rozwińzwiń

Dziennik wyjścia

Okładka książki Dziennik wyjścia Bogumiła Juzyszyn-Banaś
Okładka książki Dziennik wyjścia
Bogumiła Juzyszyn-Banaś Wydawnictwo: Świat Książki literatura piękna
336 str. 5 godz. 36 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Świat Książki
Data wydania:
2023-12-05
Data 1. wyd. pol.:
2023-12-05
Liczba stron:
336
Czas czytania
5 godz. 36 min.
Język:
polski
ISBN:
9788382891867
Średnia ocen

8,7 8,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,7 / 10
10 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
541
540

Na półkach:

Czy zdarzyło wam się przeczytać książkę, która totalnie nie potrafiliście wsadzić w ramki gatunkowe? Mnie zdarza się przeczytać taką, która ciężko mi opisać bo jest albo za dobra, albo słabsza i nie wiem, jak ująć to tak by było dobrze. Jednak pierwszy raz dostaje coś, czego nie potrafię sklasyfikować czy jest dobra, czy słaba, czy to romans, kryminał, fantastyka, obyczajowa czy jeszcze coś innego. Początki były dość trudne, a potem.... Potem to sami zaraz zobaczycie.

Liliana to młoda kobieta, która zostaje zatrudniona jako prowadząca warsztaty artystyczne w Staniewie. Jako pisarka, autorka scenariuszy chciała odpocząć od męczącego życia i męża. Nie ma szczęścia do mężczyzn i oba małżeństwa nie może zaliczyć do udanych. Już pierwszego dnia ma małe problemy. Współpracownicy to dość specyficzni ludzie, a Lena, u której pracuje to osoba, którą ciężko rozszyfrować. Początkowy błogi spokój zmienia się w coś nieprzewidywalnego. Grupą, z która prowadzi zajęcia jest dość przypadkowa, druga znowu na odwrót rewelacyjna. Jednak najbardziej w tym wszystkim intrygują ja ludzie tu pracujący. W dodatku Lena organizuje co roku Sobótkę dość specyficzne wydarzenie. Jednak Liliana nie do końca w nim uczestniczy i budzi się dopiero następnego dnia. Co wydarzyło się na początku Sobótki? Czy mała niedyspozycja, jakiej doświadczyła to przypadek? To dopiero początek dziwnych wydarzeń, których przełomem dla Liliany będzie tzw. będą Nocarty. Jakie będą miały konsekwencje?

Książka jest zupełnie inna niż się spodziewałam po opisie. Nie mogę jest wsadzi w ramy, w jakich bym ja miał opisać. I to akurat nie jest minus a plus. Początkowo czyta się ja dość ciężko, dużo opisów, specyficznych wyjaśnień, można powiedzieć filozoficznych przemyśleń głównej bohaterki. Książka napisana z punktu widzenia Liliany wzbogacona tzw. zapiskami Marka i jego punktem widzenia. Wszystko się zmienia wraz z tym jak zagłębiamy się w historię. Fabuła jest genialnie napisana. Czytelnik w żaden sposób nie może zdefiniować, w jakim kierunku ona będzie szła. Gdy przebrniemy już przez początek zostaniemy wciągnięci w świat Liliany i wydarzeń. W świat, w którym miesza się iluzja z rzeczywistością. Liliana doświadcza czegoś, czego nie potrafi zrozumieć. Potem doświadcza czegoś, co zmianie jej życie. Kim są ludzie ze Staniewa? Co wydarzyło się na Nocartach? Kim tak naprawdę jest Marek i czemu ją oszukał? Jaki związek ma z tym jej przyjaciółka?

Muszę przyznać, że historie czyta się początkowo ciężko, potem nawet nie wiemy kiedy zostajemy wciągnięci w fabułę, i koniecznie musimy poznać prawdę. A ta autorka dawkuje nam rewelacyjnie. Oprócz historii Liliany mamy to szereg różnych opisów, specyficznych miejsc, ludzi i wydarzeń. W dzisiejszym świecie literackim książka będzie taką indywidualnością. Jest specyficznie napisana, nie da się ja wsadzić w ramy, nie mamy konkretnie określone co jest fikcja a co realnym światem. Intryguje mnie kim są Lena, Łucja i Marek. Organizacja, sekta a może coś metafizycznego? Autorka zabrała nas w podróż po świecie teatru, kostiumów, muzeum lalek, czy pokazała nam Sobótkowo-Nocartowe zabawy ale i wprowadziła w element Dionizowski, który przewija się przez całą książkę. Jesteście ciekawi wydarzeń i tego co odkryje Liliana? A może ciekaw nieszablonowej książki, która wyłamuje się z ram? Jeśli tak to "Dziennik wyjścia" jest dla was. Polecam

Czy zdarzyło wam się przeczytać książkę, która totalnie nie potrafiliście wsadzić w ramki gatunkowe? Mnie zdarza się przeczytać taką, która ciężko mi opisać bo jest albo za dobra, albo słabsza i nie wiem, jak ująć to tak by było dobrze. Jednak pierwszy raz dostaje coś, czego nie potrafię sklasyfikować czy jest dobra, czy słaba, czy to romans, kryminał, fantastyka,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
184
180

Na półkach:

Debiutancka powieść Bogumiły Juzyszyn-Banaś pt. „Dziennik wyjścia” przenosi czytelnika do świata marzeń, nierealnych zdarzeń zamkniętych w XIX-wiecznym pałacowym wnętrzu otoczonym lasem. Sceneria, w jakiej autorka osadziła fabułę, bajeczna jednak jest tylko z pozoru, ponieważ wydarzenia, jakie się tam rozgrywają bywają skrzyżowaniem thrillera, czy powieści popularno-naukowej oraz epistolarnej z elementami eseju. Ten synkretyzm gatunkowy nie pozwala na jednoznaczną ocenę „Dziennika wyjścia”, co wznosi czytelnika na wyższy poziom wtajemniczenia. Nie pozwala przejść obojętnie obok fabuły. Wzbudza ciekawość i prowokuje do niekończących się pytań.

Bohaterką jest Liliana Mada, autorka seriali telewizyjnych, pisarka i pedagog. Pewnego lata dostała zlecenie poprowadzenia warsztatów w Staniewie. W tym niezwykłym otoczeniu pełnym jezior i lasów rozpoczyna nową przygodę, którą dokumentuje w swoim dzienniku. A ma o czym pisać, ponieważ nagle okazuje się, że coś, co powinno dać odpoczynek, prowadzi do nieoczekiwanych wydarzeń z pogranicza jawy i snu, w których głos mają osoby zza światów.

Kobieta nagle więc staje się kimś na kształt niedefiniowalnej hybrydy, podobnie jak powieść niedająca się sklasyfikować do jednego gatunku literackiego. Otrzymuje możliwość połączenia świata realnego z metafizycznym. Jej rola w tym wszystkim diametralnie odmienia perspektywę na otaczającą ją społeczność. Jedno jest pewne, to lato odsłoni przed Lilianą wiele tajemnic. Będzie magicznie, tajemniczo i nieco mrocznie. Jesteśmy wciągnięci jako czytelnicy w proces twórczy, magiczne sztuczki oraz teatralność, gdzie jedynym źródłem wiedzy będzie nasza wyobraźnia. To ona też jest kluczem do nas samych, do odkrywania własnej tożsamości i pobudzania kreatywności.

Tutaj nauka łączy się z psychologią a groza z elementami romansu. Poetyckość czasem dość dramatycznych sytuacji dopełnia wiersz Zbigniewa Herberta. Nie bez znaczenia jest natomiast wykształcenie autorki, która jako teatrolog idealnie odnajduje się w tej scenerii pełnej sztuczności, metafor oraz intelektualnych rozgrywek skłaniających do ciągłych poszukiwań. Scenariusz wydarzeń piszą niewidzialne siły otaczające uczestników warsztatów i to one kreują ich dalsze losy.

Za pośrednictwem powieści Bogumiły Juzyszyn-Banaś mamy okazję zaobserwować, jak w realnym otoczeniu może funkcjonować umysł artysty, jak skonstruowana jest jego duchowa odsłona. To Liliana bowiem jako osobowość wybitnie wrażliwa próbuje uciekać w magiczną sferę życia, tworząc osobowość zwielokrotnioną, która w świecie zwykłych śmiertelników próbuje jedynie przetrwać. W tym kontekście niezwykle istotna jest również rola wiersza Herberta oraz samego słowa, ponieważ to na nim zbudowano świat. Staje się więc interpretatorem rzeczywistości, objawieniem prawdy o życiu. Stara się przeciętnemu odbiorcy wyjaśniać zjawiska i otaczający nas świat.

Na uwagę zasługuje motyw lalek stanowiący dość istotny fragment powieści, który idealnie oddaje mechanizmy manipulacji oraz wkładania nas, ludzi, w sztywne ramy cudzych oczekiwań, stereotypów czy nawet myślenia życzeniowego. To sytuacja, kiedy za wszelką cenę próbuje się naprawić niedoskonałości, zatuszować ubytki czy powstałe defekty. Mimo ciągłych starań zawsze będzie to tylko maskowanie, a nie całkowite zniwelowanie skazy. Podejmujemy jedynie próby zamaskowania, odrealnienia rzeczywistości. My jako ludzie chcemy mieć władzę nad innymi i w ten sposób ograniczamy, odbieramy wolność oraz traktujemy się nawzajem jak marionetki. Narzucamy innym role, traktując jak aktorów. Nakazujemy żyć tylko według napisanego przez nas scenariusza.

Patrząc na powieść w tym kontekście, należy ją odczytywać jako apel o wolność w świecie ograniczeń, norm społecznych czy schematów myślowych. Człowiek powinien przekraczać granice wyobraźni i nie trzymać się sztywnych ram, które w konsekwencji hamują kreatywność i prowadzą do ujednolicenia jednostki, stworzenia masy na kształt i podobieństwo kogoś, kto „wie lepiej”.

Ta niezwykle klimatyczna historia, bardzo lekko traktuje o sprawach błahych, a o sprawach trudnych zdaje się pisać za pośrednictwem barwnego języka metafor, skrótów myślowych czy innych zabiegów stylistycznych. Narracja pierwszoosobowa stawia bohaterkę w roli wszystkowiedzącego, bystrego i uważnego obserwatora idealnie wtapiającego się w otoczenie.

Debiutancka powieść Bogumiły Juzyszyn-Banaś pt. „Dziennik wyjścia” przenosi czytelnika do świata marzeń, nierealnych zdarzeń zamkniętych w XIX-wiecznym pałacowym wnętrzu otoczonym lasem. Sceneria, w jakiej autorka osadziła fabułę, bajeczna jednak jest tylko z pozoru, ponieważ wydarzenia, jakie się tam rozgrywają bywają skrzyżowaniem thrillera, czy powieści...

więcej Pokaż mimo to

avatar
121
30

Na półkach:

💰Recenzja Robcia 1/24

📖 „Dziennik Wyjścia” to fascynująca podróż w świat artystycznej duszy, zaklęta w słowach utalentowanej pisarki Liliany Mady. Książka ta przenosi czytelnika do malowniczego Staniewa, gdzie dziewiętnastowieczny pałac stanowi magiczne tło dla wyjątkowych letnich warsztatów artystycznych.

👩‍💻 Lilianie udaje się nie tylko stworzyć atmosferę harmonii, ale również wciągnąć czytelnika w wir nieprzewidywalnych zdarzeń. Pierwszy tydzień, opisany jako fenomen odprężenia, jest jedynie wstępem do pełnej zawirowań podróży przez kolejne tygodnie. Autorka zręcznie łączy rzeczywistość z fikcją, tworząc hybrydę, która staje się głównym motywem jej artystycznej eksploracji.

🪄 Niezwykłe jest to, w jaki sposób Liliana Mada eksperymentuje z granicami między światem realnym a literackim, nadając specjalną rolę niewidzialnym siłom, które kształtują losy jej postaci. To podejście sprawia, że lektura staje się fascynującym doświadczeniem, a czytelnik jest wciągany w wir wyobraźni autorki.

🔭 Jako bystra obserwatorka, Liliana nie tylko rejestruje mijające dni, ale też analizuje je w sposób, który pozwala czytelnikowi spojrzeć na świat z zupełnie nowej perspektywy. Jej dziennik to nie tylko relacja z letnich warsztatów, ale także refleksja nad procesem twórczym, magią sztuki i mocą wyobraźni.

📔„Dziennik Wyjścia” to niezapomniana podróż, w której Liliana Mada podziela się nie tylko swoim talentem literackim, ale także głęboką wrażliwością na piękno sztuki i ludzkiej duszy. To lektura, która zostawia czytelnika z refleksją i pragnieniem odkrywania własnej kreatywności. Niech świat Liliany stanie się dla nas wszystkich inspiracją do odkrywania magicznych zakątków w nas samych.
💲Współpraca płatna 💲

💰Recenzja Robcia 1/24

📖 „Dziennik Wyjścia” to fascynująca podróż w świat artystycznej duszy, zaklęta w słowach utalentowanej pisarki Liliany Mady. Książka ta przenosi czytelnika do malowniczego Staniewa, gdzie dziewiętnastowieczny pałac stanowi magiczne tło dla wyjątkowych letnich warsztatów artystycznych.

👩‍💻 Lilianie udaje się nie tylko stworzyć atmosferę harmonii, ale...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2
2

Na półkach:

„Dziennik wyjścia”, powieść która ukazała się pod koniec 2023 roku (dokładnie w dniu Świętego Mikołaja),otrzymała już pierwsze opinie i recenzje. Została zauważona, jako proza wymykająca się opisowi gatunkowemu i to już napawa optymizmem, gdyż Recenzenci i Czytelnicy, wszystko na to wskazuje, odczytali intencje Autorki, co nie zawsze z różnych powodów bywa tak oczywiste.

Wiadomo, już że mamy do czynienia z powieścią wyjątkową, niezwykłą wśród pojawiąjących się tytułów, która – wszystko na to wskazuje, nie przejdzie bez echa. Sama sytuacja powieści panoramicznej a jednocześnie zdyscyplinowanej narracyjnie, jest komfortowa dla Czytelnika, po pierwsze podążającego tropem intrygi literackiej, po drugie obserwującego świat w perspektywie makro i mikro.

Cytuję za Culturaproxime: (https://lubimyczytac.pl/profil/2380385/culturaproxime ) „Dość długo nie zdarzyło mi się już, doznać ożywienia, by nie powiedzieć ekscytacji czytając współczesną prozę polską. Może to zmęczenie, ale większość książek, które wypatruje są zbyt dziwaczne, lub zbyt przewidywalne, albo programowo światopoglądowe. Dziennik wyjścia przeczytałam dwukrotnie, najpierw pośpiesznie ponaglana pytaniem ku czemu to zmierza? Po raz drugi, czytałam wolniej, smakując aluzje i składając metafory. Główne pytanie, które mnie pociągało, oprócz ilustracji na okładce, to tytułowe nawiązanie do Księgi Wyjścia. Kiedy dołączyła do tego herbertowska strofa o Dionizosie, byłam pewna tropu (…)”. Warto przy tej okazji dodać, że intrygującą okładkę powieści wykonał Krzysztof Rychter.

Mamy więc spektakularną, mięsista opowieści, w której zgodnie z dobrym budowaniem napięć, nic nie jak takie, jak nam się wydaje, także metaforyczny opis świata i to w ujęciu od biblijnych prapoczątków do spółczesności. Autorka, o literaturze i nauce a także przyrodzie pisze bardzo dyskretnie, opisuje światy prawdziwe, ale nie zapoznane w świadomości powszechnej. No bo czyż, zdajemy sobie sprawę, że można nawet umrzeć, kładąc się w upalny dzień pod cisem? Bohaterka powieści tylko się nieopatrzenie lekko odurza ale jednak…

Danuta Awolusi w recenzji na Portalu „granice.pl” (https://www.granice.pl/recenzja/dziennik-wyjscia/75213 ) sama stosuje metaforę, opisując podejście Autorki do sposobu narracji: „Są takie książki, które trzeba przeczytać kilka razy. Każda kolejna lektura odsłania przed czytelnikiem coś nowego. To jak poruszanie się w pokoju pełnym dzieł sztuki. Nie wszystko na raz można dostrzec, za to zawsze doświadcza się czegoś niezwykłego. Tak właśnie działa Dziennik wyjścia pióra Bogumiły Juzyszyn-Banaś.” (…) „Narracja pierwszoosobowa nadaje książce dużej lekkości, choć dla samej autorki była pewnie wyzwaniem. Chwyta przyjemnie klimat lata, który tak pięknie ukazany jest w pierwszych rozdziałach, by później zacząć przeradzać się w grozę. Sporo tu gier słownych. Czasem to esej, miejscami – powieść epistolarna, czasem – romans, momentami nawet thriller. W fabule pojawia się uczucie. Jest też wyrazista akcja – praca nad spektaklem, wyjątkowo barwna.”

Podobnie odnotowuje Portal „kulturakryminału.pl” (https://kulturakryminalu.pl/2023/12/20/dziennik-wyjscia-literackie-sekrety-egzystencjalny-sens-recenzja-ksiazki/

„Dziennik wyjścia to naprawdę wyjątkowa propozycja – historia zrealizowana na styku różnych gatunków… Zachwycająca opowieść – zarówno w kontekście samej formy, bardzo wyszukanej, pod względem sposobu narracji i opisów wewnętrznych przeżyć, jak również gatunkowej konwencji – różnorodności zastosowanych środków. Książka, która ukazała się za sprawą Wydawnictwa Świat Książki, to debiut Bogumiły Juzyszyn-Banaś. I jest to debiut ze wszech miar urzekający.”

Na koniec tej skrótowej kwerendy przytoczę fragment rozmowy którą Przemysław Poznański przeprowadził z Autorką na Portalu „Zupełnie Inna Opowieść” ( https://zupelnieinnaopowiesc.com/2023/12/05/bogumila-juzyszyn-banas-literatura-to-wyobraznia-a-wyobraznia-to-stwarzanie-iluzji-rozmawia-przemyslaw-poznanski/ )

PP:A literatura? Gdzie w pani twórczości ma swoje miejsce?

BJB: – Literatura zawsze była dla mnie ratunkiem, „lekiem na całe zło”. Ta najlepsza daje światło refleksjom dotyczącym istoty życia. Jest bezcenna. Poza tym fikcja bywa czasem bardziej interesująca od codziennego realu. Pomyślałam, że może warto o tym napisać. Że będę ten problem rozważać – zasygnalizowałam już na okładce i plakacie promocyjnym. Zadaję tam pytania dotyczące działania literatury czy też twórczego, lateralnego wychodzenia z życiowych problemów. Literaturze powierzam w swojej powieści zaskakującą rolę. Nawet „upiornego działania na odległość”, oczywiście ze znakiem zapytania.

PP:A może?
BJB: W mojej powieści takie „upiorne działanie” odbywa się za sprawą pewnego czterowiersza Zbigniewa Herberta, w który warto się wczytać. Dla bohaterki te strofy są kompasem w świecie jej zasad i nadzieją, że pomogą też innym bohaterom.

PP: A zatem literatura – proza i poezja – jako największa siła?

BJB – Czterowiersz Herberta, o którym wspomniałam, znalazłam swego czasu jako motto dla „Króla mrówek”. Zachwyciłam się, że z czterech linijek tak wiele się wyczytuje. Że wyprowadzają nas one do Eksekiasa, Homera, istniejąc poprzez stulecia spływają wreszcie z pióra współczesnego geniusza poezji. Jest w tym związku świat wartości czystych, nie zmanipulowanych, bo przetrwały stulecia.

PP: Dotknęła pani sprawy bardzo ważnej dla tej powieści: „Dziennik wyjścia” to także opowieść o próbie manipulacji. O owym „wciskaniu na siłę” pewnych życiowych postaw.

BJB: - Te manipulacje są dla „Dziennika…” ważne. Jedni drugim budują role. Nie zdradzajmy przedwcześnie, co mamy na myśli.”

Jaka puenta wynika z tego krytycznego zestawienia powyższych tekstów? To jak napisano w recenzji cytowanego już tu Portalu „Kultura Kryminału”: „Unikatowy obraz zamkniętego świata i pragnienie wolności. Literatura jako podróż, czyli Bogumiła Juzyszyn-Banaś, autorka powieści, opowiada nam o literackich doświadczeniach, inspiracjach i przekraczaniu granic. Chętnie się zgodzę i na tę symboliczną podróż i na tę z przekraczaniem konkretnych granic, wraz z bohaterami… – deklaruje autorka. Urzeczona wieloma wybitnymi powieściami, niejednokrotnie szukałam na mapie nieprawdopodobnie istniejących miejsc. Lubię w powieści wyrazistość miejsca akcji. W Dzienniku…budowałam tę scenografię z całą uwagą. Upiorne działanie literatury pięknej na odległość to, jak mi się wydaje, tylko niewielka cząstka tego, co słowo naprawdę może. Myślę, że jego moc słowa wpisuje się w jedną z największych tajemnic postrzegania świata. Fenomenem pozostanie do końca i jeszcze dłużej. Literatura zmienia świat, ale i tu odbywa się walka dobra ze złem… – podkreśla Bogumiła Juzyszyn-Banaś.”

Zatem, sytuacja z powieścią „Dziennik wyjścia” jest, jak to powiadają w sytuacjach nieprzewidywalnych, „sytuacją rozwojową”. Można zakładać, że przyjęty przez Autorkę sposób pisania zachwyci i pociągnie za sobą modę na powieść metaforyczną, przede wszystkim przyjaźnie i wzruszająco nastawioną do Czytelnika, co wydaje się obecnie pozycją wstydliwą i zbyt mało bohaterską. Autorka zauważa delikatnie, że Dionizos przez Morze Czerwone płynął w sennej ciszy, by uważny Czytelnik mógł przejąć ster.

I już zupełnie na koniec, by przesadnie nie popaść w pisane z wysokiego diapazonu przywołam notkę Grażyny Strumiłowskiej z uroczego projektu „Książka zamiast kwiatka” ( https://www.instagram.com/p/C06cYIuNs9-/ ) „Powieść (…) jest świetnie napisana, plastycznym, wyrazistym językiem. Autorka pokazała świat na granicy realizmu i magii. Sny i realne życie, stare podania, metafory, które czasem trudno przypisać do akcji. Poza tym jest tu zagadka, miłość, magiczny realizm. Często trudno zrozumieć co dzieje się w rzeczywistości, a co urojeniem. Czy happeningi artystyczne mogą zmienić życie, gdzie jest granica między realizmem a sztuką, wkraczającą w umysły ludzi. Oryginalna powieść, którą trzeba bardzo uważnie czytać i poddać się niesamowitemu klimatowi. Polecam.”

Niewątpliwie, najważniejszy jest odbiór czytelniczy i odpowiedź na pytanie, czy powieść trafia? Z pierwszych głosów i ech wydaje się, że trafia idealnie.

„Dziennik wyjścia”, powieść która ukazała się pod koniec 2023 roku (dokładnie w dniu Świętego Mikołaja),otrzymała już pierwsze opinie i recenzje. Została zauważona, jako proza wymykająca się opisowi gatunkowemu i to już napawa optymizmem, gdyż Recenzenci i Czytelnicy, wszystko na to wskazuje, odczytali intencje Autorki, co nie zawsze z różnych powodów bywa tak oczywiste....

więcej Pokaż mimo to

avatar
1
1

Na półkach:

Dość długo nie zdarzyło mi się już, doznać ożywienia, by nie powiedzieć ekscytacji czytając współczesną prozę polską. Może to zmęczenie, ale większość książek, które wypatruje są zbyt dziwaczne, lub zbyt przewidywalne, albo programowo światopoglądowe. "Dziennik wyjścia" przeczytałam dwukrotnie, najpierw pośpiesznie ponaglana pytaniem ku czemu to zmierza? Po raz drugi, czytałam wolniej, smakując aluzje i składając metafory. Główne pytanie, które mnie pociągało, oprócz ilustracji (Ozyrys?) na okładce, to tytułowe nawiązanie do "Księgi Wyjścia". Kiedy dołączyła do tego herbertowska strofa o Dionizosie, byłam pewna tropu, ale czy do końca?

Nie chcę tych poszukiwań zbyt przybliżać, by nie uprzedzać, bo wydaje mi się, że wyszukiwanie adresów literackich i kulturowych, to duża przyjemność, jednak postanowiłam napisać - co kosztowało mnie sporo wysiłku, jak założenie konta na "LCz", postanowiłam, bo zauważyłam w pierwszych omówieniach i wzmiankach, że występuje, jakaś niezbyt zrozumiała chęć, przypisania powieści "Dziennik wyjścia" pani Bogumiły Juzyszyn-Banaś, bibliotecznej przegródki.

Moja najważniejsza uwaga jest taka, że ta powieść nie ma przegródki, żadna fiszka z napisem sensacja, romans, obyczaj, religia, poezja, przyroda, historia, teatr, esej, nauka, sztuczna inteligencja itd, nie obejmuje tej powieści. To jest powieść łącząca w sobie wielość gatunków zamkniętych fabułą, czyli to powieść współczesna i literatura zdecydowanie piękna. Z życzeniami dobrej lektury. nowo zalogowana, unikająca do tej pory publicznych wypowiedzi, ale, kto wie, może mi się to spodoba. Bierzcie i czytajcie wszyscy.

Dziennik wyjścia. Bogumiła Juzyszyn-Banaś. Wydawnictwo Świat Książki

Dość długo nie zdarzyło mi się już, doznać ożywienia, by nie powiedzieć ekscytacji czytając współczesną prozę polską. Może to zmęczenie, ale większość książek, które wypatruje są zbyt dziwaczne, lub zbyt przewidywalne, albo programowo światopoglądowe. "Dziennik wyjścia" przeczytałam dwukrotnie, najpierw pośpiesznie ponaglana pytaniem ku czemu to zmierza? Po raz drugi,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2
2

Na półkach:

Przeczytałam z przyjemnością , piszę z przyjemnością bo lubię tego typu literaturę czytaną już wielokrotnie. Jest to połączenie realizmu magicznego z SF. Moi cudni we wspomnieniach Cortazar, Bastos, Fuentes i cała gama pisarzy polskich, że wspomnę tylko Grabińskiego, Lema, Beksińskiego, Snerga zainspirowała pewnie Autorkę. To oczywiście nic złego a wręcz przeciwnie; w zalewie byle czego jej literatura doprawiona fizyką kwantową ma się całkiem nieźle.

Przeczytałam z przyjemnością , piszę z przyjemnością bo lubię tego typu literaturę czytaną już wielokrotnie. Jest to połączenie realizmu magicznego z SF. Moi cudni we wspomnieniach Cortazar, Bastos, Fuentes i cała gama pisarzy polskich, że wspomnę tylko Grabińskiego, Lema, Beksińskiego, Snerga zainspirowała pewnie Autorkę. To oczywiście nic złego a wręcz przeciwnie; w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
64
30

Na półkach:

Dziennik wyjścia. Fabularna opowieść z metaforycznym przesłaniem. Czego doświadczy Czytelnik, gdy spotka się z autorką „Dziennika wyjścia” na oświetlanej i być możne nawet w pewnym sensie przypuszczalnej, lecz równocześnie ukrytej w mroku, tajemniczej i nieprzewidywalnej parkowej ścieżce?

W warstwie podstawowej i pozornie prostej do zdefiniowania, jest to historia w klamrze od - przypadkowego wyjazdu atrakcyjnej intelektualnie i wizualnie bohaterki, na artystyczne spotkania środowiska twórców, poprzez barwną pracę nad spektaklem, towarzyskie perypetie zmierzające - do romansu z zaskakującym zakończeniem w sytuacji na pograniczu realności.

Jest to opowieść, którą chłoniemy bezproblemowo zjednoczeni w podobnym postrzeganiu świata z przedstawiającą „Dziennik” w pierwszej osobie. A jest co chłonąć, ponieważ w samej fabule, nie ma, jak to często się zdarza przy popychaniu akcji, tzw. „pustych przelotów”, nic nie wnoszących a trwających „ opisów sytuacyjnych” – bo przecież trzeba się spotkać, ażeby gdzieś pójść, żeby na coś popatrzeć, co ostatecznie nie ma żadnego znaczenia, jak się okazuje po kilkunastu stronach. Przepraszam, jest w „Dzienniku wyjścia” opis jednej biesiady, ale z bardzo jasno podszytym celem, więc w myśl reguły jest wyjątek.

W powieści „Dziennik wyjścia” bez ryzyka, można stwierdzić, że każde zdanie niesie za sobą obraz skutkujący natychmiastowo w wyobraźni. Przy tej okazji, zauważam, że Autorka doskonale obrazuje sceny dialogami. Zbudować sytuacje w oparciu o rozmowę, to jest pewnego rodzaju majstersztyk, tak jak i pisanie w pierwszej osobie.

Pisanie w pierwszej osobie, jest bowiem zdaniem wielu krytyków, znakiem poglądu, że podejście do wpływu literatury na rzeczywistość, jest w tym przypadku kluczowe w postrzeganiu świata. O takim podejściu do świata poprzez literaturę, wzmocnionym Einsteinowskim „upiornym działaniem na odległość” informuje nas hasło okładkowe jeszcze przed rozpoczęciem lektury.

To hasło towarzyszące powieści brzmi: „Czy literatura może upiornie działać na odległość?” Pytanie kieruje Czytelnika do kontestacji, że niektóre cząstki (litery, wyrazy, słowa, myśli),pozostają ze sobą związane i jeżeli zmienimy jedną ze splątanych cząstek, (słów, zdań, sylab, liter) to druga z nią splątana z nią, zareaguje natychmiastowo, niezależnie od tego gdzie się znajduje. Zafascynowany tym zjawiskiem Einstein nazwał je „upiornym działaniem na odległość” i dziś już wiadomo, że to istotny aspekt fizyki kwantowej bez którego nie da się opisywać świata.

Pada więc sztandarowe ale nie jedyne pytanie tej powieści „Czy literatura może upiornie działać na odległość?”. Pytanie wydaje się retoryczne i ta figura kontaktu z Czytelnikiem, jest w tym przypadku szczęśliwie uzasadniona.

Po pierwsze, nie narzuca koniecznej odpowiedzi, co już jest sytuacją ośmielającą do patrzenia na fizykę kwantową, przez pryzmat prostych wydarzeń codziennych, jak picie kawy, czy niecodziennych jak spotkanie Autorki „Dziennika wyjścia” na parkowej ścieżce. Po drugie, kiedy to, już po bliższym poznaniu się z bohaterką powieści Lilianą Madą, powiększa się stopniowo nasz horyzont obejmowania perspektywy powieściowej perypetii. Bo cóż nas spotyka? Oto okazuje się, że Liliana Mada podróżuje z herbertowskim czterowierszem, z ponadczasowym literackim zaklęciem sięgającym swą geneza do przejścia narodu przez Morze Czerwone.

Tych zadziwiających i porywających perspektyw opisanych metaforycznie ale także i wprost, Czytelnik w „Dzienniku wyjścia” znajdzie zaskakująco wiele. Nic dziwnego, że powieść postawała parę lat, już w czasie pisania okazywała się, że to co brzmiało fantastycznie i niewiarygodnie, jak np. rozdział o inteligentnych lalkach, nie dających się odróżnić od ludzi, musiał zostać przeredagowany, bo już po złożeniu do Wydawnictwa, na świecie nastąpiło gwałtowne przyspieszenie prac na SI. Musiano, więc dumnie zrezygnować z pewnych opisów, bo mogło to spowodować podejrzenie, że to nie Autorka wykreowała świat wysoko inteligentnych konstrukcji tylko, że używa w powieści odkrytych właśnie ponownie i udoskonalonych rozwiązań.

Co jeszcze warto wiedzieć, przystępując do lektury „Dziennika wyjścia”? Ta metaforyczna dygresja i kwantowe splątanie, tak na dobrą sprawę są słabo czytelne i nie należy się ich obawiać, bo przykrywa je fabularny przebieg zdarzeń, który jest nie mniej inspirujący jak odniesienia do Zbigniewa Herbarta, czy odkryć naukowych.

Jeżeli odczytacie przez ten pryzmat rozczepienia słonecznego promienia, pierwszą scenę w której Liliana w upalny dzień, w starym parku zasypia w cieniu wiekowego cisa… opowieść dalej poprowadzi Was sama.

Przepowiadam wielki sukces tego niezbyt obszernego (334 strony) dzieła, wydanego z dużą starannością, z przemyślanym układem rozdziałów, w miękkich przytulnych okładkach, z wygodna interlinią, lekkiego w wadze, łagodnego w transporcie, w stonowanej kolorystyce okładki, okładki dokładnie nawiązującej i wskazującej, drogę wyjścia, ale na tym koniec, bo powiedziałbym zbyt wiele.

JB

Dziennik wyjścia. Fabularna opowieść z metaforycznym przesłaniem. Czego doświadczy Czytelnik, gdy spotka się z autorką „Dziennika wyjścia” na oświetlanej i być możne nawet w pewnym sensie przypuszczalnej, lecz równocześnie ukrytej w mroku, tajemniczej i nieprzewidywalnej parkowej ścieżce?

W warstwie podstawowej i pozornie prostej do zdefiniowania, jest to historia w...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    19
  • Przeczytane
    12
  • 2023
    2
  • Nie chcę czytać
    1
  • Pożyczone
    1
  • Samodzielne
    1
  • 2024
    1
  • Audiobook
    1
  • Czytnik
    1
  • Proza
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Dziennik wyjścia


Podobne książki

Przeczytaj także