Nie ma

Okładka książki Nie ma Mariusz Szczygieł
Logo plebiscytu Książka Roku Nominacja w Plebiscycie 2018
Okładka książki Nie ma
Mariusz Szczygieł
7,3 / 10
Logo plebiscytu Książka Roku Nominacja w Plebiscycie 2018
Wydawnictwo: Dowody Seria: Nie w serii publicystyka literacka, eseje
336 str. 5 godz. 36 min.
Kategoria:
publicystyka literacka, eseje
Seria:
Nie w serii
Wydawnictwo:
Dowody
Data wydania:
2018-11-02
Data 1. wyd. pol.:
2018-11-02
Liczba stron:
336
Czas czytania
5 godz. 36 min.
Język:
polski
ISBN:
9788365970312
Tagi:
literatura faktu poszukiwanie sensu życia poszukiwanie własnej tożsamości reportaż rodzina samotność więzi rodzinne wspomnienia życie codzienne
Inne

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Książki. Magazyn do czytania nr 6 (63) / 2023 Ingmar Bergman, Biserka Ćejović, Piotr Cieśliński, Anna S. Dębowska, Olga Drenda, Maciej Jakubowiak, Miłada Jędrysik, Agnieszka Jucewicz, Ignacy Karpowicz, Tymoteusz Karpowicz, Barbara Kingsolver, Joanna Kuciel-Frydryszak, Marc Levy, Renata Lis, Weronika Murek, Małgorzata I. Niemczyńska, Michał Nogaś, Edward Pasewicz, Jacek Podsiadło, Redakcja magazynu Książki, Maciej Robert, Marcin Sendecki, Magdalena Środa, Karolina Sulej, Mariusz Szczygieł, Natalia Szostak, Katarzyna Wężyk, Małgorzata Żarów
Ocena 6,9
Książki. Magaz... Ingmar Bergman, Bis...
Okładka książki Książki. Magazyn do czytania nr 6 (57) / 2022 Jurij Andruchowycz, Katarzyna Boni, Anna Cieplak, Joanna Concejo, Anna S. Dębowska, Barbara Engelking, Jerzy Jarniewicz, Miłada Jędrysik, Aldona Kopkiewicz, Renata Lis, Zygmunt Miłoszewski, Patryk Mogilnicki, Ottessa Moshfegh, Weronika Murek, Vladimir Nabokov, Michał Nogaś, Monika Ochędowska, Piotr Oczko, Łukasz Orbitowski, Wojciech Orliński, Jacek Podsiadło, Redakcja magazynu Książki, Maciej Robert, Marcin Sendecki, Barbara Skarga, Magdalena Środa, Justyna Suchecka, Katarzyna Surmiak-Domańska, Mariusz Szczygieł, Jarek Szubrycht, Olga Tokarczuk, Tomasz Ulanowski, Katarzyna Wężyk, Dorota Wodecka
Ocena 6,9
Książki. Magaz... Jurij Andruchowycz,...
Okładka książki Janina Turek. Zapiski codzienne Jolanta Brach-Czaina, Ewa Janeczek, Monika Kozioł, Joanna Kubicka, Dominika Mucha, Anna Pekaniec, Maria Anna Potocka, Mariusz Szczygieł, Janina Turek
Ocena 7,0
Janina Turek. ... Jolanta Brach-Czain...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,3 / 10
4016 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
294
278

Na półkach:

PODOTYKAJMY SIĘ SIUSIAKAMI
Można by zacząć tak:
Szczygieł się starzeje, a ja dziecinnieję.

Ale można też inaczej:
Szczygieł dziecinnieje, a ja się starzeję.

Czytam. Odkładam. Wracam. Znów odkładam. Zmuszam się, bo jak to? Przecież to Szczygieł. Coś ze mną nie tak?

Pierwszy tekst i od razu rewelacja. Cieszę się. Szczygieł wkracza w nowe rejony. Już nie jest to zwykły reportaż, tylko najprawdziwsza literatura. Poprzeczka została zawieszona wysoko. Niepotrzebnie jednak już na samym początku, bo im dalej, tym gorzej. To, co tak urzekło w rozważaniach o poetce, nie sprawdziło się w przypadku trochę bardziej „zwyczajnych” ludzi. Forma przerosła treść.

Dlaczego tym razem Szczygieł do mnie nie dociera? Czego zabrakło, czego NIE MA? W każdym z tekstów brakuje czego innego, ale chyba w większości brak tego, co było tak charakterystyczne dla autora: precyzyjnego przechodzenia od szczegółu do ogółu. Wychodząc od historii jednego człowieka, dochodzimy do prawd, które są istotne dla wszystkich. Szukam tych prawd i z trudem mi to przychodzi. Szukam autentyczności, dawnej ciekawości świata i ludzi, a znajduję tezy, które autor chce mi na siłę zaimplantować.

Historia o siostrach Woźnickich, bliźniaczkach uratowanych z holokaustu. Ludwika - zapomniana pisarka, Zofia – jeszcze bardziej zapomniana dziennikarka. Obie popełniły samobójstwa. Ich losy przedstawione chaotycznie, poszatkowane licznymi dygresjami. Wśród nich – długa opowieść Chavy, która o siostrach dorzuca kilka istotnych szczegółów, a potem, niespodziewanie sama staje się bohaterką. Snuje długą opowieść o tym jak jej udało się przeżyć wojnę i o swoich relacjach z matką. To dobry temat na osobny reportaż, ale ile można pisać o żydowskich dzieciach uratowanych z holokaustu, więc pewnie dlatego historia ta nie dostała własnej szansy. Gdyby taki zabieg wprowadził debiutant, uznałabym, że to błąd, ale Szczygieł? Czy autor chciał mi przez to coś powiedzieć? To o siostrach Woźnickich tekst, również o tym, że przeżyły wojnę dzięki dobrym ludziom, czy muszę poznawać dramatyczny życiorys osoby tak słabo z nimi związanej? Niezależnie od tego, czy jest to opowieść o dobrych czy o złych Polakach (bardziej o dobrych), czuję się manipulowana i bardzo mi się to nie podoba.

Antykwariat w Budapeszcie przedstawiony jako sklep po umarłych. Prawda tak oczywista, że wypadało by ją ubrać w jakąś anegdotę, ludzką historię wartą uwiecznienia. NIE MA. Za to znów pojawia się teza i złote myśli, przed którymi przestrzega autora Hanna Krall, a których nie powstydziłby się Coelho.

Ale to wszystko przecież drobiazgi, ulotne, subiektywne odczucia, prywatne wątpliwości w żaden sposób nie uzasadniające krytycznego podejścia wyrażonego tak niską oceną. W książce jest przecież dużo więcej perełek, niż kiksów. Więc o co tej zołzie (mnie, znaczy) chodzi? O tę symboliczną łyżkę dziegciu, która zepsuła całą beczkę miodu.

„Śliczny i posłuszny” to tekst o młodej kobiecie, która zakatowała na śmierć kilkuletniego chłopca. Ja też (jak Donald Tusk i Bronisław Komorowski) po lekturze nie mogłam w nocy spać, ale nie ze względu na przedstawioną treść. Zarwałam noc przez rozmyślania, jak to możliwe, że tak bardzo ceniony przeze mnie Mariusz Szczygieł mógł coś takiego zrobić. Popełnić tekst propagandowy, na polityczne zamówienie (zanim się nie zgodzicie, doczytajcie do końca). Jeśli autor zrobił coś takiego świadomie, to w moich oczach całkowicie go dyskwalifikuje. Jeśli nieświadomie, to znaczy, że wykazał się naiwnością, którą w przypadku człowieka, który trochę lat już przeżył na tym świecie, należałoby nazwać o wiele dosadniej. Na pewno znajdziecie najbardziej pasujące wam słowo.

Historia sprzed trzydziestu lat: młoda nauczycielka katuje na śmierć syna swojego partnera. Zbrodnia potworna, nie ma najmniejszych wątpliwości. Chłopiec bity był przez nią już wcześniej, co również jest ze wszech miar naganne, ale wskazuje też na to, że może tym razem kobieta przeholowała, a więc mógł to być wypadek. Wezwała przecież do dziecka mieszkającą w tym domu lekarkę i pogotowie.

Zabójczynię skazano na piętnaście lat więzienia (wyszła po dziesięciu za dobre sprawowanie). Wyrok był tak niski, ponieważ w sądzie udowodniono, że kobieta sama była w dzieciństwie maltretowana fizycznie i psychicznie przez rodziców, więc nie mając innych wzorców przeniosła swoje doświadczenia na dziecko, które miała pod opieką. „Skazana nie rozumiała, że stawianym przez nią wymogom kilkuletnie dziecko nie było w stanie sprostać” – wyjaśnia sędzia, która wydała wyrok. „Stosowane wobec chłopca kary, w tym cielesne, miały – jej zdaniem – jedynie go dyscyplinować”.

Kobieta została ukarana, odpokutowała winę i chyba zrozumiała swój błąd, bo nigdy więcej nie popełniła ani podobnego, ani żadnego innego przestępstwa. Dziesięć lat po wyjściu z więzienia odbyło się zatarcie skazania, więc zgodnie z polskim prawem obywatel ma prawo do nowego życia, bez piętna mordercy. Dlaczego więc Szczygieł odgrzewa tę sprawę po tylu latach? Ponieważ kobieta zatrudniona jest jako nauczycielka i ekspert ministerstwa do spraw mianowania nauczycieli dyplomowanych. Morderczyni ma uczyć nasze dzieci? Do tej pory ciągle jeszcze próbuję stać po stronie autora, chociaż jego argumenty coraz mniej trafiają mi do przekonania.

Zastanawiam się, jaki sens ma przytaczanie cytatów szanowanych przodków kobiety, z którymi łączą ją tylko słabe więzy krwi? Żeby pokazać, że w dobrych rodzinach z tradycjami też się zdarzają patologie? To doskonale wiemy. Szczygieł sam się tłumaczy, że to trochę jak szukanie dziadka w Wehrmachcie. Nie trochę, tylko dokładnie to samo. A więc zdaje sobie sprawę z manipulacji, a jednak pisze.

Co mają wspólnego teologiczne fascynacje bohaterki z nauczaniem matematyki, skoro na lekcjach kompletnie do nich nie nawiązuje? Żeby pokazać, że żarliwy katolik też może być mordercą? To również nic nowego.

Metody bohaterki na dyscyplinowanie uczniów są bezwzględne i mogą się nie podobać (choć akurat nie widzę niczego zdrożnego w tym, że uczniowie muszą przebywać w klasie w bezwzględnej ciszy, a uszkodzenie czegokolwiek w sali uczeń musi naprawić na własny koszt), ale przynoszą efekty. Uczniowie doskonale opanowują matematykę i dobrze zdają egzaminy. Nie wiem, co lepsze - przyjazny pedagog, który niczego nie potrafi nauczyć, czy tyran-despota, który jest skuteczny. Najlepszy byłby oczywiście nauczyciel i przyjazny, i skuteczny, ale jesteśmy w Polsce i nie mówimy teraz o ideałach. Gdyby Szczygłowi zechciało się zagłębić w polski system oświaty odkryłby ze zdziwieniem, że podobni nauczyciele, bazujący na sadystycznej wręcz dyscyplinie, są w naszych szkołach powszechnym zjawiskiem, ale często nie są skuteczni. Ręka w górę, kto nie miał w szkole nauczyciela tyrana. Nie usprawiedliwiam metod pracy bohaterki, ale jeśli chodzi o tę kwestię, idealnie się mieści się ona w statystykach: połowa nauczycieli w państwowych szkołach jest w porządku, druga połowa powinna zmienić zawód.

Największym jednak, niewybaczalnym błędem tego tekstu jest jego jednostronność, brak obiektywizmu i przedstawienia stanowiska drugiej strony. Dlatego właśnie uważam, że to tekst propagandowy.

I tylko nie mówcie, że autor napisał maila do bohaterki tekstu, a ona odmówiła spotkania. To oczywiste, że nie chciała wracać do przeszłości. Ale, czy na tym polega dociekliwość dziennikarska? Zwróciliście uwagę ile wysiłku włożył autor, aby się skontaktować z „fałszywą kuzynką” pani Müllerovej w reportażu „Gwiazda wszystkich willi”? Mail do galerii, telefon do brata, telefon do kuzynki, chęć wyjazdu do wioski na północy Włoch, do Pragi, do Mediolanu, żeby tylko się z nią zobaczyć. Kilka maili, telefonów, odmów, żeby w końcu spotkać się w Rzymie. Można było? Można.

Tym razem, żeby porozmawiać z bohaterką, nie trzeba było lecieć do Rzymu. Wiadomo było, gdzie mieszka, gdzie pracuje. Wystarczyło poczekać pod szkołą i zagadać. Ale autor założył, że przecież to potwór, więc nie warto. Szkoda, bo to by było najciekawsze dla dziennikarza i czytelnika – jak ona teraz patrzy na swoje życie. Łatwiej było jeszcze raz dokonać egzekucji na tej kobiecie, kojarzonej z niepopularną w kręgach pewnej gazety opcją polityczną, bo takie było zamówienie (uwaga!: zupełnie nie chodzi tu o opcję – gdyby była inna, napisałabym dokładnie to samo). Autor uznał, że kobieta jest zła i udowodnił wszystko, co chciał. Mnie jednak zupełnie nie przekonał.

To prawda, mój gniew spowodowany lekturą tego reportażu zaważył na ocenie całości. Wszystkie inne teksty, lepsze lub gorsze przestały się nagle liczyć. Początkowo chciałam okiełznać emocje i nie wystawiać oceny tej książce. Z wybitnymi autorami jest przecież trochę tak, jak z osobami zmarłymi: wypada o nich mówić albo dobrze, albo wcale. Przeczytałam reportaż „Śliczny i posłuszny” jeszcze raz i zarwałam kolejną noc, bo zjadały mnie wyrzuty sumienia. Skoro jednak autor dał sobie prawo, aby upublicznić ten tekst, ponieważ nie mógł „przeboleć” (to jego słowo), że bohaterka pracowała dla ministerstwa, to ja dam sobie prawo wystawienia mu pały, bo nie mogę przeboleć, że bez skrupułów zniszczył człowieka.

Szczygieł tłumaczy się, że reportaż pełni rolę służebną, ma wpływać na rzeczywistość i „ma prawo do żerowania na cudzych nędzach” (cytuje Kąkolewskiego). No to i ja sobie pożerowałam. A teraz żeruję jeszcze raz, bo Mariusz Szczygieł podłożył mi się koncertowo.

Rozzłościł mnie Remigiusz Mróz, kiedy nazwał Wiesława Myśliwskiego jegomościem (recenzja z 13 grudnia 2018 na moim blogu), ale Mróz jest jeszcze młody i wielu rzeczy może się nauczyć. W pewnym wieku należałoby jednak mieć większą świadomość, czego nie wypada. W reportażu „Wiele męskich scen” Szczygieł cytuje „odważnego” ojca swojego bohatera – rzeźbiarza Tomasza Górnickiego: „faceci muszą raz na jakiś czas wejść razem do sauny i podotykać się siusiakami”.

Chyba naprawdę się starzeję.

Gdybyście chcieli podyskutować, to zapraszam na mojego bloga:
https://www.czytacz.pl/2019/01/mariusz-szczygie-nie-ma-ocena-16.html

PODOTYKAJMY SIĘ SIUSIAKAMI
Można by zacząć tak:
Szczygieł się starzeje, a ja dziecinnieję.

Ale można też inaczej:
Szczygieł dziecinnieje, a ja się starzeję.

Czytam. Odkładam. Wracam. Znów odkładam. Zmuszam się, bo jak to? Przecież to Szczygieł. Coś ze mną nie tak?

Pierwszy tekst i od razu rewelacja. Cieszę się. Szczygieł wkracza w nowe rejony. Już nie jest to zwykły...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    4 993
  • Chcę przeczytać
    3 472
  • Posiadam
    821
  • 2019
    241
  • Teraz czytam
    202
  • 2020
    126
  • 2020
    124
  • Ulubione
    102
  • Reportaż
    75
  • 2021
    72

Cytaty

Więcej
Mariusz Szczygieł Nie ma Zobacz więcej
Mariusz Szczygieł Nie ma Zobacz więcej
Mariusz Szczygieł Nie ma Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także