Afropejczycy. Zapiski z czarnej Europy

Okładka książki Afropejczycy. Zapiski z czarnej Europy Johny Pitts
Okładka książki Afropejczycy. Zapiski z czarnej Europy
Johny Pitts Wydawnictwo: Szczeliny reportaż
520 str. 8 godz. 40 min.
Kategoria:
reportaż
Tytuł oryginału:
Afropean
Wydawnictwo:
Szczeliny
Data wydania:
2023-02-22
Data 1. wyd. pol.:
2023-02-22
Data 1. wydania:
2019-06-06
Liczba stron:
520
Czas czytania
8 godz. 40 min.
Język:
polski
Tłumacz:
Zofia Szachnowska-Olesiejuk
Średnia ocen

6,2 6,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,2 / 10
37 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
194
78

Na półkach: ,

Czarnych Amerykanów możemy bez wahania nazwać Afroamerykanami - jest to określenie, które już na dobre zakorzeniło się w języku, kulturze i w naszym postrzeganiu rzeczywistości. Jak jednak mówią o sobie czarni Europejczycy? Czy osoba pochodzenia senegalskiego, która urodziła się we Francji, od dziecka obcowała z językiem francuskim tamtejszą kulturą, czuje się bardziej Francuzem czy Senegalczykiem? Jak ma określić swoją tożsamość?

Johny Pitts zabiera nas w podróż po czarnej Europie, starając się odpowiedzieć na to pytanie. Ciężko stwierdzić, czy mu się to udaje, ponieważ kwestia ta wydaje się nadzwyczaj nieoczywista, bez jednoznacznej odpowiedzi. Niemniej jednak Pitts zaczyna stosować określenie "Afropejczycy" w odniesieniu do czarnych Europejczyków, chociaż z pewnością nie wyczerpuje to tematu.

Książka została skonstruowana w formie zapisków z podróży z kilku większych miast Europy, gdzie duży procent społeczeństwa stanowią czarnoskórzy. Pitts stara się przede wszystkim nakreślić rozmaite problemy społeczne (przede wszystkim kwestię biedy oraz wykluczenia),z jakimi zmaga się ta społeczność. Przeprowadza rozmowy z jej przedstawicielami, wspólnie z nimi zastanawia się, co to oznacza być Afropejczykiem. Dopytuje o tożsamość innych, szukając przy tym swojej własnej. Autor nie zapomina również o wprowadzeniu kontekstów historycznych, które są niezbędne do zrozumienia teraźniejszych kontekstów i problemów społecznych. "Afropejczycy" zostali napisani w sposób bardzo elokwentny, przez cały czas trwania książki byłam pod wrażeniem przemyśleń i ogólnej refleksyjności Pittsa. To nie są tylko zapiski z podróży, tylko przemyślenia intelektualisty. Muszę jednak wspomnieć, że bardzo irytowały mnie wybiórcze przypisy - na jakiej podstawie autor czy też wydawca stwierdzili, że jedne informacje zasługują na źródło, a drugie nie? Tego pewnie nie dowiemy się nigdy.

Czarnych Amerykanów możemy bez wahania nazwać Afroamerykanami - jest to określenie, które już na dobre zakorzeniło się w języku, kulturze i w naszym postrzeganiu rzeczywistości. Jak jednak mówią o sobie czarni Europejczycy? Czy osoba pochodzenia senegalskiego, która urodziła się we Francji, od dziecka obcowała z językiem francuskim tamtejszą kulturą, czuje się bardziej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
114
19

Na półkach:

Żenująca rasistowska wypocina.

Do jednego z komentujących poniżej - cywilizacja Europy, czy szerzej zachodu jest tworem białego człowieka.

Żenująca rasistowska wypocina.

Do jednego z komentujących poniżej - cywilizacja Europy, czy szerzej zachodu jest tworem białego człowieka.

Pokaż mimo to

avatar
1104
409

Na półkach: ,

(…) zdecydowałem się na tę wyprawę z własnej woli, nie będąc odpowiedzialnym za nikogo oprócz samego siebie. Przede mną zaś siedział człowiek zmagający się z prawdziwymi problemami, który wyruszył w drogę, bo musiał zarobić na jedzenie dla swojej rodziny. Wspomniałem o Hishemie, Sudańczyku, którego poznałem w „dżungli” i o którym jako o osobie ciemnoskórej czułem się w obowiązku napisać, choć nie uważałem, że potrafię oddać sprawiedliwość jego historii. Ale ten Grek, urodzony i wykształcony w Europie, a mimo to wpędzony w tak desperacką sytuację, stanowił żywy dowód na to, że w epoce zmian klimatycznych, ksenofobii i niestabilności ekonomicznej każdego z nas od losu tego wykorzenionego Sudańczyka z „dżungli” dzieli znacznie mniej, niż nam się wydaje.”

„Afropejczycy” byli moim pierwszym spotkaniem z Wydawnictwem Szczeliny i jakże udanym. Autor postanawia wyruszyć w podróż przez wybrane przez siebie kraje europejskie za własne środki, by wsłuchać się w głosy echa kolonializmu i prześledzić ludzkie historie bez ich konkretyzowania. Wyrusza z dość wygodnej pozycji, ponieważ jest posiadaczem brytyjskiego paszportu, ale tam, gdzie zazwyczaj musi dotrzeć, by spotkać tytułowych Afropejczyków, to w większości slumsy najpiękniejszych europejskich miast…
Johny Pitts kluczy pomiędzy formą reportażową, eseistyczną oraz pamiętnikową, co niektórzy mogą uznać za pewną nieścisłość bądź drażniąca manierę, a mnie to z kolei do książki tym bardziej przekonało. Za esejem można się schować, w pamiętniku możemy wylewać siebie bez ogródek, co też czyni autor. W jakim celu udawać, że w dzisiejszej Europie rasizm, tęsknota za kolonializmem i potęgami czy ksenofobia usnęły?

(…) zdecydowałem się na tę wyprawę z własnej woli, nie będąc odpowiedzialnym za nikogo oprócz samego siebie. Przede mną zaś siedział człowiek zmagający się z prawdziwymi problemami, który wyruszył w drogę, bo musiał zarobić na jedzenie dla swojej rodziny. Wspomniałem o Hishemie, Sudańczyku, którego poznałem w „dżungli” i o którym jako o osobie ciemnoskórej czułem się w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
105
105

Na półkach:

Bardzo nierówna książka, której treść idealnie oddaje jej podtytuł- są to bowiem zapiski autora z jego podróży po Europie, często luźne i nietrzymające się jednej linii. Są tu fragmenty eseju, pamiętnika, książki historycznej i niestety taki miszmasz nie do końca się sprawdził. Na pewno można dowiedzieć się z niej wielu ciekawych rzeczy, ale generalnie jest to subiektywny przegląd informacji, z którymi autor chce się podzielić z czytelnikiem. Brakowało mi też szerszej perspektywy i lepszych proporcji, Europa Wschodnie jest np. prawie calkowicie pominięta (poza Rosją),a w tekście wyraźnie czuć perspektywę autora i wpływ jego dotychczasowych doświadczeń na całość książki.

Bardzo nierówna książka, której treść idealnie oddaje jej podtytuł- są to bowiem zapiski autora z jego podróży po Europie, często luźne i nietrzymające się jednej linii. Są tu fragmenty eseju, pamiętnika, książki historycznej i niestety taki miszmasz nie do końca się sprawdził. Na pewno można dowiedzieć się z niej wielu ciekawych rzeczy, ale generalnie jest to subiektywny...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1321
1035

Na półkach: , ,

Zacznijmy od tytułu, którym jest pojęcie ukute przez Davida Byrne`a (Talking Heads) oraz belgijsko-kongijską artystkę Marie Daulne (Zap Mama). Słowo „Afropejczycy” poruszyło Johny`ego Pittsa do tego stopnia, że uruchomiło w nim proces myślowy o całej społeczności czarnoskórych Europejczyków oraz o tym, jak odnajdują się oni na Starym Kontynencie. Książka pod tym tytułem opisuje jego podróż przez europejskie miasta, która ma dać nam szerszy obraz, ale w istocie składa się z historii poszczególnych osób.

Warto zwrócić uwagę, że autor dość często prezentuje również siebie. Nie trzeba przed tym ostrzegać, albowiem autora interesuje zmiana tożsamościowa, którą zarówno opisuje, jak i współodczuwa. I to ma wpływ na jego narrację. Pitts pokazuje choćby jaką pozycję w szeroko rozumianej popkulturze zajmowali czarnoskórzy za jego młodości, a jak to się zmieniało z czasem. A i tu nie pozostaje bezkrytyczny pisząc, że kwestia rasy została zamieniona w towar.

Krytycyzm wycieka również z opowiadanych historii: we Francji Afroamerykanie krytykujący czarnoskórych migrantów, brukselskie oskarżenie o kradzież, czy zmazanie szwedzkiej idylli. Bywa też krytyczny wobec swojego środowiska zastanawiając się dlaczego zdominowane zostało przez amerykańskie pisarki i pisarzy, a brytyjscy zostawali zupełnie pomijani na etapie formującym. Więcej tu pytań niż odpowiedzi.

Te ostatnie dotyczą raczej spraw dających się uchwycić w ogóle. Rasizm może być również oparty o system klasowy. Afroeuropejskość nie ma jednego wymiaru. Przemoc rodzi się z poczucia odrzucenia. Ameryka trudna jest do oddzielenia z kapitalizmem. To pokrótce i hasłowo wymienione zagadnienia. Zapewniam, że w książce jest tego więcej i podane w sposób bardziej pogłębiony.

Zacznijmy od tytułu, którym jest pojęcie ukute przez Davida Byrne`a (Talking Heads) oraz belgijsko-kongijską artystkę Marie Daulne (Zap Mama). Słowo „Afropejczycy” poruszyło Johny`ego Pittsa do tego stopnia, że uruchomiło w nim proces myślowy o całej społeczności czarnoskórych Europejczyków oraz o tym, jak odnajdują się oni na Starym Kontynencie. Książka pod tym tytułem...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1360
843

Na półkach: ,

Świetny reportaż, który w udany sposób połączył opowiadanie drogi ze sporą dawką niemal podręcznikowo podawanej wiedzy, a do tego przejmujące rozważanie nad tożsamością, teraźniejszością i przeszłością.
Dla reportera “afropejskość” to “wielowymiarowa, zintegrowana forma czarnej tożsamości mieszkańców Europy, która opiera się stereotypom, jednocześnie nie odrzucając wszelkich odcieni brązu i różnorodności. Afropejczyk to człowiek noszący w sobie transgresyjne opowieści, hybrydowe historie i skomplikowaną lokalność kulturową (...)”. I dlatego książka Pittsa to fascynująca podróż po współczesności i historii.

Pitts zabiera nas do Paryża, Brukseli, Amsterdamu, Berlina, Lizbony i Moskwy. To tropy dość oczywiste, ale próbując naszkicować mapę obecności czarnych mieszkańców kontynentu, trudno uniknąć tego rodzaju uproszczeń.

Wbrew pozorom to książka po prostu o tym, że ludzie chcą mieć poczucie, że w miejscu, w którym przyszło im żyć, są u siebie.

Świetny reportaż, który w udany sposób połączył opowiadanie drogi ze sporą dawką niemal podręcznikowo podawanej wiedzy, a do tego przejmujące rozważanie nad tożsamością, teraźniejszością i przeszłością.
Dla reportera “afropejskość” to “wielowymiarowa, zintegrowana forma czarnej tożsamości mieszkańców Europy, która opiera się stereotypom, jednocześnie nie odrzucając...

więcej Pokaż mimo to

avatar
417
355

Na półkach:

Miałem okazję czytać sporo takich książek, ale już nie pamiętam, kiedy ostatni raz miałem w rękach tak przegadaną pozycję. Autor zapełnia większość treści nic nie wnoszącymi szczegółami ze swoich wyjazdów, a nawet... tłumaczy skąd wziął się podział na prawicę i lewicę. Zapewne poprzez dużą objętość publikacji chciał sprawić wrażenie, że jest ona mądra i wartościowa.

Tymczasem jest zupełnie inaczej. Johny Pitts na każdym kroku tropi domniemany "rasizm", przedstawiając czarnoskórych jako wieczne ofiary nieuzasadnionej niechęci. Nie wspomina o tworzonych przez nich gangach czy gettach w zachodniej Europie, a jeśli już to właśnie w kontekście ciągłych krzywd, które biała ludność wyrządza czarnym. Narracja jednak nie do końca się klei, bo w jednym z fragmentów autor "Afropejczyków" wspomina, że czarni bodaj we Francji nie mają siły przebicia, gdyż w porównaniu do Hindusów czy Wietnamczyków nie prowadzą biznesów - czyli jak widać będąc członkiem mniejszości jednak można coś ze sobą zrobić. Czarni wolą jednak cały czas się nad sobą użalać.

Książka na dobrą sprawę o niczym. Czas spędzony nad tym gniotem to jedne z najgorzej "zainwestowanych" chwil w moim życiu.

Miałem okazję czytać sporo takich książek, ale już nie pamiętam, kiedy ostatni raz miałem w rękach tak przegadaną pozycję. Autor zapełnia większość treści nic nie wnoszącymi szczegółami ze swoich wyjazdów, a nawet... tłumaczy skąd wziął się podział na prawicę i lewicę. Zapewne poprzez dużą objętość publikacji chciał sprawić wrażenie, że jest ona mądra i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
777
47

Na półkach: , , , ,

Wpierw czułam się zawiedziona Afropejczykami, ponieważ oczekiwałam raczej socjologicznej analizy (porównawczej z USA? W końcu to Ameryka dominuje w moim obrazie czarnych spoza Afryki). Nudziły mnie też dygresje o historii muzyki, której wiele gatunków ma korzenie w tej czy tamtej czarnej społeczności.

Jednak później nawet zainteresowały mnie te eseje podróżnicze, bo chyba tak należałoby tę książkę kategoryzować. I jako takie jest całkiem subiektywna, ale to ciekawy, bo zupełnie inny, punkt widzenia.

Wpierw czułam się zawiedziona Afropejczykami, ponieważ oczekiwałam raczej socjologicznej analizy (porównawczej z USA? W końcu to Ameryka dominuje w moim obrazie czarnych spoza Afryki). Nudziły mnie też dygresje o historii muzyki, której wiele gatunków ma korzenie w tej czy tamtej czarnej społeczności.

Jednak później nawet zainteresowały mnie te eseje podróżnicze, bo chyba...

więcej Pokaż mimo to

avatar
472
383

Na półkach:

Czytałem tę książkę w trakcie przejazdu trójmiejską kolejką. Kątem oka zauważyłem ciemnoskórego mężczyznę z sąsiedniego miejsca, którego uwagę przykuło okładkowe zdjęcie. Nie zdziwiło mnie jego ciekawskie spojrzenie, ponieważ fotografia ma w sobie coś przyciągającego. Obrazuje Afropejskość, jaką Johny Pitts stara się zdefiniować na bazie swoich podróży po wybranych państwach Europy. Wspólnym mianownikiem codzienności ich ciemnoskórych mieszkańców jest echo kolonializmu, z którego nadal nie wyciągnięto właściwych wniosków, skoro na porządku dziennym pozostają uprzedzenia rasowe, dyskryminacja w wielu sferach społecznych, a także traktowanie potomków afrykańskich imigrantów niczym dodatku do kultury europejskiej jako tworu białego człowieka. Johny Pitts odbywa ważną dla siebie podróż. Wyrusza z Wielkiej Brytanii, aby podbić kontynent. Bywa we Francji, Holandii, Szwecji i w wielu innych zakątkach Europy. W każdym z nich zaskakują go standardy życia ciemnoskórych ludzi, czego sam niekoniecznie doświadczył jako posiadacz brytyjskiego paszportu, a co miałoby uzasadniać jego dystans wobec poznawanych rozmówczyń i rozmówców. Z pewnością brakuje mu jeszcze konsekwencji w wyborze właściwej formy przekazu. Johny Pitts sięga po elementy reportażu, eseju i pamiętnika, aby jak najwięcej upchnąć w swojej książce. Mieszanie gatunków wprowadza niepotrzebny zamęt, czyni tekst nierównym. Atutem „Afropejczyków” jest zwrócenie uwagi odbiorców na rzadko poruszane tematy historii współczesnej Europy. Najbardziej zaciekawiła mnie sytuacja ciemnoskórych mieszkańców Rosji, z czym wcześniej się nie zetknąłem w ramach swoich doświadczeń czytelniczych. Wspomniane nieodciągnięcia nie przekreślają tej książki i nie odbierają jej świeżości, zatem sięgnijcie, aby sprawdzić, czy znajdziecie w niej to, co Johny Pitts stara się nazwać Afropejskością.

Czytałem tę książkę w trakcie przejazdu trójmiejską kolejką. Kątem oka zauważyłem ciemnoskórego mężczyznę z sąsiedniego miejsca, którego uwagę przykuło okładkowe zdjęcie. Nie zdziwiło mnie jego ciekawskie spojrzenie, ponieważ fotografia ma w sobie coś przyciągającego. Obrazuje Afropejskość, jaką Johny Pitts stara się zdefiniować na bazie swoich podróży po wybranych...

więcej Pokaż mimo to

avatar
402
323

Na półkach: , , , , ,

Na wstępie dodam, że opinię piszę jako jawny przeciwnik wszelkiego oszołomstwa spod znaku Brauna, konfederacji (celowo z małej),Zbigniewa Zero i Jarosława. Nigdy nie przywiązywałem znaczenia do czyjegoś koloru skóry, bo i cóż to miałoby zmieniać, skoro największe mendy świata jak Hitler, Stalin, Lenin, belgijski król Leopold czy obecnie Putin to jednak pełnej krwi Europejczycy.

Co do książki to pomysł świetny, szkoda tylko, że zrealizowany przez autora, który jawnie obnosi się ze swym rasizmem... udając przy tym osobę wiecznie dyskryminowaną. Dlaczego? Poniżej lista cytatów i nawiązań, miejscami obrzydliwych w swej treści i niczym nie różniących się od tego co wypowiada polska ultraprawica.

1. Autor nawiązując do osób spotkanych w jednym z miejsc kultury w Brukseli (a w większości to pary czarno-białe/biało-czarne - jakkolwiek):
- o białych mężczyznach, którzy przyszli ze swoimi czarnymi partnerkami na dane wydarzenie kulturalne: "Ciekawe, czy ich czarnoskóre dziewczyny też stanowiły część kolekcji",
- o białych kobietach i ich czarnoskórych partnerach: "wyglądały jak wykładowczynie antropologii spełniające swoje największe marzenie - seks z przedmiotem własnych badań".
Czyli nieważne są uczucia, istotne jest to, że to pary czarno-białe/biało-czarne tworzące związki polegające na pewno na uwłaczaniu tej czarnoskórej połówce. Obrzydliwe...

Dalej lista kolejnych cytatów, już bez mojego "przerośnietęgo" komentarza:
- "Europa ma swoje sposoby, by jej czarnoskórzy mieszkańcy nie mieli na nic czasu" (bo autor nie widuje na spacerach czarnoskórych rodzin z dziećmi, tylko białe),
- "Banda białych dziennikarzy z klasy średniej",
- "Poczucie braterstwa wśród czarnej diaspory" - teraz wyobraźmy sobie taki tekst np. Polaka, który spotyka Niemców w Namibii,

Do tego zdaniem autora: hipsterzy epoki Hemingwaya cynicznie budowali swój wizerunek spłukanych artystów, zaś biedny autor przez dekadę "harował jak wół" , by zarobić na podróż po Europie - chyba jeszcze nie był w Polsce....

Do tego wątek, w którym autor zagaduje czarnoskórych mieszkańców Paryża (dodam, że autor jest synem białej Angielki i Afroamerykanina z Nowego Jorku, a w dalszych rozdziałach wspomina też o korzeniach indiańskich): opowiada im, iż ma korzenie (według DNA) w Togo, Sierra Leone, Gambii, WKS i Senegalu a tata jest Afroamerykaninem - zapominając o białej mamie z Anglii. To w sumie trochę tak jakbym ja miał się przedstawiać jako Polak i Kaszub, ale moje nazwisko jest powszechniejsze w Szwecji, Danii, Niemczech, Francji itd. - brzmiałoby śmiesznie.

Albo wątek o tym, że rzekomo przyjezdni z Afryki w Europie konstruowali zew. tożsamości o ikony popkultury wyprodukowane przez Zachód jak Bob Marley, 2Pac i tu cytat: "Chodziło o przetrwanie (...) W pełni zdawali sobie sprawę, że niektóre formy czarnego dziedzictwa są bardziej akceptowane niż inne".

Serio, liczyłem na świetną książkę napisaną przez gościa z otwartym umysłem, a jestem w trakcie lektury jakiejś angielskiej wersji naszego rodzimego posła konfederacji....tylko ubranej w odmienne kolory.

Na wstępie dodam, że opinię piszę jako jawny przeciwnik wszelkiego oszołomstwa spod znaku Brauna, konfederacji (celowo z małej),Zbigniewa Zero i Jarosława. Nigdy nie przywiązywałem znaczenia do czyjegoś koloru skóry, bo i cóż to miałoby zmieniać, skoro największe mendy świata jak Hitler, Stalin, Lenin, belgijski król Leopold czy obecnie Putin to jednak pełnej krwi...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    140
  • Przeczytane
    42
  • Posiadam
    15
  • 2023
    10
  • Literatura faktu
    3
  • Literatura faktu, reportaż
    3
  • Przeczytane w 2023
    3
  • Teraz czytam
    2
  • Chcę w prezencie
    2
  • Do kupienia
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Afropejczycy. Zapiski z czarnej Europy


Podobne książki

Przeczytaj także