rozwińzwiń

Jak kochać własną córkę

Okładka książki Jak kochać własną córkę Hila Blum
Okładka książki Jak kochać własną córkę
Hila Blum Wydawnictwo: Czarne Seria: Powieści [Wydawnictwo Czarne] literatura piękna
302 str. 5 godz. 2 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Powieści [Wydawnictwo Czarne]
Tytuł oryginału:
How to Love Your Daughter
Wydawnictwo:
Czarne
Data wydania:
2023-08-16
Data 1. wyd. pol.:
2023-08-16
Liczba stron:
302
Czas czytania
5 godz. 2 min.
Język:
polski
ISBN:
9788381916493
Tłumacz:
Agnieszka Podpora
Średnia ocen

7,2 7,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,2 / 10
86 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
59
1

Na półkach:

Wzruszająca , poruszająca , nieoczywista.

Wzruszająca , poruszająca , nieoczywista.

Pokaż mimo to

avatar
24
25

Na półkach:

O czym jest ta książka? Niestety nie mam pojęcia. Każdy, krótki zresztą, rozdział to garść wspomnień dotyczących wychowania córki, w której matka jest bezgranicznie zakochana, trochę o małżeństwie, są też opisy filmów, które narratorka obejrzała. Całość dość dziwna, ciężko się to czyta.

O czym jest ta książka? Niestety nie mam pojęcia. Każdy, krótki zresztą, rozdział to garść wspomnień dotyczących wychowania córki, w której matka jest bezgranicznie zakochana, trochę o małżeństwie, są też opisy filmów, które narratorka obejrzała. Całość dość dziwna, ciężko się to czyta.

Pokaż mimo to

avatar
24
24

Na półkach:

Wymęczyła mnie ta książka do granic możliwości.

Wymęczyła mnie ta książka do granic możliwości.

Pokaż mimo to

avatar
428
418

Na półkach:

“Miałam szczęście. Nie użalałam się nad sobą, bo nie było nad czym. Rodzice mnie kochali. Ojciec zmarł, gdy miałam czternaście lat, matka nigdy nie zaoferowała swojej przyjaźni, ale była przynajmniej konsekwentna. Umiałam przewidzieć, co powie, czego pragnie, co zrobi. Pomagało. Nie biła mnie, nie obrażała, nie latała. Nigdy nie zwracała się do mnie inaczej niż pełnym imieniem. Nie lubiłam swojego imienia.”

“Ona jest zagadką, lecz ja także byłam zagadką dla mojej matki, a ona dla swojej, i tak dalej wstecz, aż do zarania pokoleń. Mimo to dziewczynki nie opuszczają swych matek prawie nigdy, nawet tych najstraszniejszych, najgorszych, najzatwardzialszych, pozostają ich córkami na wieki, nie da się tego unieważnić.”

Związki między dorosłymi córkami a ich matkami z reguły należą do gatunku spraw skomplikowanych. Obserwując współczesny świat można odnieść wrażenie, że ta relacja generuje wiele problemów. Najprościej byłoby powiedzieć, że to matki skupione są przede wszystkim na rodzinie i dzieciach, w związku z czym są z nimi w bliższych stosunkach i siłą rzeczy częściej występują na tej linii nabrzmiałe i nierozwiązane konflikty. Jednak takie wytłumaczenie jest sporym uproszczeniem, a temat pozostaje wciąż aktualny.

Z ciekawością sięgnęłam po “Jak kochać własną córkę” Hili Blum, powieść jest niezwykle oryginalnym dziennikiem, zapiskami, wspomnieniami macierzyńskimi Joeli.
Blum kreśli opowieść o relacji matki i córki, która z niesłychanie bliskiej, momentami przytłaczającej, przekształca się powoli w chłodny dystans. Długo nie wiemy, co wydarzyło się między dwoma kobietami, nie znamy powodu ostatecznego zerwania relacji, jednak świadomość ciężaru tego wydarzenia nie przestaje nam towarzyszyć.

Podobała mi się forma tej powieści, fragmentaryczna, czasem urywana niczym migawki z codzienności, skrawki kolejnych dni, pełnych emocji. Joela jest prawdziwa, niezwykle szczera, świadoma swoich błędów, kocha córkę intensywnie, jednocześnie zauważa też jej niedoskonałości.

Przegląd przeszłych zdarzeń, powoli klaruje powody, które mogły mieć wpływ na dezercję latorośli - nadmierna opiekuńczość, delikatne szantaże. Joela ściga własne wspomnienia, by uchwycić moment, gdy drobne oszustwa życia rodzinnego doprowadziły córkę do ucieczki.

Hila Blum tworzy bardzo realistyczny portret radości, smutków i rodzicielskiej niepewności. Małe zbrodnie popełnione z dobrych chęci, wielki trud, jaki podejmuje matka, by zbudować nierozerwalną więź, a później - aby ukryć swoją rodzicielską porażkę.

Mocnym walorem tej powieści jest sama bohaterka, jej wewnętrzne konflikty, cała strefa emocjonalna ukazana jest niesamowicie autentycznie.

Bezpośrednia przyczyna ucieczki córki uwalnia ścieżki kolejnych rozważań i refleksji, dotykających już nie tylko rozpadu związków rodzinnych, ale szerzej - tych ogólnoludzkich. Wszystko to sprawia, że historia rezonuje w głowie jeszcze długo po odłożeniu lektury. Polecam.

“Miałam szczęście. Nie użalałam się nad sobą, bo nie było nad czym. Rodzice mnie kochali. Ojciec zmarł, gdy miałam czternaście lat, matka nigdy nie zaoferowała swojej przyjaźni, ale była przynajmniej konsekwentna. Umiałam przewidzieć, co powie, czego pragnie, co zrobi. Pomagało. Nie biła mnie, nie obrażała, nie latała. Nigdy nie zwracała się do mnie inaczej niż pełnym...

więcej Pokaż mimo to

avatar
181
73

Na półkach:

Fragmentaryczna wielorozdziałowość czasem mnie zbyt rozpraszała. A zarazem prawie każdy rozdział to skarb przemyśleń głównej bohaterki. I im bliżej końca tym bardziej czułam się zaintrygowana główną historią. Dobra lektura.

Fragmentaryczna wielorozdziałowość czasem mnie zbyt rozpraszała. A zarazem prawie każdy rozdział to skarb przemyśleń głównej bohaterki. I im bliżej końca tym bardziej czułam się zaintrygowana główną historią. Dobra lektura.

Pokaż mimo to

avatar
235
7

Na półkach:

Middle class white woman bla bla

Middle class white woman bla bla

Pokaż mimo to

avatar
1256
750

Na półkach: ,

„Chcia­ła­bym od czasu do czasu zo­ba­czyć film o życiu, które wy­krzy­wia się tak po pro­stu, nie­mal samo z sie­bie, a nie o spek­ta­ku­lar­nych ży­cio­wych po­raż­kach. Chcia­ła­bym po­słu­chać o ro­dzi­nach ta­kich jak nasza, Meira, Lei i moja, o błę­dach ła­twych do po­peł­nie­nia, a mimo to nie­prze­ba­czal­nych; o zwy­kłych wy­pad­kach, a ra­czej o zbrod­niach z do­brych chęci.“


„Jak kochać własną córkę“ to historia relacji matki i córki, która z bliskiej, momentami przytłaczającej, przekształcał się w coś, co trzymało się jedynie na cienkich, naderwanych nitkach. Powód takiego stanu długo dla czytelnika pozostaje tajemnicą, choć autorka chętnie skacze w czasie i naprzemiennie zdradza wydarzenia późne oraz wczesne. Dzieje się to w sposób nieco chaotyczny, jak dla mnie zbyt nieuporządkowany, a z tej gmatwaniny wyłania się obraz skomplikowanej relacji, gdzie obie strony chcą dla tej drugiej dobrze, ale życie układa się w sposób, jaki trudno przewidzieć. Atutem powieści są realni bohaterowie, których psychika jest w centrum. Wydarzenia z codzienności są istotne, ale to emocje malują kolejne zdania. Są trzonem opowieści, a to tylko potęguje moją sympatię względem powieści. Sympatię, która wcale nie była łatwa.

Zaczęłam czytać „Jak kochać własną córkę“ w złym czasie, bo zaraz przed rozpoczęciem ludobójstwa dokonywanego w Strefie Gazy. To wydarzenie, od którego literatury odciąć nie potrafię i nie chcę, a przez to czytanie prozy Izraelskiej pisarki było niewygodne. Nie ma u Blum miejsca na przedstawienie życia w Izraelu jako tako, więc nie ma też przestrzeni na wspomnienie lub wyparcie (jak u Shalev) okupacji Palestyny. Na poziom mojej ogólnej, skąpej wiedzy — w „Jak kochać własną córkę“ nie ma nic, co treścią mogłoby mnie odpychać, a jednak dyskomfort wciąż mi towarzyszył. I dlatego powieść tę czytałam znacznie dłużej, niż normalnie, bo czułam wewnętrzny opór. Opór, który w końcu pokonałam, dokończyłam lekturę i odłożyłam ją w usatysfakcjonowana.

Hila Blum nie miała łatwego startu w moim sercu, a jednak proszę! Jej powieść dała mi ogrom intensywnych emocji, podczas gdy użyty język chłonęłam całą sobą. W dodatku sama kreacja bohaterów była na bardzo wysokim poziomie. Lubię takie powieści, pragnę ich w moim życiu, a gdy trafię wśród nich na te, które wpasowują się w moją wrażliwość — jestem w czytelniczy raju. I tak było tym razem.

przekł. Agnieszka Podpora


Powieść nagrodzona Izraelską Nagrodą Sapira.

„Chcia­ła­bym od czasu do czasu zo­ba­czyć film o życiu, które wy­krzy­wia się tak po pro­stu, nie­mal samo z sie­bie, a nie o spek­ta­ku­lar­nych ży­cio­wych po­raż­kach. Chcia­ła­bym po­słu­chać o ro­dzi­nach ta­kich jak nasza, Meira, Lei i moja, o błę­dach ła­twych do po­peł­nie­nia, a mimo to nie­prze­ba­czal­nych; o zwy­kłych wy­pad­kach, a ra­czej o zbrod­niach...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1425
1195

Na półkach:

Jako matka własnej córki z chęcią sięgnęłam po książkę "Jak kochać własną córkę" autorstwa Hili Blum. Chociaż nie mam najmniejszych problemów z wyrażaniem matczynych uczuć ciekawa byłam innej perspektywy, tego w jaki sposób inna matka będzie wyrażała się o swej miłości do córki.
Tytuł sugerował, że być może książce będzie bliżej do poradnika, a to tym bardziej mnie zainteresowało, bo przecież uczyć się od innych jak ulepszać relację jest nie tylko wskazane, ale wręcz pożądane. Już po pierwszych stronach tej lektury nie miałam jednak żadnych wątpliwości, że z instrukcją obsługi dziecka płci żeńskiej, ta książka nie będzie miała nic wspólnego. Zamiast rad i wskazówek jak budować międzypokoleniowe więzi czytelnik otrzymuje bowiem niezwykle poruszającą, a momentami wręcz hipnotyzującą opowieść o skomplikowany świecie matczynej miłości, w którym nie brak radości i satysfakcji z bycia matką, ale w którym pojawia się też smutek, niepewność, a czasem zwątpienie w to, czy zadaniom, jakie stawia przed każdą kobietą macierzyństwo, uda się sprostać.
W swoich bardzo intymnych czasem rozważaniach Blum ukazuje niezwykle realistyczny portret matki, która staje w obliczu własnych ograniczeń, ale również podejmuje desperackie wysiłki, aby ukryć swoje rodzicielskie porażki i walczyć o szczęście swojej córki. Własne słabości, codzienne obawy, skrywane lęki towarzyszą bohaterce przez całą opowieść, po to, by ukazać skutki, do których mogą doprowadzić, a są nimi mniejsze lub większe matczyne przewiny, popełniane często z dobrych chęci, choć o nieprzewidywanych konsekwencjach. Wreszcie ta książka jest też o trudzie, który każda matka podejmuje, aby chronić swoje dziecko, o granicach między własnym szczęściem a szczęściem naszej córki, o miłości, która choć głęboka i szczera, może okazać się czasem bolesna.
Główną bohaterką powieści jest matka, której imienia nie znamy, ale poznajemy ją jako silną i oddaną kobietę, która poświęca swoje życie dla dobra córki. Autorka opisuje jej wewnętrzne konflikty, lęki, ale także ogromną miłość do dziecka. Ta niezwykle realistyczna postać staje się przewodnikiem czytelnika przez historię, w której musi zmagać się z życiowymi trudnościami. To sprawia, że w tej powieści czasem możemy przeglądać się jak w lustrze, bo często dobre chęci to za mało, aby zbudować stabilną i silną wzajemną relację na linii matka-córka.
Jednym z głównych tematów książki jest założenie, że rodzicielskie błędy, które czasem popełniamy czynione są z najlepszych intencji. Bohaterka książki podejmuje drastyczne kroki, aby chronić swoją córkę przed niebezpieczeństwem, ale te działania nie zawsze są zrozumiane i akceptowane przez społeczeństwo. To poruszająca refleksja nad moralnością i etyką, która towarzyszy rodzicielskim wyborom.
Blum nie unika trudnych tematów i wnikliwie analizuje psychologiczne aspekty macierzyństwa. Czytelnik jest świadkiem długotrwałego procesu wychowywania dziecka, który jest pełen radości, ale również bólu i niepewności. Autorka doskonale oddaje wewnętrzne przeżycia matki, która stara się być najlepszą rodzicielką, ale nie zawsze jest pewna swoich decyzji.
Dodatkowo drugim ważnym wątkiem powieści jest historia miłości do dwóch mężczyzn. Jednym z tych mężczyzn jest ojciec biologiczny córki, a drugim to partner, z którym matka założyła rodzinę. Blum przedstawia subtelne napięcia między tymi postaciami i trudności, jakie pojawiają się w relacjach między nimi. To także opowieść o miłości, która przetrwała próby czasu i przeciwności losu.
Jednym z najbardziej wzruszających aspektów powieści jest opis straty i żalu, który pojawia się po utracie jednego z mężczyzn. Blum w wnikliwy sposób ukazuje, jak matka radzi sobie z tą traumą i próbuje znaleźć sens w życiu, kiedy świat wydaje się zawalić.
"Jak kochać własną córkę" to książka, która porusza, wzrusza i zmusza do refleksji nad własnymi wyborami i relacjami z bliskimi. Hila Blum stworzyła niezwykłą opowieść, która przypomina nam, jak trudno, ale zarazem piękne może być macierzyństwo. To lektura, która zostaje w pamięci na długo po jej zakończeniu, zachęcając do głębszego zastanowienia się nad znaczeniem rodziny, miłości i poświęcenia."

Jako matka własnej córki z chęcią sięgnęłam po książkę "Jak kochać własną córkę" autorstwa Hili Blum. Chociaż nie mam najmniejszych problemów z wyrażaniem matczynych uczuć ciekawa byłam innej perspektywy, tego w jaki sposób inna matka będzie wyrażała się o swej miłości do córki.
Tytuł sugerował, że być może książce będzie bliżej do poradnika, a to tym bardziej mnie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1193
910

Na półkach:

Nie potrafię powiedzieć, co sprawiło, że postanowiłam sięgnąć po tę opowieść. Opis wydawcy bez wątpienia jest intrygujący a okładka robi duże wrażenie. Było w tym jednak coś więcej. Niezrozumiały i nieopisany impuls zachęcający mnie, by sięgnąć po książkę o trudnych relacjach matki i córki, choć mnie samej do tej pory z macierzyństwem jest nie po drodze.

Niezbyt często wybieram literaturę kobiecą. Dość krytycznie podchodzę do historii miłosnych, problemów życiowych, codziennych rozterek. Tematy wybierane przez autorki tego typu książek wydają mi się błahe, oklepane, mało treściwe. Szukam czegoś mądrego, ambitnego, poruszającego a także wyjątkowego. I tych cech dość niespodziewanie doszukałam się właśnie tutaj.

„Jak kochać własną córkę” to historia o macierzyństwie- wzlotach i upadkach matki, trudach każdego dnia, wychowywaniu dziecka, byciu wzorcem i konieczności podejmowania różnego rodzaju decyzji. Kiedy teraz o tym myślę, zdaję sobie sprawę, że piszę to wszystko w dużym uproszczeniu, bo tak naprawdę to o wiele, wiele więcej. Książkowa matka natomiast nie upraszcza, nie chowa się za tabu, zdaje się widzieć swoje błędy i porażki. Opowiada o najpiękniejszych momentach i najtrudniejszych dniach. Widać, że to macierzyńskie szczęście ma trudny, wielosmakowy wymiar.

W tym momencie można by powiedzieć, że podobnych książek ukazało się już wiele, a temat nie mógłby być bardziej oklepany. I rzeczywiście, trudno z taką argumentacją dyskutować. Mimo to, znalazłam w tej opowieści kilka mocnych stron i wiele rzeczy zasługujących na uznanie, którymi z wielką przyjemnością się z Wami podzielę.

Moje uznanie ulokowałam przede wszystkim w dużym realizmie i autentyczności książki. Z jej stron bije szczerość i prawdomówność. Moim zdaniem to trudne rzeczy, ciężkie do przedstawienia, skomplikowane w budzeniu czytelniczych emocji. Ale Blum dała sobie radę. Napisała te książkę tak, jakby osobiście doświadczyła wszystkich wydarzeń.

Przekonał mnie także jej sposób opowiadania. Krótkie i treściwe rozdziały kojarzyły mi się z wpisami w dzienniku. Czasami kilka stron, a czasami zaledwie parę akapitów. Fragmenty dnia, migawki z codzienności. Mocno. Na temat. Bez ubarwiania. Z miłością, która obezwładnia, ale też z pewnym dystansem pozwalającym zobaczyć, że dziecko ma również swoje wady i słabości.

Od początku zdajemy sobie sprawę, że coś się między matką i córką wydarzyło. I szukamy tej krzywdy, która położyła się cieniem na ich relacjach. Ale Blum nie spieszy się z wyjaśnieniem. Niczym w thrillerze stopniuje napięcie i pozwala, by emocje wrzały. Drobnymi krokami zmierza w stronę finału, po drodze zapewniając jednak swoim czytelnikom sporo przyjemności i emocji czerpanych z lektury.

Olbrzymie znaczenie w każdej powieści ma dla mnie styl autora. Element ten jest oczywiście jak najbardziej istotny niezależnie od gatunku książki, ale w przypadku historii obyczajowej jeszcze bardziej zwraca uwagę. Blum całkowicie mnie zauroczyła. Jej słowa trafiały i do wyobraźni i do serca. Napisała swą książkę pięknie, mądrze, dojrzale i z uczuciem.

„Jak kochać własną córkę” opowiada o znanych i popularnych kwestiach, ale w niecodzienny sposób. Jeśli obawiacie się, że to opowieść nudna i oklepana, to proszę, przeczytajcie jeszcze raz mój tekst. Powinien rozwiać Wasze obawy i osłabić zastrzeżenia. Nie ma się czego bać.

Nie potrafię powiedzieć, co sprawiło, że postanowiłam sięgnąć po tę opowieść. Opis wydawcy bez wątpienia jest intrygujący a okładka robi duże wrażenie. Było w tym jednak coś więcej. Niezrozumiały i nieopisany impuls zachęcający mnie, by sięgnąć po książkę o trudnych relacjach matki i córki, choć mnie samej do tej pory z macierzyństwem jest nie po drodze.

Niezbyt często...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1360
843

Na półkach: , ,

Niesamowita, hipnotyzująca a jednocześnie wstrząsająca historia miłości rodzicielskiej. Miłości, która miała uskrzydlać a dusi.
"Kochała mnie, problemem była sympatia. Lecz historie o matkach i córkach pochodzą zawsze ze środka, dążą wstecz ku początkowi, a początku nie ma. To proste i zagmatwane jednocześnie: początek ciągle umyka".

Jednocześnie jest to historia fałszywego rzucania oskarżeń, którymi można tak łatwo kogoś złamać.

Niesamowita, hipnotyzująca a jednocześnie wstrząsająca historia miłości rodzicielskiej. Miłości, która miała uskrzydlać a dusi.
"Kochała mnie, problemem była sympatia. Lecz historie o matkach i córkach pochodzą zawsze ze środka, dążą wstecz ku początkowi, a początku nie ma. To proste i zagmatwane jednocześnie: początek ciągle umyka".

Jednocześnie jest to historia...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    191
  • Przeczytane
    102
  • 2023
    14
  • Posiadam
    8
  • 2024
    4
  • Literatura piękna
    3
  • Teraz czytam
    2
  • Chcę w prezencie
    2
  • Ebook
    1
  • Psychologia
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Jak kochać własną córkę


Podobne książki

Przeczytaj także