Rzeszot
- Kategoria:
- literatura piękna
- Wydawnictwo:
- Książkowe Klimaty
- Data wydania:
- 2021-06-16
- Data 1. wyd. pol.:
- 2021-06-16
- Liczba stron:
- 232
- Czas czytania
- 3 godz. 52 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788366505285
- Tagi:
- Galicja XIX wiek przemysł naftowy
- Inne
Zuchwała biografia pioniera przemysłu naftowego, historia polskiego barona Münchhausena – Pana Podedwornego. Człowieka, który wszędzie był, wszystko widział, wszystkich poznał, wywoływał rewolucje i powstania, przyjaźnił się ze Słowackim, z Dickensem i z Łukasiewiczem, wykopał także pierwszy w dziejach szyb naftowy. A co najważniejsze: chciał wpłynąć na losy Europy i świata.
“Rzeszot” to XIX wiek w pigułce, opowieść o polskiej emigracji w czasie między dwoma powstaniami, przypomnienie dziejów Galicji, literacka bajka i reportaż „antyhistoryczny” o narodzinach i upadkach naftowych fortun, o awansie klasowym w państwie Habsburgów. W końcu – “Rzeszot” to drwina z rodzimego romantyzmu i bohaterskich biografii.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 173
- 137
- 34
- 8
- 7
- 7
- 4
- 3
- 3
- 3
Cytaty
Trzeba się przyzwyczaić do takiej Polski , jaka jest, czyli jakiej nie ma, być może lepsza być nie może. Może lepiej mieć Polskę nieistniej...
RozwińLiteratom, autorom za prace pożyteczną nie tylko nikt jak należy nie płaci, ale nawet uznania nie daje i szacunku odmawia.
OPINIE i DYSKUSJE
świetnie się bawiłam czytając i chętnie kiedyś jeszcze wrócę do lektury.
świetnie się bawiłam czytając i chętnie kiedyś jeszcze wrócę do lektury.
Pokaż mimo toBył zatem Pan Podedworny wielkim pionierem przemysłu naftowego, który to ponoć wiele widział i jeszcze więcej osób poznał, choć nie ma żadnych dowodów na wszystko, co tu napisane będzie. Żył w XIX wieku, niejedną rewolucję wywołał, przyjaźń trwałą zawiązał ze Słowackim, Dickensem, a nawet Łukasiewiczem, choć najbardziej cenił sobie spinkę, która to po Mickiewiczu mu została i traktował jak talizman wielki. Był więc Podedworny postacią nietuzinkową, a jego biografię "romantyczną" autor z możliwą chęcią tudzież przymusem postanowił obdarzyć czytelnika.
Galicja w XIX wieku stała się niczym teksas miejscem wydobycia tak zwanego czarnego złota, ale i też odpowiednim porównaniem byłoby te do eldorado, bo taka gorączka czy wręcz szaleństwo ludzi owładnęło, że zastopowanie tego dzieła było niemożliwe. Tak na scenę wkracza Pan Podedworny i jego życie obserwować musimy, do czego przyczynił się wspomniany wcześniej autor. Przez kraj zniewolony zaborczą ręką, przez salony Wiednia i Paryża, powieść ta zatacza kręgi, by z voltą zawędrować do krain, gdzie prawda graniczy z fikcją literacką, drwina tańczy walca z hucpą, a sarkazm obserwuje to widowisko i kładzie się z rozpuku na glebie, wylewając przy tym niejedną łezkę, ta zaś w trakcie lektury gromadzi swe źródełko czekając aż rozbudzi romantyczne wzruszenia. Tych jednak nie będzie, a to heca! Książka ta bowiem idzie tam, gdzie zapragnie, a autor śmiało zachęca jej fabułę do zmierzania niecodziennymi drogami.
Przyznać muszę, że było ciekawym doświadczeniem obcować z lekturą, która wyrywa się standardowym konceptom oraz wchodzi na całkowicie zmyśloną drabinkę biograficzną, gdzie każdy następny szczebel zdaję się być bardziej zuchwały od poprzedniego. Tak więc jest powieść Sadulskiego kontrastem dla bohaterskich żywotów i opowieści, ale czyni swą powinność ze smakiem i nutą filuterii.
Takiej zaś mieszance oprzeć się jest ciężko.
Był zatem Pan Podedworny wielkim pionierem przemysłu naftowego, który to ponoć wiele widział i jeszcze więcej osób poznał, choć nie ma żadnych dowodów na wszystko, co tu napisane będzie. Żył w XIX wieku, niejedną rewolucję wywołał, przyjaźń trwałą zawiązał ze Słowackim, Dickensem, a nawet Łukasiewiczem, choć najbardziej cenił sobie spinkę, która to po Mickiewiczu mu została...
więcej Pokaż mimo to"Jak na debiut..." to moja opinia jest mocno ambiwalentna.
"Jak na debiut..." to moja opinia jest mocno ambiwalentna.
Pokaż mimo toTakiego bohatera jeszcze w polskiej prozie nie było – pan Podedworny, człowiek – legenda, który kapeluszem strącał głowy trzem kurom, znał dziewięć języków (przy czym w sześciu uwodził, a pięcioma władał biegle),trzymał Kościuszkę za rękę na łożu śmierci i niemal samodzielnie ugasił pożar Krakowa. Nader wszystko był zdobywcą polskich pól naftowych, a niejaki Łukasiewicz jadł mu z ręki...
Bartosz Sadulski stworzył fantastycznego bohatera o proweniencji co najmniej tajemniczej, który bez kompleksów zdobywa europejskie salony, nie kryjąc przy tym polskiego pochodzenia. Dumnego, pewnego siebie mistrza kreacji, chodzącego banku pomysłów, mężczyzny, przy którym kobiety padały zemdlone. Lecz nie jest to człowiek bez skazy – należy powiedzieć to wprost: to oszust, który nagina fakty według własnej potrzeby, zmyśla i manipuluje, ale czyni to w tak uroczym stylu, iż Czytelnikowi nie pozostaje nic innego, jak pokochać Podedwornego miłością czystą i nieco naiwną.
Czym jest tytułowy rzeszot? Odpowiedź na to pytanie znajdzie Czytelnik na kartach książki. Warto jedynie wskazać, że o ile pierwsza część powieści przedstawia losy Podedwornego, bawiącego chociażby w Paryżu, to w drugiej połowie opisuje zmagania z nową miłością jego życia: ropą naftową. Tak, pan Podedworny staje się polskim Rockefellerem. „Stoją szyb obok szybu, dziurawią ziemię jak sito”. Ropa mówił, stanie się dla nas tym, czym dla Anglii węgiel.
Od strony literackiej „Rzeszot” był dla mnie majstersztykiem. Historia Pana Podedwornego wciągnęła mnie i porwała – można narzekać na barokowy czy teatralny styl Autora, ale dla mnie był wręcz idealnym, jedynym sposobem oddania przebogatego życiorysu bohatera książki. Już pierwsze zdanie intryguje, wsysa Czytelnika w świat półprawd, legend i faktów – jednych zupełnie zmyślonych, innych zaś tak opisanych, że wydają się historyczną oczywistością. Szczegółowość opisów może niektórych przytłoczyć, ale dzięki nim Autor zbudował kompletną, spójną wizję, dzięki której mógł rozwinąć skrzydła wyobraźni, budować swą „biografię romantyczną”, krążyć tuż nad krawędzią dzielącą rzeczywistość od fantasmagorii, a jednocześnie kąsać, naigrywać się z mitów i autorytetów (rozmowa bohatera z Mickiewiczem, gołąb* na grobie Napoleona i tak dalej…) czy zestawić postać światowca-protagonisty z wiejskim, galicyjskim (tu chyba należałoby postawić znak równości) zacofaniem i gnuśnością, barwnie przedstawionym w opisach wsi Zmyślona, gdzie bieda nie ma nawet sił, by piszczeć. Galicja, w wizji Autora, to kraina ropą płynąca – bohater toczy o nią wojnę w niemal amerykańskim stylu, rywalizując z samym Łukasiewiczem („kiedy Łukasiewicz utwardził drogę, to Podedworny utwardził dwa razy dłuższą”). Tryskające płynnym złotem szyby i przeogromne naftowe bogactwo – jakże zazdrościmy Panu Podedwornemu! Spotyka się z samym Rockefellerem, który przybywa na własne oczy ujrzeć galicyjski cud…
Bartosz Sadulski oddaje głos postaciom, które miały tę przyjemność spotkać polskiego odpowiednika barona Münchhausena. Dzięki listom hrabiny, kochanki Podedwornego (cóż to był za urokliwy ukłon w stronę zapomnianej dzisiaj sztuki epistolografii!),czy też słowom prostej dziewczyny z galicyjskiej wsi, nieprawdopodobna przecież historia staje się wprawdzie mniej zobiektywizowana, ale – paradoksalnie – bardziej realna. Taki zabieg wytwarza przekonanie, że czytamy biografię żyjącej niegdyś postaci. Gdy zaś dochodzimy do zaskakującego finału, zdajemy sobie sprawę, że żałujemy, że Autor zadrwił z nas strasznie, a jego opowieść, w którą mnie przynajmniej wciągnął po same uszy, była w większości zmyślona.
*Podobno ów nieszczęsny gołąb, uczyniwszy śmierdzącą skazę na zdobiony w złote pszczoły, aksamitny całun, którym pokryto napoleoński katafalk, został aresztowany przez porucznika Erica Sikorę.
Książkę otrzymałem dzięki portalowi Sztukater.pl
Takiego bohatera jeszcze w polskiej prozie nie było – pan Podedworny, człowiek – legenda, który kapeluszem strącał głowy trzem kurom, znał dziewięć języków (przy czym w sześciu uwodził, a pięcioma władał biegle),trzymał Kościuszkę za rękę na łożu śmierci i niemal samodzielnie ugasił pożar Krakowa. Nader wszystko był zdobywcą polskich pól naftowych, a niejaki Łukasiewicz...
więcej Pokaż mimo toOgólne odczucie (subiektywne!) to przesyt.
To co początkowo było pięknym "barokiem" (temat, wątki, styl),w czasie lektury przemienia się w "rokoko".
Ogólne odczucie (subiektywne!) to przesyt.
Pokaż mimo toTo co początkowo było pięknym "barokiem" (temat, wątki, styl),w czasie lektury przemienia się w "rokoko".
Żarty z pierdzenia i "wiejskich" pseudoarchaizmów, no, owszem, tak się pisze w Polsce fantasy po Sapkowskim. Kontekst/koloryt lokalny (rekonstrukcja epoki) powierzchowne, jakby co chwila ktoś do mnie ostentacyjnie zaciskał jedną powiekę w POROZUMIEWAWCZYM mrugnięciu. Może później jest lepiej, ale nie mam czasu sprawdzać - odłożyłam po pierwszym rozdziale.
Żarty z pierdzenia i "wiejskich" pseudoarchaizmów, no, owszem, tak się pisze w Polsce fantasy po Sapkowskim. Kontekst/koloryt lokalny (rekonstrukcja epoki) powierzchowne, jakby co chwila ktoś do mnie ostentacyjnie zaciskał jedną powiekę w POROZUMIEWAWCZYM mrugnięciu. Może później jest lepiej, ale nie mam czasu sprawdzać - odłożyłam po pierwszym rozdziale.
Pokaż mimo toAleż to było dobre. Pan Podedworny taki polski zuchwalec, awanturnik, marzyciel i romantyk.
Ależ to było dobre. Pan Podedworny taki polski zuchwalec, awanturnik, marzyciel i romantyk.
Pokaż mimo to„Trzeba się przyzwyczaić do takiej Polski , jaka jest, czyli jakiej nie ma, być może lepsza być nie może. Może lepiej mieć Polskę nieistniejącą, ale dobrze, niż istniejącą źle” – to według mnie najcelniejszy cytat, wart przytoczenia i przemyślenia.
Daje on dobre pojecie o językowych umiejętnościach Autora, które w pełni tu rozwija (niczym paw – podpowiada mi recenzyjny diabełek…).
Pomijając sferę leksykalną. czegoś tu jednak za dużo a zarazem czegoś jakby brakowało. W każdym razie to coś (lub brak tego czegoś) uwiera mnie w tej dobrze przecież napisanej książce.
Na pewno nie jest to brak pana Podedwornego, którego historia czemuś mnie kompletnie nie porwała (jeśli zaś coś, to opowieść Czarnotównej - oddanie głosu ludowi prostemu, a biednemu, na dodatek w krakowskim błocie – cóż za perfidna metafora! - utopionemu) . A jeśli w samym Podedwornym coś mnie ujmuje, to nienawiść do nieznośnych walczyków Straussa, którą w pełni podzielam. Wzrusza zaś skarga: „literatom, autorom za prace pożyteczną nie tylko nikt jak należy nie płaci, ale nawet uznania nie daje i szacunku odmawia”,
To może chodzi o uderzający nadmiar szczegółów o osobach i wydarzeń z nimi związanych? Bo research Autor zrobił tu zaiste imponujący. Przeczytał wszystko co mógł, czy nawet musiał, aby erudycyjnie nam ukazać np. prawdziwe elementy stroju Słowackiego czy cesarzowej Sisi wraz z setkami innych detali, które po pewnym czasie zaczynają niestety nudzić.
O, już wiem, jaki nadmiar mam na myśli! Swój własny bagaż lektur nt. CK Monarchii, wdzięcznego od dawna tematu dla pisarzy i historyków, a jednego z moich ulubionych .Tyle już książek mu poświęconych przeczytałem, że muszę zdobyć się na odwagę i napisać: jak się już poznało dzieła Josepha Rotha (złośliwy przypis Autora!) , Franza Kafki, Roberta Musila, Arthura Schnitzlera, Stefana Zweiga, Sandora Maraia, Eliasa Canettiego, Gregora von Rezzori, Thomasa Bernharda, Józefa Wittlina, Andrzeja Kuśniewicza, Henryka Wereszyckiego, Stanisława Grodziskiego i innych, to jakby rzecz cała bledsza się wydaje…
„Trzeba się przyzwyczaić do takiej Polski , jaka jest, czyli jakiej nie ma, być może lepsza być nie może. Może lepiej mieć Polskę nieistniejącą, ale dobrze, niż istniejącą źle” – to według mnie najcelniejszy cytat, wart przytoczenia i przemyślenia.
więcej Pokaż mimo toDaje on dobre pojecie o językowych umiejętnościach Autora, które w pełni tu rozwija (niczym paw – podpowiada mi...
Ciekawy pomysł na powieść, dobry research, ale napisana trochę nudno.
Ciekawy pomysł na powieść, dobry research, ale napisana trochę nudno.
Pokaż mimo toBrawurowa, porywająca opowieść, z protagonistą wcielającym ducha narodu ze wszelkimi jego zaletami i przywarami (pozostającymi w określonych, niezbyt tajemnych proporcjach),z zamkniętą w pigułce historią trudów i opresji, spisana piękną frazą, z formalnymi niespodziankami. Bawi się autor przednio, ale niżej podpisany, choć bawił się również, to nie zawsze przednio, bo nie ma tu miejsca na oddech ani przestrzeni na czytelnicze dopowiedzenie. Syndrom Forresta Gumpa krzyżuje się z natłokiem historycznych, geograficznych, topograficznych, technicznych itp. szczegółów, jakby Sadulski za wszelką cenę pragnął dowieść skrupulatności swego researchu, gdy tymczasem, jak uczą wielcy, z jego rezultatami należy obchodzić się znacznie oszczędniej. Tak więc „Rzeszot”, jakkolwiek w wysmakowany sposób rozbrajający jeden po drugim nasze tyle wzniosłe, co fałszywe polskie mity, cierpi jednocześnie od namiaru słów i zdań, informacji i epitetów, co rodzi podejrzenia, że w procesie wydawniczym zabrakło bardziej zdecydowanej redakcji. Literatura polega bowiem na współpracy autora z czytelnikiem; jeśli ten pierwszy za bardzo stara się rozwinąć i wyeksponować skrzydła, temu drugiemu pozostają jeno przykurcz i połamane pióra.
Brawurowa, porywająca opowieść, z protagonistą wcielającym ducha narodu ze wszelkimi jego zaletami i przywarami (pozostającymi w określonych, niezbyt tajemnych proporcjach),z zamkniętą w pigułce historią trudów i opresji, spisana piękną frazą, z formalnymi niespodziankami. Bawi się autor przednio, ale niżej podpisany, choć bawił się również, to nie zawsze przednio, bo nie...
więcej Pokaż mimo to