Neverworld Wake
- Kategoria:
- literatura młodzieżowa
- Tytuł oryginału:
- Neverworld Wake
- Wydawnictwo:
- Jaguar
- Data wydania:
- 2019-01-16
- Data 1. wyd. pol.:
- 2018-06-07
- Liczba stron:
- 364
- Czas czytania
- 6 godz. 4 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788376867540
- Tłumacz:
- Zuzanna Byczek
Pięcioro przyjaciół. Tylko jedno z nich może przeżyć. Porywający thriller, w którym czas zapętlił się w wiecznym powtórzeniu. Komu uda się wyrwać z koszmarnej otchłani? Jaką cenę będzie musiał zapłacić?
Beatrice Hartley i pięcioro jej najlepszych przyjaciół tworzyli świetną ekipę. Ale wszystko zmieniła śmierć Jima, geniusza muzycznego i chłopaka Beatrice.
Rok po zakończeniu szkoły Beatrice wraca do Wincroft – nadmorskiej posiadłości, gdzie spędzili razem wiele wieczorów, dzielili się tajemnicami i planowali zmienić świat. Beatrice ma nadzieję, że pozna odpowiedzi na mroczne pytania dotyczące okoliczności śmierci Jima. Podejrzewa, że jej przyjaciele wiedzą znacznie więcej, niż chcą zdradzić. Beatrice czuje, że nigdy nie pozna prawdy.
Rankiem, po burzy, do drzwi puka tajemniczy mężczyzna. Beztroskim tonem oznajmia coś, co wydaje się niemożliwe: czas się zatrzymał, zapętlił się w wiecznym powtórzeniu, które zdołają przerwać, tylko jeśli podejmą niezwykle trudną decyzję. Beatrice dostaje ostatnią szansę, by poznać odpowiedzi na dręczące ją pytania… I ostatnią szansę, by żyć. Tak zaczyna się Pętla w Neverworld.
Powieść Marishy Pessl charakteryzuje niepokojąca konstrukcja wymyślonego świata, gęsta atmosfera i wciągający wątek psychologiczny. Czyta się z zapartym tchem aż do zaskakującego zakończenia.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Wczoraj to jutro. Znowu*
Ta książka uzależnia. Obezwładnia i nie chce wypuścić. Wpadamy w nią niczym w kolejne pętle. Nie tylko ja poczułam siłę „Neverworld Wake”. Wielu innych czytelników również podzieliło mój zachwyt, a Netflix właśnie robi serial na jej podstawie, a komu nie ufać w kwestii dobrych historii, jeśli nie Netflixowi? Marisha Pessl to moje nowe odkrycie, a ta powieść to wydawnicza perełka i bardzo dobre czytelnicze rozpoczęcie roku.
Jak w skrócie wyjaśnić, o czym jest „Neverworld Wake”? Nie jest to takie proste, zwykły opis może bowiem zdradzić zbyt wiele i pozbawić radości z czytania.
Beatrice Hartley wciąż stara się pozbierać po tajemniczej i wciąż niewyjaśnionej śmierci swojego chłopaka, Jima. Akurat w nadmorskiej posiadłości Wincroft mają spotkać się jej przyjaciele ze szkoły. Pojawia się szansa odkrycia prawdy – Bee czuje, że znają oni sekret śmierci Jima i rusza im na spotkanie. Po burzliwych wydarzeniach wszyscy budzą się rano, a postać niczym z horroru puka do drzwi i oznajmia, że są w pętli, która będzie się powtarzać i powtarzać, aż nie podejmą praktycznie niemożliwej decyzji. Wkrótce później odkrywają, że to ich szansa na poznanie okoliczności śmierci przyjaciela.
Ta powieść jest skomplikowana, ma wiele warstw, pełna jest niedopowiedzeń i sekretów. Jej narratorką jest Beatrice. Z pozoru spokojna i niewinna, sprawia, że czujemy się z nią solidarni, gdy chce poznać prawdę. Jednak autorka cały czas zaskakuje, ujawniając co jakiś czas szokujące fakty i odkrywając nowe oblicze bohaterów. Ich postaci są genialnie zbudowane, fascynują i wzbudzają emocje. Każdy z nich ma swoje sekrety i mroczną stronę. Podczas lektury obserwujemy, jak przyjaciele nawzajem sobą manipulują, kłamią, brutalnie łamiąc zasady. Dostrzegamy jednak również ich niezwykłe przywiązanie do siebie. Mimo wszystko się kochają, jakkolwiek banalnie to brzmi. Fabuła zbudowana jest na wzór gry, zawiłej i niebezpiecznej, której końca nie możemy przewidzieć.
Pessl ukazuje, jak hermetyczna może być grupa przyjaciół. Każdy zazdrości im więzi, stworzonych rytuałów, sekretów i tego, że rozumieją się bez słów. Jednak autorka ukazuje także jej destrukcyjną siłę. Przez całą powieść buduje klimat niepokoju i oczekiwania na finał. Bohaterowie są inteligentni, charyzmatyczni, mają wiele do powiedzenia i tworzą grupę dość wpływowych i wartych obserwowania młodych ludzi. Historia zawiera wiele nawiązań do kultury, nauki, psychologii i innych dziedzin, które pisarka włączyła w krąg zainteresowań swoich postaci. „Neverworld Wake” ma wszystko, czego oczekujemy od wciągającej książki: emocje, intrygujących bohaterów, wartką akcję i starannie dopracowaną fabułę.
Jestem pozytywnie zaskoczona brakiem schematów, wprowadzeniem jednej z najciekawszych teorii podróży w czasie, wielowątkowości akcji oraz historii trzymającej w napięciu do ostatniej chwili. W „Neverworld Wake” nigdy nie wiadomo, co jest prawdą, a co ułudą. Czy to wydarzyło się naprawdę? Chyba długo będę zadawać sobie to pytanie. To powieść młodzieżowa, którą naprawdę warto przeczytać, bo przez długi czas nie chce wyjść z głowy. Teraz tylko myślę o jednym: Netfliksie, daj mi już serial!
Gabriela Rutana
* cytat z książki.
Oceny
Książka na półkach
- 953
- 838
- 224
- 68
- 38
- 18
- 17
- 16
- 16
- 15
Opinia
Czy zdarzyło wam się kiedyś utknąć w pętli czasowej? Na pewno nie, za to bohaterom licznych filmów, książek, komiksów, bajek, piosenek – owszem. Odnoszę wrażenie, że ostatnio notorycznie natykam się na produkcje, w których głównym tematem jest powracanie dokładnie do tego samego momentu poprzedzanego śmiercią głównego bohatera. Na początku myślałam, że Neverworld Wake niczym się od tych produkcji nie różni, a jednak się myliłam. Ciekawi, co takiego wydarzyło się w Nieświecie, kiedy wy żyliście sobie w spokoju z dnia na dzień? Wejdźcie na pokład tego szalonego wiru! Ale nie obiecuję, że wrócicie żywi.
BO W NIEŚWIECIE IMPREZA SIĘ NIE KOŃCZY
Zanim przysiadłam do recenzji, potrzebowałam całej godziny, żeby dokładnie rozpisać wszystkie za i przeciw, a co za tym idzie: tak, książka mocno namieszała w mojej głowie. Do samego końca nie wiedziałam, co o niej sądzić, ale myślę, że ostatecznie przesądziło samo zakończenie książki.
Czytanie Neverworld Wake jest trochę jak podróżowanie kolejką górską w Disneylandzie. Szykujemy się na odjazdową trasę pełną wrażeń, osnutych krzykami rodem z krwawych horrorów, a tu nagle się okazuje, że Disneyland odwiedzają też dzieci, w efekcie czego zjazd jest krótki i mało zaskakujący. Do czego dążę – thriller powinien wciągać jak wir, który wywołany został w kotle przepełnionym skrajnymi emocjami. Tajemnice, zaskakujące zwroty akcji, zakończenie, które wbija nas w fotel albo jeszcze lepiej: zrzuca nas z niego. Ale czy Neverworld Wake takie było? Nie. Owszem, cały czas było czuć tę magiczną nutkę niepewności, a także ogromną ciekawość, która pchała nas przez stronice książki, żeby w końcu dobić do zakończenia. Autorka próbowała wielokrotnie zmylić czytelników, ale nie wychodziło jej to dobrze. Prędzej zmyliła samą siebie w kwestii, że takie zagrania kogoś zaskoczą. Może zdarzały się momenty lekkiego zdziwienia, ale nie było to na miarę porywającego thrillera.
Najbardziej zawiodłam się zakończeniem, które – nie ukrywajmy – było do przewidzenia. Oczywiście przez całą lekturę próbujemy usprawiedliwić autorkę, myśląc sobie: na pewno ostatnia strona zrobi wielkie BUM w naszym umyśle. Ale nie. Pani Marisha Pessl w ogóle się nie postarała i nie wymyśliła nic na miarę soczystego liścia sprzedanego czytelnikowi prosto w twarz. Szczególnie te kilkunastostronicowe opisy pod koniec książki były dla mnie w klimacie, który mogłabym zawrzeć w jednym stwierdzeniu: „Ale że serio?”. Przynajmniej dzięki temu mogłam podjąć właściwą decyzję o ocenie.
Wiemy już, że nie jest to thriller mocny i zaskakujący, jednak muszę przyznać, że mimo wszystko czytało się go całkiem dobrze. Jedną z jej wad jest to, że miała nieco chaotyczną konstrukcję – chodzi mi tu głównie o przebieg fabuły. Najpierw nasi bohaterowie szaleją, a oczywiście Beatrice próbuje ich ogarnąć, po czym nagle w środku książki wpadają na pomysł, że w sumie skoro się zapętlają, to może odkryją, co jest powodem śmierci ich kolegi? Rychło w czas, moi drodzy! Oczywiście w końcowym rozrachunku okazuje się, że właśnie dzięki rozwikłaniu tej tajemnicy, udaje się im doprowadzić głosowanie do końca, ale… Nie mogliście naprawdę wpaść na to wcześniej? Naprawdę nie obraziłabym się, gdyby niektóre sceny, które niczego nie wprowadzały do fabuły, były po prostu usunięte. Nie obraziłabym się też, gdyby niektóre wyjaśnienia i zachowania bohaterów nie były tak naginane. Mówię choćby o zakończeniu, bo myślimy sobie: hej, może jakiś żal? Może jakaś skrucha? Ale nie. Wręcz przeciwnie. Wydaje mi się, że to nie tak reagują ludzie po przeżyciu czegoś naprawdę traumatycznego, szczególnie nie TACY ludzie (to jest ten moment, kiedy bardzo chcesz, ale nie możesz zaposilerować fabuły, choćby była przewidywalna). Zwróciłam jeszcze uwagę na upodobnianie sytuacji, które przeżywają bohaterowie, do fikcyjnej powieści. Jeszcze bym zrozumiała, gdyby była to książka naukowa, ale nie, to książka fantastyczna, która jakimś cudem dobrze się wpisuje w rzeczywistość kreowaną przez Nieświat. Naginanie fabuły z serii: tam, gdzie nie ma racjonalności, trzeba wepchnąć irracjonalność.
Pomimo słabszych elementów, które wymieniłam, książka wciąż pozostawała całkiem ciekawa w odczycie. Dwa pierwsze rozdziały były może nieco mdłe i bez wyrazu, ale gdy autorka zaczęła wreszcie opisywać każdą postać, a potem zajęła się poszczególnymi przypadkami zdarzającymi się w Nieświecie, byłam zainteresowana. Nie nudziłam się przy Neverworld Wake, choć w oczy rzucały mi się większe i mniejsze niedociągnięcia. Najbardziej podobały mi się chyba te momenty, kiedy bohaterowie wracali do danego miejsca po kilka razy, aby w końcu osiągnąć dany cel. Podobało mi się też to, że wszyscy mogli robić, co im się zamarzyło, bez obaw, że zostawią jakiś ślad w przyszłości lub przeszłości. Dzięki temu wszystkie niebezpieczne akcje, których się chwytali, często wychodziły całkiem przyjemnie, choć niekiedy zdarzały się też momenty, w których mrużyliśmy oczy i zadawaliśmy sobie pytanie: ale jak?
Nieświat był ciekawie skonstruowanym miejscem. Na dodatek bohaterowie nie budzili się stereotypowo w tym samym miejscu. Nie przeżywali również tych samych sytuacji. Wszystko zależało od tego, gdzie akurat szli i jak rozgrywali daną akcję. To oni byli kreatorami zdarzeń, choć nie zawsze przewidywali, jakie będą skutki ich szalonych decyzji. Na dodatek im więcej pętli, tym mniej mieli czasu. Także Stróż, który za nimi podążał, zdawał się być częścią ciekawego pomysłu. Pod tym względem Neverworld Wake naprawdę było ciekawe.
PIĘCIORO PRZYJACIÓŁ, TYLKO JEDNO Z NICH MOŻE PRZEŻYĆ, I TYLKO KILKORO Z NICH MOŻE ZOSTAĆ DOBRZE PRZEDSTAWIONYCH
Problem z niektórymi książkami jest taki, że są zdecydowanie za krótkie, aby w idealny sposób przedstawić wszystkie postacie, które odgrywają tu ważne role. Marisha Pessl pod tym względem zrobiła i kawał dobrej roboty, i kawał złej roboty, to znaczy, że nie poświęciła wszystkim bohaterom tak dużo czasu, jakby mogła. Przykładowo Cannon i Kipling, pomimo krótkiego wstępu i opisu ich życia, nie byli dla mnie wyrazistymi bohaterami. Po prostu byli. Gdzieś tam mieli swój moment w fabule, ale nie pozostawili po sobie zbyt wiele do oceny. Sama główna bohaterka, pomimo tego, że opisywała całą historię, zdawała się być taka… odrealniona. Niby kreowano ją na cudowne dziecko, które było dobre, wręcz bym powiedziała idealne, a koniec końców mnie kojarzyła się z drewnianym klockiem. Nie widziałam w niej tego, co autorka starała się przekazać.
Whitley i Martha zostały moim zdaniem dobrze przedstawione. Pierwsza z nich była niezrównoważona i robiła wokół siebie niezły zamęt, Martha była zaś tą chłodną, tajemniczą, a zarazem inteligentną dziewczyną, której zamiary nie były znane do samego końca. Jim również miał tu dużo do powiedzenia (chociaż nie żył). Jego relacja z Beatrice to całkiem interesujący wątek, i to nie taki znowu schematyczny.
Jako zespół bohaterowie sprawowali się całkiem nieźle, ale nie czułam między nimi tej przyjaźni, o której tyle mówiono w kontekście przeszłości. Raczej w efekcie końcowym wyszło na to, że nikt nie był ze sobą szczery i każdy miał dużo do ukrycia, tak więc wszyscy byli dla siebie po prostu kimś innym, niż mogło się na początku wydawać.
O pobocznych postaciach, których było tu od groma, niewiele można było powiedzieć, ale to raczej kwestia tego, że bohaterami była aż piątka dzieciaków i nie starczyło dla innych miejsca.
Podsumowując. Neverworld Wake ma swoje zalety i wady. W ogólnym rozruchu równowaga zatrzymała się po środku, co nie czyni z niej ani cudownej książki, ani słabej książki. Na pewno znajdą się osoby, które są o wiele mniej upierdliwe niż ja, a więc zakochają się w jej klimacie i w ogólnym pomyśle dotyczącym Nieświata. Są jednak osoby, którym naciągane zdarzenia będą przeszkadzać, tak samo jak oczywiste zakończenie. To, czy będziecie chcieli wziąć się za tę powieść na szczęście zależy tylko od was.
https://demoniczne-ksiazki.blogspot.com/2019/02/na-granicy-petli-marisha-pessl.html
Czy zdarzyło wam się kiedyś utknąć w pętli czasowej? Na pewno nie, za to bohaterom licznych filmów, książek, komiksów, bajek, piosenek – owszem. Odnoszę wrażenie, że ostatnio notorycznie natykam się na produkcje, w których głównym tematem jest powracanie dokładnie do tego samego momentu poprzedzanego śmiercią głównego bohatera. Na początku myślałam, że Neverworld Wake...
więcej Pokaż mimo to