„Owoce miłości” to ostatni tom serii o czterech przyjaciółkach, które od roku mieszkają przy ul. Kwiatowej. Tym razem na pierwszy plan wybija się historia Wioli, która praktycznie samotnie wychowuje trójkę małych dzieci. Jej mąż pracuje kilkaset kilometrów od domu i z rodziną spotyka się jedynie w weekendy. Kobieta z jednej strony jest przytłoczona całą sytuacją, zwłaszcza kiedy zaczyna podejrzewać, że partner ją zdradza, ale z drugiej strony znajduje w sobie siłę aby rozwijać nową pasję, jaką jest sport. Niestety wątki trzech pozostałych kobiet są w tej książce bardzo okrojone.
Nie czytałam poprzednich części tej serii, byłam więc lekko przerażona gdy dostałam czwarty – finalny tom do recenzji. Na szczęście książka jest napisana w taki sposób, że bez trudu można się odnaleźć w całej historii.
Pierwsze co mnie w tej powieści uderzyło, to sposób narracji. Polega on na tym, że każda z bohaterek opowiada komuś bliskiemu swoją historię. Podczas rozmowy relacjonuje co się u niej wydarzyło od ostatniego spotkania. Autorka do samego końca nie zdradza kim jest tajemniczy powiernik. Przyznam, że taki pomysł na narrację nie przypadł mi zbytnio do gustu. Być może słuchaczem miał być sam czytelnik, ale jak dla mnie wyszło to lekko dziwnie i sztucznie.
Nie polubiłam też niestety „głównej” bohaterki. Z jednej strony rozumiałam, że jest jej ciężko i że jest zmęczona, ale czasami jej zachowanie w stosunku do męża wydawało mi się niesympatyczne, oschłe, wręcz wredne. Bardzo kibicowałam za to Róży i Lilianie, których historie naprawdę mnie wciągnęły i żałuję, że zostały w tej części tak skrótowo i pobieżnie opisane.

„Owoce miłości” to ostatni tom serii o czterech przyjaciółkach, które od roku mieszkają przy ul. Kwiatowej. Tym razem na pierwszy plan wybija się historia Wioli, która praktycznie samotnie wychowuje trójkę małych dzieci. Jej mąż pracuje kilkaset kilometrów od domu i z rodziną spotyka się jedynie w weekendy. Kobieta z jednej strony jest przytłoczona całą sytuacją, zwłaszcza...