rozwińzwiń

Ojczyzna jabłek

Okładka książki Ojczyzna jabłek Robert Nowakowski
Logo Lubimyczytac Patronat
Logo Lubimyczytac Patronat
Okładka książki Ojczyzna jabłek
Robert Nowakowski Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie literatura piękna
400 str. 6 godz. 40 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Literackie
Data wydania:
2021-03-17
Data 1. wyd. pol.:
2021-03-17
Liczba stron:
400
Czas czytania
6 godz. 40 min.
Język:
polski
ISBN:
9788308073643
Tagi:
Bojkowie Łemkowie Akcja Wisła wysiedlenia cierpienie Beskid Niski historia Polski
Średnia ocen

7,6 7,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Koniec świata



715 92 557

Oceny

Średnia ocen
7,6 / 10
158 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
89
23

Na półkach:

W zakamarkach półek bibliotecznych znaleźć można małe skarby. Nieliczni po nie sięgają. Takim skarbem jest bez wątpienia książka Roberta Nowakowskiego " Ojczyzna jabłek".
Mówi o wojnie, która daje się we znaki najbardziej ludziom którzy chcą być jak najdalej od niej i pragną prowadzić swoje zwyczajne życie, jak robili to od zawsze. Mówi o miłości która nie zawsze jest szczęśliwa i spełniona. Mówi o tęsknocie za miejscami których już nie ma i o ludziach którzy już nie wrócą.

Jednak niesie w sobie piękno słowa i przeżyć.

W zakamarkach półek bibliotecznych znaleźć można małe skarby. Nieliczni po nie sięgają. Takim skarbem jest bez wątpienia książka Roberta Nowakowskiego " Ojczyzna jabłek".
Mówi o wojnie, która daje się we znaki najbardziej ludziom którzy chcą być jak najdalej od niej i pragną prowadzić swoje zwyczajne życie, jak robili to od zawsze. Mówi o miłości która nie zawsze jest...

więcej Pokaż mimo to

avatar
401
35

Na półkach:

Tak bliska nam historia ma dużo tajemnic i niedopowiedzeń. Powieść opartą na naszej powojennej historii czyta się z zapartym tchem. Trudnych czasów nie opowiada się łatwo, ale autor spisał się na medal.

Tak bliska nam historia ma dużo tajemnic i niedopowiedzeń. Powieść opartą na naszej powojennej historii czyta się z zapartym tchem. Trudnych czasów nie opowiada się łatwo, ale autor spisał się na medal.

Pokaż mimo to

avatar
3141
1429

Na półkach: , ,

Bieszczady, okolice Leska, Sanoka... niegdysiejsze siedziby Bojków i Łemków - etnicznych ludów nie uważających się ani za Polaków, ani za Ukraińców. Dziś po tych wsiach nic nie zostało - byłam tam kiedyś i widziałam miejsca ponownie przejęte przez przyrodę. Ci, którzy przetrwali wojnę i przetaczające się przez tamte tereny wojska - zostali wysiedleni na zachód, na Ziemie Odzyskane w niesławnej akcji "Wisła". Robert Nowakowski opisuje właśnie tę historię i jest to bardzo smutna książka. Autor pokazuje, jak byli oni prześladowani właściwie przez każde wojsko, a to polskie, a to radzieckie, a to UPA - dla każdego ich narodowość była podejrzana. Potem upokarzająca, odczłowieczająca podróż na zachód i rzucenie na zupełnie nieznane ziemie, zrujnowane wojną oczywiście. Nędza, tęsknota za domem, wykorzenienie i nienawiść, jaką zasiała w tych ludziach wojna. Nie ma w tej powieści za grosz nadziei, czy romantyzmu, bo nawet miłość została zabita przez traumę, jaką ci ludzie przeżyli. Nowakowski opowiada to wszystko krótkimi zdaniami, które malują obrazy - wiele scen jest iście malarskich, czy filmowych, zostają w wyobraźni. Dobra książka. To, do czego mam zastrzeżenia, to użycie gwarowych słów bez wyjaśnienia, tak, że nieraz nie byłam pewna o co chodzi. Przydałby się słowniczek.

Bieszczady, okolice Leska, Sanoka... niegdysiejsze siedziby Bojków i Łemków - etnicznych ludów nie uważających się ani za Polaków, ani za Ukraińców. Dziś po tych wsiach nic nie zostało - byłam tam kiedyś i widziałam miejsca ponownie przejęte przez przyrodę. Ci, którzy przetrwali wojnę i przetaczające się przez tamte tereny wojska - zostali wysiedleni na zachód, na Ziemie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
149
149

Na półkach: ,

O ile książki o tematyce stricte wojennej wydają się wyskakiwać dosłownie zza każdego rogu, o tyle te o tym co działo się zaraz po wojnie są już znacznie rzadziej spotykane. Robert Nowakowski w swojej książce postanowił ukazać "przerwaną historię bieszczadzkiej Atlantydy". Jak sam zaznacza jego powieść jest fikcyjna, ale stanowi syntezę doświadczeń wielu ludzi.
A śledzimy losy pewnej rodziny z Pasiki, wsi w której mieszkają nie Polacy, nie Ukraińcy, a po prostu "Bojkowie" - grupa etniczna z własnymi zwyczajami, własną religią, własnym stylem życia. Po zakończeniu II wojny światowej, w ich wiosce wojna dopiero się zaczyna. I wydaje się, że nie ma tu dobrej strony - zarówno Mazury, Ukraińcy, Sowieci, banderowcy, UPA, wszelkie grupy zwykłych bandytów podszywające się pod inne narodowości są gotowi siać spustoszenie i zadawać śmierć mieszkańcom wioski. A wreszcie samo Państwo, poprzez akcję "Wisła", decyduje się na wyrwanie tych zakorzenionych w Ojczyźnie jabłek ludzi, którzy swoją ziemię kochają i przesiedlenie ich, bez perspektyw na przyszłość, bez rekompensaty, która w gruncie rzeczy nie byłaby możliwa.
Śledzimy losy rodziny Rabików, a także ukrywanego przez nich w piwniczce w czasie wojny Żyda Mozesa, który po wyjściu na zewnątrz próbuje zrozumieć co stało się z jego bliskimi, a także ukochanej jednego z braci Rabików Jelka - Niny z sąsiedniej Bereżnicy Niżnej. Są to ludzie, których Czytelnik nie darzy z góry na dół sympatią, a już szczególnie Jelka. Są to ludzie, którzy mimo ogromu niesprawiedliwości, traumy, cierpienia starają się żyć, niekoniecznie najszlachetniej. Nie potrafią do końca zapomnieć o swoim pochodzeniu, często nie potrafią się zasymilować, nigdzie nie czują się bezpiecznie i dobrze.
Język pełen jest żydowskich i gwarowych określeń, nietypowe imiona, zwyczaje przepełniają strony książki i stawiają jej bohaterów w mocnym kontraście do Polaków, którzy w tej historii są czarnymi charakterami. Jest to jednak naturalna kolej rzeczy w momencie przedstawiania historii i cierpienia oczami jednej ze stron. Przy tym jednak Autor absolutnie nie wybiela swoich postaci, tak jak już wyżej zaznaczyłam. Opisy niepotrzebnych okrucieństw, najgorszego rodzaju brutalności, bo dla zabawy są napisane bezemocjonalnie, prosto co wręcz zwiększa ich wydźwięk, robi jeszcze większe wrażenie.
Cała ta historia jest zdecydowanie wstrząsająca. Przepełniona niesprawiedliwością, bezsilnością, wszechogarniającym buntem, który nie ma sensu.
Bardzo Wam polecam tę pozycję, szczególnie, że mało chyba jako społeczeństwo tej części historii jesteśmy świadomi. Nie jest to lekka lektura, ale warta uwagi, warta zastanowienia.

O ile książki o tematyce stricte wojennej wydają się wyskakiwać dosłownie zza każdego rogu, o tyle te o tym co działo się zaraz po wojnie są już znacznie rzadziej spotykane. Robert Nowakowski w swojej książce postanowił ukazać "przerwaną historię bieszczadzkiej Atlantydy". Jak sam zaznacza jego powieść jest fikcyjna, ale stanowi syntezę doświadczeń wielu ludzi.
A śledzimy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
92
91

Na półkach:

Interesująca na starcie, tragiczna historia powojennych losów zapomnianych narodów polsko-ukraińskiego pogranicza: Łemków i Bojków, przeradza się z czasem w standardową opowieść o trudnych losach uchodźców na ziemiach odzyskanych i przegranej miłości. Nie byłem ciekaw jak się skończy.

Interesująca na starcie, tragiczna historia powojennych losów zapomnianych narodów polsko-ukraińskiego pogranicza: Łemków i Bojków, przeradza się z czasem w standardową opowieść o trudnych losach uchodźców na ziemiach odzyskanych i przegranej miłości. Nie byłem ciekaw jak się skończy.

Pokaż mimo to

avatar
526
363

Na półkach: , , ,

Cyt.:
„– No i co z nim?
– On nie chory. Z tęsknoty jęczy. Ale się przyzwyczai. Do wszystkiego można się przyzwyczaić.”
Robert Nowakowski, „Ojczyzna jabłek”

Piękna i pełna symboliki opowieść o Bojkach, Łemkach, Rusnakach, których Historia, ta wielka, zmiotła z powierzchni ziemi, rozproszyła po świecie i próbowała pozbawić korzeni. Akcja „Wisła” zaplanowana i przeprowadzona na ogromną skalę przez struktury państwowe Polski Ludowej w latach 1947-1950 miała pozbawić zaplecza i oparcia w ludności cywilnej walczące oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii i Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów na terenie płd. - wsch. Polski, których działania budziły grozę już od lutego 1943 roku. Przesiedlenia objęły ok. 140 tys. osób, które pozostały po wcześniejszych wyjazdach na radziecką Ukrainę w ramach umowy o wymianie ludności pomiędzy Polską a ZSRR.

Robert Nowakowski w „Ojczyźnie jabłek” próbuje na tle tej wielkiej Historii odtworzyć historię dwóch rodzin: łemkowskiej i bojkowskiej z okolic Soliny, dla których rok 1947 stał się rokiem końca świata. Ich świata.

Wygnanie, rozpacz, tęsknota, próba znalezienia nowego miejsca do życia.

Książka z którą wiązałem spore nadzieje. Bo ciekawy i trudny temat, który jakoś nie wzbudza specjalnego zainteresowania wśród twórców. Od czasów „Łun w Bieszczadach” Jana Gerharda, powieści wybitnie propagandowej z początku lat 60-tych i przedstawiającej jedynie wówczas słuszny punkt widzenia nie powstała chyba żadna ciekawa powieść podejmująca ten dość trudny temat. Jedynie reporterzy czasami wracają do tego tematu, jak choćby Paweł Smoleński w „Syropie z piołunu. Wygnani w Akcji Wisła”, czy profesor Grzegorz Motyka, publikujący swoje prace na temat stosunków polsko-ukraińskich.

I o ile Robert Nowakowski znakomicie porusza się w realiach historycznych, to sama powieść wydaje się trochę nierówna. Znakomity, urzekający wręcz początek rozmywa się gdzieś w dalszej części. Postacie tracą swój urok i tajemniczość a całe tło staje się wręcz irytująco czarno-białe, jakby autorowi nie wystarczyło cierpliwości na zbudowanie odcieni szarości. Wystarczyło mu pogrupowanie postaci w dwie kategorie: dobrzy i źli. Ale to chyba trochę za mało na dobrą literaturę. A szkoda, bo powieść miała ogromny potencjał.

Symboliczne zakończenie historii na roku 1967 w Solinie to jest ta lepsza, magiczna wręcz część powieści.

Mimo wszystko, zdecydowanie warto.

Cyt.:
„– No i co z nim?
– On nie chory. Z tęsknoty jęczy. Ale się przyzwyczai. Do wszystkiego można się przyzwyczaić.”
Robert Nowakowski, „Ojczyzna jabłek”

Piękna i pełna symboliki opowieść o Bojkach, Łemkach, Rusnakach, których Historia, ta wielka, zmiotła z powierzchni ziemi, rozproszyła po świecie i próbowała pozbawić korzeni. Akcja „Wisła” zaplanowana i przeprowadzona...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1755
1754

Na półkach:

„Historia zaczęła się dla Jelka Rabika pewnego lipcowego popołudnia roku czterdziestego piątego, właśnie wtedy”.
„Nie, gdy wybuchała wojna, i nie, kiedy wojna się skończyła”, ale wtedy, gdy do rodzinnej wsi chłopaka przyszło wojsko i zabiło chmarnika. Tego, który chronił wieś, walcząc z burzowymi chmurami i „całym światem”, sam jeden odganiając siedzącego w obłoku propastnyka. Niestety, tego „historycznego” lata, to mu się nie udało.
Demony świata otaczające wioskę były potężniejsze niż ich strażnik.
Tą metaforyczną sceną autor rozpoczął opowieść o mieszkańcach wsi położonej gdzieś w bieszczadzkiej dolinie Soliny. W tyglu Bojków, Łemków i Hucułów zwanych ogólnie Rusnakami. „Pasika, rodzinna wioska Jelka, w zasadzie stanowiła tylko przyczółek Soliny” i była wyłącznie bojkowska. Ojciec Jelka, Fedor, miał nieformalny status najważniejszej osoby i jeszcze siedmiu synów, których tracił w miarę rozwoju opowieści o losach ludzi rzuconych w wir powojennych przemian politycznych na granicy Polski i ZSRR. Opowiadanych z punktu widzenia bojkowskiej rodziny Rabików, Niny z Łemków, w której kochał się Jelko i Mozesa ukrywanego w czasie wojny w ziemiance przez Fedora, bo „cudotwórca w krainie diabłów, upirzów i wpyrów stał się kimś mile widzianym”. Ludzi, którzy na swój sposób próbowali przetrwać powojenne przemiany polityczne i graniczne oraz zrozumieć miażdżącą ich życie machinę historii, by dostosować się do stale zmieniających się warunków. Znaleźć jakiekolwiek wyjście w beznadziejnej alternatywie – „Za wyjazd: sznur. Za przeniesienie metryki do parafii katolickiej: sznur. Za pozostanie na miejscu: pepesza, granat, ogień. Za życie wszystkich ludzi, cokolwiek by zrobili, nawet jeżeliby nie robili nic – tylko śmierć”. Ocaleni z pacyfikacji wsi dokonanych przez NKWD i Ludowe Wojsko Polskie, których „Niemcy nie wywieźli na roboty do Reichu, którzy nie poszli do ukraińskiej milicji, których nie wzięły ze sobą uciekające oddziały niemieckich, węgierskich, słowackich i ukraińskich dywizji”, nie zostali włączeni do UPA, musieli dobrze rozeznawać się wśród przechodzących przez wieś wojsk, bo nigdy „nie wiedzieli, kto to: polska samoobrona, byli akowcy, Ukraińcy, wojsko polskie lub sowieckie, zwykli bandyci czy dezerterzy z którejkolwiek ze stron”. To dlatego musieli przyjąć zasadę – „Ubierz się w czyste ubranie. Najładniejsze. Możesz dzisiaj umrzeć. Zabiją cię. Jak nie jedni, to drudzy. W domu czy na polu. Nigdzie nie jest bezpiecznie”. Niepewność jutra, wszechobecne zagrożenie, „smutek, pogrzeby, śmierć, głód. Wszystko to przez półtora roku, miesiąc po miesiącu tak samo”. A to był dopiero początek wielkiego końca Bojków.
Reszty dopełniła akacja „Wisła”.
Losy głównych bohaterów reprezentowały dzieje wielu wysiedlonych, których drogi z ojczyzny jabłek w nieznane obrazowały ich wędrówki przez wsie niekoniecznie z przydziałem ziemi lub obóz Jaworzno, będącym kontynuacją jednego z podobozów nazistowskiego Auschwitz-Birkenau, który w „Trzeciej Rzeszy funkcjonował pod nazwą Arbeitslager „NeuDachs” nr 147, w Polsce jako Centralny Obóz Pracy w Jaworznie” z poniemiecką spuścizną sadystycznego funkcjonowania – kapo, prąd, głód, tortury, okrucieństwo. Do miejsc, które niszczyły dotychczasową tożsamość jak u Jelka, który „stał się innym człowiekiem. Człowiekiem oderwanym od własnej rodziny i życia, które rozumiał. Nie był już tym kimś, kto opuszczał Pasikę”. Albo spychały w zakamarki duszy, zmuszając do przyjęcia nowej, jak u Niny, która „mówiła po polsku i zachowywała się jak Polka”, ale „głęboko w niej żyła dawna Nina Gocz, wesoła, niezależna dziewczyna z Bereżnicy Niżnej”. Jednak zawsze z piętnem rezunów i morderców generała Świerczewskiego.
To również opowieść o wykorzenianiu narodu.
Etnicznej nacji, która przestała istnieć, bo nie przetrwała niekorzystnego położenia geograficzno-politycznego oraz metodycznego procesu wspartego przemyślanymi procedurami wynarodowiania. Skutecznych, bo wymierzonych w niewielką liczebnie społeczność, której ojczyzną były jabłeczne sady, las, łąki, pola, wierzenia i chroniący je chmarnik.
To smutna, przesiąknięta bólem umierania, a zarazem przepiękna opowieść o zagładzie.
Grupy etnicznej, po której odejściu symbolicznie modlitwę odmówił Żyd Mozes (dużo w tej powieści symboliki),a autor oddał jej głos, „ponieważ nigdy wcześniej nie mieli możliwości przemówić publicznie we własnym imieniu”. A także dlatego, jak uzasadnił autor w posłowiu, że „stanowi syntezę doświadczeń mieszkańców wsi nad Sanem przepędzanych na stronę sowiecką w maju i czerwcu 1946 roku”, pomimo fikcyjności opisu wysiedlenia Soliny.
To mistrzowsko skonstruowana powieść mocno zakotwiczona w historii i jednocześnie ponadczasowa.
Zostało to zauważone, bo powieść była nominowana do Nagrody Literackiej im. Witolda Gombrowicza w 2022 roku za debiut.
naostrzuksiazki.pl

„Historia zaczęła się dla Jelka Rabika pewnego lipcowego popołudnia roku czterdziestego piątego, właśnie wtedy”.
„Nie, gdy wybuchała wojna, i nie, kiedy wojna się skończyła”, ale wtedy, gdy do rodzinnej wsi chłopaka przyszło wojsko i zabiło chmarnika. Tego, który chronił wieś, walcząc z burzowymi chmurami i „całym światem”, sam jeden odganiając siedzącego w obłoku...

więcej Pokaż mimo to

avatar
498
277

Na półkach: ,

"Ojczyzna jabłek" to niesamowita książka, w której przepadłam całkowicie, zakochałam się w tej opowieści, tak innej, tak pięknej i tak smutnej. Wcześniej nie zastanawiałam się jak II Wojna Światowa wpłynęła na losy ludzi z pogranicza, którzy jako mniejszość narodowa byli prześladowani i zastraszani. Łemkowie, bojkowie i hucule, trzy grupy etniczne, mieszkające w sąsiednich wioskach, lecz mające odrębny język, inne tradycje. Nie czuli się Polakami, nie byli Ukraińcami, więc kim tak na prawdę byli? W tym wszystkim mamy rodzinę głównych bohaterów, która przez cały okres wojny, ukrywała w swojej piwnicy cadyka, którego kochały zwierzęta i który potrafił uzdrawiać. Oprócz tego ukrywany gość potrafił udzielać mądrych rad, często trudnych do rozszyfrowania, ale zwykle bardzo właściwych.
To opowieść o goryczy wojny, o niesprawiedliwości, o zagubionej miłości i braku nadziei. Cieszę się, że trafiłam na tą książkę, która ma w sobie taką moc przyciągania. Książkę, którą chce się przeczytać od razu, pomimo tego, że historie naszych bohaterów często są bolesne i smutne, którzy poprzez przymusowe wysiedlenie już nigdy nie czuli się u siebie. Czytając książkę musiałam sprawdzać w internecie co to był komunistyczny obóz pracy w Jaworznie, pogrom kielecki czy Akcja Wisła. W moich czasach o tym na lekcjach historii się nie mówiło.
Książka godna polecenia i to bardzo!

"Ojczyzna jabłek" to niesamowita książka, w której przepadłam całkowicie, zakochałam się w tej opowieści, tak innej, tak pięknej i tak smutnej. Wcześniej nie zastanawiałam się jak II Wojna Światowa wpłynęła na losy ludzi z pogranicza, którzy jako mniejszość narodowa byli prześladowani i zastraszani. Łemkowie, bojkowie i hucule, trzy grupy etniczne, mieszkające w sąsiednich...

więcej Pokaż mimo to

avatar
743
733

Na półkach: , ,

"Rabikowie nie dziwili się, że ludzie są różni. Przyzwyczaili się i traktowali innowierców jak jeszcze jeden rodzaj biesa, którego trzeba ugościć, a nawet mu przytakiwać - ale potem robić swoje, żyć swoją miarą i wedle swoich potrzeb." (str. 24)

Robert Nowakowski w swojej smutnej opowieści przybliżył losy ludzi, którzy mieszkali na południowo-wschodnich terenach Beskidu Niskiego i Sądeckiego. Łemkowie i Bojkowie, ze względu na swoją inność byli solą w oku wielu, z jakiś względów wadzili i przeszkadzali każdej władzy, zaś lata powojenne, które właśnie są tłem wydarzeń w tej książce, pokazały, że wojna na tych terenach trwała jeszcze długo, nawet po jej oficjalnym zakończeniu. "Fedor rozumiał ponurą alternatywę. Za wyjazd: sznur. Za przeniesienie metryki do parafii katolickiej: sznur. Za pozostanie na miejscu: pepesza, granat, ogień. Za życie wszystkich ludzi tutaj, cokolwiek by zrobili, nawet jeżeli nie robili nic - tylko śmierć." (str. 65) Ci ludzie żyli w jakiejś matni, z której jedyne istniejące wyjścia niosły zgubę, upokorzenie lub zaciskanie zębów. "Przecież wojna to zaraza, a władza to diabelski sposób wodzenia ludzi na zatratę." (str. 64) To zdanie z książki doskonale oddaje sytuację Łemków i Bojków, którzy żyli sobie w swoim zaścianku uczciwie pracując, wierząc w Boga i chcąc spokojnie być, ale zostają wplątani w jakieś niezrozumiałe dla nich rozgrywki polityczne, w urojone wojny, chore ambicje, zwady i zadry. Stają się ofiarami, cierpią za nieswoje, tracą swoją ojczyznę w imię niezrozumiałych dla nich interesów. Zdani na upodlającą tułaczkę, urągające warunki do życia, ostracyzm zostają rzuceni w nieznane im odmęty wielkiej ojczyzny. Władza rozprasza ich, utrudnia im życie na każdym kroku, sąsiedzi traktują jak zdrajców, zabójców, Świerczewskiego, jak to głosi oficjalna propaganda. Nie mogą i nie umieją się przestawić na "nowe", wielu daje radę, bo czas leczy rany, są ambitni, więc zaciskają zęby, ale niektórzy nie mają tyle siły, tęsknią, nie służy im powietrze, klimat, płaski krajobraz.

Autor w opowieść o Łemkach i Bojkach wplótł też życie Żyda, który "zapodział" się Niemcom z pożogi, przetrwał ostatnie lata wojny w schowku u jednych z książkowych bohaterów, a po ich wywiezieniu nie wiedział co ze sobą zrobić. Autor w mojej ocenie bez patosu doskonale przedstawił beznadziejność tych wszystkich pożóg, unicestwień, nienawiści, podłości człowieka dla człowieka. Pokazał do czego prowadzą nagromadzone i nie wyjaśnione lęki, szukał odpowiedzi na pytanie czego mogli bać się ludzie, kiedy wydawali np. Żydów na śmierć, co mogli im zrobić, brudni, zmęczeni, zalęknieni, szukający pomocy? Nawet już po kapitulacji Niemiec ludzie zabijali, wydawali, nienawidzili, bali się, albo wstydzili, może nie chcieli, żeby ktoś był świadkiem ich słabości, zazdrości, dlatego mordowali sami, albo rękami innych oprawców. "Wszyscy nienawidziliśmy Żydów. Rusnaki, Mazury, Szwaby, Moskale, Rusini i kto tam jeszcze. Był ktoś kto ich nie nienawidził? To teraz powinno przyjść do wszystkich szczęście. Żydów już nie ma. I co?" (str. 78) I nic szczęścia jak nie było tak nie ma, ale to nie ukoiło duszy, jak pokazuje historia lepiej poszukać innego wymyślonego wroga, na którego można zrzucić własne problemy, złość, zazdrość i nienawiść do świata.

Autor pokazał dramat grupy ludzi, ale też wyodrębnionych niektórych bohaterów. Pokazał wyraźnie jak cierpieli, jak nie umieli się odnaleźć, jakie traumy im towarzyszyły i jak sobie z nimi radzili lub nie. Jedna z bohaterek skrzywdzona podczas wywózki znienawidziła mężczyzn: "Znienawidził ten dotyk. Poczuła bydlęcy smród potu spod żołnierskiej kurtki tego człowieka. Brzydziła się tego zapachu. Spoglądał na nią z góry, wysoki, wyższy niż którykolwiek Łemko, czy Bojko." (str. 131) Inny ukarany za nie swoje winy nie umie już żyć "normalnie", kolejny straumatyzowany na wojnie daje na siebie pluć i "wylewać" pomyje. Innym nie chce się wychodzić z domu, jest im obojętne co dzieje się wokół. Trudne to doświadczenia, bo wojna to nie bajka, to nie zmitologizowana chwała, to krew, ból, śmierć i strata.

Autor napisał bardzo smutną książkę, w której w dużej mierze bohaterką jest przemoc zadawana przez obcych i swoich. Niesie ona zniszczenie, zwątpienie, zabija duszę, czasem jednak stawia do pionu, to takie najprostsze "lekarstwo" na odzyskanie siebie, ale to też trucizna, która zanieczyszcza organizm. Jest nieoczywista, ale niszczy i odbiera nadzieję.

"Rabikowie nie dziwili się, że ludzie są różni. Przyzwyczaili się i traktowali innowierców jak jeszcze jeden rodzaj biesa, którego trzeba ugościć, a nawet mu przytakiwać - ale potem robić swoje, żyć swoją miarą i wedle swoich potrzeb." (str. 24)

Robert Nowakowski w swojej smutnej opowieści przybliżył losy ludzi, którzy mieszkali na południowo-wschodnich terenach Beskidu...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2105
1685

Na półkach: ,

"Ojczyzna jabłek" Roberta Nowakowskiego to przejmująca historia przesiedleńców z okolic Soliny po drugiej wojnie światowej. Choć ta oficjalnie się skończyła to nie dla Bojków i Łemków a nawet Żydów. Ukraińska Powstańcza Armia, Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów, Wojsko Polskie, Milicja Obywatelska i różne bandy już o to się postarali.
Zmuszając tych ludzi do opuszczenia swoich gospodarstw, na tułaczkę, zgotowali im koniec świata.
"Ojczyzna jabłek" Roberta Nowakowskiego to opowieść o ludziach wygnanych z domów i rzuconych w przypadkowe miejsca na mapie nowej, powojennej Polski.
Akcji "Wisła" do rozpoczęcia której bezpośrednim pretekstem była śmierć generała Karola Świerczewskiego, choć została ona zaplanowana kilka miesięcy wcześniej, zgotowała przesiedleńcom okrutny los, który ich zmienił na zawsze, jeśli udało im się przetrwać.
Historia o końcu świata, który wydarzył się naprawdę. Rozdziera serce.
Książka nominowana do Nagrody im. Witolda Gombrowicza 2022 roku. Zasłużenie.
Wciąga, zawłaszcza i zapada w pamięć. WARTO PRZECZYTAĆ. GORĄCO POLECAM!

"Ojczyzna jabłek" Roberta Nowakowskiego to przejmująca historia przesiedleńców z okolic Soliny po drugiej wojnie światowej. Choć ta oficjalnie się skończyła to nie dla Bojków i Łemków a nawet Żydów. Ukraińska Powstańcza Armia, Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów, Wojsko Polskie, Milicja Obywatelska i różne bandy już o to się postarali.
Zmuszając tych ludzi do...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    301
  • Przeczytane
    167
  • Posiadam
    43
  • 2021
    14
  • 2022
    10
  • Ulubione
    5
  • Legimi
    4
  • 2023
    4
  • Chcę w prezencie
    3
  • Wyzwanie LC 2022
    3

Cytaty

Więcej
Robert Nowakowski Ojczyzna jabłek Zobacz więcej
Robert Nowakowski Ojczyzna jabłek Zobacz więcej
Robert Nowakowski Ojczyzna jabłek Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także