rozwińzwiń

Rytuał

Okładka książki Rytuał Graham Masterton
Okładka książki Rytuał
Graham Masterton Wydawnictwo: Rebis horror
376 str. 6 godz. 16 min.
Kategoria:
horror
Tytuł oryginału:
Ritual
Wydawnictwo:
Rebis
Data wydania:
2021-07-13
Data 1. wyd. pol.:
1992-01-01
Liczba stron:
376
Czas czytania
6 godz. 16 min.
Język:
polski
ISBN:
9788381883337
Średnia ocen

6,6 6,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Gloria Graham Masterton, Karolina Mogielska
Ocena 8,4
Gloria Graham Masterton, K...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,6 / 10
1497 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1092
149

Na półkach:

Moje pierwsze spotkanie z Mastertonem i nie wiem, czy to dobrze, że wybrałem na początek jego bardziej niszową pozycję, ale mam wrażenie, że już mniej więcej wiem, jak wyglądają jego powieści (oczywiście sięgnę po inne). "Rytuał" jest prostym dość standardowym horrorem, który jednak czyta się niezwykle szybko i sprawnie, dzięki pragmatycznemu stylowi autora. No i pomysł na sekciarskich restauratorów to cudownie odklejony pomysł, propsuję.

Moje pierwsze spotkanie z Mastertonem i nie wiem, czy to dobrze, że wybrałem na początek jego bardziej niszową pozycję, ale mam wrażenie, że już mniej więcej wiem, jak wyglądają jego powieści (oczywiście sięgnę po inne). "Rytuał" jest prostym dość standardowym horrorem, który jednak czyta się niezwykle szybko i sprawnie, dzięki pragmatycznemu stylowi autora. No i pomysł na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
257
71

Na półkach: , ,

Książka sama w sobie miała dobre momenty, ale nie jest ona zbyt wybitna, przedstawiona w niej historia miała potencjał, który notabene nie został w pełni wykorzystany jak dla mnie niektóre rzeczy w niej były przewidywalne, niektóre toczyły się zbyt za szybko jakby autor chciał jak najszybciej to już skoczyć. Dobra książka na taki lekki przerywnik, ale to, że gdzieś są flaki nie powinno dostać miana horroru według mnie.

Książka sama w sobie miała dobre momenty, ale nie jest ona zbyt wybitna, przedstawiona w niej historia miała potencjał, który notabene nie został w pełni wykorzystany jak dla mnie niektóre rzeczy w niej były przewidywalne, niektóre toczyły się zbyt za szybko jakby autor chciał jak najszybciej to już skoczyć. Dobra książka na taki lekki przerywnik, ale to, że gdzieś są...

więcej Pokaż mimo to

avatar
797
793

Na półkach:

Klasyczny horror od Mastertona. Dom na odludziu, który zamieszkują osobliwe typy, w środku odbywają się swoiste rytuały religijne, które mają na celu zmienić świat.
Nie powiedziałbym, że ta książka zrobiła na mnie wrażenie, dobrze się ją czytało na plaży przy piwku, jednakże niektóre wątki były za grubymi nićmi szyte.
Można to polecić tylko jako przerywnik między czym innym.

Klasyczny horror od Mastertona. Dom na odludziu, który zamieszkują osobliwe typy, w środku odbywają się swoiste rytuały religijne, które mają na celu zmienić świat.
Nie powiedziałbym, że ta książka zrobiła na mnie wrażenie, dobrze się ją czytało na plaży przy piwku, jednakże niektóre wątki były za grubymi nićmi szyte.
Można to polecić tylko jako przerywnik między czym innym.

więcej Pokaż mimo to

avatar
252
75

Na półkach: ,

Ta powieść horroru przenosi czytelnika w tajemnicze i ponure domostwo, gdzie każdemu z mieszkańców czegoś brakuje - od palca do ucha, a może nawet ręki.

Czytelnicy, którzy pragną strachu i makabrycznych scen, na pewno znajdą tu coś dla siebie. Jest tu też coś dla miłośników powieści akcji, chociaż niektórzy mogą uznać zakończenie za absurdalne i niedorzeczne.

Recenzje użytkowników są różnorodne, od zachwytu nad mistrzowskim prowadzeniem fabuły do frustracji z powodu nieoczekiwanych zwrotów akcji. Niektórzy są zachwyceni stylem Mastertona i niezwykłym pomysłem na kanibalizm, inni są rozczarowani brakiem napięcia.

Dla mnie, "Rytuał" był prawdziwym zanurzeniem się w świecie groteski, strachu i intrygującej fabuły. Jest to powieść, która może nie być dla każdego, zwłaszcza jeśli jesteś wrażliwy na sceny typu gore, ale jeśli jesteś entuzjastą horrorów, to warto dać jej szansę

Ta powieść horroru przenosi czytelnika w tajemnicze i ponure domostwo, gdzie każdemu z mieszkańców czegoś brakuje - od palca do ucha, a może nawet ręki.

Czytelnicy, którzy pragną strachu i makabrycznych scen, na pewno znajdą tu coś dla siebie. Jest tu też coś dla miłośników powieści akcji, chociaż niektórzy mogą uznać zakończenie za absurdalne i niedorzeczne.

Recenzje...

więcej Pokaż mimo to

avatar
16
16

Na półkach: ,

Zawsze słyszałem o niej same legendy, bo była białym krukiem za czasów, kiedy człowiek był młody, nie tak przystojny, jak teraz i wspierał lokalną bibliotekę. I za każdym razem jak słyszałem "ktoś już ją wypożyczył", to obraz tego nieosiągalnego kultu nasilał się w mojej głowie jeszcze bardziej. I teraz, po tylu latach, znalazłem ją samotną na półce w lokalnej księgarni. Grzechem byłoby nie kupić. Pochłonąłem ją od razu, bo to Graham, jakiego lubię i pamiętam. Jednak im mniej stron zostawało do końca, tym bardziej zachodziłem w głowę, jak on tę historię zakończy. A Masterton zwyczajnie poszedł w ślady Stephena Kinga (albo King jego?) i przez całą powieść kroi (he he he) fajną fabułę, która pochłania czytelnika, ale w pewnym momencie nie wie jak to skończyć. I robi taki fikołek, że tylko się za głowę złapać. Rozwikłanie całej historii jest tak żenujące, że nawet końcowy cliffhanger wypada blado. Szkoda, bo była szansa na podium Mistrza, a tak przed ostatnią prostą sam sobie strzelił w kolano. Ech...

Zawsze słyszałem o niej same legendy, bo była białym krukiem za czasów, kiedy człowiek był młody, nie tak przystojny, jak teraz i wspierał lokalną bibliotekę. I za każdym razem jak słyszałem "ktoś już ją wypożyczył", to obraz tego nieosiągalnego kultu nasilał się w mojej głowie jeszcze bardziej. I teraz, po tylu latach, znalazłem ją samotną na półce w lokalnej księgarni....

więcej Pokaż mimo to

avatar
144
36

Na półkach: ,

Książka o ludziach-kanibalach, którzy zjadali samych siebie aby sprowadzić ponownie Chrystusa na ziemię. Na koniec okazało się, że żaden (a było ich ho ho i trochę) nie potrafił dobrze odczytać Biblii Celestynów i sprowadzili Szatana, który wszystkich pozabijał.

Chyba nigdy nie czytałam nic tak absurdalnego. Nie chodzi mi tu o fanatyzm, bo wiadomo że był i będzie, taki czy inny. Ale skala tego co dzieje w książce jest śmieszna. Nagle się okazuje, że z 95% ludzi których spotyka na swojej drodze bohater, to ludzie którzy biorą udział w całej akcji. Jedni konsumują, drudzy zaś wiedzą co się dzieje ale siedzą cicho. Wśród nich same wielkie nazwiska i ważne stanowiska. Jedni gorliwi katolicy. Drudzy zaś cwaniaki, którzy upatrują w przyjściu Chrystusa szansy na przejęcie władzy nad światem, no bo jeśli ów Zbawca pojawi się w USA, to znaczy że USA rządzi i wymiata.
Nie wiem jak można traktować poważnie takie pomysły. A zaczęło się całkiem całkiem.

Książka o ludziach-kanibalach, którzy zjadali samych siebie aby sprowadzić ponownie Chrystusa na ziemię. Na koniec okazało się, że żaden (a było ich ho ho i trochę) nie potrafił dobrze odczytać Biblii Celestynów i sprowadzili Szatana, który wszystkich pozabijał.

Chyba nigdy nie czytałam nic tak absurdalnego. Nie chodzi mi tu o fanatyzm, bo wiadomo że był i będzie, taki...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
85
9

Na półkach: ,

Jedna z pierwszych i najulubieńszych książek tego autora. Czytana prawie że w ukryciu, żeby rodzice nie widzieli. Miło wspominam, chociaż historia sama w sobie do miłych nie należy (wątek kanibalizmu). Polecam.

Jedna z pierwszych i najulubieńszych książek tego autora. Czytana prawie że w ukryciu, żeby rodzice nie widzieli. Miło wspominam, chociaż historia sama w sobie do miłych nie należy (wątek kanibalizmu). Polecam.

Pokaż mimo to

avatar
224
70

Na półkach:

Głębi tu nie ma ale Autor wprawnie manewrując akcją sprawia że lektura to przyjemność.

Głębi tu nie ma ale Autor wprawnie manewrując akcją sprawia że lektura to przyjemność.

Pokaż mimo to

avatar
108
105

Na półkach:

Najlepsza książka mistrza horrorów.

Najlepsza książka mistrza horrorów.

Pokaż mimo to

avatar
641
610

Na półkach: , , , ,

Jeden z najbardziej nie/sławnych horrorów uwielbianego w Polsce Grahama Mastertona, z jednej strony duża popularność napędzana szokującą tematyką (wyrafinowany kanibalizm a’la Hannibal Lecter),energiczne tempo jak w dobrym thrillerze, z drugiej jednak ….no pls, ależ to jest GŁUPIE!

+

Inspektor restauracyjny Charlie McLean jest w trakcie objazdu służbowego. Towarzyszy mu 15letni syn, Martin; Charlie chce podczas wspólnej podróży podreperować ich wzajemne relacje, kulejące od czasu rozwodu z matką chłopca.

W jednym z odwiedzanych lokali Charlie słyszy o tajemniczej, eleganckiej restauracji „Le Reposoir”. Postanawia ją zrecenzować, ku wielkiemu jednak zdziwieniu nie zostaje on do niej wpuszczony. „La Reposoir”, jak słyszy, to klub koneserów kulinarnych, do którego osoby postronne nie mają wstępu; potrzebne jest specjalne zaproszenie. Restauracja intryguje Charliego, kiedy jednak próby przedostania się do wnętrza nie przynoszą rezultatu, inspektor gotów jest dać za wygraną.

Kiedy po nocy spędzonej z przygodnie poznaną w hotelowej restauracji kobietą wraca do wspólnego pokoju, okazuje się, że Martin zniknął bez śladu. Początkowo Charliego ogarnia paranoja; nikt nie widział z nim syna, wszyscy utrzymują, że cały czas był sam. Charlie wraca jednak po śladach wspólnej podróży i w końcu w poprzednim motelu obsługa przypomina sobie chłopca.

I wtedy się zaczyna…. Martin odnajduje się w…..”La Reposoir”, która bardziej niż restauracją okazuje się świątynią zakonu celestynów, szurniętych chrześcijańskich fanatyków (!),praktykujących dobrowolny kanibalizm (!!) na chwałę Jezusa (!!!) (no, ihaaa jak 150, Masterton w szczytowo pulpowej formie). Chłopiec przybył do świątyni dobrowolnie, zamierza w niej pozostać i…złożyć samego siebie w ofierze!!!! (już pisałem, że ihaaa?)

Żadne próby wydobycia chłopca nie odnoszą skutku (w USA nie znają pojęcia władzy rodzicielskiej?),skoro chce on sam siebie zjeść dla przywołania Pana no to widocznie tak musi być. Charlie szamocze się i miota, nic to jednak nie daje. Szeryf odmawia pomocy, lokalesi tylko wzruszają ramionami. Wychodzi na jaw, że w okolicy całe mnóstwo młodych ludzi wstąpiwszy do celestynów dobrowolnie poddało się auto-fagii (samo-pożarciu). Taki los, Panie, taka ta dzisiejsza młodzież…
McLean jest jednak po amerykańsku nieustępliwy, decyduje się „po przykrywką” przystąpić do celestynów. Razem z urodziwą dziennikarką śledczą, zaintrygowaną tematem, razem ruszają tropem upiornego zakonu. Ślad wiedzie do Nowego Orleanu, gdzie zlokalizowana jest kolejna świątynia…

+

Pierwsze, co człowieka dopada po zakończonej lekturze „Rytuału” to tzw. czytelniczy wkurz. Piętrzące się ze strony na stronę fabularne nonsensy długo daje się przeboleć, energia narracji, jej żywe sensacyjne tempo a także budzące odruch wymiotny obrzydliwości (to komplement!) radują serce fana grozy, ale wtedy następuje…finał, DOSŁOWNIE, deus ex machina!
No nie, nie, po trzykroć nie! Masterton oszukuje w tym zakończeniu czytelnika w sposób wręcz haniebny. Wszystkie wysiłki Charliego idą na marne, nic mu się nie udaje, wszystko zmierza do koszmarnego końca, a wtedy - BĘC….Naprawdę, człowiek wytrzymywał rozliczne głupoty i niekonsekwencje fabularne w nadziei na efektowny i zaskakujący finał, tymczasem jedyne co w nim zaskakuje to bezczelność autora, który, napiszę to wielkimi literami - NIE MIAŁ ŻADNEGO POMYSŁU jak to zakończyć!

Ale uznałem, że skoro - również - idiotyczny finał nie zniszczył uroku Gry O Tron, to nie można pozwolić, by naprawdę żenujące zakończenie „Rytuału” popsuło całość długimi momentami dobrych wrażeń z wcześniejszej lektury.

No bo tak - bohater całkiem fajnie uszyty (znowu się może czytelnik w średnim wieku wczuć rolę),sprawne, energiczne przygody rodem z ejtisowych filmów sensacyjnych, atmosfera paranoicznego spiska zawsze na propsie, no i gross, ekstremalny Gross, zapowiadający już ekstremalne koszmary spod znaku Eda Lee. Młodzi autofagowie poddają się żywo i krwiście opisanym (it’s a Graham Masterton novel…) rytualnym torturom i samookaleczeniom, a zwieńczeniem okropności jest końcowa uczta, na której jednym z gości na pewno był dr. Hannibal Lecter. Tak, podstawowymi zaletami „Rytuału” są Eksces i Obscena. Te „sushi z warg sromowych” (naprawdę coś takiego się pojawi…) to naprawdę zostają w pamięci….No i nerw, z jakim pisze Masti. To się wybornie czyta.



Dobrze (nawet jeśli zupełnie nieprzekonująco) wypada otaczający McLeana spisek kultystów, który, niczym w opowiadaniu „Młody Gospodarz Brown” Nathaniela Hawthorne’a, jest wszechobecny i wszechogarniający. Można też zauważyć czytelną metaforę świata „przewodników” (możni i potężni) zjadającego „wyznawców” (młodzi otumanieni propagandą).

Po stronie plusów jest nieźle oddana relacja ojca z odległym synem, taka filmowa i prawdziwa. No i villainowie - kapitalny monsieur Musette i jego „karzeł”, tutaj faktycznie Alicja w Krainie Czarów meets Milczenie Owiec.

No właśnie - w sumie podobny temat pojawi się za chwilę w powieści Thomasa Harrisa (ba, sam Lecter już przecież się ujawnił na kartach wcześniejszego „Czerwonego Smoka”). Tyle, że Harris w „Milczeniu” nie przeciągnął struny. Kanibalizm Lectera budzi u wszystkich paniczny lęk i ekstremalne obrzydzenie (nawet jeśli podszyte fascynacją); w „Rytuale” praktyki celestynów są, jak się okaże, powszechnie znane i nie budzą większych sprzeciwów - ot, taki los, młode to głupie dajo sie na lep sekciarskiej propagandy łapać…

Takie założenie jest histeryczne i nonensowne. Pomijam już wspomnianą władzę rodzicielską, ale każdy człowiek, który sam siebie okalecza by potem jeść swe ciało ląduje natychmiast w psychiatryku, a każdy człowiek gotów w takich zachowaniach uczestniczyć ląduje w pierdlu albo za okaleczenie albo za zabójstwo (spytajcie Arwina Meiwesa, Rzeźnika z Rotenburga, rozsławionego rammsteinowskim „Mein Teil”). Nijak Masterton nie uzasadnia fali dobrowolnych dołączeń młodzieży do celestynów, nie potrafi przekonać, dlaczego młodzież ma dać się pożerać staruchom. Bo co, do świat dorosłych jest głupi a rodzice nie starają się zrozumieć swych dzieci, to te dzieci dobrowolnie się zjedzą? Na chwałę Pana ???? Yikes…

A i pomijając ten nonsens fabuła pełna jest luk i słabości. Elementarna logika zawodzi - organizacja w klasycznym thrillerowym stylu ukrywa zniknięcie syna, ale ten parę stron dalej się bez problemu odnajduje, celestyni o świcie z narażeniem życia zatakują cajuńską chatę (co się stało z Fontenotem, tak samo niby ważnym jak Musette?) a uciekinierów i tak spokojnie potem policja rzeczna zgarnia.
Podsumowując - „Rytuał” na terytorium ekscesu, obrzydliwości wypada znakomicie - to jest turbo Hannibal Lecter. Znacznie gorzej niestety z elementarną logiką, bez zachowania której książka zostaje tylko swego rodzaju kuriozum i nawet talent narracyjny Szkota nie potrafi tego obronić. W ostatecznym rozrachunku pozostają w pamięci tylko genialne gross-obrzydliswa. A chyba miał ambicje na więcej.

Niemniej jak kto ciekaw historii horroru, no to w „Rytuale” ma creme de la creme „Złotej Ery”. Warto (wyrobić sobie zdanie :-). Pozycja mocno zapowiada nadchodzące, nowe wówczas trendy w horrorze ekstremalnym. Minor ale jednak classic.

PS.
„Rytuał” znany jest w USA również pod tytułem „Feast”.

Jeden z najbardziej nie/sławnych horrorów uwielbianego w Polsce Grahama Mastertona, z jednej strony duża popularność napędzana szokującą tematyką (wyrafinowany kanibalizm a’la Hannibal Lecter),energiczne tempo jak w dobrym thrillerze, z drugiej jednak ….no pls, ależ to jest GŁUPIE!

+

Inspektor restauracyjny Charlie McLean jest w trakcie objazdu służbowego. Towarzyszy mu...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    2 164
  • Chcę przeczytać
    775
  • Posiadam
    322
  • Ulubione
    63
  • Horror
    53
  • Graham Masterton
    33
  • Teraz czytam
    22
  • Chcę w prezencie
    16
  • Masterton
    10
  • 2021
    8

Cytaty

Więcej
Graham Masterton Rytuał Zobacz więcej
Graham Masterton Rytuał Zobacz więcej
Graham Masterton Rytuał Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także