rozwiń zwiń
Ewa_Chani_Skalec

Profil użytkownika: Ewa_Chani_Skalec

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 1 rok temu
148
Przeczytanych
książek
151
Książek
w biblioteczce
128
Opinii
647
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| 8 książek
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że przed dwoma dniami zakończyliśmy okres Bożego Narodzenia. Mogę się tłumaczyć różnymi powodami, dla których z recenzją „Tajemnicy Bożego Narodzenia” Josteina Gaardera przychodzę do Was dopiero dzisiaj. Prawda jest jednak taka, że to jest naprawdę genialna książka i bardzo chciałam o niej napisać, a wcześniej nie było kiedy. Natomiast czekanie do kolejnego grudnia, czy choćby listopada, uznałam za stratę czasu. Wszak, jak mawiała Matka Teresa z Kalkuty: Boże Narodzenie jest zawsze, ilekroć uśmiechasz się do swojego brata i wyciągasz do niego ręce, kiedy milkniesz, aby wysłuchać, kiedy dajesz odrobinę nadziei więźniom, kiedy rozpoznajesz w pokorze, jak bardzo znikome są twoje możliwości i jak wielka jest twoja słabość, ilekroć pozwolisz by Bóg pokochał innych przez ciebie.

Ta książka to to swoisty kalendarz bożonarodzeniowy (choć adwent na ogół rozpoczyna się już w ostatnich dniach listopada), jakże jednak inny od tych, do których przywykliśmy. Zresztą nie tylko my, bo i bohaterowie powieści oswojeni są z czekoladowymi wkładkami kalendarzy i dziwią się tym, który trafia w ich ręce.

Książki będące kalendarzami adwentowymi są w ostatnich latach dość popularne. Co roku przynajmniej kilka wydawnictw wypuszcza na rynek coś nowego, głównie dla dzieci. „Tajemnica Bożego Narodzenia” nie jest jednak książką nową. Ma już 30 lat. Nie jest też typową literaturą dla dzieci. Raczej dla młodzieży. Choć moje niespełna sześciolatki świetnie sobie z nią poradziły i z ogromnym zainteresowaniem słuchały kolejnych rozdziałów.

Tych jest 24. Tyle ile dni od początku grudnia do Wigilii Bożego Narodzenia włącznie. Historia rozpoczyna się od gorączkowego poszukiwania kalendarza. Joachim i jego ojciec trafiają do niewielkiego, nieco staroświeckiego sklepiku, gdzie na jednej z półek znajdują wyblakły, spłowiały w słońcu stary kalendarz, z którego istnienia nie zdawał sobie sprawy nawet właściciel tego przybytku. Już na pierwszy rzut oka widać, że kalendarz jest inny niż wszystkie, jakie dotąd widzieli. Kryje w sobie jednak znacznie więcej tajemnic, a ich odkrywaniem zajmie się Joachim przez kolejne 3,5 tygodnia. Będzie to doprawdy niewiarygodna historia, podróż z Norwegii do Betlejem, ze współczesności do tej cichej, spokojnej nocy, kiedy aniołowie obwieścili pastuszkom radosną wieść, że oto narodził się im Zbawiciel. Podróż, w którą wyruszymy z Elisabet Hansen, aniołem Efirielem i barankiem, który uciekł z domu towarowego, „bo nie miał już siły wysłuchiwać brzęku aparatów kasowych”. Dołączą do nich na przestrzeni czasu pastuszkowie i aniołowie, przyłączą się do tej niezwykłej gromady mędrcy, namiestnik Syrii, cesarz imperium rzymskiego i właściciel gospody oraz całkiem milutka gromadka owieczek.

Cała recenzja dostępna na Dune Farytaes pod adresem: https://dune-fairytales.blogspot.com

Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że przed dwoma dniami zakończyliśmy okres Bożego Narodzenia. Mogę się tłumaczyć różnymi powodami, dla których z recenzją „Tajemnicy Bożego Narodzenia” Josteina Gaardera przychodzę do Was dopiero dzisiaj. Prawda jest jednak taka, że to jest naprawdę genialna książka i bardzo chciałam o niej napisać, a wcześniej nie było kiedy. Natomiast...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Trzy dni temu, we wtorek wieczorem, pomyślałam sobie, że chciałabym dostać szansę się wyspać. Odkąd mąż ma ortezę na dłoni i nie może prowadzić, właściwie wszytko na mojej głowie. A poranne wstawanie do przedszkola to dla mnie prawdziwy bój. I chciałabym móc rano pospać chwilę dłużej. Cóż, nic z tego. W środę, w dniu premiery „Miłości na święta”, nie jechałam do przedszkola, ponieważ czekała mnie rano wymiana opon na zimówki. Wstać i uszykować dzieci jednak i tak musiałam. Pojechałam, oddałam samochód mechanikom i pomyślałam, że teraz czeka mnie miły, półgodzinny spacer. Skoro nie mogę się wyspać, to chociaż dotlenię się w naszym rezerwacie przyrody. Kochani, uważajcie, czego sobie życzycie! Najpierw naskoczyły na mnie dwa psy (ja w ogóle boję się psów więc było to podwójnie stresujące). Dosłownie kilka minut później otrzymałam wiadomość, że cała nasza grupa przedszkolna trafiła właśnie na kwarantannę. Chciałam się wyspać? Proszę bardzo. Przez kolejny tydzień z okładem nie muszę po ciemku szykować dzieci na zajęcia. Zamiast tego mam zdalną racę z dwiema pięciolatkami, które cały czas chcą się ze mną bawić, wszystkie codzienne obowiązki bez chwili spokoju i jeszcze zdalną naukę. Brawo ja!

Dlaczego w ogóle piszę o tym w recenzji książki? Ponieważ Maelyn też miała do wszechświata prośbę. Niby niepozorną, jako i moja. Chciała zrozumieć, co tak właściwie by ją w życiu uszczęśliwiło. Cóż, na kwarantannę nie trafiła (choćby dlatego, że powieść została napisana jeszcze przed pandemią), ale... wpadła w pętlę czasu. Wracała wciąż w ten sam moment, kiedy samolotem podróżowała w celu spędzenia spokojnego tygodnia świątecznego z rodziną i przyjaciółmi. Wydaje się, że można trafić gorzej, czyż nie? Szczególnie, że dla niej ten czas, ci ludzi i to miejsce to najprzyjemniejsze, co się trafia przez cały rok. Tyle że, pomijając w ogóle pomysł podróżowania w czasie, coś jest bardzo nie tak.

Zacznijmy jednak od początku i uporządkujmy sobie kilka spraw, byście mogli pojąć, dlaczego ta książka jest wyjątkowo mądra i naprawdę błyskotliwa.

Mae ma dwadzieścia sześć lat i nadal mieszka w rodzinnym domu. Z mamą, siedemnastoletnim bratem i nowym mężem mamy. Wyprowadziła się co prawda jakiś czas temu, ale wróciła, gdyż pierwsze zetknięcie z prawdziwym życiem nie okazało się dla niej łaskawe. Pracę ma beznadziejną, nie znosi jej, choć miała co do niej wielkie oczekiwania. Jest singielką, od trzynastu lat na zabój zakochaną w tym samym facecie, Andrew Hollisie. Spędziła w nim właśnie kilka wspaniałych dni okołoświątecznym. Są przyjaciółmi od pieluch, a on wcale nie zdaje sobie sprawy z jej uczuć. Do tego Maelyn już przywykła. Problem tkwi w czym innym. Po pierwsze, w stanie odurzenia alkoholowego obściskiwała się z jego młodszym bratem. Niezbyt komfortowo, nieprawdaż? Na domiar złego tuż przed powrotem do domu dowiaduje się, że ich ukochany domek, w który od kilku dekad parę zaprzyjaźnionych rodzin spędza każde ważniejsze święta razem, ma zostać sprzedany. Wszystko to doprowadza ją do cichej rozpaczy. Zła na wszechświat, na siebie, na brata, który ją irytuje, i pewnie na jeszcze kilka innych osób, wypowiada życzenie. Chciałaby dowiedzieć się, co mogłoby ją uszczęśliwić. Chwilę później, samochód, którym podróżuje bierze udział w kolizji. Gdy Mae otwiera oczy, nie widzi jednak roztrzaskanego auta, poranionych najbliższych, krwi i śniegu. Znów jest w samolocie, leci do chatki, cofnęła się w czasie o niemal cały tydzień i będzie musiała przemyśleć, co zrobić inaczej, by swoją szansę dobrze wykorzystać. Prób będzie kilka, a każda kolejna, choć zbliża ją do celu, przede wszystkim frustruje i ukazuje jej, że to nie wszystko wokół winno się zmienić, ale ona sama. To ona, Maelyn Jones, kieruje swoim losem i ona musi swoje życie poukładać. Przepracować wiele spraw i przede wszystkim zacząć myśleć bardziej o sobie, a mniej o tym, co pomyślą inni.

Cała recenzja dostępna jest na blogu Dune Fairytales pod adresem: https://dune-fairytales.blogspot.com/

Trzy dni temu, we wtorek wieczorem, pomyślałam sobie, że chciałabym dostać szansę się wyspać. Odkąd mąż ma ortezę na dłoni i nie może prowadzić, właściwie wszytko na mojej głowie. A poranne wstawanie do przedszkola to dla mnie prawdziwy bój. I chciałabym móc rano pospać chwilę dłużej. Cóż, nic z tego. W środę, w dniu premiery „Miłości na święta”, nie jechałam do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dzisiaj premierowo. Wydawnictwo Wilga właśnie dzisiejszego dnia proponuje nam wszystkim trzeci tom opowiadań o rezolutnej Natce, która ma całą masę pomysłów i której wydaje się, że doskonale rozumie świat dorosłych. Szkoda, że oni nie rozumieją jej.

W tomie znajdują się trzy opowiadania. W pierwszym nasza młoda bohaterka, niezwykle pomysłowa i charakterna dziewczynka ma świetny humor. Wszak wszystko dokoła wprowadza ją w świąteczny nastrój. Nawet nauczyciel, pan Goniec, daje się mu ponieść. Nic więc dziwnego że ubrana choinka, a pod nią cała góra pięknie opakowanych prezentów spowodują nie lada zamieszanie w życiu kilkulatki. Szczególnie, że we wszystko wmiesza się pewien niesforny elf, który niczym rajski wąż będzie kusił – chcącą przecież dobrze – Natkę do zrobienia czegoś, co mogłoby położyć na szali całe rodzinne świętowanie.

Akcja drugiego opowiadania rozgrywa się w szkole. Natka jest pierwszoklasistką i postrzega świat bardziej chyba jeszcze oczami przedszkolaka niż ucznia szkoły. Ta jawi jej się jako miejsce nudne, bo powtarzalne. Na nic zdają się jej zabiegi, by nieco tę sztywną atmosferę rozluźnić. Kiedy więc do klasy dochodzi nowy kolega, widzi w tym szansę dla siebie, okazję do złamania rutyny. Bardzo sili się na to, by nowy chłopiec zwrócił na nią uwagę. Skończy się to wszystko stłuczonym łokciem włożonym w temblak, ale Natki wcale to nie zniechęca. Przecież ona całe życie marzyła o tym, by mieć rękę w temblaku! Czyż to nie fantastyczne?

Trzecie opowiadanie to prawdziwa płachta na byka dla rodziców małych dzieci. Natka i jej siostra, Nina, mają się zaopiekować swoim małym kuzynem. Chłopiec dopiero zaczyna mówić i choć nie jest już niemowlakiem jest przy nim całkiem sporo pracy. A zostanie w ich domu na noc. Natka, co oczywiste, pali się do zadania. Widzi oczami wyobraźni to wszystko, co będzie mogła robić z małym Wiktorem.

Cała recenzja dostępna jest na Dune Fairytales pod adresem: https://dune-fairytales.blogspot.com/

Dzisiaj premierowo. Wydawnictwo Wilga właśnie dzisiejszego dnia proponuje nam wszystkim trzeci tom opowiadań o rezolutnej Natce, która ma całą masę pomysłów i której wydaje się, że doskonale rozumie świat dorosłych. Szkoda, że oni nie rozumieją jej.

W tomie znajdują się trzy opowiadania. W pierwszym nasza młoda bohaterka, niezwykle pomysłowa i charakterna dziewczynka ma...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Ewa_Chani_Skalec

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
148
książek
Średnio w roku
przeczytane
13
książek
Opinie były
pomocne
647
razy
W sumie
wystawione
18
ocen ze średnią 9,6

Spędzone
na czytaniu
824
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
13
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
8
książek [+ Dodaj]