rozwińzwiń

Ludzka rzecz

Okładka książki Ludzka rzecz Paweł Potoroczyn
Okładka książki Ludzka rzecz
Paweł Potoroczyn Wydawnictwo: Wielka Litera literatura piękna
352 str. 5 godz. 52 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Wielka Litera
Data wydania:
2023-05-17
Data 1. wyd. pol.:
2013-04-10
Liczba stron:
352
Czas czytania
5 godz. 52 min.
Język:
polski
ISBN:
9788380329225
Tagi:
miłość życie
Inne
Średnia ocen

7,3 7,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Matka Polka Anne Applebaum, Paweł Potoroczyn
Ocena 7,6
Matka Polka Anne Applebaum, Paw...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,3 / 10
217 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
545
541

Na półkach:

Historia jak historia: polska wieś, okupacja, błoto, pan, pleban, chłopi, pory roku. Zarys wygląda dość przeciętnie. Ale za to jak opowiedziana! A jak pogmatwana i splątana! Znakomicie się bawiłem, choć to nie książka rozrywkowa w potocznym znaczeniu tego słowa.

Historia jak historia: polska wieś, okupacja, błoto, pan, pleban, chłopi, pory roku. Zarys wygląda dość przeciętnie. Ale za to jak opowiedziana! A jak pogmatwana i splątana! Znakomicie się bawiłem, choć to nie książka rozrywkowa w potocznym znaczeniu tego słowa.

Pokaż mimo to

avatar
1178
1154

Na półkach:

Pozbawiony wszelkiego patosu obraz polskiej wsi z czasów wojny i początków komuny. Dominującej, acz nieprzesadnej stylizacji wiejskiego języka, zgrabnie wtóruje styl z wyższego rejestru. A mocno rubaszny erotyzm przeplatają intelektualne wywody. Taka literacka dziwota, acz całkiem niezła, ożywcza i niecodzienna lektura….

Zarazem to swoisty „realizm magiczny”, nieco zbliżony do książek Jana Jakuba Kolskiego (i tylko on mógłby to sfilmować, jeśli w ogóle). O fabule mniejsza, ale jest tu obecne całe polskie uniwersum - "chłopy, pany, cały świat zaczarowany". A zarazem świat przedstawiony jest na wskroś realistyczny, w czym bynajmniej nie ma sprzeczności.

Czym zaś jest tytułowa „ludzka rzecz”? Wszystkim, jak w przypowieści mędrca ze Wschodu. Świadczą o tym pracowicie wynotowane cytaty (wyczerpujące i temat, i przepisującego):

„Miłość ludzka rzecz, jak plaga, trąd i nałogi, zabiera zarażonych i podatnych, oszczędzając tylko lękliwych, gruboskórnych i jeremitów”.

„Kobieta ludzka rzecz, jak bogactwo czy władza, nie przychodzi sama, mało kto zdobywa ją uczciwie, a i sprawiedliwie też podzielić się jej nie da”.

„Żądza ludzka rzecz, po ludzku się rodzi i po ludzku umiera, a po drodze tak samo dręczy i jest zadręczana”.

„Honor ludzka rzecz, dziwny wynalazek, co zabił wielu, a nikogo nie ocalił, cnota, co ją tylko raz stracić można, ale bezużyteczna jak wszystko, co człek do grobu ze sobą zabiera”.

„Pamięć ludzka rzecz, dokucza i uciążliwa jest jak kaleka w rodzinie, darmozjad otaczany troską, zgorzkniały i rozrzewniający zarazem”.

„Umierać ludzka rzecz, cała reszta stworzenia zdycha albo pada”.

„Naiwność ludzka rzecz, powszednia jak chleb, jednych syci, innym uzmysławia głód”.

„Wojna ludzka rzecz, jak lipcowy grad i majowe przymrozki, narobi szkód i biedę zostawiwszy, pójdzie precz”.

„Śmiech ludzka rzecz, leczy różne rany, a już zranioną dumę to chyba najlepiej”.

„Literatura ludzka rzecz, od trzech grzechów bierze swój początek: pychy, chciwości i rozwiązłości”.

„Tęsknić ludzka rzecz, bo arcyludzkim odkryciem są paradoksy, a tęsknota w całości się wiedzie od paradoksu, co powiada, że człek tęskni nie za tym, co będzie miał, ale za tym, czego będzie zaś pozbawiony”.

„Legenda ludzka rzecz, ludzka jak nienasycenie, co świadczy o prawdzie ludzkich tęsknot, ludzka jak głód, najlepszy dowód na istnienie chleba”.

„Nic tak ludziom nie szkodzi, jak te wszystkie ludzkie rzeczy” – na podsumowanie tego wątku.

Można by tu długo cytować wiele wspaniałych zdań, ale lepiej je samemu smakować…

„I jak tu zresztą pogrzeb opuścić, mus – kiedy bliskich chowają, kiedy wroga – no, uciecha sama. Dla chłopów do gorzałki sposobność doskonała”.

„Na końcu konduktu nieokiełznana dzieciarnia bawiła się w akowców i gestapo”.

„Brzęczały pszczoły, basowały trzmiele, jak odlegle bombowce, pasikoniki grały biedronkom do tańca, zapamiętały dzięcioł wystukiwał jeżom telegram, zaskrońce zdychały z nudów, las szumiał swą kołysankę jerzyn, upału i kukułek”.

„Adolf Hitler, ciesząc się względnie dobrym zdrowiem, dożył niemal sześćdziesiątki. Zdążył się jeszcze szczęśliwie ożenić i spędziwszy krotki, ale frapujący miesiąc miodowy w zaciszu bunkra, dokonał żywota u boku kochającej małżonki i wiernego psa, w płytkim dole polany ropą”.

„Pociągająca w kościele i we wojsku była siła posłuchu. (…) Reszta była kwestią priorytetów i metod dochodzenia do biskupich pierścieni i generalskich wężyków. Tu i tam, jak wszędzie, rządził serwilizm, nepotyzm, donos i przypadek”.

„W Białobrzegach żyły trzy rodzaje Żydów – heroiczni, hedoniczni i paniczni. Heroiczni trudzili się szyciem ubrań i butów, leczeniem zębów, pisaniem podań i wyszynkiem, chodzili do synagogi, kochali dzieci. Paniczni chrzcili się i wyjeżdżali byle dalej, w asymilację pełną pogardliwych spojrzeń i samotnych Wigilii bez kolęd. Hedoniczni gadali o rewolucji, palili papieroski, patrzyli na Moskwę albo marzyli o Palestynie, zakładali partie i pili wódkę zupełnie jak normalni ludzie.

„Wojnę zaczął Smyczek jako dowódca plutonu w bydgoskiej kompanii wymiatania, co bez sądu rozstrzeliwała cywilów podejrzanych o udział w piątej kolumnie. Dużo tego nie było, najwyżej tuzin, może dwa, ale roboty przy tym co niemiara, bo każdy jeden z listy proskrypcyjnej błagał o litość, a klął się Polakiem i patriotą. Szczególnie elokwentnych załatwiano na miejscu, pozostałych likwidowano na placach i skwerach, dla większego efektu”.

„Mechanizm awansu społecznego jest bowiem taki, że istota ludzka zawsze chętniej popiarduje w górę niż w dół hierarchii”.

„A jak się jest na końcu łańcucha pokarmowego, a na początku obwieszczeń o poborze, rekwizycjach i honorowym krwiodawstwie, to jest się czego bać i można próbować się z tym pogodzić, ale można tez bez próby, po chłopsku czyli”.

„Błoto to taki sam skandal jak istnienie, bo jedno i drugie obiecują to samo – udrękę za życia i śmierć przez udręczenie”.

„To nie w urodziny posuwamy się w latach, bo metryki blakną, giną i płoną, a już na pewno nie w Nowy Rok (…). To jesienią człekowi przybywa lat, rozumu i doświadczenia, a ubywa życia, energii i pasji”.

Są i refleksje lingwistyczne nt. polszczyzny:

„Jak to jest, że w polszczyźnie wszystkie ważne słowa są rodzaju żeńskiego, to ktoś wymyślił, czy samo tak wyszło, nawet Polska jest rodzaju żeńskiego, podobnie jak miłość, prawda, mądrość i śmierć”.

„Po polsku i chyba jeszcze tylko po rosyjsku wszystko s i ę zmienia, s i ę załatwia. S i ę, czyli samo, tak? Człowiek s i ę rodzi i s i ę starzeje. Sam się rodzi, czy jak? Sam się starzeje? Bzdura! Jest rodzony, starzeje go, dopiero umiera samodzielnie, tylko rosyjski i polszczyzna mają tyle czasowników zwrotnych i przez to mają w sobie jakąś bierność, jakiś fatalizm”.

„I tylko w jednym języku na świecie można powiedzieć zdanie: „kocha się w niej”. To znaczy - kogo właściwie kocha? Wszędzie indziej bez sensu, u nas – rozczula. To s i ę to jest wielkie kłamstwo, oszukańcze złudzenie, że jakieś transcendentne s i ę zrobi za nas coś dobrego, urodzi, skomponuje, zaśpiewa, zatańczy…”

Bawią intertekstualne wrzutki, jak np. „A jesień? Niecierpliwa jest, niełaskawa jest. Zazdrości, szuka poklasku, unosi się pychą; dopuszcza się bezwstydu, szuka swego, unosi się gniewem, pamięta złe; cieszy się z niesprawiedliwości, nie współweseli z prawdą. Wszystkiego nie znosi, niczemu nie wierzy, w niczym nie pokłada nadziei, niczego nie przetrzyma”.

At last, but not least - buchający erotyzm, którego tu bardzo dużo, ale raczej nie do cytowania, bo głównie plebejskiej on natury.

No dobrze, może przykład najbardziej cenzuralny, zdradzający przy okazji muzykologiczną erudycję Autora: „Każdy chłopak wie, jak ważne w tej arii są wariacje metrum, koloratury uścisku, modulacje i tempa, gdy układają się w koncertową całość, od długich jak recytatywy, niespiesznie czułych pasaży na początku, do furiackiego tremolo w finale, kiedy omdlewająca ręka pod niewygodnym kątem odmierza spazmy jak metronom chory na epilepsję”.

Przykuwają uwagę określone preferencje seksualne Autora…. Wszystko co tu wyuzdane, a może i ździebko pornograficzne, tłumaczy nam jednak zdanie: „Przyroda nie zna grzechu, grzech ludzka rzecz, choć przyroda do niego popycha i jak powiadają, zaczyna się tam, gdzie ona się kończy”.

I chyba właśnie o tę najważniejszą „ludzką rzecz” w tej powieści chodzi. Nawet jeśli zbliża nas ona do zwierząt (a może i równa z nimi),to jednak świadomość grzechu to już tylko i wyłącznie: ludzka rzecz….

Pozbawiony wszelkiego patosu obraz polskiej wsi z czasów wojny i początków komuny. Dominującej, acz nieprzesadnej stylizacji wiejskiego języka, zgrabnie wtóruje styl z wyższego rejestru. A mocno rubaszny erotyzm przeplatają intelektualne wywody. Taka literacka dziwota, acz całkiem niezła, ożywcza i niecodzienna lektura….

Zarazem to swoisty „realizm magiczny”, nieco...

więcej Pokaż mimo to

avatar
180
81

Na półkach: ,

Dziwna, nietuzinkowa powieść. Miejscami genialna, czasem po prostu dziwaczna. Mimo wszystko warto.

Dziwna, nietuzinkowa powieść. Miejscami genialna, czasem po prostu dziwaczna. Mimo wszystko warto.

Pokaż mimo to

avatar
59
40

Na półkach:

"I mogło się wydawać, że to Dełeś czyta jeszcze, a to nim czytało" Mną ciagle czyta i będzie jeszcze długo. Mądra, inteligentna zabawa konwencjami, kanonami, językiem, nami samymi. Tak mógłby opisywać świat ktoś, kto przeżył już sześć żyć i jest w połowie siódmego. Lekki zgrzyt w trakcie przydługiego traktatu o gazach (mnie troszeczkę zalatywało (nomen omen) niepotrzebnym efekciarstwem i samo zakończenie. Po prostu spodziewałam sie fajerwerku, a to tylko dymiący niewypał spod Kamieńca. Ale... no czyta mną, czyta!

"I mogło się wydawać, że to Dełeś czyta jeszcze, a to nim czytało" Mną ciagle czyta i będzie jeszcze długo. Mądra, inteligentna zabawa konwencjami, kanonami, językiem, nami samymi. Tak mógłby opisywać świat ktoś, kto przeżył już sześć żyć i jest w połowie siódmego. Lekki zgrzyt w trakcie przydługiego traktatu o gazach (mnie troszeczkę zalatywało (nomen omen) niepotrzebnym...

więcej Pokaż mimo to

avatar
483
112

Na półkach: , ,

Ballada o Jasiu, co w życiu grzeszył, ile zdążył.

Deszcz, cisza, kurz i błoto, cztery żywioły wsi polskiej / sceneria opowieści o życiu muzykanta, partyzanta i donżuana oraz społeczności Piórkowa w okresie przed, w czasie i po okupacji. Na pierwszym planie erudycja, gawędziarski styl i cielesność / pobłażliwość dla ułomnej natury ludzkiej podkreślone grubą kreską.

„Zgoda na kurz to pogodzenie z losem, którego polubić się nie da i można się do niego tylko przywyczaić. Zgoda na przemijalność, na chwilowość, na nieodwracalny porządek rzeczy, zgoda na odejścia i na powroty, bo każdy kiedyś wraca, pierworodny wróci kamieniem powagi, marnotrawny pyłem bezradności.”

Literatura piękna, choć plebejska.

Mini traktaty filozoficzne wplecione w treść książki / o życiu, śmierci, porach roku, kobietach, wolności, sztuce / wydają się ciekawsze, niż narracja kokietująca czytelnika erotyką i sprośnym językiem, jednak to właśnie język, obfitujący w metafory, alegorie i archaizmy, przeplatany autorskimi neologizmami, momentami dosadny / poetycki / filozoficzny, stanowi mocną stronę opowieści.

Powieść o potencjale językowym większym, niż narracyjnym.

Nie jest to literatura naruszająca wszelkie normy i granice dobrego smaku, natomiast balansuje na granicy tego co można, a co nie wypada, jak mówi apostoł Paweł, można wszystko, ale nie wszytko jest pożyteczne. W szerszym ujęciu, traktat skierowany do czytelnia wysoko ceniącego powab rozpusty.

Rozpusta, ludzka rzecz.

„Nic tak ludziom nie szkodzi, jak te wszystkie ludzkie rzeczy.”

Ballada o Jasiu, co w życiu grzeszył, ile zdążył.

Deszcz, cisza, kurz i błoto, cztery żywioły wsi polskiej / sceneria opowieści o życiu muzykanta, partyzanta i donżuana oraz społeczności Piórkowa w okresie przed, w czasie i po okupacji. Na pierwszym planie erudycja, gawędziarski styl i cielesność / pobłażliwość dla ułomnej natury ludzkiej podkreślone grubą kreską.

„Zgoda...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1505
1505

Na półkach: , , ,

„Każdy człowiek ma historię, nieliczni - legendę”. Jaś Smyczek jest piórkowską legendą. Za życia znany ze swej fantazji i bezeceństw, z miłości do pięknej Wandy i ze zdrad, ze stanięcia na czele piórkowskiej konspiracji o nazwie „Kapela”, której symbolem stał się smyczek, a także - jak mówili niektórzy - z tego, że jednocześnie był agentem drugiego piórkowskiego konspiracyjnego oddziału, wcale nie niepodległościowego tylko promoskiewskiego, o nazwie „Lazaret”. O śmierci Smyczka, którego ciało ze śladami po kuli wyłowiono z rzeki, nic pewnego nie wiadomo, oprócz tego, źe wbrew zakazowi okupacyjnego namiestnika Zerbsta, Smyczek musi zostać godnie pochowany. Grób z wyprzedzeniem wykopują mu Siwi, lokalne zakapiory, i to taki jakiego sobie Smyczek życzył, chciał być pochowany na stojąco. Do trumny ubiera go Wanda, i choć jest trzeźwa buty wciska mu na odwrót, prawy na lewą nogę, lewy na prawą. Mszę żałobną odprawia proboszcz Morga, z mową pożegnalną ma pewien kłopot, choć na ogół takich nie miewa.

Gdyby „Ludzka rzecz” była powieścią postać Smyczka i jego pogrzeb mogłyby stanowić jej wiodący wątek i klamrę zamykającą fabularną opowieść o dziejach pewnej polskiej wsi w okresie przed, w czasie i po okupacji. Z tym, że z końcem niemieckiej okupacji wojna się w Piórkowie i okolicach nie skończyła, jeśli już to nie czterdziesty czwarty czy czterdziesty piąty jest dla piórkowskich najważniejszy lecz rok czterdziesty ósmy, a w książce losy niektórych z nich ocierają się nawet o epokę „Solidarności”. Ale „Ludzka rzecz” powieścią nie jest, choć niektórzy za taką ją mają, dodając co najwyżej przymiotniki, łotrzykowska czy dygresyjna. Najbardziej odpowiada mi określenie zaczerpnięte z tytułu recenzji w Rzeczpospolitej: Pikantny traktat o naturze Polski, uzupełniony rekomendacją autorstwa Tadeusza Konwickiego, który zauważył w książce Pawła Potoroczyna kilka minipowieści, kilka przewrotnych minitraktatów i odważną erotykę.

Piórków i piórkowscy to Polska i polscy, także tacy, którzy ze światem mieli lub mają różne powiązania. Dziedzic Radecki, na przykład, ma rodzinne związki z Japonią. Jeden z jego synów, lotnik, donosi mu przed swym ostatnim lotem, iż rozpiera go duma, że zginie za Cesarza. Pisze: „... ta wojna wkrótce się skończy i ta Wasza Polska ani wyłoni się z niej jako zwycięzca, ani odejdzie jako pokonany, ku utrapieniu sąsiadów i zgryzocie samych Polaków. ... Zmieni się wszystko po to, by nie zmieniło się nic, po przyczynie, że Polak ci nieśmiertelny, a wraz z nim nieśmiertelne zmory jego duszy”. I dalej nakreśla młody Japończyk swój obraz nieśmiertelnego Polaka. Lista zmór, przywar jest długa. Na temat decyzji ojca o pozostaniu w Polsce pisze: „Mając wybór, Panie Ojcze, wyboru dokonaliście, który szanuję, ale ... pojąć się go nie da.” Jest to bodaj jedyna wypowiedź ocenna, której nie towarzyszy tytułowe uzasadnienie: przecież to jest ludzka rzecz!

A refleksji jest w książce mnóstwo, tyle ile postaci i relacji między nimi, także polsko-żydowsko-niemieckich, przewija się w piórkowskim krajobrazie. Dotyczą drobnych obyczajowych śmiesznostek i brzydactw oraz poważnych egzystencjalnych problemów. Wyłaniają się z nich zróżnicowane losy piórkowskich, z których każdy można by ująć w odrębną miniopowieść, ale przede wszystkim są one właśnie takimi przewrotnymi minitraktatami. Ich największą siłą jest błyskotliwa unikalna forma językowa, bez względu na to jakiej rangi zjawisko, zachowanie czy sytuacja stanowi ich impuls.

Książka bardziej nadaje się do wielokrotnego Uzytku niż do odłożenia na półkę pt. koniec. Można ją potraktować jako bogate źródło cytatów na wiele życiowych okoliczności. Czasami bardzo zabawnych, ale częściej straszno-śmiesznych.

Poniższa mała próbka jest trochę nietypowa, wynika z moich językoznawczych zainteresowań.

Przykład 1. „... tylko rosyjski i polszczyzna mają tyle czasowników zwrotnych i przez to mają w sobie jakąś bierność, jakiś fatalizm, zgodę na się, które na wszystko przystaje, wszystko wytłumaczy, i podły los, i niepogodę, i nieurodzaj. ,,. I tylko w jednym języku na świecie można powiedzieć zdanie „kocha się w niej”. To znaczy - kogo właściwie kocha?”

Przykład 2. Haham, w konspiracji szeregowiec Hiob, bezbłędną, czystą polszczyzną bez jojczenia i akcentu mówił tylko, kiedy klął na Niemców. Wsród prawie czterech ebookowych stron przekleństw jest też takie: „Żeby ci chuja wygięło w swastykę i żeby żydowskie krawce na całym świecie konali ze śmiechu na myśl o kalesonach z sześcioma nogawkami.”

Przykład 3. „... w polszczyźnie wszystkie ważne słowa są rodzaju żeńskiego ... miłość, prawda, mądrość, śmierć ...”

„Każdy człowiek ma historię, nieliczni - legendę”. Jaś Smyczek jest piórkowską legendą. Za życia znany ze swej fantazji i bezeceństw, z miłości do pięknej Wandy i ze zdrad, ze stanięcia na czele piórkowskiej konspiracji o nazwie „Kapela”, której symbolem stał się smyczek, a także - jak mówili niektórzy - z tego, że jednocześnie był agentem drugiego piórkowskiego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1146
989

Na półkach:

Erudycja, humor, świetny styl. Wspaniała lektura. Może kilka dygresji niepotrzebnych lub nadto rozbudowanych. Poza tym pełna satysfakcja.

Erudycja, humor, świetny styl. Wspaniała lektura. Może kilka dygresji niepotrzebnych lub nadto rozbudowanych. Poza tym pełna satysfakcja.

Pokaż mimo to

avatar
1558
297

Na półkach: ,

Absolutnie zasługuje na 10 gwiazdek! Zatkało mnie z zachwytu!
Jeśli szukacie ambitnej prozy polskiej, która zachwyca językiem, autora, który rzuca na kolana inteligencją, erudycją i poczuciem humoru to sięgnijcie koniecznie po powieść Pawła Potoroczyna.
Opowieść o wydarzeniach w pewnej polskiej wsi czasu końca wojny staje się pretekstem do snucia filozoficznych rozważań o życiu człowieka, o tym co ludzkie.
Soczysta erotyka, język poetycko piękny i po ludzku dosadny, gdzie trzeba wulgarny, trochę archaiczny, gwarowy, ludowy, a przy tym literacko i po prostu piękny.
Ktoś już napisał o tej powieści "Nieludzko dobra rzecz" i to prawda. Nie da się oddać ogromu emocji, jakie przeżyłam czytając tę książkę. Czytałam ją na głos mężowi, potem ją sobie wyrywaliśmy z rąk, by wreszcie kupić kilka egzemplarzy i podarować rodzinie, znajomym. Naprawdę warto!

Absolutnie zasługuje na 10 gwiazdek! Zatkało mnie z zachwytu!
Jeśli szukacie ambitnej prozy polskiej, która zachwyca językiem, autora, który rzuca na kolana inteligencją, erudycją i poczuciem humoru to sięgnijcie koniecznie po powieść Pawła Potoroczyna.
Opowieść o wydarzeniach w pewnej polskiej wsi czasu końca wojny staje się pretekstem do snucia filozoficznych rozważań...

więcej Pokaż mimo to

avatar
66
12

Na półkach: ,

Ludzka rzecz to moje wielkie odkrycie, rubaszna, gburna, lecz mądra. Traktat filozoficzny strumieniem myśli, a w nich wojna, dojrzewanie i idee. Jest cięta i w przedziwny sposób samoświadoma.

Ludzka rzecz to moje wielkie odkrycie, rubaszna, gburna, lecz mądra. Traktat filozoficzny strumieniem myśli, a w nich wojna, dojrzewanie i idee. Jest cięta i w przedziwny sposób samoświadoma.

Pokaż mimo to

avatar
111
110

Na półkach:

Pisać, ludzka rzecz, rzekłby Paweł Potoroczyn w swoim dziele nomen omen Ludzka rzecz. Dziele uniwersalnym i mówiącym o emocjach, tym co bliskie i człowiecze, wraz z całym spektrum fizycznego bytowania w ludzkiej skórze, z jej bolączkami, pragnieniami, żądzami i bólami. Potoroczyn wydaje się czerpać, podobnie jak Wiesław Myśliwski, ze źródeł chłopskiego doświadczenia i wsi jako protagonisty, ale przedstawia ją w sposób bliższy prozie Marqueza i jego opus magnum Sto lat samotności, skupiając się na przemyśleniach swoich bohaterów, traktatach filozoficznych i strumieniu świadomości, spychając na drugi plan akcję, fabułę czy mnogość dialogów.

Ludzka rzecz zrodzona została w gawędziarskim stylu, wymagającym jednak odrobiny skupienia od czytelnika, obfitującym w metafory, alegorie i archaizmy, co z początku było dla mnie dość żmudnym zadaniem przeskakując z nizin innych lektur lekkiego języka, a co z każdym następnym akapitem wywoływało satysfakcję i euforię wchłaniania kunsztu literackiego; wysmakowanego, inteligentnego i wzruszającego, nierzadko bardzo buńczucznego i nieco obrazoburczego, nie bojącego się wtrącać z odpowiednim wyczuciem wulgaryzmy i chutliwą cielesność.

Nie ma tu co prawda typowego archetypu protagonisty, spoiwem całej historii zaś jest nieżyjący już Jaś Smyczek i jego przeszłość związana z piekarzową wdową Wandą, Księdzem Morgą i Dziedzicem, którzy żyją sobie w czasach drugiej wojny światowej we wsi Piórkowo. A Piórkowo zdaje się być epicentrum świata, jednocześnie będąc całym światem dla tych bohaterów, gdzie życie zaczyna się na Piórkowie i kończy pod Piórkowem, w bałamutnym akcie stworzenia i bezsensownym akcie bezistnienia.

Nie znajdziemy tu typowego łuku fabularnego, akcja nie toczy się z punktu A do punktu B, akcje bohaterów mają trzecio i czwartorzędne znaczenie, można jednak zauważyć, że głównym podkreśleniem narracji jest miłość Wandy i Smyczka. To nie romans wyjęty spomiędzy stron literatury romantycznej, a raczej usadowiona w dzikim i na swój sposób ponętnym realizmie dwóch silnych charakterów, gdzie On widzi w niej chwilową przystań odpoczynku, Ona widzi w nim nieuchwytny i nieosiągalny punkt bezpieczeństwa, a Oni, czyli Piórkowscy, widzą starą wdowę żyjącą w grzechu i wojaka dupcyngiela.

Językowa wirtuozeria prowadzi przez wspomnienia bohaterów opisujących poczynania Smyczka i Wandy, przeplatają się przez pogrzeb, w którym owy gra, o ironio, pierwsze skrzypce, i czytelnik uświadamiany jest, iż to historia bez szczęśliwego zakończenia i ckliwych patetyzmów, bo Jego już nie ma, a Ona zostaje bez Niego, jałowa i wygaszona.

I w przerwach między tym łabędzim śpiewem dwójki kochanków Potoroczyn zachęca nas do zagłębienia się w ludzką rzecz jaką jest rozważanie o tajemnicy życia, kochania i umierania, robiąc to w sposób wyważony, literacko głęboki, z diablo trafnymi spostrzeżeniami, nieraz humorystycznymi, innym razem bezmiar prawdziwymi, jak ten poniżej:

„Miłość się nie zdarza, w niej się uczestniczy. Tego się n i e m a, tym się j e s t.”

I poruszają te traktaty, wysublimowane interludia wstawione pomiędzy wydarzenia Piórkowskiej epopei, upiększają na moment szare życie, a o to przecież w literaturze chodzi, by dostąpić momentu eskapizmu i wznieść się ponad wyżyny betonowej egzystencji, a w tym Paweł Potoroczyn osiągnął bezsprzeczny sukces i literacki powab.

Choć kierując się regułą Krzysztofa M. Maja „dla każdego coś przykrego” nawet Ludzka rzecz nie jest bez swoich wad. Niektóre traktaty mogą wydawać się zbyt bufońskie i przerysowane, jak ten o kurzu, a inne za bardzo nadęte, jak o… ludzkich gazach. Innym może nie spodobać się bogactwo bluzgów w traktacie o nienawiści do Hitlera, gdzie adresat tegoż zasypywany jest łaciną w postaci najczystszej, której barwa wzbudziłaby respekt i zdziwienie największego trzepakowego językoznawcy.

Również seks jest tu poddany wnikliwym kontemplacjom; chutliwy, parny i rubaszny, sprzężony z delikatnością poetyckiej duszy i dzikością rozgorączkowanego prawiczka. Potoroczyn kokietuje czytelnika mnogością zastępników i skojarzeń rozgrzewających wyobraźnię, ale nigdy nie przekraczając granicy dobrego smaku.

I choć cudowna była to przygoda, ku jej końcowi wdarł się pewien niedosyt, jakby zabrakło miejsca i chęci na konkluzję, a być może spełnienie historii tkwiło właśnie w jej potencjale językowym, niźli narracyjnym. Pogrzeb kończy się, Piórkowscy wracają do swoich zajęć, ot koniec przygody.

Liczę jednak na to, iż w przyszłości Paweł Potoroczyn nie poprzestanie na tym i stworzy kontynuację, albo coś zupełnie nowego, co nieprzeciętnością zbliży się do jego debiutu literackiego, bo jest to niewątpliwie twórczość zasługująca na Waszą uwagę.

Pisać, ludzka rzecz, rzekłby Paweł Potoroczyn w swoim dziele nomen omen Ludzka rzecz. Dziele uniwersalnym i mówiącym o emocjach, tym co bliskie i człowiecze, wraz z całym spektrum fizycznego bytowania w ludzkiej skórze, z jej bolączkami, pragnieniami, żądzami i bólami. Potoroczyn wydaje się czerpać, podobnie jak Wiesław Myśliwski, ze źródeł chłopskiego doświadczenia i wsi...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    482
  • Przeczytane
    264
  • Posiadam
    118
  • 2014
    14
  • Teraz czytam
    13
  • Ulubione
    11
  • Literatura polska
    6
  • Chcę w prezencie
    5
  • Literatura polska
    5
  • 2013
    4

Cytaty

Więcej
Paweł Potoroczyn Ludzka rzecz Zobacz więcej
Paweł Potoroczyn Ludzka rzecz Zobacz więcej
Paweł Potoroczyn Ludzka rzecz Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także