Poczta do Nigdy-Nigdy

Okładka książki Poczta do Nigdy-Nigdy Lucjan Wolanowski
Okładka książki Poczta do Nigdy-Nigdy
Lucjan Wolanowski Wydawnictwo: Czytelnik reportaż
510 str. 8 godz. 30 min.
Kategoria:
reportaż
Wydawnictwo:
Czytelnik
Data wydania:
1989-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1989-01-01
Liczba stron:
510
Czas czytania
8 godz. 30 min.
Język:
polski
ISBN:
8307018102
Tagi:
Australia
Średnia ocen

0,0 0,0 / 10
Ta książka nie została jeszcze oceniona NIE MA JESZCZE DYSKUSJI

Bądź pierwszy - oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
0,0 / 10
0 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
122
63

Na półkach:

Ciągle warta przeczytania- nawet teraz w dobie wszechwiedzącego internetu. Fajny i ciekawy powrót do lat młodści gdzie na tę książkę(czy wiele innych) czekało się(w bibliotece czy księgarni) z WIELKĄ niecierpliwością.

Ciągle warta przeczytania- nawet teraz w dobie wszechwiedzącego internetu. Fajny i ciekawy powrót do lat młodści gdzie na tę książkę(czy wiele innych) czekało się(w bibliotece czy księgarni) z WIELKĄ niecierpliwością.

Pokaż mimo to

avatar
47
2

Na półkach:

Reportaże dla każdego (ale chyba powyżej trzydziestki),pisane lekkim barwnym językiem. Pokazują świat, którego już (chyba) w tej formie nie zobaczymy. A jednak wciągają, bawią, uczą, a czasami zmuszają do zastanowienia. Zdecydowanie potwierdzam, że warto!...

Reportaże dla każdego (ale chyba powyżej trzydziestki),pisane lekkim barwnym językiem. Pokazują świat, którego już (chyba) w tej formie nie zobaczymy. A jednak wciągają, bawią, uczą, a czasami zmuszają do zastanowienia. Zdecydowanie potwierdzam, że warto!...

Pokaż mimo to

avatar
2342
2339

Na półkach: ,

Mimo, że od napisania tych reportaży upłynęło już pięćdziesiąt lat, to nadal potrafią przykuć uwagę czytelnika. I to pomimo tego, że są dość chaotyczne. Na dobrą sprawę nie jestem w stanie odpowiedzieć na pytanie – jakie skojarzenia powodowały, że autor przechodził z tematu na temat. A czasami były to dość zaskakujące wolty. Może to jest właśnie klucz do sukcesu? Pisać ciekawie i o wszystkim. A o czym, spytacie? O poczcie. O edukacji przez radio. O wyścigach i hazardzie. O samolotach. O wojnach, w których udział brali Australijczycy. O alkoholu. O pustyni. O górnikach. O wypasie ogromnych stad bydła i owiec. O Polakach w Australii. O… O wszystkim. Polecam. To jedna z tych książek, od których ciężko się oderwać, a jej ogromną zaletą jest język. Niepowtarzalny reporterski sznyt.

Mimo, że od napisania tych reportaży upłynęło już pięćdziesiąt lat, to nadal potrafią przykuć uwagę czytelnika. I to pomimo tego, że są dość chaotyczne. Na dobrą sprawę nie jestem w stanie odpowiedzieć na pytanie – jakie skojarzenia powodowały, że autor przechodził z tematu na temat. A czasami były to dość zaskakujące wolty. Może to jest właśnie klucz do sukcesu? Pisać...

więcej Pokaż mimo to

avatar
119
107

Na półkach: , ,

Rewelacja! Niesamowita ilość informacji i pięknie użyty język polski.

Rewelacja! Niesamowita ilość informacji i pięknie użyty język polski.

Pokaż mimo to

avatar
49
36

Na półkach:

Daję maska, za całokształt. Ilość zagadnień jakie porusza autor wręcz szokuje. Pewnie mniej bym się dowiedział kupując pięcio - tomową historię Australii. Jednak cały opis ma zarysy przygody, nie zaś suchej wiedzy encyklopedycznej. Książka pisana nienaganną polszczyzną, o którą obecnie nie łatwo (np boks to szermierka kułacza ;))
Nie bardzo jestem w stanie opisać to dzieło, choć podczas czytania nieraz myślałem, jak je streścić żonie. To zwyczajnie trzeba przeczytać.

Daję maska, za całokształt. Ilość zagadnień jakie porusza autor wręcz szokuje. Pewnie mniej bym się dowiedział kupując pięcio - tomową historię Australii. Jednak cały opis ma zarysy przygody, nie zaś suchej wiedzy encyklopedycznej. Książka pisana nienaganną polszczyzną, o którą obecnie nie łatwo (np boks to szermierka kułacza ;))
Nie bardzo jestem w stanie opisać to dzieło,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
148
128

Na półkach:

Australią pasjonuję się od lat i nie przepuszczam żadnej okazji poznania kolejnej książki o niej traktującej, czy obejrzenia jakiegoś filmu – zarówno o największym państwie świata, jak i po prostu australijskiego. Mam swoich ulubionych australijskich aktorów...
Jakaż więc była moja radość, kiedy dotarła do mnie wiadomość i ukazaniu się na naszym rynku "Poczty do Nigdy-Nigdy...". Książka ta nie jest zupełną nowością, była już kilkakrotnie wydana (w tym przez, bardzo przeze mnie cenionego, Czytelnika) i choć została napisana w końcu lat '60 ubiegłego stulecia, a więc nie obejmuje ostatnich, bagatela, 50 lat, to wciąż zdaje się być bardzo aktualna.
Lucjan Wolanowski ujmuje już od pierwszej chwili, gdy przychodzi czytelnikowi zapoznać się ze spisem treści. Tytuły rozdziałów są bardzo rozbudowane, treściwe i... zabawne. Od razu widać, że nie będzie to zwyczajna sucha statystyka. Na szczęście, bo książka ma przecież ponad 700 stron.
Czy można się przy tej lekturze nudzić? Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Zostaniecie w nią wciągnięci niczym w piaskową burzę na kontynencie "tam, na dole globusa", jak Australię określa nasz Reporter.
Wspaniałym, bogatym słownictwem, znawstwem tematu, dociekliwością godną najlepszych reporterów, wyczuciem sytuacji i przyjemnym poczuciem humoru posługuje się Autor, by przedstawić nam historie rodem z dalekiej ziemi. Opowiada o ludziach i zwierzętach, o roślinach, polityce, historii, budowie samolotów, polskich osadnikach, a także o sprytnych córach Koryntu i pewnym kangurze, który ukradł niemałą sumkę pieniędzy. Czytelnik znajdzie w tej książce wszystko. Nie, nie są to z pewnością suche dane, to wyśmienicie napisana gawęda, która przenosi nas do naprawdę innego świata. Świata, w którym przenikają się era kamienia łupanego i era odrzutowców. Świata, w którym rodowici mieszkańcy zamykani są w rezerwatach i w którym żony hodowców bydła latają samolotami, by zrobić codzienne zakupy. Choć z pewnością wiele się już od czasu, w którym Wolanowski spisywał reportaż zmieniło, to trzeba pamiętać, że niektóre sprawy nie podlegają zmianom, a przynajmniej nie na przestrzeni jednego czy dwóch pokoleń.
Autor kilkakrotnie zaznacza, że dopiero ujrzeć, znaczy zrozumieć i żadnymi słowami nie jest w stanie przekazać prawdziwego klimatu i nastroju, jaki panuje w tym kraju, w którym północ kojarzona jest z ciepłem, a południe z zimnem, w którym środek lata wypada w grudniu, a środek zimy w lipcu. Udaje mu się jednak ukazać Australię, zdaje się, prawdziwą. Ze wszystkimi jej atutami i wszelkimi wadami. Nie boi się ostrej krytyki, ale też chwali, kiedy jest za co.

Cała recenzja dostępna na Dune Fairytales pod adresem: http://dune-fairytales.blogspot.com/

Australią pasjonuję się od lat i nie przepuszczam żadnej okazji poznania kolejnej książki o niej traktującej, czy obejrzenia jakiegoś filmu – zarówno o największym państwie świata, jak i po prostu australijskiego. Mam swoich ulubionych australijskich aktorów...
Jakaż więc była moja radość, kiedy dotarła do mnie wiadomość i ukazaniu się na naszym rynku "Poczty do...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1589
1575

Na półkach: ,

Podróże, zarówno te wewnątrzkrajowe, jak i odbywające się poza granicami naszego państwa, relaksują, odrywają od szarej rzeczywistości, kształcą, ale przede wszystkim zapewniają doznania pozostające z człowiekiem na zawsze. Poznając nowych ludzi, odmienne kultury i zwyczaje, napawając oczy pięknem cudownego świata, zauważamy, że nie jesteśmy sami. Wokół nas pełno nadzwyczajnego czaru, dla którego warto zostawić codzienną rutynę i ruszyć przed siebie, by poczuć zew przygody. Jednakże jedni z nas, ci, którzy potrafią wytrwale dążyć do wyznaczonych celów, docierają tam, gdzie nie każdemu jest dane dojść. Takim człowiekiem niewątpliwie okazuje się Lucjan Wolanowski, mężczyzna, który mimo tego, że zmarł, wciąż pozostaje żywy dzięki swoim wiernym, podróżniczym relacjom. Stawiając kroki w Krainie Kangurów i przemierzając nie tylko australijską ziemię, ale także historię wyjątkowego kontynentu, postanowił podzielić się wrażeniami z innymi. Tak właśnie powstała jedyna w swoim rodzaju książka „Poczta do NIGDY-NIGDY”. Poczucie smak spieczonej, spragnionej deszczu ziemi i wyruszcie w literacką przygodę u boku niezwykłego reportera.

Lucjan Wolanowski, przelewając na papier swoją obszerną opowieść, miał świadomość tego, że wie, o czym pisze. Ów reporter nie tylko liznął codzienności na odległej, egzotycznej ziemi. On przeżył tam coś, czego nie doświadczyli nawet sami tubylcy. Australia, dla wielu z nas tak odległa i nieosiągalna, stała się celem jego wyprawy, ale prócz tego także pasją, sensem istnienia i drugim domem. Ofiarowując czytelnikowi szansę poznania własnych doświadczeń, autor przedstawia własne wrażenia, ale i kawałek wyjątkowej przeszłości kontynentu. „Poczta do NIGDY-NIGDY” to lektura, po której Wasz pogląd na ów odległy ląd może ulec całkowitej zmianie.

„Australia ma wszystko – prócz wody i prócz ludzi.”

Docierając na spękaną słońcem ziemię wyruszamy w głąb krwawej, niejednokrotnie, historii Australii. Cofamy się do czasów, kiedy tresowano kobiety. Stajemy się świadkami morderstw Tasmańczyków. Poznajemy też jednak istotnych ludzi, bez których ów kontynent z pewnością byłby teraz inny. Wędrujemy u boku naszych rodaków, którzy w Krainie Kangurów niewątpliwie odegrali niemałe role. Oglądamy ciekawe miejsca, zabytki czy znane miejscowości. To jednak nie one sycą nasze czytelnicze apetyty. Bo prawdziwa podróż rozpoczyna się wraz z krążącymi po Australii opowieściami. Wdychając klimat odległego lądu, nasłuchujemy przekazywanej wiernie historii o zaginionych złożach srebra. Przeżywamy prawdziwe, aczkolwiek niewiarygodnie brzmiące zdarzenie związane z orkami, które wraz z człowiekiem polowały na inne wieloryby. Wkraczamy w progi opuszczonych, górniczych miast, w których jedynym mieszkańcem jest hulający od czasu do czasu wiatr. Lucjan Wolanowski odgrywa przed nami prawdziwą twarz kontynentu, który nam kojarzy się wyłącznie z dziobakami czy kangurami. A jak się okazuje, to wcale nie te ostatnie są dumą mieszkańców, a zwyczajne, dobrze znane nam owce, które tam, wręcz zalewając ilością ziemie, są motorem napędowym sporej części gospodarki.

Czy słyszeliście kiedyś o tym, że można piec kalendarz? Czy wiecie, że wcale nie tak dawno pojawił się w Australii przypadek ludożerstwa? Jaką krew skrywają tamtejsze perły? Dlaczego hodowcy krów piją mleko z puszek? I czym są śmiercionośne, morskie osy? Jeżeli chcecie wkroczyć w głąb opowieści o nietuzinkowych zwyczajach rdzennych plemion, jeśli macie ochotę wyruszyć na poszukiwanie skarbu i jeżeli lubicie słuchać historii starych gawędziarzy, sięgnijcie po książkę Lucjana Wolanowskiego. Znajdziecie tam nie tylko odpowiedzi na te zagadnienia, ale odkryjecie także wiele innych, niezwykle ciekawych wątków.

Dzierżąc w dłoniach obszerne, ponad siedemset-stronicowe tomisko, człowiek czuje przerażenie pomieszane z optymistycznym duchem nieznanego wyzwania. Zapowiada się bowiem długa lektura u boku autora, który niekoniecznie może przypaść nam do gustu. Ja czułam taką obawę i przyznam, że początkowe działy przedstawiające fakty historyczne nieco mnie zdołowały. Jednakże bardzo szybko pozbyłam się przekonania o tym, że książka może okazać się nudnym reportażem starszego pana. Lucjan Wolanowski to jednak taki człowiek, który nie waha się użyć humoru, toteż cała jego opowieść jest w rezultacie bardzo ciekawym przeżyciem. Poznajemy australijskie kawały uświadamiające nam to, że mieszkańcy tego kontynentu mają do siebie wielki dystans oraz wędrujemy z autorem w zakątki tak wyjątkowe, że nie na pewno nie przeczytamy o tym nigdzie indziej.

„Oryginalnością naszego kraju – powiedział mi redaktor małej gazety lokalnej, ukazującej się w osadzie Kaniva w stanie Australia Południowa – jest to, że przypadek znacznie częściej niż gdzie indziej, włada losami ludzi. I to zarówno w sprawach złych, jak i dobrych.”

Może teraz co nieco na temat budowy tej obszerniej książki. Na samym jej początku znajdziecie spis treści będący zarazem tak zwanym „skokiem kangura… czyli zwięzłym przewodnikiem”. Nie jest to zatem zwykła lista wymienionych działów, ponieważ prócz nagłówków wprowadzających w tematykę poszczególnej części książki, spis został wyposażony także w niedługie notatki. Jeżeli chodzi o same działy, takowe zostały z kolei podzielone na krótkie podrozdziały, umożliwiające wygodne czytanie i odłożenie lektury na bok w dowolnym momencie. Język, jakim posługuje się Lucjan Wolanowski, jest barwny w różnorodność słów, przepełniony humorem, ale i adekwatny do danej sytuacji. Autor wie, jak wykreować klimat tajemniczości, powagi, niepewności czy też stworzyć zabawną aurę niezbędną do wywołania uśmiechu na twarzy zadowolonego czytelnika. Jest zatem tak, jak być powinno.

„Gdyby to zależało ode mnie, umieściłbym dziobaka w izbach wytrzeźwień, gdyż chyba najbardziej pijany człowiek ze strachu odzyskuje świadomość, kiedy coś podobnego ujrzy!”

W książce „Poczta do NIGDY – NIGDY” znajdziecie wszystkiego NIE po trochu, a sporo. Owa lektura to naprawdę imponującej grubości pozycja wydawnictwa Zysk i S-ka, która różni się od typowych relacji podróżniczych nie tylko objętością, ale także formą treści i detaliczną wiernością odwzorowującą całokształt odległego kontynentu. Ale to jeszcze nie koniec niespodzianek, jakie przygotowało dla czytelników wydawnictwo. W środku książki znajdziecie bowiem płytę DVD z odcinkiem „Boso przez świat. Hiszpania i Portugalia” Wojciecha Cejrowskiego. Radość z posiadania tego tytułu staje się więc podwójna.

Pocztę do NIGDY-NIGDY polecam tym, którzy kochają odbywające się za pomocą wyobraźni wędrówki po odległych zakątkach naszego globu. Polecam fanom literatury podróżniczej, którzy nie boją się wyzwań związanych ze sporą objętością książki. To doskonały zbiór wiedzy dla wielbicieli Australii, którzy poznają ów kontynent z każdej strony i dotrą z autorem do każdego jego zakątka.

http://ktoczytaksiazki-zyjepodwojnie.blogspot.com/

Podróże, zarówno te wewnątrzkrajowe, jak i odbywające się poza granicami naszego państwa, relaksują, odrywają od szarej rzeczywistości, kształcą, ale przede wszystkim zapewniają doznania pozostające z człowiekiem na zawsze. Poznając nowych ludzi, odmienne kultury i zwyczaje, napawając oczy pięknem cudownego świata, zauważamy, że nie jesteśmy sami. Wokół nas pełno...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1145
585

Na półkach: , ,

Książka zapewne w dużej mierze już nieaktualna, jednak podejrzewam, że najważniejsza rzecz się nie zmieniła - a mianowicie, mentalność Australijczyków. Wolanowski kompleksowo ukazuje historię tego "młodego" kontynentu, udowadniając, że Cejrowski nie jest pierwszym podróżnikiem z poczuciem humoru.

Książka jest o wszystkim. O owcach, królikach i osłach. O szkołach, listonoszach i górnikach. O złocie i srebrze. O samolotach, miastach, bezdrożach, upałach, śniegu i Górze Kościuszki. Pozycja naprawdę świetna, warta spędzonego nad nią czasu. Zwłaszcza, że z Polski daleko, a dzięki niej jakby bliżej.

PS. Jedynym problemem jest to, że nie nadaje się do ciągłego czytania. Jest to zbiór anegdot, oczywiście powiązanych ze sobą.

Książka zapewne w dużej mierze już nieaktualna, jednak podejrzewam, że najważniejsza rzecz się nie zmieniła - a mianowicie, mentalność Australijczyków. Wolanowski kompleksowo ukazuje historię tego "młodego" kontynentu, udowadniając, że Cejrowski nie jest pierwszym podróżnikiem z poczuciem humoru.

Książka jest o wszystkim. O owcach, królikach i osłach. O szkołach,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
213
41

Na półkach: ,

„Poczta do Nigdy-Nigdy” to zbiór świetnych tekstów i spostrzeżeń o Australii oraz o Australijczykach. Czego tam nie ma o Australii? Chyba tylko tak można napisać odnosząc się do zawartości książki. To lektura obowiązkowa dla każdego miłośnika Czerwonego Lądu, dla fanów reportaży łączących historię z problemami współczesności oraz osób zainteresowanych szeroko pojętą tematyką podróżniczą.

„Poczta do Nigdy-Nigdy” to zbiór świetnych tekstów i spostrzeżeń o Australii oraz o Australijczykach. Czego tam nie ma o Australii? Chyba tylko tak można napisać odnosząc się do zawartości książki. To lektura obowiązkowa dla każdego miłośnika Czerwonego Lądu, dla fanów reportaży łączących historię z problemami współczesności oraz osób zainteresowanych szeroko pojętą...

więcej Pokaż mimo to

avatar
146
30

Na półkach:

Ciekawa pozycja z punktu widzenia historycznych smaczków, kończy się na końcówce lat 60 ubiegłego wieku, książk,z humorem, dla kogoś kto sporo o Australii poczytal i sam miał możliwość tam zajrzeć uzupełnienie wiedzy o rzeczy o których milczą w bardziej współczesnej literaturze.

Ciekawa pozycja z punktu widzenia historycznych smaczków, kończy się na końcówce lat 60 ubiegłego wieku, książk,z humorem, dla kogoś kto sporo o Australii poczytal i sam miał możliwość tam zajrzeć uzupełnienie wiedzy o rzeczy o których milczą w bardziej współczesnej literaturze.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    78
  • Przeczytane
    60
  • Posiadam
    38
  • Teraz czytam
    4
  • Australia
    4
  • Z Żaglem
    2
  • Przeczytane w 2015 roku
    1
  • Podróże/wyprawy/ekspedycje
    1
  • Audiobook
    1
  • Niedoczytane
    1

Cytaty

Więcej
Lucjan Wolanowski Poczta do Nigdy-Nigdy: Reporter w kraju koala i białego człowieka Zobacz więcej
Lucjan Wolanowski Poczta do Nigdy-Nigdy: Reporter w kraju koala i białego człowieka Zobacz więcej
Lucjan Wolanowski Poczta do Nigdy-Nigdy: Reporter w kraju koala i białego człowieka Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także