodu… że odbija się w niej kolor nieba. Taka licentia poetica.
Jeśli zaś chodzi o tłumaczenie i redakcję, to mamy tu też parę zaskakujących posunięć. I tak od strony językowej tłumaczka chyba starała się nadać nieco archaiczny ryt, tylko nie wiadomo, po co. I tak zamiast napisać „pomiędzy gałęziami” mamy „pomiędzy gałęźmi”. Owszem, obie formy są poprawne, ale ta druga zdecydowanie rzadsza, nieco tracąca myszką. W innym miejscu zamiast „grzbietowe” (chodzi o odnóża czy jakieś przydatki) mamy „grzbietne”. Takich dziwnych odmian jest w tekście więcej. Nie brzmi to dobrze. Zaskoczyło mnie również nazewnictwo gatunkowe i jego odmiana. I tak w całym tekście jest mowa o motylach monarszych. W żadnym wydawnictwie popularnonaukowym nikt tak nie napisze. Motyl nazywa się danaid, monarch lub monarcha. Nagminnie tamaryny zamiast być w rodzaju żeńskim, redakcja polska przerabia na rodzaj męski. Dla pani redaktor jest „ten tamaryn” a nie „ta tamaryna”. Pomijam już taki detal, że opisywane małpki lwiatki nie do końca należą do rodzaju tamaryn, choć razem z tymi ostatnimi należą do tej samej rodziny taksonomicznej.
Generalnie jednak cieszę się z tej szybkiej lektury. Mogę uwolnić kolejną książkę z czystym sumieniem i odzyskać centymetr bieżący półki ;-)

Diane Ackerman zasłynęła ponoć świetną książką „Historia naturalna zmysłów”. Piszę „ponoć”, bo książka wraz z innym tytułem tej autorki czeka sobie spokojnie w kolejce na mojej półce na lepsze dla niej czasy i mam obawy, czy szybko się doczeka. Tymczasem miałem ochotę na coś lekkiego, ale solidnego. O przyrodzie, o zwierzętach. Tak oto doczekały się lektury „Najrzadsze z...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    14
  • Chcę przeczytać
    14
  • Posiadam
    5
  • Zwierzęta
    1
  • By wiedzieć więcej
    1
  • Audiobook
    1
  • Książki (posiadane)
    1
  • W przyjemnym krajobrazie
    1
  • Zwierzaki
    1
  • Przeczytane do 2023 roku
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Najrzadsze z rzadkich, czyli o ginących zwierzętach


Podobne książki

Przeczytaj także

Ciekawostki historyczne