Nie róbcie mu krzywdy
Pewnego dnia usłyszałem, że w Tanzanii poluje się na albinosów. Z części ich ciał czarownicy mieli robić amulety i eliksiry przynoszące szczęście. Wszystko brzmiało jak straszna opowieść z dalekiego świata, ale z czasem te same historie zaczęły wypełniać szpalty gazet i akta kolejnych spraw. Odcięte ramiona, odrąbane nogi, wybite zęby. Palce, dłonie, stopy, uszy, serca, jelita, wątroby, penisy i łechtaczki – cenny był każdy, nawet najmniejszy kawałek. Przez lata słuchałem o kraju zanurzonym w czarach, o porzuconych dzieciach, kolejnych atakach, morderstwach i rozkopanych grobach. W końcu stwierdziłem, że polecę do Dar es Salaam, by spróbować zrozumieć to, co przeraża. Byłem pewien, że na miejscu będę rozmawiać o polowaniach i wierze w magiczną moc ciał albinosów. Szybko jednak okazało się, że w tych rozmowach strach przed okaleczeniem czy śmiercią praktycznie się nie pojawia.
Filip Skrońc
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Polowanie na nie-duchy
Życie pokazuje, że nie potrzeba wiele, by zostać prześladowanym – wystarczy być innym. Różnice mogą dotyczyć mnóstwa spraw, na który mamy wpływ: wykonywanej pracy, stylu ubierania się i poglądów politycznych. Ale wykluczanie może być jeszcze prostsze. Właśnie dlatego w epoce latania w kosmos, klonowania żywych istot i udoskonalania sztucznej inteligencji ludzkość nadal prześladuje bliźnich z powodu spraw, o których nie mogą decydować. O jednym z takich problemów jest „Nie róbcie mu krzywdy” Filipa Skrońca.
W Tanzanii zabijani są ludzie z albinizmem. Dlaczego? Na to składa się kilka czynników – wierzenia, magia, pieniądze i polityka. Ofiary nazywa się duchami i powtarza, że nikt nie widział grobu zmarłych. Wierzy się w obfite połowy siatką z zaplątanymi jasnymi włosami albo w uzdrawiającą moc seksu z osobą z albinizmem. Szuka się okazji do wzbogacenia, sprzedając części kończyny żywego, już okaleczonego człowieka. Na nieco ponad 200 stronach dostajemy głębokie studium problemu karania za inność. Nie zabraknie dotykania (nie)zabliźnionych ran. Obserwujemy różne twarze tej złożonej kwestii – nie wszystkie białe.
Spotkałam się z opiniami, że prześladowanie osób z albinizmem w Afryce to znany problem. Być może. Ale nie ukrywam, że kiedy dowiedziałam się, jaki temat porusza Skrońc w swoim debiucie reporterskim, byłam i zdziwiona, i zmieszana. Zdziwiona, bo nigdy wcześniej o tym nie słyszałam. Zmieszana, bo temat wydał mi się tyleż ciekawy co absurdalny – oto czytamy książkę o problemach w większości czarnoskórego społeczeństwa, przy czym z akceptacją tych ludzi sami często mamy problem, co wyraźnie widać na aktualnym przykładzie USA. Nastawiłam się na pasjonującą lekturę, z tyłu głowy zastanawiając się, czy (i ile razy) autor usłyszał, że polskiego czytelnika to nie zainteresuje.
I niestety mnie nie zainteresowało. Piszę to z dużym zawstydzeniem, bo nie mam wątpliwości, że powstanie reportażu Skrońca było absolutnie konieczne. Zapał, który towarzyszył mi na początku lektury, zgasł dosyć szybko. Ustąpił miejsca zagubieniu (trwającemu prawie do końca) i najgorszemu, co można powiedzieć o książce – znudzeniu. Powodem było przeplatanie się kilku wątków naraz, przy czym „przeplatanie” jest bardzo łagodnym słowem. Nie mam nic przeciwko „kompozycji rozrzuconej” samej w sobie, przeciwnie – uważam ją za naprawdę ciekawe narzędzie literackie. Jest jednak również bardzo wymagające i niewdzięczne, bo każdy niefortunny ruch może zburzyć całą konstrukcję. Co nie udało się tutaj? W moim odczuciu główną rolę odegrał brak rytmu, który byłby przewodnikiem po tym gąszczu opowiadanych historii i zdarzeń. Jak się okazuje, problem zabijania osób z albinizmem jest bardzo szeroki. Skrońc postanowił przedstawić go skrupulatnie, ale wybrał sobie bardzo ciasne ramy. Rozrzucona kompozycja, 220 stron, dużo suchego sprawozdania z historii, ekonomii i polityki, do tego coraz więcej nowych wątków – według mnie właśnie to jest recepta na klęskę, która pojawiła się „niechcący”.
Ale może spójrzmy na rzecz inaczej. Nie zachwyciła mnie czy nawet rozczarowała literacka strona „Nie róbcie mu krzywdy”. W reportażu jednak równie ważna – jeśli nie ważniejsza – będzie strona merytoryczna. Właśnie to czyni książkę Skrońca wartym poznania. Widać w niej od początku ogrom pracy autora. To jest coś więcej niż posiadanie gigantycznej wiedzy, tu mamy bardziej wrośnięcie w opisywany problem. Widać pasję Skrońca – tak wielką, że w pewnym momencie już nie wiadomo, czy to temat jest pasją, czy pasja jest autorem. Mamy wartość, która w reportażu jest dla mnie największą zaletą, czyli niemal zupełny brak oceny odautorskiej. Warto przyjrzeć się temu „niemal”. Autor, zdaje się, zdradza swoje przekonania w tylko jednej sprawie. Chodzi mianowicie o to, jak dziennikarze z całego świata piszą o Tanzanii, jak rozdrapują rany i odchodzą, środek ciężkości kładąc na zupełnie nie to co trzeba. Później takie fałszywe informacje są powtarzane przez kolejne media z niedokładnością godną zabawy w głuchy telefon. Tylko że tutaj mówimy o prawdziwym życiu, nie zabawie, i nieprawdziwych informacjach, które zataczają wielkie koło i wracają do Tanzańczyków traktujących je jak rzetelne źródło. Taką postawę autor krytykuje wprost, a ja mimo wszystko cieszę się, że zostało to powiedziane tak jasno. Jako reporter Skrońc jest fenomenalny i chciałoby się, żeby tę swoją fachowość wykorzystywał, podejmując kolejne ważkie tematy.
Na koniec napiszę tylko, że to jest trudna książka. Nie tylko pod względem oceny. Bo choć męczyłam się podczas czytania z powodów innych niż wzbudzane emocje, to jednak mam świadomość, że przeczytane historie o krzywdzie niewinnych ludzi zostawiają ślad w sercu. I może to dobrze, że są tłumione tak wieloma (nudnymi) wątkami, bo inaczej ten najczulszy organ by nam po prostu pękł ze smutku.
Joanna Jastrzębska
Oceny
Książka na półkach
- 551
- 398
- 60
- 16
- 14
- 13
- 11
- 9
- 6
- 6
Cytaty
... kochaj swoich wrogów, wtedy w życiu będzie ci łatwiej.
Chcieli, by krzyczał, ale może trochę ciszej.
OPINIE i DYSKUSJE
Bardzo ciekawa próba zrozumienia, skąd się wzięły prześladowania albinosów, trwające od lat w Afryce subsaharyjskiej. Jedna z hipotez jest taka, że albinosi swoim istnieniem podważają zero-jedynkowy podział na dobrych-czarnych i złych-białych. Książka przykra i momentami dość męcząca, czytałam ją przez prawie miesiąc, ale nie żałuję, że dobrnęłam do końca. Przykre i porażające historie ludzi, którzy niczym nie zawinili, po prostu urodzili się z "niewłaściwym" kolorem skóry. Widać wyraźnie rolę pradawnych wierzeń i rozmaitych czarowników i "uzdrowicieli" podtrzymujących te wierzenia. Widzimy jak obrońcy tradycyjnych wierzeń radzą sobie z dysonansem poznawczym - np. gdy matka jednego z bohaterów, albinosa-aktywisty Kusekwy choruje, bo (według owych wierzeń) czarownica rzuca na nią urok, lud zabija rzekomą "czarownicę" bo matka ma od tego wyzdrowieć, a gdy jednak matka umiera to... to i tak wina czarownic (a nie np, tego że może trzeba było poszukać lekarza zamiast rzucać się w pogoń za czarownicą)! Myliliby się jednak ci, którzy pomyśleliby, że dzięki białemu, "cywilizowanemu" człowiekowi sytuacja się poprawiła. Tym bardziej, że mamy np. wzmiankę o księdzu, który miał swój udział w zaginięciu nastoletniego albinosa, a przy okazji mamy też to i owo o wpływie kolonizacji na środowisko, np dowiadujemy się, czym się skończyło posadzenie hiacynta zwanego "pięknym niebieskim złem" i rozmożenie latesa nilowego w Jeziorze Wiktorii. Ciekawy, choć smutny obraz współczesnej (choć trudno w to uwierzyć!) Tanzanii.
Bardzo ciekawa próba zrozumienia, skąd się wzięły prześladowania albinosów, trwające od lat w Afryce subsaharyjskiej. Jedna z hipotez jest taka, że albinosi swoim istnieniem podważają zero-jedynkowy podział na dobrych-czarnych i złych-białych. Książka przykra i momentami dość męcząca, czytałam ją przez prawie miesiąc, ale nie żałuję, że dobrnęłam do końca. Przykre i...
więcej Pokaż mimo toFilip Skrońc zabiera czytelnika w podróż po słonecznej Tanzanii, której niechlubnym znakiem rozpoznawczym stała się swego czasu duża liczba morderstw lub ataków na ludzi dotkniętych albinizmem. Dlaczego do tego dochodziło? Wielu uzdrowicieli, wierzy (lub wierzyło) w magiczne moce albinosów. Często oferują oni swoim klientom różnorodne amulety lub specyfiki, zawierające sproszkowane części ciał osób cierpiących na bielactwo wrodzone. Mają one pomóc w odnajdywaniu złota lub w połowach ryb, co jest niezwykle istotne dla żyjących w biedzie obywateli. Nie jest to jednak jedyny powód. W społecznościach, gdzie ciemny kolor skóry jest dominujący, ,,biały czarny” nie pasuje. Narodziny albinosa traktowane są przez wielu jako nieszczęście, postrzegani są oni za duchy, istoty między światem żywych i umarłych. Ostracyzm oraz korzyści materialne jakie oferuje się za części ciała albinosów popychają wielu ludzi do dokonywania morderstw.
Narracja prowadzona przez autora jest wielowątkowa, można podzielić ją na trzy przeplatające się ze sobą części. Na początku czytelnik poznaje losy Kusekwy – cierpiącego na albinizm chłopca – i jego rodziny. Zgodnie z panującymi obyczajami powinien zostać zamordowany, jednak wola walki jaką wykazali się jego rodzice, oraz słowa, które padły z ust znachora przed jego narodzinami, uratowały mu życie. Mężczyzna obecnie nazywa się Josephat Torner i jest aktywistą na rzecz praw albinosów w Tanzanii.
Następnie autor wprowadza czytelnika w historię Tanzanii od czasów kolonizacji, poprzez okres uzyskania przez nią w latach 60. XX wieku niepodległości, aż do współczesności. Zawarte relacje na temat odkryć nowych rejonów, rządów Europejczyków oraz polityki wewnętrznej ukazują, z jakim trudnościami musiała mierzyć się, i nadal mierzy Tanzania.
Trzecia część to wędrówka po Tanzanii i prywatne śledztwo autora dotyczące prześladowanych albinosów. Charakterystyka ulic, pogody, hotelowego pokoju, są chwilą wytchnienia przed relacją na temat brutalnych ataków i morderstw. Opisy te przedstawione zostały na podstawie raportów, artykułów prasowych oraz wywiadów z ofiarami lub ich bliskimi. Nie są to z pewnością historie dla ludzi o słabych nerwach.
Czytelnik może dowiedzieć się także wiele o pozycji społecznej albinosów oraz problemów z jakimi muszą się oni stykać każdego dnia. Okazuje się, że groźba prześladowań jest często niczym w porównaniu do braku pożywienia czy funduszy potrzebnych na zakup kremów i ubrań, które chroniłyby ich wrażliwe ciała przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych. Niekiedy potrzebujących wizyty u dermatologa nie stać na bilet autobusowy, by mogli udać się do oddalonej o kilkanaście kilometrów miejscowości, gdzie owy lekarz przyjmuje.
Reportaż ,,Nie róbcie mu krzywdy” to ważny głos w kontekście ataków na odmienne kultury czy szerzącą się nietolerancję względem osób różniących się ,,od nas”.
Filip Skrońc zabiera czytelnika w podróż po słonecznej Tanzanii, której niechlubnym znakiem rozpoznawczym stała się swego czasu duża liczba morderstw lub ataków na ludzi dotkniętych albinizmem. Dlaczego do tego dochodziło? Wielu uzdrowicieli, wierzy (lub wierzyło) w magiczne moce albinosów. Często oferują oni swoim klientom różnorodne amulety lub specyfiki, zawierające...
więcej Pokaż mimo toMoja znajomość z religia voodoo rozpoczęła się wiele lat temu, w najpodlejszym pubie jaki jesteście sobie wyobrazić, gdzie w papierosowym dymie i alkoholowych oparach, przez kakofonię dźwięków heavy metalu i maszyn do gry przebijał się jego donośny śmiech. A. Był wielkim czarnoskórym mężczyzna z burza dreadów, zawsze ubranym w skórę i obwieszonym srebrną biżuteria na wzór Mr. T przyjechał do polski robić death metal, i z jakiegoś powodu robił to w Olsztynie. Przyjaźniąc się z nim, chcąc nie chcąc pozyskałam zdolność odróżniania poszczególnych gatunków metalu oraz zamiłowanie do węży (A. Posiadał kilkumetrowego pytona o imieniu Barbie) i do voodoo właśnie. Dlatego WIEDZIAŁAM o pewnych rzeczach i symbolach, których nie pokazywano w katalogu wakacyjnym podczas wielkiego boomu na Tanzanię.
Dla wielu ludzie Tanzania = Zanzibar, podczas gdy tak naprawdę dopiero w latach 60 połączono wyspę i obszar kontynentalnej Tanganiki. Z tego połączenia dziś wynika wiele problemów, znacznie poważniejszych niż dezinformacja wśród białych ludzi. Tanzania jest krajem gdzie nadal większość ludzi żyje na granicy ubóstwa. Oficjalnie religie plemienne stanowią mniej niż 2% spośród wyznawanych religii, ale kiedy czasy są trudne, to ludzie chwytają się wszystkiego. Na ludzkich tragediach powstaje nowy biznes - szamani zyskują na popularności a ich magiczne mikstury rozchodzą się z prędkością geparda. Aby stworzyć miksturę potrzeba jednak magicznych ingredientów… to właśnie one stanowią nowa żyłę złota i sposób na zarobek dla tych, którzy w desperacji są gotowi na wszystko.
I o tym jest książka Filipa Skrońca, reportaż wnikliwy, bolesny, ale niesamowicie ważny w dobie rosnącej popularności Tanzanii jako wakacyjnej destynacji. Świadomość złożoności tematu postkolonialnej Afryki i umiejętne pomaganie w jej naprawianiu - to wyzwanie przed którym staje współczesny (świadomy) Europejczyk. I również o rozwiązaniach dobrych dla tanzańczyków, a nie tylko sumień białych ludzi jest ta książka.
Moja znajomość z religia voodoo rozpoczęła się wiele lat temu, w najpodlejszym pubie jaki jesteście sobie wyobrazić, gdzie w papierosowym dymie i alkoholowych oparach, przez kakofonię dźwięków heavy metalu i maszyn do gry przebijał się jego donośny śmiech. A. Był wielkim czarnoskórym mężczyzna z burza dreadów, zawsze ubranym w skórę i obwieszonym srebrną biżuteria na wzór...
więcej Pokaż mimo toŚwietny reportaż, bardzo rzeczowy i ciekawy. Plusem są krótkie rozdziały.
Świetny reportaż, bardzo rzeczowy i ciekawy. Plusem są krótkie rozdziały.
Pokaż mimo toMam mieszane uczucia.
Widzę, że jest to dobry reportaż. Jest w nim ogrom pracy, porządnego researchu i serca. Autor w bardzo dojrzały sposób podszedł do niełatwego tematu i wykonał kawał dobrej, profesjonalnej roboty. Jednak wdarł się tu pewien chaos.
W jednej chwili jesteśmy w kawiarni, zaraz poznajemy historię Afryki i nagle dostajemy szczegółowy opis makabrycznych napaści i morderstw, żeby znowu wrócić do wątków historycznych. Brakuje mi tutaj ładu i przyznam, że część historyczną często pomijałam ze względu na brak ciekawej formy.
Morderstwa opisane są dość szczegółowo, także te dotyczące bardzo małych dzieci, wrażliwi powinni mieć to na uwadze. Nie mniej, mimo że nie był to najlepszy reportaż jaki czytałam, ze względu na włożoną pracę - polecam!
Mam mieszane uczucia.
więcej Pokaż mimo toWidzę, że jest to dobry reportaż. Jest w nim ogrom pracy, porządnego researchu i serca. Autor w bardzo dojrzały sposób podszedł do niełatwego tematu i wykonał kawał dobrej, profesjonalnej roboty. Jednak wdarł się tu pewien chaos.
W jednej chwili jesteśmy w kawiarni, zaraz poznajemy historię Afryki i nagle dostajemy szczegółowy opis makabrycznych...
Wstrząsający obraz życia ludzi z albinizmem. Książka zawiera opisy brutalnych napaści w celu pozyskania części ciała albinosów, więc dla osób wrażliwych może stanowić lekturę nie do przejścia. Jest bardzo rzetelnym i bardzo dobrze skonstruowanym reportażem, jednym z lepszych, jakie czytałem z Wydawnictwa Czarne.
Wstrząsający obraz życia ludzi z albinizmem. Książka zawiera opisy brutalnych napaści w celu pozyskania części ciała albinosów, więc dla osób wrażliwych może stanowić lekturę nie do przejścia. Jest bardzo rzetelnym i bardzo dobrze skonstruowanym reportażem, jednym z lepszych, jakie czytałem z Wydawnictwa Czarne.
Pokaż mimo toTrochę chaotyczna, ale temat szokujący w dzisiejszych czasach takie zacofacie... zabobony ..trudno to pojąć. Ciężko żyje się ludziom w Tanzanii nie tylko albinosom. Przygnębiająca lektura.
Trochę chaotyczna, ale temat szokujący w dzisiejszych czasach takie zacofacie... zabobony ..trudno to pojąć. Ciężko żyje się ludziom w Tanzanii nie tylko albinosom. Przygnębiająca lektura.
Pokaż mimo toMam mega mieszane uczucia co do tej książki. Kilka powtórzeń tych samych wydarzeń. Myślałam, że będzie to historia jednego konkretnego człowieka, a jest to historia wszystkich osób z albinizmem w Afryce. Niemniej jednak zachęcam do przeczytania.
Mam mega mieszane uczucia co do tej książki. Kilka powtórzeń tych samych wydarzeń. Myślałam, że będzie to historia jednego konkretnego człowieka, a jest to historia wszystkich osób z albinizmem w Afryce. Niemniej jednak zachęcam do przeczytania.
Pokaż mimo toMocna rzecz. Aż trudno uwierzyć, że w XXI wieku dzieją się takie ponure rzeczy jak to co opisuje Skrońc. Wśród wielu myśli, które kotłują mi się w głowie po lekturze tej xiążki jest też taka, że w "białej" Polsce ciężko być czarnoskórym, ale nie wiąże się to z ryzykiem śmierci czy ciężkiego okaleczenia, tak jak to grozi albinosom w "czarnej" Tanzanii.
Mocna rzecz. Aż trudno uwierzyć, że w XXI wieku dzieją się takie ponure rzeczy jak to co opisuje Skrońc. Wśród wielu myśli, które kotłują mi się w głowie po lekturze tej xiążki jest też taka, że w "białej" Polsce ciężko być czarnoskórym, ale nie wiąże się to z ryzykiem śmierci czy ciężkiego okaleczenia, tak jak to grozi albinosom w "czarnej" Tanzanii.
Pokaż mimo toFajna książka. Kiedyś oglądałam film o zabójstwach albinosów w Afryce w celu sprzedaży ich ciał, z przeznaczeniem na eliksiry i amulety. Tą lekturę zauważyłam właśnie na tym portalu i wypożyczyłam sobie z biblioteki. Straszne, że na początku XXI wieku powstają i pokutują takie zabobony. To wszystko bierze się z biedy, zacofania i analfabetyzmu. Dobrze, że nie urodziłam się np. w Tanzanii.
Fajna książka. Kiedyś oglądałam film o zabójstwach albinosów w Afryce w celu sprzedaży ich ciał, z przeznaczeniem na eliksiry i amulety. Tą lekturę zauważyłam właśnie na tym portalu i wypożyczyłam sobie z biblioteki. Straszne, że na początku XXI wieku powstają i pokutują takie zabobony. To wszystko bierze się z biedy, zacofania i analfabetyzmu. Dobrze, że nie urodziłam się...
więcej Pokaż mimo to