Tragedia.
Po "Zmierzch" sięgnęłam głównie z ciekawości. Książka okazała się porażką na całej linii, ledwo dotarłam do końca. Nie wiem od czego zacząć krytykę, dlatego opiszę wszystkie najważniejsze spostrzeżenia:
-Bezbarwne postacie, z absolutnie irytującą Bellą Swan na czele. Nie ma sensu ganić dziewczęcia, bo nie starczyłoby mi na to miejsca. Swoją głupotą powali nawet najbardziej wytrwałego czytelnika.
-Miałki i nijaki romans, w którym prym wiodą głębokie rozmowy, będące jedynie sentymentalną paplaniną o niczym.
-Kretyńska fabuła krążąca głównie wokół sekretnych schadzek Belli i Edwarda. Pozostałe wątki są pobieżne i słabo zarysowane, natomiast kulminacyjny moment sprawia wrażenie wymyślonego celem "zapchania dziury" pomiędzy kolejną wspaniałą i romantyczną chwilą kochanków.
-Horroru w nim tyle, co mądrości Belli, książka jest obrazą dla swojego gatunku. Już prędzej zaliczyłabym ją do romansu, a najlepiej literatury dla nastolatków.
Podsumowując, szkoda czasu na takie nic nie znaczące bzdety. Najgorsze w całym zamieszaniu nad serią uważam fakt, iż nastolatki czytające te głupoty chłoną je jak gąbka, szukając potem swojego wyśnionego Edwarda, który nie istnieje, gdyż żaden normalny mężczyzna nie zachowuje się jak on. Odradzam zarazem czytanie dalszych części, które są jeszcze gorsze od pierwszej.

Tragedia.
Po "Zmierzch" sięgnęłam głównie z ciekawości. Książka okazała się porażką na całej linii, ledwo dotarłam do końca. Nie wiem od czego zacząć krytykę, dlatego opiszę wszystkie najważniejsze spostrzeżenia:
-Bezbarwne postacie, z absolutnie irytującą Bellą Swan na czele. Nie ma sensu ganić dziewczęcia, bo nie starczyłoby mi na to miejsca. Swoją głupotą powali nawet...