No cóż, książka jak książka. Nic specjalnego, choć zła też nie jest. Postapokaliptyczny świat - było. Ogółem temat wielokrotnie przerabiany, przewałkowany można by rzec, lecz gdzieś tam, daleko, na WOGN'ie ukazuje nam się w mrokach tunelu typowy, nie grzeszący zbytnią inteligencją bohater, acz znowuż nie taki głupi. Na plus tej książki działa ilość stron oraz pochlebne opinie, bo cena raczej odstraszająca potencjalnych klientów, jednak gdy już nas stać i kupiliśmy ją...
No właśnie, wspomniany wcześniej główny bohater - Artem przez 3/4 książki stara się dojść do Polis z powodu zadania od człowieka, którego prawie nie zna, jak inaczej nazwać taką znajomość. Zmagając się z wieloma przeciwnościami, w tym pewnymi mocno naciąganymi sytuacjami, dociera na miejsce, uzyskuje pomoc w sprawie czarnych i ratuje ukochaną stację. Taki typowy happy end, lecz cóż mają powiedzieć czarni, których wytępili, skoro chcieli im jedynie pomóc, a Artem był wybrańcem mającym tego dokonać? Ano nic. Spartolił całość.
Jak końcówka wraz z początkiem dającym nadzieję na dobrą lekturę, tak środek [podróż do Polis] często była dość nierealna, tak sztuczna, naciągana. Nawet w przypadku zaistnienia podobnego świata, doszczętnie wyniszczonego III WŚ, mutantami i całą resztą pewne zdarzenia nie mogłyby mieć miejsca, gdyby nie magiczne moce przyciągania kłopotów wybrańca, którym główny bohater był. Koncepcja dobra, gorzej z wykonaniem, acz jak na taką powieść jest to całkiem dobra książka. Głuchowski się postarał.

No cóż, książka jak książka. Nic specjalnego, choć zła też nie jest. Postapokaliptyczny świat - było. Ogółem temat wielokrotnie przerabiany, przewałkowany można by rzec, lecz gdzieś tam, daleko, na WOGN'ie ukazuje nam się w mrokach tunelu typowy, nie grzeszący zbytnią inteligencją bohater, acz znowuż nie taki głupi. Na plus tej książki działa ilość stron oraz pochlebne...