I tak oto, z tomem o Lucyferze kończymy z żenieniem "klubu Cynsterów" :)
Zostaje nam tylko jeszcze w odwodzie Chillingworth. Nie rodowity Cynster, ale człowiek bardzo związany z tą rodziną :)

Muszę przyznać, że bardzo mi się ten tom podobał i bardzo dobrze się go czytało.
Gdyby nie samo zakończenie intrygi, byłabym nawet skłonna rozważyć przyznanie 8 gwiazdek..no coż.. tak się nie stało.. ale po kolei... i do zakończenia też dojdziemy.

Książka zaczyna się wspaniale, bo już na pierwszych stronach wita nas trup - a mordercy oczywiście ani śladu.. Zagadkowe wydarzenia mnożą się jak króliki, bohaterowie skrywają najróżniejsze sekrety i cała akcja wciąga szybciutko czytelnika w świat, tylko pozornie, prawie uśpionej, sielankowej, angielskiej XIX wiecznej wsi.
Podobało mi się, że wątek miłosny nie zdominował tu tak totalnie całego przebiegu akcji, wszystko zostało ładnie stonowane i wypośrodkowane. Dzięki temu lektura nie odbijała się na czytelniku totalnym przesłodzeniem już w połowie książki.
Sam główny bohater, Alasdair Cynster, czyli Lucyfer...... No no no... nie spodziewałam się, że zostanie właśnie tak przedstawiony. Jest dla mnie równie dużym zaskoczeniem, jak kiedyś Richard "Skandal". I tak samo, przez takie a nie inne ukazanie jego postaci- winduje się na szczyt rankingu Cynsterów... Świetny mężczyzna, doskonały, doświadczony i rozważny kochanek. Opiekuńczy ale nie ekstremalnie apodyktyczny, uważny i rozsądny.Zdecydowanie mój typ.
Uwiodły mnie też i jakoś szczególnie przemówiły do mojej wyobraźni sceny erotyczne w tej części, przyprawiły o drżenie serca i ciepełko.. :) Ta atmosfera napięcia, podniecenia i oczekiwania... achhhh.. lubię takie przedstawianie sprawy .. :)
Niestety - kompletnie nie pasowało mi rozwiązanie całej zagadki. Wybór sprawcy i jego motywy, były według mnie całkowicie "od czapy " i nijak moim zdaniem nie przystawały do całości intrygi. Szkoda, że autorka nie wysiliła się na to, by jakoś zgrabniej to wszystko powiązać i logicznie umotywować, bo takie rozwiązanie jakie nam zaserwowała, psuje trochę całościowy odbiór tej interesującej lektury.
Niemniej jednak i tak bawiłam się świetnie podczas czytania i mogę książkę polecić fankom romansów historycznych, jako lekką " przekąskę" na weekend.

I tak oto, z tomem o Lucyferze kończymy z żenieniem "klubu Cynsterów" :)
Zostaje nam tylko jeszcze w odwodzie Chillingworth. Nie rodowity Cynster, ale człowiek bardzo związany z tą rodziną :)

Muszę przyznać, że bardzo mi się ten tom podobał i bardzo dobrze się go czytało.
Gdyby nie samo zakończenie intrygi, byłabym nawet skłonna rozważyć przyznanie 8 gwiazdek..no coż.....