rozwińzwiń

Wielka Polska

Okładka książki Wielka Polska Rafał A. Ziemkiewicz
Okładka książki Wielka Polska
Rafał A. Ziemkiewicz Wydawnictwo: Fabryka Słów publicystyka literacka, eseje
328 str. 5 godz. 28 min.
Kategoria:
publicystyka literacka, eseje
Wydawnictwo:
Fabryka Słów
Data wydania:
2022-10-26
Data 1. wyd. pol.:
2022-10-26
Liczba stron:
328
Czas czytania
5 godz. 28 min.
Język:
polski
ISBN:
9788379648405
Tagi:
Polska polityka historia Unia Europejska Zachód
Średnia ocen

6,6 6,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Historia Do Rzeczy 133 (03/2024) Marek Gałęzowski, Mikołaj Iwanow, Grzegorz Janiszewski, Arkadiusz Karbowiak, Sławomir Koper, Wojciech Lada, Lloyd Llewellyn-Jones, Leszek Lubicki, Michał Mackiewicz, Krzysztof Masłoń, Jakub Ostromęcki, Tymoteusz Pawłowski, Piotr Semka, Dariusz Sikorski, Tomasz Stańczyk, Anna Szczepańska, Piotr Włoczyk, Rafał A. Ziemkiewicz, Piotr Zychowicz
Ocena 7,0
Historia Do Rz... Marek Gałęzowski,&n...
Okładka książki Historia Do Rzeczy 132 (02/2024) Jacek Bartosiak, Łukasz Czarnecki, Marek Gałęzowski, Mikołaj Iwanow, Grzegorz Janiszewski, Arkadiusz Karbowiak, Sławomir Koper, Leszek Lubicki, Michał Mackiewicz, Damian K. Markowski, Krzysztof Masłoń, Jakub Ostromęcki, Tymoteusz Pawłowski, Maciej Pieczyński, Piotr Semka, Tomasz Stańczyk, Anna Szczepańska, Piotr Tylus, Piotr Włoczyk, Rafał A. Ziemkiewicz, Piotr Zychowicz
Ocena 6,0
Historia Do Rz... Jacek Bartosiak, Łu...
Okładka książki Historia Do Rzeczy 131 (01/2024) Łukasz Czarnecki, Marek Gałęzowski, Mikołaj Iwanow, Arkadiusz Karbowiak, Jacek Komuda, Sławomir Koper, Michał Mackiewicz, Krzysztof Masłoń, Simon Sebag Montefiore, Jakub Ostromęcki, Tymoteusz Pawłowski, Maciej Pieczyński, Piotr Semka, Tomasz Stańczyk, Anna Szczepańska, Piotr Włoczyk, Rafał A. Ziemkiewicz, Piotr Zychowicz
Ocena 5,3
Historia Do Rz... Łukasz Czarnecki, M...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,6 / 10
216 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
164
32

Na półkach:

Nie jest to najlepszy Ziemkiewicz, ale nadal Ziemkiewicz. Czytałem tą książkę mocno „po czasie”, w którym powstała i trzeba oddać autorowi, że niewiele się pomylił jeśli chodzi o diagnozy i spostrzeżenia.

Nie jest to najlepszy Ziemkiewicz, ale nadal Ziemkiewicz. Czytałem tą książkę mocno „po czasie”, w którym powstała i trzeba oddać autorowi, że niewiele się pomylił jeśli chodzi o diagnozy i spostrzeżenia.

Pokaż mimo to

avatar
380
140

Na półkach: ,

Książka bardzo ciekawa, choć trochę zbyt dużo dygresji i kontynuacji tematów ze "Strollowanej rewolucji".

Zgadzam się z diagnozami RAZ-a na temat tego, co Polsce przeszkadza w osiągnięciu wielkości:
Unia Europejska, która ze wspólnoty "trzech przepływów" stała się biurokratycznym potworkiem, która narzuca swoim członkom ideologiczne postulaty spod znaku lewicy "woknessowskiej"; Niemcy, które pragną pełnić rolę "opiekuna" "nieodpowiedzialnych" państw w Unii; imperialna polityka Rosji, która jest całkowicie nieobliczalna i wreszcie głębokie kompleksy części Polaków, którzy chcą, żeby było "jak na Zachodzie" i którzy wszystko, co rodzime uważają za gorsze.

Zgadzam się też z tym, że wojna na Ukrainie, a zwłaszcza polityka polskiej pomocy dla uchodźców z Ukrainy stała się szansą na to, żeby stała się liderem całego regionu.

Obawiam się, że proponowane przez Ziemkiewicza rozwiązania już (od wydania książki nie minęło nawet 1,5 roku) zdążyły się zdezaktualizować. Jedną z przyczyn (choć z pewnością niejedyną) jest zmiana polityczna, jaka nastąpiła po ostatnich wyborach.
Chciałbym wierzyć RAZ-owi, że Polskę czeka wielkość.
Niestety nie potrafię.

Książka bardzo ciekawa, choć trochę zbyt dużo dygresji i kontynuacji tematów ze "Strollowanej rewolucji".

Zgadzam się z diagnozami RAZ-a na temat tego, co Polsce przeszkadza w osiągnięciu wielkości:
Unia Europejska, która ze wspólnoty "trzech przepływów" stała się biurokratycznym potworkiem, która narzuca swoim członkom ideologiczne postulaty spod znaku lewicy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
189
54

Na półkach:

Więcej diagnoz niż rozwiązań. A proponowane rozwiązania w założeniach bardzo ogólnie opisane. Nie zgadzam się, że jesteśmy skazani na emigrację. Nie zgadzam z koncepcją edukacji jako uczenia wyszukiwania w internecie potrzebnych informacji i kojarzenia systemowego tak znalezionej wiedzy.
Kłopot jest jeden, najważniejszy- sposób wyboru przedstawicieli do Sejmu. Jeśli ordynacja da nam możliwość wyboru i odrzucenia konkretnych osób wtedy wykształtujemy merytorycznie lepszych przedstawicieli, myślących o interesie narodu i państwa do tego narodu należącego.

Więcej diagnoz niż rozwiązań. A proponowane rozwiązania w założeniach bardzo ogólnie opisane. Nie zgadzam się, że jesteśmy skazani na emigrację. Nie zgadzam z koncepcją edukacji jako uczenia wyszukiwania w internecie potrzebnych informacji i kojarzenia systemowego tak znalezionej wiedzy.
Kłopot jest jeden, najważniejszy- sposób wyboru przedstawicieli do Sejmu. Jeśli...

więcej Pokaż mimo to

avatar
80
58

Na półkach:

Świetne pióro redaktora Ziemkiewicza.
Książka którą powinien przeczytać każdy inteligentny obywatel naszego kraju. Mam nadzieję że będziemy mieli tyle odwagi i siły aby stać się wielkim krajem.
Na minus trochę za krótki opis projektu pt. Wielka Polska.

Świetne pióro redaktora Ziemkiewicza.
Książka którą powinien przeczytać każdy inteligentny obywatel naszego kraju. Mam nadzieję że będziemy mieli tyle odwagi i siły aby stać się wielkim krajem.
Na minus trochę za krótki opis projektu pt. Wielka Polska.

Pokaż mimo to

avatar
43
40

Na półkach:

Bardzo subiektywna publicystyka rozstrzygająca kontrowersje i dylematy w kwestii rodzimej polityki. Aczkolwiek nie poparta erudycją stricto akademicką, zmysłem analitycznym surowym i rzeczowym, i bardziej wynikająca po trosze z ukonstytuowania autorskiej opcji politycznej i dziennikarskich wywodów w kwestii resetu i restartu polskiej polityki ku innemu wariantowi (Wielkiej Polski).
Rzekłoby się, jaką ambrozję spija autor wysyłając publice mit o Wielkiej Polsce, który w rzeczy samej w dobie globalizacji wydaje się być bez znaczenia, i jakoby fakt agresji Rosji na Ukrainę, był dobrym momentem jego restytucji.

Już na początku nasuwają się pytania. Czy zaczepianie o wzorce historii w intencji przedstawiania naciąganej argumentacji, kiedy dekady wstecz zapędy ekspansji Niemiec realizowały się w innej przestrzeni czasowej i na gruncie mody ruchów nacjonalistycznych, nie jest zwodne i mylne. Czy UE jest naprawdę wykwitem żądzy hegemonii niemieckiej, kiedy w świecie rządzą rynki kapitałowe, holdingi, korporacje i myśl technologiczna.
Czy inicjatywa UE nie wyszła tak naprawdę z trendu globalizacji, i szansy liczenia się Europy jako strefy kapitałowej wobec państw NAFTY (USA, Kanada, Meksyk) i potężnego kapitała bloku azjatyckiego (Japonia, Korea Południowa, Chiny),a nie z podstępnego ( według autora) aroganckiego działania Niemiec, aby w cichym układzie z Rosją zdominować Europę.
Jakie państwo europejskie autonomiczne, niezależnie jak silne gospodarczo (np. Niemcy, Francja..) sprosta wobec progresji ekonomicznej narzucanej przez strefy rekinów kapitałowych świata. Chociażby jeden niuans : jaka waluta europejska prócz euro, ma walor derywatu w światowym koszyku walutowym.

Faktem jest, aby Europa liczyła się globalnie musi być zintegrowanym europejskim monolitem ekonomicznym, zdolnym się oprzeć wobec innych pozostałych ekonomicznych bloków. A miraże autorskie, jakoby ambicją Niemiec jest aneksja ekonomiczna środkowych krajów europejskich w tym Polski, i skok do roli hegemona, narzucający swoje prawa w imię profitów, to lunatyczne szukanie dziury w całym. Aczkolwiek były odpryski niemieckiej aberracji w kwestii dystrybucji gazu ziemnego, które rozmyły się samorzutnie gdy Rosja pokazała prawdziwą twarz imperialisty XXI wieku.

Autor sytuuje Polskę w potrzasku dwóch wrogów: imperialistycznej Rosji i eurokratycznych Niemiec.
W pierwszym przypadku, zdaniem autora zapędy imperialistyczne Rosji wynikają z ukonstytuowania się stuletniego niemalże rosyjskiego mentalu i świętego, naturalnego prawa, (które zintegrowało się niejako z kulturą),do stanu poprzedniego jako stanu status –quo (kolonizacji krajów ościennych i dominacji) i stąd dążność do pacyfikacji (militarnej) odradzanych ościennych suwerenów: Czeczenia, Gruzja, Ukraina…
Niemcy z kolei wymyśliły UE, aby innym formatem zdobyć dominację zachodniej Europy. Czyli dwie żarłoczne ambicje (od wieków) idące ze źródła żądzy dominacji.
Zbyt małostkowa to interpretacja, w dobie gdzie światem rządzi kapitał.

Po rozpadzie ZSRR szansa demokracji i raz na zawsze szansa pozbycia się doktryny inicjującej totalitarny system rozlała się na cały blok komunistyczny, ale w przypadku Rosji było pechowe fiasko toku historii, po Jelcynie na progu transformacji starły się inne źródła jako opcje: z rysem enkawudowskim i czysto suwerennym (Niemcow). Dziwna jelcynowska malwersacja, podszyta korupcją i manipulacją, zakreśliła nie ten bieg historii który miał się toczyć.
Jakiż tor polityczny mógł wyniknąć z charakteru wyszkolonego inną sztuką (enkawudowską) dochodzenia do celu, zdetronizowanego manią wielkości i manią zbrodniczej metodologii dojścia do celu: czystki stalinowskiej. Czy rzeczywiście Putin mógł wprowadzić konstytucję demokratyczną, wejście do NATO, pchnąć swój kraj w wyścig ekonomiczny, który stał się priorytetem globalizmu, aby doścignąć standard zachodu dla lepszej egzystencji narodu. Uczepił się władzy i jak toksyczny pająk plótł swoją sieć, strachem i terrorem, i pod płaszczem militaryzowania państwa przed mitycznym zagrożeniem zachodu wyniósł siebie na heroicznego męża narodu, wtłaczając w głowy perfekcyjną propagandą wizję zapiekłej chrapki zachodu na Rosję. Propaganda w umysły jeszcze przywykłe do dawnych schematów, siadła jak lep i nie rodziła buntu. Putinowski schemat (enkawudowski) mamienia surrealistycznymi wizjami, utrwalał władzę dla zmylenia, ale na tym polu otumaniania ważne były konkretne polityczne i militarne realizacje, niby odbudowy dawnego imperium ( po co komu upadłe tereny bez technologii) a po prawdzie utrwalania korupcyjnej władzy. Pech historii, Rosja stała w progu szansy stania się trzecią, czwartą gospodarką świata; w imię jego profitu i profitu całej ludzkości.

W kwestii Niemiec, czy jest coś złego jeżeli kraj znakomicie rozwinięty gospodarczo ekspanduje w różne regiony świata korporacjami, holdingami, filiami, fabrykami… czy naprawdę są to zapędy aneksji (jakby substytut aneksji militarnej) i żądzy dominacji, czy też naturalny napęd ekonomiczny danego kraju w dobie pędzącej globalizacji.
Czy Niemcy tak bardzo starają się o wpływy w Europie Środkowej niezidentyfikowanego (podejrzanego) pokroju ?. Wszak co ma znaczenie: eksport myśli technologicznej i wyrafinowany produkt wysyłany w cały świat ( tak jak to robią USA, Japonia i Chiny) czy jakieś bezmyślne uzurpowanie praw do stwarzaniu rzekomych wpływów w strefie Europy pod płaszczykiem powołania bloku UE.
Wydaje się nie w dobie XXI wieku, gdzie przyszłością jest myśl technologiczna integrująca świat w podboju na miarę szoku ewolucji cywilizacyjnej (AI) i globalizm. To UE jako konglomerat państw może oprzeć się konkurencji świata, ale nie odosobnione Niemcy czy Francja.

Ocena recenzencka jest jak polemika z każdą postawioną autorską tezą, która nie jest sama w sobie aksjomatyczna ( poparta analityczną, akademicką wiedzą) tylko dylematyczna, uznaniowa o ile nie kontrowersyjna a może i chciejska.
Nawet cała materia klimatyczna, kiedy ciało odczuwa zmiany klimatyczne, domniemane źródło genezy tego stanu autor odrzuca z kretesem. Kto wyjaśni wreszcie czy zmiany klimatyczne rzeczywiście są pokłosiem emisji dwutlenku węgla ze spalania węglowodorów, ( który zgodnie z fizyką jako gaz cieplarniany tworzy zaporę dla emisji ziemskiego ciepła, stąd ciepło wraca i burzy bilans energetyczny) i aby rzekomo zapobiec temu mami się wszystkich wymyśloną ekologią , i natrętną sprzedażą ekologicznej technologii, nie z potrzeby tylko dla profitu.
Sygnały hipokryzji idą z Europy ale nie z Chin i USA, gdzie jednoznacznie nie ma dyskursu klimatycznego, więc gdzie prawda- i tej kwestii uczepił się subiektywizm autorski.

W tym kontekście niech przed oczyma wyświeca przestroga: ropy naftowej starczy światu na 60 lat, węgla kamiennego na 200 (300) lat, uranu na 100 lat, wobec takiej supozycji, co dalej z energią ?. Czy nie lepiej już testować, eksperymentować źródła zielone na szeroką skalę, na ile one zasobne, nieingerujące w parametry natury na przestrzeni lat (wieków),czy może szukać potencjału energetycznego w elektrolizie wodoru lub w innych nieznanych żródłach.
Chociażby ten argument, poza tym najbardziej aktualnym, dopuszczalna granica emisyjności węglowodorów. Autorskie stwierdzenie jakoby emisyjność z gazu ziemnego była porównywalna do węglowodorów stałych jest co najmniej rangi dyletanta.
Co więcej w jaki sposób przyrodzie odbiera się siłę wiatru ( tak jak morzu siłę przypływów powiązaną z grawitacją księżyca),która i tak bezowocnie tracona jest w oporach topografii: skały, góry, wyżyny, lasy, urbanistyka miast….). A ten bezsens wywodu, jakoby minimalistycznych zasięgów obszarowych wobec bezmiaru wód oceanicznych farmy wiatrowe były przyczyną utraty napowietrzania oceanicznego planktonu.

Treści pisane w kontrapunkcie obsesji wobec stanowienia UE, jeszcze dla pikantności sterowanej ( albo manipulowanej na swoją korzyść ) przez Niemcy. Autor dostrzega samo zło w strukturze UE: rozmach biurokracji, synekury, gremium sądowe rangi wyższej od tego krajów członkowskich, parlament europejski jako nadrzędny organ ustawodawczy na cały alians… Ale jak ma być inaczej?, przecież unia to struktura organizacyjna z całym jego inwentarzem.
Co więcej, czyżby polski naród, świadomy dyrektyw unijnych , traktatów, sercem zapragnął europejskiej integracji, a teraz wydźwignięty z ruiny, najadłszy się do syta subsydiów stanąłby okoniem, w imię bzdurnych nacjonalizmów i megalomanii narodowej.
Autor szpera na siłę pasujących konkluzji, teorii, szuka zarzewia spiskowego, scenariusza obmyślanego w intencji korzyści jednego kraju, niczym konspiruje, argumentując subiektywne racje i wytykając infantylizm opozycji lub eufemistycznie indyferentyzm.

Teksty jakby były łatwą prowokacją do polemiki, zbyt śmiałe konstatacje jątrzą i bulwersują, tym bardziej gdy głoszone z pozycji publicystyki, która przynajmniej nie powinna być gołosłowna i pokrętna, ale logiczna i z sensem.

O cóż tu chodzi na kanwie krajowej polityki.
Bynajmniej autor nie stoi afirmacją za partią rządzącą, aczkolwiek jest ona według niego lepszym optimum.
Demokracja jest ciągłą zmianą opcji politycznych, wymianą rządów, partii zawsze w respekcie do jednostki i różnorodności i polemiki. A tu dysonanse : zawłaszczenie mediów ( po co Orlenowi audyt nad prasą),monopol dystrybucji paliwa ( po co wchłanianie Lotosu, Energii.. do Orlenu),dlaczego nadzór na niezawisłością sądów (niech sądy w swojej strukturze samodzielnie się reformują, co podziela też autor),dlaczego brak praworządności (nie uznawania werdyktów niezawisłych),dlaczego korupcyjne synekury na rzecz spychania profesjonalizmu zarządzania w nisze, dlaczego marnotrawstwo bezkarne (Ostrołęka, Aramco. Lotos, …)
Wobec pewnych polityczno-ekonomicznych dewiacji krajowych, UE ma być milcząca, obojętna, a gdy cokolwiek rzeknie i wcieli sankcje z słusznej racji, więc sprawujący rząd, obrazoburczo i z poczucia braku winy grzebie w interpretacjach, analogizmach, snuje podejrzliwości jakoby Stara Unia trzymała słabszych ( tych nowych i słabo rozwiniętych) w swoich ryzach, a ona sama w rdzeniu pierwotnym była nietykalna. Wszak UE to głosy suwerenne bez nacisku wszystkich państw doń należących.

Ale autor sugeruje inny wariant, wynikający z ustalonej polityki układu Niemcy-Rosja, hegemonów ekonomicznego i militarnego wzajemnie sobie potrzebnych. Niemcy na bazie taniej energetyki z Rosji i tanich chipów z Chin ( chociaż ze źródła chińskiego czerpie cały świat) zalewają tanim produktem Europę, tanim biorąc pod uwagę proporcje jakości do ceny.
Czy tak naprawdę jest, jest to ciągle kwestia sporna, produktem Europę zalewają bezpośrednio Chiny, Japonia i cała Azja Dalekowschodnia.

Intryguje teza, jakoby UE jest po to, aby zapobiec w Europie wojnie, i jeszcze dalej aby pchnąć Niemcy, dekady wstecz spacyfikowanymi, do „lojalnej współpracy z państwami”, . Na takie bezsensowne wygrzeby, nie wiadomo czy wyrazić aplauz z odkrywczości, czy po prostu potraktować żenadą. Jakby XXI wiek miał być powieleniem historii ostatnich stu lat, jakby się nic nie zmieniło w aspekcie socjologii, mentalu społecznego, jakby złowieszcze nacjonalizmy na nowo się zradzały, a pazerność na obce terytoria w precedensach aneksji była dalej silna.
Autor nie zauważa jak ewolucyjnie świat pędzi i eksperymentuje, jak technologia zmieniła dostęp do informacji i zintegrowała ludzkość, wszak co innego rządzi światem, ludzkości w głowie rozwój i okiełznanie natury i życia, zdobycze kosmosu, innowacje, lepszy byt i odpowiedzialność za jednostkowe życie. Rosja jest ostatnim wyrazistym bastionem totalitaryzmu, i tyko kwestia czasu kiedy skruszeje jak wszystkie pozostałe jej podobne i stanie się magnesem lobbystyczno-biznesowym Europy i reszty świata. Czy infantylna to wizja?

Wszak krytykuje się coś do punktu odniesienia, i wtedy nic złego w krytyce zaszłej transformacji postkomunistycznej pod warunkiem podania jej kryterium wzorcowego ( jako porównawczego),to znaczy jaka bynajmniej miałaby być. Autor niemerytoryczną narracją zarzuca brak inwencji obudzonemu pokoleniu, zbyt małostkową ambicję ( tylko parcie do standardu zachodu),wyprzedaż majątku (balcerowizm),retoryka michnikowszczyzny (ironiczne nazwanie pierwszych eksperymentów politycznych w suwerennej Polsce),podział władzy między starą nomenklaturą a Solidarnością, następstwa Okrągłego Stołu jako opcji szkodliwej…
Transformacja nie ma ani krzty zarzutu, bo była bezbolesna, bezrewolucyjna, obyła się bez ofiar. Kto żył w tych czasach, dobrze wie że komunizm wywierał nacisk, zmuszał strachem albo pokusą wygodniejszej egzystencji do opcji, a w duszy każdego Polaka zawsze grała wolność i rojenia o byt na miarę standardu zachodu, nawet tych którzy sprzedajnie wykonywali zadania systemu (bo chcieli jakoś żyć może trochę bardziej przyzwoicie i na pokaz wszak taka jest natura ludzka).
Trzeba rozumieć historię, w mentalu wyzwolonego narodu tkwiła świadomość, ze kraj wyzwolono obcymi siłami ( szkoda tylko że nie alianckimi tylko radzieckimi) , a w takiej grze ( tam gdzie ofiary) nie ma nic za darmo, ale ta gra była lepszą opcją dla każdego niż holokaustyczny (unicestwiający cały naród) hitleryzm. Co ludzie mogli zrobić w ekscytacji pokoju i wolności, niechby pozorowanej ale bardziej akceptowalnej. Nawet ten który ostentacyjnie się złamał i poddał systemowi, był nastygmatyzowany pokoleniowo ideą powstańczą która legła w tradycję, (w znaczeniu dążności od zarania do wolności i niezależności ),w głębi duszy był patriotą, ale prawa i mechanizm historii są bezwzględne. Dowodem na to jest jakim hurmem naród, ( nawet ci twardzi komuniści tylko grali pozory sprzeciwu a w rzeczy samej parli w nowe) gdy dostrzegł szanse klasycznej suwerenności, ruszył do następnego „powstania” pod intencyjną nazwą Solidarność.

Więc co było złe w tej transformacji. Może reformy nowatorskie Balcerowicza, które tylko ściągały kapitał na ruiny i zgliszcza technologiczne, aby gospodarka stawała się chociaż symbolicznie konkurencyjna. Co ekonomicznie Polska mogła dać światu, jaki produkt rzucić w ofercie w tak archaicznej technologii. Pokolenie bez ambicji i inwencji … nikt nie posiadał podstawowego instrumentu: kapitału. Jakież to postkomuniści robili malwersacje, kiedy każde ważne przedsiębiorstwo szło pod akcyjny (giełda ) młotek…Polacy pokazali zryw sprytu, dwuletnie beneficjum bezpodatkowe Balcerowicza zaktywizowało przedsiębiorczość, złoty doszedł do stabilizacji, krok po kroku na zgliszczach wyrastały rodzime autonomiczne podmioty gospodarcze , które rosły w siłę aby wreszcie uderzać w konkury.
Żadna transformacja nie jest pozbawiona mankamentów, ale to nie ma znaczenia, liczył się jej główny nurt, który został osiągnięty, i w tym Polska jest Wielka, a nie w autorskiej utopijnej wizji Hongkongu.

Co złego z kolei w dotychczasowym przekształcaniu politycznym, wszystko jest drogą eksperymentu na gruncie szczenięcej demokracji, nieraz zagra się w ciemno, jakież to ułomności przyniosła michnikowszczyzna ( Michnik bożyszcze idei wyzwoleńczej, nagradzany każdym polskim stygmatem za dokonania),co złego zrobili nawróceni postkomuniści (za ich okresu rządów Polska weszła do NATO i UE),w czym była zła polityka Tuska, trzymająca w ryzach walor pieniądza, pokusę dla globalnego kapitału poprzez stabilizację i transparentność prawa, i parcie (nie w wyimaginowanej pokorze) na globalizm, który ma XXI-wieczny sens.
Szuka się zdezaktualizowanych antycznych wzorców metodologii ludzkiego postępowania: „katharsis” społeczeństwa, które nie zadośćuczynione gryzie, uwiera… tylko komu. Szuka się deprawacji mitów „patriotyczno-katolickich”, kiedy wartości patriotyzm i katolicyzm stają się tylko walorem kultury a nie instrumentarium gry. Zastrzega się przed implementacją zachodnich schematów (ekonomicznych i demokratycznych),a te przecież dały pokaz swojej siły i racji (dwusetna demokracja chryzmatu świata USA). Oskarża się i słusznie, taktykę politycznych elit rosyjskich wobec własnego narodu, mnożenie teorii spiskowych poprzez traktowanie każdej zmiany ku lepszemu jako ingerencji złowieszczego zachodu, na analogię kiedy każda restrykcja ( zmiana ) unijna działa przeciw ( albo co najmniej ogranicza ) potencjał gospodarczy członkowskiego mniejszego kraju.

I trochę nadęta narracja: no przecież Polska nie może być potulnym tubylczym narodem, musi stać w gremium tych najsilniejszych, sama o sobie decydować , a nie pod dyktando obcych reguł eurokracji, sprzyjających tylko Starej Uni (Niemcy, Francja).
A czy Polska sama o sobie nie decyduje, kto jej zabiera nadrzędne prawa, czyżby były zakusy na jej suweren, wolny rynek, prawa jednostki, nie mówiąc o kulturze…
Szumne słowo „praworządność” przechodzi do historii, nie z racji istoty i mylnych interpretacji, ale z racji świadomego absurdalnego blokowania inwestycji. Komu tak bardzo zależy, aby zmieniać imperatywy w kwestii niezawisłości sadownictwa godząc w traktaty unijne( a jeśli nawet nie, to po co ten sprzeciw okupiony utratą zastrzyku potężnego kapitału),które jakie są to są, 25 państw je respektuje tylko jedna Polska ( Węgry ) gra w swoje, tracąc na renomie i prestiżu w świecie i nie mówiąc o gruncie europejskim. Czy naprawdę TSUE (25 państw) bezczelnie się myli i godzi cwaną hipokryzją w Polskę, w imię jakichże to logicznych interesów ( nie tych autorsko fabrykowanych na potrzeby publicystyki ).
Autorska interpretacja ingerencji eurokratów na niepodległość Polski, poprzez narzucenia prymatu TSUE nad Polską Konstytucją, i to tylko rzekomo ma miejsce u nas, bo wszędzie winnych krajach jest na odwrót.

Pomówienia wobec krajowej opozycji politycznej o konszachty z UE, a w tle rzekoma gra Niemiec na zmianę rządów na te proeuropejskie z Tuskiem na czele, aby potem łatwiej było unijnymi restrykcjami, dekretami, certyfikatami przygaszać potencjał gospodarczy Polski ( Polska druga po Chinach w osiągach PKB),stwarzając inne prymaty konkurencji na wolnym rynku.
Ale produkt bez certyfikatu, atestów nie nadąża za światowym.

A jakie są metody obecnego rządzenia, czy aby na pewno nie pokroju dyktatu: monopolizacja spółek, zawłaszczanie mediami (kto zdroworozsądkowo wytłumaczy intencje usunięcia wolnych mediów TVN, subsydiowania niewspółmiernymi kwotami programów TVP bez polotu).
I dalej stan niewzruszony: żadnych zmian w poprawie szybkiego dostępu do służby zdrowia, chociażby strukturalnej koncepcji symbolicznej dopłaty lub konkurencyjnych ubezpieczeń (w tej kwestii autor całkowicie zgodny),żadnych zmian w zastopowaniu ubożenia emerytów, gafy inwestycyjne, na poziomie szczeniactwa przekomarzania polityczne skutkujące silnym rozszczepem społeczeństwa, prowokacje idące z pychy i rzekomego znawstwa co słuszne dla kraju, bezkarność, operowanie fałszem, iluzją, faryzeizmem lub morawiecczyzną.
Z jakiego ukonstytuowania tylko jedna ( jakby naznaczona z istoty) partia ma prawo używać nieskalanego miejsca jako trybuny ( show w Częstochowie),tym samym profanować sakrum za zgodą zaciszonych subsydiami włodarzy.

W autorskiej śmiałej krytyce autorytety formacji lewicowo-liberalnej; Bartoszewski ( guru PO),Wałęsa ( kto z gołą piersią kroczył i zagrzewał do buntu, strajków: Wałęsa czy Kaczyński. Kto doprowadził do pokojowej konfrontacji ( w najlepszym wariancie) przy Okrągłym Stole, kto pamięta te czasy, kiedy słowo Wałęsa było impulsem, emocją, nadzieją przy dopingu i owacji całego narodu, rosło w siłę symbolu i legendy…gdzie był Kaczyński? ).

Analiza autorska, szukająca argumentacji niemalże z pedanterią uzasadnia przegraną formacji PO (proeuropejskiej),która zaszczuła jako pomichnikowska elita warstwy niższe, „znieważane i wykluczone” i podyktowała swój schemat rządzenia: parcie na zachód, parcie na wchłanianie jego wzorców ( rzekomo nie zawsze słusznych LGBT,BLM, gender, cancel culture…) pozbawionych narodowych tradycji patriotyczno-katolickich, podsuwanie się pokornie pod dyktat UE aby brać subwencje i kredyty, nie dbając o socjal, nie wprowadzając żadnych świeżych zmian tylko zapewniając co najwyżej stabilny rozwój.
PIS przemówiło do tradycji narodowych (patriotyczno-katolickich),do warstw uboższych, odepchniętych i dlatego wygrało. Ale wygrało za obietnicę socjalu, za rozdawnictwo, za reset granicy wieku emerytalnego, ale ostatni bieg kadencji pokazuje jak inny wizerunek się sam skroił: korupcja, niekompetentność, kłamstwo, marnotrawstwo i awersja do UE. (a ten cały socjal jednym posunięciem zżarła inflacja…).

Według autora podmiotem polityki pozostaną narody, bo wynika to z instynktu biologicznego człowieka zabezpieczającego w pierwszym rzędzie potomstwo, i dlatego proteguje nacjonalizm nowoczesny, nie w sensie pejoratywnym ( tylko nacjonizm),z umiłowaniem wolności (któż ją nam aż tak zabiera?) uwzględniający aspiracje i potrzeby wszystkich wprowadzając respekt i gwarant bezwojnia. Wszystko w kontekście awersji do UE, która jest „eksperymentem Lenina, Stalina”, wampiryzmem ( wolno upuszcza krew udobruchanej ofierze poprzez rzucenie jej na ochłap kapitału, kredytów),procederem zassania ku sobie taniej siły roboczej. Zbyt łatwa i śmiała to teza, a logika podpowiada co innego ( tak a propo gdzie wędruje kapitał wypracowany na tym zachodnim gruncie?).

A ci za pan brat z Unią to „neotargowiczanie” , którzy na nic nie patrząc ślepo kroczą w roli lenników w poddaństwo wasala na gruncie nowoczesnego feudalizmu.
Zresztą cały świat funkcjonuje pod płaszczykiem globalnych poprawnych totalitaryzmów (podług Noacha Harariego),pod auspicjami korporacji, Gatesa, Zuckerberga, Steve Jobsa ( najbardziej bezwzględny kapitalista według autora znieznanych przyczyn ),Elona Muska i innych…
Nawet Maps Google jest jednym z symptomów metod cynicznych powyższych schematów struktur rządzenia, bo zeskanowanie ulic na użytek Google Street View jest „kradzieżą danych osobowych”.
Autor tępi syndrom miliardera, który ma potencjał zniewalania, otumaniania...pcha się asertywna konkluzja, a cóż ten złowieszczy miliarder czyni, ile z zjada tego bogactwa wszystko idzie w inwestycje, rozwój ludzkości i albo w filantropię.
Wydaje się jakby krnąbrność autora nie miała granic, ściśle ukierunkowana i podsycana własnymi emocjami podejrzliwość w każdym aspekcie.

Jakkolwiek ta nacjonalizacja rysuje się w wizji i interpretacji autora, ona jest ciągle: póki rodzimy język i kultura, której nikt nie zabiera lub podgryza. To nie ma nic wspólnego z globalizacją, migracjami, restrykcjami UE i dążeniem do wzorców w zachodnich, sprawdzonych jak widać gołym okiem.
Zresztą w każdym wariancie klasycznej nacjonalizacji jest zaczyn pauperyzacji, wchodzi megalomania i nietolerancja , zuchwalstwo, stawianie warunków i pewna izolacja. Nie ma czasu na takie eksperymenty, świat zbyt posunął się technologicznie, nabiera tempa przez AI (sztuczna inteligencja) to świat wyznacza priorytety i napędy rozwoju.

Aspiracje do Wielkiej Polski w opozycji do obecnego „państwa z dykty” autor udowadnia że wcale nie są płonne i nielogiczne i przedstawia jakiś zarys recepturalny na totalną odmianę.
Polska jest w pasie skandynawsko-środkowo europejsko - bałkańskim strzegącym póki co zagrożenie imperializmu, czyli z racji geo w miejscu , aby przejąć pałeczkę dominacji militarnej. I tym samym ekonomicznej tym bardziej, że Rosja przegra z USA a Niemcy ulegną marginalizacji:
bo innowacyjnie kruszeją ( brak wystarczających surowców energetycznych, socjal, konflikty emigracji islamistycznej, nawyki hedonizmu lub sybarytyzmu…),ich „nieruchawe koncerny” bez ekspansji, i liczą jeszcze na zwycięstwo (po cichu ) Rosji ( bo Niemcy to najlepsi sojusznicy Rosji i grają w swoje czego dowodem był projekt , fakt że z podejrzana intencją, rurociągu Nord Stream) i lawiranctwo wobec USA.
Polska stałaby się dominantą bloku państw środkowoeuropejskich ( lub Uni bis) i ona narzuciłaby warunki niemieckiego eksportu i całej ekonomicznej gry.

I dalej dywagacje autorskie -ażeby dać impuls do Wielkiej Polski, musi być poczucie wspólnoty z podłoża interesów i wspólnych doświadczeń dziejowych i dawnych wartości.( jak pokazuje historia piastowsko- jagiellońska)
A zacząć należy od korzeni: koniec władztwa „sitew, mafii, koterii”, zerwanie z UE jako „ zideologizowanym oberpaństwem”, zerwanie z iluzją zachodu, dość kompleksu niższości ( który przylgnął z dawnych zawirowań historycznych ),wiara w swój potencjał.
Hasła jak manifest tyle silnie semantycznie co próżne i wyświechtane.
Bo sitwy rozkradły majątek narodowy, spreparowały „mafujne fortuny”, przejęły dobytek sowietyzmu …nic ująć nic dodać lepperowskie slogany antybalcerowiczowske.

Aspekt zerwania z UE, chyba najbardziej intryguje.
Ale autor z jakim to wigorem stoi za zerwaniem z Niemcami, które według jego mniemania chcą Polski jako enklawy o sile mało-sprawczej, zgaszonej, potulnej, i w sumie nieliczącej się. Uważa, że żądania UE wobec Polski, są zbyt duże i nierealne, co doprowadza sukcesywnie do obniżania poziomu krajowego życia, a NATO istnieje jako iluzoryczna ochrona (rzeczywiście nigdy nie sprawdzona),kiedy w realnym konflikcie z Rosją Niemcy i Francja uniosłyby się zaledwie tylko współczuciem ( jak z przed dekad).
Wymagania UE w kontekście zawirowania klimatycznego : zamykanie kopalń (toksycznych),szał na fotowoltaikę , farmy wiatrowe (aby tylko sprzedawać technologie),restrykcje na emisyjność samochodów spalinowych, i ten cały Europejski Zielony Ład „Fit for 55”, według autora nakierowane są na profity koncernów niemieckich.
A więc dedukując: energetykę trzeba oprzeć na węglu, wszak mamy „największe pokłady węgla”, (ale sprowadzano ten konkurencyjnie cenowo z Mongolii, rodzminy jako wysokopokładowy jest nieopłacalny),nie zezwolić na OZE ( bo wtedy Niemcy zarabiają na swoich zielonych technologiach) albo o tyle o ile pozwali na to "nasze bogactwo węgiel".

Ale autor w pewnych kwestiach w kontekście naprawy całego państwa polskiego ma solidne racje.
- podatek proporcjonalny do zysków, podatek obrotowy ( kiedy korporacje szczególnie francuskie sprytnie unikają płacenia czegokolwiek)
-budowa elektrowni atomowych ( na ile wystarczy Uranu? Chyba że w opcji inne paliwo jądrowe)
-reforma sądownictwa ( nie na podobieństwo obecnej konfliktogennej),gdzie zawisłość jest nadrzędna, z nowym autonomicznym modelem wyboru sędziów. KRS ( bez wtykania palca politycznego) z równą szansą dla potencjalnych kandydatów
-urzędnicza odpowiedzialność za decyzje z uwzględnieniem sankcji karnych
-jednomandatowy system elekcji, oddzielenie wyraźne organów ustawodawczych od wykonawczych minimalizacja w aspekcie liczebności parlamentu
-metody zarządzania spółek oparte na systemie korporacyjnym, gdzie w zadanym zadaniu dopuszcza się dowolną, niekontrolowana pracowniczą taktykę aby tylko był wynik
- edukacja (szczególnie studia ) nie skalkulowane na zysk uczelni tylko na jakość wykształcenia , z profilem daleko odległym od istniejącego ( pamięciowy) i skorelowanym na przyszłe zawody technologiczno-informatyczne.
- służba zdrowia gdzie subwencje idą z konkurujących ze sobą ubezpieczalni a nie monopolu NFZ.
- migracja nie roszczeniowa ale ta wytestowana na gruncie amerykańskiemu, podatna nawet na spartańskie warunki aby tylko zaistnieć sukcesem
-media z koniecznym regulatorem (jakby moderatorem) który sankcjonowałby kwestie autorytatywności : fałszowania przekazu i nadwolności słowa.

Pisarstwo choć czasami o wątpliwej merytoryczności lub zbyt śmiało kwitujące kontrowersyjnymi konkluzjami znakomite, z pazurem, żywe, prowokujące i wyrywające czytelnicze emocje. Wszak autor był niebanalnym pisarzem z dziedziny SF, a warsztat wytrenowany latami, słania się swoim kunsztem i wyrafinowaniem.
Autor daje wyraz wiary w swoją wizje, wiary niezłomnej i deklaratywnej, wizji Wielkiej Polski ( na wzór wzorcowych azjatyckich gospodarek). I uważa, że czas ku temu nie ten miniony lub ten odległy, ale właśnie obecny, kiedy wojna z Ukrainą i wyszarpana Rosja spadająca w szranki nieliczących się mocarstw a Niemcy wypalone ekonomicznie nie mają potencjału innowacyjności. Jesteśmy ponoć na „ ziemi śmierci” z której nie ma odwrotu: albo sukces albo upadek, upadek nie wchodzi w rachubę wiec tylko sukces.

Bardzo subiektywna publicystyka rozstrzygająca kontrowersje i dylematy w kwestii rodzimej polityki. Aczkolwiek nie poparta erudycją stricto akademicką, zmysłem analitycznym surowym i rzeczowym, i bardziej wynikająca po trosze z ukonstytuowania autorskiej opcji politycznej i dziennikarskich wywodów w kwestii resetu i restartu polskiej polityki ku innemu wariantowi ...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1239
265

Na półkach: , ,

Dla tych co nie obserwują na co dzień działalności Ziemkiewicza lektura obowiązkowa.
Zmusza do przemyślenia i rozważenia wielu ważnych rzeczy.
Dla takich jak ja, obserwujących na bieżąco - poglądy w większości dobrze znane. Pomimo tego warto.

Dla tych co nie obserwują na co dzień działalności Ziemkiewicza lektura obowiązkowa.
Zmusza do przemyślenia i rozważenia wielu ważnych rzeczy.
Dla takich jak ja, obserwujących na bieżąco - poglądy w większości dobrze znane. Pomimo tego warto.

Pokaż mimo to

avatar
197
198

Na półkach:

Zapraszam do posłuchania na YouTube (ok 6 min):
https://www.youtube.com/watch?v=x4obSTBvn7I

Lub do przeczytania:
https://pandunia.pl/?p=1254

Zapraszam do posłuchania na YouTube (ok 6 min):
https://www.youtube.com/watch?v=x4obSTBvn7I

Lub do przeczytania:
https://pandunia.pl/?p=1254

Pokaż mimo tovideo - opinia

avatar
111
4

Na półkach: ,

Tytuł i opis książki są oszustwem. O tym czym ma być tytułowa “Wielka Polska” jest w książce sumarycznie może ze 30 stron, do tego porozrzucanych po różnych rozdziałach. Cała koncepcja Ziemkiewicza sprowadza się do kilku punktów, które można streścić tak, że chodzi o budowę państwa turboliberalnego (Ziemkiewicz przygodę z polityką zaczynał w jednej z kanap Korwina),które przyjmie miliony imigrantów, ale tylko takich nastawionych na ciężko pracę, a nie roszczeniowców (tak jakby rozdzielenie jednych od drugich było banalnym zadaniem). Ponadto Ziemkiewicz kreśli absurdalną i nierealistyczną wizję budowy Unii-bis z hegemonią polskiej waluty i polskich banków, do której obok Polski miałyby należeć Szwecja, Finlandia, Ukraina, państwa bałtyckie oraz Bałkany. W wizji Ziemkiewicza w pewnym momencie ta Unia-bis odłączyłaby się od starej Unii. Niestety autor w żaden sposób nie analizuje prawdopodobieństwa, że Szwedzi, Litwini czy Chorwaci będą masowo chcieli opuścić starą Unię z Niemcami, Francją, Włochami itd. na rzecz budowy Unii-bis z Ziemkiewiczem. Elementem groteskowym jest fantazja o zachodnich Europejczykach uciekających ze swoich krajów do Polski przed m.in. walką ze zmianami klimatycznymi czy “ideologią LGBT”, choć to element, z którym się już spotkałem w szur-prawicowej publicystyce. Swoją drogą ziemkiewiczowska Unia-bis byłaby rozdzielona na dwie części przez pas państw od Czech i Austrii do Rumunii, ale takie geopolityczne szczegóły nie zaprzątały głowy Ziemkiewicza kreślącego na kolanie swoje opus magnum.

Natomiast ogromna większość książki to strumień świadomości prawicowego szura, potwornie nieuporządkowany i chaotyczny. Ziemkiewicz skacze jak oszalały z tematu na temat, od jednej dygresji do kolejnej. Poruszane tematy są znane z jego bieżących felietonów i internetowych wyskoków. Mamy tu po raz tysięczny michnikowszczyznę, nacjonalizm negocjacyjny Dmowskiego, nacjonalizm jako muzykę ludową, liberalną opozycję jako Targowicę itp. Tak gdzieś co drugi akapit znajdują się stwierdzenia budzące sprzeciw swoimi uproszczeniami, manipulacjami czy po prostu bzdurnością. Przykładowo jedna kwestia: Ziemkiewicz słusznie zauważa, że Rosją rządzi paranoja, która nakazuje widzieć obecny zryw niepodległościowy Ukraińców nie w ich autentycznym pragnieniu wolności, ale spisku amerykańsko-polskim. Dolarach i agenturze. Tymczasem w innej części książki Ziemkiewicz pisze, że za “teoriami roszczeniowymi”, z których wyrosła m.in. “ideologia LGBT” stoi w ogromnym stopniu sowiecka agentura. Ziemkiewicz to po prostu taki sam paranoik jak Putin. Nie ma prześladowań, lżenia, pobić, depresji, myśli samobójczych, hejtu kościelno-pisowskiego, nierówności prawnej i wynikającej ze sprzeciwu wobec tego wszystkiego autentycznej chęci emancypacji mniejszości seksualnych. Jest spisek. Ruble i agentura.

Ogólnie wydaje się, że Ziemkiewicz na starość postanowił przyjąć strategię monetyzacji swojej popularności poprzez produkowanie co kilkanaście miesięcy kolejnej publikacji będącej kompilacją jego bieżącej twórczości gazetowo-internetowej i powtórzonych tez z pierwszych książek uzupełnionych jakąś niepoważną nową koncepcją na 30 stron typu “Wielka Polska”. Osobiście radzę nie nabijać kabzy temu szurowi, antysemicie i kłamcy historycznemu. Jedyny walor tego typu książek (i stąd ocena 2, a nie 1),to możliwość poznania sposobu myślenia pewnej części polskiej prawicy, kojarzonej ze szmatławcem “Od Rzeczy” i światopoglądowo bliskiej partii Konfederacja, czyli największej zarazie polskiej polityki po 1989 r., która, jeśli zdobędzie wpływ na państwo, to nie zbuduje oczywiście żadnej “Wielkiej Polski” i Unii-bis z polską hegemonią, tylko po Polexicie wepchnie nas z powrotem do rosyjskiej strefy wpływów i będziemy mieli tu PRL-bis. Bo wbrew temu, co bredzi Ziemkiewicz ("Unia Europejska to właśnie Putin"),nie przynależność Polski do Unii (tej istniejącej, nie Unii-bis z rojeń Ziemkiewicza),ale Polexit, a najlepiej w ogóle demontaż Unii byłby realizacją strategicznego marzenia rosyjskich imperialistów.

Tytuł i opis książki są oszustwem. O tym czym ma być tytułowa “Wielka Polska” jest w książce sumarycznie może ze 30 stron, do tego porozrzucanych po różnych rozdziałach. Cała koncepcja Ziemkiewicza sprowadza się do kilku punktów, które można streścić tak, że chodzi o budowę państwa turboliberalnego (Ziemkiewicz przygodę z polityką zaczynał w jednej z kanap Korwina),które...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
156
117

Na półkach:

O ideologii w UE i jej opłakanych dla Polski skutkach. O wyjście z niej teraz ciężko. Może sama dokona żywota...

O ideologii w UE i jej opłakanych dla Polski skutkach. O wyjście z niej teraz ciężko. Może sama dokona żywota...

Pokaż mimo to

avatar
143
88

Na półkach:

Otwiera oczy na parę kwesti spoleczno-politycznych i daje do myślenia.

Otwiera oczy na parę kwesti spoleczno-politycznych i daje do myślenia.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    244
  • Chcę przeczytać
    83
  • Posiadam
    46
  • Teraz czytam
    14
  • Publicystyka
    9
  • 2023
    8
  • 2022
    5
  • Ulubione
    3
  • Polityka
    3
  • Audiobook
    3

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Wielka Polska


Podobne książki

Przeczytaj także